Monthly Archives: sierpień 2005

Bazooka#Cullen Brad – Artykuły

Ten artykuł został napisany szczególnie dla tych z was, którzy
posiadają intelektualne/ duchowe zrozumienie tego, że wojna jest
rzeczywiście skończona i wygrana… lecz ciągle są atakowani przez
agentów wroga siejących spustoszenie w życiu osobistym waszym i innych,
na rzecz których powinniśmy skutecznie prowadzić wojnę.#
Gotowi… Celuj…OGNIA!

Ten artykuł został napisany szczególnie dla tych z was, którzy
posiadają intelektualne/ duchowe zrozumienie tego, że wojna jest
rzeczywiście skończona i wygrana… lecz ciągle są atakowani przez
agentów wroga siejących spustoszenie w życiu osobistym waszym i innych,
na rzecz których powinniśmy skutecznie prowadzić wojnę.
Tematem jest największa duchowa broń, którą mamy zwyciężać pokonanego
przeciwnika!    Zanim zacznie się używać broni,
konieczna jest dostateczna ilość wiedzy i zrozumienia na temat tego,
jak utrzymywać ją w pogotowi, jak skutecznie celować i odpalać. Jednym
z pierwszych składników podstawowego szkolenia, czy zwanego popularnie
„unitarką” dla żołnierzy jest nauka czyszczenia, oliwienia, składania i
rozkładania swojej broni.

Miałem przemawiać na biblijnym obozie rodzinnym w pobliżu Huntsville w
stanie Alabama. Byłem tam w jako gość i mieszkałem w domu niedaleko
Chattanooga, Tennesee. Dom należał do przywódcy denominacji, która
sponsorowała obóz. Pościłem i modliłem się przygotowując się na swoją
część.
Kilka dni przed zaplanowaną podróżą na ten obóz, zostałem podczas
modlitwy literalnie położony twarzą do ziemi, na podłodze w małym
studiu/biurze/bibliotece. Usłyszałem słowo „Bazooka”. Było to zarówno
zagadkowe jak i zaskakujące.  Wstałem z podłogi i podszedłem do
biblioteczki, gdzie wcześniej zauważyłem tomy encyklopedii. Wyszukałem
to słowo i, oczywiście, był tam raczej długi artykuł na temat „bazook”.
Pojawienie się Bazooki, jeśli dobrze pamiętam z tego artykułu , datuje
się na późny okres 1943 roku. Druga Wojna Światowa nie szła Aliantom
najlepiej. W rzeczywistości wynik przebiegu całej wojny wydawał się być
wątpliwy. Te informacje, zdobyłem po przejrzeniu artykułu z
encyklopedii.
Autor twierdził, że morale wśród amerykańskiej piechoty było słabe, w
szczególności tam, gdzie potężne niemiecki czołgi były używane
przeciwko aliantom. Te czołgi powodowały niemal paraliż piechoty ze
strachu, ponieważ wiedzieli, że nie ma żadnego skutecznego sposobu na
pokonanie ich. Nie były wrażliwe na granaty, karabiny i miotacze ognia.
Bazooka, mały, poręczny, miotacz pocisków, które penetrowały stalową
zbroję czołgu mógł być trzymany i odpalany przez jednego mężczyznę i
został wprowadzony został i używany przez ludzi na polach walki w tym
roku.
Dalej encyklopedia podawała, że bazooka była tak skuteczna w niszczeniu
czołgów, że postawa plutonu piechoty zmieniła się całkowicie. Zamiast
poddania się strachowi na dźwięk zbliżających się niemieckich czołgów,
oczekiwali pojawienia ich się z czymś przypominającym radość, ponieważ
wiedzieli, że, zamiast zdziesiątkowania przez wroga, teraz mogą
niszczyć czołgi wroga. W artykule przypisywano bazooce znaczący wpływ i
rzeczywistą zmianę w historii wojny na rzecz Aliantów.  Artykuł z
encyklopedii był interesujący, lecz jak się to ma do tego, o czym mam
mówić na obozie biblijnym latem 1989 roku?

W tym czasie nauczanie na temat ubierania biblijnej „pełnej zbroi
Bożej”  było bardzo popularne w całym chrześcijaństwie. Ludzie w
kościołach w całym kraju uczyli się na pamięć i recytowali poszczególne
części: „Chełm zbawienia”, „pas prawdy”, „pancerz sprawiedliwości” itd.
Był jeden z głównych tematów, na który byłem zaproszony głosić.

W tym czasie czułem, że Bóg prowadzi mnie do wyjścia ze zorganizowanego
kościoła. Czułem zdecydowanie brak akceptacji do przyjmowania zaproszeń
do usługiwania tam, gdzie znany lider nie dawał mi pełnej wolności do
mówienia, czegokolwiek, do czego Duch Święty mnie poprowadzi.
Przewodniczący tej denominacji całym sercem zgodził się na to, że nie
będzie żadnych ograniczeń dla mnie. Powiedział:
– Czuj się wolny i mów cokolwiek Bóg położy ci na sercu.

Pamiętam, jak siedziałem tam całkowicie sam, z encyklopedią otwartą na
artykule o bazooce i pytałem:
– O co tutaj chodzi?

Natychmiast miałem wizję żołnierza stojącego na polu. Było kilka
zbliżających się niemieckich czołgów. Żołnierz czytał podręcznik
wojskowy na temat kopania lisich jam i usłyszałem:
– Jest za późno na obronę. Zapamiętywanie rzeczy z „podręcznika’ nie
jest właściwym przygotowaniem się do nadchodzącej walki. Moi ludzie
muszą się przygotować, aby podjąć atak!

Kopanie „lisich jam” czy też recytowanie „całej zbroi Bożej” nie było
tym, co przejęłoby kontrolę nad wrogiem.

Wtedy „usłyszałem” wers, którego nawet nie byłem świadomy wcześniej:
– Objawienie 12:11

A oni zwyciężyli go przez krew Baranka
i przez słowo świadectwa swojego,
i nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmerić.


Wziąłem Biblię, przeczytałem ten fragment i zrozumiałem – oto trzy
składniki pocisku wystrzeliwanego przez bazookę wierzącego:
1. Krew Baranka,
2. Słowa, które wypowiadamy,
3. Brak strachu przed śmiercią.

Wspólnie tworzy to broń ofensywną. Broń, która pokonuje skutki
działania wroga, którego sami nieświadomie zaprosiliśmy do naszego
życia, aby zrobił z nas ofiary. Usłyszałem:
– Powiedz im, że muszą to zobaczyć. – byłem zarówno oszołomiony jak i
podekscytowany.

Wezwałem przewodniczącego denominacji i powiedziałem mu, że właśnie mam
najbardziej zdumiewające objawienie. Powiedziałem mu, że wiem, że mi
już udzielił zgody na mówienie o tym, co jest w moim sercu, lecz to
objawienie było niemal w zupełnej sprzeczności z tematem zaplanowanym
na ten obóz. Opowiedziałem mu o tym, co się właśnie zdarzyło i ku
mojemu największemu zdziwieniu, rozpalił się i powiedział:

– Wydaje się, że Bóg nadaje nam inny kierunek, Alleluja!

Obóz był wielkim sukcesem, ludzie byli poruszeni przez Ducha, do
używania bazooki!  
Kilku kościelnych przywódców, którzy brali udział w obozie prosiło
mnie, abym przyjechał do ich zborów i podzielił się tym samym prostym
posłaniem. Kilka zaproszeń przyjąłem, za każdym razem słowo padało do
martwych uszu. Mentalność widzów w tych kościołach nakazywała im, aby
uprzejmie słuchać, lecz posłanie w większości spotykało się ze
spojrzeniami bez wyrazu.

Od tej pory ograniczyłem moje dyskusje na temat bazooki do małych grup
lub sesji jeden na jeden. Wczoraj zacząłem pisać na temat bazooki do
człowieka z południowo wschodniej części Stanów Zjednoczonych, który
często komentował moje „listy” zatytułowane „Brad’s Latest” (Nowość
Brada) i stał się całkiem otwarty na pewne duchowe wyzwania, które
dotykały go osobiście. W ostatniej wymianie e–maili użył słowa
“żołnierz”. Odpisałem mu, pytając czy dzieliłem się z nimi kiedykolwiek
objawieniem na temat bazooki. Odpisał, że nie słyszał nawet o tym i
prosił, żeby mu to wysłać i tak narodziło się “Gotowi… Celuj….
OGNIA!”

Wielu z was, czytających artykuły pt.: „Nowość Brada” (w załączniku)
raz czy dwa razy w tygodniu, pisze do mnie wspominając konieczność
modlitwy w mocy w pewnych krytycznych życiowych sytuacjach. Mam kilka
„zamówień” na coś „praktycznego”.

Niektórym z was, „krew Jezusa Chrystusa” wydaje się być starym
religijnym terminem. Zazwyczaj nawet nie robię aluzji do istoty. Ci zaś
którzy rozumieją, co to znaczy być „wojownikiem modlitwy” rozumieją
też, jaka jest rzeczywista MOC WE KRWI BARANKA… to nie są zwykłe
słowa ze starego hymnu, z trudnością wygrzebywane z pamięci z
dziecięcych lat w kościele.

W tych czasach, a teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, musimy
uruchomić duchową bazookę przeciwko atakom przeciwnika. Podobnie jak
piechota w czasie Drugiej Wojny Światowej była przerażona niemieckimi
czołgami; niektórzy wierzący są przerażeni samym wspomnieniem o
agentach przeciwnika. Zrozumienie i używanie bazooki może odwrócić ten
ogólny strach w pewną siebie determinację.

Wyjdź naprzeciw agentów wroga, którzy powodują choroby i zniszczenie.
Masz duchową broń masowego zniszczenia BAZOOKA! Jest to duchowy miotacz
pocisków. Pocisk? Składa się z trzech potężnych i wybuchowych
składników:
1) Krewi Jezusa Chrystusa,
2) Wypowiadanych słów naszego świadectwa, że otrzymaliśmy autorytet nad
wszelkimi dziełami przeciwnika,
3) Brak strachu przed śmiecia.

Zobaczmy to w naszych umysłach… i ustawmy to przeciwko każdej
sytuacji. Nie próbuję nawet wiedzieć „jak” ta duchowa bazooka działa.
Mogę tylko potwierdzić jej moc. Jedna wskazówka: roztrząsanie tego
tematu jest następną sztuczką przeciwnika mającą na celu przeszkadzanie
nam w używaniu jej przeciwko niemu! Żołnierz nie musi wiedzieć dlaczego
miotacz pocisków zwany bazooka działa… ma go mieć w pogotowi,
prawidłowo wycelować i OGNIA… KaBOOM!

Czasami musimy wycelować w kłamstwa wywołujące zamieszanie, czasami
musimy wycelować w kłamstwa wywołujące strach. Przyzwyczajenia,
pożądliwość, niewiara, te wszystkie rzeczy, które uniemożliwiają nam
działanie w Królestwie w maksymalnej mocy, są wywoływane przez agentów
przeciwnika, którzy nie mają żadnej mocy poza kłamstwami zaszczepianymi
w naszych umysłach.

Wierzę, że teraz jest czas na opowiedzenie historii, którą usłyszałem
dawno temu.

Pewien kapitan świetnie wyposażonego okrętu wojennego otrzymał rozkazy
zajęcia pewnej wyspy. Miał do dyspozycji wszelkie nowoczesny
uzbrojenie. Gdy zbliżył się do wyspy, zobaczył że jest tam wielu
tubylców stojących na plaży, z umalowanymi twarzami a każdy z nich miał
dziki wyraz twarzy, groźne spojrzenie gdy wymachiwali włóczniami.

Kapitan gorączkowo wysyłał radiem wiadomość do Komandora: „wyspa jest
zajęta przez tubylców wymachujących włóczniami, co mam robić?”
Wiadomość, za wiadomością  z tym samym żałosnym przesłaniem: „Co
mam robić, proszę przyślijcie nowe rozkazy.”

W końcu odpowiedź z kwatery brzmiała: „ Postępujcie według otrzymanych
rozkazów, ZAJMIJCIE WYSPĘ!”

Nasz Komandor powiedział nam, że mamy być zwycięzcami. Wielu z nas
ciągle czyta codziennie wojskowe podręczniki i nadaje do kwatery: „Mam
wielkie problemy, co mam robić?”
A oto odpowiedź; „Postępuj według rozkazów, ZWYCIĘŻAJ”.

Modliłem się o ten artykuł… i otrzymałem następną wizję. Zobaczyłem
jednostki, które miały bazookę leżącą w zasięgu ręki i gorączkowo
przerzucających „Podręczni”, aby znaleźć, co robić.

Wydano ci bazookę z jej niewyczerpanym zaopatrzeniem w pociski. UŻYWAJ
ICH.

Gotowi… Celu… OGNIA!

Bradcullen33316@yahoo.com       
www.ministryofspirit.com    

сайта

Wypróbowane, Zaufane i Prawdziwe, LECZ…

Podobno sa dobre zwyczaje i są takie, które mają znacznie mniej  pozytywny skutek na jakość naszego życia. Czasami angażujemy się w  zachowania, które wydają nam się dobre. A co, jeżeli te “dobre” zwyczaje nie wywołują skutków, których się spodziewamy? O co chodzi? Czy przypowieść: “Wiele dróg wydaje się człowiekowi dobrych, lecz ich końcem jest zniszczenie” coś ci mówi.

Z pewnością do tej kategorii można zaliczyć zachowania religijne. Wiele zachowań zebranych z trudem z naszych religijnych poleceń jest opartych na całych pokoleniach tradycji. Jest takie stare powiedzenie, które  wszyscy słyszeliśmy, a które idzie jakoś tak:

Niedorzecznością jest  powtarzanie stale i wciąż tego samego zachowania a spodziewanie się innych rezultatów.

Oczywiście, jednym z problemów religijnych tradycji jest to, że nie ma oczekiwań na jakiekolwiek rezultaty. Nie jest to całkowicie prawda. Ludzie, którzy angażują się w religijne tradycje mają pewne poczucie robienia czegoś „dobrego” w negatywie jest to zwane „samo-sprawiedliwością, co, dziwnie mocne, Jezus określił jako bezwartościowe.   Wydaje się, że trwamy w religijnych tradycjach po prostu dlatego, że zawsze to zrobiliśmy w taki sposób.

A co, jeśli chcemy i mamy potrzebę jakiejś zmiany? Co, jeśli nasze religijne tradycje bardziej blokują nas przed otrzymaniem tego, czego rzeczywiście pragniemy, niż pomagają w otrzymaniu tego, czego potrzebujemy (według własnej definicji słowa „potrzeba”)?

Codziennie słyszę o ludziach, którzy chcą być uzdrowieni z miriad chorób. Niektórzy „dostają je” i chodzą w wolności od swoich chorób. Inni upierają się przy myśleniu w jakim trwali zawsze i dziwią się, dlaczego choroba pozostaje. Inni złoszczą się na mnie nawet za sugerowanie, że choroba jest wynikiem ich myślenia, które ugrzęzło w religijnej tradycji.

Prawdziwym wyzwanie jest to, że ja po prostu tego NIE sugeruję

Nie sugeruję, że religijne tradycje wywołują problemy, zdecydowanie twierdzę (aby nie było żadnych wątpliwości), że trwanie w jakichś szczególnych religijnych tradycjach może zdecydowanie zablokować uzdrowienie z choroby.

Czasami otrzymujemy nowe spojrzenie, które rzeczywiście otwiera nasz umysł naprawdę przez duże „P”, tylko po to, aby nowe przykryć peleryną tych samych starych tradycji i kończymy w nieświadomości, że zostaliśmy ponowni złapani w tą samą pułapkę. Robimy to cały czas wierząc, że wędrujemy przez nowe terytorium. Wyznaję, że jest to prawda również w moim życiu.

Aby podkreślić istotę sprawy – zastanówmy się nad tym, jak się modlimy. Dostaję każdego dnia e-maile odludzi, którzy zaczynają dostrzegać to, czego Jezus nauczał na temat skutecznej modlitwy i tego, jak się modlą zgodnie z swymi religijnymi tradycjami – kilometry obok. A jednak nadal trwają w tym samym sposobie myślenia i nigdy tak naprawdę nie dochodzą do tego, co może spowodować znaczącą zmianę ku uzdrowieniu w ich życiu. Jakub, przyrodni brat Jezusa, deklarował: „Modlitwa właściwego rodzaju, praktykowana intensywnie, daje wiele rezultatów”.

Dwie przyczyny powodują, że twierdzenie Jakuba ma niewielki wpływ na ludzi złapanych w pułapkę.

Po pierwsze, jest to tradycja zainspirowana przez tłumaczenia Biblii. Ten fragment jest przekładany następująco: „Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego”. Taka konstrukcja sprawia, że do czytelnika dociera taka informacja, że jeśli jesteś, najpierw, „sprawiedliwy”, co dla różnych ludzi ma różne znaczenie, to wtedy módl się „usilnie”, cokolwiek to może znaczyć… a będziesz miał wyniki.

Po drugie, większość ludzi po prostu nie zdaje sobie sprawy z tego, że to stwierdzenie Jakuba jest napisane w bezpośrednim związku z uzdrowieniem z chorób. Oto poprzedzające wersy: „A modlitwa z wiary  płynąca uzdrowi chorego i Pan go podźwignie…” Ja tego nie wymyśliłem to jest w Biblii.  Nawet w zniekształconoych przekładach (autor mówi tutaj o Kings James Version – dop. tłum.) jestto jasne: jeśli wiesz jak się modlić – ludzie będą uzdrawiani.

Wyrzucenie starych tradycji tylko w celu ich wyrzucenia niekoniecznie będzie znaczące. To jak nakładanie nowej farby na stary budynek i nazwanie go nowym. Faktycznie, Jezus powiedział coś na temat nie wlewania nowego wina do starych bukłaków, ponieważ spowoduje to zniszczenie bukłaków i wylanie się wina na ziemię. A, jeśli mowa o malowaniu… oto jak Jezus odnosił się do religijnych ludzi swoich dni: groby pobielane.  Nie przechodźmy nad tym stwierdzeniem zbyt łatwo. Co to znaczy? Jak wielu z nas nosi w umysłach martwe religijne tradycje, które usiłujemy nieco “pomalować” odrobiną “nowego wina” (myślenia).

Ostatnio dzieliłem się z kobietą tym, czego Jezus nauczał na temat modlitwy, a co jest niejasne w większości (angielskich) . Istota tego, co powiedział Jezus jest bardzo wyraźna w oryginalnym języku. Kilka dni temu otrzymałem od niej gorącą relację. Napisała mi o kataraktach „jej męża” i o tym, że nie stać ich na laserową operację, która usunęła by je. Powiedziałem jej, żeby przestała przyjmować tego jak ich własność tj. „katarakty mojego męża”
– Jeśli ty i twój mąż ogłaszacie własność, to trudno wam będzie pozbyć się ich – powiedziałem do niej.
„Moja skolioza”, „moja astma”…. „moje”  cokolwiek. Rozumiesz o co chodzi?
(W języku polskim nie używa się tak często „mój moja, moje” w szczególności stosunku do chorób, ale i to może mieć miejsce – przyp. tłum.)

Następnego dnia napisała, że podzieliła się tym, co powiedziałem na temat „własności” ze swoim mężem. Natychmiast zrozumiał i powiedział:  – W porządku, jeśli one nie są moje, to nie chcę mieć z nimi nic do czynienia.

Dalej opowiadała, że to, co mówiłem jej na temat „zgadzania” się mężem zadziałało.

Napisała: „Następnego ranka wstawał z łóżka i krzyczał:

– Irena, one znikły!

Wstała chwilę wcześniej i była w innym pokoju, lecz szokujący głos męża przygnał ją z powrotem do sypialni. Co „znikło”? Oczywiście, „jego” katarakty. Koniec tej historii jest taki, że mógł, po raz pierwszy po wielu latach, prowadzić samochód. W postscriptum napisała: „Oto, wraz z mężem modliliśmy się przez wiele lat w imieniu Jezusa i nic się nie zmieniało, po czym zrobiliśmy to, co powiedziałeś na temat zgody a on po prostu powiedział, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego i to wszystko. Bóg jest wielki”.

Tak, Bóg jest wielki! Bóg już dał nam wszystko, co jest potrzebne do zdrowego i pełnego powodzenia życia, lecz dar jest przesłonięty przez religijną tradycję.

Przyjrzymy się temu, co napisała Irena: „Oto, wraz z mężem modliliśmy się przez wiele lat w imieniu Jezusa i nic się nie stało.”  Oczywiści to, co Irena miała na myśli to, że kończyli swoje „modlitwy” słowami „w imieniu Jezusa, amen”, czy też mówienie do katarakt: „w imieniu Jezusa odejdźcie”, czy coś takiego.  Ta tradycja wydaje się być dobra, nie ma nic niewłaściwego w słowach. Jednak same słowa, pozbawione ich rzeczywistego znaczenia oryginalnego języka są puste. Tradycja pochodzi częściowo z tego, co jest zapisane jako słowa Jezusa tj., „O cokolwiek będziecie prosić w imieniu moim, tylko wierzcie,  spełni się wam”.  Oczywiście akcent jest na słowie „wierzcie”.

W powyższym „tłumaczeniu” zostały zgubione dwie rzeczy. Słowo, tłumaczone jako „w imieniu moim” w języku oryginalnym rzeczywiście znaczy: „podobnie jak ja”… lub dosłownie  w moich „charakterze i autorytecie”. W szczególności znaczenie “charakteru i autorytetu” i  podobieństwa do Jezusa Chrystusa, jako istoty ludzkiej, jest znacząco inne od wypowiadania słów “w imieniu Jezusa”. Ten temat jest omawiany w Skarbnicy.

Jest jeszcze pewna różnica w słowach Jezusa w oryginalnym języku, a przetłumaczonych jako „wierzcie” i „wiara”. Temat tego, co Jezus rozumiał przez wiara jest omówiony w Skarbnicy.

Myślę, że muszę tu zrobić dygresję. Otrzymałem listy jako reakcję na te artykuły od pewnych (nie wszystkich) duchownych i pewnych (nie wszystkich) ludzi, którzy mówią, że Biblia jest źródłem wszelkiej prawdy, a które są zarówno smutne jak i czasami humorystyczne. Smutne, ponieważ wszystko, co piszę ma swoje oparcie w Biblii. Humorystycznie smutne, ponieważ chociaż mówią mi o Biblii jako o źródle, nie chcą zobaczyć co Biblia mówi! Nigdy też nie proszą o książkę (Skarbnica). Po prostu dają mi „buziaka na pożegnanie” mówiąc, że „nie rozsądzam słowa prawdy właściwie”. No, cóż..

Niektórzy życzą sobie, aby usunąć ich imiona z listy subskrypcyjnej, ponieważ wierzą, że „spisane Słowo Boże jest wszystkim, czego im potrzeba”. Mam takie pytanie: „Biblia nie jest Źródłem dopóki nie prowadzi do tego, który jest Źródłem, BOGA. Jakąż ma bowiem wtedy wartość?”

Nie twierdzę, że ci wszyscy, którzy piszą do mnie, aby ich usunąć z listy, nie znają Boga.   Może po prostu mnie nie lubią lub tego, co piszę. Nie jest to istotne. Z pewnością jestem zwalczany a to, co mówię i jak mówię ma skłonności do irytowania wielu ludzi. Niemniej jednak, wierzę, że krytykują te same rzeczy, które krytykował Jezus. Faktycznie, dzięki wyraźnie zapisanemu Jego krytycyzmowi wobec religijnego przywództwa tamtych czasów, czuję się wolny być równie krytycznym wobec tych, którzy zachowują takie same bezwartościowe tradycje dziś.

Jak już wcześniej kilka razy wskazywałem, mój krytycyzm nie osiąga poziomu jaki stosował Jezus. Nie nazywam ludzi wężami czy hipokrytami. Po prostu zostawiam to, że oni idą inną drogą (oczywiste) niż ja. Może to jest właśnie problemem? Jestem zbyt miły? Hmmmmm.

Jeszcze raz powtórzę, aby zrozumieć skąd przychodzę i prawdę której jestem oddany trzeba przeczytać Skarbnicę.  Nie czerpię żadnych korzyści z napisania tej książki; to jest tam zawarte jest całkowicie prawdziwe… każde słowo. Dosłownie setki ludzi na świecie, którzy przeczytali i czytają Skarbnicę zaświadczyli, że zmieniło to ich życie w sposób dramatyczny na lepsze. Moje życie zostało zmienione przez fakt napisania jej i stale się zmienia przez ponowne czytanie! Powtarzam, nie czerpię żadnych korzyści z niej. Z tego powodu jest napisana jako “anonim”.

Uf… (westchnienie ulgi). Cieszę się, że uporałem się ze wszystkim! Jest to kawałek dygresji, no nie?

To, co zwykle mówię, kończąc usługę z kazalnicy to:

– … i tym zakończę.

Zwykle idę dalej jeszcze przez następne pół godziny.

Nie dziś…

сайта

Staram się uchwycić sens spraw

Cullen Brad
Maj 9, 2003

 Tak długo jak usiłuję uchwyć sens duchowej rzeczywistości nieduchową częścią mojego umysłu – nigdy nie znajdę odpowiedzi na większość ważnych pytań (nawet tych jeszcze nie kontemplowanych z powodu nierozpoznanej pułapki, w której się znajduje) dotyczących mojej egzystencji.

Spójrzmy najpierw na te pytania i spróbujmy odkryć, dlaczego jest tak trudno dać odpowiedzi.

Kim jesteś? Gdzie byłem? Dokąd zmierzam? Czy jest jakiś cel mojego pobytu „tutaj” w między czasie? – tj. między tym, gdzie byłem i dokąd zmierzam. Jeśli jest to jaki? Czy te pytania są rzeczywiście tak bardzo ważne?

Czy istnieje rzeczywistość ponad (nie po) tym „życiu”, której nie mogę pojąć… a która pomimo wszystko jest realna? Czy jest możliwe, że ta „rzeczywistość” nie da się dostrzec przy pomocy moich fizycznych oczu bez względu na to, czy z pomocą czy bez pomocy naukowych przyrządów pomiarowych?

Oczywiście, jest rzeczywistość, której nie mogę zobaczyć, lecz której istnienie może być wykazane przy pomocy pomiarów, lub wyników stosowania teorii. Zatem, dla celów naszej dyskusji, musimy znaleźć  definicję terminu „duchowy”. W fizyce elektrony i protony – składniki  atomu – nie są widoczne, z pomocą urządzeń czy bez, lecz ta nauka może  być w łatwy sposób wykazana „rozsądnemu” umysłowi przez (jeśli nic innego, go nie przekona) zrozumienie wybuchu atomowego.

Przede wszystkim, duchowość to nie jest coś, czego nie można zobaczyć,  lecz coś, czego nie da się fizycznie zmierzyć, lecz jest sposób na to, aby przejść ponad zwykłą teorię. Więcej o tym, dalej.

Sporo nauki to teoria, lecz tak wiele z tego, co było zwykłą teorią  zostało udowodnione eksperymentalnie – nuklearna energia tj., atomowa  bomba, jako jeden mały, lecz jakże dramatyczny przykład. Fakt, że wiele  nauki to nie wykazana teoria nie jest otwarty na dyskusje. Fakt, że  wiele z tego, co naukowcy myślą, że zostało udowodnione przez to, co  można „zobaczyć” pod mikroskopem lub przez teleskop jest czystą  spekulacją i nie może być dowodem lub zaprzeczeniem na przyszłość – po  prostu jest takie jakie jest. Nie ma nic „złego” w naukowej teorii,  lecz wiara w nie wykazane teorie, aż do odrzucenia wszystkich innych możliwości jest czystą niedorzecznością, a nie czystą nauką.

Usiłuję zdefiniować duchowość przez wystawienie jej na światło  fizycznych porównań… i dochodzę do tego…jak dla mnie. A teraz,  zdaję sobie sprawę, że zostałem złapany w pułapkę niezrozumienia  doświadczeń, które daję mi dowód na to, co „ponad”, że nie potrafię  wyartykułować tego w sposób, w który bardzo wielu ludzi potrafi prześledzić.
Aha, to, co otrzymuję to: „daj tylko tym, którzy mają uszy do słuchania…” tzn., chcą słuchać. Chcecie więcej?

оптимизация сайтов

Czy wszyscy mogą być uzdrowieni?

Styczeń 2, 2003

Cullen Brad

Czy mówimy o „wszystkich” chorobach, czy o „wszystkich” ludziach nie ma  znaczenia. Niestety stało się to centralnym argumentem przeciwko „wierze”  czy „duchowym” uzdrowieniu. Ponieważ zakres mojego pisania koncentruje się wokół obietnicy danej przez Jezusa, odnoszącej się do każdego wierzącego, że ci którzy wierzą w Niego będą czynić te same i większe  cuda, i ponieważ piszę o tym, że zdecydowałem się poddać tą obietnicę  „testowi” idąc za tym, co nazywam „formułą” lub „instrukcjami” Jezusa,  która ma prowadzić do miejsce uzdolnienia do czynienia tego, co On  czynił…. niektórzy poruszeni takim posłaniem przynieśli przykłady braku uzdrowienia.

Ostatnio był to człowiek, który porzucił swoją formalną służbę w  kościele ponieważ ogłuchł. Został zachęcony do tego, aby udać się na  spotkanie z Kathryn Kuhlman… w którym wziął udział „pełen wiary” i nie został uzdrowiony.

Nikogo, nigdy nie  namawiałem do tego, aby chodzić do kogokolwiek  mającego „służbę” uzdrawiania czy „uwalniania”. Z pewnością nie jestem  przeciw takim służbom, lecz Jezus powiedział, że każdy, kto wierzy może  to robić. Zatem, Jeśli zdarzy się mieć „służbę” to jest to powtarzanie  tego, co Jezus powiedział i wskazywanie na instrukcje, których  udzielił, aby osiągnąć „wiarę” oraz zrozumienie potrzebne do  uzdolnienia do robienia tego, co robił Jezus na tej planecie jako człowiek.

Czasami traci się z punktu widzenia to, że Jezus NIE robił tych rzeczy.  Jest to zgodne z Jego własnymi słowami: „Ja niczego nie czynię…  Ojciec, który jest we mnie czyni to”. Zatem, jeśli mamy być tacy jak  Jezusa… „my” nie robimy niczego… Ojciec, który jest w nas robi to.  Nie zgadzam się więc na to, aby nazywano to służbą… skoro każdy  wierzący może to robić… jeśli tylko będzie postępował według poleceń jakich udzielił Jezus.

Jest miliard powodów, dlaczego ktoś nie zostaje „uzdrowiony” lub  „uwolniony”.  Czy to powinno powstrzymać nas przed dążeniem do tego, co Jezus określił jako normę wśród wierzących? Nie sądzę.

Chcę być tutaj jasno zrozumiany… nie mówię, że wszyscy będą  uzdrowieni. Mówię, że ci, którzy biorą instrukcje Jezusa poważnie… i  robią to, co On powiedział, aby otrzymać tą „wiarę” do uzdrawiania… aż do chwili otrzymania tej wiary …. otrzymają ją.

Mówię, że osobiście widziałem uzdrowienia z wszelkiego rodzaju chorób:
raka, cukrzycy, artretyzmu, astmy, epilepsji, skoliozy, aby wymienić  tylko kilka. Mówię tylko to, że jeśli pójdziesz za poleceniami  udzielonymi przez Jezusa, które moja prowadzić do otrzymania tego  rodzaju wiary… ty również będziesz oglądał uzdrowienia z tych chorób, oraz znikanie ich przyczyn.

раскрутка сайта

Fascynujące życie 1

Cullen Brad

Ekscytujące życie

Wstęp…

Część tej krótkiej książeczki jest krytyczna wobec tradycyjnego, zorganizowanego chrześcijaństwa. Kluczem do zrozumienia jej jest zapytanie Ducha Świętego o to, co On chce, abyś z tym, co przeczytasz, zrobił. Część z tego może cię zaskoczyć, lecz moim zamiarem jest budowanie twojej wiary.
„Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu”.

Modlę się o to, zatem, aby każdy, kto przeczyta te fragmenty został odnowiony i podniesiony przez nie… nawet jeśli początkowo zostanie wystraszony przez ten sam tekst. Jedynym powodem, dla którego następujące części mogą wystraszyć jest to, że większość ludzi, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa nigdy nie zostało postawionych wobec faktu (ani nie brało tego poważnie), że Pan powiedział, że każdy, kto prawdziwie wierzy w Niego, będzie zdolny do czynienia tych samych cudów, które On czynił.

Jezus właściwie przekazał wyraźne instrukcje na to, jak dotrzeć do miejsca wykonywania takich samych cudów jakich On sam czynił. Tym „każdym” jestem ja. Tym „każdym” jesteś TY. Czy jesteś gotów zacząć?

Rozdział I
Pełnia obecności i mocy Bożego Ducha

Jak się tam dostać? Zdumiewająco inna odpowiedź i podejście.

Zasadniczo ewangeliczni chrześcijanie rozumieją, że osoba jest „odrodzona” przez zaproszenie Jezusa Chrystusa do przejęcia kontroli naszego życia jako „Pan” i „Zbawiciel”, że przynosi to nowy i niewidzialny wymiar do życia tej osoby: dualizm ciało – z odnowionym duchem.

Celem tej książki jest pobudzenie duchowej strony naszego życia w stronę kontrolowania wszystkiego w naszym życiu… pojedynczej kontroli. Zatem możemy powiedzieć wraz z autorem, który napisał: „Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”. Zmaganiem dla tych, którzy pozostają w biblijnym „wyścigu po nagrodę” jest bardziej zachować życie pod kontrolą Ducha niż tego cielesnego pojemnika, który zajmujemy.

W jaki sposób można żyć życiem kontrolowanym bardziej przez Bożego Ducha niż w stałym uleganiu tęsknotom niższej (lub zwierzęcej) naturze ciała? Ta dychotomia wyrażona jest najlepiej słowami (znowu biblijnymi): „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia, w Chrystusie Jezusie” oraz „to już nie ja, lecz Chrystus”, jako wyraz tego, że jesteśmy zdecydowani uchwycenia się bardziej Bożego Ducha niż „cielesnych pojemników”. Z drugiej strony doświadczenia pisarza jest lament: „dlaczego zawsze okazuje się, że robię dokładnie to, czego nie chcę?” Ten pisarz odpowiada sobie na swój dylemat: „Bogu niech będą dzięki, jest wyjście z tego przez Chrystusa Jezusa!”

Jak można znaleźć „drogę wyjścia” i życia w ekscytacji w Duchu Świętym przez moc Jezusa Chrystusa?

Ta książeczka ma za zadanie udostępnić kilku raczej zaskakujących odpowiedzi na to pytanie. Odpowiedzi są oparte na pewnych bardzo rzeczywistych doświadczeniach, zasadniczo opartych na tym, co Biblia mówi na temat Jezusa: KIM Jezus Chrystus był i jest …. oraz GDZIE Jezusa Chrystusa można znaleźć TERAZ, w tym momencie. W oryginalnych językach, z których była tłumaczona Biblia polskie słowo „żywot wieczny” nie wydaje się znaczyć tego, co jest akceptowane przez tradycję. Słowo to oznacza życie w rzeczywistości, gdzie nie ma początku i nie ma końca… Królestwie Bożym.. w tej chwili, TERAZ!

Nie spieszmy się do następnych rozdziałów. Pozwólmy na zwolnienie naszemu umysłowi i duchowi. Życie wieczne (żywot wieczny) oznacza wejście do duchowego wymiaru Królestwa Bożego teraz…w tym momencie. Oznacza życie na zupełnie innych podstawach, gdzie wszystko staje się nowe… pozostawiając za sobą nic już nie znaczące skupianie się starego życia na fizycznym wymiarze. Słowo „zbawienie” jest tłumaczone ze słowa, które dosłownie oznacza „ponownie połączony” (re-paired – też w ang. naprawiony) lub połączony ponownie z Bogiem. Jeśli zaczniemy dostrzegać to, że bycie złączonym ponownie z Bogiem oznacza, że byliśmy kiedyś razem jako rodzina Boża, lecz zostaliśmy rozdzieleni – nasza świadomość zacznie wzrastać. Możemy zacząć pytać Ojca: Kim naprawdę jestem? Przypowieść Jezusa o „synu marnotrawnym” pokazuje jaka jest różnica. Możemy też zobaczyć jakie ma to osobiste znaczenie dla każdego z nas, gdy zaczniemy chodzić w absolutnym odnowieniu.

продвижение

Fascynujące życie 2

Cullen Brad

Rozdział
II

Gotowi do jazdy?

Medytuj nad tym, co za chwile przeczytasz przez kilka chwil…

Nie jesteś ciałem, które ma ducha – jesteś duchową istotą, która zdecydowała się zająć ludzkie ciało. Proces ponownego narodzenia, o którym mówił Jezus to wprowadzenie duchowej istoty (która zamieszkuje ciało) z powrotem do rodziny Bożej, do której należała kiedyś. Połączeni ponownie, znowu razem.
Spójrzmy przez chwilę na to, co tradycyjne zalecenia karmienia duchowej strony naszej egzystencji polecają i zobaczymy czemu tak często upadamy…i co robić, aby zamienić upadki w powodzenie.

Najczęściej podawane są trzy praktyki jako środek, dzięki któremu można stać się „bardziej duchowym”:

1. Studiowanie Biblii.
2. Uczestnictwo w kościele.
3. Modlitwa.

Weźmy te trzy praktyki pojedynczo. Trzeba zrozumieć, że, o ile z pewnością, mogą być one dodatkiem do rozwijania i utrzymywania duchowej strony naszego życie, to one same mogą również mieć tendencję do wprowadzania człowieka w samo-sprawiedliwość, legalizm, poczucie winy, desperację a nawet rezygnację z dalszego biegu czy nawet do zupełnego rozbicia i choroby psychicznej.

Jedna z najbardziej szokujących statystyk jakie w życiu usłyszałem wyszła z ust chrześcijańskiego psychiatry, który uczestniczył w biblijnej grupie dyskusyjnej, w której byłem również zaangażowany. Doktor był ordynatorem w dużym, stanowym szpitalu psychiatrycznym. Ktoś zadał pytanie:

– Doktorze, jak wielu, spośród 3000 hospitalizowanych pacjentów, powiedziało by o sobie, że są chrześcijanami?

Odpowiedź, którą usłyszałem, zmieniła kierunek mojego życia. Poprzedził ją słowami:

– To zależy od tego, jak zdefiniujesz termin ‘chrześcijanin’. – po czym szybko kontynuował – Jeśli masz na myśli to, że człowiek został wychowany w domu, gdzie rozważa się Biblię – wierzącym domu z silnym naciskiem na to, aby Jezus był w centrum życia człowieka – z uczestnictwem w kościele jako fundamentem to odpowiedziałbym, że około 95%.
– Chwileczkę – kobieta dyrektorka chrześcijańskiej szkoły podstawowej w tej okolicy, złapała oddech i zadała pytanie, które z pewnością powstawało i w moim umyśle:
– Czy mówisz nam, że 95% populacji szpitala wyznaje chrześcijaństwo?
– Widzisz – zamyślił się na chwilę – musisz zrozumieć, że większość pacjentów szpitala nie funkcjonuje na tyle dobrze, aby wyznawać cokolwiek. … Mówię o ich wychowaniu. Dokładnie tym samym rzeczom, którym my przypisujemy duchowe i emocjonalne dobre samopoczucie chrześcijanina, większość psychiatrów przypisuje negatywny wpływ na tych ludzi. Jestem w mniejszości Zespół psychiatrów, który ma osobistą wieź z Chrystusem jest w mniejszości i pozostali myślą, że z tego powodu odrzucam taką rzeczywistość.

Czy studiowanie biblii, chodzenie do kościoła i modlitwa mogą wywołać samo-sprawiedliwość, legalizm, poczucie winy, desperacje a nawet spowodować rezygnację z wyścigu, skutkując depresją czy nawet psychotycznym załamaniem. To właśnie usłyszeliśmy od pewnych psychiatrów, którzy w to wierzą. Wierzę, że jednym ze wspomagających te rzeczy czynników może być wprowadzanie tej praktyki z niewłaściwym nastawieniem.
Lecz przejdźmy ponad względnie niewielką ilością chrześcijan, mających chrześcijańskie wychowanie, którzy cierpią na choroby psychiczne, do prawdopodobnie znakomitej większości tychże, żyjących w swym chrześcijańskim wyznaniu bez radości i bez poczucia celu, które czerpie się z przytłaczającej obecności i mocy Bożego Ducha.
Jak możemy zafascynować się duchową stroną swojego życia? Czy studium biblijne, uczestnictwo w kościele, i modlitwa przyczynią się do ekscytacji? Absolutnie…lecz zmieńmy nasze centrum zainteresowania i zobaczmy coś wyraźnie.

раскрутка

Fascynujące życie 3

Cullen Brad

Rozdział
III

Studium biblijne – całkowicie nowe spojrzenie

Spójrzmy najpierw na studiowanie biblii. Jezus faktycznie powiedział coś, co może sprawić, że będziemy chcieli zastanowić się nad podejściem do studiowania Pism i nad tym, jak chcielibyśmy zmienić nasze nastawienie do tej sprawy.

“Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie;
Czytamy tutaj „Badacie Pisma”.
Słyszałem to jako przykazanie przez całe moje życie, lecz Jezus wyraźnie mówi tutaj coś innego. Istotą tego, co chcę powiedzieć na temat tych słów Jezusa jest to, że jeśli czytanie Biblii nie prowadzi cię do intymnej (znaczącej) więzi (relacji) z Jezusem Chrystusem i to TERAZ, to ma ono niewielką wartość a może mieć nawet negatywny wpływ. Czy matka, która ostatnio utopiła swoich pięcioro dzieci w Huston (Teksas)… brzmi znajomo? Była gorliwą czytelniczką Biblii i, jeśli sobie przypomnicie, zabiła je po to, aby ochronić je przed piekłem! Czy wylewam dziecko z kąpielą? Nie, z pewnością nie. Proszę zauważ… że moje wszystkie argumenty odnoszą się do zmiany nastawienia pochodzą bezpośrednio z Biblii. Czytanie Biblii ma olbrzymią duchową wartość… lecz jeśli znasz, jak i ja znam, chrześcijan, którzy zaczęli studiować „Słowo” i przeżyli coś mniej niż radość, pokój i fascynację, to czy nie możemy zgodnie z prawdą powiedzieć, że potrzebują czegoś innego?
Przebadajmy tradycje oparte na „Słowie” i spójrzmy na to, gdzie być może zostaliśmy wprowadzeni w błąd.

Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca;
I nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed [NIM], przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami [TEGO], przed którym musimy zdać sprawę.
[PODKREŚLENIA DODANE]

Słowo Boże jest osobą…… NIM! Tutaj „słowo” jakie znajdujemy w oryginalnym języku jest takie samp jak w innym miejscu:
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.

Jest całkowicie jasne z kontekstu, że cytowane fragmenty odnoszą się do Jezusa Chrystusa. W swojej preegzystencji występuje jako Stworzyciel wszechświata i wszystkiego, co w nim. I… że ten Stworzyciel stał się człowiekiem…

Pamiętaj, o tym, że Jezus powiedział:Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie; Ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot.

Nie tylko straciliśmy wagę tego, w jaki sposób przyjmujemy ŻYCIE w każdej chwili, lecz wyparliśmy się Jego pozycji bycia [Słowem] poprzez słowo pisane. W oryginale wyraz tłumaczony tutaj jako „słowo” znaczy „pełna, doskonała, kompletna ekspresja Boga”. [ON] jest SŁOWEM:

żywym, potężnym, ostrzejszym niż wszelki miecz obosieczny, rozdzielający nawet duszę od ducha, kości od szpiku, zdolnym do osądzenia myśli i zamiarów serca… i nie ma stworzenia, które by się przed [NIM] ukryć mogło, lecz wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami [TEGO], przed którym musimy zdać sprawę

.[PODKREŚLENIA DODANE] – to wszystko odnosi się do Jezusa Chrystusa, Stwórczej części Boga, a nie Biblii.

Oto moje twierdzenie, którego nie obawiam się poczynić – Czytanie Biblii ma niewielką wartość jeśli nie prowadzi bezpośrednio do intymnej, znaczącej więzi (relacji) z Jezusem Chrystusem!

Kim jest Jezus Chrystus? Z powyższych fragmentów widzimy, że w swej preegzystencji (przed tym, gdy został człowiekiem) On Stworzył wszystko. Jest to tak niezwykle ważne, że zechcemy spojrzeć do innych miejsc Pisma, aby uzyskać potwierdzenie i trochę więcej wglądu w temat.

Czytamy więc:

On jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego stworzenia, Ponieważ w nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, rzeczy widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności; wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone.

Sugestia: przeczytaj też wersy wprowadzające do tego fragmentu (Kol 1: 15,16), aby zobaczyć i wyraźnie zrozumieć, że to odnosi się do Jezusa Chrystusa.

Czy widzimy to, kim jest Jezus Chrystus? Przeczytaj to ponownie. Jest widzialnym obrazem (ekspresją) Boga, którego nie można zobaczyć. Jezus Chrystus jest Stwórczą częścią Boga… który stworzył cały świat i wszystko, co w nim jest – włączając w to duchowe moce działające za sceną… a później ta Stwórcza część Boga stała się człowiekiem.

Teraz spójrzmy krótko na inną biblijną prawdę, aby stała się ona przykładem tego, czym powinniśmy stać się, jeśli naprawdę uwierzyliśmy. Lecz nie wybiegajmy tutaj za daleko do przodu. Zapytaj zwykłą osobę, które wyznaje intelektualną wiarę w Jezusa Chrystusa, kim jest Jezus Chrystus. W zdecydowanej większości odpowiedź brzmi „Syn Boży”.
W porządku, jest to właściwa biblijna odpowiedź, lecz ona podkreśla tylko część problemu. Jest taki termin, który usiłuje wyjaśnić niewyjaśnialną prawdę, kamień obrazy dla uczonych i intelektualistów tej ziemi – a jest to Stwórcza część z pierwszej księgi Biblii, która wyraża się w liczbie mnogiej poprzez partykułę „MY”.

Potem rzekł Bóg: UczyńMY człowieka na obraz nasz, podobnego do nas … to nikt inny jak Jezus Chrystus – widzieli to Jan i Paweł (obaj Żydzi przesiąknięci Hebrajskimi Pismami) i do tego się odnosili.

Uwaga: w całym pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju wszelkie odniesienia do „Boga” są czynione hebrajskim słowem Elohim… literalnie „mnogość” – lub wiele aspektów Boga. Niektórzy uczeni biblijni mają trudności z tradycyjnym ograniczeniem słowa „Elohim” do Trójcy tj., Ojciec, Syn i Duch Święty. Pamiętaj, że Jezus powiedział: „Bóg jest Duchem i ci, którzy mu cześć oddają winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie”.

Słowo tłumaczone jako „Pan Bóg” zaczynające drugi rozdział Księgi Rodzaju to hebrajskie Yahweh, lub jak niektórzy wolą Jehovah – argument używany przez Świadków Jehowy i ich badaczy do tego, które “imię” jest właściwym głównym imieniem. Taki argument stosowany na podstawie tego wersetu jest głupi jeśli weźmiesz pod uwagę, że oba są oparte na hebrajskim symbolu Boga… symbolu, który właściwie miał być nie wymawiany w zawiązku z faktem, że to imię było zbyt święte, aby je wypowiadać lub pisać.

Główną myśl autor Ewangelii Jana zwiera w pierwszych 3 wersetach, tj., w słowach „na początku”. Mówi tutaj o tym, co się działo w Księdze Rodzaju 1:1. Wzmianka ta czyniona jest o Jezusie Chrystusie. Zarówno Paweł (autor Listu do Kolosan) jak i Jan byli Żydami, całkowicie przekonanymi nie tylko, co do prawdziwości mesjanistycznych twierdzeń Jezusa Chrystusa, lecz i co do tego, że rzeczywista Stwórcza siła, opisana jako „Duch unoszący się nad wodami” w procesie Stworzenia w Rdz. 1— nie był żadnym innym Duchem, jak tylko tym samym, który stał się człowiekiem i odnosi się do Jezusa Chrystusa. Zrozumienie tego faktu, to zrozumienie tego, co Jan miał na myśli, gdy napisał: „Wszystkim, którzy go przyjęli, dał prawo, stać się dziećmi Bożymi”. Częścią „przyjęcia Jezusa” jest zatem przyjęcie tego KIM Jezus Chrystus jest. Gdy już jesteśmy ugruntowani w tym KIM Jezus Chrystus jest tj., Stworzycielem wszechświata i wszystkiego, co w nim – to zapytajmy GDZIE On jest?

Standardową odpowiedzią jest: „Po prawicy Ojca”. Tak, to jest biblijnie poprawna odpowiedź, lecz ponuro nieprzydatna do osiągnięcia czegokolwiek w naszym życiu. Wracając do pierwszego rozdziału Listu do Kolosan czytamy: Tajemnicę, zakrytą od wieków i od pokoleń, a teraz objawioną świętym jego.
Im to chciał Bóg dać poznać, jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus [W WAS], …”
[ PODKREŚLENIE DODANE]
W oryginale, słowa tłumaczone jako „po prawicy Ojca” dosłownie znaczą dostępną część (Ojca). Gdzie jest Jezus Chrystus? W TOBIE! Dostępna część Ojca jest w TOBIE.

Płacąc rachunek w kasie w supermarkecie zostałem zapytany przez młodą kasjerkę standardowym

– Jak się Pan dzisiaj ma, proszę pana?
– Doskonale – powiedziałem – a pani?
– Proszę nie pytać – powiedziała zmarszczona.
– Dlaczego? – zareagowałem.
– Powiem panu coś, z pewnością nie jest doskonale!

Bez zastanowienie wyrzuciłem z siebie:
– 0, a kto mieszka wewnątrz, w pani?

Wyprostowała swoje ramiona i spojrzała mi prosto w oczy, po czym powiedziała:
– Jezus Chrystus!
– A – powiedziałem mierząc jej wzrok wprost – to dlaczego nie pozwala pani jemu mówić?
– O – rzekła ze zdziwieniem na twarzy – więc o to panu chodzi!
– To zdumiewające – odpowiedziałem – mamy Doskonałego żyjącego w nas i uparcie pozwalamy aby wróg kontrolował nasz umysł, myśli i słowa..
– Tak się cieszę, że pan przyszedł, dziękuję bardzo, że się pan tym ze mną podzielił! Nigdy tego nie zapomnę!
…. Ja również.

Chrystus jest w TOBIE! Biblia mówi tak.. Jeśli chcemy ogłaszać, że Jezus Chrystus jest w nas to zacznijmy od tego, że Jezus Chrystus będzie mówił za nas.

Następna rzecz w tym samym tonie:

Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły

I wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi,

Jak tylko zaczniemy poddawać nasze słowa w posłuszeństwo Jemu, mówiąc takie proste rzeczy jak: (mam się) „doskonale” to ci z nas, którzy mają problemy z powtarzającymi się myślami, które trzymają nas w związaniu – zawsze znajdą wyjście przez Jezusa Chrystusa. Zamiast przechodzić przez powtarzający się wściekły cykl „zabawy” myśli, które mają na nas niszczący wpływ, wykorzystajmy myśli do zmiany centrum naszego patrzenia. Znałem ludzi, którzy zostali uwolnieni od wszelkiego rodzaju „negatywnych” myśli, przez to, że sprawili, aby stały się one „punktem zwrotnym” do zmiany ich centrum widzenia – z myśli gniewu, zgorzknienia, strachu przed chorobą, fantazjami itp., itp., na myśli o Jezusie Chrystusie. Ci złapani przez pokusy mogą przypominać sobie obietnice Jezusa: „Nikogo, kto do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz”! Ci zaś, którzy ugrzęźli w poczuciu winy z powodu stałych upadków w to samo pokuszenie, muszą zrozumieć odpowiedź Jezusa daną Piotrowi. Piotr zapytał:

Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy? Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci: Do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy.

Innymi słowy, jeśli przykazanie Jezusa o przebaczeniu za złe traktowanie nas przez innego człowieka, który ciągle tak samo postępuje wobec nas, jest takie, że mamy przebaczyć za to samo zło siedemdziesiąt razy siedem, czyli 490 razy to jakie jest nastawienie naszego doskonałego Ojca wobec nas, którzy stale popadamy w grzech? Odpowiedź brzmi, oczywiście, przebaczanie w NIESKOŃCZONOŚĆ!

Teraz jest odpowiedni czas na małą dygresję. Słowo „grzech” („sin”) jest starym angielskim słowem, którym tłumacze Biblii Króla Jakuba zastąpili zarówno hebrajskie jak i greckie słowo oznaczające „nie trafić w Bożą wolę dla naszego życia”. Jeśli zrozumiemy jego pierwotne znaczenie możemy zacząć poruszać się w nowej wolności. Grzech („sin”) był terminem wziętym z łucznictwa. W czasach, gdy w XIV wieku w mglistych i bagnistych obszarach Anglii, łucznicy widzieli cel, lecz nie na tyle wyraźnie, aby dostrzec, gdzie poszybowała strzała, w pobliżu celu, za drzewem, stał urzędnik, aby głośno podawać punktację odpowiednią do trafienia. Było tak ponieważ łucznik czasami miał problemy z zobaczeniem, gdzie strzała trafiła w cel. Gdy strzała minęła cel całkowicie, to mówiło się „grzech” („sin”) – chybić celu. Tłumacze Biblii Króla Jakuba wiedzieli, że „zwykli” ludzie tamtych czasów rozumieją ten termin – bardzo źle, że my nie!
Gdy tłumacze Biblii Króla Jakuba – tłumaczenie zamówione przez Króla i wydane po raz pierwszy w 1611r pracowali nad tekstem to ich przekład miał być zrozumiały dla przeciętnego Anglika tamtych dni. Wzięli więc oryginalne słowo w Hebrajskim i odpowiednie greckie słowo, które znaczyło „minąć Boga” i przetłumaczyli to jako „sin” – ponieważ było ono powszechnie zrozumiane jako „chybić celu” tj. Boga.

Jeśli możemy skupić się chwilę na słowie „grzech” („sin”) i zdać sobie sprawę z tego, że drogą wyjścia z grzechu jest podejść bliżej do Ojca, to zrobimy gigantyczny krok ku całkowitemu zwycięstwu.

aracer