Monthly Archives: sierpień 2006

Utraciliśmy Ewangelię

Strom Andrew

Nie ma na świecie większej tragedii nad to – kościół tracący ewangelię. Mogło by być setki terrorystycznych ataków, trzęsień ziemi czy huraganów i w niczym nie przeważyłoby to tej jednej tragedii – STRACILIŚMY EWANGELIĘ.

Nic nie może się równać z tym nieszczęściem – nic.

Dlatego, że jeśli tracisz ewangelię, tracisz zbawienie. Ludzie już nie są zbawiani (Pamiętaj słowa Pawła, że: „Ewangelią jest „BOŻĄ MOCĄ KU ZBAWIENIU”). Gdy zaś ludzie nie są prawdziwie zbawiani, tracisz również kościół. Ponieważ bez prawdziwej ewangelii, nie ma prawdziwego kościoła. Ludzie mówią mi, że jestem zbyt „drastyczny”. Tak, chcę powiedzieć ci, że nie jestem jeszcze dość drastyczny. Tak faktycznie, gdybym mógł krzyczeć przez 1000 megafonów bezpośrednio do twoich uszu, to i tak nie byłbym w stanie przesadzić w podkreślaniu jak straszliwe, potworne i przerażające jest to, że nasz odstępczy zachodni kościół – pod każdym jednym względem – utracił ewangelię.

A robiąc to stracił wszelkie powody do swego istnienia.

Mówimy wszystkim, że zupełnie wystarczy powiedzieć jedna małą zwrotkę modlitwy przyjęcia Jezusa jako ich „osobistego zbawiciela”. Powiedzcie mi, gdzie takie coś jest w Piśmie? Czy coś takiego występuje tam nawet w przybliżeniu? Czy możesz przypomnieć sobie choćby JEDNĄ osobę w Biblii, która stała się chrześcijaninem, robiąc coś takiego? Czy którykolwiek z apostołów w Księdze Dziejów powiedział komukolwiek: „Po prostu powtórz tą małą modlitwę za mną”? Czy też: „W milczeniu wysuń swoją rękę – nikt nie musi tego widzieć” ? Czy możesz sobie przypomnieć, aby ktokolwiek w Piśmie robił coś podobnego?

Nic takiego nie znajdziesz, ponieważ nikt tego nie robił. Jest to współczesny produkt – całkowity wynalazek i nie ma w tym zupełnie zbawienia. Działamy tak, jakby ludzie mogli spokojnie zapomnieć o PRZEKONANIU o grzechu, O GŁĘBOKIEJ POKUCIE, o CHRZCIE WODNYM i NAPEŁNIENIU Duchem Świętym. To takie opcjonalne dodatki, tak? Lecz spójrz na Dzieje Apostolskie i powiedz mi czy istniało wtedy coś takiego jak realne chrześcijaństwo bez tych rzeczy? A co z OCZYSZCZANIEM SUMIENIA (obmyciem we krwi) i ZACHOWANIEM GO W CZYSTOŚCI? Czy kiedykolwiek mówimy o TYM dzisiaj?? O faktycznym „chodzeniu” w oczyszczeniu przez krew Jezusa? Być czystym, to być całkowicie „Czystym, to BYĆ CZYSTYM W KAŻDYM CALU”. (Najważniejsza sprawa na świecie).

Gdzie to jest w naszej ewangelii? Gdzie jest przemienione życie? Gdzie jest „WOLNOŚĆ” od grzechu?

Zgubiliśmy to wszystko; nasi ludzi rzadko kiedy pokutują; często żyją całymi latami bez chrztu (co oznacza – zgodnie w 6 rozdziałem Listu do Rzymian – że ich „stary człowiek” nie umarł, a więc nie mogą prowadzić nowego życia w Chrystusie). Przeczytaj Rzym. 6 czasami i zadaj sobie sam to pytanie: „Jeśli nie zostałem ochrzczony to czy moje stare życie zostało „pogrzebane” wraz Chrystusem czy nie? Czy mój „stary człowiek” jest martwy czy nie?” – to dlatego apostołowie chrzcili LUDZI zawsze NATYCHMIAST.

Dalej, często nie mówimy ludziom o tym, żeby zostali „NAPEŁNIENI” Duchem również natychmiast – aby wszyscy „chodzili” w Duchu. Powiedzcie mi, jak mamy być „ŚWIĘTYMI” jeśli nawet nie zostaliśmy napełnieni „ŚWIĘTYM” Duchem? Jak myślisz, dlaczego apostołowie upewniali się, pytali o to, aby ludzie byli napełniani duchem od razu??

Większość z nas nigdy nie nawet nie przeżyło „Pierwszego Dnia” swego chrześcijaństwa takiego, jakie widzimy w Biblii. Straciliśmy ewangelię i nawet jej nie znamy. Wymyśliliśmy ewangelię „wygody”, ewangelię bez krzyża, bez świętości czy mocy do prowadzenia chrześcijańskiego życia. Ewangelię, która nikomu nie pokazuje jak mieć CZYSTE SUMIENIE i jak Z NIM CHODZIĆ. Chce powiedzieć wam, że taka ewangelia NIE JEST EWANGELIA WCALE i powinniśmy się wstydzić samych siebie, że głosimy taką parodię. Nic dziwnego, że współczesny kościół jest letni! Ewangelia jest fundamentem, na którym wszystko inne jest zbudowane. Bez niej nie mam niczego – literalnie niczego. Ma to wpływ na wszystko, co robimy i wszystko czym jesteśmy. Jej strata jest największą katastrofą jaką można sobie wyobrazić. Jak możemy ją odzyskać?

Często na tej liście mówimy o „przebudzeniu”, lecz to, z czego wielu nie zdaje sobie sprawy, to fakt, że „POWRÓT DO EWANGELII” jest kluczem, który przyniósł Wielkie Przebudzenia – EWANGELIA odnowiona i głoszona z mocą. Jest to dokładnie to, co się działo w czasach, gdy głosili Wesley, Finney, Whitefield itd… i to musi się wydarzyć ponownie dzisiaj!

Tak więc „przebudzenie” dla mnie oznacza coś znacznie więcej niż zwykłe, przelotne nawiedzenia. Jest to długotrwałe odnowienie prawdziwej ewangelii – a zatem i kościoła również. Jeśli chcemy odnowionego chrześcijaństwa dziś to musimy najpierw szukać odnowienia TEJ EWANGELII. Jest to najważniejszy klucz do wszystkiego.

O Boże, ześlij takie przebudzenie! PRZYWRÓĆ PONOWNIE TĄ EWANGELIĘ  i tych, którzy będą GŁOSIĆ JĄ!  O, Boże, wołamy do ciebie w potężnym imieniu Jezusa. Amen

——————————————————————————-

prophetic@revivalschool.com

Niech was wszystkich Bóg błogosławi

Andrew Strom.

сео продвижение что это

Wolność, albo śmierć

Doug Perry, 7/3/06

Czy w sercu Boga może być coś bardziej pilnego od rozluźnienia więzów haniebności, rozwiązania bandaży jarzma i wypuszczenia  uciśnionych na wolność (Iz. 58). Czy jest coś bardziej potrzebnego od Wolności?  Wolności od wszystkiego, co wiąże nas z tym światem i z naszym ciałem – ciałem śmierci, które nosimy ze sobą wszędzie.

Po prostu wiem, co chrześcijanie powinni robić nieustannie – dla siebie nawzajem i dla „świata”.

Przy wejściu do Statuy Wolności w Nowym Yorku są wyryte następujące słowa:

Daj mi twoje zmęczenie i biedę,

I twoich westchnień do wolności bezład,

Wszystkie odrzucenia, nędzę, całą życia schedę,

Wyślij je, bezdomny, i rzuć je na wiatr,

Podniosę mą lampę obok złotych drzwi.

Te słowa powinny znajdować się na każdym budynku kościelnym nad drzwiami i wszyscy powinni nimi żyć, lecz, niestety,zbyt wielu nie żyje tym.

4 lipca to dobry czas na potwierdzenie znanego powiedzenia Patryka Henry : „Dajcie mi wolność, albo zabijcie mnie”  (Give me Liberty or give me death!). Czy faktycznie tak to rozumiemy? Czy chcemy być wolni od wszystkiego, co chce nam utrudnić pełnię Chrystusa? Czy rzeczywiście chcemy wolności od wszelkich innych innych związań? Czy chcemy, aby miasto Wolności, Missouri, tchnęło wolnością? Czy w ogóle wiemy jak ona wygląda? Ile jest dla ciebie warta? Z czego jesteś gotów zrezygnować,aby być wolnym? Wolność wymaga poświęcenia.

Poniższy artykuł jest jednym z najcięższych jakie kiedykolwiek napisałem. Prawdę mówiąc, mam nadzieję, że nie będziesz mógł spać przez niego. Mam nadzieję, że dosięgnie cię, umotywuje i doprowadzi do pokuty i powrotu. Musimy wreszcie przestać wytykać palcami i zacząć BYĆ jednym ciałem. Ja pierwszy przyznaję się do tego, że nie postępowałem do tej pory tak jak powinienem – jest to ta część, z której pokutowałem w ostatnim liście. Musimy ufać, że Bóg ma również tę drugą osobę pod kontrolą, bez względu na to, jak złe mamy o niej zdanie. Musimy zaprzestać podejmowania prób kontrolowania i manipulowania, i przekonać wszystkich dookoła jak bardzo się mylili. Musimy  pozwolić na to, aby Bóg zrobił swoje dzieła i to w taki sposób, jak On uważa za właściwy.
Muszę być w tym pierwszy albo nie mogę oczekiwać, że zrobi to ktokolwiek inny.

Codziennie o 7 wieczorem odbywają się spotkania modlitewne w Bennet Park. Bądź tam w pobliżu, aż zobaczysz kogoś, kto wygląda na człowieka znającego Jezusa. Jeśli nie będzie nikogo zacznij modlić się i być może jacyś inni chrześcijanie pojawią się. Przynieś gitarę (czy cokolwiek) jeśli chcesz. Tu nie chodzi o żadnych liderów i programy, lecz o Ciało usługujące Ciału. Już teraz dwukrotnie Pan sprawił, że zapowiadaliśmy spotkania, na które nie mogliśmy dotrzeć! Jak szalone może to być!? Pan wyraźnie pokazał nam, że nie potrzebuje żadnych chrześcijańskich znaków, abyśmy się mogli znaleźć nawzajem i że nie potrzebuje tam również NAS, aby się chrześcijanie modlili! I, wiecie co? Miał rację.

Doug

II Kron. 7:14   Jeśli ukorzy się mój lud, który jest nazwany moim imieniem, i będą się modlić, i szukać mojego oblicza, i odwrócą się od swoich złych dróg, to Ja wysłucham z niebios i odpuszczę ich grzechy i ich ziemię uzdrowię.

Ciało Chrystusa? – Doug Perry,
7/3/06
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy przyglądam się w skupieniu temu, w jakim stanie jest Kościół, coraz bardziej ogarnia mnie frustracja, ponieważ wydaje się, że nikt tak naprawdę nie jest świadomy problemów i potrzeby pokuty. Walczę z tym, co z tym zrobić. Być może ludzie myślą, że ponad 37.000 denominacji, które obecnie mamy jest czymś dobrym. Być może oszustwo, marnotrawstwo, podziały i egoistyczne ambicje są częścią ludzkiej kondycji i nic na to nie można poradzić (choć On mówi, że przychodzi po Oblubienicę czystą, bez skazy, zmazy to ja myślę, że to są skazy). Być może nikt nigdy nie powiedział im o tym, jak bardzo rani to Chrystusa, mam nadzieję, że to, co napisałem, pomoże w jakiś sposób. Mam taką nadzieję, że to wypali nieusuwalne znamię na naszym sumieniu, które spowoduje, że będziecie krzyczeć z bólu każdego dnia. Prawdopodobnie właśnie tego potrzeba, aby dokonać tego zwrotu.

Rzymianie i faryzeusze konspirowali  wspólnie, aby ukrzyżować Jezusa. Nie tylko ukrzyżowali Go, lecz pluli na niego, bili Go, biczowali, aż ukazały się kości. Baranek Boży krwawił idąc drogą przez całą przez Jerozolimę, po czym przybili Go nagiego i zawiesili tak, aby wszyscy Go mogli zobaczyć. Biblia mówi, że był nie do rozpoznania jako człowiek, a co dopiero jako Jezus. Umieścili nad Jego okrwawionym, złamanym, upokorzonym ciałem tablicę sarkastycznie głoszącą, że jest Królem Żydów. Walczyli o Jego ubrania. Przebili Jego bok, aby mieć pewność, że nie żyje po czym pochowali go w grocie.

Wszyscy słyszeliśmy o tym bólu i cierpieniu, które zniósł, nie tylko w fizycznym wymiarze, bo grzech, który niósł musiał być niewiarygodnym ciężarem. Duchowa wojna i pokuszenie, aby Go sprowadzić z powrotem na dół, aby zawołać dziesięć tysięcy aniołów pomsty, musiały być straszliwe. Nikt z nas nawet nie może sobie wyobrazić tego, przez co przechodził w tych ostatnich 24 godzinach.

Jak faryzeusze i Rzymianie mogli być tak okrutni? Jak ktokolwiek mógł wyrządzić tego rodzaju krwawe, nieczułe zniszczenie innej ludzkiej istocie – a co dopiero Synowi Bożemu?! Jakimi potworami musieli być ci, którzy tak torturowali i poniżali człowieka? Jakie złe duchy musiały nad nimi panować w tej godzinie, że byli w stanie zrobić coś tak obrzydliwego niewinnemu człowiekowi?

Wszystko, co dzieje się w naszym „naturalnym” świecie ma swój duchowy odpowiednik. Ludzkie ciało Chrystusa powstało z martwych i pozostaje z Ojcem, lecz 1 Kor 12:27 i Ef. 4:12 oraz  wiele innych miejsc mówi, że Kościół jest Ciałem Chrystusa. Czy wiesz, co to znaczy?

To znaczy, że to MY jesteśmy duchowym Ciałem Chrystusa i że jest to dla Jezusa równie realne jak było jego fizyczne ciało. Oznacza to również, że to my jesteśmy jeszcze bardziej podli, bez serca i opanowani przez złego niż Rzymianie i faryzeusze kiedykolwiek mogli być. Widzisz, to my biczujemy codziennie w Ciało Chrystusa dziewięcio-rzemiennym batem od około osiemnastu stuleci. To my wbijamy haki, rozcinamy i rozrywamy jego ciało od wielu pokoleń. To my walczyliśmy o Jego szaty plując na Niego od czasów, gdy pierwsi chrześcijanie zaczęli umierać. Pozostawiliśmy smugę Jego krwi na całym świecie i to nie w dobrym sensie.

Aby posiekać Ciało Chrystusa na ponad 37.000 denominacji musieliśmy dosłownie przepuścić jego ciało przez rozdrabniarkę do mięsa. Odrąbaliśmy palce (kciuki nóg) i sklonowali je tak, aby zapełnić stodołę kciukami, które nie zgadzają się na ponowne przyłączenie do reszty ciała. Pomarszczyliśmy i poszatkowali Jego ciało, okradli z poszczególnych członków jak stado głodnych hien zżerających świeże zwłoki. Skoro jest Chrystusem, jest TAK bardzo lepszy; lepszy kiedykolwiek moglibyśmy być, on znosi to w cichości, jak owca prowadzona na rzeź. Nieustannie opiera się chęci wezwania 10.000 aniołów i pomszczenia tego, co robimy z Jego ciałem. I jest to również dobre, ponieważ do tej pory powinniśmy zostać ZRÓWNANI Z ZIEMIĄ za to, jak wiele bólu sprawiliśmy Jemu. Ignorowaliśmy tych w potrzebach, a skupiliśmy się na naszych agendach, wprowadziliśmy złośliwe nowotwory i trucizny, oraz wszelkiego rodzaju obrzydliwości do Jego ciała.

Gdy Jezus pojawił się w ciele, zniósł uderzenia niewielu ludzi i niewielu pluło na Niego i to wszystko działo się w ciągu niewiele ponad 24 godzin. Lecz w duchu, bijemy go bezlitośnie od stuleci. Pod naszym własnym zarządem nie ma nawet najmniejszego znaku tego, że „kościelny” system, który zbudowaliśmy, zamierza w ogóle przestać to robić. Nie zgadzamy się na przyłączenie do centralnego systemu nerwowego i przyjmowanie rozkazów z mózgu. Odmawiamy zgrania wysiłków wszystkich członków ciała, a więc całe Ciało po prostu leży i rzuca się w drgawkach bólu. Niektóre członki wyglądają tak, jakby w jakimś kierunku zmierzały, lecz jest to raczej iluzja pośmiertnego tężenia niż rozwój. Jeśli WSZYSTKIE członki nie odbierają rozkazów od Głowy, kręcimy się tylko w kółko, Pan codziennie coraz więcej krwawi a ludzie, których mieliśmy zdobywać, umierają.

Jeśli wydaje ci się, że to tylko metafory i sytuacja nie wywołuje u Jezusa bólu, to po prostu nie rozumiesz natury Jego miłości do nas i pragnienia, aby Jego ciało było zdrowe. W ew. Jana 17 zapisane jest, że modlił się, abyśmy byli jednym ciałem, ponieważ, jeśli nie, TAKI będzie wynik. W istocie, modlił się o to, aby kielich cierpienia dotykającego Jego fizycznego ciała został odsunięty jeśli to możliwe ORAZ aby kielich cierpienia Jego duchowego ciała został odsunięty, jeśli to możliwe. Ale nie było możliwe, ani jedno, ani drugie. Przez wszystkie stulecia Jezus płacze, a Ojciec gniewa się. Znosi codzienne tortury na skalę jakiej nikt z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić. Wywołaliśmy więcej bólu niż faryzeusze i Rzymianie mogli sobie nawet wyobrazić. Fizyczne ciało ma pewne granice, do których jest w stanie wytrzymać, lecz duchowe Ciało Chrystusa najwyraźniej nie ma takich granic wytrzymałości. Co jeszcze gorsze, faryzeusze i Rzymianie nienawidzili Go i nie wierzyli Mu – my zaś głosimy, że wiemy, że jest Synem Bożym i mówimy, że kochamy Go, a jednak jesteśmy właśnie tymi, którzy wywołują rzeczywiste zniszczenia. Nadal zbieramy się w naszych maleńkich pudełeczkach, śpiewamy pieśni chwały Jezusowi, bierzemy udział w Wieczerzy z podniesionym obliczem, podczas gdy jako zbiorowość profanujemy i bezcześcimy Jego ciało.

Powiem wam, że gdybym ja był Ojcem i kochał mojego jedynego syna Jezusa ze wszystkich sił, to w którymś momencie WYMUSIŁBYM powstrzymanie tortur Jego ciała. Jeśli oni nie zaczną być jednym ciałem, to zdobyłbym ich uwagę w jakikolwiek sposób. Jeśli będę musiał, poślę trzęsienia ziemi, tsunami, wojny, plagi, głód,… cokolwiek. Jeśli nadal będą śpiewać i tańczyć, jeśli nadal będą całkowicie nieświadomi i ślepi, to zabiję 2/3 planety jeśli tylko potrząśnie nimi i zaczną być jednym ciałem. Dokładnie na to wygląda, gdy czyta się, co Księga Objawienia przepowiada na nadchodzące czasu – i my zasługujemy na to. A gdybym był tobą nie liczyłbym na „porwanie” zanim zaczną się cierpienia. Ponieważ to Kościół miał światu zanieść światło, a tak naprawdę jest tam CAŁKIEM ciemno, jestem całkiem pewien, że ten smutny stan rzeczy jest naszą winą. To my jesteśmy tymi, którzy wiedza lepiej i tymi, którzy dokonują rzezi na Ciele Chrystusa od stuleci. Nie widzę żadnego powodu, abyśmy mieli uniknąć konsekwencji tego, co zrobiliśmy. Pan zamierza dać nam porządnego klapsa i nie minie to nas w przyszłości. Nie myśl,że unikniesz cierpienia, tak nie będzie.

Nasza jedyna nadzieja to płacz, pokuta i narzekanie przed ołtarzem. Musimy przepraszać i rzeczywiście mieć to w sercu, po czym odwrócić się od naszych złych dróg i wejść pod JEGO Panowanie. Żadnych struktur więcej, systemów i ludzkich tradycji. Jeśli nie zaczniemy działać jak Jedno Ciało sami, to nasz Ojciec zamierza zabić te wszystkie członki ciała, które nie bawią się ładnie razem, a potem wszczepi po kawałku te, które to docenią. Podobnie jak prostytutki czy dealerzy narkotykowi, bezdomni, zagubieni, rude dzieci i cierpiący ludzie będą bronić Jego ciała aż do śmierci i nie będą słuchać nikogo, lecz wyłącznie JEGO. Wypal to na swoim umyśle. Przepuściliśmy Ciało Chrystusa przez maszynkę do mięsa. Posyłaliśmy ludzi do seminariów, aby się uczyli jak siekać Ciało Chrystusa na coraz mniejsze kawałeczki. Płaciliśmy im, aby to robili. Usprawiedliwiając siebie sami, znajdowaliśmy przyjemność w oddzielaniu się od innych, którzy mieli Ducha Świętego w sobie. Walczyliśmy o Jego szaty. Przybiliśmy nad Jego głową znak, ogłaszający dumnie światu,  że Ta zbita, krwawiąca masa była właściwym reprezentantem Króla Królów. Jesteśmy złodziejami i kłamcami, i mordercami pierwszego rzędu.

Jest tylko jedna prosta norma: jeśli Duch Święty jest we mnie i Duch Święty jest w tobie, to jesteśmy Jednym Ciałem i musimy wyobrazić sobie to, w jaki sposób wytrzymywać ze sobą nie zabijając siebie nawzajem. Musimy przestać z tym, zanim będzie za późno.

Proszę? Jeśli kochasz Jezusa, czy możesz przestać torturować Jego ciało? Możesz powiedzieć Mu, że chcesz mieć współudział w Jego cierpieniach i pomóc nieść ten ciężar, aż do końca? Czy możesz uznać swoją część w tym, jakkolwiek małą i przestać? Czy możesz naciskać na zgodę, od teraz? Czy możesz poprosić Ojca, aby pozwolił ci odczuwać ból jaki czuje Jezus? Czy możesz poprosić Ojca, aby dał ci patrzeć Jego oczyma?

Wiem, o tym, że ON chce ci to pokazać.

Proszę, powstrzymaj to.

раскрутка

Dlaczego świat nie nienawidzi nas?

Prześladowania za głoszenie…

„Nie mamy prześladowań tutaj w Ameryce”. Te słowa są dziś wypowiadane z ust wielu chrześcijan. Słyszałem jak ludzie mówili coś takiego: „Straszne prześladowania są w innych krajach, lecz tutaj, w Ameryce, mamy wolność i prawa, która zapewniają nam bezpieczeństwo”. Pewny jestem, że nieraz to sam słyszałeś. O ile prawdą jest, że w innych krajach są ogromne prześladowania to nie jest prawdą to, że w Ameryce nie mamy prześladowań z powodu „wolności” i „praw”. Wiem, o wielu chrześcijanach, którzy są prześladowani, aż do wtrącenia do więzienia włącznie za nic więcej jak tyko głoszenie ewangelii. Brak biblijnych prześladowań we współczesnej Ameryce jest bezpośrednio związana z brakiem biblijnego głoszenia.

Kiedy chrześcijanin spada z łóżka o północy to może oskarżać diabła i nazywać to walką duchową. Jeśli idąc chodnikiem uderzy się w duży palec u nogi, może to nazywać „atakiem przeciwnika”, lecz prawda jest taka, że diabeł nie jest zainteresowany, ani nawet nie zwraca uwagi na wielu członków kościoła. To pycha powoduje, że wielu z nas wierzy, że diabeł staje przeciwko nim. Jeśli nie uderzymy diabła silnie to i on nas nie uderzy mocno. Czy rzeczywiście wierzymy w to, że diabeł zwraca na nas uwagę, lub że jesteśmy znani w piekle, jeśli po prostu trzymamy się siebie i siedzimy zamknięci w naszych „kościelnych” budynkach. Jeśli na nasze świadczenie składa się okazjonalny, przyjacielski akt dobroczynności, dlaczego by diabeł miał nas prześladować? Przecież on dobrze wie, że „wiara płynie ze słuchania”? (Rz. 10:1). Za dużo jest mowy o bronieniu się przed przeciwnikiem, a za mało o tym, aby diabeł sam musiał bronić się przed nami.

Jedynymi prześladowanymi chrześcijanami będą chrześcijanie głoszący ewangelię, ci, którzy wołają do świata: „oczyśćcie swoje ręce, grzesznicy, i serca ludzie o rozdwojonej duszy” (Jk. 4). Najwięcej jest kąsany jest ten, kto trzęsie ulem, a ten kto zakłóca spokój kopca mrówek ognistych (pierwotnie odmiana występująca w Płd. Afryce), bardzo szybko dowie się, dlaczego tak zostały nazwane. Diabeł jest całkowicie pochłonięty prowadzeniem spętanych grzeszników do piekła, lecz jeśli tylko zbliżysz się z obcęgami do ich kajdan, aby uwolnić więźniów, dowiesz się szybko, że głoszący chrześcijanin jest prześladowanym chrześcijaninem. „I zobaczyłem dusze tych, którzy zostali ścięci ZA TO, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże” (Obj. 20:4). Przyczyną tego, że są tak wielkie prześladowania naszych braci i sióstr, którzy aktualnie głoszą ewangelię w Azji, jest to, że świadczą oni zgubionym o przemieniającej życie mocy Jezusa Chrystusa i głoszą Słowo Boże. A ponieważ wielu tutaj, w Ameryce, nie głosi tak jak głosi się w Azji, to nie mamy udziału „w Jego cierpieniach”, tak jak ci w Azji.

 Choć może nam się wydawać, że wypełniamy nasz chrześcijański obowiązek, gdy wiernie chodzimy na niedzielne nabożeństwa w naszym lokalnym kościele, to chciałbym powiedzieć, że bardzo się mylimy. Chrystus nie powiedział, „idźcie za mną, a ja sprawię, że będziecie chodzić do kościoła”. Świat nigdy się nie zmieni przez chodzenie do kościoła. To dlatego Chrystus powiedział: „chodź za mną, a ja uczynię cię rybakiem ludzi” (Mt. 4:19). Chrystus przyszedł, aby szukać i zbawić zgubionych; zatem ci, którzy idą w Jego ślady, czynią podobnie. Jeśli chcesz zobaczyć czy ktoś jest prawdziwym uczniem Chrystusa, przyjrzyj się temu, jak świadczy a to pokaże ci, jak blisko idzie za Panem i jak bardzo wierzy Słowu Bożemu.

Jedno z pierwszych doświadczeń, jakie miałem, gdy zacząłem świadczyć nastąpiło wkrótce po moim nawróceniu. Zostałem wyklęty z biblijnego studium, ponieważ widzieli, że rozdawałem traktaty ewangelizacyjne zgubionym. Powiedzieli mi: „nie chcemy, żebyś psuł dobre imię studium biblijnego”. A jednak Chrystus „wyprał się samego siebie” (Flp. 2:7). W którymś momencie jeszcze jeden członek studium biblijnego rozdawał wraz ze mną traktaty, lecz gdy informacja o tym przyniosła wyrzuty świata, wkrótce zostało to zarzucone. Gdy statek naszej dobrej reputacji zaczyna tonąć, człowiek gotów jest wyrzucić z niego wszystko i wszystkich, aby tylko utrzymał się dalej. Jeśli chcesz zmienić świat odrzuć swoją reputację i jeśli chcesz być żołnierzem Krzyża i prowadzić wojnę o zdobycie dusz ludzkich, niech ci nawet przez myśl nie przejdzie przyłączanie się do Chrześcijańskiego Klubu. Żołnierze nigdy nie pasowali do zwykłych członków Klubu. Dopóki trzymamy się naszej reputacji i nie próbujemy „zrujnować naszego własnego imienia” w świecie, nigdy nie zmienimy świata jak to zrobił nowotestamentowy kościół. Będziemy przynosić wstyd imieniu Chrystusa jeśli pozwolimy na to, aby strach przed ludźmi był większy niż nasza bojaźń Boża. Wielu spośród nas nie przeszkadzało by, gdyby mówiono o nas, że: „o wierze waszej mówi się po całym świecie” jak to było z Kościołem NT, lecz z pewnością nie chcielibyśmy słyszeć o sobie, jak też mówiono wtedy: „sekta, której się wszędzie sprzeciwiają” (Dz. 28:22). Jeśli robimy to, co robił nowotestamentowy kościół i mówimy: „o grzechu, wstrzemięźliwości i nadchodzącym sądzie (Dz. 24:25), to będziemy przeżywać to samo, co pierwszy kościół: prześladowania i zbawienie dusz.

 Jeśli nasza służba nie jest służbą typu nowotestamentowego to nie jest służbą w ogóle.

 Wielu chrześcijan jak tylko poczuje nosem najdrobniejszy nawet zapach trudności czy nawet lekki smrodek prześladowań, ucieka w przerażeniu i strachu, zamiast maszerować do przodu w bożej odwadze i pełnym pokoju przekonaniu, że Chrystus jest z nami zawsze, nawet wewnątrz ognistego pieca. Musimy pamiętać o tym, że gdy stajemy twarzą w twarz z prześladowaniami i oko w oko z uciskiem, Chrystus pomoże nam w tych trudnościach i da pokój w tym czasie. Gdy jesteśmy zmuszani na kompromisu tam, gdzie nie może być mowy o kompromisie; do wyrzeczenia się tego, czego wyrzec się nie wolno; gdy jesteśmy zmuszeni do posłuszeństwa władzy ludzkiej, zamiast Bożej; to święty bunt i pobożne nieposłuszeństwo są nie tylko konieczne w tej wojnie lecz są naszym jedynym wyborem wobec tych niedorzecznych żądań. Kaznodzieje mówią mi: „Władze usiłują uciszyć moje publiczne przesłanie, czy powinienem słuchać Boga czy ludzi?” Mówię im, że, jeśli chcą otrzymać szczerą odpowiedź, niech zapytają dusz w piekle, co one o tym myślą a otrzymają pewną odpowiedź.

Pierwsi kaznodzieje metodystów, gdy głosili ewangelię w publicznych miejscach byli bardzo poważnie prześladowani, lecz zamiast uciekać maszerowali ku chwalebnemu zwycięstwu. Ci mężczyźni przewrócili świat do góry nogami, a świat usiłował odwrócić go z powrotem. John S.Simon opowiada nam taką historię: Gdyby metodyzm nie miał kontaktu z tłumami, nigdy nie zdobyłby tej części Anglików, którzy najbardziej potrzebowali zbawienia. „Religijne socjety” zamknięte w swoich pokojach, nigdy nie zreformowałyby kraju. Konieczne było, aby powstała rasa bohaterskich mężów, których stać było na odwagę konfrontacji z najdzikszymi i najbardziej brutalnymi ludźmi, aby powiedzieć im o znaczeniu grzechu, wskazać na krzyż Chrystusa i Tron Sądu. Ustawiczne napady tłumu na metodystycznych kaznodziei pokazywały, że zdobyli masy. Z pierwszorzędną odwagą, rzadko porównywaną do pól bitewnych ci kaznodzieje stale i wciąż uderzali w te miejsca, z których byli wyrzucani przemocą, aż do chwili, gdy ich wytrwałość stępił antagonizm ich napastników. Wtedy, z tego niegdyś rozwścieczonego tłumu, zbierali się mężczyźni i kobiety, których serc dotknął Pan”.

Podobnie jak metodyści, członkowie Armii Zbawienia napotkali na biblijne prześladowania za swoje biblijne głoszenie. W pełnych chwały dniach Armii Zbawienia w czasie zgromadzeń na otwartym powietrzu musieli przejść przez liczne boje po to, aby wygrać wojnę. Winkie Pratney mówi nam: „Byli wiązani, bici pięściami, kopani, opluwani, obrzucani płonącą siarką i ostrzeliwani ze statków, a całe gangi liczące setki a nawet tysiące członków napadały na nich, aby powstrzymać tą małą świętą grupę. Lecz pomimo tego, Armia wchodziło do miasta pokryta błotem, lecz nie zawstydzona. Klęcząc w centrum miasta, podnosili w górę głosy: „Panie Jezu, w Imieniu twoim ogłaszamy, że to miasto należy do Boga”, po czym wstawali z kolan i brali je bez względu na okoliczności!”

Również my możemy zmienić ten świat, podobnie jak oni, jeśli będziemy równie zdeterminowani i oddani.

Widziałem chrześcijan, którzy porzucali to, co nazywam „ewangelizacją frontową” gdy tylko pojawiły się jakieś prześladowania, myśląc, że zrobili coś źle. Nic bardziej błędnego. Prześladowania są znakiem tego, że stałeś się celem mocy ciemności, że jesteś przyczyną zmian dla Królestwa Bożego. Coś przeraźliwie niewłaściwego jest w naszych służbach jeśli nigdy nie natykamy się na opór. Czy Chrystus nie powiedział: „i będziecie znienawidzeni przez wszystkich dla imienia mego”? (Łuk 21:17). Źle reprezentujemy Jego imię jeśli nie sprowadza dotyka nas to samo, co działo się z Nim. Głoszenie na otwartym powietrzu nie przyniesie ci chwały ludzi. Otwarta służba doprowadziła do wywyższenia Jezusa na krzyżu, a nie wywyższenia wśród podziwu ludzi.

Nawet jeśli trzeba biec pod górę, musimy dokończyć biegu;nawet jeśli trzeba płynąć pod prąd, musimy trwać! W tempie w jakim ostatnio odbywają się tutaj w Ameryce sprawy dla ulicznych kaznodziejów wydaje się, że o wiele więcej amerykanów będzie zmuszonych do rozpoczęcia służby więziennej, ponieważ dokładnie tam zmierzamy. Nie będę już więcej zaskoczony tym, że uliczni kaznodzieje są aresztowani, dziwić mnie będzie, jeśli usłyszę, że ktoś nie został zamknięty. Nigdy nie będę narzekał na te kilka aresztowań za głoszenie, ani nie będę narzekał, gdy znowu się to stanie. Nie spodziewam się gorszego traktowania, niż był traktowany Jezus, mój Pan, i wszyscy wielcy mężowie wiary, którzy szli przed nami. Czyż głoszenie Jana Chrzciciela nie doprowadziło go do więzienia? Czy głoszenie Chrystusa nie zaprowadziło Go na krzyż? I.E.Evans napisał: „jeśli ludzie rzeczywiście zaczynają się bać kogoś z powodu tego, co zwiastuje i usiłują go uciszyć zabijając go, to znaczy, że zwiastował w potężny sposób”.

Tylko wtedy możemy zapłacić cenę za dusze, gdy jesteśmy gotowi zapłacić koszty cierpienia. Nie ma innego sposobu na podążanie za Chrystusem jak tylko wziąć swój krzyż. Jakkolwiek bolesne i pełne agonii to jest, to przypadek Chrystusa jest wystarczająco wiele warty. Leonard Ravenhill napisał: „Gdy naród wzywa swych pierwszych mężów do walki rodziny są rozbijane, pełne słodyczy serca przekazują sobie pożegnania, przedsiębiorstwa są dostosowywane na potrzeby wojennej produkcji, reglamentacja i niewygoda są akceptowane – wszystko dla wojny. Czy możemy zrobić mniej dla największej walki, której ten świat poza krzyżem nigdy nie widział – owego oblężenia świętości, czystości i duchowości na koniec czasów?

Kiedyś głosiłem do szydzącego tłumu grzeszników na błoniach w Connecticut. Pamiętam szczególnie jednego wyjątkowo wściekłego mężczyznę. Był w gorszym stanie niż jego kolega, który już groził, że mnie pobije i wybije mi zęby. Był tak wściekły, że nie mogąc już dłużej znieść mojego głoszenia, przedzierał się do tyłu. Wkrótce potem znowu wrócił, lecz tym razem zobaczyłem na jego twarzy zmianę, gdy powiedziałem: „Zapewniam was, że jeśli się nie narodzicie na nowo, nie możecie oglądać królestwa Bożego” (Jn.3:3). Zamiast okazać swą zwykłą jadowitość, powiedział – wierzę ku jego samego zdumieniu – że wierzy, że to prawda. Duch Święty dopadł go potwierdzając Słowo Boże w jego sercu. Bez dalszego przerywania skończyłem moje przesłanie, a on stał i słuchał każdego słowa. Gdy skończyłem podszedł do mnie, przeprosił mnie za swoje głupie zachowanie. Gdy rozmawiałem z nim o jego duszy, pojawiło się w jego oczach poważne przekonanie. Powiedział, że musi załatwić swoje sprawy przed Panem, zwrócił się do swojego przyjaciela i powiedział: „Mam już tego wszystkiego dosyć, mam dość!” mając na myśli grzech. Zapewnił mnie, że zamierza szukać Boga, pokutować ze swoich grzechów i zacząć czytać Biblię, którą już miał. Zazwyczaj ci, którzy najbardziej ci się sprzeciwiają, najbardziej są dotykani.

Prawdą jest, że zawsze publiczne głoszenie ewangelii wiązało się z wielkim oporem i będzie nadal wielki w naszych czasach, lecz odpłata dusz zawsze będzie tego warta. George Whitefield, który był kaznodzieją ulicznym, który rozpalił pierwsze Wielkie Przebudzenie Ameryki, usiłował dzielić się tą prawdą ze swoim pokoleniem, a być może nasze pokolenie usłyszy te słowa głośno i wyraźnie. Arnold Dallimore pisze o Whitefield’zie: „On pobudzał wszystkich kaznodziejów, żeby nie byli zadowoleni z niedzielnego głoszenia, lecz aby robili to w ciągu tygodnia, aby głosili na otwartym powietrzu i nie ograniczali się do swoich parafian, lecz szli wszędzie, gdziekolwiek znajdują się stracone dusze i głosili im łaskę Bożą. Takie działania, zapewniał ich, wywołają opozycję władz i nienawiść świata, lecz będą również świadczyć o błogosławieństwie Bożym”. Whitefield zbyt dobrze wiedział, co to znaczy opozycja władz i nienawiść świata, lecz był również mężem, który był świadkiem wielkiego Bożego błogosławieństwa, prowadząc tysiące zdesperowanych, straconych dusz do rzek Życia po oczyszczenie! Whitefield grzmiał Słowem Bożym, aby zbudzić mężów z ich głębokiego snu, ściągnąć ich z wygodnych łóżek grzechu. Potrzebujemy dzisiaj takich mężów jak on, którzy będą jak irytujące budziki wzywać ludzi do powstania i udania się pod zimny prysznic pokuty.

Po Whitefield’zie, nadszedł młody człowiek, który sprowadził ewangelię do miejsca, do którego ona należy. Również i on doświadczył taranów świata i błogosławieństwa Bożego. Tym młodym człowiekiem był William Booth, założyciel Armii Zbawienia. Ponieważ biedni bardzo rzadko chodzą do Kościoła postanowił on zanieść ewangelię biednym.

I oto jesteśmy już w naszych, dzisiejszych czasach, gdzie miliony dusz buntują się przeciwko Bogu i znajdują się na równi pochyłej do piekła. Diabeł walczy o ich wieczność. Oto jesteśmy więc w naszych czasach, gdy wielu z pośród nas ukrywa się przed światem w kościelnych pomieszczeniach, podczas gdy świat wokół nas ginie. Raczej wolimy nie głosić, ponieważ jest to tak niewygodne, tak niezręczne. Lecz powiedz mi coś: Czy krzyż był wygodny dla Chrystusa? Jak wiele dusz ginie z powodu wygody i komfortu jaki zachowujesz?

Jeśli głosisz prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, będziesz źle traktowany, niezrozumiany, a słowa twoje przeinaczane. Jeśli zamierzasz stanąć za Chrystusem, spodziewaj się tego, że świat będzie starał się wepchnąć cię z powrotem do dziury. Spodziewaj się tego, że będziesz musiał zanieść krzyż na górę Kalwarii, aby być tam ukrzyżowanym, lecz musisz pokonać wszelkie trudności na rzecz ewangelii życia wiecznego. Zbyt wielu mamy delikatnych mężczyzn, a zbyt nieliczni są strażnicy, którzy dmą w trąbę ogłaszając: „uciekajcie przed nadchodzącym gniewem” (Łuk 3:7). Jeśli pokonamy wszelkie przeciwności i będziemy głosić ewangelię bez względu na to, co się dzieje, również i my możemy być naocznymi świadkami cudu nowych narodzin zgubionych.

Z listy subskrypcyjnej:

REVIVAL SUPERSITE – http://www.revivalschool.com

сайта

Jak żyje reszta świata

Uwaga: Miliony naszych chrześcijańskich braci i sióstr na świecie żyje w ubóstwie takim jak opisane poniżej. Ten artykuł pomaga nam dostrzec to, co wierzący Trzeciego Świata przeżywają na co dzień. Podstawowym pytaniem jest: „Czego musielibyśmy się wyrzec, gdybyśmy mieli przyjąć styl życia 1.3 miliarda naszych sąsiadów, żyjących w takiej biedzie? Jeśli zaczniemy od przeciętnego zachodniego gospodarstwa, to czego musielibyśmy się pozbyć, aby zejść do tych podstawowych warunków Trzeciego Świata?”

JAK ŻYJE RESZTA ŚWIATA

Robert L. Heilbroner

Zaczynamy od najścia na dom naszej wymyślonej amerykańskiej rodziny, aby obedrzeć ją z mebli. Idzie po kolei wszystko: łóżka, krzesła, stoły, telewizor, lampy. Zostawimy rodzinę z kilkoma starymi kocami, kuchennym stołem i drewnianym krzesłem wraz z sekretarzykiem idą ubrania. Każdy z członków rodziny może zachować w swojej „garderobie” najstarszą marynarkę czy sukienkę, koszulę lub bluzkę, pozwolimy również na zatrzymanie jednej pary butów dla głowy rodziny, lecz ani jednej dla żony i dzieci. Przechodzimy do kuchni, ponieważ urządzenia już zostały wyniesione zajrzyjmy do kredensu. Pudełko zapałek może zostać, jak też małe opakowanie mąki, trochę cukru i soli. Kilka stęchłych ziemniaków i tak już w śmietniku, ale szybko da się uratować, ponieważ będą one stanowić sporą część dzisiejszego wieczornego posiłku. Pozostawimy również garść cebuli oraz talerz suszonej fasoli. Wszystko inne precz: mięso, świeże jarzyny, puszki, krakersy, cukierki. Zdemontowaliśmy już dom; łazienka została rozebrana, bieżąca woda wyłączona, kable elektryczne wyciągnięte.
Teraz zabieramy dom, rodzina może się przeprowadzić do szopy z narzędziami. W następnej kolejności: komunikacja. Nigdy więcej żadnych gazet, magazynów, książek – nic za czym by tęsknili, ponieważ umiejętność czytania też musimy naszej rodzinie odebrać.
Zamiast tego, w naszym szałasowym miasteczku pozwolimy na posiadanie jednego radia.
Czas teraz na służby państwowe: żadnych pocztowców ani strażaków. Jest wprawdzie szkoła, lecz o 5 km stąd i są tam dwie klasy. Oczywiście nie ma w okolicy szpitali i lekarzy, a najbliższa klinika znajduje się 15 km dalej i jest prowadzona przez położną. Można się tam dostać na rowerze, zakładając, że rodzina ma rower, co nie jest prawdopodobne.
A  teraz, ostatecznie, pieniądze
– Pozwolimy naszej rodzinie na zapas 5 dolarów. To pozwoli naszym posiadaczom środków do życia uniknąć tragedii pewnego wieśniaka, który stracił wzrok, ponieważ nie był w stanie zdobyć 1.94$, które, jak mu się błędnie wydawało, musiał mieć, aby uzyskać wstęp do szpitala, gdzie mógł zostać wyleczony.

[ŹRÓDŁO : „Rich Christians in an Age of Hunger”, Ronald Sider – „Bogaci chrześcijanie w dobie głodu” – wspaniała książka].

продвижение сайта

Odrzuć TCHÓRZLIWE CHRZEŚCIJAŃSTWO

(Łuk 9:23)
„Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie.”

Zauważam wiele niewypowiedzianych postaw w sercach współczesnych członków kościoła. Na przykład:

  • Będę żył dla Boga pod warunkiem, że nie zniszczy to mojej reputacji.
  • Będę żył świętym życiem pod warunkiem, że nie wpłynie to negatywnie na moje relacje z rodziną.
  • Będę modlił się o przyjście Królestwa Bożego pod warunkiem, że nie dotknie to moich finansów.
  • Będę głosił ewangelię pod warunkiem, że nie doprowadzi mnie to do więzienia.

Ostatecznie, jest to tak, jakby powiedzieć:

  • Będę szedł za Chrystusem pod warunkiem, że nie będzie żadnych kosztów, że nie będzie krzyża.

Wszystkie te motywacje śmierdzą mądrością ludzką, cuchną duchem tego świata i są całkowicie sprzeczne z mądrością i poznaniem Boga. Jest to tchórzostwo, które zastąpiło Chrześcijaństwo. Mądrością Bożą i uznaniem Pana nie jest ratowanie własnego życia, lecz gotowość i chęć oddania życia na rzecz Chrystusa (Łuk. 17:23).
Chrześcijaństwo zaczyna się wtedy, gdy mężczyźni i kobiety chcą złożyć wszystko, co posiadają na rzecz osiągnięcia celów jakie ma Chrystus. Dopóki człowiek nie dojdzie do tego stanu, w którym gotów jest na ukrzyżowanie wraz z Chrystusem, kiedy pragnie, aby wszystko było Jemu poddane, nie wszedł nawet na początkowy poziom chrześcijaństwa.
Ta mentalność całkowitego poddania Chrystusowi nie jest jakimś wyjątkiem w chrześcijańskim życiu, lecz mam być prawdziwą zasadą chrześcijańskiego życia.
Być uczniem Chrystusa to odważnie i głośno zwiastować ewangelię, żyć świętym życiem, a to z pewnością oznacza cenę – całe twoje życie! Droga Chrystusa to droga męczeństwa. Drogi chrześcijaństwa zawsze były oświetlane światłem płonących męczenników i choć nie wszyscy chrześcijanie zginą śmiercią męczeńską, wszyscy mają żyć życiem męczenników.
Współczesny, wygodny Kościół musi zostać zmieniony w Kościół walczący a to stanie się tylko wtedy, gdy ten heroiczny duch chrześcijaństwa zostanie odnowiony. Tak musimy kochać Chrystusa a dusze muszą być dla nas tak cenne, aby hymnem Kościoła stało się: „Jego Królestwo za wszelką cenę!”
Jak w starej pieśni:
Jest taka miłość, która przymusza mnie,
By iść zgubionych szukać dusz,
Poddaję, Panie, wszystko co moje Ci,
By zbawiać bez względu na koszt.

Lecz jeśli nasza chrześcijańska zachęta przeplata się z myśleniem typu:

„po prostu nie pakuj się w kłopoty”;

„oby cię nie aresztowali”;

„nie denerwuj ludzi”;

„uważaj na siebie”;

„nie bądź utrapieniem dla innych”;

„nie rób z siebie męczennika”,

to nic dziwnego, że diabeł i jego królestwo nadal rozwijają się i zdobywają coraz więcej i więcej mocy w naszym kraju i na całym świecie. Zbawienie dusz musi być postrzegane jako coś bardziej wartościowego niż zabezpieczanie własnego życia. Kościół zdobywający dusze to kościół, który woli patrzeć jak ubywa jego własnego życia na rzecz zdobywania zgubionych dusz, które idą na potępienie.

Tchórzliwe chrześcijaństwo nigdy nie będzie zagrożeniem dla zwierzchności i mocy ciemności.

Tchórzliwe chrześcijaństwo nigdy nie stanie się pokoleniem, które kształtuje historię.

Wyłącznie odważne chrześcijaństwo jest Królestwem Chrześcijańskim.

Kościół z pampersami nigdy i nigdzie nie będzie kościołem mocy.

Kościół wygodny jest kościołem kulawym.

Chrystus chce kościoła ukrzyżowanego, umarłego dla miłości do czci, życia w grzechu i przyjemności tego świata.

Kiedyś E. M. Bounds napisał, że chrześcijanin: „musi rzucić się bez opamiętania w doskonałej, opróżniającej wnętrze wierze i żarliwości do dzieła zbawiania ludzi. Ci, którzy chwytają za serca i kształtują pokolenia dla Boga, muszą być pełnymi serca, współczującymi, bohaterskimi i nieustraszonymi męczennikami.
Jeśli będą to ludzie bojaźliwi, słudzy na godziny, szukający stanowisk; jeśli będą chcieli podobać się ludziom lub będą się ich bać; jeśli ich wiara będzie słabo zakotwiczona w Bogu i Jego Słowie; jeśli odrzucają złamanie na jakimkolwiek poziomie siebie czy świata, nigdy nie będą w stanie porwać Kościoła na Świecie dla Boga”.
Kościół, który nie boi się ani śmierci ani człowieka, lecz wyłącznie Boga, jest kościołem nie do powstrzymania. Jego krew jest jak krople wody, które zasiewają ewangelię. Aby uciszyć apostołów, diabeł musiał przeprowadzać egzekucje. Czy jest tak i dzisiaj? Czy upadek twojej popularności bądź przychylności u innych uciszy cię? Czy perspektywa cierpienia i bólu zamknie ci usta? Czy też może z jeszcze większą odwagą będziesz głosił ewangelię i oddawał swoje życie na Boże cele?
Musimy pozbyć się wszelkich pragnień zabezpieczania swego ja i zastąpić je życiem poświęcania siebie. Nasza postawa musi być taka jak naszego Mistrza: „Nie moja, lecz Twoja wola nich się stanie”.
Musimy patrzeć z takiej perspektywy jaką miał ap. Paweł (2 Kor. 4:17-18):
„Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały. Nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; l bowiem, to co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne.”
Złóż swoje życie ze wszelkimi nadziejami, marzeniami i pragnieniami na rzecz Chrystusa i Jego ewangelii, podnieś krzyż, nie starając się, aby ratować swoje własne życie, lecz aby je oddać dla Królestwa Bożego.
Bramy piekła zostaną wstrząśnięte a hordy piekielne będą się trzęsły, gdy serce kościoła będzie biło w takt zawołania:
Twoje Królestwo za wszelką cenę!

сайта

Najpilniej strzeżony SEKRET piekła – fragment

Ray Comfort;  Fragment z książki: „Najpilniej strzeżony SEKRET piekła”

Kto potrzebuje spadochronu?

Rodzaj odpowiedzi grzesznika zależy od tego, w jaki prezentujemy ewangelię. Pozwólcie, że to zilustruję.
Dwaj mężczyźni siedzą w samolocie. Stewardesa podaje pierwszemu z nich spadochron instruując, by założył go na siebie, ponieważ to polepszy jego lot. Pierwszy pasażer jest nieco sceptyczny, bo nie rozumie, w jaki sposób spadochron mógłby usprawnić lot. Ostatecznie decyduje się sprawdzić, czy to twierdzenie jest prawdziwe. Po założeniu spadochronu zauważa, że jest on kłopotliwy – ciężki i niewygodny. Pocieszając się jednak obietnicą lepszego lotu, pierwszy pasażer decyduje się dać sobie nieco czasu. Ponieważ on jeden ma założony spadochron, niektórzy pasażerowie zaczynają się z niego śmiać, co dodatkowo pogłębia jego upokorzenie. W końcu nie mogąc dłużej tego znieść, osuwa się na siedzeniu, odpina spadochron i odrzuca na podłogę. Jego serce wypełnia rozczarowanie i zgorzknienie, ponieważ w jego opinii został okłamany.

Kolejna stewardesa podaje spadochron drugiemu mężczyźnie, lecz posłuchajcie jej wyjaśnienia: mówi mu by go włożył, ponieważ w każdej chwili może dojść do sytuacji, że będzie musiał wyskoczyć z samolotu, z wysokości 8000 metrów! Drugi pasażer z wdzięcznością zapina spadochron. Nie zauważa jego ciężaru na swoich ramionach ani tego, że nie może prosto siedzieć. Jego umysł pochłonięty jest myślą, co mogłoby się stać gdyby wyskoczył bez niego. Gdy pozostali pasażerowie śmieją się z niego, on myśli: nie będziecie się śmiać, gdy spadniecie na ziemię.

Uodpornieni odstępcy

Spróbujmy teraz przyjrzeć się motywacjom oraz rezultatom doświadczeń obu pasażerów.
Motywacją pierwszego mężczyzny do założenia spadochronu, była wyłącznie poprawa komfortu lotu. W efekcie został on upokorzony przez pasażerów, rozczarowany niespełnioną obietnicą i wypełniony goryczą w stosunku do stewardesy, która mu go dała. Jeśli chodzi o niego, nigdy więcej nie włoży czegoś takiego na swoje plecy.

Drugi mężczyzna włożył spadochron, aby uniknąć niebezpieczeństwa nadchodzącego zagrożenia. Ponieważ wiedział, co by się stało bez tego zabezpieczenia, posiadał głęboko zakorzenioną radość i pokój w swoim sercu. Świadomość, że został ocalony od pewnej śmierci, dała mu siłę do przeciwstawienia się urąganiu ze strony innych pasażerów. Jego stosunek do stewardesy, która dała mu spadochron, był pełen płynącej z głębi serca wdzięczności.
Teraz posłuchajcie, co mówi współczesna ewangelia: „Przyjmij Jezusa Chrystusa. On da ci miłość, radość, pokój i spełnienie”. Innymi słowy polepszy komfort twojego lotu. Na zasadzie eksperymentu grzesznik przyjmuje Zbawiciela, by przekonać się czy będzie tak, jak mu głoszono.

Co otrzymuje? Pokuszenie, cierpienie i prześladowanie. Inni pasażerowie drwią z jego decyzji. Co więc robi? Odchodzi od Jezusa Chrystusa, gorszy się Słowem Bożym, jest rozczarowany, zgorzkniały i ma w tym zupełną słuszność! Obiecano mu pokój, radość i spełnienie, a wszystko co otrzymał to doświadczenia i upokorzenia! Jego gorycz zwraca się ku tym, którzy „dali” mu „dobrą nowinę”. Jego stan końcowy jest gorszy niż początkowy – kolejny uodporniony, zgorzkniały odstępca!

Apostoł Piotr działał w nierozsądnej gorliwości, gdy próbował posiekać na kawałki rzymskiego sługę w ogrodzie Getsemane. Wielu nierozważnych chrześcijan również odcina uszy potencjalnych słuchaczy. Gdy grzesznicy już raz stwierdzą, że spróbowali chrześcijaństwa, nie nadstawią ucha by słuchać ewangelii po raz kolejny! Dlaczego grzesznicy odchodzą i nie słuchają? Ponieważ już dłużej nie głosimy pełnego przesłania ewangelii! Pominęliśmy klucz do szczerej pokuty – Zakon Boży! Apostoł Paweł powiedział: „Przecież nie poznałbym grzechu, gdyby nie zakon” (Rz 7:7).

Posłuchaj poniższych słów Charlesa Spurgeona:
Zaniechaj Zakonu a osłabisz światło, dzięki któremu człowiek dostrzega swoją winę. To poważna strata dla grzesznika a nie zysk – gdyż zmniejsza prawdopodobieństwo jego przeświadczenia i nawrócenia. Mówię, że pozbawiasz ewangelię najmocniejszego argumentu (najpotężniejszej broni), gdy odkładasz na bok Zakon. Usuwasz z niej nauczyciela, który prowadzi człowieka do Chrystusa… Ludzie nigdy nie zaakceptują łaski, dopóki nie zaczną drżeć przed sprawiedliwym i świętym Prawem. Dlatego też Zakon służy najpotrzebniejszemu i najbardziej błogosławionemu celowi i nie może zostać usunięty ze swego miejsca.

Gdy grzesznik dostrzega konsekwencje łamania Prawa Bożego – tego, że nie może uciec od nieuchronnego sądu – wówczas dopiero widzi potrzebę oddania się Panu Jezusowi Chrystusowi. Gdy głosimy nadchodzącą karę przez Prawo, grzesznik przychodzi do Chrystusa wyłącznie, by uniknąć „nadchodzącego gniewu”. W miejsce głoszenia, że Jezus polepsza komfort lotu, musimy ostrzegać ludzi przed nieuchronnym skokiem. Każdy musi przejść przez drzwi śmierci. A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd (Hbr 9:27).

Czy jednak chrześcijaństwo nie oferuje obfitego życia? Zapewniam cię, że oferuje! Pokój i radość są właściwymi owocami Ducha. Jest to jednak niesprawiedliwe wobec grzeszników, gdy kusimy ich wyłącznie korzyściami zbawienia. Nasze niefortunne starania powodują jedynie, że grzesznicy przychodzą do Chrystusa z zanieczyszczonymi motywacjami, pozbawionymi pokuty.

Pamiętasz, dlaczego drugi pasażer miał radość i pokój? Ponieważ wiedział, od czego uchroni go spadochron. Tak samo prawdziwie nawrócony posiada radość i pokój w swoim wierzeniu, gdyż wie, że sprawiedliwość Chrystusa wyswobodzi go od nadchodzącego gniewu. „Albowiem Królestwo Boże to… sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym” (Rz 14:17). Dlaczego sprawiedliwość idzie w parze z pokojem i radością? Ponieważ „bogactwo nic nie pomoże w dniu gniewu, lecz sprawiedliwość ratuje od śmierci” (Prz 11:4).

сайта

Najlepiej strzeżony SEKRET piekła#Różne artykuły

#

Jest to książka dla tych wszystkich,
którzy widząc beznadziejność swoich i innych wysiłków ewangelizacyjnych zarzucili
to Boże dzieło, trochę obciążeni tym, że nie zwiastują, trochę wytłumaczeni
przez różnych kaznodziejów twierdzących, że ten kraj to pod duchową czapą
żyje i dlatego nie mamy takich efektów jak byśmy chcieli no i jeszcze parę
innych powodów. Osobiście brałem udział w dziesiątkach ewangelizacji w różnych
miejscach w całym kraju z Anglikami, Amerykanami, Holendrami, nawet z Australijczykami
i ZAWSZE z tym samym efektem: dziesiątki ludzi modlących o przyjęcie Jezusa
i 0 (ZERO) nawróceń. Od dawna wiedziałem, że coś jest nie tak z tą „modlitwą
pokutną”. Potem Bóg zaczął mnie przekonywać, że to wszystko dlatego, że nie
idziemy w ślady Jezusa, który „świadczył, że uczynki świata są złe”. Oczywiście,
nie ma prześladowań, (no i te wszystkie bajery, że żyjemy w demokratycznym
kraju, że wolność itp, itd…), bo nikomu za skórę nie

wchodzimy. Zwiastowana dziś ewangelia
nie przypomina nawet gumowej pałki, a co dopiero miecza, który rozdziera
wnętrze grzesznika. To jest książka, która pokazuje dokładnie, precyzyjnie
i biblijnie jaki składnik świadczenia został przez kościół utracony, i wyjaśnia
ten właśnie totalny brak naszej skuteczności.

Chciałbym rzucić takie hasło w
internet i, proszę, popchnijcie to dalej:

Kto żyw niech kupuje „Najlepiej
strzeżoną tajemnicę piekła” (a jeśli możesz to 2,5, 10) czyta i rozdaje.
Nawet jeśli dzięki temu będziemy mieli jednego grzesznika nawróconego za
jedną książkę 1:1 to chyba każdy przyzna, że 17 zł. za prawdę, która zbawi
tego człowieka to niewiele, wiem i jestem przekonany, że efekty będą dużo
większe.

A więc jeszcze raz:

Ray Comfort

Najlepiej strzeżona tajemnica piekła

———————————————————————————-

Pozwolę sobie zareklamować jedno
miejsce, gdzie da się ją kupić

(i krótki komentarz na temat tej
książki):

http://www.aetos.pl/product_info.php?products_id=1268

a na stronach wydawnictwa

http://www.jakubwydawnictwo.com

jest wiele innych adresów księgarni
i hurtowni.

Jeśli możesz kup dwie, pięć lub dziesięć i rozdawaj
w kościele, aby każdy
mógł się dowiedzieć
jak być skutecznym w ewangelizacji.


Serdecznie pozdrawiam

Piotr Zaremba

рейтинг seo компаний россии