Monthly Archives: lipiec 2008

W Europie aborcja lepsza od adopcji

STRASBOURG, Francja, 27 czerwca 2008 (LifeSiteNews.com)
Obrońcy życia w Europie obawiają się, że Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (Parliamentary Assembly of the Council of Europe (PACE)) przyjęło dzisiejszą rezolucję, która utrzymują aborcję jako preferowane rozwiązanie problemu porzucania nowo narodzonych dzieci przez nieodporne matki.

Patrick Buckley ze Stowarzyszenie Obrony Nienarodzonych Dzieci (Society for the Protection of Unborn Children (SPUC)), który spędził ostatnich klika dnia lobbując Sztraburgu, powiedział: „Ze zgromadzenia 636 członków, tylko 65 wzięło udział w debacie, a 40 głosowało. Jest to smutna refleksja tego, co Europa generalnie myśli o prawach nienarodzonych”. Rezolucja została przyjęta 39 głosami za i 1 przeciw.

Komitet PACE szczególnie wyszydza rozwiązanie tzw. „baby hatches” („wylęgaczy dzieci” – dosł.), w którym kobiety mogą anonimowo zostawiać swoje nowo narodzone dzieci pod opieką pracowników socjalnych, mówiąc, że jest w ten sposób wspierana przestępczość i handel ludźmi. Coraz większy dostęp do antykoncepcji – a w przypadku niepowodzenia, aborcji – jest preferowanym rozwiązaniem wobec porzucania niemowląt, jak podaje rezolucja.

W wiekach średnich Kościół Katolicki sponsorował tworzenie „kół znajd” w szpitalach, gdzie matka mogła umieszczać swoje dziecko w swego rodzaju obrotowym kredensie i uderzyć w dzwonek, aby zaalarmować pracowników szpitala o obecności dziecka. W szczególności było to wykorzystywane w początkowej działalności stającej za życiem, w celu zwalczania dzieciobójstwa, które było w tamtym czasie rozpowszechnione.

Dokument nazywa ponowne wprowadzenie kół znajd „kontrowersyjnym” i mówi, że w ten sposób przyczyni się do porzucania dzieci i „handlu” nimi. „W licznych przypadkach porzucanie dzieci jest uważane za przestępstwo, a w tym systemie widziane jest przez niektórych jako namawianie do przestępstwa i obieranie odpowiedzialności matkom”.

„Adopcja jest ściśle związana z porzuceniem, podobnie jak jest z handlem dziećmi” jak twierdzą zwolennicy rezolucji. „Matki w stresie nie są wystarczająco dobrze informowane o możliwości, jaka otwiera się przed nimi i o tym, że ich podatność w tym stanie jest w efekcie wykorzystywana, aby przekonać je do porzucenia ich nowo narodzonych dzieci”.

Nagłówek rezolucji opisuje porzucenie jako „pierwszą formę przemocy wobec dzieci”. Nazywa sprawę „skomplikowaną” i mówi, że „wymaga praw innych od tych, które ma matka, takich jak prawa, jak dziecka i ojca” jak też kobiet.

Lecz aborcja, jak proponuje to owo rozwiązanie, w rzeczywistości, jest wcześniejszą formą przemocy wobec dzieci i narusza zasadę Konwencji Narodów Zjednoczonych na temat praw dziecka, które definiuje dziecko, jako każą ludzką istotę poniżej wieku 18 lat.

John Smeaton, szef Brytyjskiego Towarzystwa Ochrony Nienarodzonych Dzieci, powiedział: „Rada Europy jest poza kontrolą. Zgromadzenie członków wydaje się kompletnie bez związku przeważającą większością Europejczyków, którzy będą przerażeni przepchnięciem takiej rezolucji. W jakim świecie żyją politycy, gdzie wzywa się do aborcji dzieci po to, aby uniknąć ich porzucenia przy narodzinach” – dodaje.

topod.in

BC_11.07.08 Prawo ŻyciaSchool of Christ

logo

11 lipca 2008

Dzisiejsze rozważania zaczerpnięto z:
PRAWO ŻYCIA
Chip Brogden

http://www.theschoolofchrist.org/articles/law.html

Kogóż innego mam w niebie, jak nie ciebie? I na ziemi w nikim innym
nie mam upodobania!
(Ps. 73:25).

Dlaczego tak wielu jest nie zadowolonych? Ponieważ patrzą oni na inne rzeczy – nawet na dobre, duchowe rzeczy – aby wypełnić pustkę, którą może wypełnić wyłącznie Chrystus. Nie mówię o grzesznikach, lecz o chrześcijanach, którzy patrzą na religijne rzeczy, aby wypełnić pustkę, którą ma wypełniać Chrystus. Nie różnią się od grzeszników, którzy szukają grzesznych rzeczy, aby zapchać tą samą próżnię.

To Życie nie akceptuje żadnych substytutów. Ono nie jest wieczne samo w sobie przez jakąś religijną działalność, duchowe doświadczenia, godziny modlitwy, słuchanie kazań i długie okresy rozważań. To Życie jest wieczne wtedy, gdy dotykamy bezpośrednio Żywego Chrystusa. W chwili, gdy wiemy już jak, możemy dotykać Go natychmiast i stale.


Subscribe to these daily messages: http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

eBooks, MP3 Teachings and Bible studies: http://www.TheSchoolOfChrist.Org/students
(New users click „Register”)

Order Infinite Supply in print: http://www.TheSchoolOfChrist.Org/books/infinite.html

продвижение сайта

Mit, który zabija

PRZEMYSŁ AIDS KARMIONY STRACHEM

MICHAEL FUMENTO

Oryginał: tutaj

Shalala: Potężnie wyolbrzymione zagrożenie AIDS.

3 lipca 2008

Senat (USA) stoi przed uchwalaniem ogromnego planu Emergency Plan for HIV/ AIDS Relief wartego 50$ miliardów; projektu, który jest oparty na micie, podobnie jak w rzeczywistości wszystkie wysiłki na całym świecie skierowane przeciwko AIDS.

Najważniejsza światowa biurokracja związana z AIDS przyznała ostatnio prawdę: „Bardzo nieprawdopodobne jest, aby pojawiła się heteroseksualna epidemia”, poza Afryką, jak powiedział dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia, Kevin de Cock, gazecie London’s Independent.
Jego szefowie z ONZ wydali oficjalne zaprzeczenie – lecz nie byli w stanie skrytykować jego fachowości.

Wysiłki zmierzające do „zdemokratyzowania” AIDS sięgają połowy lat 80tych, gdy media i urzędnicy zajmujący się zdrowiem zaczęli rozpaczliwe i koncertowe wysiłki nakierowane na odwrócenie uwagi od istoty i zrobienie wrażenia, że każdy jest zagrożony. „Life Magazine” z 1985 roku trąbiący wielkimi czerwonymi literami czołówki: „NIKT NIE JEST BEZPIECZNY PRZED AIDS”, jest tego przykładem. Generalny lekarz, Everett Koop, ukuł taki termin: „eksplozja heteroseksualnego AIDS” w 1987 roku, podczas gdy w 1993 Sekretarz HHS, Donna Shalala, powiedziała kongresowi USA, że AIDS może „nie pozostawić nikogo”.

Nawet dziś strona internetowa IHV/AIDS Centrum Kontroli Chorób nie uznaje żadnej różnicy w ryzyku zarażeniem AIDS między seksem analnym, pochwowym i oralnym.

Peter Piot, obecnie dyrektor generalny UNAIDS, ostrzegał nas już w 1997 roku, że „HIV przetnie azjatyckie populacje jak gorący nóż zimne masło” UNAIDS szacowało w 2002 roku, że jest około 30 milionów zarażanych dorosłych w pod-sacharyjskich krajach afrykańskich.

W zeszłym orku ONZ przyciął afrykańskie dane niemal o połowę – i zrzucił azjatyckie ilości zarażonych o 38% w stosunku do tego, co podawano zaledwie rok wcześniej. Dr James Chin, były główny epidemiolog AIDS w Światowej Organizacji Zdrowia, dawno już twierdził, że dane ONZ są zbyt wysoki i nadal twierdzi, że takie ciągle takie są.

W rzeczywistości nigdy nie było żadnych wskazań na to, że AIDS miałoby lub mogłoby kiedykolwiek „wyłamać się” poza dobrze określone grupy ryzykownych zachowań, jak pisałem o tym w 1987roku i w mojej książce „The Myth of Heterosexual AIDS” (Mit heteroseksualnego AIDS) z 1990. Nie jestem Nostradamusem, po prostu analizuję publiczne dane i badania pokazujące jak bardzo trudno ta choroba przenosi się przez pochwę czy oralnie. Lecz mit nadal jest podstawą polityki wobec AIDS.

Grupa Fair Allocations in Research zestawia statystyki dotyczące federalnych wydatków na walkę z różnymi chorobami, w porównaniu do tego, jak wielu Amerykanów te choroby zabijają. Mierząc w taki sposób okazuje się, że wydajemy 21 razy więcej pieniędzy na AIDS niż na raka – 78 razy więcej niż na choroby wieńcowe i 97 razy więcej niż na ochronę przed wylewem.

Dodatkowo, Ryan White Act, uprawnia podatników do przekazania na rzecz ofiar HIV/AIDS około 1.2 miliarda rocznie. Nie mam żadnego innego programu dla ofiar jakichkolwiek innych chorób nawet zbliżonego do tych nakładów.

Taka sama groteskowa dysproporcja utrzymuje się na całym świecie. Chin twierdzi, że ONZ stawia ofiary HIV/AIDS na piedestale, podczas gdy ofiary innych chorób pozostają w grobowym brudzie.

Robert England (prowadzący charytatywne warsztaty zdrowotne – Health Systems Workshop) doszedł ostatnio do tego samego wniosku w British Medical Journal: „Pomimo, że HIV powoduje na całym świecie 3.7% śmiertelność, otrzymuje 25% międzynarodowej pomocy zdrowotnej”.

„W walce z AIDS spekulowanie zwyciężyło nad prewencją” – ogłasza Sam L. Ruteikara, szef Krajowego Ugandyjskiego Komitetu Prewencji AIDS (Uganda’s National AIDS-Prevention Committee) w artykule, który znalazł się w tym tygodniu w Washington Post „AIDS nie już po zwykłą chorobą; stał się wielomiliardowym przemysłem”.

Zastanówmy się: Raport z 2008 WHO/UNAIDS/UNICEF domaga się podawania każdej ofierze na świecie tabletek na AIDS, co wymaga kominowych nakładów 8.1 miliarda dolarów teraz i 35 miliardów dolarów do 2010 orku. A jednak AIDS pozostaje niewyleczalne. W przeciwieństwie do tego, afrykańska nierezydentna odmiana gruźlicy jest wyleczalna tabletkami za zaledwie 25$.

„Choroby, których łatwo uniknąć ciągle zabijają każdego roku miliony dzieci, podczas gdy miliardy dolarów są trwonione rocznie przez programy AIDS… dla tych, którzy nie są zagrożeni” – mówi Chin. (Tak, ustawy senatu przekazują fundusze na programy walki z gruźlicą i malarią – lecz nie da się tego porównać zna wydatki związane z AIDS.)

Wykrzywione priorytety szkodzą nawet walce z AIDS. „Utrwalanie przez UNAIDS mitu mówiącego, że każdy jest zagrożony przez AIDS powodują marnowanie miliardów na programy prewencyjne” – podkreśla Chin. „Natomiast niewystarczające programy skierowane do tych, którzy znajdują się w populacjach o wysokim ryzyku, wyraźnie doprowadziły do infekcji, którym można było zapobiec”.

Ruteikara mówi:”Ilość zarażonych wirusem HIV w Ugandzie spadała z 21% w 1991 roku do 6% w 2002. Lecz międzynarodowi eksperci od AIDS, którzy przyjechali do Ugandy powiedzieli, że źle robimy starając się ograniczyć seksualną wolność ludzi. Co gorsze, mieli oni ostatecznie na tyle władzy, aby wymusić na nas swoje programy swobody seksualnej (dosł.: „przypadkowego seksu” – przyp.tłum.). A teraz: „gdy wierność i abstynencja zostały wywrócone, ugandyjskie statystyki zarażeń HIV ponownie zaczęły się wznosić”.

Nie ma w historii takiego przypadku wywoływanej mitem „demokratyzacji” choroby, ani odrażającej niesprawiedliwości w rozmieszczaniu funduszy poza obszarem uleczalnych chorób. England mówi: „stworzyliśmy potwora, gdzie stawką jest zbyt wiele nabytych interesów i reputacji”.


– – — – – – – – – – – – –

Michael Fumento jest dyrektorem Education and Research for the American Security Council Foundation w Washington, DC.

раскрутка сайтов

BC_08.07.08 Wszystko w Chrystusie

logo

08 lipca 2008

Dzisiejsze rozważania zaczerpnięto z:
WSZYSTKO W CHRYSTUSIE
Chip Brogden

http://www.theschoolofchrist.org/articles/allthings.html

Albowiem z Niego i przez Niego i ku Niemu jest wszystko; Jemu niech będzie chwała na wieki. Amen. (Rzm. 11:36).

Powinniśmy rozmyślać nad tym codziennie, prosząc Pana, aby otworzył nasze oczy, abyśmy zobaczyli wysokość, głębokość, długość i szerokość tego JEZUSA, któremu służymy. Niech nas Bóg uwolni od wszelkiej własnej idei, koncepcji, percepcji i iluzji małości Chrystusa i da nam objawienie Jego pierwszeństwa jako Jego Syna. Gdy widzimy Chrystusa jako Wszystko we Wszystkim, to nigdy już nie będzie możliwe zredukować nas do tych małych, trywialnych i drobnych rzeczy, które okupują nas i marnują tak wiele naszego czasu. Naszą jedyną nadzieją, jest zobaczyć Chrystusa, który wypełnia nas, Chrystusa, który jest większy od nas, Chrystusa, który jest większy nić możemy pojąć, nieopisanego Chrystusa, który zacienia, ogarnia i pochłania nas dogłębnie.


Subscribe to these daily messages: http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

eBooks, MP3 Teachings and Bible studies: http://www.TheSchoolOfChrist.Org/students
(New users click „Register”)

Order Infinite Supply in print: http://www.TheSchoolOfChrist.Org/books/infinite.html

поисковое seo продвижение

TZ_07.07.08 Zamieszania, a nie oddanie

Kościół: Zamieszanie, a nie oddanie

1 Krl. 19:12

Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana. A po ogniu cichy łagodny powiew (BW)

A za drżeniem ziemie ogień, lecz i w ogniu Pan nie był, a zasię za ogniem głos cichy i lekki (BB)

Leonard Ravenhill, brytyjski ewangelista, mówi, że: „Współczesny kościół naciska dziś nie na oddanie, lecz na zamieszanie”.
Religijny ekstrawertyzm został w ewangelicznych kręgach doprowadzony do takiej skrajności, że mało kto ma pragnienie, nie wspominając o odwadze, kwestionować tego zasadność. Zwyciężyło to co zewnętrzne.
Teraz Bóg mówi wyłącznie przez wiatr i trzęsienie ziemi; cichy i łagodny głos nie jest już więcej słyszany. Cała religijna machina stale produkuje tylko hałas. Smak młodocianego kochający głośną trąbę i grzmiącą kolumnę przebił się do działalności współczesnych chrześcijan. Stare pytanie: „Jaki jest naczelny cel człowieka?” znajduje teraz taką odpowiedź: „Popisać się światem i dodać zgiełk do tego…”

Musimy zacząć reformę od zakwestionowania duchowej wartości tego, co zewnętrzne.

To, czym jest człowiek, musi być widoczne jak ważniejsze od tego, co człowiek robi. O ile moralna wartość każdego czynu jest nadawana przez stan serca, to można mieć cały świat religijnej działalności, która powstaje nie z wewnętrznej potrzeby, lecz bez niej i z czymś, co ma mały lub żaden związek z moralną zawartością. Takie religijne prowadzenie jest imitacją czy refleksem. Wyrasta ono z obecnego kultu zamieszania i nie brzmi w tym wewnętrzne życie.

Korzenie sprawiedliwości str. 84,85.

„Panie, jeśli to było prawdą wczasach Ravenhill’a i Tozer’a, o ileż bardziej jest obecnie! Ucisz dziś moje serce pośród pośpiechu i harmidru zaganiania kościoła, abym mógł usłyszeć ten „cichy, spokojny głos”. Jakże rozpaczliwie potrzebujemy go usłyszeć, lecz jak rzadko słyszymy. Amen”.

aracer.mobi

TZ_06.07.08 Wkraczanie pustyni

Kościół: Wkraczanie pustyni

Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły…. Obj. 3:17

Pustnia nieustannie wkracza na owocne pole i dopóki nie walczy się z nią te miejsca żniwo będzie niewielkie lub nie będzie go wcale. Myślę, że dokładnie tak samo jest z kościołem, jak powiedział jeden ze świętych dawnych czasów: „Niech ci się przez minutę nawet nie zdarzy myśleć, że będzie taki czas, gdy nie będziesz kuszony. Ten jest kuszony najskuteczniej, kto myśli, że nie jest kuszony wcale”.

Jak tylko pomyślisz, że nie jesteś kuszony, jest to chwila największego niebezpieczeństwa i tak jest z kościołem. Kładziemy się na naszych własnych laurach i mówimy: „Ta prawda może dotyczyć innych kościołów, lecz nie nas.
Mamy mnóstwo dóbr i nie potrzeba nam niczego”.

A to wszystko po to, aby przypomnieć nam, że musimy walczyć o to, co już mamy. Nasze małe poletka Bożego zasiewu mają odpowiednią broń i wielu strażników na zewnątrz, którzy mają przeganiać wrony i wszelkiego rodzaju stworzenia, nie wspominając o insektach, które niszczą ziarno.
Musimy dbać o nich. Musimy utrzymywać nasze pole w dobrej kondycji i jest tylko jeden sposób na to, mianowicie być zgodzie ze Słowem Bożym. Nieustannie musimy wracać do korzeni i wnosić Słowo do kościoła.

A.W.Tozer: Gdy Pan przyjdzie 13,14.

„Panie, błogosławisz nas obficie, lecz widzimy również dzieło przeciwnika. Nie pozwól nam na to, abyśmy kiedykolwiek byli zadowoleni z Twojego błogosławieństwa. Utrzymuj nas w czujności, aby nasze pole było zdrowe, a małe plewy nigdy nie mogły zapuścić korzeni. Amen”сайта

Znaki prawdziwego przebudzenia_02

logo

Julio Ruibal, został zabity za swoją wiarę 1995 roku, pozostawiając nam spuściznę przebudzenia. Wdowa po nim, Ruth, dzieli się w tym wywiadzie tym, w jaki sposób ewangelia przemieniło Boliwię wlatach 70tych, a następnie Kolumbię w latach 90tych.

W zeszłym tygodniu dzieliłem się z wami pierwszą częścią wywiadu z Ruth Ruibal, wdowy boliwijskiego ewangelisty Julio Ruibal – który znany był jako „apostoł And”. Ruth opisywała w jaki sposób ewangelia przemieniła Boliwię w latach 70tych. W drugiej części opowiada o porywających nawróceniach, które działy się w czasie tego przebudzenia i o tym, jak to rozpaliło wzrost kościoła. Przekazuje również kilka słów ostrzeżenia dla  amerykańskiego kościoła.

Charisma:
Żyłaś w czasie wspaniałego okresu przebudzenia w Boliwii. Co do tego doprowadziło? Czy było dużo modlitwy i postu?

Ruth Ruibal: przed przebudzeniem największy ewangeliczny kościół w La Paz, w Boliwii, liczył 90 członków. Misjonarze z różnych denominacji pracowali przez dziesięciolecia z małym skutkiem. Wiem, że Pan uczcił te lata pracy, wytrwałości i modlitwy.

Rozpaczliwie potrzebujemy przebudzenia w Stanach Zjednoczonch. Niemniej historycznie, przebudzenie zaczyna się od pokuty.

Julio przeżył nawrócenie w Kalifornii jako bardzo głęboką pokutę, uwolnienie i wewnętrzne uzdrowienie. Gdy wrócił do Boliwii w rok później, znalazł kilku misjonarzy, lecz oni myśleli, że oszukuje, ponieważ dzielił się obietnicą jaką otrzymał do Pana, że „nawet stadiony będą za małe, aby pomieścić tłumy”. Przede wszystkim, to oni byli tu od dziesięcioleci, a rezultaty nieliczne.

Julio był mężem modlitwy, postu i posłuszeństwa nawet w wieku 19 lat, gdy przebudzenie się zaczęło. Gdy założyliśmy w 1974 roku kościół, uczyliśmy młodych ludzi, po czym oni szli wieczorem do domowych grup i uczyli tego, czego się nauczyli. Potem schodziliśmy się znowu razem na spotkania i modliliśmy się o ludzi ze zgromadzenia. To znaczy modlitwa trwała od 22.0 do 2.30 czy 3.00 rano, codziennie. Było mnóstwo modlitw.

Charisma:
Oczywiście, gdy wybuchło przebudzenie, było wiele nawróceń. Opowiedz nam o tych liczbach ludzi, którzy przychodzili do Pana.

Ruibal:
To się zaczęło na stadionie w La Paz, gdy tysiące przyszły. Po spotkaniach, policja brała Julio ze stadionu w ambulansie dla jego bezpieczeństwa. Wracał do domu, aby słuchać radia jeszcze przez kilka godzin. Słyszał wtedy o wszystkich cudach, które jeszcze się działy na stadionie! Za sceną on spędził wiele dni na poście i modlitwie.

Pewnego dnia spotkanie miało zacząć się o 10 rano, lecz policja zadzwoniła do Julio, aby prosić o radę. Tłum zjawił się około 5.00, aby zająć miejsca na stadionie, lecz gdy dotarli, okazało się, że stadion jest już pełen. Ludzie spędzili tutaj całą noc i cały tłum liczył teraz 40.000. Policja obawiała się rozruchów. Tego dnia Julio głosił do tłumu na stadionie, a potem ze ściany stadionu do tych na zewnątrz. Cuda działy się, gdy ludzie pokutowali i przychodzili do Jezusa.

Od tej chwili stadiony były za małe, aby pomieścić tłumy. Spotkania prowadzono na wzgórzach i placach. Nie było takiego systemu nagłaśniającego w tym czasie, aby dotrzeć do tysięcy ludzi. Przynosili więc radia tranzystorowe i włączali je tak głośno jak tylko się dało.

Ponieważ spotkania były przekazywane drogą radiową, każdy mógł usłyszeć, co głoszono. Zbory Boże (Assemblies of God – amerykański  kościół zielonoświątkowy) sprzedały 33.000 Biblii i Nowych  Testamentów w zaledwie w ciągu 2 tygodni. W końcu Argentyńskie  Towarzystao Biblijne i inne sklepy również musiały wysyłać swoje zapasy magazynowe.

Charisma:
Jakie był najbardziej zdumiewający cud, jaki zdarzył się w tamtych latach?

Ruibal:
Zwykle Julio przychodził do domu i mówił, do mnie i córek:  „Dziewczyny nie uwierzycie, co dziś Jezus zrobił!” i  opowiadał nam, w jaki sposób Pan dotykał niektórych  potrzeb ludzkich. Niemniej, dla Julio największym, najbardziej  niezwykłym cudem było to jak Pan może wejść w nasze życie i przemienić nas.

Nawrócenie  jest rzeczywiście największym cudem. Czyż nie tak powiedział Jezus?  Powiedział nam: „Nie radujcie się z tego, że duchy są wam  podległe, lecz cieszcie się z tego, że wasze imiona są zapisane w  niebie” (Łk. 10:20). To cieszyło go najbardziej – cud przemienionego życia, nie tylko fizyczne cuda.

Charisma:
Zakładanie kościołów również było produktem ubocznym  przebudzenia. Czy masz jakieś pojęcie, jak wiele nowych kościołów zostało zapoczątkowanych w wyniku tego, co działo się w Boliwii?

Ruibal:
Ekklesia, kościół, który zaczął się w La Paz ma obecnie  ponad 23.000 członków. Ma ona już kościoły-córki w  każdym stanie kraju. Są również kościoły w Stanach  Zjednoczonych, Kolumbii i myślę, że w Argentynie, które  wyrosły z niego. Mogą nie być one organizacyjnie powiązane z La Paz,  lecz wyszły one z tego kościoła. Jest około 15 kościołów,  które zostały zapoczątkowane w samym La Paz w wyniku tego przebudzenia.

Charisma:
Wraz z mężem przeprowadziliście się do Kolumbii i wtedy został zabity  w 1995 roku. Prześladowania i męczeństwo są również produktami  ubocznymi przebudzenia, o czym nie chcemy mówić. Jak śmierć twojego męża rozpaliła przebudzenie w Kolumbii.

Ruibal:
Gdy Julio został zabity, kościół w Cali, zjednoczył się w  modlitwie, najpierw w koloseum z udziałem 20.000 ludzi w marcu 1995  roku, a następnie z 40.000 w sierpniu i 45.000 w listopadzie. Gdy zaczęliśmy się modlić razem, miało miejsce kilka rzeczy:

Kościoły  zaczęły rosnąć i ewangelia sięgnęła po następna grupę społeczną –  biznesmeni, prawnicy, nauczyciele, politycy, nowi osiedleńcy i wielu  innych przychodziło do poznania Pana. Generalnie atmosfera w mieście  zmieniła się i był świeży głód Pana wśród większej  populacji. W pierwszych dziewięciu miesiącach (marzec – listopad)  sześciu z siedmiu głównych narkotykowych panów w Cali  zrezygnowało, a ostatni nawrócił się w dziewięć miesięcy  później. Przestępczość w mieście spadła i było to zupełnie inne miasto.

Jedno z  najbardziej historycznych zdarzeń miało miejsce na pogrzebie Julio.  Prezes stowarzyszenia duchownych poprosił, że skoro Julio był tak  silnie nastawiony na jedność, żebyśmy właśnie tam razem zawarli  przymierze jedności. Wyszli wszyscy pastorzy, chwyciliśmy się  nawzajem i wypowiedzieli krótkie przymierze, którego  słowa są wpisane głęboko w nasze serca nawet dziś: „Jesteśmy jedno i nic nas nie podzieli”.

Generalnie  Cali przeżywa nowy dzień. Widzieliśmy jak przestępczość spada,  widzieliśmy jak ludzie przychodzili do Pana w ogromnych ilościach i  widzieliśmy mocnego chrześcijanina na urzędzie. Niemniej wiemy, że Pan ma dla nas znacznie więcej.

Charisma:
Co powiedziałabyś o amerykańskim kościele dziś, w czasie gdy szukamy prawdziwego przebudzenia?

Ruibal:
Rozpaczliwie potrzebujemy przebudzenia w Stanach Zjednoczonych.  Myślę, że większość z nas zgadza się z tym. Niemniej, historyczne  przebudzenia zaczynają się od pokuty. Musimy przejść ponad ogólnymi  potrzebami kościoła i bardziej osobiście zaangażować się w szukanie  Jego oblicza. Gdy już raz ujrzymy Jego świętość, wtedy możemy prawdziwie pokutować.

Żyjemy w  czasach, gdy wiele ze świata przeniknęło do kościoła. Paweł mówi  nam, że te ostatnie dni są niebezpieczne, lecz nie jest to  niebezpieczeństwo w rodzaju terroryzmu. Niebezpieczeństwo ostatnich  dni to ludzkie serce, które jest egoistyczne, miłujące siebie,  wywyższające siebie, niezależne i nieposłuszne. Serce człowieka kocha  Pana, lecz jeszcze bardziej światowe przyjemności. W dniach ostatnich ludzie będą religijni (możesz ich spotkać w kościele i na chrześcijańskich spotkaniach!), lecz będą odrzucać moc życia prawdziwym chrześcijańskich życiem.

Słowo  mówi nam, że świętość nie jest opcjonalna. Nie chodzi mi tutaj  o listę, co robić, a czego nie robić, lecz o serce. Gdy wchodzimy do  Jego obecności i widzimy więcej Jego świętości, zdajemy sobie sprawę  z tego, jak niegodni i grzeszni jesteśmy i jak wielka jest Jego  miłość. Gdy przeżywamy głęboką pokutę, możemy poznać Jego moc  uzdrowienia – najpierw wewnętrznego człowieka, a potem i zewnętrznego.

Musimy  nauczyć się szukać Go tylko dla Niego samego, a nie dlatego, co może  nam dać. Gdy już nasze priorytety są właściwe, gdy już raz  rzeczywiście padniemy na kolana w pokucie, wierzę, że przebudzenie  przyjdzie, a za nim pójdą znaki i cuda, i to przebudzenie wpłynie na całe społeczeństwo i uzdrowi również naszą ziemię.

Prawdziwe przebudzenie zmieni kierunek naszego kraju. Jeśli nie mamy takiego przebudzenia, obawiam się, że jesteśmy na drodze do zniszczenia.
Niech Bóg błogosławi Amerykę i ma dla niej miłosierdzie.

deeo