Monthly Archives: lipiec 2009

Specjalne słowo dla kobiet: droga Rut od wstydu do znaczenia

Grady J.Lee

Jeśli myślisz, że
twoja przeszłość dyskwalifikuje cię, niech cię zachęci życie tej
pogańskiej wdowy.

Jest to bardzo głęboką prawdą, że imię Rut występuje w królewskiej genealogii Jezusa Chrystusa. Ewangelia Mateusz mówi nam: „Booz zrodził z Ruty Jobeda, Jobed był ojcem Jessego, Jesse był ojcem Dawida… (Mat.1:5-6).

W Starym Testamencie imiona żeńskie bardzo rzadko występowały w zapisach genealogicznych, kobiety były niewidzialne. Nie były cenione za swoje dary czy talenty: po prostu znikały gdzieś w tle, nawet jeśli pracowały ciężko, służyły swym mężom i wychowywały dzieci. Kobiety nie miały głosu.

Zignorowaliśmy przesłanie Księgi Rut – i to spowodowało, że wiele kobiet jest duchowo bezpłodnych


Choćby tylko z tego jednego powodu zdumiewające jest to, że imię Rut występuje na tej biblijnej liście, a jeszcze bardziej szokujące jest to, że ta zubożała pogańska wdowa, pochodząca z moabskiej ziemi, znalazła się w rodowodzie Chrystusa. Gdyby zostały zachowane zwykłe zasady kulturowe, Rut zostałaby zdyskwalifikowana, bo zbyt wiele było przeciwko niej.

Po pierwsze: była Moabitką. Rodowód tych ludzi sięga kazirodczego związku Lota z jedną z jego córek (p. Rdz. 19:30-38). Rut niosła ogromny rodzinny bagaż, jak też wstyd, który wiąże się z seksualną nieczystością.

Po drugie: Moabici zostali odcięci od społeczności Pańskiej ze względu na to jak potraktowali naród Izraelski w czasie ich podróży po pustyni. Księga Powtórzonego Prawa 23:3 mówi, że bałwochwalczy Moabici zostali oddzieleni od obecności Pana do 10 pokolenia. Rut musiała nosić głębokie poczucie odrzucenia.

Po trzecie: Rut była nie tylko wdową, lecz prawdopodobnie była uważana za bezpłodną. Wyszła za mąż za Machlona i przez kilkanaście lat nie mieli dzieci. W czasach starotestamentowych od kobiety oczekiwano potomków natychmiast po ślubie, lecz Rut była bezdzietna aż do śmierci męża. Wdowieństwo i bezpłodność przybiły na niej niewątpliwie przygnębiające piętno.

Jednak, pomimo tych smutnych kulis księga Ruth prezentuje piękny obraz odkupieńczej mocy Chrystusa. Gdy Rut przysięgła, że będzie lojalna teściowej, Noemi, podejmuje odważny krok wiary i decyduje się służyć Bogu Izraela. W odpowiedzi na wiarę obu tych kobiet Bóg nie tylko w cudowny sposób prowadzi je, lecz także uzdalnia do tego, aby znalazły swoje miejsce w Jego planie zbawienia. Zanim historia skończy się, Rut wychodzi za mąż w żydowskiej rodzinie i rodzi potomka; w międzyczasie tragiczna pustka Noemi zostaje zamieniona w radość.

Co ta historia znaczy dla ciebie dziś? Bez względu na to jak wiele może być przeciwko tobie, Bóg chce wykorzystać cię w Jego niesamowitym planie. Jeśli mógł to zrobić dla Rut, może to zrobić dla ciebie!
Jeśli chcesz, aby twoje życie liczyło się dla Boga, wszystko czego trzeba to uczestniczyć w Jego łasce i iść śladami Rut:

1.
Zostaw swój wstyd za sobą.
Odejdź daleko od swej przeszłości, całkowicie ufając krwi Jezusa, że przebaczy i oczyści cię. Nawet jeśli przeżyłaś aborcję, gwałt, seksualne wykorzystanie, przemoc w rodzinie czy uzależnienia, możesz zostawić za sobą Moab i przeprowadzić się do Betlejem, do „Domu Chleba”. Bóg daje ci możliwość, abyś przeniosła się z ciemności do światłości.

2.
Odwróć się od swoich bałwanów.
Rut musiała zostawić Moab pomimo tego, że jej szwagierka, Orpa, zdecydowała się zostać w ziemi bałwanów. Czasami, gdy idziemy za Bogiem, musimy podejmować trudne decyzje, lecz to ty musisz zrobić wyraźny przełom. Nie poddawaj się pokusie pójścia na kompromis.

3.
Wyjdź ze swej bezpiecznej strefy.
Rut nie było łatwo pójść z Noemi do Betlejem. Była to dla niej obca ziemi i nie miała żadnej gwarancji zaopatrzenia, ale właśnie wtedy, gdy już podjęła to ryzyko, odkryła cudowną dobroć Bożą. Wiele chrześcijanek żyje czerpiąc ciągle z tych samych duchowych korzeni. Musisz wyjść z ławy i podjąć ryzyko. Bóg ma dla ciebie duchową przygodę, lecz nie spotka cię ona, jeśli nadal będziesz siedzieć. Podobnie jak Rut, ty znajdziesz swoje przeznaczenie na polach żniwnych.

4.
Znajdź mentora
. Nigdy Bożym zamiarem nie było, abyśmy żyli w samotności. On daje nam duchowe matki i ojców, jak też przyjaciół, aby nas zachęcali i doradzali nam. Rut zdecydowała się służyć Panu, ponieważ zobaczyła Boża dobroć bijącą z Noemi. To właśnie rada Noemi popchnęła Rut, aby poszła na klepisko Boaza, gdzie znalazła ostateczny cel.

W czasie moich podróży spotykam wiele kobiet, które mają ogromny duchowy potencjał, lecz znajdują się w pułapce depresji, zniechęcenia, smutku, wstydu i fizycznego bólu. Gdy szukają pomocy w kościele często okazuje się, że tam ciągle dobrze się ma starotestamentowe patriarchalne nastawienie.

Kościół zawodzi, jeśli chodzi o udzielenie pomocy kobietom w odkrywaniu i stosowaniu ich duchowych darów. Służba kobiet skupiła się trywialnych rzeczach takich jak pokazy mody i przepisów, podczas gdy Bóg pragnie szkolić Swoje córki, aby zdobywały dusze, szkoliły nowych wierzących, uruchamiały i prowadziły biznesy, zakładały królewskie przedsiębiorstwa i przemieniały społeczeństwa. Zignorowaliśmy przesłanie Księgi Rut – i to spowodowało, że wiele kobiet jest duchowo bezpłodnych, kiedy Bożym zamiarem było, aby stały się niebezpiecznym narzędziem, przed którym diabeł będzie drżał ze strachu.

Kobiety,
posłuchajcie mnie. Zostałyście włączone przez Jezusa do Jego planu! Pozwólcie, aby objawił wam to jak bardzo was kocha i jak bardzo pragnie używać was. On chce, abyście pozostawiły po sobie duchowe dziedzictwo tak, jak zrobiła to Rut. Obyście zostały napełnione tą samą odwagę, wiarą i determinacją, które cechowały jej życie.

– – –
– – – – – – – – – – – – – – – – –

J. Lee Grady jest wydawcą magazynu Charisma.

topod.in

Ziemia pod naszymi stopami

Francis Frangipane

Przemawiając na miejskich czy regionalnych konferencjach często jestem tam proszony o odkrycie „duchowych mocy”, sprzeciwiających się ciału Chrystusa. Miejscy przywódcy i wstawiennicy pytają mnie nawet czy nie znam „imienia” duchowej zwierzchności, która opiera się kościołowi na ich terenie.

„Chcecie znać imię najpotężniejszego ducha sprzeciwiającego się większości chrześcijan? ” pytam. Rozpalone twarze potwierdzają.  Odpowiadam: „To jest Jahwe”.

Pytający, którzy nagle podobni są do obwisłych drzew, zawsze są oszołomieni tą odpowiedzią, są pewni, że źle zrozumiałem pytanie. Wtedy, wyjaśniam. Przypominam im, że zgodnie z Pismem: „Bóg pysznym się sprzeciwia, lecz pokornym łaskę daje” (Jk. 4:6).

Tak więc, jeśli jesteśmy oddzieleni w swych sercach od innych kościołów, jeśli odruchowo spoglądamy z góry na innych chrześcijan czy zachowujemy postawę promowania siebie samych, chodzimy w pysze. A skoro tak to Duch, który opiera się naszym wysiłkom nie jest demoniczny; to Bóg.

Pan nie usprawiedliwia naszej pychy tylko dlatego, że zaśpiewamy trzy hymny w niedzielę i uważamy, że jesteśmy „zbawieni”. Bóg sprzeciwił się pysze Lucyfera w niebie i będzie się sprzeciwiał naszej pysze na ziemi. Najsmutniejsze jest to, że religijna pycha została tak rozmyta w naszym chrześcijańskim życiu, że nawet nie uważamy tego za złe. A jednak bez wątpienia jest najbardziej nieprzyzwoitą plamą na Bożym ludzie.

Pan nie chce stracić tych, którzy zostali dodani do kościoła, gdzie muszą przyjąć truciznę pychy przy tym samym stole zbawienia.

Poszukujący i sędziowie

Jezus powiedział o Sobie: „Nie szukam własnej chwały”, a jednak jak wiele naszych działań jest nastawionych na robienie dokładnie tego, co jest tak przeciwne naturze Chrystusa! To, jak wybieramy ubrania i samochody, domy i życiowe role ma tak często w tle wywyższenie siebie. Jezus dalej mówił: „jest taki, co szuka i sądzi” (Jn 8:50). Posłuchaj uważnie Jego słów, ponieważ za każdym razem, gdy chcemy się wywyższyć stajemy twarzą w twarz z Bogiem. Jednym wymiarem serca Ojca jest to, że On „szuka [chwały] i sądzi” tych, którzy w pysze wynoszą siebie samych. I rzeczywiście, moi przyjaciele, przemyślmy sobie z pobożną bojaźnią nasza amerykańska tradycję samo promocji. Choć jest to wysoko cenione u ludzi, w rzeczywistości jest „obrzydliwością u Boga” (Łk. 16:15).

Stary Testament jest przepełniony udokumentowanymi przykładami sprzeciwu Wszechmocnego wobec ludzkiej pychy. Raz za razem to nie przeciwnicy Izraela udaremniali powodzenie; to był Bóg. Od pokolenia do pokolenia, Pan pozwalał przeciwnikom Izraela upokarzać Swój lud, doprowadzał ich do rozpaczy, pokory i ostatecznie pokuty. Wtedy, gdy byli złamani i szczerzy, Bóg zajmował się ich grzechami i w końcu doprowadzał do narodowego przebudzenia.

Posłuchajcie teraz, jak Pan prosi Izraela: „O, gdyby usłuchał mnie lud mój, o, gdyby Izrael chodził drogami moimi! Wnet poskromiłbym nieprzyjaciół ich i zwróciłbym rękę przeciwko ich wrogom”(Ps. 81:14–15).

Podobnie jest z nami. Konieczne jest, aby moc Boża zastała uwolniona przeciwko naszym przeciwnikom. Ponieważ zaprawdę, straszliwe moce ciemności nawiedziły naszą ziemię, a nasi przeciwnicy skradają się naszymi ulicami, patrząc kogo by pochłonąć. Nadzieja nasza nie jest w konfrontacji z przeciwnikiem, lecz tym, że to Bóg stanie do konfrontacji z nami. Nasze zwycięstwo nad przeciwnikiem jest bezpośrednio związane z naszym pełnym poddaniem się Bogu.

Jeśli naprawdę poznaliśmy Go, również nasze serca będą „ciche i pokorne” (Mat. 11:29) a Bóg, który pokornym łaskę daje, wyratuje nas od duchowych przeciwników naszego narodu.

Uzdrów ziemię

Obietnica Pana jest podobna. Mówi: „Jeśli ukorzy się mój lud, który jest nazwany moim imieniem, i będą się modlić, i szukać mojego oblicza, i odwrócą się od swoich złych dróg, to Ja wysłucham z niebios, i odpuszczę ich grzechy i ich ziemię uzdrowię” (2 Krn. 7:14). Mówisz: „Uniżam się i modlę”. Tak, lecz nasza pokora wobec Boga nie jest całkowita, dopóki nie nauczymy się uniżać przed sobą nawzajem.

Fakt jest taki, że z powodu pychy, dopiero musimy przyjąć znaczenie słów Pana: „Jeśli lud mój”. Ciągle interpretujemy Jego zwrot „Mój lud” tak, że znaczy „nasi ludzie” -nasz ograniczony krąg przyjaciół, krewnych i chrześcijan, których kultura, sposób uwielbiania jest, mniej lub bardziej, podobny do naszego.

Niemniej, gdy Pan myśli o Swoich ludziach, widzi bardziej ekspansywną grupę. Dla Niego należą tu wszyscy, którzy narodzili się na nowo w mieście. My wszyscy, którzy „nazywamy się Jego imieniem”, choć jesteśmy różni w darach i zadaniach, musimy znaleźć jedność ducha przed Nim, a to zaczyna się od zdumiewającej strategii: musimy się być pokorni.

Wiem, że to idzie pod prąd historii naszych kościelnych relacji. Szatan nie tylko oddzielił nas od innych, lecz sprawił, że pysznimy się tym, że jesteśmy oddzieleni. Wydaje nam się, że rozdzielenie jest cnotą. Lecz zastanówmy się: tylko jedna grupa ludzi spotykała się w Nowym Testamencie ze strony Pana z konsekwentnym sprzeciwem: faryzeusze. Tłumacząc literalnie, „faryzeusz” oznacza „oddzielony”. Ze wszystkich religijnych grup w pierwszym wieku, większość kościołów najbardziej przypomina pychę faryzeuszy.

Modlimy się: „Panie, uzdrów naszą ziemię”, lecz ziemia, którą Pan chce uzdrowić najpierw to ziemia pod naszymi stopami pokory. Jest to świat modlących się łagodnych, którzy odkryli przemieniającą moc Bożą jako ich towarzysza. Lekarstwem jakie Pan ma dla naszego społeczeństwa jest ukryty w życiowych relacjach chrześcijan. Zawsze tak bardzo zważamy na to, co inni złego nam zrobili, lecz gdzie my zawiedliśmy innych? Co możemy zrobić, aby uzdrowić ziemię, która znajduje się między nami, a tymi, których zraniliśmy?

Widzisz, gdy stajemy się tymi, którzy „uniżą się i modlą” o to, co zrobiliśmy złego, uzdrowienie Boże zaczyna przepływać. Gdy biali chrześcijanie uniżają się i proszą o przebaczenie Afrykanów i Afroamerykanów, Bóg zaczyna uzdrawiać ziemię pod ich stopami.

Jeśli Bóg sprzeciwia się pyszny to pamiętaj również o tym, że On daje łaskę pokornym. Łask to coś więcej niż osłona, jest to oczyszczenie i przemiana przez moc Bożą. Łaska jest Boża mocą ku przemianie wykonującą w nas to, czego my nie możemy zrobić sami. Gdy modlimy się „uzdrów naszą ziemię”, to Bóg obiecuje dotknąć i odnowić błogosławieństwo ziemi pod stopami pokornych.

Módlmy się: Ojcze, powiedziałeś, że uzdrowienie naszej ziemi zaczyna się od uniżenia siebie. Mistrzu, pokaż mi, kogo zraziłem do siebie. Daj mi odwagę, abym przebaczył i uczciwość, abym zobaczył, gdzie przyłożyłem rękę do walki. Chcę być ambasadorem pojednania. Tak więc, spraw Panie, abym wnosił uzdrowienie do relacji tego świata i uzdrowienie ziemi w której mieszkam. W imieniu Jezusa. Amen.

To przesłanie zostało zaczerpnięte z programu zajęć In Christ’s Image Training.

сайт

DS_03.06.09 2Kor.12

HeavenWordDaily

David Servant

Jakież zmagania przeżywał Paweł walcząc o odzyskanie serc korynckich wierzących, którzy zostali oszukani przez fałszywych apostołów. Brzydził się chwaleniem się – wiedząc, że był 'nikim’ oraz „najmniejszym z apostołów” – lecz czuł, że nie ma innego wyjścia. Pisze więc o człowieku, którego znał, – mówiąc o sobie – który „został uniesiony w zachwyceniu do nieba i słyszał niewypowiedziane słowa” (12:4, 7). Było to tak święte wydarzenie dla Pawła, że nie chciał się tym zbyt gorliwie dzielić.

Widocznie możliwość wbicia się w pychę z powodu niebiańskich podróży i wspaniałych objawień było tak wielka, że Bóg podjął znaczny wysiłek, aby zapewnić, że to się nie stanie. Paweł otrzymał „cierń w ciele” (12:7), co jest najwyraźniej figuratywnym zwrotem.

Niestety ten fragment jest używany do okradania chorych chrześcijan z wiary w uzdrowieni. Zwrócę tylko uwagę na to, że Paweł nigdy nie powiedział, że był chory, nigdy nie powiedział, że prosił Boga, aby go uzdrowił. Wyraźnie pokazuje, czym był ten „cierń w ciele„, nazywając go „posłańcem Szatana„. Słowo tłumaczone jako „posłaniec” w 12:7 to greckie aggelos, które w 168 przypadkach jest tłumaczone w Nowym Testamencie jako „anioł” i tylko 7 razy jako „posłaniec”. Cierń w Pawła ciele był aniołem Szatana, posłanym, aby go dręczył. Apostoł prosił Pana trzy razy, aby „to” opuściło go, lecz Pan odmówił jego prośbie, co miałoby sens, gdyby to Pan początkowo dopuścił tego anioła do dręczenia Pawła po to, aby go ustrzec przed wynoszeniem siebie.

Nie mówi nam się w jaki sposób ów anioł Szatana dręczył Pawła, lecz wynik był taki, że Paweł był słaby i musiał polegać na Panu, aby „moc Chrystusowa” przejawiała się w nim. Podejrzewam, że ten dręczący go anioł był odpowiedzialny za sporą część prześladowań, które były wzbudzane przeciwko Pawłowi, jak to wcześniej w tym samym fragmencie pisze o słabościach, zniewagach, uciskach, prześladowaniach i trudnościach, których doświadczał, problemów, które ukazywały jego słabość, lecz które natychmiast dawały siłę, ponieważ Boża „moc doskonali się w słabościach” (12:9-10). Zwróć uwagę na to, że na liście trudności wymienionych przez niego nie ma wzmianki o chorobie; choroba nie została też wymieniona na wcześniejszej liście jego różnych cierpień w 11:23-33.

Do tych, którzy nadal utrzymują, że była to choroba i jest to dla nich powód tego, aby chorować dalej, dwa pytania:”Jak wiele podróży do nieba przeżyłeś, Bóg musiał bronić cię przed wynoszeniem się przy pomocy choroby?” oraz „Jeśli Bóg chce, abyś był chory to po co chodzisz od lekarzy czy bierzesz lekarstwa, wbrew Bożej woli?

Zawsze dobrze jest pamiętać o tym, że to, co Bóg powiedział do Pawła, jest również prawdziwe dla nas. W naszych słabościach Bóg ma możliwość okazania swojej mocy. Gdy nasze własne możliwości nie wystarczają, Boże są nieograniczone! Możemy więc powiedzieć z apostołem: „Gdy jestem słaby, wtedy jestem mocny” (12:10). Gdy czujemy się nędznie, wtedy Bóg czuje się wspaniale! Ufajmy Mu więc!

Paweł zestawia siebie i tych fałszywych nauczycieli, pisząc: „Znamiona potwierdzające godność apostoła wystąpiły wśród ws, we wszelakiej cierpliwości, w znakach, cudach i przejawach mocy” (12:12). Wskazywałoby to na to, że wielu współczesnych „apostołów”, których największym znakiem czy cudem jest popychanie stojących w kolejce do modlitwy, to w ogóle nie apostołowie.

Pomimo przekazania przez Tytusa dobrej relacji z pobytu w zborze, oczywiste jest, że Paweł był nadal pełen obaw co do zbliżającej się wizyty w Koryncie, ponieważ mogłaby ona ujawnić „swary, zazdrość, gniew, zwady, oszczerstwa, obmowy, nadymanie się, nieporządki” (12:20-21), grzechy, które, jak sam Paweł podaje, uniemożliwiają ludziom wejście do Królestwa Bożego (Gal. 5:19-21). Ukazuje to rzeczywisty problem istniejący w Koryncie. Kozły z natury nie zachowują się jak owce i nie należą do owczarni. Ostateczna rozprawa była blisko.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

seo оптимизация сайтов поисковые системы