Category Archives: Cullen Brad – Artykuły

Skrót

Nie będę się sprzeczał z tym, co dalej. W rzeczywistości jestem zdumiony tym, że jest tak wiele dyskusji na ten temat. Paweł z pewnością napisał wystarczająco z punktu widzenia obu stron, aby wykazać, że “oni” idą ręką w rękę i faktycznie, jego listy demonstrują, że jeden miał za zadanie prowadzić drugiego. Przytaczanie kolejnych rozdziałów i wersetów wywoła tylko jeszcze więcej sprzeczek. Chcę zaoferować skrót poza POZBAWIONE WIARY argumenty drugiej strony.

Właśnie ponownie przeczytałem ten tekst i zatrzymałem się na krótko przy wyraźnej arogancji moich słów, … więc zapytałem. Odpowiedź zdumiała mnie – potwierdziła to, co starałem się mówić tak często przy małych efektach. Rozdziały i wersety przyjmowane intelektualnie będą zawsze prowadzić raczej z dala od Niego niż do Niego. Biblia nie jest Źródłem. Zadaniem Biblii jest prowadzenie do Źródła. Dlaczego tak nie jest, łatwo można zobaczyć.

Wracając do istoty, co to za przyczyna? — “Zakon a Łaska”.  Codziennie mam do czynienia z ludźmi, którzy są głęboko dotknięci poczuciem winy i wstydu, do tego stopnia, że nie mogą dosłownie funkcjonować. Inni zaś przy swej samo-sprawiedliwości żyją w totalnym braku obecności i mocy Bożego Ducha.

Niektórzy z nich przedkładają swój punkt widzenia nad sprawę (często bez uświadamiania sobie, że to robią), równocześnie okazując jak głęboko znajdują się w więzach wroga. Udzielają wypowiedzi „z pozycji” ugruntowane zarówno na doktrynie „łaski”, która uniemożliwia im stukanie do drzwi Ojca o większy wpływ na ich życie Jego Ducha, zgodnie z poleceniem Jezusa. Lub z pozycji „Zakonu”,  o którą stale się potykają… zamiast pozwolić mu uczyć ich i prowadzić do picia w głębokościach Duch Bożego, w celu uwolnienia.  Jaki jest skrót, który przenosi nas gwałtownie wokół wszystkich kłótni. Zdumiewającym skrótem jest proste posłuszeństwo PRZYKAZANIU. Gotowi?

Scena: Piotr pyta Jezusa….
– Hej, jeśli ktoś niesprawiedliwie mnie potraktuje i stale mnie tak traktuje to jak często powinienem mu przebaczać, czy siedem razy?  – Nie – odpowiedział Jezus – siedemdziesiąt siedem razy.

Weź sobie kalkulator 70 x 7 = 490. Czterysta dziewięćdziesiąt razy za to samo wykroczenie. Lecz w rzeczywistości Jezus mówi, że nie może być żadnego ograniczenia na przebaczenie…tak jak nie ma ograniczeń na Boże przebaczenie. Jezus użył do tego całkiem praktycznych terminów… „Nie możesz oczekiwać skutecznej modlitwy” (o czym właśnie informował, aby przezwyciężać wszelkie przeszkody do działania w mocy i obecności Bożej), „jeśli nie przebaczycie każdego złego popełnionego przeciw tobie”.
Przebaczenie.. to skrót przez wszystkie kłótnie. Skrót do życia w absolutnej mocy i obecności Bożego Ducha.

Bradcullen33316@yahoo.com   www.ministryofspirit.comсоздание раскрутка продвижение сайтов

Zachowując pokój

 W oryginale jest to dość proste: “Pokój mój wam daję, nie jak świat daje.”   Pewien ewangelista podróżujący wiele po całym świecie mówi: “życie  wiary jest nieustannym życiem na krawędzi katastrofy”.

Niektórzy religijni ludzie mają pokój dzięki temu, że żyją według swojego własnego kodeksu sprawiedliwości. Jak to ktoś podsumował: “No tak, chodzę do kościoła co niedziela, nie piję, nie palę, czytam Biblię, płacę podatki, nie kłamię i nie oszukuję. Wierzę, że to jest dobre świadectwa Chrystusa, które mogę dać i zachowuje mi to pokój”.  Brzmi dobrze… lecz czy to jest pokój, o którym mówił Jezus? Czy jest to pokój, który daje świat?

Pozostawiam odpowiedź na to pytanie każdemu osobiście. Niemniej jednak, chciałbym  zaoferować pełne miłości wyzwanie. Powyższe “świadectwo” brzmi okropnie podobnie do tego przedstawionego Bogu w historii, którą Jezus opowiedział o dwóch ludziach modlących w Świątyni. Jeden powiedział: “Dziękuję ci, Boże, że uczyniłeś mnie lepszym od innych ludzi. Nie kłamię, nie oszukuję w swoich sprawach, daję dziesięcinę ze wszystkiego biednym” itd., itd., i dalej kontynuował wychwalanie wszystkich swoich cnót, które wydawały mu się znakiem tego, że Bóg czyni go lepszym niż inni ludzie. Skończył tą listę mówiąc: “Dziękuję ci, Boże, szczególnie za to, że uczyniłeś mnie lepszym niż ten oto człowiek”.

“Ten człowiek” to rzymski celnik. Celnicy w czasach Jezusa byli notorycznymi oszustami, kłamcami i dosłownie zdziercami. Historia opowiedziana przez Jezusa mówi  o tym, że ów celnik nie zastanawiał się dwa razy nad „robieniem biznesu” z biednymi wdowami, które nie były w stanie zapłacić swoich podatków, czy przywłaszczania sobie cudzej własności – to była banda absolutnie zepsuta.

Dla mnie jest to jedna z najbardziej zdumiewających historii opowiedzianych przez Pana. Zakończył ją mówiąc, że to ten drugi człowiek, wypełniony poczuciem winy i wstydu za swoją grzeszność, stanął w rogu Świątyni ledwie mogąc podnieść swoją głowę. Uderzał się w piersi i wołał: “ Boże, bądź miłościw takiemu grzesznikowi jak ja”. Teraz następuje zdumiewająca część tej historii… część zupełnie pomijana przez wielu religijnych ludzi, którzy swój pokój czerpią z postępowania według swojego własnego kodeksu religijnego.  Jezus powiedział dosłownie i wystarczająco jasno: Ten drugi odszedł do domu przyodziany w Bożą sprawiedliwość – (a teraz słuchaj) ZAMIAST tamtego.  Kto otrzymał prawdziwy pokój?

Codziennie otrzymuję listy od ludzi z całego świata, biadających nad grzechem, w którym tkwią. Grzechy są różne i nie ma sensu ich wymieniać. Grzech jest grzechem, lecz największym grzechem, jak to Jezus zilustrował w tej przejmującej przypowieści, jest grzech życia w iluzji własnej sprawiedliwości – aczkolwiek sprawiedliwości nauczanej i stosowanej jako “dobra” przez niektórych religijnych nauczycieli.
Dla tych wszystkich, którzy podobnie jak ja, znaleźli się w sytuacji  oczerniających siebie za swoje własne grzechy bez widocznej drogi wyjścia,… odważnie i z mocą mówię… że Jezus pokazał w tej historii drogę wyjścia… i wiele innych rzeczy powiedział, które również są przez religijnych ludzi pomijane.

Wiedziałem wielu, którzy znaleźli pokój i wolność…dzięki temu, że przenieśli centrum zainteresowania ze swoich „złych” zachowań i usiłowania powstrzymania ich, na proste bicie się w piersi – dosłownie czy metaforycznie – i znajdując doskonały Boży pokój wołając o miłosierdzie.   Ostatnio pewien przyjaciel powiedział do mnie:

– Ze wszystkiego czym się ze mną dzieliłeś, ta historia miała na mnie największy wpływ. Gdy usiłowałem modlić się i okazywało się, że modlitwy nie dochodziły wyżej niż do sufitu, nie wiem czemu, lecz bicie się w piersi i proszenie o Boga o Jego miłosierdzie wydawało się po prostu rozpraszać wszelkie przeszkody.

Wiecie, ja również nie wiem „dlaczego tak jest”… lecz z pewnością  działa to również dla mnie.

Wiele religijnych dusz mówiło mi również, że zachęcam ludzi do trwania w ich grzechach. Taka obiekcja mija się z istotą przypowieści Pana. Pozwolę sobie przypomnieć wszystkim, że to nie ja opowiedziałem tą historię – Jezus opowiedział. Widocznie skupiłem się na niej, ponieważ mam większą skłonność do stałego trwania w myślach i uczynkach, z których trudno byłoby być dumnym. Lecz istotą jest to, że również żyję w wierze… w takim rodzaju wiary, który udziela mocy i uzdrowienia tym, którzy wierzą. Jaki jest początkowy punkt takiej wiary?

„Boże, bądź miłościw takiemu grzesznikowi jak ja!!!”

Wtedy, oczywiście mamy do dyspozycji  inną sytuację, która zaszła między Jezusem i Piotrem, i które dla mnie jest bardzo pomocna. Piotr powiedział:

– Jeśli ktoś postąpi źle wobec mnie i poprosi o przebaczenie, jak wiele razy  mam mu przebaczyć? Czy siedem razy?”

– Nie –  Jezus opowiedział – lecz siedemdziesiąt siedem razy.

Jeśli to jest „przykazanie” Jezusa dla nas, aby uwalniać siebie nawzajem spod osądu i krytycyzmu – ogromniaste czterysta dziewięćdziesiąt (za to samo zgorszenie powtarzane stale i wciąż), to jakie jest Boże własne zobowiązanie wobec nas? Odpowiedź brzmi: nieskończone. Zatem drogą wyjścia jest: „Bądź miłościw takiemu grzesznikowi jak ja”. Koniec historii.

Początek życia w wierze i mocy.

No, jest to skuteczne przynajmniej dla mnie. Nie chciałbym zachowywać tego pokoju ze względu na aprobatę ludzi – i to jest z pewnością jeden z moich „grzechów” – głęboko pragnąc ich aprobaty.

Tatusiu, pragnę Twojej woli. Chcę więcej Twojego Ducha, abym mógł przyjmować stale wzrastające pragnienie Twojej sprawiedliwości… a nie zewnętrznej sprawiedliwości człowieka. Dzięki Ci.

рейтинги seo компаний

Potykając się o prostotę

 Jezus  powiedział: “Wszystko jest możliwe dla wierzącego”. Jest to  z pewnością wystarczająco proste, lecz czy rzeczywiście w to wierzę.

Tak, zdarzyło się, że uwierzyłem i doprowadziłem to, zdaniem niektórych, do całkiem absurdalnej skrajności.

Jak  dostałem się tutaj (do wiary w to, że nie ma nic niemożliwego) stamtąd(braku wiary w to, że cokolwiek więcej niż “normalność” jest możliwa)?
To była decyzja potraktowania tego, co mówią ewangelie jako zapis słów Jezusa poważnie.  Niektórzy z was czytając to ciągle nie wiedzą, o co chodzi. Inni przełamali się z niewiary do wiary. Ci z was, którzy piszą do mnie, że rzeczywiście wyłamali się z niewiary do dającej w pewnym stopniu wyniki wiary, wszyscy zwracają uwagę na to samo. Również wy zdecydowaliście, aby wziąć słowa Jezusa poważnie i to był początek twojego przełomu.
Pozostańmy prości po prostu przez chwilę: „NIE MA NIC NIEMOŻLIWEGO DLA TEGO, KTO WIERZY”. Proszę pamiętać, że ja tego nie powiedziałem. Jezus to powiedział a ja to po prostu cytuję. Wielu decyduje się na odrzucenie tego stwierdzenia jako absurdalnego. To, co mnie tak zdumiewa to fakt, że ludzie, którzy sami siebie nazywają „wierzącymi w Jezusa Chrystusa” mogą również mówić, że to, co On powiedział jest absurdalne, ponieważ praktyka nakazuje im tak wierzyć.

Nadal pozostając w prostocie,  czy wierzę, że ponieważ wierzę, że coś jest możliwe, to to samo w sobie czyni to możliwe?

W porządku, teraz może troszkę skomplikujmy. Podejdźmy do tego, co powiedział Jezus w tej szczególnej deklaracji, przyglądając się kontekstowi, w którym to się stało. Pewien człowiek przyprowadził swojego syna do Jezusa i powiedział: „Proszę pomóż mi. Mój chłopak ma ataki, wpada do wody a nawet do ognia. Przyprowadziłem go do twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić”.

Powiedział uczniom, co myśli na temat ich niepowodzenia (w oryginalnym języku jest to całkowicie jasne, że nazwał ich „bandą odstępców bez wiary”), dalej tekst mówi, że zgromił demona powodującego ataki i chłopiec został natychmiast uzdrowiony.  Uczniowie byli najwyraźniej poirytowani uwagą Jezusa o „niewiernych odstępcach” skierowanej do nich i przyszli później do Pana pytając:
– Dlaczego to my nie mogliśmy wypędzić tego demon?

Oto właśnie jest kontekst stwierdzenia, które jest tematem tych rozważań:
– Ponieważ nie macie dość wiary. Gdybyście mieli dość wiary moglibyście to zrobić. NIE MA NIC NIEMOŻLIWEGO DLA TEGO, KTÓRY WIERZY.

A teraz, czy w tym wąskim kontekście, mogę uwierzyć temu stwierdzeniu? Jaki jest kontekst? Taki, że Jezus przez zwykłe zgromienie demona powodującego ataki podobne do padaczki, uzdrowił go. Dalej, jego uczniowie, którzy wcześniej wypędzali wiele demonów  w tym przypadku zawiedli. Oni sami najwyraźniej oczekiwali tego, że dadzą sobie z tym radę i człowiek, który przyprowadził do nich swojego syna też. Co więcej, Jezus oczekiwał od nich, że to zrobią.
Zatem uczniowie zapytali:
– Dlaczego nie mogliśmy?
– Ponieważ nie macie dość wiary – odpowiedział im Jezus – Gdybyście mieli dość wiary, zrobilibyście to.

Wtedy Jezus przeszedł dalej mówiąc o tym, w jaki sposób zdobyć WYSTARCZAJĄCĄ wiarę. Jezus używa tutaj zwrotu, który modyfikuje znaczenie słowa lub zwrotu, mówiąc, że jest TYLKO jeden sposób otrzymania wystarczającej ilości wiary – wiele modlitwy i postu.

Czy śmiem rozszerzać znaczenie tego stwierdzenia i jego cały kontekst na współczesność i na swoje własne życie? Tak, ci którzy to zrobili mogą ci powiedzieć – to działa! Powiemy ci, że pójście za tym, co powiedział tutaj Jezus i postępowanie według Jego instrukcji, jak się modlić o WYSTARCZAJĄCĄ wiarę działa. Im więcej to stosujemy, tym więcej wiary otrzymujemy.

Codziennie ludzie piszą do mnie, że włożyli ręce na kogoś i modlili się  i to „nie działało”. W tym szczególnym przypadku Jezus ani nie włożył rąk na chłopca, ani nie „modlił się” o niego. Po prostu zgromił demona wywołującego problem. Uczeni ludzie dziś wyjaśniają, że demony nie istnieją. Ci, którzy są pod wpływem tych uczonych ludzi, którzy nie są w stanie wykonać tego, co robił Jezus, sami tak samo nie są w stanie robić tego, co robił Jezus. Nie zapominajmy, że Jezus powiedział, że każdy, kto wierzy w niego będzie w stanie robić te same rzeczy, które On robił. Kontekst tego twierdzenia mówi, że te „te same dzieła”, oznaczają również wypędzanie demonów.

Ponad dwadzieścia lat temu przeszedłem przed krótki okres wytężonej nauki w bardzo skomplikowanym systemie egzorcyzmowania – wypędzania demonów. Było to skuteczne lecz, jak powiedziałem, bardzo skomplikowane. Kiedy trafiłem  na ten fragment mówiący o tym, że Jezus po prostu zgromił demona, zapytałem:
– Dlaczego ja muszę godzinami przechodzić przez ten cały śmietnik i  paplaninę, aby uzyskać to, co Jezus osiągał natychmiast przez zwykłe zgromienie?

Odpowiedź była jasna: ponieważ nie miałem DOŚĆ wiary! Odpowiedź na  pytanie  dlaczego nie miałem dość wiary, również była oczywista. Nie miałem jej, ponieważ uzyskuje się ją WYŁĄCZNIE przez wiele postu i modlitwy.

Jaki rodzaj postu? Jaki rodzaj „modlitwy”?

Jeśli rzeczywiście chcesz wiedzieć i wierzysz że to, co powiedział Jezus, że jest możliwe, dla każdego, jest możliwe dla CIEBIE, innymi słowy, że to ty sam jesteś „każdym”, będę bardzo szczęśliwy dzieląc się z tobą  szczegółami, całkowicie za DARMO.

 продвижение сайта

Perspektywa

Jest mnóstwo sposobów patrzenia na wszystko – każdy z nich nazywa się „perspektywą”.  Jezus powiedział, że jeśli ktoś patrzy na drugą osobę z pożądaniem w swym sercu, to już popełnił cudzołóstwo czy jak to ktoś może nieco surowo powiedział: „jest równie dobrze, jakby to zrobił”.

Jaki cel miał Jezus mówiąc w ten sposób?

Oto jedna z perspektyw. To, co Jezus mówił (zaznaczam, że jest to mój punkt widzenia), to stwierdzenie faktu, że wszyscy jesteśmy cudzołożnikami. Stawanie więc na stanowisku własnej sprawiedliwości (samo-sprawiedliwości) nie popełnienia fizycznie cudzołóstwa czy też nie popełniania już więcej cudzołóstwa mentalnie nie ma absolutnie nic wspólnego z dziedziną sprawiedliwości Bożej.  Żydowski prorok powiedział, że wszyscy odpadliśmy od Boga i że Mąż Boleści przyszedł, aby wszystkie nasze upadki wziąć na siebie i że to On jest „barankiem ofiarnym”, który ma zabrać nasze niemoce i zjednoczyć nas ponownie z Bogiem.

Autor Nowego Testamentu powiedział: „Nędzny ja człowiek. Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci. Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, że jest droga wyjścia z tego! Nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie”. (wersja ang.).

Oto macie, drodzy cudzołożnicy (jeśli tak wizytówka do ciebie nie pasuje, to jej nie noś). Z żydowskiej perspektywy – a faktycznie to nawet z dwóch perspektyw. Bo ostatecznie ten, który napisał, że „jest droga wyjścia” (niektórzy odnoszą się do niego jako do ap. Pawła) – był Żydem, lecz był nim również Jezus. Dlaczego to rozgrzebuję? Nie wiem, po prostu czuję silne pobudzenie, aby tego nie zignorować. Paweł powiedział, ze Abraham, ojciec Żydów, był ojcem nas wszystkich. Czy zapominamy o tym, że Abraham był biologicznym ojcem Ismaela, przodkiem Mahometa czyli Islamu? To już jest zdumiewająca perspektywa, nieprawdaż! Wracając jednak do rzeczy:

Jeśli chodzisz w potępieniu to może zechcesz wiedzieć o tym, że poczucie winy i potępienia nie są Bożymi drogami. Nie jest nią również związanie tym, co powstrzymuje nas przed życiem w pełni – włączając w to choroby, cierpienie i ból. No, w porządku, to tylko moja perspektywa. Jeśli chcesz to zakwestionować, lub będziesz chciał się podzielić z kimś, kto nie wyda osądu (ponieważ on sam jest szefem grzeszników sam w sobie) i szukasz sposobu na uwolnienie od nich –  napisz do mnie. To również jest za darmo.

P.S. Katalizatorem do udzielenia pomocy każdemu, kto jej potrzebuje był e-mail od pewnego mężczyzny, który napisał:

„Drogi Brad. Piszę ponieważ byłem całkowicie zdesperowany. Nic nie wiedziałem o tym, jak wielką pomoc można otrzymać przez internet. Jak wiesz, byłem na skraju samobójstwa. Ty pokazałeś mi drogę do wolności. Czarna chmura depresji odeszła po raz pierwszy, o ile mogę sobie przypomnieć. Zdaję sobie sprawę z tego, ze to nie „ty” zrobiłeś, lecz pokazałeś mi pewny sposób obejścia ponad 15 lat terapii i uzależnienia od przepisywanych leków”.

(jest droga wyjścia, która jest unikalne dla każdego, kto chce być wolnym).

продвижение сайта в топ10

Jest, zatem, łatwe życie…

„Wcześniej, przed tym doświadczeniem, gdybym przeczytał coś takiego,  jak  napisałem tutaj, to przepełniłby mnie strach. Teraz wydaje się to takie głupie”.

 Po to, abyśmy zaakceptowali fakt, że można żyć łatwo… musieliśmy doświadczyć  trudnego życia. Często powtarzam „modlitwę”: Ojcze, nie chcę już  żadnych trudnych lekcji.”  Ciągle jednak mam wiele lekcji do przerobienia… a On ciągle jest delikatny wobec mnie. Dzięki doświadczeniu doszedłem do rozpoznawania trudnych lekcji, gdy pojawiają się horyzoncie, mogę je zatem względnie łatwo wyminąć.

Oto przykład tego, co to znaczy dla mnie trudna lekcja – domaganie się tego, czego pragnę, zanim poznam, że to jest Bożą wolą. Pamiętaj, że rozumiem fakt, że dano mi zdolność i prawo do wybierania tego, co chcę. Rozumiem również to, że wśród miliardów wyborów, które mam, są takie, które mogą wywołać twarde lekcje.

Często ludzie piszą do mnie chcąc wiedzieć jak się modlić. Jest to zrozumiałe, skoro oferuję wymianę maili z każdym, kto chce to wiedzieć. Tego poranka wstałem zdając sobie sprawę  z tego, dlaczego niektórym tak trudno otrzymać. Jest to problem zgubionego łącznika.  To w jaki sposób się modlę jest uzależnione od tego, o co się modlę.

Wiele napisałem na temat tego, że faktycznie słowo „prosić” często jest tłumaczone z oryginału, który może znaczyć „nakazywać” lub „domagać się” w zależności od kontekstu. Prawdopodobnie sześćdziesiąt procent moich słuchaczy ma problemy z pozbyciem się religijnego szkolenia, które mówi, że „nie możesz niczego od Boga wymagać” (domagać się).

Oto prosta zasada, zgodnie z która należy postępować. NIE DOMAGAM SIĘ OD  BOGA NICZEGO, DOPÓKI NIE WIEM, ŻE TO, CZEGO SIĘ DOMAGAM JEST ZGODNE JEGO WOLĄ.  Jeśli mam jasność co do Bożej woli dotyczącej jakiejś szczególnej sprawy (rzeczy) to wtedy żądam tego, ponieważ wiem, że jestem w zgodzie z Bogiem. Oto klucz… kiedy wiem, że coś jest Bożą wolą to wiem, że to już zostało mi zapewnione. Jeśli zostało to już mi zapewnione, to dlaczego tego jeszcze nie mam? To czego żądam jest to coś, o czym Jezus w jasny sposób nauczał (według oryginalnego języka NT) i jest zniekształcone w tłumaczeniach. Żądam (domagam się), aby przeszkody występujące na drodze otrzymania tego, co Bóg już ogłosił jako Bożą wolę dla mnie, zostały usunięte. Żądam, aby agenci przeciwnika zabrali swoje ręce z tego, co już do mnie należy.

W jaki sposób dowiaduje się, co jest Bożą wolą w danej sytuacji? Cofnijmy się na chwilkę. Są dwie rzeczy, o których już wiem, że Bóg tego dla mnie pragnie.

Pierwsze: to Pan chce, aby moje życie było kierowane przez Jego Ducha. Właściwa jest tutaj pewna dygresja. Skoro wiemy, że Bóg jest duchem („który ma być czczony w duchu i prawdzie”) to ja zdaję sobie sprawę z częstego powtarzania zwrotu „Boży Duch”. Zdaję sobie również sprawę z gotowych koncepcji istniejących w ludzkich umysłach – i taka frazeologia wydaje się znacznie ułatwiać przejście z religijnych koncepcji do głębokiego zrozumienia.   Po drugie: wiem, ze Bóg chce, abym żył w Jego doskonałej woli, zgodnie z Jego doskonałą wolą.

Zostało mi objawione, że główną przyczyną żądania tego, aby Boży Duch przejmował kontrolę nad moim życiem w każdej chwili i każdego dnia i tego, że chcę Bożej woli, jest przekazanie sygnału mojemu umysłowi oraz istotom w duchowej (czy niewidzialnej) rzeczywistości, że ja rzeczywiście bardzo poważnie to traktuję.

Zatem poważnie traktuję instrukcje przekazane przez Jezusa na temat pukania do drzwi mojego Ojca i uporczywego domagania się tego, abym był w Jego woli i miał WIĘCEJ Jego Ducha – DOPÓKI nie poznam Jego woli i czuł wzrastającą obecność Jego Ducha nade mną.

Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to całkowicie subiektywne, lecz, jak już pisałem w kilku różnych artykułach, pozwoliło mi to na udzielenie odpowiedzi pewnej młodej kobiecie, studentce uniwersytetu, na którym prowadziłem zajęcia, na postawione przez nią następujące pytanie:

– Dlaczego miałabym słuchać czegokolwiek, co ty masz do powiedzenia na temat modlitwy?
– Ponieważ – odpowiedziałem – ja nigdy nie modlę się o nic, dopóki nie wiem, że jest to zgodne z Bożą wolą.

Jeśli chcesz przeczytać jeden z moich artykułów, który zawiera raczej pełną wersję tej prawdziwej historii to przeczytaj ten pod tytułem: „Wyjdź i pozostań”.

W szczególności to, co robię to fizyczne  stukanie, uderzanie w podłogę, kierownicę samochodu, bok łóżka, biurka i wszystkiego co jest pod ręką. Równocześnie mówię mojemu Ojcu, że chcę więcej Jego Ducha i znać Jego wolę w tej szczególnej sytuacji. Trwam w tym pukaniu, stukaniu, tłuczeniu (odpowiedź może przyjść w ciągu kilku dni lub w mgnieniu oka) i nieprzerwanie domagam się tego, aby otrzymać więcej Jego Ducha, dopóki nie uzyskam jasności i nie wiem na pewno w jaki sposób i o co się modlić. To naprawdę jest tak proste.

Nauczyłem się również tego, że mogę mieć pewne wcześniej nabyte przekonania, które ograniczają moją zdolność do skutecznej modlitwy tj., ich skuteczność. Odkryłem, na przykład, że często jestem zaklinowany na myśleniu, że pewne rzeczy mogą się wydarzyć tylko w pewien sposób, podczas gdy w rzeczywistości może istnieć wiele sposobów Bożego działania w tej szczególnej sytuacji. Moje uprzednio nabyte przekonania mają tendencje do zawężania moich horyzontów – odkryłem, że bardzo pomaga, gdy prosimy Bożego Ducha, aby usuną wszelkie tego typu idee i dał mi Swoje wizje. Jest to zdumiewające, podam jeden przykład, gdy zwykłem był patrzyć na pewien fragment w Biblii w szczególny sposób, gdy nagle zobaczyłem, go w całkowicie innym  świetle, po tym  właśnie, gdy prosiłem Ducha Świętego, aby usuną moje uprzedzenia.

Następną rzeczą jaką odkryłem i mającą znaczenie przy domaganiu się poznania Bożej woli w szczególnej sytuacji jest zdanie sobie sprawy z tego, że przyjąłem pewne idee, które mogą mieć nawet swoje fundamenty w Biblii, lecz czas ku temu może być nie ten.  Weźmy jako przykład uzdrowienie z fizycznej dolegliwości.

Wiem, że jest prawdą, że generalnie Bóg chce abyśmy mieli się dobrze i żyli w dobrej kondycji fizycznej. Nigdy, NIGDY, nie modlę się o czyjeś uzdrowienie tylko dlatego, że wiem, że jest to Boża wola. To, że uzdrowienie jest Boża wolą nie znaczy, że wielu z nas nie choruje. Wiem, że wielu choruje. Często choroba pojawiła się jako wynik niewłaściwego postępowania czy postawy. Czasami biorą w tym udział inne czynniki jak np. głęboko zakorzeniony konflikt. Czasami, jak w przypadku chłopca, który miał ataki podobne do padaczki u podstaw leży działanie demoniczne. Zatem, gdy modlę się w jakiejś szczególnej sytuacji jak prośba o modlitwę o uzdrowienie kogoś – domagam się Bożej woli i domagam się Bożego Ducha, abym wiedział, co robić dalej.

Zazwyczaj „otrzymuję” rozmawiając z tą osobą, aby zobaczyć, co się kryje za tym z ich perspektywy.

Mam na samym końcu palca, aby napisać: „Jeśli chodzi o moje życie, to nie rozumiem, dlaczego to wszystko, o czym było wcześniej, sprawia niektórym ludziom takie problemy i wywołuje tak wiele sporów.

Już słyszę: „O tak sprawia”.  Dwadzieścia lat temu te wcześniejsze fragmenty przestraszyły by mnie na śmierć. Gdy po raz pierwszy byłem świadkiem demonicznej istoty manifestującej się przed moimi oczami, wiedziałem, że to nie mogło być nic innego – szczególnie, że działo się to w raczej dramatyczny sposób – całe moje życie zostało wywrócone do góry nogami. Wcześniej, przed  tym doświadczeniem, gdybym przeczytał coś takiego, jak napisałem tutaj, to przepełniłby mnie strach. Teraz wydaje się to takie głupie..

Życie jest rzeczywiście bardziej proste patrząc z tej strony.

продвижение

Jeśli chcesz…

Jeśli chcesz….

Człowiek, który chciał zostać uzdrowiony wypowiedział te słowa do Jezusa, a Jego odpowiedź brzmiała: “Oczywiście, że chcę.”

Gdzieś ukryte są w Biblii trzy wersety, które mogą zmienić twoje życie TERAZ … DZIŚ!

Jezus  Chrystus ten sam, wczoraj, dziś i na wieki – Hebr. 13:8.

Uchwycenie znaczenia tego pierwszego wersetu może zmienić nas z pozycji religijnego i historycznego widzenia tego, kim Jezus był, włącznie cudami, których dokonywał, jakieś dwa tysiące lat temu, na….. będącego cudem TERAZ …. DZIŚ! Innymi słowy, Ten, który żył “wtedy”, chce czynić te same rzeczy dziś.

To prowadzi nas do następnego fragmentu:

 Bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus w nas, nadzieja chwały – Kol.  1:27

Religijny punkt widzenia, bez względu na to jak poprawny, tego kim On jest jest/był może ograbić nas z potencjału jakim jest Jezus w każdym, kto  uwierzy w Niego. Zrozumienie tego w stosunku do Jezusa jest istotne do zrozumienia, co Jezus zapowiedział tym, którzy uwierzą w tym sensie w jakim On używał słowa “wierzyć”.  Jezus nie mówił o intelektualnym pojęciu Jego preegzystencji (przed Jego narodzeniem się jako człowieka), lecz mówił o wykonywaniu tego, co On zapowiedział, że będziemy robili, jeśli pójdziemy poza religijne zrozumienie, kim Jezus Chrystus jest. To co powiedział, było przeznaczone dla KAŻDEGO, jeśli wejdziemy do rzeczywistości wiary, o której Pan mówił. Oto trzeci fragment:

Każdy, kto  wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię– J. 14:12

Religijni ludzie stracili sposób w JAKI Jezus czynił cuda i to, w jaki sposób my możemy czynić te same dzieła. Gotowi? JEZUS NIE ROBIŁ TYCH UCZYNKÓW! Tak jest, Jezus powiedział, “Ojciec we mnie czyni swoje dzieła” Ci z nas, którzy żyją w rzeczywistości cudów, nie czynią niczego. Ojciec w nas czyni swoje dzieła. Ojciec nie ma względu na osobę, ogłasza Biblia. Innymi słowy, to, co Ojciec robi przeze mnie, będzie robił i przez ciebie.  Nie ma to nic wspólnego z byciem “dobrym” w sensie jaki nadają temu słowu religijni ludzie. W rzeczywistości koncentrowanie się na ludzkiej dobroci działa odstraszająco na proces docierania do miejsca, w którym robimy to, co Jezus powiedział, że KAŻDY może i będzie robił. Jezus powiedział:
Czemu nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko Bóg jedynie.

Kapujesz? оптимизация и продвижения сайтов

Wypróbowane, Zaufane i Prawdziwe, LECZ…

Podobno sa dobre zwyczaje i są takie, które mają znacznie mniej  pozytywny skutek na jakość naszego życia. Czasami angażujemy się w  zachowania, które wydają nam się dobre. A co, jeżeli te “dobre” zwyczaje nie wywołują skutków, których się spodziewamy? O co chodzi? Czy przypowieść: “Wiele dróg wydaje się człowiekowi dobrych, lecz ich końcem jest zniszczenie” coś ci mówi.

Z pewnością do tej kategorii można zaliczyć zachowania religijne. Wiele zachowań zebranych z trudem z naszych religijnych poleceń jest opartych na całych pokoleniach tradycji. Jest takie stare powiedzenie, które  wszyscy słyszeliśmy, a które idzie jakoś tak:

Niedorzecznością jest  powtarzanie stale i wciąż tego samego zachowania a spodziewanie się innych rezultatów.

Oczywiście, jednym z problemów religijnych tradycji jest to, że nie ma oczekiwań na jakiekolwiek rezultaty. Nie jest to całkowicie prawda. Ludzie, którzy angażują się w religijne tradycje mają pewne poczucie robienia czegoś „dobrego” w negatywie jest to zwane „samo-sprawiedliwością, co, dziwnie mocne, Jezus określił jako bezwartościowe.   Wydaje się, że trwamy w religijnych tradycjach po prostu dlatego, że zawsze to zrobiliśmy w taki sposób.

A co, jeśli chcemy i mamy potrzebę jakiejś zmiany? Co, jeśli nasze religijne tradycje bardziej blokują nas przed otrzymaniem tego, czego rzeczywiście pragniemy, niż pomagają w otrzymaniu tego, czego potrzebujemy (według własnej definicji słowa „potrzeba”)?

Codziennie słyszę o ludziach, którzy chcą być uzdrowieni z miriad chorób. Niektórzy „dostają je” i chodzą w wolności od swoich chorób. Inni upierają się przy myśleniu w jakim trwali zawsze i dziwią się, dlaczego choroba pozostaje. Inni złoszczą się na mnie nawet za sugerowanie, że choroba jest wynikiem ich myślenia, które ugrzęzło w religijnej tradycji.

Prawdziwym wyzwanie jest to, że ja po prostu tego NIE sugeruję

Nie sugeruję, że religijne tradycje wywołują problemy, zdecydowanie twierdzę (aby nie było żadnych wątpliwości), że trwanie w jakichś szczególnych religijnych tradycjach może zdecydowanie zablokować uzdrowienie z choroby.

Czasami otrzymujemy nowe spojrzenie, które rzeczywiście otwiera nasz umysł naprawdę przez duże „P”, tylko po to, aby nowe przykryć peleryną tych samych starych tradycji i kończymy w nieświadomości, że zostaliśmy ponowni złapani w tą samą pułapkę. Robimy to cały czas wierząc, że wędrujemy przez nowe terytorium. Wyznaję, że jest to prawda również w moim życiu.

Aby podkreślić istotę sprawy – zastanówmy się nad tym, jak się modlimy. Dostaję każdego dnia e-maile odludzi, którzy zaczynają dostrzegać to, czego Jezus nauczał na temat skutecznej modlitwy i tego, jak się modlą zgodnie z swymi religijnymi tradycjami – kilometry obok. A jednak nadal trwają w tym samym sposobie myślenia i nigdy tak naprawdę nie dochodzą do tego, co może spowodować znaczącą zmianę ku uzdrowieniu w ich życiu. Jakub, przyrodni brat Jezusa, deklarował: „Modlitwa właściwego rodzaju, praktykowana intensywnie, daje wiele rezultatów”.

Dwie przyczyny powodują, że twierdzenie Jakuba ma niewielki wpływ na ludzi złapanych w pułapkę.

Po pierwsze, jest to tradycja zainspirowana przez tłumaczenia Biblii. Ten fragment jest przekładany następująco: „Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego”. Taka konstrukcja sprawia, że do czytelnika dociera taka informacja, że jeśli jesteś, najpierw, „sprawiedliwy”, co dla różnych ludzi ma różne znaczenie, to wtedy módl się „usilnie”, cokolwiek to może znaczyć… a będziesz miał wyniki.

Po drugie, większość ludzi po prostu nie zdaje sobie sprawy z tego, że to stwierdzenie Jakuba jest napisane w bezpośrednim związku z uzdrowieniem z chorób. Oto poprzedzające wersy: „A modlitwa z wiary  płynąca uzdrowi chorego i Pan go podźwignie…” Ja tego nie wymyśliłem to jest w Biblii.  Nawet w zniekształconoych przekładach (autor mówi tutaj o Kings James Version – dop. tłum.) jestto jasne: jeśli wiesz jak się modlić – ludzie będą uzdrawiani.

Wyrzucenie starych tradycji tylko w celu ich wyrzucenia niekoniecznie będzie znaczące. To jak nakładanie nowej farby na stary budynek i nazwanie go nowym. Faktycznie, Jezus powiedział coś na temat nie wlewania nowego wina do starych bukłaków, ponieważ spowoduje to zniszczenie bukłaków i wylanie się wina na ziemię. A, jeśli mowa o malowaniu… oto jak Jezus odnosił się do religijnych ludzi swoich dni: groby pobielane.  Nie przechodźmy nad tym stwierdzeniem zbyt łatwo. Co to znaczy? Jak wielu z nas nosi w umysłach martwe religijne tradycje, które usiłujemy nieco “pomalować” odrobiną “nowego wina” (myślenia).

Ostatnio dzieliłem się z kobietą tym, czego Jezus nauczał na temat modlitwy, a co jest niejasne w większości (angielskich) . Istota tego, co powiedział Jezus jest bardzo wyraźna w oryginalnym języku. Kilka dni temu otrzymałem od niej gorącą relację. Napisała mi o kataraktach „jej męża” i o tym, że nie stać ich na laserową operację, która usunęła by je. Powiedziałem jej, żeby przestała przyjmować tego jak ich własność tj. „katarakty mojego męża”
– Jeśli ty i twój mąż ogłaszacie własność, to trudno wam będzie pozbyć się ich – powiedziałem do niej.
„Moja skolioza”, „moja astma”…. „moje”  cokolwiek. Rozumiesz o co chodzi?
(W języku polskim nie używa się tak często „mój moja, moje” w szczególności stosunku do chorób, ale i to może mieć miejsce – przyp. tłum.)

Następnego dnia napisała, że podzieliła się tym, co powiedziałem na temat „własności” ze swoim mężem. Natychmiast zrozumiał i powiedział:  – W porządku, jeśli one nie są moje, to nie chcę mieć z nimi nic do czynienia.

Dalej opowiadała, że to, co mówiłem jej na temat „zgadzania” się mężem zadziałało.

Napisała: „Następnego ranka wstawał z łóżka i krzyczał:

– Irena, one znikły!

Wstała chwilę wcześniej i była w innym pokoju, lecz szokujący głos męża przygnał ją z powrotem do sypialni. Co „znikło”? Oczywiście, „jego” katarakty. Koniec tej historii jest taki, że mógł, po raz pierwszy po wielu latach, prowadzić samochód. W postscriptum napisała: „Oto, wraz z mężem modliliśmy się przez wiele lat w imieniu Jezusa i nic się nie zmieniało, po czym zrobiliśmy to, co powiedziałeś na temat zgody a on po prostu powiedział, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego i to wszystko. Bóg jest wielki”.

Tak, Bóg jest wielki! Bóg już dał nam wszystko, co jest potrzebne do zdrowego i pełnego powodzenia życia, lecz dar jest przesłonięty przez religijną tradycję.

Przyjrzymy się temu, co napisała Irena: „Oto, wraz z mężem modliliśmy się przez wiele lat w imieniu Jezusa i nic się nie stało.”  Oczywiści to, co Irena miała na myśli to, że kończyli swoje „modlitwy” słowami „w imieniu Jezusa, amen”, czy też mówienie do katarakt: „w imieniu Jezusa odejdźcie”, czy coś takiego.  Ta tradycja wydaje się być dobra, nie ma nic niewłaściwego w słowach. Jednak same słowa, pozbawione ich rzeczywistego znaczenia oryginalnego języka są puste. Tradycja pochodzi częściowo z tego, co jest zapisane jako słowa Jezusa tj., „O cokolwiek będziecie prosić w imieniu moim, tylko wierzcie,  spełni się wam”.  Oczywiście akcent jest na słowie „wierzcie”.

W powyższym „tłumaczeniu” zostały zgubione dwie rzeczy. Słowo, tłumaczone jako „w imieniu moim” w języku oryginalnym rzeczywiście znaczy: „podobnie jak ja”… lub dosłownie  w moich „charakterze i autorytecie”. W szczególności znaczenie “charakteru i autorytetu” i  podobieństwa do Jezusa Chrystusa, jako istoty ludzkiej, jest znacząco inne od wypowiadania słów “w imieniu Jezusa”. Ten temat jest omawiany w Skarbnicy.

Jest jeszcze pewna różnica w słowach Jezusa w oryginalnym języku, a przetłumaczonych jako „wierzcie” i „wiara”. Temat tego, co Jezus rozumiał przez wiara jest omówiony w Skarbnicy.

Myślę, że muszę tu zrobić dygresję. Otrzymałem listy jako reakcję na te artykuły od pewnych (nie wszystkich) duchownych i pewnych (nie wszystkich) ludzi, którzy mówią, że Biblia jest źródłem wszelkiej prawdy, a które są zarówno smutne jak i czasami humorystyczne. Smutne, ponieważ wszystko, co piszę ma swoje oparcie w Biblii. Humorystycznie smutne, ponieważ chociaż mówią mi o Biblii jako o źródle, nie chcą zobaczyć co Biblia mówi! Nigdy też nie proszą o książkę (Skarbnica). Po prostu dają mi „buziaka na pożegnanie” mówiąc, że „nie rozsądzam słowa prawdy właściwie”. No, cóż..

Niektórzy życzą sobie, aby usunąć ich imiona z listy subskrypcyjnej, ponieważ wierzą, że „spisane Słowo Boże jest wszystkim, czego im potrzeba”. Mam takie pytanie: „Biblia nie jest Źródłem dopóki nie prowadzi do tego, który jest Źródłem, BOGA. Jakąż ma bowiem wtedy wartość?”

Nie twierdzę, że ci wszyscy, którzy piszą do mnie, aby ich usunąć z listy, nie znają Boga.   Może po prostu mnie nie lubią lub tego, co piszę. Nie jest to istotne. Z pewnością jestem zwalczany a to, co mówię i jak mówię ma skłonności do irytowania wielu ludzi. Niemniej jednak, wierzę, że krytykują te same rzeczy, które krytykował Jezus. Faktycznie, dzięki wyraźnie zapisanemu Jego krytycyzmowi wobec religijnego przywództwa tamtych czasów, czuję się wolny być równie krytycznym wobec tych, którzy zachowują takie same bezwartościowe tradycje dziś.

Jak już wcześniej kilka razy wskazywałem, mój krytycyzm nie osiąga poziomu jaki stosował Jezus. Nie nazywam ludzi wężami czy hipokrytami. Po prostu zostawiam to, że oni idą inną drogą (oczywiste) niż ja. Może to jest właśnie problemem? Jestem zbyt miły? Hmmmmm.

Jeszcze raz powtórzę, aby zrozumieć skąd przychodzę i prawdę której jestem oddany trzeba przeczytać Skarbnicę.  Nie czerpię żadnych korzyści z napisania tej książki; to jest tam zawarte jest całkowicie prawdziwe… każde słowo. Dosłownie setki ludzi na świecie, którzy przeczytali i czytają Skarbnicę zaświadczyli, że zmieniło to ich życie w sposób dramatyczny na lepsze. Moje życie zostało zmienione przez fakt napisania jej i stale się zmienia przez ponowne czytanie! Powtarzam, nie czerpię żadnych korzyści z niej. Z tego powodu jest napisana jako “anonim”.

Uf… (westchnienie ulgi). Cieszę się, że uporałem się ze wszystkim! Jest to kawałek dygresji, no nie?

To, co zwykle mówię, kończąc usługę z kazalnicy to:

– … i tym zakończę.

Zwykle idę dalej jeszcze przez następne pół godziny.

Nie dziś…

сайта