Category Archives: Dudley Hall

Znajdź zadanie

Hall Dudley

07 grudnia 2009

Objawiłem imię Twoje ludziom, których mi dałeś ze świata” Jn. 17:6a

Często mówimy o naszych wysiłkach, aby uwielbić Boga; Jezus dokładnie wiedział, czego trzeba, aby to osiągnąć: „… dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał” (Jn. 17:4). Teraz pokazuje co to było za zadanie: został posłany, aby imię Boże nabrało rzeczywistego i jasnego znaczenia.

Od popełnienia grzechu w Ogrodzie ludzkość po omacku szukała prawdziwej natury Boga. Gdy nastąpiło wyobcowanie, Adam i Ewa zaczęli bać się Boga, którym cieszyli się od chwili stworzenia, stracili rozeznanie co do Jego prawdziwej natury. Ich potomkowie swoje zamieszani i odtworzyli tysiące swoich wyobrażeń o naturze Boga w religijnych refleksach. Usiłowali przypodobać się Jemu, składając ofiary ze zwierząt, a nawet swych własnych dzieci, starali się podejść do Niego budując potężne gmachy, które miały symbolizować Jego znakomitość, usiłowali odtworzyć Jego obecność formułując bałwany z metalu i drewna. Wymyślali historie o Nim, aby przekonać swoje dzieci do właściwej formy oddawania czci temu nieznanemu i niewidzialnemu bogu.

Gdy przyszedł Jezus objawił prawdziwą naturę Boga: ON JEST OJCEM. Oto przyszedł Syn, który żył przed nimi, jako Syn związany z Ojcem. Pokazał im pokój, jaki taka relacja daje, pokazał przekonanie, jakie syn może mieć, jeśli tylko wie, kim jest rzeczywiście jego ojciec.

Objawiając prawdziwe imię Ojca, Jezus również objawił prawdziwą naturę życia na ziemi. Tu nie chodzi przetrwanie, zarabianie, zdobywanie, zwyciężanie i umieranie, lecz istota życia ukryta jest w intymności z Ojcem i w partnerstwie z Nim. Wymaga to przyjaźni bez strachu i dzieła bez zasługi. Jezus pokazał, że Bóg miał właśnie to pierwotnie na myśli, gdy stworzył ludzkość na ziemi. Celem dla wszystkich było to, aby żyli świadomi obecności Ojca i znaczenia swej pracy w Jego sprawach. Wszystko inne jest życiem zmarnowanym.

Jak się to ma więc do naszego zadania? My również zostaliśmy powołani do tego, aby objawiać Jego imię tym, którzy zostali nam dani. Możemy to zrobić. Po pierwsze: rozpoznajmy tych, którzy zostali nam dani. Może nie być ich wielu, jednak prawdopodobnie będzie ich tylu, ilu miał Jezus, zwyczajnie zostało Mu przydzielonych dwunastu mężczyzn. Jezus mógł umrzeć, wiedząc, że dał im świadomość prawdziwej natury Boga. Jego śmierć i zmartwychwstanie miały dokończyć dzieła objawienia, po czym miał przyjść Pomocnik, którego zadaniem było nadać sens tym wydarzeniom. Otrzymaliśmy w darze wielu ludzi, żyjących wokół nas, a celem tego jest, abyśmy objawili im Jego imię. Czynimy to przede wszystkim żyjąc życiem syna. Jeśli nie demonstrujemy tego, oni nic nie zrozumieją. Jeśli nasze życie jest zgodne z tym, co głosimy to będzie ono owocować przemianą wielu.

Nie trać dużo czasu na zamartwianie się o jakąś szczególną pozycją, którą masz zająć. Jeśli nie objawiasz Jego imienia to i tak nie ma znaczenia. Jeśli objawiasz Jego imię to niemal w każdym miejscu jest to ważne. Bądź pewny tego, że On umieści cię we właściwym miejscu, jeśli ty dostosujesz się do Jego celu tam, gdzie jesteś.

продвижение сайтов в топ 5

Miłosierna Suwerenność

Dudley Hall

21 grudnia 2009

Objawiłem imię twoje ludziom, których mi dałeś ze świata; twoimi byli i mnie ich dałeś, i strzegli słowa twojego. Jn 17:6

Jezus uznawał Ojca jako źródło wszystkiego. Nie było niczym dziwnym dla Niego, że wszystko w całym wszechświecie jest pod władzą Boga Ojca. Królestwo Boże nie jest jakąś wyizolowaną rzeczywistością wplecioną w inne królestwa. Ono posiada nadrzędne panowanie nad wszystkimi innymi symulującymi suwerenność. On uznaje to, że uczniowie, którzy szli za nim zostali Mu dani przez Ojca. Nie było sensu bębnić na temat ich naśladowania a potem przedstawia ich Ojcu. Zanim zaczął dzieło, Ojciec dał Mu ich. To dzięki temu, że słuchał Ojca mógł ich znaleźć i zachować.  Nie ma w tym żadnej sprzeczności: z ich perspektywy wszystko zależało od tego jak słuchają z wiarą i reagują z wiarą. Każdy, kogo Ojciec wybiera, będzie słuchał dźwięku Słowa i reagował.

Wprawia to w zakłopotanie ograniczone ludzkie umysły. Mamy zwyczaj kłócić się z koncepcjami, które są zbyt wielkie dla naszych mentalnych kategorii. Wielu ludzi, którzy zostali wypaleni błędnymi interpretacjami lub nie chcą zaakceptować kompatybilności ludzkiej odpowiedzialności i boskiej suwerenności. Wiele mogłoby nam pomóc, gdybyśmy, podobnie jak Jezus, wiedzieli, że suwerenność jest w rękach Ojca: Ojca, który posłał jednorodzonego Syna dla naszego zbawienia. Jeśli kiedykolwiek Jego intencje były poddawane w wątpliwość to na wieki powinno być to ustalone przez to, że posłał Swego Syna.

Jezus modląc się miał pełne przekonanie co do tych, którzy już uwierzyli w Niego i ci, którzy dopiero uwierzą później przez świadectwo pierwszych uczniów. Gdyby Ojciec nie był suwerenny i nie mógł rządzić wszelkimi aspektami życia, przekonanie Jezusa zostałoby wstrząśnięte a nasze bezpieczeństwo byłoby stawką. On sprawił, że imię Ojca zostało im objawione i utrzymało ich w Jego słowie. Teraz prosi Ojca, aby zachował ich od złego na ziemi, ponieważ On opuszcza ziemię i wraca do swego pierwotnego statusu. Nie jest to prośba, aby Bóg Ojciec co tylko możliwe, aby ich zachować, jeśli to możliwe. Jest to pełna przekonania modlitwa do Ojca, który jest źródłem wszystkiego.

Jesteśmy w rękach suwerennego Ojca i to powinno zaszczepić nam ogromną dawkę bezpieczeństwa. On jest nad wszystkim i we wszystkim działa ku celowi, którym jest Jego chwała, a to obejmuje objawienie tego, jak niewiarygodnie (dosłownie) kocha. Jesteśmy niezwykle wdzięczni za to, że ostateczny wynik naszego życia (i stworzenia) nie jest czymś otwartym czy zależnym od ludzkiej woli. Wszystko zaczęło się od Ojca, który stworzył syna, aby ten zapoczątkował rasę, która będzie cieszyć się Bogiem tak samo jak Bóg.

Dalej potrzebne było objawienie Syna, który miał uwielbić Ojca przez to, że pokazał pewien aspekt Jego charakteru, który był ukryty aż do czasu, gdy pierwszy syn został oddzielony i potrzebował Zbawiciela. Co za historia! Mamy ogromny przywilej brać w tym udział i jest dla nas tak wielkim błogosławieństwem być w rękach Ojca, który kontroluje totalnie wszystko, dając nam równocześnie możliwość podejmowania wyborów, które mają rzeczywiste konsekwencje. Czyż to wszystko nie sprawia, że zatrzymujesz się i uwielbiasz?

topod

Dokonaj dzieła

Dudley Hall

30 października 2009

Ja uwielbiłem ciebie na ziemi; dokonałem działa, które mi zleciłeś, abym je wykonał. A teraz Ty mnie uwielbij, Ojcze, u siebie samego tą chwałą, którą miałem u ciebie, zanim świat powstał„. Jn 17:4-5

Nic tak nie upraszcza życia i nie daje większej satysfakcji niż pełna świadomość tego, do czego zostałeś powołany i wykonanie tego zadania. Życie Jezusa miał tylko JEDEN cel. On chciał uwielbić Ojca, ale nie mieszał pochlebstw z chwałą. Nie chodził w kółko mówiąc czy śpiewając miłe rzeczy o Ojcu, On uwielbił Go czyniąc to, co zostało mu zlecone i dalej wyjaśnia jak to wyglądało.

Doprowadził do tego, że ci, którym powierzył odpowiedzialność poznali imię Ojca. Oznacza to, że objawił prawdziwą naturę i charakter Boga Ojca uczniom. Jezus przekonał ich, że przyszedł od Ojca. Nie konkurował z Ojcem, w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak panteon bogów. Jest jeden Bóg, który jest w trzech osobach i potrzeba Syna, aby to objawić. Gdy uczniowie „pojmą to” wtedy zrozumieją, że mają taką samą relację z Ojcem, jaką ma Jezus.

Ciekawe jest to, że Jezus spędził swój czas na ziemi przede wszystkim z uczniami. Głosił wielu innym, spotykał się z innym, lecz był skupiony na małej grupie, które obserwowała go każdego dnia. Był zadowolony z tego, że wykonał to. Wydaje się, że w przeciwieństwie do Niego, zwykle nie jesteśmy zadowoleni z małych sukcesów. Chcemy, aby w naszym résumé był widoczny nasz wpływ na tysiące czy miliony. Dotykamy wielu i przemieniamy ich, On wyszkolił kilku, którzy pewnego dnia mieli przemienić świat. Może i my moglibyśmy się uczyć.

Zbyt często komplikujemy nasze życie, zbierając symbole naszych sukcesów. Sieroty robią tak dlatego, że starają się wypełnić wewnętrzny brak afirmacji Ojca. Nigdy nam nie dość gwarancji bezpieczeństwa czy poczucia znaczenia, więc staramy się o więcej. Lecząc sówj stres, żonglujemy naszymi zadaniami, pysznimy się przepełnionym planem.

Co by było, gdybyśmy rozpoznali tych, których Ojciec nam dał do towarzystwa i sprawili, aby poznali Ojca? Co by było, gdybyśmy znaleźli sposób na wykorzystanie naszych szczególnych darów, aby uwielbić Ojca i zrobili to? Co było, gdybyśmy zamiast starać się dodać Boga do naszego już pełnego planu zajęć, mieli JEDNO pragnienie? A co, jeśli dążenie do tego, aby ludzie znajdujący się w zasięgu naszego wpływu poznali Ojca, było ważniejsze niż ilość pieniędzy, które mamy czy to, co inni o nas pomyślą?

Jeśli Jezus jest naszym wzorem, może powinniśmy starać się iść za Nim. On pokazał, że życie na ziemi może być uwielbieniem Ojca, bez wycofywania się z tego świata. On spotykał się tymi samymi interpersonalnymi konfliktami co i my, On miał te same potrzeby co do schronienia się i jedzenia, jak i my. Swą ziemską drogę był w stanie odbyć opierając się wyłącznie na zaufaniu do Ojca. Teraz przekazał tą relację następnemu poziomowi synów. My jesteśmy synami Bożymi, dziedzicami według obietnicy.

aracer

Życie Wieczne

23 listopada 2009

. . .Ojcze! Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie; jak mu dałeś władzę nad wszelkim ciałem, aby dał żywot wieczny tym wszystkim, których mu dałeś.  A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” – Jn 17:1b-3.

Jezus modli się! Gdy przysłuchujemy się temu, poznajemy boski cel historii, widzimy serca Ojca, odkrywamy jaki to czas w historii.

Jest to czas, w którym uwielbiony ma być Syn, co uwielbi Ojca. On zostaniu objawiony, jako Syn Człowieczy obiecany w Księdze Daniela 7. Rozpocznie życie nowego stworzenia, które da nowe życie. Będzie to zupełnie innego rodzaju życie, nie przedłużona egzystencja życia sierot. Zwykły człowiek zostaje zaproszony do relacji, którą wcześniej cieszyli się wyłącznie Ojciec i Syn. Ci, którzy odpowiedzą na to zaproszenie, będą cieszyć się zapewnieniem dziedzictwa posiadłości Ojca. Będą mieli prawo do własności jaka należy się synowi w rodzinnym biznesie. Poznają tą samą miłość, jaką Ojciec okazywał Synowi na wieczność.

Jakaż cudowna perspektywa! Ojciec kocha Syna od wieczności i teraz oferuje to nam. Jak to wygląda? Z całą pewnością, Ojciec rozkoszował się Synem. Czy rozkoszuje się nami? No, rozumiemy to, że Ojciec mógłby kochać „Jezus w nas”, lecz czy to faktycznie znaczy, że cieszy się nami? Czy może usunąć z naszych myśli grzech, głupotę i cieszyć się nami? Czy może widzieć nas bez naszych perwersji i ograniczeń? Czy może cieszyć się naszą unikalnością? Czy czuje coś w rodzaju dumy z nas, jako Jego stworzeń i synów? Czy jest dumny z nas przed całymi zastępami niebios? Czy nosi nasze zdjęcia ze sobą, jak to robią rodzicie na zimie?

Jego miłość jest bezwarunkowa i nigdy się nie kończy. Bóg w Chrystusie zrobił wszystko, aby nas wyzwolić do przyjęcia taj miłości i do tego, abyśmy później stali się jej agentami na ziemi. Może powinniśmy poświęcić jeden „sabat” na rozważanie tego, że kocha nas tak, jak kocha Syna. Jeśli to prawda to uchwycenie się tego, myślę, radykalnie zmieniłoby nasze życieинтеренет реклама

Zwyciężanie świata

Duddley Hal
09 listopad 2009

To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” Jn. 16:33.

Musimy zmagać się ze światem. Niektórzy doszli do wniosku, że „świat” jest tak potężnie zepsuty, że jedyną nadzieją jest ucieczka. Piszą pieśni o tym, aby odlecieć z tego świata i znaleźć samotne lokum w wieczności, gdzie świat nie ma już władzy. Idą nawet tak daleko, że wiążą nasze biologiczne ciała ze światem i tęsknią za ucieczką z więzienia ciała.
Inni radzą sobie ze światem, wstrząsając ramionami i przyznając, że jest on niechybnie zły, więc w konsekwencji zdarzają się złe rzeczy. Poddali się na tyle, że płyną wraz z strumieniem oszalałego świata. Starają się z niego wykorzystać dla siebie osobiście jak najwięcej, lecz nie mają nadziei na rozwiązanie sytuacji świata.

Widzimy jednak, że Jezus pozostawia swoich uczniów z innym poglądem na świat. Obiecuje, że będą mieli pokój na świecie. Jest to Jego pokój. Jest to pokój Syna, który wie, że Jego Ojciec kontroluje całkowicie wszystko i potrafi każde zdarzenie wykorzystać dla Swojego planu uwielbienia Syna. Jezus przyznaje, że świat nastręcza trudności, że odzwierciedla mentalność sierot, które nigdy jasno nie rozumieją Ojca i mają tylko nieliczne informacje o swojej tożsamości. Światowa perspektywa jest podsumowana przez Jana w jego pierwszym liście, jako: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha życia.  Jest to trafny opis sieroty, która żyje poza rodziną i jest oddzielona od Ojca.

Jaką więc oferuje prawdziwą nadzieję? Mówi, że on zwyciężył świat, możemy więc być odważni. Przede wszystkim, On przekazuje uczniom swoje życie. Wyraźnie powiedział, że synowie będą mieli te same przywileje, które On sam miał. Dzięki świadectwu Ducha będą wiedzieć, że są prawdziwymi synami Ojca. Czymkolwiek świat w nich rzuci, nie spowoduje to, że się przewrócą. Będą trwać w samym środku bólu i cierpienia, lecz nie one będą o nich decydować, ani ich nie pokonają.
Jezus właśnie miał spotkać się z bogiem tego świata i odebrać mu jego broń. Strach przed potępieniem zostanie odrzucony, ponieważ Jezus weźmie przekleństwo złamanego przymierza na Siebie. Sprawiedliwość należna za popełnione grzechy zostanie wymierzona w całości. Strach przed śmiercią zostanie anulowany: Jezus umrze i pokona śmierć przez zmartwychwstanie. Zwiedzenie, które daje siłę temu światu zostanie ujawnione i Duch Prawdy będzie składał świadectwo o Jezusie, który jest prawdą i zamieszkuje w synach Bożych.

On naprawdę pokonał świat. Świat nadal tu jest, lecz nie jest on decydującym czynnikiem w naszym życiu i to jest kolejna korzyść z dziedzictwa, jakie my, jako synowie Boga Ojca posiadamy.topod.in

Nowa radość

Dudley Hall

02 listopad 2009

A w owym dniu o nic mnie pytać nie będziecie. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam. (24) Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna” Jn 16:23-24.

„Ów dzień” musi być wspaniałym czasem! Myślę, że wszyscy żyjemy z podświadomą nadzieją na to, że przyjdzie ten dzień, gdy wszystko co złe będzie naprawione i wszystkie nasza aspiracje zostaną spełnione. Fantazja? Czy to tylko marzenia na jawie dzieci, nie znających rzeczywistości? Czy Jezus gra na naszych potrzebach, aby budować zamki na piasku?

„Ów dzień” był zapowiadany przez proroków przez stulecia, pojawiało się mnóstwo spekulacji co do tego, jak to będzie wyglądać, ale żadna z nich we właściwy sposób nie oddawała tego, czym on w rzeczywistości jest. Było około 120 uczniów Chrystusa zebranych, aby się modlić i schować przed prześladowcami. Zaczęło dziać się coś dziwnego, co przyciągnęło uwagę tłumu zdumionych i zaskoczonych ludzi. Z inspiracji Ducha objawienia wstał Piotr i wyjaśnił to, co się działo na podstawie proroctw Starego Testamentu. Każdy z cudownych znaków mówił o wypełnieniu się Bożego czasu odkupienia. Ogień zesłany na ludzi sygnalizował, że Bóg będzie mieszkał w każdym z nich; dźwięk wiatru wskazywał na tchnienie Boże, które ożywiało to ciało, podobnie jak pierwotnie Adama i martwe ciało Jezusa. Języki zapowiadały odwrócenie przekleństwa z wierzy Babel, została odnowiona duchowa komunikacja.

Być może najważniejszą rzeczą było to, że teraz uczniowie mieli taki sam dostęp do Ojca, jakim nie cieszył się nigdy nikt, oprócz Jezusa. On przedstawił ich Ojcu, jako pełnoprawnych synów. Teraz mieli prawo do proszenia bezpośrednio Ojca w autorytecie imienia Jezusa. On dał im te same prawa i przywileje, które Sam miał i z których korzystał przez trzy lata. Otrzymali zadanie doprowadzenia do zmian społeczeństwa, głosząc ewangelię i żyjąc zgodnie z nią. Teraz posiadali moc i autorytet, aby tą pracę wykonać. Korzystając z tego wszystkiego mogli przeżywać radość na najwyższym dla ludzkości poziomie.

Było to Jego radość przeniesiona na nich. Jezus demonstrował radość życia. Jego życie było takie, jak miało wyglądać życie człowieka. Żył, kochał, śmiał się i płakał. Miał świadomość tego, że Ojciec Go kocha, że nie musi się o nic martwić, niczego pożądać ani obawiać. Znał swoją tożsamość i swoją rolę. Był całkowicie pewien, że wykonał to, do czego został posłany. To właśnie tą radość oferował synom. Teraz mogli dostąpić tej samej relacji z Ojcem i tej samej radości.

Cóż za dzień! Jest on w naszym kalendarzu, żyjemy w świetle tego dnia. Nie oczekujemy na to, aż przyjdzie, jest tutaj, dostępny dla nas. Obudźmy się, nie czas na sen. Świt już nadszedł, Syn został wzbudzony. Czas już na to, aby we współpracy z Ojcem, nieść dalej zadanie pokazywania Jego chwały tym wszystkim, którzy ze strachu przed Ojcem, ukrywają się za krzakami, podczas gdy On chce okazać im swoją miłość.

seo раскрутка сайта обучение

Jezus mówi wyraźnie o modlitwie

Dudley Hall

19 października 2009

A w owym dniu o nic mnie pytać nie będziecie. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam. Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna Jn. 16:23-24.

Miało nastąpić przeniesienie, Jezus mówił im o tym, jak życie będzie wyglądało w społeczności z Ojcem. Jest zaledwie kilka godzin od najbardziej pełnego chwały i tragicznego wydarzenia na w historii, gdy odkupienie zostanie nabyte i otwarta tuż przed ich oczyma droga do takiej samej społeczność jaką On się cieszył.

W tym momencie „owego dnia” było bardzo blisko. Uczniowie wyglądali tego dnia, gdy Bóg będzie sądził sprawiedliwie złych. Oczekiwali, że będzie to miało natychmiastowe polityczne, militarne i ekonomiczne wymiary. Nie miało się to stać tak, jak tego się spodziewali, lecz ten dzień zbliżał się szybko a konsekwencje jego nadejścia dla uczniów olbrzymie. Będą mieli taki sam dostęp do Ojca, jaki pokazywał im Jezus, będą mogli czynić te same dzieła Boże, które ukazywał Syn na ziemi.

Podobnie jak Jezus nie musiał o nic błagać tak i oni nie będą musieli błagać czy przekupywać Ojca. Jego nie trzeba przekonywać, On to wszystko zorganizował. Nie będą musieli chodzić do pośredników, żaden zastępca nie będzie ich powstrzymywał przed wejściem do głównego biura i żaden osobisty asystent nie będzie się wykręcał. Będą cieszyć się uwagą Ojca taką, jakiej udziela wyłącznie Synowi.

Będą musieli przyjąć nową perspektywę. Do tej pory w relacji do Ojca polegali na Jezusie i żyli z tego, co On otrzymywał, lecz teraz Jezus odchodzi, a oni będą musieli przyzwyczaić się do proszenia sami. Nie będzie łatwo wierzyć, że Ojciec kocha ich tak samo jak Syna, nie będzie łatwo wierzyć, że mogą słyszeć Jego głos i widzieć Jego działanie, tak samo jak Syn.

Będą im towarzyszyć różne okoliczności. Znaleźli się tuż przed wkroczeniem do intensywnej walki, a wszystko, co co wydawało im się trwałe, zniknie. Będą zmuszeni do modlitwy, nie mogą robić tego, do czego zostali powołani wyposażeni w te kilka lekcji, których im udzielał Jezus przez trzy lata, gdy był na ziemi. Będą musieli ufać Ojcu. Jest to jedyny sposób, aby przerwać. Przekonają się, że On jest wierny, że bardzo chce im pokazać jak bardzo ich kocha i jak bardzo pragnie odpowiadać na ich modlitwy, gdy wykonują dzieło zaczęte przez Syna.

Możemy korzystać z ich świadectwa: oni zmienili świat wokół siebie, prowadzili zwycięskie życie i zginęli zwycięsko. Miecz nie był w stanie ich powstrzymać a sądy zastraszyć. Żyli prosząc Ojca w imieniu Jezusa.

Jesteśmy odbiorcami tego samego przywileju, zostało nam dane imię Jezusa i zaproszenie Ojca. On obiecał, że jest to droga pełni radości, żadna inna nie zaprowadzi nas tam.

раскрутка сайта в контакте