Category Archives: Grady J. Lee

Koinonia – brakujący składnik współczesnego kościoła

27 April 2011

J. Lee Grady Newsletters

Pewien mały zbór w Puerto Rico przypomniał mi o tym, że nie możemy budować nowotestamentowego kościoła bez nadnaturalnej miłości.

W zeszłym tygodniu głosiłem przez kilka dni w Casa del Padre, mały lecz wzrastającym kościele w pobliżu San Juan, Puerto Rico. Zgromadzenie spotyka się wynajętym pomieszczeniu z kafelkową podłogą i składanymi krzesłami. Nie mają lidera uwielbienia, lecz z odtwarzacza CD płynie akompaniament do śpiewu. Pastor, łagodny człowiek imieniem Luis, pracuje dodatkowo, aby opłacić rodzinne rachunki. Jeszcze do niedawna, kilka tygodni temu, biuro kościoła mieściło się w garażu.  Casa del Padre nie jest jakimś fantazyjnym miejscem. Brak wyrafinowania kościoła przewyższa zdumiewający poziom miłości. Gdy usługiwałem w niedzielę rano, spotkanie zaczęło się o 10:30 rano, lecz nie wyszliśmy stamtąd aż do 17 tej, nie dlatego, ze głosiłem tak długo, lecz dlatego, że nikt nie chciał iść do domu.

Musimy wrócić do koinonia, lecz tego nie da się ściągnąć (download). Nie ma do tego aplikacji ani nie da jej podrobić. Jeśli chcemy wrócić do relacyjnego chrześcijaństwa Dziejów Apostolskich, musimy wycofać sztuczne nastawione na zdarzenia programy.

 

Może ktoś powiedzieć, że właśnie tacy są Portorykańczycy, że są bardzo relacyjni. Z pewnością to prawda, Portorykańczycy kochają zabawę, a ich jedzenie, zwłaszcza ryż, fasola, wieprzowina i mofongo (gniecione banany) sprawiają, że ludzie wracają po kolejne porcje. Jednak ta autentyczna społeczność, której doświadczyłem w San Juan nie da się sprowadzić do przejawu latynoskiej kultury. Nie, ten portorykański kościół rozumie biblijną tajemnicę, o której wielu z nas zapomniało.

Księga Dziejów mówi nam o tym, że po chrzcie w Duchu Świętym pierwszych uczniów „trwali w nauce apostolskiej i społeczności, na łamaniu chleba i modlitwie” (Dz. 2:42). Greckie słowo, którego tutaj użyto na opisanie „społeczności” to koinonia, pojawiające się po raz pierwszy w tym miejscu Biblii i dalej używane 18 razy.

Koinonia może być przetłumaczone jako „partnerstwo”. Jest to nadnaturalna łaska, która sprawia, że chrześcijanie kochają się bardzo głęboko. Nie było to możliwe przed Pięćdziesiątnicą, ponieważ jest to przejaw zamieszkiwania Ducha Świętego. Podobnie jak moc dunamis uzdalnia nas do uzdrawiania chorych czy czynienia cudów, tak koinonia łączy nasze serca i wiąże nas razem.

Chrześcijaństwo jest jedyną religią na ziemi, która w niewidzialny sposób łączy swoich uczniów przy pomocy nadnaturalnego uczucia, które sprawia, że czujemy się jak rodzina, a nasza miłość do siebie nawzajem, jeśli rzeczywiście pochodzi z Ducha, przekracza granice ras, płci, wieku i klasy. Motywuje ona nas do modlitwy o siebie nawzajem, noszenia swoich ciężarów i oddawania własnego życia za drugich.

Po opisanym w 2 rozdziale Księgi Dziejów wylaniu Ducha, koinonia spowodowała, że pierwsi uczniowie dzielili się tym, co posiadali (w. 44-45) i często wspólnie jadali (w. 46). Wielu zdecydowało się zostać chrześcijanami, gdy obserwowali tą miłującą się społeczność.

Koinonia była istotnym składnikiem nowotestamentowego kościoła. Właśnie ona łączyła Pawła, Tymoteusza, Łukasza, Tytusa, Pryscylę i Akwilę w zespół. To ona trzymała pierwszy kościół razem w obliczu prześladowań i sprawiała, że składali swoje życie za siebie nawzajem.

W sporej części kościoła zapomnieliśmy o tej życiowej potrzebie w społeczności i próbowaliśmy budować kościół bez niej. Wypracowaliśmy sterylny model kościoła, który funkcjonuje od zdarzenia do zdarzenia i skupia się na celebrytach zamiast przeżywać prawdziwe relacje.

Zbudowaliśmy budynki z salami teatralnymi, gdzie tłumy słuchają jak jeden gostek mówi, po czym są szybko stamtąd wymiatane, aby zrobić miejsce dla następnej grupy. Wielu z tych ludzi nigdy nie przerobiło z kimkolwiek innym tego, czego się nauczyli, nigdy nie brali udziału w małej grupie i nigdy nie byli kształceni na uczniów w cztery oczy.

Oczywiście, potrzebujemy apostolskiego nauczania z Dz.2:42, lecz bez koinonia, wymienionej w tym samym wersie, nauczanie może być suche i cyniczne. Kościół ma być bardziej podobny do rodziny, niż klasy szkolnej.

Ten współczesny brak relacji staramy się zastąpić technologią. Myślimy, że jeśli postaramy się o znakomite czynniki z wideoklipami, kazaniami w 3D i kanciastymi zespołami uwielbienia to tłumy będą wołać o więcej. Nie sądzę. To co trendy szybko może stać się płytkie.

Pastorzy i chrześcijańscy liderzy często mówią mi, że nie mają żadnych przyjaciół. Bliskie relacje przerażają. Jest tak często dlatego, że przywódcy odczuli odrzucenie we wcześniejszych relacjach. W międzyczasie, wielu chrześcijan zrezygnowało również z kościoła i to nie ze względów doktrynalnych, lecz dlatego, że zostali zranieni przez kogoś w kościele.

Nie jestem zwolennikiem pozbycia się kościoła (jak ci duchowi podpalacze, którzy myślą, że wszystkie kościelne budynki są przestarzałe i nieodpowiednie). Kościół nadal jest Bożym Planem A i zawsze tak będzie. Dz. 2:42 pokazują nam ten projekt.

Musimy wrócić do koinonia, lecz tego nie da się ściągnąć (download). Nie ma do tego aplikacji ani nie da jej podrobić. (Jeśli chcesz konkretnego wzorca do naśladowania, podam adres kościoła w San Juan.) Jeśli chcemy wrócić do relacyjnego chrześcijaństwa Dziejów Apostolskich, musimy wycofać sztuczne nastawione na zdarzenia programy.

J. Lee Grady jest pomocniczym redaktorem magazynu Charisma.- – – – – – –

You can follow him on Twitter at leegrady. His newest book is 10 Lies Men Believe (Charisma House)

 topod.in

Przemyśl swoje priorytety

J. Lee Grady

Mój świat uległ całkowitemu wstrząśnięciu w 2001 roku, gdy zacząłem usługiwać w krajach trzeciego świata. Myślałem, że udaję się tam, aby pomóc ludziom w potrzebie. Szybko okazało się, że ci „biedni” ludzie mieli mnóstwo do zaoferowania mnie. Sprowokowało mnie to do gruntownego przeglądu moich wartości i priorytetów. Za każdym razem gdy lecę na inny kontynent, przechodzę przez kolejny proces re ewaluacji.

Ci ludzie często nie mają dostępu do czystej wody czy niezawodnej elektryczności, są wdzięczni po prostu za wystarczającą ilość ryżu i fasoli na stole. Tak, buduję przyjaźnie z chrześcijańskimi przyjaciółmi w rozwijającym się świecie, a Bóg całkowicie zamieszał mi w moich zaściankowych wartościach.

Moja przyjaciółka, Raja, która wyciąga wyrzucone dziewczynki niemowlęta z koszy na śmieci w południowo-wschodnich Indiach, prowadzi za minimalną wypłatę sierociniec, którym mieszkają dziesiątki dzieciaków.

Lidia, chrześcijanka, którą spotkałem w Kenii, prowadzi dobroczynną szkołę w największym slamsie Nairobi i troszczy się o wiele dzieci specjalnej troski, pomimo że szkoła nie jest w stanie pokryć jej osobistych potrzeb.

Oto, pastor, z którym pracuję w Gwatemali, codziennie karmi ponad 100 dzieci, sam nie mając ubezpieczenia ani planu emerytalnego i nigdy nie było go stać na wakacje.

Biju, innym przyjaciel z Mumbai w Indiach, jest posiadaczem największego uśmiechu spośród wszystkich, których znam. Wraz z żoną, Secundą, karmią dzieci, które żyją na skraju największego światowego śmietniska. Mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu wraz z dwójką dzieci wieżowcu w jednym z najbardziej zaludnionych miast.

Mojżesz, pastor w Kampali, Uganda, ma 200 osobowy kościół, który spotyka się pod baldachimem w dzielnicy slamsów. Żona, matka szwagierka i siedmioro dzieci mieszkają w maleńkim domu. Jednak zaprosił mnie i troje przyjaciół do swego domu i jedliśmy razem obiad z kurczaka i ryżu, i było jeden z najbardziej pamiętnych posiłków, jakie kiedykolwiek jadłem.

W tych sytuacjach patrzyłem na Raję, Lidię, Oto, Biju i Mojżesza i zdawałem sobie sprawę z tego, że są ubogaceni we wszystko. Ci ludzie nie mają wielkiej materialnej wygody, lecz mają schronienie, pożywienie, bliskich przyjaciół, bliską rodzinę i, w największym wymiarze, duchowe spełnienie. Ich życie pełne jest radości i miłości. Cóż więc z tego, że nie mieli najlepszego umeblowania, drogich urządzeń czy najnowszego systemu rozrywkowego? Co z tego, że nie byli w stanie obejrzeć najnowszych hollywoodzkich filmów w 3-D czy kupić najnowszego iPhone?

Tak ogromna część świata walczy, podczas gdy my, Amerykanie, nawet w czasach ekonomicznej recesji, żyjemy na poziomie niewyobrażalnej obfitości. Nie zakładam pułapki poczucia winy na nikogo. Nie uważam, żeby było coś złego w posiadaniu garażu z automatycznymi drzwiami, ładnego samochodu czy domu, lecz myślę, że ta rzeczywistość powinna do nas dotrzeć. Te nierówności, które widzimy między życiem wyrafinowanego Zachodu, a Trzecim Światem powinny kwestionować nasze zagmatwane wartości. Być może nie jesteśmy tak bogaci, jak nam się wydaje. Może to czas na przemyślenie naszych priorytetów.

Oczywiście, Bóg chce, abyśmy cieszyli się życiem, które On daje nam na ziemi. Pan chce nas błogosławić materialnie, daje nam siłę do zdobywania bogactwa, abyśmy mogli błogosławić innych (p. Vmoj.8:18). On chce, abyśmy byli zdrowi, aby Go wielbić w naszych ciałach. Pobłogosławił na seksem w ramach małżeństwa i daje nam zajęcia, abyśmy mogli Go czcić przez naszą pracę. Lecz te dary Boże mogą stać się w naszym życiu bałwanami, jeśli dążymy do nich bez Boga.

Jeśli budujesz swoje życie w Boży sposób, szanując Jego zasady, odniesiesz na końcu prawdziwe powodzenie, lecz jeśli budujesz swoje życie egoistycznie, wykorzystując tandetne materiały budowlane Szatana i idąc za światowymi zasadami budowlanymi, sam sobie zapewniasz upadek, nawet jeśli cieszysz się w czasie tego krótkiego czasu na ziemi wszystkimi światowymi bogactwami i aplauzem.

To dlatego Sam Jezus zadał to pytanie w Mk 8:36: „Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?” Powinniśmy modlić się, aby Duch Święty, w miarę jak jesteśmy coraz bliżej wieczności, każdego dnia wypalał te nękające pytania na naszych umysłach.

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

Zaadaptowane z książki „10 Lies Men Believe” J. Lee Grady, copyright 2011, wydanej przez Charisma House.

 

 

 

 

 

 раскрутка сайтов даром

Słodka niespodzianka ukryta w środku twojej największej próby

 

06 kwietnia 2011

Lee Grady

 

Zanim będziesz stękał, narzekał bądź zatopisz się w żalu, pamiętaj: Bóg może wykorzystać coś złego do zrobienia czegoś dobrego.

Zwykle jestem dość odważny jeśli chodzi o kosztowanie jedzenia za granicą, ale dość podejrzliwie spoglądałem na pewien tropikalny owoc zwany durian, gdy dowiedziałem się o nim w czasie podróży po Indonezji. Podejrzliwość co do tego dziwnego przysmaku wzbudziły we mnie trzy rzeczy.  Przede wszystkim durian wygląda po prostu zabójczo. Każdy z tych dużych okrągłych owoców pokryty jest wielkimi kolcami, które wystają z niego co najmniej na 10 centymetrów. Jestem przekonany, że gdyby zrzucić coś takiego z wysokości drugiego piętra to ofiara padła by trupem natychmiast.

Chwal Boga pomimo tego, że ciało chce uciec. Bądź cierpliwy, ostatecznie odkryjesz słodką niespodziankę w środku twojej próby. Gdy radujesz się wobec przeciwności, życiowe zgorzknienie jest zastępowane przez wonność Chrystusa.

Po drugie: po rozcięciu owocu (Indonezyjscy sprzedawcy robią to przy pomocy maczety) okazuje się, że w środku znajduje się ohydnie wyglądająca szara papka o konsystencji gęstego budyniu.

Po trzecie: smród duriana przypomina śmieci, brudną wodę po myciu naczyń i zepsutą kantalupę (odmiana melona – przyp.tłum.). Jest odrażający, a woń tak przyprawia o mdłości, że hotele w Indonezji nie dopuszczają tego popularnego owocu w swoje granice.

Ponieważ jestem kulinarnym ryzykantem, zdecydowałem się spróbować. Kiedyś jeden z chłopaków z Apostolic Generation Church z Dżakarty zaprowadził mnie do ulicznego drewnianego stoiska, gdzie młody człowiek sprzedał nam ten owoc i otworzył go jednym cięciem. Siedliśmy przy surowym stoliku obok a ja przygotowywałem się na coś najgorszego. Zatkałem nos i wsadziłem kupkę szarego owocu do ust. Spodziewałem się, że mnie zatka, lecz nic takiego się nie stało. Nie mogłem uwierzyć własnym kubeczkom smakowym! To, co wyglądało tak paskudnie i woniało tak odrażająco okazało się być słodkie i pikantne. Nawróciłem się na durian. W czasie ostatniej mojej wizyty w Dżakarcie próbowałem nawet durianowych lodów.

Nauczyłem się również ważnej lekcji. Bóg stworzył durian, jak wierzę, aby nauczyć nas tego, że zawsze jest coś zaskakująco słodkiego ukrytego w trudnościach, które spotykamy.

Życie rzuca w nas kolczastymi owocami durian przez cały czas. Zazwyczaj staramy się ich unikać, lecz Biblia mówi nam w jaki sposób mamy reagować. Piotr napisał: „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili” (1Ptr. 4:12-13).

Apostoł Paweł miał taką samą strategię. Jego list do Filipian jest nazywany „listem radości” ponieważ słowo „radość” występuje tam 16 razy. To w tym liście właśnie Paweł napisał: „Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się” (Flp. 4:4), a przecież pisał ten list z rzymskiego więzienia.

Cela Pawła, podobnie jak owoc durian, wyglądała i śmierdziała obrzydliwie. Naukowcy twierdzą, że ten loch prawdopodobnie zionął ludzkimi odchodami i samą śmiercią, ponieważ więźniowie często umierali z głodu i chorób. Niemniej pośród tej przejmującej wilgoci panującej w zagrzybionej celi Paweł znalazł coś słodkiego: pokrzepiająca obecność Chrystusa dała mu słowa, które pocieszają nas 2000 lat później.

Holenderska ewangelistka, Corrie ten Boom, spędziła wiele miesięcy w niemieckim obozie koncentracyjnym w latach 40tych XX wieku. Przeżyła niewyobrażalne cierpienie w zawszonych barakach Ravensbruck, a jednak nauczyła się chwalić Boga. Tam, w tym piekle na ziemi, odkryła swoje życiowe przesłanie: „Nie ma takiego dołu, od którego Bóg nie byłby głębszy”.

Sytuacja w jakiej się znajdujesz może wyglądać jak kolczasty groźny durian, może nawet śmiertelnie, może nawet śmierdzieć. Musisz sobie jednak zdawać sprawę z tego, że Bóg dopuszcza próby, aby kształtować nasz charakter, łamać pychę i rozbijać twarde skorupy, aby Duch Święty mógł przepływać przez nas i dotykać innych.

Jeśli jesteś teraz w trudnym położeniu (a większość ludzi, których znam, jest) ucz się tajemnicy durian. Nie uciekaj przed próbami, nie stękaj, nie biadol i nie łkaj jak duchowy młodzieniec. Jest to okazja do wzrostu. Chwal Boga pomimo tego, że ciało chce uciec. Bądź cierpliwy, ostatecznie odkryjesz słodką niespodziankę w środku twojej próby. Gdy radujesz się wobec przeciwności, życiowe zgorzknienie jest zastępowane przez wonność Chrystusa. W tym procesie ból jest dotkliwy, lecz na końcu będziesz pachniał aromatycznie.

– – –

J. Lee Grady jest drugim redaktorem magazynu Charisma. W tym tygodniu usługuje w Christ for the Nations w Dallas. You can follow him on Twitter at leegrady. His newest book is 10 Lies Men Believe (Charisma House).

 deeo

Gdzie jest głos prawdziwych mężczyzn Bożych?

J. Lee Grady

(dosł.: Where Is the Roar of the Real Men of God?)

30 marca 2011

Bóg szuka duchowych lwów, którzy okażą odwagę, współczucie i prawdziwą świętość.

W czasie gdy miliony mężczyzn oglądały weekendową rywalizację koszykówki NCAA (gratulacje dla Virginia Commonwealth), byłem na trzy dniowej konferencji w Concord, w stanie North Carolina z mężczyznami z ośmiu krajów. Nazwaliśmy to Bold Venture i dla nas, Amerykanów, była to okazja do tego, aby stanąć wobec odwagi wiary mężczyzn z krajów rozwijającego się świata.

Jedliśmy wspólnie, uwielbiali Boga z pasją (dzięki trzem zespołom uwielbienia, w tym grupy chłopaków z chrześcijańskiego koledżu z Georgii), i dostaliśmy również kilka kopniaków w siedzenie od paru pokornych, rozstawionych w wojennym boju duchownych z Ugandy, Nigerii, Etiopii i Indii.

„Wśród mężczyzn tego kraju pojawia się nowy ruch Boży, lecz nie chodzi tu o „przejmowanie kontroli” czy o ciskanie dookoła testosteronem, lecz o pełne odzwierciedlenie natury Chrystusa: pokory,współczucia, integralności, łagodności i siły”.

Celem naszego spotkania Bold Venture było kształtowanie nowotestamentowej pokory. Co najmniej jedna trzecia uczestników była w wieku dwudziestu kilku lat co znaczy, że mieli

bardzo niską tolerancję dla fałszywej religii. Nie było pomieszczeni dla VIP ów, limuzyn, garniturów, krawatów ani orszaków. Wszyscy byli na tym samym poziomie. Tematem głównym była 'autentyczność/prawdziwość’ i mężczyźni z Afryki i Azji dali nam posmak przebudzenia, które zalewa ich kraje. Wzbudziło to głód prawdziwego duchowego przebudzenia w naszym kraju.

W czasie tego weekendu poruszyliśmy pięć dziedzin do których wierzący mężczyzna, chrześcijanin, powinien dążyć. Dzielę się tym z wami, ponieważ wierzę, że amerykańscy chłopcy potrzebują zdrowej dawki szczerości i surowej duchowej pasji, co przeżyliśmy w Concord.

1. Prawdziwi mężczyźni potrafią współczuć. Biju Thampy dzielił się tym, jak Bóg wezwał go do pracy z 300.000 ulicznych dzieci, które żyją w slamsach Bombaju, w Indiach. Gdy zobaczył zdjęcie hinduskiego dziecka, ssącego mleko suki, serce złamało mu się i od tej chwili postanowił być kanałem współczucia Chrystusa. Dziś on i jego zespół karmi, ubiera i kształci ponad 1000 dzieci dziennie.

Mężczyźni często uważają, że współczucie, to niewieścia cnota, lecz Biju przypomniał nam, że Jezus był poruszany współczuciem przez całą Swoją służbę, a to wydawało nadnaturalne wyniki. „Jeśli chcesz widzieć cuda w swoim życiu, proś Boga współczucie” – powiedział Biju.

 

2. Prawdziwi mężczyźni czynią uczniów. Barry St. Cair, gdy go spotkałem w 1973 roku, był zajętym młodzieżowym przywódcą swojej denominacji. Podróżował po kraju ze Słowem, lecz podjął się nauczenia grupy 10klasistów, jak spędzać czas z Bogiem. Jestem dziś chrześcijańskim przywódcą dzięki oddaniu Barry’ego „zasadzie 2Tym 2:2” osobistego uczniostwa. Barry przypomniał nam w Concord o tym, że nigdy nie było Bożym zamiarem, abyśmy tworzyli tłumy czy monolityczne kościelne struktury. „Dziś prowadzimy kościół jak biznes. – powiedział. – Biznes daje pieniądze, a pieniądze budują budynki. Tworzymy publiczność, a nie armię”.

Tak wielu amerykańskich chłopców tydzień w tydzień siedzi w ławkach w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, że Bóg powołał ich do udzielania duchowej zachęty ludziom wokół nich. Zastanawiam się, co by się stało, gdyby nastąpił gwałtowny zwrot priorytetów i gdybyśmy zaczęli inwestować nasze życie w siebie nawzajem. Mogłoby się okazać, że w końcu zaczęlibyśmy przypominać nowotestamentowy kościół!

 

3. Prawdziwi mężczyźni dzielą się Jezusem. Etiopski ewangelista, Daniel Haile, głosił w 50 krajach i wydział niezliczone ilości cudów dziejących się w pierwszych szeregach. Nie oczekiwał jednak, że na naszej konferencji będzie inaczej traktowany i mieszkał razem z nami w tym samym Hampton Inn (niektórzy zatrzymali się w domach). Życie tego pokornego mężczyzny napędza jego pasja dla dusz.

Daniel przypomniał nam, że każdego dnia umiera 200.000 ludzi, z czego około 180.000 to niechrześcijanie. Są dziś w kościele tacy, którzy kwestionują istnienie piekła, Daniel powiedział nam, że piekło pojawia się w dramatycznym zestawieniu w Jn 3:16 : „Piekło jest w Jn 3:16, ponieważ mówi: „każdy kto uwierzy w Niego, nie zginął/uległ zniszczeniu”. W najlepszym „wersie miłości” w Biblii, widzimy piekło”.

 

4. Prawdziwi mężczyźni żyją świętym życiem. Niektóre współczesne denominacje całkowicie straciły swój moralny kręgosłup. Nawet tak zwane kościoły „napełnione Duchem” („Spirit-filled” churches), rzadko kiedy podejmują sprawę grzesznych nawyków tych kalekich mężczyzn. Nie konfrontujemy sprawy plagi pornografii, ukrytego bólu seksualnego wykorzystania, szalejącej epidemii cudzołóstwa i wszeteczeństwa. Mężczyźni kryją się w swoich „męskich grotach” i żyją w nieustannej duchowej porażce.

Daliśmy możliwość podzielenia się czterem chłopakom świadectwem uwolnienia. Dwóch braci opowiedziało nam o tym, jak pokonali uzależnienie od pornografii; młody mężczyzna powiedział o tym, jak wpadł w pokuszenie i zaczął współżycie z narzeczoną przed ślubem (jak poczucie winy niemal zniszczyło go); a drugi odważny mężczyzna przyznał się po raz pierwszy publicznie, że był seksualnie wykorzystany przez duchownego. Dzięki przejrzystości tych dwóch, dziesiątki mężczyzn wyszło do modlitwy i zostało uwolnionych tych z ukrytych grzechów.

 

5. Prawdziwi mężczyźni są odważni. Pewien pastor z Ugandy (nie wymieniam nazwiska ze względów bezpieczeństwa) powiedział nam, że odwaga jest czymś więcej niż śmiałym świadczeniem. Potrzebujemy stalowego kręgosłupa, aby sprzeciwiać się grzechowi. Ten brat musiał wzbudzić taką odwagę w zeszłym roku, gdy dowiedział się, że jego pastor sypia z kobietami i zaraża je wirusem AIDS.

Ten afrykański brat, na podstawie Przyp. 28:1 („Sprawiedliwy jest nieustraszony jak młody lew„), udzielił nam kilku informacji na temat lwów i rzucił nam wyzwanie, aby nasz głos był słyszalny. Lew jest najgłośniejszym zwierzęciem w dżungli. Bóg chce usłyszeć ryk, który zostanie wzbudzony przez mężów Bożych, którzy są pełni Ducha Świętego.

Najwyższy czas na to, aby Boże lwy wyszły ze swoich klatek wstydu, pokonania, potępienia i uzależnienia. Wśród mężczyzn tego kraju pojawia się nowy ruch Boży, lecz nie chodzi tu o „przejmowanie kontroli” czy ciskanie dookoła testosteronem, o pełne odzwierciedlenie natury Chrystusa: pokory,współczucia, integralności, łagodności i siły – przekazywanie dalej, jako ojcowie, tym, którzy są powołani na mentorów i uczniów.

– – –

J. Lee Grady is contributing editor of Charisma. You can follow him on Twitter at leegrady. His newest book is 10 Lies Men Believe (Charisma House).

 сайт

Jeśli chodzi o Ducha Świętego, nie poprzestawaj na małym.

16 marca 2011

J. Lee Grady

– – – – –

Bóg oferuje nam coś znacznie więcej niż jakieś chwilowe przeżycie, pozwólmy Mu wypełnić się totalnie Jego mocą i zamienić życie w przygodę.

Wiele lat przed Przebudzeniem na Azusa Street radykalna grupa gorliwych sług przemierzała Stany Zjednoczone zalecając drugie chrześcijańskie przeżycie, które nazywali chrztem Ducha Świętego. Ci mężczyźni i kobiety znani byli jako kaznodzieje uświęcenia. Byli duchowymi potomkami Johna Wesley’a i, podobnie jak Wesley, nauczali, że uświęcenie jest dziełem Ducha Świętego, o którego należy się modlić i otrzymać przez wiarę. Jeden z zielonoświątkowych pionierów, Banjamin Hardin Irwin, zaczął nauczać, że dla wierzących jest również dostępne trzecie chrześcijańskie doświadczenie, „chrzest ogniem”, i nawet założył denominację opierając się na tej doktrynie – Fire-Baptized Holiness Church. W końcu Irwin popadł w błąd i zaczął nauczać tego, że istnieją rożne innego rodzaju zapalne przeżycia takie jak: „chrzest dynamitem”, „chrzest utleniania” i „chrzest selenem” (dosł. : „the baptism of dynamite”, „the baptism of oxidite”, „the baptism of selenite”).

 

„Duch Święty troszczy się o swoich ludzi, . . . Im bardziej zostaniesz napełniony Duchem, tym więcej ludzi poprowadzisz do prawdziwego spotkania z Bogiem”.

Te dziwaczne nauczania zostały odrzucone wcześnie przez główny nurt zielonoświątkowy. O ile można było znaleźć biblijne podstawy do chrztu ogniem (Jan Chrzciciel wspomina o tym w Mt. 3:11-120) to nie ma w Piśmie o nic zdarzeniach mocy z łatwopalnymi geologicznymi składnikami! Z całą pewnością napełnienie Duchem Święty nigdy nie miało być skomplikowanym czy tajemniczym procesem.

Niemniej wszyscy założyciele ruchu zielonoświątkowego, w tym William Seymour, nauczali, że Bóg chce napełnić każdego chrześcijanina Duchem Świętym aż po brzeg. Słusznie również zauważyli, że spora ilość chrześcijan brodziła na płyciźnie zbawienia i nigdy nie wchodząc głębiej. Apostoł Paweł napisał: „Nie upijacie się winem,…, lecz bądźcie pełni Ducha” (Ef. 5:18). Ilu jednak znasz dziś chrześcijan, którzy szukają całkowitego nasycenia? Jak wielu z nas jest zadowolonych z noszenia cienkiej okleiny Ducha? Jak wielu z nas jest gotowych poddać totalnej kontroli swoje życie kierownictwu Ducha Świętego?

We wstępie do Księgi Objawienia Jan opisuje wspaniałą wizję Trój jedynego Boga. On widzie Ojca, Jezusa Syna i Ducha Świętego, których opisuje jako „siedem duchów, które są przed Jego tronem” (p. Obj. 1:4-5). Wiemy, że jest tylko jeden Duch Święty, dlaczego więc, Jan tak Go przedstawia? Podobnie do siedmiu ramion menory, które dawały światło w Miejscu Świętym w Mojżeszowej Świątyni, Duch Święty jest wielowymiarowy. On jest jednym Duchem, a jednak jest przedstawiony jako świecznik z siedmioma lampami. Jest to Boży sposób na pokazaniem nam tego, że Duch Święty nie jest ograniczony. Jeśli mamy odwagę zaprosić Go, aby nas napełnił to On zabierze nas w podróż trwającą całe życie, głębiej i głębiej do obecności i mocy Bożej.

Czy chcesz wszystkich wymiarów pełni Ducha Świętego? Nie daj się zaspokoić samą manifestacją mówienia językami czy przysłowiową gęsią skórką, którą mogłeś odczuwać w czasie nabożeństwa, po wyjściu do przodu. Jest znacznie więcej. Jezus jest tym, który chrzci Duchem Świętym, proś Go, aby dał ci:

… więcej świętości. Gdy zapraszamy Go do naszych serc, ogień Ducha Świętego wypala naszą pychę, chciwość, niecierpliwość, zgorzknienie i egoizm. Proś Go, aby pochłoną wszystko, co w twojej duszy nie jest podobne do Jezusa.

… więcej odwagi. Gdy pierwsi uczniowie zostali napełnieni Duchem, pierwsza rzecz jaką robili było odważne głoszenie bez wyjątku wszystkim ewangelii. Jeśli zmagasz się z nieśmiałością, bądź trudno ci dzielić się swoją wiarą, potrzebujesz większej dawki Ducha.

… więcej radości. Duch Święty jest Pocieszycielem, gdy więc łączymy się z Nim, nie ma miejsca na obawy, strach, ociężałość czy ubolewanie. Pozwól Duchowi uzdrowić każdą ranę na twojej duszy, abyś mógł poznać Jego radość.

…więcej duchowej mocy. Gdy Duch napełnia nas, włącza działanie swoich cudownych darów w naszym życiu. O ile możemy posiadać różna naturalne talenty, On daje nam dary takie jak: proroctwo, dary uzdrowień, rozeznawania duchów, nadzwyczajnej wiary i czynienia cudów. Jeśli nie jeszcze nie działałeś w tym nadnaturalnym wymiarze, proś o nowy chrzest Duchem i oczekuj, że będą się działy rzeczy niemożliwe.

…więcej mądrości. Nigdy nie było w planach Jezusa, abyśmy musieli polegać tylko na naszym rozumie i zdrowym rozsądku. Gdy uczysz się słuchać Go, życie staje się przygodą słuchania i wykonywania. Ci, którzy są napełnieni Duchem, są wrażliwi na Jego głos.

…więcej objawienia Chrystusa. Duch Święty jest naszym nauczycielem i prowadzi nas do wszelkiej prawdy. Jego głównym celem jest napełnić nas poznaniem Chrystusa tak, abyśmy byli Jego odbiciem wszędzie, dokądkolwiek pójdziemy. Wyłącznie przez Ducha Świętego jesteśmy w stanie naprawdę poznać Jezusa w intymny sposób.

… więcej miłości. Duch Święty troszczy się o ludzi, wie, co ich obciąża i chce mówić do nich. Gdy poddajemy Mu bezwarunkowo swoje życie, stajemy się ambasadorami pojednania. Ostatecznie, im bardziej pełen Ducha jesteś, tym więcej ludzi poprowadzisz do prawdziwego spotkania z Bogiem.

Módl się dziś w ten sposób: … Duchu Święty, przebacz mi to, że byłem zadowolony z jakiegoś zwykłego dotknięcia, kiedy Ty oferujesz mi potężne napełnieniem Twoim Duchem. Chcę wszystkiego, co dla mnie masz. Napełnij mnie aż po brzeg i daj doświadczać wszystkich wymiarów Twojej obecności w moim życiu. Amen.

– – – – –

J. Lee Grady drugim redaktorem magazynu Charisma. You can follow him on Twitter at leegrady. His newest book is 10 Lies Men Believe (Charisma House).

 

deeo

Popraw swoje postawy w Nowym Roku 2011

5 stycznia J. Lee Grady

Jezus wyraźnie określił jakiego rodzaju postawy serca podobają się Jemu. Niech te wypełnienie tych podobieństw stanie się twoim celem w 2011 roku.

Nie jest jakimś wielkim fanem religijnych kred, w szczególności uczuciowych, pastelowych rozmaitości, które prezentują kwiatki i tęcze razem z obowiązkowymi wersami Biblii. Ten wers często pojawia się z pierwszymi słowami Jezusa w Kazaniu na Górze. Ten fragment z 5 rozdziału Ewangelii wg Mateusza nazywamy podobieństwami.

To ważkie, penetrujące wnętrza słowa, lecz zostają zneutralizowane, jeśli traktujemy je tylko jako soczystą poezję. Przypowieści (podobieństwa) nie są banałami, Jezus nie chodził na palcach po tulipanowych polach, wypowiadając przyjemne dla ucha zwroty, aby można było sobie nimi wyszywać poduszki czy ręcznie malowane szkło.

W przypowieściach Jezus ogłaszał wojnę status quo religii i wywracał światowe wartości. Nakreślił Swój plan dla nowego królestwa i opisywał postawy serc, które są konieczne, jeśli chcemy się Jemu podobać

W przypowieściach Jezus ogłaszał wojnę status quo religii i wywracał światowe wartości. Te mocne słowa są kością i mięśniem królestwa Bożego, w nich Jezus nakreśli Swój plan dla nowego królestwa i opisywał postawy serc, które są konieczne, jeśli chcemy się Jemu podobać. Czy chcesz przeżywać Boże błogosławieństwo w 2011 roku? Zgódź się na to, aby Jezus naprawił twoją postawę. Oto jest kontrolna lista według Mat. 5:3-12:

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios„. Mówi nam to o postawie zależności. Czy stale uznajesz swoją potrzebę Boga, nawet w małych sprawach? Czy też rozglądasz się za Jego pomocą wtedy, gdy nie możesz już sobie sam poradzić? Droga do błogosławieństwa zaczyna się od uznania tego, że Bóg jest Bogiem, a my nie. Jeśli twoje życie modlitewne jest słabe, jest tak dlatego, że tak naprawdę nie wierzysz w to, że potrzebujesz Bożej pomocy.

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni„. Czy masz pokutną postawę? Czy czujesz z Ducha Świętego przekonanie o winie, gdy tylko zgrzeszysz? Czy Bóg musi posłać trzy ostrzeżenia i młot, aby cię obudzić? Czy masz bolesną świadomość swojej skłonności do grzechu, czy też robisz wymówki, bądź ukrywasz to? Bóg nie szuka ludzi doskonałych, lecz jest zwracają Jego uwagę ci, którzy mają zwyczaj codziennej pokuty.

Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię„. Potrzebna nam jest postawa pokory. Świat uczy nas tego, abyśmy konkurowali i zwyciężali, aby być na szczycie. Jezus wzywa nas do najniższych miejsc. Świat mówi nam, że w porządku jest walczyć i rozpychać się łokciami w drodze do „sukcesu” za każdą cenę, bez względu na to jak wielu ludzi zostanie po drodze zranionych. Jezus ogłosił, że tajemnicą prawdziwej siły i prawdziwego przywództwa, jest postawa sługi.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni„. Czy jesteś gorliwy? Niczego nie osiągniesz dla Boga jeśli funkcjonujesz na pół gwizdka i jesteś zadowolony z istniejącego status quo. Nigdy nie wolno ci dojść do miejsca, w którym uznasz, że już „dotarłeś”. Jezus wzywa nas do pasji, nie możesz trwać na wczorajszej mannie. Jeśli pozwolisz Duchowi Świętemu na to, aby cię stale napełniał, będziesz pościł, modlił się, uwielbiał i dążył do Boga coraz intensywniej.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią„. Jezus wzywa nas do postawy przebaczenia. Ten świat mówi nam, że z obrażaniem się jest wszystko w porządku, lecz Jezus wzywa nas, abyśmy nastawili drugi policzek i modlili się za naszych wrogów. Czy trzymasz w sobie jakąkolwiek urazę? Czy serce ostygło ci wobec jakiegoś członka rodziny, przyjaciela czy współpracownika z powodu tego, co ci zrobił lub powiedział? Jezus mówi, że Jego miłość przepływa kanałem przebaczenia i nie można poznać intymnie Jego miłości, jeśli odmówimy przebaczania innym.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą„. Czy masz czyste serce? Ten świat mówi nam, że seksualna czystość jest passé. Milion głosów zaprasza nas do folgowania sobie przy ołtarzu Baala. Czy utrzymujesz swoje sumienie w czystości? Czy wyznałeś wierzącemu przyjacielowi i prosiłeś o modlitwę uzdrowienia, jeśli masz jakieś grzeszne nawyki? Ten świat mówi nam, że nie ma żadnego problemu z oszukiwaniem i kłamaniem, jeśli to ci pomoże. Co jest takiego w twoim wnętrzu, czego inni nie widzą? Czy pozwoliłeś, aby Duch Święty oczyścił te zepsute motywacje, czy też manipulujesz ludźmi, aby osiągnąć swoje egoistyczne cele?

Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani„. Potrzebna nam jest postawa ewangelizacyjna. Wielu chrześcijan woli być obserwatorami, nigdy nie angażującymi się w pracę służby. Jednak Bóg szuka dojrzałych uczniów, którzy będą dzielić się ewangelią, zdobywać dusze, modlić się o ludzi, wykorzystywać swoje duchowe dary i aktywnie nieść przesłanie pojednania tym, którzy potrzebują Chrystusa. Czy jesteś gotów przełknąć swoje obawy, otworzyć usta i stać się Jego ambasadorem?

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios„. Czy masz postawę wierności? Jezus powiedział, że wielu z tych, którzy przyjęli Słowo Boże ostatecznie odpadnie od wiary z powodu prześladowań i doświadczeń. Czy trzymasz się Jezusa bez względu na to, co się dzieje? Czy gdy życie staje się trudne, szybko tracisz serce i rezygnujesz, czy też zwracasz się do Jezusa z prośbą o łaskę, którą obiecał?

Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami„. Czy masz postawę radości? Jedną sprawą jest znosić trudności, a inną jest znosić je z radością. Czy gdy przechodzisz przez bolesne doświadczenia, decydujesz się na radość, czy też jęczysz i narzekasz przez cały czas? Bóg nie wzywa nas tylko do tego, abyśmy tolerowali życiowe trudności. Jeśli utrzymujemy radość w trudnych czasach to wyjdziemy z tego, jako więcej niż zwycięzcy.

Królestwo Chrystusa jest silnie zbudowane na tych duchowych wartościach. Dzięki Jego łasce, każda z tych postaw może przez ciebie przyjęta.

– – – – – – – – –

J. Lee Grady redaktorem pomocniczym magazynu Charisma. Jego nowa książka „10 Lies Men Believe” ukarze się w tym miesiącu wydana przez Charisma House.

You can follow him on Twitter at leegrady.услуги поисковое продвижение

Potrzebujemy następnego Ruchu Jezusa

Potrzebnujemy następnego Ruchu JEzusa ( 'Jesus Movement’)

17 listopada 2010

J. Lee Grady Newsletters

We współczesnych wyrafinowanych kościołach, często zapominamy głosić o Jezusie. Wróćmy do podstaw.

Zostałem chrześcijaninem na poważnie pod sam koniec Ruchu Jezusa (dosł.: Jesus movement). Byłem zbyt młody, aby pamiętać paciorki hipisów, przerabiane T-shirty, (dosł.: tie-dyed tshirts ) i sloganów „Jesus Is Groovy” (dziś byłoby to „Jezus jest cool” -przyp.tłum.), lecz te pieśni ciągle były popularne, gdy byłem w koledżu (muzyków takich jak Andrae Crouch, Love Song and Barry McGuire), jak też filmy (szczególnie „Krzyż i Sztylet”).Ruch Jezusa był podobny do duchowego tsunami, które zmyło setki tysięcy młodych ludzi pod koniec lat 60tych i na początku 70tych i doprowadziło ich do osobistej więzi z Chrystusem. Część tych dzieciaków było uzależnionych od narkotyków i zupełnie nieprzystosowanych społecznie, większość to były zwyczajne Jaśki i Kaśki, ludzie którzy odkryli, że Jezus jest o wiele bardziej ekscytujący niż tradycyjne kościoły im pokazywały.

„W zeszłym roku w czasie moich podróży przeraziłem się, gdy dowiedziałem się, że wielu napełnionych Duchem wierzących zrezygnowało z dyscypliny czytania Biblii nawet niby regularnie. Wolą podtrzymującą dietę z tego, co kulturalnie odpowiednie, co nadaje szybkie tempo i techno-teologię, które są marnymi substytutami uczniostwa”.

Ponieważ ten ruch został zapoczątkowany przez niewyszkolonych przywódców, czasami doprowadził do nadużyć, lecz mimo jego słabości dał wzrost nowemu stylowi muzycznemu (współczesny chrześcijański) i nowym denominacjom (Calvary Chapel, Vineyard). Napędził również takie organizacje jak Bill Bright’s Campus Crusade for Christ oraz stał się mocą napędową ewangelizacji przez następne dziesięciolecie a nawet dłużej.

Ostatnio odczułem jakąś nostalgię za tamtym czasem, nie dlatego, żebym chciał wrócić do niewygodnej mody i uczesania z 1972 roku, lecz dlatego, że tęsknię za duchową prostotą tego okresu. Ruch Jezusa był przede wszystkim skupiony – niespodzianka!- na Jezusie. Teologia nie była skomplikowana, pastorzy nie próbowali być HIP, wyrafinowani czy technicznie sprawni; nie stworzyliśmy chrześcijańskiej podkultury z własnymi celebrytami i polityczną podstawą władzy.

Nie głosimy dziś wystarczająco dużo o Jezusie i na pewno dotyczy to wielu charyzmatycznych kościołów, gdzie staliśmy się specjalistami we wszystkich dziedzinach oprócz podstaw chrześcijańskiej teologii. W zeszłym roku w czasie moich podróży przeraziłem się tym, że wielu napełnionych Duchem chrześcijan porzuciło dyscyplinę czytania Biblii nawet choćby niby-regularnie, wolą oni podtrzymującą życie dietę z tego, co kulturalnie odpowiednie, co nadaje szybkie tempo i techno-teologię, które są marnymi substytutami uczniostwa. Wielu charyzmatyków zajęło postawę mówiącą, że proste skupienie się na Chrystusie nie wystarcza. Raczej wybierzmy się na „prorocze spotkanie”, aby usłyszeć o tym, jakie są szanse Obamy w 2012 roku czy aby przeżyć jakieś egzotyczne duchowe manifestacje (złoty pył czy klejnoty lecące z sufitu), chętniej poprosimy wielebnego Błyszczące Nic, aby się za nas pomodlił szesnasty raz, abyśmy otrzymali kolejne „specjalne namaszczenie”, którego prawdopodobni nigdy nie wykorzystamy.

Gdzie pośród tego charyzmatycznego gulgotania jest Jezus? Czy jestem jedynym, który ma dość już tego rozpraszania? Możecie mnie nazwać staromodnym, lecz zdecydowałem się na powrót do podstaw wiary. To właśnie dlatego czytam „What Jesus Is All About?”, klasyczną książkę napisaną ponad 50 lat temu przez Henriettę Mears, biblijną nauczycielkę, która pomogła mentorować Billy Graham i Bill Brighta w latach czterdziestych.

Mears wyjaśnia w tej książce to, jak każda z czterech ewangelii, Mateusz, Marek, Łukasz i Jan, pokazują w unikalny sposób czterowymiarowy portret Zbawiciela. Jak pisze:

Mateusz pisał do Żydów, aby opowiedzieć im o Obiecanym Zbawicielu, który jest również Królem i używa słowo „królestwo” 55 razy. Marek pisał do pogan, aby opowiedzieć im o Potężnym Zbawicielu, który jest również Królem i przekazuje więcej informacji o cudach niż jakakolwiek inna ewangelia. Łukasz jako poganin pisał o Doskonałym Zbawicielu i zawiera najwięcej odniesień do człowieczeństwa Jezusa. Jan, który był „uczniem, którego miłował Jezusa” opowiada o Osobistym Zbawicielu i tutaj znajdujemy najwięcej odniesień do boskiej natury Jezusa.

Duch Święty, który inspirował pisanie Biblii wiedział, że potrzebujemy więcej niż jedno, dwu czy trzy wymiarowego Jezusa. Duch dał nam czterowymiarowy punkt widzenia, abyśmy mogli patrzeć na Niego ze wszystkich stron i zostać pochwyceni przez Jego wspaniałość, najwyższe królestwo, pełne współczucia miłosierdzie, nadnaturalną moc i doskonała sprawiedliwość, zdumiewające człowieczeństwo i miłość do grzechów takich jak ty i ja. O Jezusie można powiedzieć tak dużo więcej niż sobie z tego zdajemy sprawę i tak wiele więcej niż mówimy naszemu pokoleniu. To dlatego spędzę większość swojego czasu na badaniu czterech ewangelii przez następne kilka miesięcy. Chcę świeżego objawienia Jezusa!

Być może inny Ruch Jezusa zostanie uwolniony w tym kraju, jeśli wyrzucimy to wszystko, co rozprasza i skupimy się ponownie na Nim.

J. Lee Grady is contributing editor of Charisma. You can follow him on Twitter at leegrady. He is preaching in Sydney, Australia, this week.

бесплатная раскрутка продвижения сайта