Chrześcijanie poza kościołem – Rozdział 5

Opuszczam ruch „Chrześcijanie poza kościołem

 

KONTROLA I DUCHOWE
WYKORZYSTYWANIE

 

 Wielu przypuszcza, że główną przyczyną tego, że ludzie opuszczają kościoły musi być to, że „docierali się” z liderami. Musieli zostać „zranieni” w jakiś sposób i dlatego odeszli. Jest to jedna z licznych przyczyn, których ludzie kościoła nie potrafią zrozumieć – zatem zakładają (często błędnie), że WSZYSCY, którzy odchodzą są zgorzkniali lub „zranieni”.

Lecz często nie jest to W OGÓLE PRZYCZNĄ. Jak widzieliśmy, jest wiele znacznie głębszych przyczyn, niż „problemy z przywództwem”. Niemniej jest tak jest jeśli chodzi o pewnych liderów, szczególnie tych, którzy mieli do czynieni z nieco bardziej „kontrolującym” środowiskiem. Niestety wydaje się, że wśród zielonoświątkowców w ostatnich latach kontrola i nadużycie stają się coraz bardziej i bardziej powszechne. Często nadużywanie terminów takich jak „poddanie”, „autorytet”, „przykrycie” prowadzi do tych problemów.

 

Wielu chrześcijan pozostających poza zorganizowanym kościołem naświetlało fakt, że przywództwo Biblijne często wydaje się być zupełni inne od większości tego, co widzimy dziś. Zwrócili również uwagę na to, że pewnego rodzaju nauczania jeszcze bardziej pogłębiają problemy w dzisiejszym kościele.

Poniżej kilka e-maili dotyczących tej sprawy:

 

Alistair (Nowa Zelandia)

Mam kilku szczerych, zdrowo myślących i skutecznych przyjaciół, którzy nie chcą być częścią systemu, który zwany jest kościołem i w większości przypadków przyczyną jest przywództwo. Gdy „autorytaryzm”, który nie pochodzi od Boga, staje się oczywisty, mający rozeznanie wiedzą to i usuwają się. Nie opuszczają Boga, lecz system. Ludzkie narzucanie (władzy – przyp. tłum) nigdy nie miało biblijnego autorytetu…

 

Jeff (Nowa Zelandia):  

Wierzę, że wielu pastorów wymaga od swoich zgromadzeń, aby uczynili „ich” pierwszymi tj., postawili „ich” na piedestale, a jeśli tego nie zrobisz to jesteś ”buntownikiem” lub „nie umiesz wejść pod autorytet” czy też „masz „ducha czarownictwa” albo jeszcze coś innego. Rzuciłem wyzwanie liderom, że powinni być pasterzami owiec, które Bóg im posłał, a nie panami nad nimi i nie podchodzić do nich jak niewolników. Wielu pastorów jest zdania, że owce mają służyć im, a nie tak jak przedstawił to Jezus w Piśmie: „paś owieczki moje”.

 

W Ks. Objawienia 2:6 Jezus mówi o Nikolaitach, że ich nienawidzi. Rozumiem, że jest to jedyny raz, gdy Jezus powiedział, że nienawidzi czegoś i jest to wymienione dwa razy w Ks. Objawienia 2, ponownie w wersie 15. Jest to mowa o kontroli, jaką mieli przywódcy nad ludźmi i nadużyciach jakich dokonywali. Jest to bardzo interesujące i naświetlające ostrzeżenie na dziś. Ujawnia ono tego samego ducha Nikolaitów dziś i teraz.

 

Rozmawiałem z wielu chrześcijanami w ciągu ostatnich 6 miesięcy, którzy opuścili kościoły i pytałem ich o przyczyny. Niektóre odpowiedzi były takie: 1) Było tam wiele duchowego wykorzystywania/ kontroli nad nami. Jeśli nie poddalibyśmy się kształtowaniu według życzeń pastora i liderów (nawet jeśli było to sprzeczne z Pismem) to byliśmy ignorowani i bojkotowani. Nie śmieliśmy kwestionować niczego. 2) Jeśli nie dawaliśmy dziesięciny zgodnie z ich postrzeganiem naszych dochodów to znów byliśmy ignorowani i bojkotowani. 3) Wszystko rozbijało się o pastorów. Usiłowali być „supergwiazdami” i jeśli biegałeś wokół podobając się im i zgadzając się nimi to byłeś promowany i używany do służby. Wydawało się, że używali tylko tych, którzy czołgali się przed nimi. Traktowaliśmy ich uprzejmie, lecz nie szliśmy tak daleko, aby się do nich przyssać czy pozwalać na kontrolowanie. Znaczy to, że po prostu siedzieliśmy w ławkach i byliśmy dla nich serdeczni nigdy nie będąc używani do służby. Po pewnym czasie odeszliśmy. Chcieliśmy być używani przez Boga – a nie tylko siedzieć w ławkach. „Pastorzy używali tylko ulubieńców” (słowa bliskiego przyjaciela, który wyszedł z kościoła po 10 latach wiernej służby). 4) Kościoły mówią o tym, aby wstać i być aktywnym w swoich lokalnych społecznościach miejskich (być Jezusem dla świata), lecz to skończyło się przynależnością do klubu „błogosław mnie”. Mnóstwo gadania o tym, aby zanieść ewangelię do ludzi, lecz praktycznie żadnego działania. 6) Każdy tydzień to jak przedstawienie. Pastor robi tam przedstawienie, aby nas utrzymać w regularnych chodzeniu co tydzień i stale zbiera 10% naszych dochodów tak, aby mógł trzymać się swojej roboty. Żadnego Ducha Bożego nigdzie.

Skończę na tym, mógłbym o tym napisać książkę…

 

John (USA):  

Byłem w kościołach, które podkreślają wagę „Bożego człowieka na właściwą godzinę” i oczekiwanego respektu, który powinien łączyć się z „tym namaszczonym”. Słyszałem jedno kazanie znanego proroczego sługi, który głosił, że jeśli ktoś przyłączy się i służy „mężowi Bożemu” to namaszczenie męża Bożego w końcu spocznie na słudze jak w przypadku Eliasza i Elizeusza. I było wiele odniesień do tego i do tamtego namaszczonego sługi a wszyscy oni mieli status supermanów. Nie miałem lekceważącego stosunku w tych sprawach, bo zgadzam się z tym, co ap. Paweł napisał, jeśli chodzi o szacunek dla tych którzy pracują dla Pana. Niemniej jednak, pewne rzeczy zaczynają rzucać się w oczy… odczuwałem pychę, chełpliwość, samo-wynoszenie się, a nie poczucie Bożego respektu i obecności.

 Słyszałem kaznodzieję, który używał Słowa „Nie dotykajcie pomazańców Pańskich” w takim znaczeniu, że lepiej by było dla zwykłych wiernych i świata, aby uważali na to w jaki sposób traktują usługujących. Z pewnością Bóg czuwa nad swoją własnością – widziałem to osobiście, lecz w chrześcijaństwie nie chodzi przecież o relacje typu: „traktujcie mnie dobrze – bo jak nie…” To jest czarownictwo.

Bóg chce mocy i czystości. Gdybyś miał mieć jedno z dwojga to czystość byłaby właściwa! Moc bez miłości i czystości wydaje tyranów i despotów zatrutych nimi.

 

Mike (USA):

Czytałem ostatnio kilka książek o pierwszym kościele i o tym, co Jezus nam zostawił, w porównaniu do tego, co nazywam dziś „kościołem”. Wydaje się, że nie ma ani jednego wersetu popierającego w Nowym Testamencie model kościoła, w którym pastor prowadzi, pastor wiedzie, pastor wspiera… Paweł wyznaczył pięciorakie służby, wspominając coś o „wspieraniu każdego członka…” Pastor nigdy nie miał robić „tego wszystkiego”.

 

____________________________________________

Wśród piszących do mnie znaleźni się i tacy, którzy mieli fatalne osobiste doświadczenia z liderami. Niestety, wydaje się to nieco powszechne wśród ludzi pozostających poza kościołem. Można się tylko zastanawiać jak wielu chrześcijan zostało rzeczywiście wywiedzionych poza kościół z powodu tak straszliwych doświadczeń jak to:

 

Tina (USA):  

Jako nowa wierząca w 1979 roku, bez jakiekolwiek wcześniejszego doświadczenia w kościele, zostałam zaprowadzona do charyzmatycznego kościoła, który miał nowego zaczynającego pracę pastora (z pastorskim sercem) i byłam członkiem społeczności przez 15 lat. To była rodzina. Uczono mnie Biblii, była miłość… był wśród nas Bóg. W 1997 roku, nie wchodząc w szczegóły… ten pastor zrezygnował i przeprowadził się. Na jego miejsce przyszedł pastor „Słowa Wiary”, przejął kościół i zaczął budować „wielką służbę”… To, co mieliśmy zostało zastąpione mnóstwem hałasu. Odebraliśmy wiele nauczania temat czczenie „męża Bożego”, byciem giermkiem, itd., itd.

 

Wraz z mężem zrezygnowaliśmy z naszych stanowisk tam i odeszliśmy, bez „zabierania ze sobą kogokolwiek”. Dziś niemal wszyscy z pierwotnej grupy odeszli i nie są członkami żadnego kościoła. Nie wchodząc we wszystko, co przez te trzy lata naszego pobytu tam ujawniło się, podsumuję tym, że kiedyś prowadząc samochód usiłowałam sobie wyobrazić, co się stało, Pan powiedział: „Zostałaś duchowo zgwałcona”.

Usiłowaliśmy znaleźć inne miejsce, gdzie moglibyśmy się przyłączyć, lecz nie udawało się… po prostu nie chcieliśmy czy nie mogliśmy już więcej „grać w tę grę”. Czasami robi się samotnie. Wiesz, Ciało będące wieloma członkami, brak przebaczenia, urazy czy zgorzknienie w moim sercu… pewnie tym wszystkim po trochę trzeba się było zająć… po prostu tęsknota z czystą społecznością ze wspólnotą Wierzących, bez agend i z Jezusem jako jednym Królem.

 

Larry (USA):  

Wyszedłem z takiego kościoła, jaki opisałeś w swoim artykule – bardzo autorytatywnego, niemal dyktatorskiego. Byłem w tym środowisku przez 15 lat. Skończyłem ekskomunikowany za opuszczenie tego kościoła i bliski załamania nerwowego. Z punktu widzenia kościoła, ja nie opuściłem kościoła, lecz zostawiłem Boga i oni pokazali mi to wyraźnie. Pokonanie tego i lata umysłowego wykorzystywania, które było moim udziałem, było bardzo trudne. Zajęło mi to całe lata, mogę więc zrozumieć dlaczego ludzie są świadomi silnego kościelnego autorytetu panującego nad nimi. Jak wiele kościołów jest podobnych do Chrystusa? Widzę więcej grzechu i świata w kościele niż Chrystusa. Myślę, że czuję się wygodniej sam prowadząc moje własne życie niż mając grupę bardzo zajętych ciał, które są na wycieczce w poszukiwaniu mocy i starają się mi mówić, co mam robić i jak żyć. Mam nadzieję, że to rozumiesz. Myślę, że tylko ktoś, kto sam przeszedł przez coś podobnego może zrozumieć, jak to jest być pod autorytetem obraźliwego pastora przez długi czas.

 

April (USA):  

Jestem chrześcijanką „z poza kościoła”; członkiem charyzmatycznej społeczności od 13 lat, która mocno siedziała w „teologii rekonstytucjonalnej”, włącznie z czczeniem liderów jako „pomazańców Bożych” i wymaganiem „uczniowskiego poddania autorytetowi” (które sprowadzało się do niewolniczej pracy dla figur u władzy i rzeczy takich jak pytanie się o zgodę na odwiedziny rodziców czy przyjaciół z poza kościoła).

 

W końcu odeszłam w 1987 roku i, wierz mi lub nie, wyszłam wraz z kilku dobrymi rzeczami; nawykami naukowego badania Biblii, umiejętnościami duchowej walki, modlitwy wstawienniczej i praktyką usługiwania ciału oraz kontemplacyjnego uwielbienia. Nie przystałam do żadnej społeczności aż do 1990 roku, gdy wraz z mężem przyłączyliśmy się do episkopalnego kościoła, którego kapłan był charyzmatykiem. Ostatecznie, polityka kościelna (ludzi byli motywowani bardziej chciwością i ambicjami niż przez Ducha) odeszliśmy z tej społeczności około 1995 roku. Więcej już nie uczestniczyliśmy w kościele, choć mój mąż obecnie należy do Vineyard Christisan Felloship.

Pierwsze lata „poza kościołem” czułam się tak, jakbym robiła coś niewłaściwego, lecz za każdym razem, gdy pytałam Pana czy powinnam przyłączyć się gdzie indziej, On odpowiadał, że nie. Zatem przez ostanie 8 lat kultywowałam moją relację z moimi sąsiadami kochając ich i modląc się o nich. Miałam wiele możliwości dzielenia się miłością Jezusa z nimi.

Jeśli poczuję się wystarczająco bezpiecznie, chciałabym wrócić do społeczności z lokalnym ciałem wierzących.

 

Sherril (Afryka Płd.)

Kocham Ciało Chrystusa, lecz zostałam rozczarowana tak bardzo liderami. Modlę się do Boga o miejsce dla mnie w Ciele, gdzie liderzy byliby ludźmi żyjącymi zgodnie z tym, co głoszą.

 

Moje ostatnie doświadczenia dotyczyły mężczyzn, którzy nie interesowali się „owcami” wcale. Były pozostawione, aby radziły sobie same. Pastorowanie zostało oddane laikom takim jak ja. Trzech pastorów, o czym wiem, było zaangażowanych w nieuczciwe interesy finansowe.

Nie potrafię powiedzieć jak bardzo mnie to bolało. Ci ludzie ciągle są w służbie i widzę coraz więcej rozbicia i rozproszenia wśród owiec. Rozważałam nawet rozpoczęcie swojego własnego kościoła. Mam stopień naukowy z teologii i wkrótce zaczynam pracę nad dyplomem profesora (nauczyciela szkoły średniej). Wiem, że będzie mi potrzebne bardzo wyraźne prowadzenie Ducha Świętego, lecz pokazuje to jak bardzo stałam się zdesperowana.

 

Dennie (USA):

Pracowałem w chrześcijańskim sklepie i to co widziałem złamało mi serce. Stale usiłowałem pamiętać o tym, że chrześcijanie to jeszcze nie skończone dzieło, lecz serce miałem tak obciążone, że musiałem zrezygnować albo byłbym całkowicie pochłonięty przez załamanie. Mój kościół jest wspaniałym miejscem, lecz jest wypełniony frakcjami usiłującymi przebić się ze swoimi wizjami. Od 5 miesięcy wycofałem się z kontaktów z kościołem i chrześcijanami i serce mi rani.

 

Nate (Australia):  

Wraz z żoną byliśmy w zespole muzycznym i przywództwie 200 osobowego silnie zielonoświątkowego kościoła. W czasie, gdy tam byliśmy, jak i teraz, myślę, że pastorzy byli bardzo kontrolujący. Byliśmy zachęcani do tego, aby grać i mówić w taki sposób, który odwoływał się do ludzkich emocji i było to interpretowane jako prowadzenie Ducha. Ja (osobiście) czułem, że jest to manipulacja. Byliśmy wraz z żoną rozczarowani tym, że pastorzy byli skupieni na wzrastającej liczbie członków i znalezieniu „doskonałego” budynku. Stale i wciąż nauczanie koncentrowało się wokół tego. Inne rzeczy były głoszone, lecz jedynym celem niedzielnego nabożeństwa wydawało się być (w moich oczach) manipulowanie ludźmi, aby byli pasjonatami „budynku” czy cokolwiek było ostatnio określane jako „poruszenie”.

Czuliśmy się tak skompromitowani i ograbieni z czasu, że ostatecznie poszliśmy do pastorów i powiedzieliśmy, że chcemy zrobić sobie przerwę w grze w zespole i liderstwa. Nie zostało to przyjęte tak, jak chcieliśmy i wdaliśmy się w walkę, w której rzucano w nas takimi słowami jak „zwiedzeni” i „stwarzający podziały”.

Myślę, że w tym momencie stałem się zbędny. Pastorzy usiłowali „zdobyć” moją żonę. Powiedzieli jej, że jestem buntowniczy i inne tego typu rzeczy – jak to, że mieli sny, itd. – co powodowało, że byłem na nich jeszcze bardziej zły, gdy mi o tym opowiedziała. Byłem zdecydowany, co powodowało, że żona czuła się miotana między dwoma kierunkami. (W tym stanie nadal chodziliśmy do kościoła i wszyscy udawali, że nic się nie dzieje).

 W końcu przeprowadziliśmy się do innego miasta, co odcięło nasze więzi z tymi pastorami.

 

G.F. (Lokalizacja nieznana): 

Tęsknie do uczniostwa, odpowiedzialności, napominania w miłości i spotkań wspólnych częściej niż w same niedziele.. lecz moja zdolność do ufania liderom została tak okaleczona przez moją otwartość na zranienia w dziedzinie mojego osobistego życia i wynikłe z tego odrzucenie, nie raz, lecz wielokrotnie.. następnie poważnie wykorzystana przez następnego bardzo ważnego „Męża Bożego”. Zatem zdecydowałam się na wyjście z systemu… Gorąco pragnę znać Pana, lecz nie wiem czy kiedykolwiek będę jeszcze w stanie zaryzykować udział w WIELKIM kościele. Na szczęście mam przyjaciół, którzy jadą na tym samym wózku i zbieramy się, aby kochać Pana i siebie nawzajem.

 

Lynda (USA):

Nasza historia… Pomagaliśmy budować i płacić za kościelny budynek. Złożyliśmy nasze życie na ponad 20 lat służąc w każdy możliwy sposób, prowadząc grupę liderską przez pewien czas (choć nie byliśmy do tego przygotowani).

Po 20 latach sprowadziliśmy pastora i jego żonę z lokalnej „denominacji” – a oni unicestwili nas – zniesławienie – odgradzania – duchowe nadużycie… Niemal wszyscy, którzy byli tam, gdy oni zaczynali zostali zmuszeni do odejścia – jeden mężczyzna usiłował popełnić samobójstwo w związku obrzydliwością ich działań wobec nas wszystkich – długa historia – zajęło nam 2 lata ukrycia w jaskini, aby się wyleczyć. Sądziliśmy, że Pan już zrezygnował z nas… ja osobiście obawiałam się czy kiedykolwiek zobaczę innych „chrześcijan” – tak strasznie mnie zniesławili…Wtedy –Pan zaczął ponownie i zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to był On sam, jedynie. Przerzucił nas ponad poprzeczką religijnego systemu – umarliśmy a teraz znowu zostaliśmy wskrzeszeni. TERAZ żyjemy – realnym życiem w WOLNOŚCI – bez nadużywania czy religijnych programów i kontroli – bez hierarchii/ politycznego śmietnika… będąc Jezusem na ziemi… w miłości, szacunku do ludzi… nie budując dla chwały ludzkiej… lecz aby uwielbić Jezusa. Jesteśmy bezpiecznym miejscem!!

Nasza nowa służba… zaczęliśmy w naszym domu – przerośliśmy go i teraz spotykamy się na uwielbianie w centrum konferencyjnym.. Jesteśmy tak wdzięczni za to, że Pan wyprowadził nas z tego systemu – ludzi budujących królestwo dla swojego imienia i chwały… A jeśli chodzi o to nad czym się zastanawiasz – przebaczyliśmy i cieszymy się z naszych przeciwników, że Bóg użył ich do tego, aby przynieśli nam wolność.

______________________________________________

Jedna kobieta wyraziła to w bardzo elokwentny sposób zadając serię pytań skierowanych wprost do serca współczesnego kościoła:

Lynnette (USA):

Kiedy przestaliśmy być szpitalem dla grzeszników?

Kiedy staliśmy się świątynią dla świętych?

Kiedy duch kontroli stał się głową kościoła?

Kiedy Duch Pański poszedł?

Jak długo musi to trwać?

Ogień pali głęboko tych, którzy wędrują poza kościołem. Kiedy, Boże? Kiedy?

Włóczę się po tym miejscu jak wyrzutek, lecz pamiętam, o drogi Panie, pamiętam, gdy Ty poruszałeś się. Modliłam się o dzień, gdy zobaczę twoje ponowne działanie w tych miejscach, które należą do ciebie. „Kościół jak zwykle” stał się zimnym,  martwym, suchym miejscem, bez względu na to, jak mały jest. Kiedy przestaniemy odgrywać kościół i zaczniemy być Ciałem i Oblubienicą?

раскрутка сайта

< Część 4 | Część 6 >

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.