Czym to się różni


Richar Murray

Apostoł Paweł był wielkim mężem. Miał liczne objawienia „trzeciego nieba”, miał też różne rozwinięte opinie z „pierwszego nieba”.

Musimy wiedzieć, jaka jest różnica.
Objawienia „trzeciego niebo” z 'sali tronowej’ Boga znajdują się zapisane w listach do Galacjan, Efezjan, Filipian i Kolosan. Poglądy z „pierwszego nieba”, które Paweł opierał na praktycznej wiedzy często pojawiają się w listach do Tymoteusza, Tytusa, Rzymian i Koryntian, pomimo że w są w nich również liczne wnikliwe spojrzenia z „trzeciego nieba”.

Pozwólcie, że wyjaśnię. Jezus nigdy nie wypowiadał się o polityce, niewolnictwie, prawach kobiet itp., a Paweł tak. Niewątpliwie poglądy Pawła w tych szczególnych sprawach są ważne i jest to miejsce, z którego dobrze jest zacząć.

Czy jednak zdanie Pawła na temat spraw światopoglądowych jest ostatecznym słowem na wieki wieczne? Czy na zawsze mamy być związani przez jego zdanie? Czy nie jesteśmy w stanie rozwinąć ich, z szacunkiem nie zgodzić się z nimi, bądź gorliwie dyskutować o nich? Czy stoimy na ramionach Pawła czy też on stoi na naszych? Jeśli Paweł stoi na NASZYCH to my, jako ci znajdujący się niżej w tym totemie, nigdy nie będziemy w stanie dostrzec odpowiedzi bezpośrednio przeznaczonych dla nas samy, lecz będziemy musieli całkowicie polegać na filozoficznej wizji Pawła, jako JEDYNYM prawowitym jasnowidzem w tych sprawach. Lecz jeśli to MY stoimy na ramionach Pawła, wtedy powinniśmy być w stanie widzieć dalej, lepiej i wyraźniej niż Paweł.

Łatwo można sobie wyobrazić apostoła Pawła, który z obłoku niebiańskich świadków nawołuje nas, abyśmy przejęli pałeczkę jego opinii i nieśli szybciej i dalej niż on. On CHCIAŁBY, abyśmy udoskonalili, rozwinęli i poprawili jego osobistą przeświadczenia tak, aby lepiej czcić Pana. Zdanie Pawła w tych obszarach może stanowić fundamentalny „poziom”, na którym stoimy, który daje początkową równowagę, lecz nie jest ostatecznym konceptualnym „sufitem”, do którego dorastamy.

Przejdźmy do takiego przykładu: Jezus NIGDY nie mówił o politycznych systemach, poza tym, gdy powiedział: „Oddawajcie, co cesarskich cesarzowi, a co boże, Bogu” (Mt 22:21). Niemniej, trudno to nazwać politycznym manifestem, który ma nas prowadzić na chrześcijańskiej drodze.

Jezus NIGDY nie powiedział, że KAŻDY rząd jest wyznaczony przez Boga, aby używać miecza przeciwko źle czyniącym, czy to, że wszyscy rządowi urzędnicy są sługami Boga. A jednak Paweł powiedział te rzeczy w Liście do Rzymian 12:1-7. Niemniej, można spierać się o to, czy różni się to od poglądu Jezusa, ponieważ na pustyni w czasie kuszenia zostaje objawione, że wszystkie królestwa ziemi są w mocy Szatana, który daje je komu zechce (Łu 4:5-6). 1J 5:19 potwierdza, że cały upadły świat leży w mocy złego – Szatana. Tak więc, można by dowodzić z Pisma, że ziemskie rządy w najlepszym przypadku nie są duchowe, a w gorszym – pod demonicznym wpływem.

Jedak widzimy, że Paweł miał dobre zdanie o rządach jako boskiej władzy, bądź co najmniej miał takie w czasie pisania Listu do Rzymian. Pomyślmy jednak o tym przez chwilę. Paweł był obywatelem rzymskim, dzięki czemu obejmowało go sporo przywilejów, między innymi: ochrona. Regularnie był chroniony przed śmiercią z rąk judaistów DLATEGO, że był obywatelem rzymskim. Dla Pawła rząd, pod którym się znajdował, oferował jemu i jego służbie pewien poziom zabezpieczenia.

Niemniej, czy Paweł uważałby, że Rzym był „Bożym sługą”, gdy ten złupił Jerozolimę i zabił tysiące Żydów, kobiet, mężczyzn i dzieci. Czy, gdyby Pawłowi został dany proroczy wzgląd w despotyczne rządy Hitlera, Stalina, Mao Tse Tunga, Pol Pota, Husajna, które totalnie, surowo uciskały i brutalnie zabiły setki milionów, napisałby Rzm 13:17? Czy, gdyby Paweł mógł zobaczyć zobaczyć to przyszłe zło, nazwałby WSZYSTKIE rządy „sługami Boga”, jak to zrobił w Liście do Rzymian? Z pewnością nie!

Chodzi o to, że to, co Paweł napisał o rządach było JEGO obserwacją, JEGO najlepszą chrześcijańską opinią, JEGO najlepszą radą dla młodego kościoła wobec potrzeby przekazania praktycznej rady. LECZ to, co napisał, nie było objawieniem „trzeciego nieba”, w którego skład wchodziły transcendentne epifanie „NADNATURALNEJ ŁASKI Pańskiej” i niezrównanej rzeczywistości „W CHRYSTUSIE’ dostępne dla wszystkich wierzących.

Paweł przyznał w 14 rozdziale Listu do Rzymian to, że będąc na różnych poziomach wiary możemy różnić się w opiniach na różne praktyczne sprawy, takie jak dieta, napoje, kalendarz i święta. Brat słabszy w wierze może mieć inny punkt widzenia niż ten bardziej dojrzały, co jednak powoduje, że ten bardziej wolny nie powinien być kamieniem potknięcia dla słabszego, celowo robiąc cokolwiek, co sprawi pogorszenie się stanu wiary tego młodszego w wierze. Pawłowi chodziło o to, że wierzący mogą stać po różnych stronach jakiejś sprawy, równocześnie mając rację JEŚLI tylko każdy działa zgodnie ze swoim osobistym poziomem wiary.

W 1Liście do Koryntian 7:10-16 Paweł również przyznaje, że miał szczególne objawienie dotyczące małżeństwa i był tego pewien, że pochodziło od Pana, LECZ były również INNE sprawy związane z małżeńskimi sprawami, co do których mógł wyrazić tylko swoją najlepszą opinię. Nie miał „objawienia z sali tronowej” na bardzo praktyczne czy zwyczajowe kwestie, które stawały przed nim, a był na tyle mężczyzną, aby się do tego przyznać.

Weźmy inny przykład: Paweł powiedział, że kobieta NIE powinna mówić w kościele, NIE powinna nauczać mężczyzn i NIE powinna mieć jakikolwiek władzy nad mężczyzną (1Tym 2:12; 1KOr 14;34 – 35). Czy jesteśmy ściśle i na trwałe związani Pawła poglądem na temat kobiet, wyrażonym w powyższych wersach? Z pewnością nie. Ciało Chrystusa w większości zostawiło tą prymitywną koncepcję za sobą. Dziś, mamy setki namaszczonych kobiet nauczycielek, prorokiń, pastorów i usługujących, które, chwała Bogu, nie milczą w kościele.

W podobny sposób Paweł polecił sługom, aby byli posłuszni swoim panom (Ef 6:4, Tyt 2:9). Kościół naruszał tą zasadę stale popierając różne anty niewolnicze działalności, w tym pomagał niewolnikom na drogach przerzutowych z czasów Wojny Domowej, zachęcając i umożliwiając niewolnikom nieposłuszeństwo wobec ich panów i ucieczkę.

Czy dojrzali chrześcijanie na całym Globie zgadzają się z podejściem Pawła, według którego niewolnicy uciekinierzy zawsze powinni wracać do swoich panów, aby ponownie poddać się jarzmu niewoli, a to PO TO, aby zgodzić się z Pawła opinią? Właśnie tak postępuje Paweł z uciekinierem, Onezymem, o czym czytamy w Liście do Filemona 9-24. Wysyła Onezyma z powrotem do Filemona wraz z prośbą o uwolnienie go.

Nie zrozumcie mnie źle. Rozwiązanie, jakie Paweł znalazł w przypadku Onezyma jest piękne i pełne łaski. Jego prośba do Filemona doprowadza do łez. Niemniej, czy to znaczy, że jest to uniwersalna zasada postępowania, którą należy stosować zawsze i wszędzie? Czy też możemy rozwinąć, zmodyfikować jego myślenie, aby odkryć inne „rozwiązania wiary” dla siebie samych? Miliony niewolników uciekinierów dokładnie tak zrobiło przez ostatni tysiąc lat. Czy mam przekonanie, aby powiedzieć, że Duch Święty NIGDY nie poprowadził ŻADNEGO uciskanego niewolnika, aby uciekł od tego ucisku? Nie!!!

Wracając do rządów wiemy przecież, że chrześcijanie mają długą historię sprzeciwiania się i odmowy posłuszeństwa, gdy chodzi o „posłuszeństwo” władzom, które Bóg ustanowił „nad nami”. Od aborcji do służby wojskowej, przez niesprawiedliwe wojny i karę śmierci, chrześcijanie pobudzeni przez sumienie długo „sprzeciwiali się postanowieniom Bożym i autorytetowi rządu”. A przecież Paweł napisał, że „kto sprzeciwia się władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci którzy przeciwstawiają się, sami na siebie potępienie ściągają” (Rzm 13:2).

Dietrich Bonhoeffer, powszechnie szanowany za prawe życie i służbę, jest również powszechnie uważany za męczennika z powodu konspiracyjnych działań mających na celu usunięcie od władzy Hitlera – po niepowodzeniu zamordowany przez hitlerowski reżim. Bonhoeffer zdecydowanie nie zgodziłby się z twierdzeniem Pawła, że WSZELKA władza jest od Boga (Rzm 13:1). Jest po prostu niemożliwe, że to Bóg ustanowił Hitlera, aby rządził Niemcami pod boskim namaszczeniem.

Ogromnie nadmierne uproszczenie Pawła wzywającego do całkowitego politycznego posłuszeństwa było, jak to mówi słynne powiedzenie Alberta Einsteina: „Prostsze niż to możliwe”. Nikt poważnie nie określiłby działania Bohhoeffera jako „sprzeciwianie się władzy i Bożemu postanowieniu”, jako wykroczenie, które sprowadziło na niego „potępienie”. Gdyby każdy wielki chrześcijanin, który sprzeciwiał się jakiemuś rządowi był „potępiony” za to, to niebo rzeczywiście byłoby rzadkością.

A tak przy okazji, Duch Święty zdecydowanie zarządził kilka „technicznie nielegalnych” ucieczek z więzienia, jak Dz 5:19; 12:10; 16:26. Gdyby Pawłowe propozycje z Rzm 13:2 były uniwersalną prawdą to apostołowie, którzy bezprawnie zatrzymani w więzieniu często uciekali, byliby wraz z Samym Duchem Świętym WSZYSCY winni „sprzeciwianiu się władzy i postanowieniu Bożemu”. Nie chciałbym być oficerem, który usiłuje wykonać nakaz aresztowania Ducha Świętego.

Poza tym wszystkim, co wymieniłem wyżej, może być również tak, że na spojrzenie Paweł na temat wybrania, predeterminizmu (jest to idea, w myśl której wszystkie zdarzenia są z góry zdeterminowane – przyp. tłum.) oraz analogię do garncarza, o czym pisze w 9-11 rozdziałach Listu do Rzymian większy wpływ miało stanowisko Pawła, niż jego epifania.

Paweł jako były faryzeusz był tak nasiąknięty hiper – suwerennością i super-predeterminacją, co w połączeniu ze stałą udręką spowodowaną odrzuceniem przez Żydowskich braci Mesjasza, razem powodowało to posunięcie się Pawła znacznie za blisko w stronę jego 'poirytowanych’ opinii, a za daleko od duchowego objawienia. Piszę o tym, ponieważ nie wydaje się, aby sprawy predeterminacji jak i wybrania kiedykolwiek w nauczaniu i głoszeniu stanowiły jakąś kwestię.

Jednak Paweł opisuje Boga jako suwerennego garncarza, który wcześniej decyduje o ludzkim upadku jako narzędziu gniewu i hańby BĄDŹ jako narzędziu chwały i czci. To wstępne formowanie człowieka wygląda tak samo, jak glina kształtowana w rękach garncarza. Taki obraz przedstawia Boga jako wszechmogącego garncarza uprzednio kształtującego i decydującego o całej naszej przyszłości dając nam ALBO wrodzone „wady ku upadkowi” bądź wrodzoną „wiarę ku powodzeniu”.
Ta Pawłowa analogia nie jest dobrze przemyślana i nie jest całkowicie zgodna z miłującym Ojcem, którego obraz objawił nam Jezus, z Ojcem, Który w ŻADEN SPOSÓB nie ma nic wspólnego z dawaniem nam złych wad, i który daje wyłącznie dobre dary Swym dzieciom (Jk 1:13-17; Mt 7:11). Powtórzmy, ta wątpliwa analogia może być bardziej wynikiem filozoficznego pociągu Pawła ku hiper-predeterminizmowi niż doskonałemu objawieniu z „trzeciego nieba”.

Chodzi o to, że nie możemy traktować Pawła osobistej perspektywy w taki sam sposób, jak traktujemy jego nadnaturalne objawienia z „trzeciego nieba”, który pochodzą bezpośrednio z „sali tronowej Boga”. Jezus NIGDY nie głosił i nie nauczał na temat tych specyficznych spraw, które wymieniliśmy wyżej, i miał ku temu powód. Chciał, ABYŚMY byli w tych dziedzinach elastyczni, myślący i wierni w NASZYM pokoleniu, wychodząc POZA Pawłowe rady ku coraz lepszym rozwiązaniom, pasującym do NASZYCH dni i NASZYCH okoliczności.
Z pewnością należy szanować mądrość Pawła i patrzeć na nią z każdego punkt widzenia, lecz nie jest to jedyna możliwa koncepcja w tych sprawach. Chrześcijanie na różnych poziomach wiary i obdarowania mogą nie zgadzać się co do nieistotnych, mało znaczących spraw wyżej opisanych i dalej funkcjonować w wierze, która podoba się Bogu.

Dla nas istotą jest to, aby znaleźć i postępować w sprawach sumienia zgodnie z NASZĄ „wiarą”.

Poświęćmy się więc zrozumieniu różnicy między EPIFANIAMI „od Pana” a FILOZOFIAMI „na temat Pana”. Epifanie to boskie objawienia, które pozostają bezdyskusyjne i nie podlegające poprawkom. W przeciwieństwie do tego, filozofie/koncepcje są uzasadnionymi ludzkimi opiniami, które zawsze podlegają dyskusji i podlegają wyższej i lepszej interpretacji.

Jezus, zarówno w czasie Swej ziemskiej służby jak i obecnie, zamieszkując w nas, milczy na tak wiele tematów – politycznych, socjalnych i seksualnej orientacji. Wydaje się, że złe jest powiedzieć, że Jezus głosowałby na republikanów, uznaje prawa do posiadania broni czy jest nieprzychylny wszystkim homoseksualistom. Nie o to chodzi, że koniecznie musi być przychylny tym wszystkim sprawom, lecz o to, że jest zdumiewająco milczący i niepotępiający, tak, jakby to nie były poważne problemy.

Zupełnie czym innym jest zmagać się w naszych codziennych sprawach z rozwiązaniami i głosować zgodnie z naszym najlepszym sumieniem, a czym innym jest powiedzieć, że Jezus zdecydowanie głosiłby tak samo, jak my i wyłącznie w taki sposób jak my na wieki wieczne.

Rozumiecie, o to chodzi. „Wszystko, co NIE wypływa z wiary jest grzechem” (Rz 14:23). Tak więc popieranie „bez wiary” prawa do posiadania broni, jest grzechem, dokładnie takim samym jak sprzeciwianie się mu, gdy nie mamy przekonania, wiary. Jeśli nie możemy zarejestrować się z wiarą/przekonaniem jako republikanie to jest to grzechem, podobnie jak rejestrowanie się bez przekonania, wiary, jako demokrata. Podobnie, żyć jako heteroseksualista bez naturalnej wiary jest równie grzeszne jak życie bez przekonania jako homoseksualista.

Brak lub obecność żywej wiary w Jezusa W danej chwili jest sprawą kluczową i do tego jedyną rzeczywistą. Sprowadzamy do istoty wszystkie błędy definiując „grzech” jako „zachowanie”, zamiast „przekonania”. Mojżesz pozwolił na rozwód ze względu na zatwardziałe serca, bądź innymi słowy: złe serce niewiary. To zachowanie było do uzgodnienia z powodu stanu ludzkich serc. Ich poziom wiary był decydującą sprawą, a nie kwestionowane zachowanie.

Nigdy nikogo nie nawrócimy jeśli skupiamy się na zachowaniu, zamiast na przekonaniach. „To jest dzieło Boże: wierzyć w Tego, którego On posłał” (J 6:28). Wiara, wiara, wiara! Jeśli nasze serca wypełnione są wiarą to Bóg będzie dawał nam pragnienia serc, same pragnienia, które poprowadzą nas do głosowania zgodnie naszą wiarą.

Paweł miał wiele epifanii i liczne poglądy. Epifanie są jak złoto, które możemy zanieść do banku, lecz poglądy to zupełnie inna sprawa. Te koncepcje to nasze „najlepsze zdanie” oparte na naszym zrozumieniu obecnej sytuacji w aktualnym czasie. Pawła epifanie W CHRYSTUSIE były bezcennym duchowym złotem. Bierz i całkowicie, na wieki ufaj im ponieważ są w całości tego warte. Są Bożym, nieskażonym sercem i nie należy się z nimi targować. Lecz, z drugiej strony, opinie są przedmiotem interpretacji i rozwoju dla wszystkich wolno myślących synów Bożych.

Na przykład, Pawłowe zasady, aby NIE dopuszczać kobiet do nauczania mężczyzn czy nawet mówienia w Kościele, jego opinia dotycząca niewolników, aby NIGDY nie sprzeciwiali się swoim panom, jego polityczne zdanie o tym, że rządy ZAWSZE są sługami Boga, jego przekonanie o tym, że Bóg jest jakimś kosmicznym mistrzem garncarskim, KSZTAŁTUJĄCYM od łona matki człowieka do porażki lub powodzenia – to wszystko są opinie, które z pewnością należy poważnie rozważyć. Niemniej, jego punkty widzenie to NIE epifanie, do których musimy ściśle przylgnąć na całą wieczność. Są to uzasadnione opinie, lecz niekoniecznie boskie dekrety.

Jezus dał nam miejsce na wzrost i rozwój czegoś lepszego, jeśli można. Stoimy na ramionach Pawła, a nie on na naszych. Jeśli możemy zobaczyć coś lepszego, większego, prawdziwszego i mocniejszego niż apostoł widział to on sam zachwycałby się i zachęcałby nas, aby zrobić z tego coś lepszego. Oświecona opinia to nie to samo, co wieczna epifania. Opinie/zdania rozwijają się i płynnie zmieniają, epifanie – nie.

Nauczymy się tej różnicy

Click to rate this post!
[Total: 16 Average: 1.3]

6 comments

  1. Zasadniczo z tym mógłbym się zgodzić. Wiadomo, są różne wypaczenia drogi Bożej. Odchodzić od Boga można na wiele sposobów. Jak ktoś ma problem z pychą, to wykorzysta wszystko, nawet Słowo Boże, żeby postawić na swoim… i przy okazji popsuć dzieła Boże, np. dzieląc społeczność.

    Ja podchodzę do tego w ten sposób, że całe Pismo jest nieomylne, ale nie oznacza to, że mój sposób interpretacji jest właściwy. Uczę się od Ducha Świętego i z roku na rok poznaję Boga coraz lepiej, ale moje zrozumienie Pisma jest wciąż niedoskonałe. W przeciwieństwie do tego, myśli Boga są doskonałe i wyższe od najwznioślejszych ludzkich przemyśleń. Z tego powodu wierne „przetłumaczenie” przesłania Bożego na nasz ludzki język i zrozumienie go we właściwy sposób wymaga cudu nie mniejszego niż samo natchnienie u autorów Pisma. Kiedy się o tym zapomina, to czytając Pismo wymyśla się różne głupoty, uproszczenia i udziwnienia, myśląc, że lepiej zrozumiało się Boga.

    Na tym chyba lepiej będzie skończyć, żeby nie popaść w spory o mniej istotne szczegóły. 😉
    Pozdrawiam
    Mateuszek

  2. Temat jest raczej zbyt obszerny, żeby dyskutować krótkimi postami, lecz przeciwny skrajny kierunek jest równie zgubny, co widać obecnie.
    Cyt.: „Na jakiej podstawie odróżnilibyśmy to, co jest sugestią, od tego, co jest niepodważalnym słowem Boga?” Więc lepiej ustalić, że absolutnie wszystko, i mamy to, co mamy?
    Przeciwny, tzn preferowany dziś: „całe Pismo…” bezwzględnie, nieomylne itd..itd.. i mamy w samych USA więcej zarejestrowanych denominacji niż jest wszystkich wersów w Biblii. Obserwuję od lat, że stosunek wielu do Pisma bardziej przypomina bałwochwalstwo, a nawet jest, niż zdrowe i duchowe podejście i ciągłe spory o rzeczy drugo i trzeciorzędne, o wersy, słowa interpretacje itd.. itd…

    Kończy się to tak, jak w tym artykule, zaraz później wstawionym tutaj: http://poznajpana.pl/czy-podazasz-za-jezusem-czy-stworzonym-przez-ludzi-systemem/

    Cyt.: „On mógłby nam podyktować miliony „zawsze pasujących” i zrozumiałych sugestii…” NIE, nie mógłby, bo takich nie ma! Tak samo wyglądające sytuacje, nie są takie same i nie mogą być zastosowane schematyczne rozwiązania. Mamy w Biblii na to przykłady.
    Po to jest nam dany Duch Święty, abyśmy mogli rozeznawać na własny użytek, co jakie Słowo mówi do nas, a może mówić do różnych osób i w różnych sytuacjach, różne rzeczy.
    W tym przypadku mamy problem nazbyt współczesnego myślenia, co sam właśnie napisałeś (cytat). W naszym, zresztą przesiąkniętym grecką filozofią, myśleniu, szukaniu mądrości, bardzo ważne miejsce zajmuje precyzja. Precyzja w technicznym sensie (niesamowita dokładność pomiarów wszystkiego, np.: od subatomowych do kosmicznych rozmiarów), oraz standaryzacja – wszystko musi do siebie pasować. (Pamiętasz jak się złościli(śmy), gdy do każdego telefonu była inna ładowarka? Już mamy jedną końcówkę do wszystkiego.) Do tego dochodzą komputery i cały osprzęt tego typu, gdzie wszystko uruchamia się w identyczny sposób, więc dawaj, przenosimy to hurtem na Boga.
    I ten sposób widzenia rzeczywistości, paradygmat, przenosi się również na studiowanie i interpretowanie Pisma, co jeszcze dodatkowo potwierdzają setki książek, w których utwierdza się w wierzących przekonanie, że na wszytko jest sposób. „Siedem kroków, pięć podskoków” i działa!! (bo zadziałało u mnie, tzn u autora).
    Dawno temu ktoś powiedział, że „Bóg nie jest aparatem wrzutowym”, bo już dawno temu ten sposób myślenia się pojawiał.
    Są rzeczy mnie i bardziej ważne. Czy rzeczywiście „długie włosy u mężczyzn” (bądź „krótkie u kobiet”) są bezwzględnym sposobem rozpoznawania, kto jest od Boga, a kto nie? itd…itd..

  3. Wrzuciłem ten cytat trochę prowokacyjnie, żeby zwrócić uwagę na pewną ogólną tendencję, która pojawia się w tym artykule.

    Autor w kilku aspektach jak najbardziej ma rację, ale moim zdaniem ogólna koncepcja jest nietrafiona. Uzasadnia on swoją tezę odwołując się do mnóstwa różnych zagadnień, więc gdybym chciał tak poważnie odnieść się do tematu, to musiałbym tutaj napisać jeszcze dłuższy artykuł, a to mija się z celem komentowania. Z tego powodu spróbuję jak najbardziej streścić swoje obiekcje.

    Z jednej strony, słuszne jest założenie, że Słowo bezpośrednio wypowiedziane przez Boga, a Słowa spisane przez wierzącego człowieka pod natchnieniem Ducha Świętego, to nie jest to samo. Jednak jeśli zaczniemy kwestionować to drugie tylko dlatego, że nie jest tym pierwszym, to jako ludzie skażeni przez cielesność i filozofie tego wieku, tak na prawdę możemy odrzucić niemalże cokolwiek, co jest napisane w Biblii i nam akurat dzisiaj nie pasuje.

    Z drugiej strony, objawienie jest progresywne i Bóg często w późniejszym czasie objawia bardziej szczegółowo, co miał na myśli, gdy przemawiał skrótowo i ogólnie za pierwszym razem. I tak np. zakon Mojżeszowy jest np. komentarzem do „dziesięciu przykazań” – co do „ducha prawa” komentarz i streszczenie są zgodne, ale co do „litery prawa” są czasem sprzeczne, bo np. ten, kto obrzezuje noworodki w sabat, łamie sabatowy zakaz pracy. Tak na prawdę to sam Jezus uczy nas na konkretnych przykładach, jak duchowo rozumieć nieprzystające do naszych czasów Słowa Boga z przeszłości – robił to 2000 lat temu np. w kazaniu na górze i robi to nadal dzięki darom Ducha Świętego. Widziałem nie raz, jak współcześnie działał Duch Święty i objawiał jak rozumieć pewne trudne i kontrowersyjne fragmenty z Biblii… niestety nie wyglądało to w ten sposób, jak opisał to autor.

    Z trzeciej strony autor dopasowuje fakty do swojej tezy. W pewnych miejscach apostoł Paweł wprost mówi, że wypowiada tylko swoje sugestie, uzasadnia to i pozostawia wybór sumieniu czytelników. Tak jest np. w częściach 14. rozdziału Rzymian i 7. rozdziału 1.Koryntian. Jednak dopasowywanie każdej wypowiedzi niezawierającej słów „tak mówi Pan” do kategorii niezobowiązujących sugestii jest dużym nadużyciem. By nie komentować całości, powołam się na przykład posłuszeństwa władzy. Apostołowie od początku nauczali, że gdy władza ludzka i Bóg sobie przeczą, to słuchamy Boga – godząc się z ryzykiem ludzkiej kary za nieposłuszeństwo ludzkiej władzy. Apostoł Paweł sam to stosował, odnosząc się równocześnie z szacunkiem do władz, z których zdaniem się nie zgadzał i które chciały go zabić. Czyżby autor zapomniał o Dziejach Apostolskich?

    Z czwartej strony, sam Bóg czasem pozornie sobie zaprzecza, gdy objawia coś nowego i rozwija to, co powiedział wcześniej. Gdy Bóg objawiał Mojżeszowi zasady dziedziczenia majątku w starożytnym państwie Izrael w linii męskiej, to wiedział o Selofchadzie, który miał same córki. Jednak z jakiegoś powodu poczekał, aż one zauważą, że w tych przepisach brakuje czegoś do pełni sprawiedliwości, aż zapytają o to Mojżesza i aż Mojżesz przedstawi tę sprawę Bogu. Wydaje mi się, że Bóg często celowo wypowiada się w sposób skrótowy, uproszczony, niezrozumiały i kontrowersyjny, żeby zobaczyć, co my z tym zrobimy. Bóg sprawdza, czy nam zależy na tym, by zbliżyć się do Niego i coraz dokładniej poznawać Jego wolę dla różnych spraw naszego życia. On mógłby nam podyktować miliony „zawsze pasujących” i zrozumiałych sugestii z podziałem na wszystkie państwa świata i na wszystkie epoki dziejów ludzkości, wyjaśniających Bożą wolę w każdym aspekcie życia…, ale po co wtedy mielibyśmy Go szukać?

    Załóżmy, że zaczęlibyśmy rozważać Pisma tak, jak proponuje nam autor. Na jakiej podstawie odróżnilibyśmy to, co jest sugestią, od tego, co jest niepodważalnym słowem Boga? A może fragmenty o Duchu Świętym wprowadzającym nas we wszelką prawdę są sugestią? A może te o zbawieniu z łaski są sugestią? Może te o braku konieczności obrzezania i literalnego przestrzegania zakonu są sugestią? A może te, o szacunku i poważnym traktowaniu powołanych przez Boga nauczycieli i innych usługujących są sugestią? A może te, że każdy wierzący, gdy przemawia, ma mówić jak słowo Boże, są sugestią? A może te o posłuszeństwie Bogu są sugestią?

  4. Właśnie o tym mowa w artykule. Czy rzeczywiście WSZYSTKO, co napisał Paweł to były słowa Boga??? Dlaczego więc, młodzi chrześcijanie wchodzą w związki małżeńskie skoro „Bóg powiedział”: 'Niech każdy pozostanie w takim stanie, w jakim go Bóg powołał’?
    Sam Paweł przecz temu, że „wszystko ma od Boga”, pisząc: „A co do panien, nakazu Pańskiego nie mam, ale wyrażam zdanie jako ten, który dzięki miłosierdziu Pańskiemu zasługuje na wiarę” (1Kor 7:25). WYRAŻAM ZDANIE!! To jest jego zdanie na dany temat, a nie to, co Bóg mu powiedział. To zdanie należy wziąć pod uwagę, rozważyć, ale decyzję podejmuje się na własny użytek i stosownie do własnych okoliczności życiowych, jak też na własną odpowiedzialność, nie Pawła, bo to „słowo Boże”.
    Rzeczywistym SŁowem Bożym jest wyłącznie Jezus.

    Do Adama i Ewy rzeczywiście przemawiał Bóg i to zakwestionował diabeł, przypinanie tego wersu do wszystkiego, co znajduje się w Biblii jest błędem.
    Tak też należy podejść do innych kwestii, szczególnie po doświadczeniach poprzedniego stulecia, setek milionów ludzi pomordowanych przez reżimy, które pojawiały się w różnych częściach świata. Czy faktycznie, jak wierzący, wierny „Słowu Bożemu” podpisywałbyś wyroki śmierci hurtem na setki tysięcy nieznanych Ci istnień ludzkich, gdybyś był urzędnikiem, w którymś z tych rządów, bo „nie ma innej władzy jak od Boga”?
    Czy nie ma wielu innych miejsc w Piśmie, choćby właśnie w listach Pawła, przeczących takiemu bezwzględnemu pojęciu?? (Choćby Ef.2:2-3).

  5. „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.