Depresja – świadectwo

Lisa Kelsen

Wobec tragicznego odejścia Robina Williamsa czuję, że muszę być szczera. Jest ktoś, kto musi to usłyszeć, a jeśli mogę dotrzeć choćby tylko jednej to będzie warto.

W młodości ogromnie cierpiałam z powodu depresji i samobójczych tendencji, wisiała nade mną czarna chmura. W swym bólu, aby się tego pozbyć, próbowałam wszystkiego zaczynając od nadużywania różnych substancji, przypadkowych związków i wymień co chcesz, cokolwiek mogło zagłuszyć ten ból w duszy. Próbowałam docierać do ludzi, ale nikt tego tak naprawdę nie pojmował. Byłam młoda, szczupła, atrakcyjna i wydawało się, że wszystko było w porządku.

Miałam dobrą pracę na polu medycyny, chałturkę w telewizji, miłą rodzinę i życie wydawało się w porządku. Gdy rozmawiałam z ludźmi, mówili żeby to przeboleć, po prostu masz zły dzień, dołujesz mnie, nie mam czasu na to, itd. Tak powierzchownie to im zależało, lecz w głębi nikogo to nie obchodziło, a co najmniej nie w taki sposób, jak mnie było potrzebne.

Dokąd mogłam się zwrócić?

No, medycyna na pewno mogła stanowić tą odpowiedź, w końcu było to coś, co rozumiałam, to byli eksperci.

Będąc w wielkiej potrzebie, chodziłam od lekarza do lekarza, a ich jedynym rozwiązaniem było traktowanie mnie lekami, a tylko istota problemy nigdy nie została tknięta. Wszystko było co najmniej tymczasowe, miałam wzloty i spadki, poruszałam się poboczami i czasami wracałam wstecz, żyjąc na nie kończącej się mieszaninie chemii. Nigdy to nie pomagało, a sprawy jedynie szły ku gorszemu, od jednej ciemności do jeszcze gęściejszej, nie dając drogi ucieczki.

Nie było żadnego rozwiązania, niczego, co nadawało by sens życiu, szukałam więc uwolnienia od tego bólu i ostatecznie uciekłam się do zakończenia życia. Wszystko wreszcie się skończy. Na szczęście znaleziono mnie kilka minut przed moim ostatnim tchnieniem i spędziłam kilka dni na intensywnej terapii, gdzie kręcili się wokół mnie, zadający to samo pytanie, choć widać było, że tak naprawdę to nie chcą poznać prawdy: „Czemu to zrobiłaś? Cóż takiego złego się działo, że chciałaś uciec, odbierając sobie życie?”

Po czasie na jaki pozwalało mi ubezpieczenie medyczne, wróciłam i trzeba było znowu zmagać się z tym samym. Oto byłam tutaj, żywym ciałem, zdemaskowana i nadal bez ulgi. Miałam jeszcze jedną szansę i w tej ciemności zwróciłam się do tego, kto zabrał mają wstrętną duszę i wprowadził życie, kto otoczył mnie ramionami i powiedział: „W porządku, kocham cię. Nic, cokolwiek zrobiłaś w przeszłości, ani co zrobisz w przyszłości, nie jest w stanie powstrzymać mnie przed kochaniem cię. Żadne plany, kłamstwa, osądy, po prostu miłość”. Nie jakaś szybka naprawa, powierzchowny bandaż, lecz głęboka pełna miłość, która zabrała ze mnie wszelki ból, cały strach, wszelki wstyd. W jednej chwili – byłam wolna. Bez tabletek, ograniczeń rehabilitacji, po prostu wolna,… właśnie tak.

Życie ciągle przynosiło czas zmagań, bólu serca, a czasami rozpaczy, lecz nie jestem sama, Ktoś troszczy się o mnie, ktoś jest u mego boku bez względu na to, co się dzieje i nie zawiedzie mnie. Trudne czasu nie odchodzą tak po prostu, nie rozwiązałam wszystkich, lecz idę ręka w rękę z moją prawdziwą miłością, moim zbawicielem, moim przyjacielem.

Czy to możliwe, możesz powiedzieć?

„Jak możesz mówić mi, że jedyne, co muszę zrobić to poddać swoje serce, a cały ten ból po prostu odejdzie? To jest kłamstwo, bajka, żart”.

Nie jest żartem to, że prawdziwy, żyjący, oddychający Bóg, który cię kocha, troszczy się o ciebie bardziej niż ktokolwiek inny mógłby to robić w swym najlepszym czasie, przychodzi do ciebie.

Przyjacielu, zmagający się z swoimi demonami, z rozpaczą, którą usiłujesz ukryć, zwróć się do tego, który cię zna, stworzył ciebie i wie, jak dotrzeć do tych głębokich bolących miejsc i może je wziąć w ciągu dnia, chwili.

Nie musisz zmagać się samotnie, to nie koniec. Masz wszystko, czego potrzeba do życia. Wszystko do przeżycia. Co masz do stracenia? Kogo to obchodzi, co powiedzą ludzie? Zawsze będą nienawistni ludzie, którzy cię będą osądzać, potępiać i ludzie, którzy mają coś negatywnego do powiedzenia. Nigdy nie będziemy w stanie dostać do standardów tego świata, lecz to się nie liczy. To jest twoje życie.

Każdy dzień jest darem, ty jesteś darem i masz prawo do życia. Masz coś, co możesz dać, Jesteś tutaj potrzebna. Po prostu oddaj swoje serce Jezusowi. Nie masz niczego do stracenia, a możesz tylko zyskać.

Skorzystajcie z mojego doświadczenia, nie będzie samych róż, lecz mogę ci powiedzieć z pierwszej ręki, że będziesz miał przyjaciela, prawdziwego przyjaciela, prawdziwą miłość, która będzie przy tobie w czasach ciemności, dodająca otuchy w czasach trudnych, dająca nadzieję w serce, dająca odwagę i siłę, gdy jesteś słaby, ktoś, kto cię będzie słuchał i prowadził.

Tu nie chodzi o kościół, ani o religię. Jeśli tak usłyszałeś to jest to kłamstwo. Niestety znajdziesz wokół wiele fałszerstwa, to pewne. Mówię o prawdziwej więzi z Jezusem, który jest z tobą dzień po dniu. To jest twoja nadzieja, twoja pomoc, twoja kotwica w tym świecie.

Nigdy nie znajdziesz tego w narkotykach, seksie, pieniądzach czy sławie. Proszę, zaufaj mi, Oddaj swoje serca, to przerażająca ja o tym wiem, lecz warte ryzyka. Jeśli próbowałeś wszystkiego innego, co masz do stracenia?

Jeśli chcesz wiedzieć coś więcej o mojej historii, bądź chcesz porozmawiać, jestem tutaj dostępna, szczerze i naprawdę mogę zrozumieć twój ból.

Bądź błogosławiony przyjacielu, ktoś cię kocha.

Lisa Kelsen

поисковая оптимизация сайта продвижение сайтов

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 5]

One comment

  1. Szkoda ,że do napisania takiego świadectwa skłania śmierć znanego aktora.
    I okazuje się, że sława i pieniądze nie znaczą nic w obliczu życia i śmierci .
    Mnie jednak zasmuciło to, że w codzienności nie zwracamy uwagi na siedzących, czy żyjących wokół nas ludzi .
    Najczęściej dowiadujemy się po fakcie, że ktoś tam był śmiertelnie chory i odszedł z tego świata.
    Także to, że ktoś leży w szpitalu w poważnym stanie , czy czeka na poważną operację .
    Wstydzimy się słabości naszego ciała czy naszej duszy .
    Nie mamy w kręgu znajomych ludzi, którym można powierzyć sekret, tajemnicę czy informację o złym stanie zdrowia.
    Dlaczego?
    Dlaczego nawet osoby bliskie wiedzące o problemie danej osoby ukrywają to do momentu, gdy mogą powiedzieć : ” A ja wiedziałem, że tak się stanie”
    Czy uważasz się w tej sytuacji za proroka?
    A gdzie zwykła ludzka solidarność?
    Nie mówię już o tym, że w tym względzie chrześcijanie w niczym nie różnią się od tego świata.
    Niedawno zmarła inna znana osoba, Whitney Houston.
    Przecież chrześcijanka.
    Gzie byli pastorzy, przyjaciele, gdy staczała się w przepaść ?
    Czy zapomniano o tym co mówił Jezus?

    (4) Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie pozostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustkowiu i nie idzie za zagubioną, aż ją odnajdzie? (5) A odnalazłszy, kładzie ją na ramiona swoje i raduje się. (6) I przyszedłszy do domu, zwołuje przyjaciół i sąsiadów, mówiąc do nich: Weselcie się ze mną, gdyż odnalazłem moją zgubioną owcę!
    Płaczemy nad ludźmi, po czasie.
    Widzimy „wielkich, gdy odchodzą nagle.
    A co z Kowalskim , który siedział koło ciebie, a od dłuższego czasu go nie widać?
    A z Wiśniewskim, który poszedł w „tany” i pogrąża się w alkoholu?
    A co z innymi, których porwała „trąba grzechu”?
    Zatem czekajmy, może kolejna śmierć „wielkiego ” człowieka pobudzi kogoś do refleksji?
    Bo przecież pastorzy etatowi są tak bardzo zapracowani na co dzień, że nie mają czasu by zostawić 99 owiec i iść za tą jedną.
    W niedzielę wygłoszą kazanie jakie są skutki odejścia od zboru dając za przykład ofiarę ich lenistwa i ostrzegając innych przed odejściem.
    I jeszcze jedno.
    Przyprowadzenie ludzi do Jezusa, to nie wszystko.
    Oni muszą przebywać w Nim, a to zależy od tego Pastorze czy jest On obecny w Twoim zgromadzeniu.
    Jeśli jednak są owce, które odchodzą i nikt ich nie szuka, to może Ty jesteś „głową ” tego zgromadzeni, a nie Jezus?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.