Rozdział 5 – Uwielbienie – naturalny rozwój chwaly

Ruth Heflin

Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec.
Jezus

Jezus powiedział swoim uczniom, że musi iść do Samarii. Tam usiadł przy studni i rozmawiał z kobietą. Zadawała mu wiele pytań, a On przekazał jej jedno z największych objawień. Dlaczego piszę, że jest to jedno z największych objawień. Ponieważ ono objawia wolę Boga. On szuka ludzi, którzy Go będą uwielbiać. Jeżeli pragniesz żyć w rzeczywistości chwały, musisz uwielbiać. Musisz uwielbiać Go więcej.
Ojciec takich szuka, którzy by mu cześć oddawali.”

Tego właśnie Bóg pragnie z ziemi.

Objawienie przekazane Samarytance jest obecnie w całym Ciele Chrystusa bardzo eksponowane. Bóg szuka tych, którzy Go będą oddawali mu cześć (uwielbiali). Może nam się wydawać, że zawsze to robiliśmy, każdego niedzielnego poranka bierzemy udział w części nabożeństwa zwanej uwielbieniem. Bierzemy udział w liturgii czy też pewnej formie, lecz jest całkowicie możliwe być na uwielbieniu i nigdy nie uwielbiać.

Umieściliśmy na tablicy ogłoszeniowej w zborze informację: Niedzielne poranki uwielbiające godz.11. Prawdą jest natomiast, że zazwyczaj mamy na naszych porankach „uwielbiających” wszystko oprócz uwielbiania. Całe spotkanie nazywamy „uwielbianiem.” Relatywnie niewiele serc jest szczerze uniesionych w czasie uwielbiania na naszych spotkaniach. Bóg szuka czcicieli.

Uwielbianie pomaga nam pozbyć się z naszego życia wielu duchowych i naturalnych frustracji. Poprzez uwielbienie Bóg doprowadza nas do jedności ciała, ducha i umysłu. Bóg przebudowuje nasze pojęcie prawdziwego uwielbiania. Prawdziwe uwielbianie wypływa z serca, w miłości i czci dla Pana.

Wcześniej Duch Boży przekazywał nam posłanie o oddawaniu chwały – chwaleniu Boga i chwała jest istotna. Chwała jest sposobem wejścia do obecności Pana. Wchodzimy do Jego bram ze śpiewem i w jego przedsionki z chwałą. Chwała jest drzwiami wejściowymi. Lecz w przeszłości, gdy już tam weszliśmy, często nie wiedzieliśmy, co należy robić dalej. Nie robiliśmy nic lub też zmienialiśmy porządek nabożeństwa, zbierając kolektę, przekazując ogłoszenia. Itp.

Jest to podobne do odwiedzin w Biały Domu w celu spotkania się z Prezydentem. Możesz podjąć się wszelkich wysiłków, aby się tam dostać, zdobyć wszystkie niezbędne zezwolenia. Kiedy już wszystko jest załatwione, wjeżdżasz do Białego Domu, zauważając piękno jego wejścia. Po kilku chwilach jesteś wprowadzony do Owalnego Biura, rozglądasz się nieco i mówisz:

W porządku, możemy wracać do domu. Chciałem po prostu zobaczyć, jak to wygląda.

Czy wyszedłbyś z Białego Domu bez wykorzystania możliwości spotkania się z Prezydentem? W ten właśnie sposób postępujemy z Bogiem. Podejmujemy wysiłki, aby wejść do Jego obecności, lecz gdy już się tam dostaniemy, rozglądamy się trochę wokół i mówimy:

– To bardzo miłe miejsce, zobaczymy się z Tobą następnym razem.

Po co przyszliśmy? Czyż nie po to, by uwielbiać Króla w Jego Chwale i całym Majestacie?

Pan uczy nas, że nie ma jakiegoś szczególnego miejsca, gdzie należy uwielbiać. „Domy Boże” są budowane i to jest w porządku. Lubię czcić Boga w budynkach kościelnych, salach i miejscach poświęconych i wydzielonych na spotkania z Bogiem. Uwielbiamy Boga w kaplicy przyległej do naszego domu w Jerozolimie, wcześniej uwielbialiśmy w naszym domu i Chwała zstępowała tam. Gdybyśmy jednak mieli jakiś wybór, wolałabym osobne miejsce wydzielone do uwielbiania Pana. To może być niezgodne z tymi, którzy wolą uwielbianie w domach, lecz istotą nie jest miejsce, w którym się z Bogiem spotykamy. Serce może się spotkać z Bogiem w każdym miejscu i o każdej porze. Możesz spotkać Go w samolocie czy w biurze siedząc przy biurku. Większość z nas spędza niewiele czasu w obecności Pana. Tak, modlimy się za narodami; tak, prosimy Boga o błogosławieństwo dla Jego sług, modlimy się o nasze kościelne programy, wierzymy Bogu, że będą zabawieni ludzie z ulicy – lecz gdy chodzi o Niego i tylko o Niego samego, to nie mamy czasu.

Bóg ma ludzi po to, aby Go czcili. Co innego będziemy robili przez całą wieczność? Będziemy oddawać chwałę, uwielbiać i czcić Go. Zacznijmy teraz.

Widzę różnicę między chwałą, a uwielbieniem, tak jakbym brała udział w procesji w Palmową Niedzielę.

Wraz z innymi zdejmuję płaszcz i rzucam entuzjastycznie tak, aby Pan mógł po nim przejechać. Zrywamy palmowe gałązki i machamy nimi nawet rzucając je na Jego drogę. Krzyczymy głośno wraz z całym tłumem:

– Hosanna! Hosanna! Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w Imieniu Pańskim.

To jest chwałą.

Nagle zauważam małego osiołka jadącego wzdłuż drogi Palmowej Niedzieli. Idzie swoją drogą aż do chwili, gdy mija mnie tuż obok, wtedy staje. Jezus, Król Królów i Pan Panów siedzi na ośle, spogląda na mnie i mówi:

– Rut, kocham cię –

Strumień łez spływa z moich oczu. Odpowiadam:

– Kocham Cię, Panie –

Już nie macham dłużej palmowymi liśćmi wołając „Hosanna!”. Klęczę w uwielbieniu i mówię „Mój Panie, mój Boże. „Zdaje się, że tłumu już nie ma wokół mnie, choć w rzeczywistości ciągle się kłębią. Inni wciąż machają swoimi palmami, ciągle wykrzykują „Hosanna.” Lecz jestem całkowicie nieświadoma tego, co się dookoła mnie dzieje.

Spogląda na mnie i cała miłość wieczności wlewa się do mojej duszy, w tym momencie wiem, jak bardzo mnie kocha. Poznałam Jego Majestat jak nigdy dotąd, nikt nie musi mi mówić, że On jest Królem, wiem o tym, uwielbiam Go, klęczę przed nim, rozpoznając Jego Majestat i Jego królewską pozycję. Uwielbienie jest twoim zamknięciem się z Bogiem. W samym środku najbardziej ruchliwej ulicy miasta, restauracji, w środku największego nasilenia zajęć znajdujesz krótkie chwile, aby być tylko z Panem. Dzięki Bogu za to, że może być wiele takich momentów w ciągu dnia, kiedy jesteś tylko ty i Pan. Nawet jeżeli wiele rzeczy dzieje się wokół ciebie, możesz zamknąć się z Nim.

Kilka lat temu jeden z naszych braci miał wizję, w której widział wielkie tłumy ludzi zbliżających się do tronu Bożego. Tłumy przychodziły z chwałą ze wszystkich narodów świata. Zastanawiał się czy będzie wystarczająco dużo miejsca przy tronie również dla niego. Zbliżał się do tronu coraz bardziej i bardziej. Kiedy stanął przy samym tronie upadł w uwielbieniu i czci, rozejrzał się wokół i był przekonany, że nie ma nikogo więcej tutaj, był po prostu on i Pan.

Jak to będzie, gdy będziemy tam jako część przyszłych tłumów przed Nim? Będzie tak, jak w czasie prawdziwego uwielbienia, wielu wokoło, lecz ty nie wiesz, że oni tam są, jesteś sam na sam z Panem przed Jego tronem.

Pan pokazał mi jak łatwe jest uwielbianie. W kręgach zielonoświątkowych doświadczamy czegoś, co, gdy byłam dzieckiem, było powszechnie nazywane „wzniosłymi chwilami na Syjonie.” Bywały nabożeństwa, gdy manifestowały się obecność i Chwała Boża. Wtedy zastanawialiśmy się, jak to osiągnąć ponownie i nie byliśmy tego pewni.

Usługiwałam w różnych miejscach Anglii przygotowując spotkanie w Royal Alber Hall w Londynie, sponsorowane przez Lady Astor. Podczas nauczania w jednym z Zielonoświątkowych zborów na temat chwały i uwielbienia doświadczyliśmy wspaniałej obecności Bożej. Po spotkaniu pastor zapytał mnie:

– Tylko jedna rzecz mnie martwi, jak my to zrobimy ponownie?

Sądzę, że każdy pastor miał podobne uczucia wielokrotnie, każdy lider muzyczny doświadcza tego często.

– Dziś mieliśmy udany wieczór, ta pieśń była tak namaszczona, Chwała zstąpiła. Czy możemy to zrobić ponownie?

Ponieważ jakaś szczególna pieśń była namaszczona na nabożeństwie poprzedniego wieczora, lider próbuje ją powtarzać następnym razem i nic się nie dzieje. Bóg sprawia, że tak się dzieje, aby nam pokazać, że chwała nie jest w pieśni, chwała jest w Jego obecności. Kiedy zdarza się, że pastor ma szczególnie błogosławione nabożeństwo, często próbuje robić następne w ten sam sposób i to nie wychodzi. Bóg uczy nas tajemnic Jego wzorów uwielbiania. Jeżeli będziemy postępować według Jego wzorów, nie będzie miało żadnego znaczenia, jakie pieśni śpiewamy; Jego Chwała zstąpi. Duch uwielbienia musi zstąpić na zgromadzenie, musi zstąpić na ciebie, a wtedy będziesz uwielbiał.

Pomocne jest śpiewanie pieśni, które nie są zbyt skomplikowane. Duchowość jest łatwa. Jeżeli umysł masz zajęty tekstem, jesteś zbyt zajęty myśleniem, a twój duch nie wznosi się. Chcemy, aby duch nasz, w miarę jak namaszczenie rośnie, wznosił się w górę w uwielbieniu. Korzystaj z prostych pieśni, nie troszcz się o piękno słów ani idei. Nie przejmuj się głębokimi myślami. Niech chóry śpiewają skomplikowane pieśni, a zgromadzenie niech oddaje chwałę, cześć i uwielbienie w prostocie, tak aby każdy mógł się zatracić w uwielbieniu.

Rzutniki są wielkim błogosławieństwem dla gości, którzy mogą nie znać tekstów pieśni, jeżeli jednak zbór ciągle potrzebuje pomocy rzutnika, to muzyka jest zbyt skomplikowana do prawdziwego uwielbiania. Gdy będziesz śpiewał proste pieśni, duch uwielbienia przyjdzie.

W Ciele Chrystusa jest obecnie więcej pięknych pieśni niż kiedykolwiek wcześniej. Tak wielka różnorodność! Taki wielki wybór! Korzystaj z nich, aby wprowadzić ducha uwielbienia. Doświadczam go spadającego na ramiona lub poruszającego się w głębokości ducha. Kiedy tak się dzieje, nikt nie musi mi mówić: „Uwielbiaj Pana.” Nawet jeżeli śpiewamy najszybsze pieśni, mój duch zwalnia i jestem przekonana, że jestem tylko ja i Pan. Uwielbiam Go.

Gdy lider uwielbienia jest świadomy, że namaszczenie zostało zbudowane do takiego punktu, że duch uwielbienia przychodzi, powinien szybko przejść do prostych pieśni uwielbienia. Gdy uwielbiasz, nie potrzebujesz mówić wielkich rzeczy. Wy, kobiety, możecie rozmawiać ze swoimi mężami stale i wciąż – o dzieciach, rachunkach, i innych sprawach, lecz w czułych momentach, jestem tego pewna, słów jest niewiele i pochodzą one z samego serca. Teraz nie rozmawiacie przecież o rachunkach, problemach, zakupach, dzieciach, po prostu radujecie się swoją obecnością nawzajem. To samo dotyczy czasu, gdy uwielbiamy Pana. Służba chwały pomnaża namaszczenie na nabożeństwie. Zwiększa namaszczenie poszczególnych osób, lecz służba uwielbienia przynosi Chwałę. Chwała przynosi namaszczenie do uwielbiania, a uwielbianie przynosi namaszczenie Chwały.

Tak jak oddajemy chwałę do chwili aż przyjdzie uwielbienie, tak, jeżeli chcemy doświadczyć Chwały, uwielbiamy aż do chwili, gdy przyjdzie Chwała. Gdy oddajesz chwałę, przychodzi uwielbienie i jeżeli chcesz wejść w większą głębokość uwielbienia, musisz osiągnąć wyższy poziom chwały, która pomaga ci wspiąć się na szczyt góry.

Czasami, gdy jesteśmy na 1/4 wysokości góry, mówimy „zaśpiewajmy pieśń uwielbienia” i śpiewamy ją – wypowiadamy słowa, ale czy nasze serce uwielbia? Staramy się uwielbiać, gdy nasze serca nie weszły jeszcze w atmosferę uwielbiania. Innym znowu razem ta atmosfera przychodzi tak łatwo, płaczemy przed Panem, uwielbiamy Go z głębi, odczuwamy Jego majestat oraz królewskość. Z każdym poruszeniem Bożym przychodzi Chwała. W przeszłości poświęcaliśmy niewielkie ilości czasu na uwielbianie w stosunku do ilości czasu na chwałę. To się zmieni. W miarę jak przebudzenia będą się rozszerzać, będziemy oddawać mniej chwały a więcej uwielbiać.

Kiedy zaczęliśmy śpiewać nową pieśń, śpiewać spontanicznie, bardzo dużo nauczyliśmy się. Dowiedzieliśmy się o naszej relacji z Bogiem. Zauważyliśmy, że znacznie łatwiej nam idzie, gdy używamy zwrotów zawierających słowa: „Pan uzdrawia; On zbawia; On chrzci, On pociesza, On dba, On zaopatruje.” Lecz w czasie uwielbiania koncentrujemy się na Bogu, na tym kim On jest, a nie na tym co on zrobił. Kiedy próbowaliśmy uwielbiać bez używania słów, doświadczaliśmy długich okresów ciszy, tak więc wracaliśmy do zwykłych pieśni chwały ze słowami. W ten sposób wracaliśmy do obecności Pana, aby zobaczyć co On nam pokazywał. Zajęło nam trochę czasu nauczenie się uwielbiania osoby Pana.

W relacjach małżeńskich twój mąż jest tym, który zarabia na życie, wynosi śmieci, prowadzi samochód, wykonuje pewne szczególne zadania, lecz w tym nie ma zbyt wiele relacji wzajemnych. Tak dzieje się z wieloma małżeństwami. Jest to „słowna” relacja, oparta na tym, co on robi. Wielu mężów natomiast mówi: „Ona wspaniale gotuje, znakomicie utrzymuje dom w czystości i wspaniale dba o dzieci.” Czy przed ślubem gotowała obiady? Sprzątała dom? Dbała o dzieci? Co takiego sprawiło, że ją pokochałeś?

– To były te piękne niebieskie oczy
Czy zapomniałeś, że ona ciągle ma te niebieskie oczy?

– No, ten uśmiech –

Czy zapomniałeś, że ona ciągle ma ten uśmiech?

– Było coś wspaniałego i błyskotliwego w jej osobowości –

Kobiety zapomniały, co takiego spowodowało, że zakochały się w swoich mężach.

– O, sposób w jaki stał, coś w tym było, mogłam czuć jego siłę.

W ten sposób myślała o nim przed ślubem, potem myśli już tylko o tym, co on robi. On zaś myśli tylko o tym, co ona robi. Podobnie ma się sprawa z naszym stosunkiem do Pana. Kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy Go, nie zrobił dla nas niczego, czego byśmy byli świadomi, lecz zobaczyliśmy, że jest wspaniały.

„Kocham Go z całego serca” – mają skłonność wyznawać nowo nawróceni.

Jakiś czas po zbawieniu zaczynamy myśleć o Nim w inny sposób: „On zbawił mnie, On napełnił mnie Duchem Świętym, On mnie uzdrawia, gdy jestem chory…” Lecz co z Jego osobą?

– No, gdy potrzebuję pieniędzy na zapłacenie rachunków, On daje mi pieniądze –

Lecz co z Panem jako osobą.

Nasza chwała jest skierowana na słowa, zapominamy KIM on jest. Jeżeli zakochaliśmy się w Nim nie znając Go, to czyż poznanie Go nie powinno spowodować większej relacji miłości i uwielbienia. Aniołowie w niebie uwielbiają Go, chociaż nigdy nie zostali zbawieni. Uwielbiają z powodu osoby Pana, uwielbiają ponieważ znają Go, a nie dlatego, że zostali zbawieni, uzdrowieni, czy wypełnieni Duchem Świętym.

Nie umniejszam roli oddawania Mu chwały za to, co dla nas uczynił, nigdy nie powinniśmy w tym zawodzić, lecz podkreślam fakt, że Bóg chce, abyśmy znali Jego – Kim był, Kim jest i Kim będzie, abyśmy odczuwali Jego obecność, przychodzili do Niego w taki sposób, w jaki będziemy wielbić Go w Jego pięknej świętości na świętej górze. Jego wolą jest, abyśmy ponad wszystko starali się być czcicielami.

Prowadził ze mną wywiad pewien Anglik, który pracował przy Angielskim Parlamencie, odwiedzał Parlament Europejski oraz parlamenty poszczególnych krajów europejskich. Ponieważ słyszał nieco na temat tego, co Bóg dla mnie zrobił, zapytał:

– Jakie są Pani aspiracje na przyszłość

Sądziłam, że chodzi mu o zbliżającą się konferencję w Royal Albert Hall, więc odpowiedziałam:

– Wierzymy, że gdy przyjdą ludzie, wzniosą swoje głosy w uwielbieniu i gdy będą uwielbiać w Duchu, potężny obłok Chwały zstąpi na Royal Albert Hall, na Londyn i całą Anglię. Wierzymy, że to zmieni naród i przyniesie przebudzenie.

– Nie, nie – odpowiedział – nie pytałem o wasze aspiracje dotyczące spotkania. Chcę wiedzieć, ponieważ miałaś tak wiele wspaniałych doświadczeń w życiu i spotkałaś tak wielu wspaniałych ludzi …. (i dalej rozwijał w tym guście). Chodzi mi o to, jakie masz aspiracje osobiste na przyszłość.

– Chcę być chwalcą – odpowiedziałam mu – i chciałabym, aby Bóg dał mi umiejętność zaszczepiania pragnienia uwielbiania innym.

To też miałam na myśli. Jeżeli Ojciec szuka czcicieli, zatem ty i ja musimy być ludźmi, którzy odpowiedzą na wołanie Ojcowskiego serca i będą czcić Go w duchu i w prawdzie. Nie pozwól, aby choć jeden dzień upłynął bez uwielbiania Go.

Wśród charyzmatyków, ci spośród nas, którzy mają protestancki grunt są zwykle wspaniałymi chwalcami, lecz większość nie jest mocnych w uwielbieniu. Katolicy wiedzą, jak uwielbiać, lecz nie są gorliwymi chwalcami. Oni muszą się nauczyć jak chwalić, a my – jak uwielbiać. Gdy oni nauczą się jak chwalić, a my jak uwielbiać, razem pójdziemy w potężnej sile.

To uwielbienie przynosi chwałę, a ogromnym Bożym pragnieniem jest, aby Chwała Pana „pokrywała całą ziemię, jak wody pokrywają morze.” Chwała będzie zstępować jak śnieg. Chwalcy oddają chwałę aż do chwili, gdy przyjdzie duch uwielbienia. Czciciele uwielbiają aż do chwili, gdy objawi się Chwała.

Możemy sprowadzać chwałę naszymi głosami, możemy sprowadzać chwałę na nasze nabożeństwa, do naszych domów, do naszych społeczności, do naszych miast – naszymi głosami.

Po pierwsze musimy poddać nasze głosy chwale, następnie poddać je w uwielbieniu – aż ostatecznie Chwała Boża objawi się w naszych głosach. Uczymy się słodkiego poddawania się Bogu.

Moja Matka wstała i zaczęła prorokować w samym środku konferencji, którą prowadziłam w Virginii. Zobaczyła wizję przebudzenia dni ostatecznych. Bóg pokazał jej, że przebudzenie tych ostatecznych czasów będzie większe niż cokolwiek, co Kościół widział od ukrzyżowania i zmartwychwstania.

To jest wielkie, nieprawda? Większe niż Azusa STreet, większe niż przebudzenie 1948 roku, Większe niż Dzień Zielonych Świąt. Zielone Święta to były pierwsze owoce, teraz jesteśmy już przygotowani do żniwa. Wierzę, że jesteśmy na zboczu tego przebudzenia, na samym początku tych dni Bożych. Sposób na wkroczenie do tego przebudzenia jest poprzez chwałę i uwielbienie.

Nikt nie napisał książki o tym, co Bóg zamierza uczynić w tych dniach. Nikt wcześniej nie przerabiał tego, aby nam powiedzieć:

– Skręcisz w prawo, następnie w lewo i prosto.

Będziemy wiedzieli, w którą stronę skręcić, jeżeli będziemy przebywać stale w Jego obecności w Duchu, jeżeli  nauczymy się odpoczywać w Nim, czuć się pewnie i lekko.

Uwielbiajcie Boga!

раскрутка

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.