Zderzenie królestw – nieodwołalna zmiana

Logo_VanCronkhite

Część pierwsza

Nasze życie kończy się w dniu, gdy przestajemy mówić o ważnych sprawach; Martin Luther King, Jr.

Oto jestem tutaj!  ; Martin Luther

Był taki czas, gdy Marcin Luter i Martin Luther King Jr byli szaraczkami, którzy pewnego dnia powiedzieli: „Basta! Wystarczy!” Szaraczkami, którzy zrobili tylko tyle, że zajęli stanowisko, ponieważ zobaczyli coś, co nie było w porządku. Publicznie zaczęli wygłaszać to, o czym wielu wiedziało, lecz bało się mówić. Mieli poczucie tego, że Bóg był blisko i był z nimi. Poznali niesprawiedliwość i więzy, w których znaleźli się ludzie, których kochali, a stawką była reputacja ukochanego Boga. Zrobili jedyne, co mogli zrobić: stanęli przeciwko rządzącym królestwom swego świata.

Obaj rozumieli to, że tu nie chodzi o ludzi, ciało i krew, lecz, że coś dzieje się wtedy, gdy kontrolujące w ich czasach systemy starają się zapędzić ludzi do niszczącego życie status quo. Historia potwierdza fakt, że gdy tylko ludzie zajmują stanowisko systemu podnoszą swoje szpetne głowy. Zmiana staje się katalizatorem niebezpiecznej, zmieniającej życie konfrontacji, zmiana dokonuje się na stałe i nie bierze jeńców.

Luter i King i ci, którzy stanęli po ich stronie nie byli głupimi ludźmi. Zważyli koszty i zdecydowali, że nie będą dalej żyć w milczeniu. Zobaczyli coś, i z tego względu zajęli stanowisko. Zobaczyli ludzi, biednych materialnie i ubogich w duchu, w więzach, i wytrwali najciemniejsze godziny sprzeciwu wobec nich powszechnej opinii, która w obu przypadkach była napędzana przez doktryny ustanowione przez Kościół.

Obaj, Luter i King, kochali Kościół, lecz kochali Ojca ludzi kościoła jeszcze bardziej, nie mogli więc dłużej milczeć. Kochali na tyle mocno, aby powiedzieć o tym, co było złe. Musieli sprzeciwić się systemom, które obiecywały wolność, po czym zniewalały. Musieli pokazać ratunek. Najpierw ratunek duchowy i rozwiązania mówiące: „jak więc teraz mamy żyć?” Potępili to, co robiono ludziom w imieniu Jezusa, w Imieniu Boga Ojca, jako zło!

Milcząca mniejszość

Niewątpliwie usłyszeli drwiny w stylu: „A co ty sobie myślisz? Kim jesteś? Jaką szczególna łaskę masz? Skąd wiesz, że masz rację?” zarówno od rówieśników, przyjaciół jak i przeciwnych frakcji. I nie chodziło o to, że wszystko jest źle. Wystarczyła tylko próba korekty fundamentalnego systemu wierzeń w miejsce tego, co wyglądało dobrze, lecz niosło ludziom śmierć. Religijne systemu, komercja i polityka zeszły się razem, aby zdyskredytować ich i zakneblować.

Marcin Luther i Martin Luther King, Jr. zwyciężyli, ponieważ ta sprawa była ważna. Idąc przeciwko dominującym wartościom, opiniom i wierzeniom ówczesnego kościoła, zaryzykowali wszystko. Zobaczyli coś straszliwie złego, zobaczyli systemy, w których jedni ludzie twardą ręką rządzili wolnością innych i tak nią zarządzały, aby było to dobre dla tych systemów dobrze. Zobaczyli biednych i ubogich w duchu, którzy byli systematycznie więzieni w systemach; zbyt wielu ludzi tkwiących w niewolnictwie.

Tak więc, Luther, jeden mały wierzący słowu, rozpoczął reformację. Jedną akcją, kawałkiem papieru wyliczającym błędy kościoła przybitym na drzwiach, ogłosił, że nadszedł czas. Pytano go czy nie mógłby się skupić na tym co dobre w Kościele i zapomnieć o złu. Odpowiedział młotkiem, gwoździem i wyliczeniem 95 rzeczy, które straszliwie źle zostały przez establishment kościoła poprowadzone. To uruchomiło kolejny ruch, Reformację, a raczej była to rewolucja.

Kosztowała dużo, bardzo dużo. Zawsze wielkimi kosztami obarczone było ruszanie jako pierwszy ze zmianami; powiedzieć, że coś złego jest w tym, co sam wszystkim dawałeś. Księga mówi, że nikt nie chce nowego, wierząc, że stare jest lepsze. Łatwo to zobaczyć 500 lat później, lecz wtedy nieliczni chcieli prowadzić tą walkę.

Dziś, dla mnie i wielu innych liczy się to, aby życiowi nieudacznicy, pozbawieni praw i zhańbieni usłyszeli o Królestwie Bożym i o wszystkim, co ono oferuje. Już dłużej nie wystarczy obiecywać ludziom nieba dzięki jednej modlitwie (grzesznika – przyp.tłum.) i piekło bez niej. Nie wystarczy już więcej opierać całego chrześcijaństwa na kodzie postępowania moralnego, bez nadziei, gdy ktoś upadnie.

Liczy się to, że ktoś może zostać uwolniony od więzów podobania się ludziom, wiarą, że podoba się Bogu. Liczy się to, że mamy tak niewiele respektu dla kochającego Boga, który posłał Syna, aby czynił wyłącznie wolę Ojca i reprezentował Jego królestwo.

Liczy się to, że biedota i ubodzy w duchu, a szczególni ci, którzy wydają się wyrzutkami systemów, wiedzą, że są bardzo głęboko kochani przez Boga, lecz uczy się ich, że są nienawidzeni z powodu swoich upadków czy wiary, która jest sprzeczna z przyjętymi normami religii.

Ważne jest to, że samotni znajdują Króla, znajdują Jego Królestwo i osobiście, doświadczalnie przyjmują Jego obietnice, wieczne Ziarno; są przemieniani tak głęboko, że całe sąsiedztwo, gdy ludzie widzą miłość wychodzącą z każdego pora ich ciała, chce wiedzieć, co się stało.

Ważne jest, aby to co nadnaturalne, zostało odnowione w ciele wierzących, abyśmy porzucili wreszcie bezsensowne przedstawianie Boga, który nagle odbiera całą nadnaturalną rzeczywistość. Ważne jest to, że twoja młodzież, aby oglądać nadnaturalność w działaniu, musi oglądać Hollywood, zamiast oglądać to w Kościele, prawnym spadkobiercy nadnaturalności, relacyjnego Ojca i Syna.

Ważne jest, abyśmy dali Duchowi Świętemu zgodę na nadnaturalne działanie w naszym życiu i pośród nas; abyśmy oddali całkowicie kontrolę w ręce Boga, aby był Bogiem, Jezusowi, aby był Jezusem i Duchowi Świętemu, aby był Duchem Świętym.

Liczy się to, że chrześcijaństwo znalazło się w otoczce politycznej partii konserwatywnych bezgrzesznych i ważne jest to, dlaczego ci, którzy nie poddają się politycznym agendom są uważani za antychrystów; i dlaczego jednym machnięciem ręki pozbywamy się ludzi, z którymi się nie zgadzamy, a z nieudacznikami się nie zadaje.

Liczy się to, że jakoś tak się stało, że doktryny są ważniejsze od relacji; liczy się to, że biblijne historie o niezmiernej, bezwarunkowej miłości Bożej do nieudaczników są zamieniane na potępienie ludzi, którym miały właśnie dać życie.

Ważne jest to, że Król ukochał, przebaczył i nadal przebacza na Swej dążąc do ustanowienia Królestwa zbudowanego na miłości, do którego wchodzi się z wiary przez łaskę; i że wiara wyraża się przez miłość, a nie przez jakiegoś gniewnego Boga.

Ważne jest to, że nasze życie zaczyna się kończyć wtedy, gdy milczymy, ponieważ boimy się człowieka i jego zawstydzających słów, bardziej niż Stwórcy tego człowieka.

Liczy się to, aby każdy z nas mógł szczerze, bez zawstydzenia opowiadać swoje historie i przejść swoją osobistą podróż szukając domu, szukając Królestwa i szukając Boga.

Po prostu to jest ważne!

David VanCronkhite

раскрутка

Click to rate this post!
[Total: 3 Average: 4.3]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.