Bóg może wszystko!

Od moich najmłodszych lat Jezus był jedynym stałym elementem mojego życia. Gdy miałam cztery lata, w czasie szkółki niedzielnej, gdy kolorowałam obrazek Jezusa, wydawało się jakby wyskoczył z obrazka i zanurzył się w moim sercu. Od tej chwili był ze mną przez moje ciężkie życie, które, jak sądziłam z powodu braku wiedzy, takie właśnie miało być. Byłam ofiarą bardzo ciężkiego wykorzystania jako dziecko. Byłam prostytuowana w wieku 4-6 lat, jak również regularnie gwałcona i torturowana przez ojca. Do wieku 11 lat byłam bita każdego dnia, rozbierana do naga, rzucana o ściany i meble. Zakopał mnie w pudle pod ziemią. Moczyłam się w nocy do wieku 19 lat. Pamiętam jak wycierano moją twarzą mokrą pościelą, którą później musiałam prać ręcznie na tarce i w wiadrze.
Nie mogłam oczekiwać pomocy matki, która wpadała we wściekłość bijąc mnie po twarzy i trzęsąc mną tak, że wydawało się, że wszystko ze mnie wyleci. Byłam seksualnie wykorzystywana przez lesbijki, pozostawiona sam na sam z wieloma zdeprawowanymi ludźmi. Przez to wszystko, co przeszłam, miała w sobie głęboko ukryty wstyd, lecz wiedziałam, że Jezus odczuwa takie uczucia nieczystości i że wycierpiał krzyż po to, aby tacy ludzie jak ja zostali uzdrowieni.
Pomimo tego, że byłam tak straszliwie wykorzystana, Jezus był moim stałym towarzyszem. Wylewał miłość i radość na mnie i czułam się szczęśliwa pomimo tego, jak mnie traktowano. W cudowny sposób nigdy nie czułam nienawiści do ludzi, którzy mnie wykorzystali, ani do mamy i ojca. Gdy byłam starsza, Pan sprawił, że mogła stanąć naprzeciw tego bólu i przejść do wewnętrznego uzdrowienia.
Do tej pory ten proces trwa, lecz dzięki Jego łasce przeszłam już długą drogą. Wyszłam za mąż za Franka w 1967 roku w wieku dziewiętnastu lat, a jesteśmy już 35 lat po ślubie.

Podróż w ciemność

W 1980 roku wybraliśmy się na mecz basebolowy organizowany przez nasz kościół. Pomimo, że cierpiałam na osłabiające migreny od 1966 roku i właśnie przeżywałam taki dzień, tym razem było inaczej. Gdy chciałam wejść do samochodu, popuściłam mocz, oblewając cały chodnik wokoło, straciłam całkowicie kontrole nad sobą i nie byłam w stanie skupić oczu. Czułam się tak, jakby mi ktoś wstrzykiwał coś zimnego do mózgu.
Następne sześć miesięcy spędziłam przez większość dni na sofie. Chodziłam wyłącznie trzymając się ścian i bardzo często upadałam. Traciłam wzrok i nie mogłam utrzymać moczu i odchodów. Lekarze wysłali mnie na badania i po sześciu tygodniach w szpitalu dwóch neurologów zdiagnozowało to jako ostrą sklerozę.
Podczas mojego pobytu w szpitalu przyszły do Jezusa dwie kobiety: umierająca na sąsiednim łóżku na raku, oraz sprzątaczka.
Następne dwanaście lat naznaczone były stałymi powrotami choroby. Miewałam dobre i złe dni, lecz pomimo, że żyłam w obecności Pana, moja fizyczna kondycja pogarszała się stale. Musiałam chodzić najpierw o lasce, później w chodziku, potem mogłam się poruszać wózkiem. W tym czasie niemal umarłam w powodu różnych innych komplikacji.
Emocjonalny i fizyczny ból spowodowany ostatnim stanem choroby stał się nie do zniesienia. W 1989 roku, gdy zaczęły mi się skręcać ręce, stwierdził dystrofię mięśni dorosłych. Dni i noce spędzałam w gabinecie lekarskim lub w łóżku. Nieustannie też słuchałam pieśni uwielbienia, czytałam Biblię oraz pobożną literaturę chrześcijańską. Pomimo tego, że zdawało mi się, że Pan powiedział do mnie, że może mnie uzdrowić, przygotowywałam się na śmierć.  Wybierałam muzykę żałobną, bo wydawało mi się, że Pan uzdrowi mnie przez to, że zabierze mnie do siebie.
W końcu, wbrew zaleceniom lekarzy, przestałam przyjmować leki i choroba postępowała coraz szybciej. Wymiotowałam nieustannie, wpadałam i wybudzałam się ze śpiączki. Ciało zaczęło skręcać mi się w dziwacznej pozycji, chciałam wrócić do domu, gdzie mogłam być z rodziną i umrzeć.
Któregoś dnia słyszałam jak pielęgniarki rozmawiały o dokarmianiu mnie przez rurę do żołądka.  Spojrzałam w górę i zobaczyłam słowa:
„Poznacie prawdę i prawda was wyswobodzi.”  Powiedziałam:
– Tak, Panie, jestem gotowa naprawdę.
Myślę, że Pan zapytał:
– Czy chcesz być zdrowa?
– Oczywiście – odpowiedziałam.
Potem, myślę, że Pan powiedział mi:
– Więc wstań, umyj się i zjedz.
W tej chwili przyszły pielęgniarki i zapytały:
– Czy chciałabyś się umyć i zjeść?
Ponieważ chciałam być jak najbardziej posłuszna, zostałam wykąpana i wypchana rurą do żołądka, lecz ciągle byłam taka sama.

Wkrótce przyjechał Frank, aby zabrać mnie do domu, gdzie mogłam spokojnie umrzeć; śmierć zaczęła zbliżać do mnie.
Nieregularnie traciłam wzrok i słuch. Frank wraz z teściową i dziewczynkami musieli pomagać mi nawet przy najprostszych czynnościach, jak mycie zębów i jedzenie.
W tym czasie Frank spędzał czas na dole domu wołając do Pana, aby mnie zabrał. Bardzo cierpiałam z bólu a jednak odmawiałam brania leków; po prostu już więcej nie mogłam. Myślałam po prostu: „Jeszcze jeden dzień więcej,… tylko jeden więcej.”

Niewiarygodny dzień
Któregoś dnia, tak jak zwykle, teściowa przyniosła tacę i zaczęła mnie karmić.  Nagle, gdy wyciągnęła rękę nad tacą, poczułam jej skórę, była tak miękka jak skóra dziecka. Było to coś niezwykłego, ponieważ z powodu odrętwienia nie byłam w stanie odczuwać żadnych tekstur.
Wykrzyknęłam:
– O, masz miękką skórę!
Wtedy podnieśli mnie na siedząca, tak że nogi zwisały mi z łóżka. Wtedy stało się to, że byłam w stanie odczuć dywan…Mogę czuć dywan pod stopami!  Wrażenia wracały do mojego ciała. Chciałem wstać, lecz Frank bał się, że będzie to zbyt niebezpieczne, lecz zrobiłam coś, czego nie byłem w stanie od wielu lat. Wstałam i przeszłam od łóżka do bujanego fotela i wyjrzałam przez okno. Następnie poszłam do drugiego pokoju i do jeszcze następnego, wreszcie po schodach na dół. Łzy radości zaczęły spływać mi po twarzy.
Następnie wyszłam na zewnątrz i poczułam, jak świeży wiatr owiewa mi skórę.  Pożerałam dosłownie powiew powietrza, jak gdybym nigdy dotąd nie oddychała.  Chłonęłam każde wrażenie, jak gdybym przeżywała je po raz pierwszy. Przy wracających do mojego ciała zmysłach przeszłam po drodze dojazdowej. Kiedy ostatnio tutaj byłam, znajdowałam się na wózku inwalidzkim. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że ZOSTAŁAM UZDROWIONA!
Zdawało się, że każde źdźbło trawy, każdy płatek i każdy ptak obserwuje mnie. Byłam również duchowo odmładzana od wewnątrz; zostałam napełniona niewysłowioną radością i miłością do Jezusa.
Działo się to w 1991r. zostałam uzdrowiona ze sklerozy i dystrofii mięśni i już od 10 lat jestem wolna od tego. Choć to, co najgorsze zostało uzdrowione, nadal cierpię na chroniczny ból mięśni, lecz nie jest to już powód do wstydu, jest to po prostu następna część mojej drogi z Bogiem. Rozumiem, że dla Niego  uzdrowienie jest jak „bułeczka z masłem.”
Moje uzdrowienie było szokiem dla tych, którzy mnie dobrze znali. Poszłam do lekarki, która nie widziała mnie od dwóch lat. Pielęgniarka poprosiła ją, aby wyszła do poczekalni zobaczyć. Gdy pojawiła się w drzwiach powtarzała:
– Nie mogę uwierzyć, nie mogę uwierzyć.
Ludzie z kościoła, do którego uczęszczałam również byli zdumieni. Nigdy nie widzieli mnie poza wózkiem. Nasi sąsiedzi z naprzeciwka, są hindusami, a ich ojciec był alkoholikiem, świadczyłam im wielokrotnie.  W kilka miesięcy później rozmawiałam z nim, a on powiedział mi, że gdy zobaczył, że zostałam uzdrowiona, oddał swoje życie Jezusowi. Ostatnio dzieliłam się świadectwem na spotkaniu dla kobiet. Później pewna kobieta powiedziała mi, że znajdowała się w zupełnej depresji a jej życie leżało w gruzach. Od chwili, gdy usłyszała o moim uzdrowieniu, powiedziała sobie, że skoro ja mogłam przejść przez to, co przeszłam i Bóg był wierny, to będzie również wierny wobec niej.
I będzie również z tobą jeśli Go poprosisz.

 aracer.mobi

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.