To, że Bóg się ociąga, nie znaczy, że odmawia

Lee J. Grady

Czy ufasz Bożemu rozkładowi czasu? Droga do duchowej dojrzałości wymaga poddania naszych egoistycznych terminów ostatecznych.

Gdy Maria i Marta posłały do Jezusa wieści o tym, że ich brat, Łazarz, jest umierający, Jezus nie odpowiedział tak, jak spodziewali się Jego przyjaciele, a tak naprawdę to potraktował ich prośbę z góry. Biblia mówi, że gdy Jezus usłyszał o tym, że Łazarz zachorował, „pozostał jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie przebywał” (Jn 11:6).   Dla Marii i Marty, to były bardzo długie dwa dni.

Gdy spotykamy się z frustrującymi opóźnieniami, automatycznie zakładamy, że Jezus odmawia nam, lekceważy i odrzuca nas. Bawimy się wtedy w dziecięcą grę użalania, zamykamy się w pokojach, zamykamy w bólu i trzymamy się od innych tak daleko jak to tylko możliwe.

Wątpliwości dręczyły ich. No w końcu, co to za przyjaciel z tego Jezusa? Dlaczego zignorował ich pilną prośbę. Dlaczego nie rzucił wszystkiego innego i nie pospieszył do nich na pomoc? Maria była szczególnie sfrustrowana i zakłopotana wyraźnie pozbawionym wrażliwości opóźnieniem Jezusa.

Gdy w końcu cztery dni po śmierci Łazarza przybył do Betanii, całun przygnębienia pokrywał całe miasteczko. Wszyscy byli w żałobie, Maria została przytłoczona smutkiem i zniechęceniem, jej wiara była tak zimna jak ciało Łazarza. Nawet nie wyszła porozmawiać z Jezusem. Ta kobieta, znana jako żarliwy uczeń Pański, pozostała w domu wtedy, gdy jej siostra wyszła zapytać Jezusa, dlaczego zajęło mu to tyle czasu (w. 20). Nie wiemy właściwie, co Maria robiła w domu. Najprawdopodobniej dąsała się, może nawet zmagała z uczuciem gniewu wobec Jezusa, ponieważ nie przyszedł wtedy, gdy Go wezwała.

Może rozumiesz Marię. Wielu z nas utknęło w tym samym miejscu rozczarowania. Przeżywamy wstrząs i zamieszanie, gdy Bóg nie działa zgodnie z naszym rozkładem.

Być może prosisz Jezusa o interwencje w osobistej sytuacji. Może potrzebujesz Go, aby wyratował kapryśne dziecko, uzdrowił ciało, zaspokoił finansową potrzebę, odnowił rozbite relacje czy ocalił marzenie, które właśnie kona. Może wydawać się, że Jezus stracił wspaniałą sposobność, albo był tak zajęty zaspokajaniem potrzeb innych, że zrzucił ciebie ze swojej listy priorytetów. Podobnie jak Maria z Betanii, możesz czuć, że Jezus za czekał za długo. Już jest po wszystkim. Teraz to już twój problem nie jest tak poważny, a twoje marzenie tak pozbawione życia, że Jezus nie może już nic na to poradzić.

Gdy spotykamy się z frustrującymi opóźnieniami, automatycznie zakładamy, że Jezus wypiera się nas, lekceważy i odrzuca. Bawimy się wtedy w dziecięcą grę współczucia, zamykamy się w pokojach, zamykamy w bólu i trzymamy się od innych tak daleko jak to tylko możliwe. Okazuje się, że za trudno jest nam modlić się w czasie kryzysu wiary. Przeciwnik dusz naszych mówi nam, że Jezusa to nie obchodzi, że nasze modlitwy są bez znaczenia, i że nie ma nagrody za wiarę w Niego. Jeśli ktoś ma melancholiczne tendencje, bije samego siebie podobnymi tekstami w stylu: „Podejrzewam, że po prostu nie mam na tyle wiary”.

Na szczęście Maria nie pozostała w stworzonym przez siebie więzieniu depresji. Biblia mówi, że gdy Jezus szedł do ich domu i zbliżył się do grobu łazarza, aby powąchać tego smrodu, Maria pobiegła do niego, uklękła u Jego stóp – w miejscu, gdzie zaczęła swoją podróż jako uczennica (Łk. 10:39). Po całym tym rozczulaniu się, odłożyła na bok grę oskarżania i wróciła do jedynego miejsca, gdzie wszelkie życiowe zmagania nabierają sensu.

Uklękła w Jego obecności, nie po to, aby zapytać Go, dlaczego Łazarz umarł, lecz po prostu po to, aby otrzymać wzmocnienie z tytułu samego przebywania z Nim.

Zdecydowała się wzrosnąć, zostawiła za sobą lamenty niedojrzałości, która domaga się od Jezusa działania w taki, a nie inny, sposób. Złożyła w Nim swoje zaufanie na nowo, pozwalając odejść egocentrycznym oczekiwaniom. Gdy tego dnia poddała Panu swoje życie, mówiła przez to, że będzie podążać za Nim nie tylko w dobrych czasach, lecz również w najciemniejszych dniach, gdy przez chmury śmierci, cierpienia i bólu nie będzie dostrzegać Jego miłości.

Tam, u stóp Jezusa, Maria uchwyciła w oczach Jezusa spojrzenie, którego nigdy wcześniej u Niego nie widziała. Zapłakał za swoim przyjacielem, Łazarzem, po czym nakazał jego martwemu ciału wyjść z grobu. Maria straciłaby ten cud, gdyby pozostała w domu w osamotnieniu. Musiała zobaczyć na własne oczy, że Boże opóźnienia to nie odmowa oraz to, że czas Jezusa jest doskonały nawet wtedy, gdy wydaje się, że zapomniał o sprawie.

Czy czujesz się tak, jakby Jezus zignorował twoją prośbę? Czy nie wydaje ci się, że twoje przesłanie do Niego zostało przechwycone? Czy toniesz w zniechęceniu, ponieważ twoje marzenia umarły, a Jezusa to nie obchodzi?

Wróć do Niego biegiem i zajmij miejsc u Jego stóp. Prawdziwi uczniowie wiedzą, że życie funkcjonuje zgodnie z Bożym planem, a nie naszym. Przebij się przez swoje wątpliwości, poddaj swoje nieprzekraczalne terminy, odrzuć zniecierpliwienie i odnów zaufanie do Pana, który jest suwerennym Panem naszych okoliczności.

– – – – – – – – – – – – – – – – –

J. Lee Grady drugim redaktorem naczelnym magazynu Charisma i autorem nowej książki pt.: The Holy Spirit Is Not for Sale. Follow him on Twitter at leegrady.

aracer.mobi

Codzienne rozważania_27.06.10 Jarzmo spoczywające na mnie

James Ryle

(Tu dalej angielska gra słów, waga i równowaga to jedno i to samo słowo: „balance” – przyp.tłum.)

Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mat. 11:29).

Równowaga/balansa jest kluczem do każdego rzeczy w życiu, a wszelki brak równowagi jest korzeniem wielu chorób.

Tam, gdzie brak balansu w ciele pojawią się jakieś formy choroby czy to fizycznej, czy psychicznej, emocjonalnej czy duchowej. Gdy brak jest równowagi w domu, będą problemy małżeńskie i rodzinne trudności. Jeśli brak równowagi w diecie czy innych apetytach, zawsze będzie to skutkować fizycznym sprzeciwem. Jej braki w książeczce czekowej zdecydowanie nie są dobrą rzeczą. Czy to dotyczy pracy czy wypoczynku, czy jakiegokolwiek elementu życia, będziesz musiał ponieść przykre konsekwencje.

Balans we wszystkim jest kluczem do wszelkiej dobrej i trwałej rzeczy w życiu.

Jezus powiedział: „Weźcie moje jarzmo na siebie”. Greckie słowo, którego tutaj użył to zugos, co oznacza „łączenie”. Słowo używane to jest w szczególności do określenia poprzecznej belki łączącej ze sobą dwie szale wagi. Słownik Webstera definiuje „balance”, wagę jako: „narzędzie do ważenia, środek do osądzania czy decydowania”.

Innymi słowy Pan mówi tutaj tak: „Weźcie na siebie Moją belkę, nauczcie się sądzić życiowe sprawy i podejmujcie decyzje tak, jak Ja to robię”. Paweł napisał: „Takiego bądźcie względem siebie umysłu, jaki był w Chrystusie Jezusie” (Flp. 2:5 wg wersji ang.)

Korzyści z tej belki/równowagi są liczne i głęboki. Każdy mężczyzna czy kobieta, chłopiec czy dziewczyna, na którym ta belka spoczywa będzie przeżywał umysłową, emocjonalną, fizyczną i duchową stabilizację. Nie będzie potykał się i upadał; a nawet jeśli mu się to zdarzy, będzie to chwilowe, ponieważ taki człowiek posiada wewnętrzną zdolność do poprawiania samego siebie i ponownego poprawnego stawienia swoich kroków. Jego życie będzie ozdobione przekonaniem, którym nie da się zachwiać, nawet pośród wstrząsów i chaosu. Podobnie jak Jezus, nasz Niewzruszony Mistrz. Połącz się z Nim w jarzmie, a nie będziesz się potykał czy upadał.

Gdy więc przygotowujesz się na jutro na wyjście do współczesnego świata, upewnij się, że Jego jarzmo spoczywa na tobie; jest to jedyna rzecz, która doprowadza do zmian we wszystkim co myślisz i co czynisz.

сайта

Czas naprawiania sieci

Mark Pfeiffer

Wielu ludzi zadaje pytanie: „Co Bóg robi?” Wydaje się, że wierzymy, że żyjemy w okresie wielkiej ciszy. Wierzący szukają na próżno czegoś, co Bóg robi z mocą w ciele Chrystusa i usiłują bezskutecznie usłyszeć Jego rozkazy wyruszenia do boju dla kościoła.   Nie mylcie Bożego milczenia z bezczynnością!

Oto prorocze słowo, które Bóg ostatnio powiedział do mnie, gdy zadałem to pytanie:

„To jest czas naprawienia sieci w ciele Chrystusa”.

Przez kilka ostatnich dni zastanawiałem się nad tym stwierdzeniem i jestem przekonany, że jest to słowo, którym należy się dzielić. Bóg w potężny sposób porusza się na ziemi, lecz w obecnym czasie Jego wysiłki skierowane są gównie na naprawianie Jego sieci.

To my jesteśmy tymi sieciami. My jesteśmy powiązanie ze sobą przez strategiczne relacje przymierza. W czasie poprzednich okresów byliśmy w ciele Chrystusa zaangażowani w wielkie bitwy jak i wspaniałe przebudzenia. Stres związany z tymi wydarzeniami zniszczył i rozerwał sieci w wielu miejscach. Gdy rozejrzysz się po dzisiejszym kościele, zobaczysz liczne dowody na to: rozbite małżeństwa, przyjaźnie, służby, kościoły, relacje, ludzie,…

Wierzę, że zanim nastąpi następne wielkie poruszenie Boże, Pan zamierza naprawić te sieci.

Zastanówmy się chwilkę nad tym, jaka jest konstrukcja sieci rybackich. Każdy kwadrat jest połączony z tym powyżej obok i poniżej. W dawnych czasach, wiązane były małe węzełki w każdym punkcie wspólnym i sieci była tylko na tyle mocna, na ile mocne były najsłabsze połączenia. To dlatego musimy pozwolić Bogu na sprawdzenie i wzmocnienie teraz kluczowych relacji.

Jednym z głównych punktów proroczym słowie, jakie Pan dał mojej żonie, Nicki, na roku 2009 było „wzmocnij kluczowe relacje”. W ciągu ostatnich dwóch lat Bóg wzmacniał główne relacje w naszym życiu tak, abyśmy mogli zbudować silniejszą sieć, które będzie w stanie utrzymać wielki połów dusz dla królestwa Bożego.

W szczególności istnieję pięć znaczeń, które to proroczo słowo znaczy dla ciebie i dla mnie.

1. Upewnij się, że pozwalasz w tym okresie Bogu na wzmocnienie twoich rodzinnych więzi.

Bóg chce wzmocnić małżeństwa i więzi między rodzicami a dziećmi. Upewnij się również, czy masz dobre stosunki z rozszerzoną rodziną tak bardzo jak to tylko możliwe, w szczególności w ciele Chrystusa. Poświęćcie czas dla siebie nawzajem i celowo planujcie zdarzenia rodzinne, na których będą odnawiane stare znajomości.

2. Upewnij się, że jesteś poddany właściwej władzy.

Nie daj się złapać na tym, że nie masz nic wspólnego z okiem powyżej ciebie. Poddaj się duchowym przywódcom, którym ufasz, tym, którzy rzeczywiście troszczą się o twoją duszę. Zapewnij sobie właściwe relacje z tym przywódcami, którzy chodzą w pokorze, lecz mają również wielką moc, wizję i cel.

3. Otocz się ludźmi, którzy są wierni, zachowują przymierze.

Teraz jest czas na to, żeby upewnić się, że twoi przyjaciele są ludźmi, którzy potrafią podejmować i dochowywać obietnic. Stań pośród oddanych przyjaciół. Potrzebujesz ludzi wielkiej miłości i spójnych wewnętrznie, którzy mogą być z tobą, gdy przyjdą życiowe próby, aby twoje relacje nie zostały rozdarte przez fałszywe oskarżenia, zazdrość, konkurowanie, zgorszenie, plotkę, zgorzknienie i tak dalej.

4. Strzeż się duchowego zgorszenia.

Szatan będzie starał się dorwać do twoich „połączeń w sieci”. Prawdopodobnie już to robi! Nie dopuść do siebie zgorszenia przez twoich duchowych liderów. Nie pozwól na to, aby jakieś drobne sprawy jątrzyły i infekowały zgorszeniem i nieprzebaczeniem. Strzeż się wrogich zabiegów, które przyniosą podział i zgorszenie między tobą i innych w kościele. Jest to część spisku mającego na celu dalsze osłabiania sieci, które Bóg chce wzmocnić.

5. Nie daj się w tym czasie znudzić czy zniecierpliwić i nie opuszczaj armii Bożej.

Bóg w milczeniu naprawia Swoje sieci przygotowując je do następnego wielkiego połowu, nie można więc dopuścić do znużenia i rezygnacji ze swego zadania. Nie pozwól sobie na odejście do czegoś nowego, dopóki Bóg w szczególny sposób nie skieruje cię tam. Domniemania co do woli Bożej wpędzą cię w problemy. Jeśli dopuścisz do tego, żeby zejść na boczny tor a nie trzymać się ostatnich rozkazów, to przeciwnik będzie starał się przyciągnąć cię do jakiejś innej działalności.

сайт

Codzienne rozważania_25.06.10 Życie warte przeżycia

James Ryle

Jezus powiedział: „Ja przyszedłem, abyście mieli życie i mieli je w obfitej mierze” (Jn 10:10, Complete Jewish Bible).

Twoje życie jest nieustanną misją. Każdy dzień twego życia, każdy oddech, każdy talent, który posiadasz, każda osoba, którą spotykasz, to wszystkie składa się na cel Boży dla twego życia. Jesteś ambasadorem Chrystusa, marszandem nadziei, nosicielem dobrej nowiny i Pan jest z tobą, dokądkolwiek idziesz.

Jego pragnieniem jest, abyś przeżył swoje życie w pełnej mierze, abyś znał Jego obecność, razem z Nim odczuwał przyjemność, kochał Jego ludzi, służył Jego celowi, przeżywał Jego moc, przyjmował Jego zaopatrzenie i ogłaszał Jego chwałę.

Jego słowa, wypowiedziane na zboczu góry wiele lat temu, wyraźnie i prawdziwie brzmią w każdym zakątku i załomie naszego świata: „Wszelka władza na niebie i na ziemi została mi dana. Idźcie zatem i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imieniu Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając ich wszystkiego co wam przykazałem. A Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mat. 28:18-20).

Jest pewne wybitna władza i każdy z nas będzie musiał pewnego dnia zdać sprawę ze swego życia. Wizja, pasja, dyscyplina i ryzyko to sposoby na przeżycie tego życia.

Wizja zapala pasję i jest to tak pewne jak to, że iskra zapala ogień. Wizja i pasja prowadzą do dyscypliny, ponieważ ten, kogo serce jest pobudzane przez szlachetny cel, zapłaci każdą cenę, aby go zrealizować. Wizja, pasja i dyscyplina stanowią najbardziej bezpieczne środowisko dla tego, kto podejmuje największe ryzyko. Nie błądźmy w tej sprawie: nie ma sposobu na przeżycie w pełni skutecznego, chrześcijańskiego życia bez podejmowania ryzyka. Apostoł Paweł ujął to w ten sposób: „Każdy kto chce przeżyć życie dla Chrystusa będzie miał mnóstwo kłopotów, ponieważ nie ma sposobu na to, aby je obejść!” (2Tym. 3:12, parafraza The Message).

Wizja, pasja dyscyplin i ryzyko; korzyści z posiadania tych cech w życiu są nadzwyczajne.

Pomyśl o tym, czy możesz dostrzec to jak cudownie byłoby pomóc twoim przyjaciołom i bliskim znaleźć przebaczenie grzechów i nowe życie w Chrystusie? Czy twoje serce pobudza pasja, aby zrobić coś, co pomoże zmienić społeczny klimat kraju przez moc Ewangelii? Czy żyjesz zgodnie z Bożą wolą dla twojego życia jako ambasador Chrystusa? Czy podejmiesz ryzyko jakie towarzyszy temu, aby stanąć i mówić prawdę o Jezusie Chrystusie?

Wizja, pasja, dyscyplina i ryzyko – dzięki nim życie jest warte przeżycia!

создание продвижение и оптимизация сайтов

Dylemat Malchusa

Dudley Hall

14 czerwca 2010

Wówczas Szymon Piotr, mając miecz, dobył go i uderzył sługę arcykapłana, i odciął mu prawe ucho. A słudze temu było na imię Malchus. Na to rzekł Jezus do Piotra: Włóż miecz swój do pochwy; czy nie mam pić kielicha, który mi dał Ojciec?” Jn. 18:10-11.

Malchus należał do grupy sług kapłanów. Prawdopodobnie był obecny na niektórych spotkaniach, gdy dyskutowano na temat tego intryganta, Jezusa. Przede wszystkim, Jezus stanowił poważny problem dla ówczesnych przywódców religijnych. Maluch przyszedł do ogrodu w poszukiwaniu Jezusa wraz z innymi, którzy nieśli miecze i pochodnie. Był przekonany, że Jezus jest kolejnym wichrzycielem pospólstwa, którego należało szybko pojmany i dostarczony. Nic dobrego na tych spotkaniach nie mówiono o Nim. Jezus był zagrożeniem dla samej egzystencji Izraela! Gdyby został potraktowany poważnie, Rzymianie bardzo zaostrzyli by rygory wobec nich wszystkich.

Piotr nie bardzo rozumiał istotę takiego królestwa Bożego, jak definiował je Jezus. Dla niego walka o pokonanie nieprzyjaciela ciągle miała toczyć się przy pomocy mieczy. W samym środku tej konfrontacji machnął mieczem w kierunku tego sługi arcykapłana, który prawdopodobnie uchylił się przed ciosem w głowę, ale miecz odciął mu ucho, które spadło na ziemię. To zdarzenie okazało się poważniejsze niż Malchus mógł się spodziewać. Stracił coś cennego. Pojawiły się mu głowie myśli: „Dlaczego ja? Tak nie miało być! To następny wprowadzony w błąd zelota, którego trzeba powstrzymać. Żołnierzom płaci się za tego rodzaju niebezpieczeństwa, a mnie nie. Zostałem okaleczony na resztę mojego życia. Będę oszpecony i zdyskwalifikowany z wielu zadań związanych z moim zawodem”.

Wtedy stało się coś niespodziewanego! Wszystko działo się w zwolnionym tempie, w ogrodzie panowała cisza. Jezus schylił się, podniósł odcięte ucho i umieścił je tam, gdzie było wcześniej. (Prawdopodobnie spoglądając na Piotra z grymasem: „Co ty robisz?”) Co Malchus zrobi teraz? Przeciwnik zaskoczył go, obdarzył z miłosierdziem. Musiało to nieźle zamieszać mu w głowie, zupełnie nie pasowało do tego obrazu Jezusa, który miał do tej pory. To było silniejsze od mieczy i bardziej przemieniające niż polityczna siła. Musiał przemyśleć ponownie wszystko, co do tej pory miał wbite do głowy. Przez następne kilka godzin kotłowało mu się w głowie. Jak mógłby przyłączyć się do tłumu biorącego udział w ukrzyżowaniu tego, który z miłością podszedł do przeciwnika, uzdrawiając jego ucho.

Co się stało z Malchusem? Tego nie wiemy. Jest obrazem wielu, takich jak Saul z Tarsu, którzy spotkali nie takiego Jezusa, jakiego się spodziewali. Dzięki temu uzyskał nowy słuch. Pasujemy do tej grupy: dotknięci przez miłosierdzie, tracimy inne argumenty.

Jezus okazywał moc królestwa, które przyszedł zainaugurować. Wyrażał miłość, która zmienia serca, podczas gdy inni polegali na ziemskiej mocy religii, polityki i miecza. Jego królestwo jest ciągle jedyną nadzieją trwałego pokoju w życiu jednostek i społeczeństw. Zasługuje ono na naszą uwagę i całkowitą lojalność.

продвижение

Codzienne rozważania_24.06.10 Bóg, który słucha

James Ryle

Miłuję Pana, gdyż mnie wysłuchał” (Ps. 116:1)

Bóg wie wszystko i zna każdego, i wie wszystko o wszystkich. On wiem nawet to, co nie jest jeszcze znane nikomu. Nie ma takiej myśli, wynalazku, miejsca, osoby, planu czy celu, o czym On nie wie wszystkiego, co można wiedzieć. Wyobraź sobie więc, że jak cudowny jest geniusz Jego uwagi: „Mnie wysłuchał”.

Czy zdarzyło ci się, że próbowałeś mówić coś ważnego czy osobistego do kogoś, kto nie słuchał? Może był wzrokowy kontakt i tylko okazjonalnie uciekał wzrokiem na boki, kiwał głową we właściwych momentach, a nawet bąkał coś gdy mówiłeś. A jednak mimo tej udawanej uwagi, w chwili, gdy mógł coś odpowiedzieć, mówił coś zupełnie bez związku z tym, co ty mówiłeś, bądź szybko wymawiał się jakąś przejściową potrzebą, która nagle przyszła mu do głowy,.. Cześć.

Lecz Bóg taki nie jest. On słucha.

Oczywiście nie po to, żeby się czegoś dowiedzieć, już wie wszystko. Dlaczego więc Słucha? Ponieważ sprawia Mu to przyjemność, przyjemność widzenia, słyszenia i naszego udziału w naszym procesie uczenia się i pasji, które pobudzają w życiu nasze serce.

Gdy więc modlisz się rób to ze świadomością, że On jest Bogiem, który słucha i cieszy się tym. Ważne są słowa, które wypowiadasz, każde jedno jest rozważana przez Mistrza Słów; każda fraza jest przemyślana i zbadania z uwagą Jego wielkiego serca. On docenia z Ojcowską dumą wszystko, cokolwiek myślisz i mówisz.

A posłuchawszy ciebie, również odpowiada, lecz oto jest pytanie: Czy my słuchamy Jego?

раскрутка

Moc ugruntowania w miłości

Terry Somerville

ZDUMIEWAJĄCA JEST Boża miłość do nas w Chrystusie. Jego miłość jest (istotą i podstawą) korzeniem i gruntem wszystkiego, co otrzymujemy i przeżywamy w Bogu. Jeden z najwspanialszych fragmentów Pisma na ten temat znajduje się w 3 rozdziale Listu do Efezjan.

Ef. 3:16-19 Przekład z j. Angielskiego (nie znam źródła pochodzenia tego cytatu):

Modlę się o to, aby z jego wspaniałych, nieograniczonych zasobów umocnił was w wewnątrz przez Swego Ducha. 17 Wtedy Chrystus uczyni sobie dom w waszych serca, gdy mu będziecie ufać. Wasze korzenie wrosną w głąb Bożej miłości i będą was silnie utrzymywać. 18 Będziecie wtedy mogli zrozumieć tak, jak powinni rozumieć wszyscy ludzi, jak szeroka, długa, wysoka i głęboka jest Jego miłość. 19 Obyście doświadczyli miłości Chrystusa, pomimo że jest zbyt wielka by ją pojąć w pełni. Wtedy zostaniecie uzupełnieni wszelką pełnią życia i mocy, które pochodzą od Boga„.

1. Dom w naszym sercu

16 „Modlę się o to, aby z jego wspaniałych, nieograniczonych zasobów umocnił was w wewnątrz przez Swego Ducha. 17 Wtedy Chrystus uczyni sobie dom w waszych serca, gdy mu będziecie ufać. Wasze korzenie wrosną w głąb Bożej miłości i będą was silnie utrzymywać„.

Zwróć uwagę na pojawiający się tutaj postęp. Boża moc wzmacnia nas wewnętrznie, dzięki czemu możemy ufać Mu tak, że Chrystus znajduje się w domu naszego serca. Co więc jest domem? Pomieszczenie nie jest mieszkaniem. Mieszkanie to miejsce bliskich relacji, miejsce wspólnego życia, gdzie wszystko widać, gdzie wszystkie pomieszczenia są dostępne. Pan nie jest zwykłym najemcą waszej izby, On jest głową tej rodziny, jest kochany, wewnętrzne działanie Ducha Świętego zmienia twoje serce w mieszkanie, jeśli na to Mu pozwolisz. „Jeśli żyjemy w Duchu, w Duchu też chodźmy/postępujmy” Gal. 5:25.

Kiedy On jest w domu naszych serc, możemy głęboko zapuścić korzenie w Bożej miłości.

2. Sprawy korzeni

Wasze korzenie wrosną w głąb Bożej miłości i będą was silnie utrzymywać„. Korzenie są tą częścią rośliny, które czerpie życie z ziemi. Przed uwierzeniem w Chrystusa, nasze naturalne życie było zakorzenione w wielu rzeczach. Niektórzy z nas byli zakorzenieni w swoich własnych zdolnościach i talentach. Byliśmy ludźmi budującymi samych siebie, bądź nieustannie potrzebującymi afirmacji. Niektórzy przeszli w życiu traumatyczne doświadczenia a ich serca zakorzeniło się w strachu i bólu. Każdy z nas przychodzi do Chrystusa wraz z naturalnymi korzeniami i wielu pozostaje na tym poziomie. Proszą Boga o to, aby zaspokoił potrzeby tych płytkich korzeni, lecz nigdy nie sięgają korzeniami głębiej, lecz Pan ma dla nas znacznie więcej.

Pan chce, abyśmy zapuścili korzenie głębiej i chodzili w Bożej miłości. Jest to klucz do życia i uzdrowienia. Na przykład, niektórzy chrześcijanie spędzają lata modląc się o uzdrowienie z jakiejś traumy, śmierci czy gwałtu, lecz Boża miłość jest głębsza i przekracza wszelkie korzenie. „Doskonała miłość usuwa wszelki strach”. Uzdrowienie przychodzi. Zapuszczenie korzeni głęboko w Bożą miłość uzdrawia strach, ból i traumę. Uzdrawia brak poczucia bezpieczeństwa i potrzebę afirmacji tego świata. Jego miłość uzdrawia nas, daje bezpieczeństwo, zmienia nas. Jakiekolwiek są korzenie twojego życia, zapuść je głęboko. W miłość Bożą.

3. Zrozumienie Jego Miłości – Jest większa niż możesz to sobie wyobrazić!

18 „Będziecie wtedy mogli zrozumieć tak, jak powinni rozumieć wszyscy ludzi, jak szeroka, długa, wysoka i głęboka jest Jego miłość„.

Wielu ludzi zastanawia się dlaczego ciągle mówię o miłości Bożej a to jest proste: doświadczyłem tego jak POTĘŻNA naprawdę jest. Bóg zaczyna pokazywać JAK WIELKA jest jego miłość. Jak „SZEROKA, DŁUGA, WYSOKA I GŁĘBOKA”. Oznacza to objawienie wszystkich możliwych kierunków w których Jego miłość płynie!

Pamiętam, gdy zaczęło się to dziać ze mną. Wydawało się, że zostały mi otwarte oczy, aby widzieć Jego miłość w działaniu, widziałem obrazy, które jakoś wcześniej były ukryte. Zacząłem pojmować jak wielka jest Jego łaska. Jak bardzo Jego miłość do świata i grzeszników przerasta wyobrażenia. Zobaczyłem człowieka i jego działalność w kontekście Bożej miłości. Jest to objawienie przez Ducha, które przychodzi, gdy zakorzenimy się głęboko w Jego miłości.

4. Doświadczenie Jego miłości

Obyście doświadczyli miłości Chrystusa, pomimo że jest zbyt wielka by ją pojąć w pełni„.

Czym innym jest rozumieć Jego miłość, lecz czym innym przeżyć ją. Większość Chrześcijan doświadcza w pewnym stopniu Jego miłości dla siebie, lecz jest to skupione na sobie. Nie ma w tym „szerokości, długości, wysokości i głębokości”. Przeżycie Jego MIŁOŚCI jest znacznie, znacznie większe. Pan chce dzielić się Jego własnym sercem z nami, abyśmy doświadczali Jego miłości do innych, do świata.

Pamiętam, jak to się stało za pierwszym razem. Byłem w Indiach i Ojciec podzielił się ze mną Swym sercem dla Indii. Hindusi czcili swoje bałwany w pobliskiej świątyni, mówiąc jak bardzo kochają swoje bożki i wtedy usłyszałem, jak Ojciec mówi: „Och, ja chcę, aby oni czcili mnie w taki sposób”. Poczułem Jego serce i miłość do Indii. Natychmiast wiedziałem, że żaden bałwan, diabeł ani człowiek nie oddzieli Indii od miłości Bożej. Od tego momentu zaczęliśmy oglądać przełomy, uzdrowienia i przebudzenie. Wiele razy od tej pory Pan dzielił się swoim sercem ze mną i za każdym razem prowadziło to do mocy Bożej.

5. Miłość prowadzi do mocy

Wtedy zostaniecie uzupełnieni wszelką pełnią życia i mocy, które pochodzą od Boga„.

Oto klucz do wejścia do mocy Bożej: Boża miłość. Przeżywanie Bożej miłości prowadzi do „pełni życia i mocy, które pochodzą od Boga”. Wszystkie wielkie przebudzenia doświadczały spotkania z Boża miłością, która ich przytłoczyła. Moc Jezusa do uzdrawiania często jest inicjowana przez miłość. „A Jezus był ogarnięty współczuciem i uzdrawiał tłumy”.

Wielokrotnie skupiam się na miłości Chrystusa do osoby, która jest w potrzebie, wkładam ręce na nią i zdarza się cud. Gdy głosimy o Jego miłości zawsze przychodzi namaszczenie i często uzdrowienia i uwolnienia dzieją się spontanicznie. To jest cudowne. To jest dobra nowina. Bóg kocha Świat.

Wiele Błogosławieństw

Terry Somerville

www.totalchange.org

сайта