BJ. Shockey
“Ta fałszywa łaska wyżarła serce Ewangelii…” Było już późno w nocy i myśli przychodziły szybciej niż byłem w stanie zapisywać. “...szydzi ze świętości, bez której nikt nie ujrzy Boga, i sprawia, że uczniostwo staje się niemożliwe. Każda norma postępowania jest atakowana, a bezprawie jest teraz zrównane z pobożnością”.
Zagadnienie łaski i skończonego dzieła Jezusa na Krzyżu było mi bardzo dobrze znane zarówno w teorii jak i praktyce. Przeczytałem wiele nauczań wspaniałych zielonoświątkowych pionierów, którzy żyli sto lat wcześniej, jak: John G. Lake, Smith Wigglesworth, F.F. Bosworth, E.W. Kenyon. Miałem zdecydowany pogląd na zbawienie z łaski i usprawiedliwienie przez wiarę.
O co więc chodziło w tej toczącej się dyskusji, która wzbudziła taki niepokój w moim sercu? „Czy jestem tak pełen własnej sprawiedliwości i pychy, że nie rozumiem, co oni usiłują powiedzieć?”
Zmuszałem się do słuchania tego nowego przesłania, lecz słowa, które słyszałem, za każdym razem pobrzmiewały w moim duchu fałszywym akordem. Zwroty i terminologia były zgodne z moim rozumieniem prawdy, lecz duch był inny i takie też były owoce. Zamiast miłości i szacunku dla Słowa, odkryłem, że orędownicy tego agresywnego przesłania „łaski”, odrzucali olbrzymie porcje Pisma, których nie chcieli przyjąć.
Zagłębiłem się w Piśmie słuchając w kółko Nowego Testamentu na MP3ce. Nie trzeba było wiele czasu, aby zrozumieć, co się działo – niepełne przesłanie o usprawiedliwieniu z łaski było prezentowane w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości Nowego Narodzenia! Do łaski podchodzono z całkowicie „prawnego” punktu widzenia, podczas gdy fragmenty, które opisywały „żywą” jej stronę, zostały odrzucone jako Prawo i Legalizm.
Zielonoświątkowi przywódcy z XX w. często wykorzystywali doktrynę zbawienia do wyjaśnienia uzdrowienia. Okazało się, że sam używam uzdrowienia, aby wyjaśnić zbawienie:
„Nigdy nie oddzielaj istnienia od czynu. Nie dziel tego, co należy ci się prawnie (dzięki dziełu Krzyża – przyp.tłum.) od życia, czy swojej pozycji (w Chrystusie) od doświadczenia. Gdy Bóg mówi o uzdrowieniu, zbawieniu czy sprawiedliwości, chce, abyśmy tego doświadczali w naszym życiu. Co dobrego przyniosłoby Jego cierpienie i poniesienie na Krzyż naszych chorób, gdyby uzdrowienie miało pozostać tylko aktem prawnym, czy przywilejem pozycji„.
Patrzenie na krzyż i zmartwychwstanie z perspektywy, która mówi, że „prawnie należy się nam, lecz w życiu nie realizuje” traktuje Pismo bardziej jako intelektualne ćwiczenie, niż dające życie Słowa Pana. Staje się w ten sposób przyjemną ideą i pozostaje nią bez mocy sprawczej. Bożym zamiarem jest, abyśmy doświadczali pełni wszystkiego, co Jezus zapewnił nam dzięki Krzyżowi. Jesteśmy legalnie (prawnie, z mocy prawa) uzdrowieni, więc możemy cieszyć się uzdrowieniem w fizycznym ciele. Podobnie jest ze zbawieniem, mamy prawnie przyznaną pozycję sprawiedliwych, abyśmy mogli żyć pełnią życia, którą opisuje Nowy Testament. Obstawanie przy czymś gorszym od tego jest okradaniem nas z przywilejów, które mamy jako dzieci Boże i obywatele Królestwa.
Po pierwszym spotkaniu się z tą doktryną nowej łaski, wybuchło wiele dyskusji i debat. Powiedziano mi: „Stary Testament jest dla Żydów, nie dla kościoła!”. Według dzisiejszych standardów brzmi to dobrze, lecz spójrzmy, jakie było nastawienie pierwszego kościoła. Apostołowie nigdy nie zalecali przestrzegania prawa przez nawróconych pogan, a jednak ich punkt widzenia był ukształtowany przez starotestamentowe pisma. Oni rozumieli to, że przykłady tam zapisane były dla dobra kościoła i korzystali z nich do nauczania, napominania, poprawiania i wychowywania w sprawiedliwości. W rzeczywistości Biblia pierwszego kościoła to był żydowski Stary Testament przetłumaczony na język grecki.
Powiedziano mi: „Jan zwracał się w pierwszym rozdziale swego listu do gnostyków, a do chrześcijan w drugim!”. Stale i wciąż mi to wyjaśniano tak, jakby taki wniosek mógł zbyć fakt, że to właśnie do chrześcijan pisał autor o wyznawaniu grzechów. Analizując pojedyncze wersy czy zwroty, stali się raczej sędziami słowa, niż wykonawcami.
„Nowy Testament nie zaczął się aż do chwili pojawienia się Krzyża, tak, więc znaczy to, że wszystko, czego Jezus nauczał jest pod Starym Testamentem, a więc nie dla chrześcijan”. Najbardziej niepokojąca w tym wszystkim jest próba usunięcia słów samego Jezusa. Jest to temat, którym Roger Sapp zajął się w tej książce po mistrzowsku. Spotkanie z Rogerem było dawką zdrowego rozsądku w ogniu tej szalonej dyskusji. Jego praktyczne zrozumienie łaski i umiejętność przekazania go była dla mnie i wielu innych wielkim błogosławieństwem.
Od wielu lat Roger usługuje skupionym na Chrystusie przesłaniem przemiany przez łaskę. Pragnie, aby wierzący nie byli unoszeni przez różne i dziwne nauki, lecz stali na twardym gruncie Bożej łaski i doświadczali jej pełni w świętym i zwycięskim życiu.
Dobra podróbka zawsze będzie przypominać oryginał, ponieważ w przeciwnym razie nie można by jej przekazywać jako prawdziwej. Być może dlatego Piotr kończy swój Pierwszy List słowami: „Napisałem do was krótko, napominając i upewniając was, że taka jest prawdziwa łaska Boża; w niej trwajcie”.
Ufam, że dzięki lekturze „Łaski w Ewangeliach” również zostaniecie wzmocnieni, aby stać mocno w łasce Bożej.
BJ Shockey
„Jakże ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie? Najpierw było ono zwiastowane przez Pana, potem potwierdzone nam przez tych, którzy słyszeli”. (Hbr.2:3).