Miłość nie wystarczy: 5 powodów, które sprawiają, że małżeństwo tej samej płci krzywdzi dzieci.
Proponenci małżeństw tej samej płci wierzą, że jedyną rzeczą, której naprawdę dzieci potrzebują, jest miłość. Opierając się na tym domniemaniu, wnioskują, że równie dobrze jest dla dzieci, gdy są wychowywane są przez rodziców tej samej płci, jak jest w przypadku wychowywania ich przez kochających rodziców przeciwnej płci. Niestety to podstawowe założenie – i wszystko, co z niego wypływa – jest fałszywe. Ponieważ miłość nie wystarcza!
O ile wszystko inne może być równe, o tyle dzieci mają się najlepiej, gdy są wychowywane przez poślubionych matkę i ojca. To w takim środowisku te dzieci mają największe szanse na przeżycie emocjonalnych i psychologicznych doświadczeń, których potrzebują, aby dobrze się rozwijać. Mężczyzna i kobieta wnoszą do rodzicielstwa różnorodność; każde z nich wnosi do wychowania dzieci unikalny wkład, który nie może być powielony przez innych. Matki i ojcowie po prostu są niezastąpieni. Dwie kobiety mogą obie być dobrymi matkami, lecz żadna z nich nie może być dobrym ojcem.
Oto pięć przyczyn, dlaczego jest w najlepszym interesie dziecka, aby było wychowywane przez zarówno przez matkę jak i ojca:
Po pierwsze: miłość matki i miłość ojca – choć równie ważne – są jakościowo różne i tworzą różne więzi między dzieckiem a rodzicami. W szczególności to kombinacja bezwarunkowej miłości matki i warunkowej miłości ojca (miłości na której można polegać) są tak istotne dla rozwoju dziecka.
Każda z tych form miłości bez drugiej może być problematyczna, ponieważ to, czego dziecko potrzebuje to całkowita równowaga tych dwóch rodzajów rodzicielskiej miłości i budowanej więzi.
Wyłącznie heteroseksualni rodzice oferują dzieciom możliwość rozwinięcia ich relacji z rodzicami tej samej, jak i przeciwnej płci. Relacje z obydwoma rodzajami płci we wczesnym wieku ułatwiają dziecku właściwe odnoszenie się do nich w wieku późniejszym. Dla dziewczynki oznacza to, że będzie lepiej rozumiała i właściwie wchodziła w relacje ze światem mężczyzn, będzie też lepiej zaznajomiona ze światem kobiet. Dla chłopca, prawdziwe będzie odwrotne zdanie. Mieć relacje z „drugim” – z rodzicem przeciwnej płci – zwiększa również prawdopodobieństwo, że dziecko będzie bardziej uczuciowe, mniej narcystyczne.
Po drugie: dzieci rozwijają się poprzez przewidywalne i konieczne etapy rozwoju. Jedne stadia wymagają więcej od matki, podczas gdy inne – więcej od ojca. Na przykład w okresie niemowlęctwa dzieci obu płci zazwyczaj lepiej rozwijają się pod opieką swoich matek. Matki lepiej nastawione są na subtelne potrzeby swoich niemowląt i dzięki temu bardziej wrażliwe. Niemniej, w pewnym punkcie jeśli chłopiec ma stać się kompetentnym mężczyzną, musi odłączyć się do swojej matki i utożsamić się ze swym ojcem. Chłopiec nie posiadający ojca, nie ma mężczyzny, z którym mógłby się utożsamić i jest bardziej prawdopodobne, że będzie miał problemy w kształtowaniu zdrowej męskiej tożsamości.
Ojciec uczy chłopca w jaki sposób właściwie kierować swoje agresywne i seksualne popędy. Matka nie może pokazać synowi w jaki sposób ma kontrolować jego impulsy, ponieważ nie jest mężczyzną i nie ma takich samych impulsów jak on. Ojciec również wzbudza u chłopca pewną formę szacunku, czego nie robi matka – respektu, który w bardziej prawdopodobnym stopniu utrzyma go na właściwej drodze. Są to dwa podstawowe powody tego, że chłopcy bez ojców są bardziej podatni na wejście na drogę przestępstwa i kończą w więzieniu.
W psychikę dziewczynki wbudowana jest potrzeba ojca. Są takie okresy w życiu dziewczynki, w których wyłącznie ojciec radzi sobie. Na przykład ojciec oferuje córce bezpieczne, pozbawione seksu miejsce doświadczeń w jej pierwszych damsko-męskich relacjach i otrzymuje potwierdzenie swojej kobiecości. Gdy dziewczynka nie ma ojca, który wypełnia tą modelową rolę, jest bardziej podatna na popadnięcie w rozwiązłość, podejmując błędne próby zaspokojenia swego wewnętrznego głodu na męską uwagę i nadawanie ważności.
Ogólnie, ojcowie odgrywają ograniczającą rolę w życiu swoich dzieci. Powstrzymują synów przed antyspołecznymi działaniami, córki przed działaniem na tle seksualnym. Gdy brakuje ojca, który wykonuje tą unikalną rolę, następują często straszliwe konsekwencje zarówno dla pozbawionych ojca dzieci, jak i społeczeństwa, w którym te dzieci działają w swym zagubieniu.
Po trzecie: chłopcy i dziewczynki potrzebują rodziców przeciwnej płci, aby pomogli im uspokoić powiązane z własną płcią inklinacje. Na przykład, generalnie chłopcy bardziej cenią rozsądek nad emocją, zasady nad relacjami, podejmowanie ryzyka nad rozwagą, standardy nad współczuciem, podczas gdy u dziewczynek jest, ogólnie rzecz biorąc, odwrotnie. Rodzic przeciwnej płci pomaga dziecku utrzymywać jej/jego naturalne skłonności pod kontrolą przez nauczanie – słowne czy bezsłowne – wartości sprzeciwiania się tym skłonnościom. To nauczanie nie tylko ułatwia umiarkowanie, lecz rozszerza również świat dziecka – pomaga dziecku zobaczyć coś ponad jego/ jej własny ograniczony punkt widzenia.
Po czwarte: małżeństwo tej samej płci będzie zwiększać zamieszanie w dziedzinie seksu i seksualne eksperymentowanie u młodych ludzi.
Ukryte i jawne przesłanie istnienia małżeństwa ludzi jednej płci jest takie, że każda decyzja jest równie warte przyjęcia i pożądania. Nawet jeśli dziecko pochodzi z tradycyjnej rodziny, poddane wpływowi przesłania, które mówi: wszelkie seksualne opcje są równe, będzie wzrastać myśląc, że nie ma żadnego znaczenia kto z kim wchodzi w seksualne relacje lub kogo poślubia. Utrzymywanie takich poglądów doprowadzi niektórych – jeśli nie wielu – bezkrytycznych młodych ludzi do rozważania seksualnych czy małżeńskich relacji, których nigdy wcześniej w ogóle nie braliby pod uwagę. Dzieci z rodzin homoseksualnych, które już z tego tytułu będą prawdopodobnie bardziej eksperymentować seksualnie, będą tak robić w jeszcze większym stopniu, ponieważ nie tylko był to nietradycyjny wzorzec pozostawiony przez rodziców, lecz jest to coś mające aprobatę ich społeczeństwa. Nie podlega kwestii to, że ludzka seksualność jest giętka. Pomyślcie o starożytnej Grecji i Rzymie – wśród wielu innych wczesnych cywilizacji – gdzie męski homoseksualizm i biseksualizm były niemal wszechobecne. Nie było tak dlatego, że większość tych mężczyzn rodziła się z „gejowskim genem”, lecz raczej dlatego, że homoseksualizm był akceptowany przez te społeczności. Co społeczeństwo sankcjonuje, tego otrzymuje więcej.
Po piąte: jeśli społeczeństwo dopuszcza do małżeństw tej samej płci, to będzie musiało również dopuścić do wszelkiego innego rodzaju małżeństw. Logika prawna jest prosta: skoro zakaz małżeństw ludzi tej samej płci jest dyskryminacją to brak zgody na małżeństwa poligamiczne, wieloosobowe i wszelkiego innego rodzaju grupowe kombinacje małżeńskie również będzie uważane za dyskryminację. Emocjonalne i psychologiczne rozdwojenie w przypadku tego rodzaju aranżacji dla rozwoju psychiki i seksualności dzieci będzie katastrofalne. Co będzie się działo z dziećmi z takich alternatywnych małżeństw, jeśli ta unia się rozleci i każdy rodzic ponownie wejdzie w „związek małżeński”? Takie dzieci będą mogły skończyć mając czterech ojców, lub dwóch ojców i cztery matki, czy cokolwiek sobie wyobrazisz.
Z całą pewnością homoseksualne pary mogą kochać się równie bardzo jak heteroseksualne, lecz dzieci potrzebują czegoś więcej niż miłości.
One potrzebują różnych jakości i uzupełniających się natur męskiego i żeńskiego rodzica.
Wiedza zgromadzona na przestrzeni 5000 lat doszła do wniosku, że idealna małżeńska i rodzicielska konfiguracja składa się z jednego mężczyzny i jednej kobiety.
Aroganckie lekceważenie takiej wypróbowanej czasem wiedzy i używanie dzieci jak świnek morskich w radykalnych eksperymentach jest co najmniej ryzykowne, a w najgorszym wypadku jest to kataklizm.
Małżeństwo jednej płci zdecydowanie nie jest w najlepszym interesie dzieci i pomimo, że mamy empatię dla tych homoseksualistów, którzy chcą zawrzeć małżeństwo i mieć dzieci, nie wolno nam dopuścić do tego, aby współczucie dla nich przebiło współczucie dla dzieci. W wyścigu między pragnieniami niektórych homoseksualistów, a potrzebami wszystkich dzieci, nie wolno nam dopuścić do tego, aby to dzieci straciły.