Dz.Ap. 8:39.
GDY ZAŚ WYSZLI Z WODY, DUCH PAŃSKI PORWAŁ FILIPA I EUNUCH NIE UJRZAŁ GO WIĘCEJ, LECZ RADUJĄC SIĘ JECHAŁ DALEJ SWOJĄ DROGĄ.
Kto był tym szczęśliwcem? Był to jeden z najwyższych urzędników królowej Etiopii. Pomimo stanowiska i bogactwa jakie posiadał, nic nie było w stanie uszczęśliwić jego szukającego serca. Dostatek jaki posiadał, nie przeszkadzał mu w szukaniu zbawienia i w pragnieniu społeczności z Bogiem. Wieczne dobra cenił wyżej od ziemskich i gotów był ponieść ofiary, aby znaleźć pokój i ukojenie. Męcząca podróż z Etiopii do Jerozolimy nie była dla niego zbyt długa, gdy chodziło o to by wielbić prawdziwego i żywego Boga. Kierowała nim tęsknota i wiemy, że było to „pociągnięciem Ojca do Syna” /Jan 6:44/. Zapewne w świątyni jerozolimskiej nie znalazł pokoju dla swojej duszy, ponieważ Bóg już tam nie działał. Kiedy w drodze powrotnej do domu spotkał się z ewangelistą Filipem i ten wyjaśnił mu miejsce z Ks. Izajasza 53:7, opadły mu łuski z oczu. W „Baranku Bożym” rozpoznał swojego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, który umarł za niego na krzyżu. Uwierzył i znalazł pokój i uradowany jechał dalej.
Życzę błogosławionego czasu.