Wydaje się, że nagi partner kobiety przyłapanej na cudzołóstwie „jakoś” uciekł faryzeuszom i uczonym w Piśmie. Ciekawe jak? Zastanawiam się również nad tym, co Jezus napisał palcem na piasku przed tłumem hipokrytów. Niektórzy spekulują, że były to imiona dziewczyn faryzeusz i kobiet z ich fantazji!
Jeśli mowa o fantazjach faryzeuszy, byli pewni, że udało im się zastawić na Jezusa pułapkę, która zmusi Go do zaprzeczenia Prawu Mojżeszowemu i dowiedzenia w ten sposób, że nie został posłany przez Boga. Niemniej, Jezus zastawił pułapkę w ich pułapce i objawił ich hipokryzję. Zostawił też nam wszystkim niezapomnianą lekcję o winnych ludziach, potępiających innych ludzi. Jezus powiedział raz, że grzech pożądliwości jest równy cudzołóstwo w sercu człowieka, można więc całkiem spokojnie przyjąć, że to grupa cudzołożników potępiała kobietę za cudzołóstwo.
Poza tym, w tym zdarzeniu Jezus grał rolę Boga w doskonały sposób, czego można się spodziewać. Miłosierdzie, którego udzielił cudzołożnicy jest tym samym miłosierdziem, które Bóg okazuje wszystkim grzesznikom. Nie potępił ich natychmiast za ich grzech, choć miał do tego pełne prawo, a raczej miłosiernie ostrzegł ich, aby pokutowali i dał im na to czas. Zwróćmy uwagę na to, że jeśli ta kobieta nie wzięła pod uwagę upomnienia Jezusa to On potępi ją ostatecznie, gdy stanie przed Nim po śmierci. Jego Słowo obiecuje, że żadne cudzołożnik nie wejdzie do Królestwa Bożego (1Kor. 6:9-10). To dlatego powiedział jej: „Idź i nie grzesz więcej”.
Przy okazji, to co było prawdą w 30 roku, było również prawdą od czasu, gdy Prawo Mojżeszowe zostało dane. Pomimo że Boże Prawe uprawniało do kamieniowania cudzołożników, żaden cudzołożnik czy cudzołożnik w sercu, nie miał prawa kamienować cudzołożnika. Być może taki brutalny sposób wykonania kary śmierci zalecany przez zakon, miał na celu pokazanie Bożej odrazy do grzechu cudzołóstwa, jak też Jego miłości dla tych, których małżonkowie byli niewierni i do motywowania wszystkich – tych złapanych i tych nie złapanych – aby pokutowali.
W czasie Święta Szałasów, które właśnie, dzień wcześniej, skończyło się, zapalane były o zmierzchu cztery wielkie kandelabry. Reprezentowały one słup ognia, który prowadził Izraela przez pustynię. Mając to w tle Jezus ogłosił: „Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, sale będzie miał światłość żywota” (8:12). Jakże musiał Go smucić widok tych, którzy skupiali się wokół wielkiego kandelabra, podczas gdy On, Światło świata, stał pośród nich. Zauważ Jego ponowne, uniwersalne zaproszenie do zbawienia.
Jan napisał, że Jezus nauczał w świątyni i „wielu uwierzyło w niego” (8:30). Wtedy powiedział: „do Żydów, którzy uwierzyli w niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (8:31-32). Oznacza to, że dla Jezusa prawdziwi wierzący są uczniami, a nie istnieją dwie oddzielne klasy chrześcijan składających się z wierzących oraz znacznie-bardziej-oddanych wierzących, zwanych uczniami, jak to się często naucza współcześnie. Jeśli ktoś jest prawdziwym wierzącym to jest uczniem Chrystusa. Jeśli ktoś nie jest uczniem Chrystusa to nie jest prawdziwym wierzącym w Chrystusa.
Zwróć uwagę na to, że z tego samego fragmentu wynika, że Jezus nie zakładał, że każdy kto wyznaje wiarę w Niego, automatycznie uwierzył w Niego. Sprawdzianem była pokuta. Jeśli trwali „w Jego słowie”, to byli stale uwalniani od grzechu a to dowodziło, że byli prawdziwymi Jego uczniami. Dzięki temu kryterium staje się oczywiste, że wielu ludzi, którzy wyznają wiarę w Jezusa, oszukuje samych siebie.
W końcu, na podstawie dzisiejszego czytania nie ma żadnych wątpliwości, że Jezus wierzył w to, że był Bożym wiecznym i boskim Synem. Powiedział: „Zanim Abraham był, jam jest” (8:58). „JA JESTEM” było imieniem, które Bóg podał Mojżeszowi, aby Go tak nazywał (Wyj. 3:14). Żydzi rozpoznali to i w konsekwencji usiłowali ukamienować Jezusa tam.
– – – – – – – – – – – – – –
Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ