Dudley Hall
05 lipca 2010
„A służąca odźwierna rzekła Piotrowi: Czy i ty nie jesteś z uczniów tego człowieka? On odpowiedział: Nie jestem” (Jn. 18:17).
Wszystko stało się tak szybko, wydarzenie przelatywały z takim impetem, że nie byli w stanie ich interpretować. Jezus wraz z uczniami znajdowali się w ogrodzie, modlili się w pokoju, gdy nagle pojawili się żołnierze. Krzyk i gniew. Piotr machnął mieczem w stronę jednego ze sług, odcinając mu ucho. Jezus uzdrowił tego człowieka, a teraz stali przed rządzącymi władzami, w których mocy było skazać ich i zabić. Oto byli tam, w samym środku obozu przeciwnika, sami. Mała dziewczynka zadała Piotrowi pytanie i wyparł się. Był taki pewny! Zaledwie kilka godzin wcześniej mierzył swoją lojalność wobec innych uczniów i był absolutnie pewien, że nic nie jest w stanie doprowadzić go do wyrzeczenia się Mistrza (Jn. 13:36-38).
Ludzkie oddanie nigdy nie wystarcza, aby iść za Jezusem, to serce musi być przemienione, a to wymaga ujawnienia naiwności tego serca. Piotr naprawdę myślał, że jest gotowy reprezentować Jezusa przed światem. Nie był w tym samo. Wielu było takich, którzy polegali na swojej własnej lojalności. Gdy wzeszło słońce, uderzyło promieniami, zaatakowały burze, zostali zmieceni przez swoją własną zuchwałość. Inni zostali pokonani stopniowo rozrywkami chwastów z ich ogrodu, aż doszło od tego, że nie mieli serca, aby stanąć przeciwko strachowi.
Starając się o to, aby ludzie byli bardziej oddani, często uciekamy się do odwoływania się do osobistej lojalności, a to błąd. W ten sposób tylko opóźnia się proces ujawnienia. Tylko wtedy, gdy rzeczywiście zobaczymy, że jedynie Jezus jest w stanie trwać całkowicie wiernie, i że nasza nadzieją jest Jego lojalność, będziemy w stanie przyłączyć się do szeregów wierności. Jezus wielokrotnie dawał ludziom możliwość odejścia i wielu odchodziło, lecz On sam nie mierzył swego powodzenia ilością uczestników spotkań. Jego zamiarem było właściwie reprezentować Królestwo Boże. Tuż przed zdradą miał przekonanie, że jego misja była sukcesem. Objawił imię Ojca małemu kręgowi uczniów, którzy zostali mu przez Ojca przekazani.
Królestwa Bożego nie buduje się na ostentacyjnych zapewnieniach gorliwych uczniów, lecz tylko z tych uczniów, którzy zostali złamani i byli niewierni, którzy odkryli, że nie są w stanie dotrzymywać obietnic, które złożyli. Tylko Jezus może. Ich życie opiera się na Jego wierności. Ufają Mu tak dalece, że wierzą, że nawet słowa, którymi mają odpowiedzieć temu, którego zawiedli, On Sam im da.
Może nie wyglądają jakoś szczególnie dobrze, prawdopodobnie nie zostali by wybrani na telewizyjnych rzeczników z jakichś praktycznych powodów, lecz ich ciche zaufanie do Zbawiciela, który poświęcił dla nich wszystko, doskonale służy im w każdej sytuacji.