Dr L. Steve Kennedy
Chciałbym podzielić się z wami otwartą wizją, jaką otrzymałem od Pana w czasie nocnego powrotu ze spotkania, które prowadziłem na temat uwolnienia i wewnętrznego uzdrowienia.
Mieszkam w wschodniej części Pł. Karoliny i wracałem do domu, gdy Pan wskazał mi na pola bawełny, które właśnie mijałem.
Pierwsze pole było w pełnym rozkwicie bawełny, gotowe do zbiorów. Pan powiedział do mnie: „To jest żniwo, które się zaczyna. Pełne życia i obfite do zżęcia”.
Drugie pole, było już po żniwach, kombajny przejechały i zebrały bawełnę, lecz było też mnóstwo bawełny, która leżała porozrzucana wszędzie. Pan powiedział do mnie: „Tutaj jest to, co kościół pozostawił, to czego nie chciał. Nie byli właściwego koloru skóry, wieku, niezbyt mili, nie z tej klasy społecznej itd. Wszyscy zostali zapomniani. Mają problemy, z którymi się zmagają, jak rozbite relacje, zakończone separacjami, rozwody itd. Są tutaj duchowni, którzy popełnili błędy, ci którzy się wypalili, stracili ogień i zostali odtrąceni przez ten sam kościół, któremu oddali swoją krew. Są tutaj córki, które zaszły w ciążę i bały się powiedzieć legalistycznym rodzicom, czy młodzi liderzy. Są synowi, którzy czuja zamieszenie, co do swojej seksualności; współczesny kościół pozostawił ich za sobą, na pastwę wiatrów przeciwności.
Trzecie pole, które mi Pan pokazał, było w trakcie zaorywania. Zbierali stare śmieci i resztki i przygotowywali ziemię na nowe zbiory. Tutaj, powiedział mi Pan, jest najgorsze z najgorszych. To ci zniewoleni przez uzależnienia, narkotyki, alkohol, seksualne związania, homoseksualizm, prostytucję i ci uważani za nic.
Powiedział: Te dwa ostatnie to twoje pola żniw. Gdy spojrzałem na te pola, nie byłbyś w stanie policzyć całej bawełny, która jeszcze kurczowo trzymała się krzewów, lub była zorana w ziemię tylko po to, aby ponownie i bezużytecznie przebić się na powierzchnię, nieprzydatne na nic.
Wtedy Pan powiedział do mnie: „Ty byłeś kiedyś jednym z nich”.
Stało się to pewnej nocy i pewnego dnia, gdy przyrzekałem Ojcu w niebie, że poświęcę resztę mojego życia na zdobywanie tych drogocennych dzieci, które ukrywają się w liściach minionych błędów i grzechów. Każde z nich ma imię, każde jest synem lub córką, matką lub ojcem. Choć są ich tłumy, Ojciec zna każdego z nich po imieniu; ich włosy na głowie są policzone i Bóg ma życiowe plany dla nich i pełne przeznaczenie.
Być może ktoś z czytających tą wizję jest oddzielony od swego Boga i chce odnowienia, uwolnienia, uzdrowienia i uwolnienia od męczarni przeszłości – chcę zaoferować ci nadzieję.
Jesteśmy tutaj dla ciebie!
Steve Kennedy
srslsk@yahoo.com
Kairos Foundation