Uważaj na Jego słowa: kultury/społeczeństwa niskiego i wysokiego kontekstu.
[Wykładaj Słowo należycie]
Marc
16 lipca 2010
Drodzy bracia
Niniejsza seria nauczania poświęcona jest ochronie Bożych owiec przed błędnymi interpretacjami Biblii, co chcemy osiągnąć, ukazując prawdziwą Prawdę. Jeśli nie będziesz gorliwie chciał stanąć przed Bogiem jako wypróbowany sługa, zostaniesz zawstydzony, lepiej więc należycie wykładaj Jego słowo.
Przypuszczam, że podobnie jak wy, wielokrotnie biegaliście do kogoś, kto mówił: „Ja mam Jezusa w sercu, więc naprawdę znam Biblię”, kto ma dumną twarz i wydaje na temat Biblii głupkowate opinie, jako fakty oczywiste, po czym odmawia wszelkiej dyskusji z kimkolwiek. Koniec rozmowy, ogłaszają. To jest „jasne”, twierdzą.
Och?
Nawet jeśli Duch Święty poprowadził „kogokolwiek” nieco dalej niż „ktoś inny” w wyuczonej sztuce interpretacji biblijnej (odkrywając oryginalne, zamierzone znaczenie ) i hermeneutyce (szukając współczesnych odpowiedników) to brakiem miłości i szacunku jest odrzucanie opinii innych.
Sugeruję, aby następnym razem gdy „ktoś” ci to wciska, wrzucić te dwa pytania:
„Faktycznie, wydaje się, że jesteś solidnie przekonany. Co byś zrobił, gdyby Święty Duch Jezusa dałby ci nową prawdę, która całkowicie zaprzecza twoim drogim wierzeniom?”
oraz…
„Wiesz, w Jego Słowie jest napisane: „I ukrzyżowali Go”. Żadnego wyjaśnienia, żadnego opisu tego potwornego aktu. Gdyby nie nasi współcześni komentatorzy, nie mielibyśmy pojęcia o tym, co to znaczy. Jak myślisz, dlaczego Bóg tak to napisał?”
Mam nadzieję, że będą łaskawi w swojej odpowiedzi. Często ci ludzie przypominają jelenia złapanego w długich światłach, lecz zmusza ich to do myślenia i jest nadzieja, że z pomocą Ducha Świętego zobaczą, że każda moneta ma dwie strony!
Czy to jest ważne? Tak, w Liście Jakuba 3:1 nasz brat stwierdza, że nauczyciele otrzymają surowszy wyrok. Musi to być coś ważnego dla Boga, skoro ostrzega nas w taki sposób.
Nasi drodzy bracia, Bruce Malina oraz Richard Rohrbaugh, długo i ciężko pracowali w winiarni Pańskiej dając nam wspaniałe zasoby do głoszenia prawdziwej prawdy. Ich praca, „Social Science Commentary on The Synoptic Gospels” powinna znaleźć się w biblioteczce u każdego. Bez takiego spojrzenia będziesz trwał w pułapce amerykańskiego chrześcijaństwa, jak to było ze mną przez pierwsze 12 lat mojego chodzenia z Bogiem. Lecz wyrwałem się! Z pomocą Jezusa , On otworzył całkiem nową perspektywę na Jego znaczenie i cel.
Niniejszy fragment pochodzi ze wstępu i jest żywotną częścią konieczną dla naszego życia w społeczeństwie niskiego kontekstu, zawzięcie niezależnego i indywidualistycznego… Korzystajcie.. lecz również działajcie na podstawie tego, ogłaszając te prawdy innym.
– – – – – – – – – – – – – –
Społeczeństwa wysokiego i niskiego kontekstu
… Nowy Testament został napisany w środowisku, który antropolodzy nazywają społeczeństwem „wysokiego kontekstu”. Ludzie, którzy komunikują się ze sobą w takim społeczeństwie przyjmują bardzo powszechną, dobrze zrozumiałą wiedzę na temat kontekstu, do którego odnoszą się w rozmowach czy na piśmie. Na przykład, każdy mieszkający w starożytnej wiosce czy miasteczku basenu Morza Śródziemnego miał jasną i konkretną wiedzę na temat wymagań dotyczących zasiewu, ponieważ potrzebne umiejętności były wspólne dla większości (męskiej) części tej społeczności. Żaden pisarz nie wyjaśniałby tego.
Tak więc pisarze w takich społecznościach zazwyczaj pisali w formie skeczu, impresji, sporo miejsca pozostawiając wyobraźni czytelnika czy słuchacza. Kodowali również mnóstwo informacji w powszechnie znanej symbolice czy stereotypowych powiedzeniach. W ten sposób, wymagali od czytelnika, aby ten wypełnił wielkie dziury niespisanych części tego, co pisano. Od każdego czytelnika oczekuje się, że będzie znał kontekst, zatem rozumiał stosowane odniesienia.
W ten właśnie sposób Biblia, podobnie jak większość dokumentów napisanych w społeczeństwach wysokiego kontekstu Morza Śródziemnego, zakłada, że czytelnicy mają obszerne i adekwatne poznanie swojego socjalnego kontekstu. Nie oferuje się obszernych wyjaśnień. Na przykład, gdy Łukasz pisał o tym, że Elżbieta była „nazywana niepłodną” (1:36), nie odczuwa potrzeby wyjaśniania czytelnikowi kategorycznych zasad dotyczących starożytnego pokrewieństwa czy pozycji bezpłodnej kobiety w życiu wioski rolniczego społeczeństwa, czy funkcjonowania sieci plotki w kontekście czci-wstydu, mimo tego, że niewiele tych informacji jest znanych współczesnemu czytelnikowi jego historii. Niemniej to wszystko jest krytycznie ważne dla zrozumienia jego stwierdzenia o tym, że Elżbieta była niepłodna. Łukasz po prostu zakłada, że czytelnicy zrozumieją to.
W przeciwieństwie do tego w społeczności „niskiego kontekstu” mamy tych, którzy wydają bardzo specjalistyczne i szczegółowe dokumenty, które pozostawiają niewiele miejsca dla czytelnika. Stany Zjednoczone czy północna Europa są typowymi społeczeństwami niskiego kontekstu. Tak więc Amerykanie i mieszkańcy północnej Europy oczekują od autorów, że, jeśli odnoszą się do czegoś nietypowego czy niezwykłego to przedstawią odpowiednie tło. Ludzie pracujący na komputerach uczą się pewnego żargonu i pewnego rodzaju logiki (np.; boolowski typ logiki), które nie są zrozumiałe powszechnie poza kręgiem komputerowych nowicjuszy.
W obszarze tego kręgu, takie koncepcje mogą być używane bez wyjaśnienia, ponieważ owe wyjaśnienia są łatwo dostępne przez każdego kompetentnego czytelnika technicznych podręczników do komputerów. Mogą one pozostać jako 'niespisane’ części tekstu, a piszący oczekuje od czytelnika, że sam o nie zadba. Nie istnieją one jednak w powszechnej świadomości opinii publicznej, gdy więc pisze się do ludzi nie związanych z tą techniką, autor, jeśli ma być zrozumiały, musi w pewnym stopniu wyjaśniać komputerowy żargon oraz techniczne informacje.
Krótka refleksja wyjaśni nam dlaczego współczesne, przemysłowe społeczeństwa są niskiego kontekstu, a starożytne były wysokiego. Wspomniane wyżej problemy jakie ma przeciętna amerykańska publiczność komputerowym żargonem, są zbyt powszechnym doświadczeniem we współczesnym życiu. Dzisiejsze życie zostało skomplikowane i rozbite na tysiące sfer, które nie są dostępne dla powszechnej publiczności.
W każdym społeczeństwie są małe światy, o których reszta z nas nic nie wie. Z pewnością jest w naszych tekstach wiele rzeczy, których nie trzeba wyjaśniać, ponieważ odnoszą się one do tych doświadczeń, które Amerykanie rozumieją, lecz współcześnie oddzielne światy inżynierii, hydrauliki, ubezpieczeń, rolnictwa mają ogromną pojemność. Jeśli ktokolwiek z tych ludzi miałby napisać dla „laika”, kogoś kto nie jest inżynierem, hydraulikiem, sprzedawcą ubezpieczeń czy rolnikiem, musiałby dużo wyjaśniać.
Zupełnie inaczej było w starożytności, gdzie zmiany zachodziły wolno i gdzie ogromna większość populacji miała wspólne doświadczenia na gruncie uprawy ziemi, jako właściciele nieruchomości, handlowcy, marszandzi czy celnicy. Ludzie mieli więcej wspólnego, a doświadczenia były znacznie mniej odmienne. Tak więc piszący mogli bardziej liczyć na czytelników, że wypełnią te dziury na podstawie uspołecznionych zachowań we wspólnym świecie.
Oczywisty problem, jaki to tworzy dla współczesnego czytelnika Biblii jest taki, że czytelnicy o niskim kontekście w Stanach Zjednoczonych często mylą Biblię z nisko kontekstowym dokumentem i błędnie zakładają, że autor dostarczył wszystkich kontekstowych informacji, które są potrzebne do zrozumienia jej. Pomyśl nad tym, jak wielu Amerykanów i Europejczyków wierzy, że Biblia w doskonale odpowiedni i pełny sposób wypowiada się na temat chrześcijańskiego życia i zachowania!
Tacy ludzie zakładają, że mogą swobodnie wypełniać dziury na podstawie swego własnego doświadczenia, ponieważ gdyby tak nie było to nowotestamentowi autorzy, podobnie jak jakikolwiek staranny autor nisko kontekstowy, dostarczyliby nieznanego tła, którego czytelnik wymaga. Niestety, jest tak rzadko, ponieważ oczekiwania co do tego, czego autor dostarczy (bądź dostarczył) są inaczej zaznaczane w współczesnych, a inaczej w rolniczych społecznościach.
Ponowna uzyskiwanie kontekstu – rekontekstualizacja
Myślenie o Amerykaninie czytającym śródziemnomorskie teksty wymaga od nas wyjaśnienia tej sytuacji o jeden krok dalej. Już sugerowaliśmy, że za każdym razem, gdy pismo jest czytane przez nowego czytelnika, odniesienia mają tendencję do zmieniania się i pomnażania, co jest spowodowane kulturalną lokalizacją czytelnika. Wśród teoretyków literatury to zjawisko jest nazywane „rekontekstualizacją” *) (przykłady na końcu art. – przyp.tłum.).
Ten termin odnosi się do tego, jak różni czytelnicy w różny sposób i w różnych społecznych kontekstach w czasie czytania tekstu „uzupełniają” go. (Zapisany dokument może też być „dokumentalizowany”, gdy czytany jest jako tekst historyczny ze względu na jakieś ateistyczne czy formalne cechy.)
Oczywiście, taka rekontekstualizacja jest znanym zjawiskiem dla badaczy Ewangelii Synoptycznych. Proste czytanie Ew.Łukasza1:1-4 wyjaśni, że te dokumenty zawierają to, co autorzy mówią, że ludzie przed nimi mówili, że Jezus powiedział i zrobił. Oczywiście, zachowania i nauczania Jezusa były zapamiętywane, ponownie przywracano im zagubione wartości, ponownie stosowane przez około 50 lat w życiu hellenistycznego kościoła, zanim autor Ewangelii Łukasza spisał swoją wersję tej historii. Tak więc, każde wydarzenie między Jezusem a Łukaszem opowiadane na nowo było nowym krokiem w procesie rekontekstualizacji.
Dokładnie to samo obserwuje się w pracy redakcyjnej krytyków, którzy pokazali nam jak zmiana okoliczności w przypowieściach Jezusa w różnych Ewangeliach zmienia ich znaczenie i/lub to co te przypowieści podkreślają. (Np. przypowieść o zaginionej owcy z Mat. 18:12-12: Łuk 15:4-5: Tomasz 98:22-27). W jakiejkolwiek mierze owa synoptyczna rekontekstualizacja historii Jezusa „uzupełniała” tekst w odmienny sposób, niż pierwotni słuchacze Jezusa mogli je przyjmować, został podjęty krok interpretacyjny o znacznych proporcjach.
Prawda o rekontekstualizacji dotyczy również świata współczesnego czytelnika. Rzeczywiście, cały nasz komentarz zajmuje się zjawiskiem przenoszenia tekst z kultury śródziemnomorskiego kontynentu, w której został napisany, do nowych warunków na Zachodzie, do uprzemysłowionego społeczeństwa, gdzie jest obecnie czytany.
Ostatecznym efektem będzie następna rekontekstualizacja. Naszą tezą jest to, że ta szczególna rekontekstualizaja, owa modernizacja tego tekstu, ma głęboko społeczny charakter, a jest bardzo mało prawdopodobne, aby czytelnicy żyjący w przemysłowym świecie, uzupełniali nowotestamentowy tekst w taki sposób, jak mogli to sobie starożytni autorzy wyobrazić.
Podsumowując: podkreślamy to, że znaczenie jakie nadajemy czytanemu dokumentowi jest nieuchronnie czerpane ze społecznego systemu. Czytanie zawsze jest aktem społecznym. Jeśli autor i czytelnik mają wspólny system socjalny, takie same doświadczenia to odpowiednia komunikacja jest bardzo prawdopodobna. Lecz jeśli jeśli czytelnik lub autor pochodzą z wzajemnie obcych sobie systemów to regułą jest niezrozumienie, bądź w najlepszy wypadku błędne zrozumienie.
Z tego powodu zakres niezrozumienia znaczenia tego, co było możliwe do przyjęcia dla czytelnika Ewangelii Synoptycznych z pierwszego wieku, wymaga, aby współczesny czytelnik szukał dostępu do informacji o społecznym systemie, w którym funkcjonowała pierwotna publiczność
Co więcej, aby odzyskać te socjalne systemy, jakkolwiek to jest możliwe, wierzymy, że ważne jest, aby korzystać z odpowiednich bezpośrednich, społeczno naukowych modeli, które zostały zbudowane szczególnie na badaniach zawiązanych z obszarem śródziemnomorskim. Wyłącznie w ten sposób możemy, jako poważni czytelnicy, którzy ku lepszemu lub gorszemu, przenieśli te teksty do obcego świata, uzupełnić spisane teksty.
Wasz przyjaciel i brat w dobrym boju.
Marc
————–
*)
Od tłumacza:
„Kiedy tłumacze Biblii, Wycliffe’a tłumaczyli Izajasza 1:18, który mówi, „…Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją;” dla ludzi zamieszkujących Afrykę równikowa – w miejscach gdzie ludzie nigdy nie widzieli śniegu – przetłumaczyli oni ten urywek jako ” wybieleją one jak orzech kokosowy?”
To nazywa sie, rekontekstualizacja – biorąc ta sama prawdę i przedstawiając ja w kontekście innego języka lub kultury, czy poglądu światowego. To jest całkowicie uzasadnione; nie powoduje to żadnej szkody posłannictwu, w przeciwieństwie Do redefinicji”.
+++++
W drodze wyjątku pozwolę sobie jako komentarz dodać dłuższy tekst, który zrobił na mnie ogromnie wrażenie i ostatecznie wyzwolił mnie z 'systemu’. Kilka lat temu otrzymałem „The Power New Tesament” (www.thepowernewtestamen.com), w którym znajduje się taki komentarz do słowa „chrzest”. Podejrzewam, że poza specjalistami, dziś nikomu by nie przyszło do głowy takie „uzupełnienie” tego, jak w pierwszym kościele przebiegał chrzest. We współczesnym kościelnym kontekście 'takie coś’ by nie przeszło, a samozwańców pewnie by wydalono z hukiem.
Cytuję (William J. Morford; „The Power New Tesament” str. 359) :
” 'Chrzest’ – to tłumaczenie greckiego słowa 'baptidzo’, które oznacza zanurzenie. Żydzi praktykowali zanurzenie ku oczyszczeniu po pokucie , czy po zanieczyszczeniu, na 1000 lat przed narodzeniem Jezusa, nazywali to mikveh. Wszyscy, których ochrzcił Jan oraz uczniowie Jezusa byli dobrze zaznajomieni z zanurzeniem, które my nazywamy chrztem. Nie widzimy 'chrztu’ w chrześcijańskich tłumaczeniach Starego Testamentu, ponieważ hebrajskie słowo, które mogłoby być poprawnie przetłumaczone jako zanurzyć (baptizo) oddawane jest przy pomocy innych wyrazów. Często nasi tłumacze mówią, jak na przykład w Kpł. 16:4; „…. obmyje ciało swoje … „. Użyty tutaj wyraz „rkhats” znaczy 'zanurzyć’, ma więc to samo znaczenie, co greckie baptizo.
Podobnie jak we współczesnym judaizmie, chrzty w NT to samo-zanurzenie. Jan i uczniowie chrzcili nad rzeką Jordan, stojąc na brzegu rzeki i głosząc. Jeśli ludzie zostawali przekonani do pokuty, wchodzili do rzeki i zanurzali się, podczas gdy kaznodzieja stał na brzegu dalej głosząc. Podobnie ma się sprawa z kazaniem Piotra w świątyni z Dz. 2:14-42. Po wezwaniu do pokuty 3000 zbawionych dusz mogło zanurzyć się w ciągu 20 minut, ponieważ było tak dużo miejsc do zanurzania w Przysionku Salomonowym świątyni.
Z pewnością wielu w NT zostało ochrzczonych przez innych, jak na przykład eunuch, który został ochrzczony przez Filipa w Dz. 8:38.. Gdy tak się działo, osoba dokonująca chrztu wkładała rękę na głowę chrzczonego, aby przytrzymać go pod wodą, zmuszając do walki o wynurzenie się z wody, na pamiątkę umierania dla siebie i aktu nowego narodzenia, jako paraleli do zmagającego się w czasie porodu dziecka.
W czasach Jezusa w każdej synagodze była jedna lub więcej rytualnych wanien, chrzcielnych basenów przeznaczonych do zanurzania. Miały one być napełniane „żywą wodą” ze strumienia czy nawet ze zbiorników umieszczanych na dachach do łapania deszczówki. W Ewangelii Jana 2:6 widzimy kamienne naczynia używane do noszenia wody oczyszczenia do basenów zanurzeń. Używano kamiennych naczyń ponieważ kamień nie stawał się rytualnie nieczysty. Metalowe czy szklane naczynia stawały się nieczyste, lecz mogły zostać oczyszczone. Naczynia pochodzące od garncarza, zanieczyszczone, musiały zostać zniszczone”.
Koniec cytatu