James Ryle
„ I rzekł im: Wy sami idźcie na osobność, na miejsce ustronne i odpocznijcie nieco. Albowiem tych, co przychodzili i odchodzili, było wielu, tak iż nie mieli nawet czasu, żeby się posilić” (Mk 6:31).
Od czasu do czasu spotykam drogich braci czy siostry uwikłanych w jakąś wielką sprawę, tak ogarniętych licznymi odpowiedzialnymi zadaniami, które niosą jako przywódcy tych organizacji, bądź pastorzy kościołów. Ich praca jest szlachetna, powołanie wielkie, praca bez końca, pasja zaraźliwa,lecz ich życie strzępi się na skraju. Nie dostrzegają tak dużo rzeczy dla siebie samych, być może flesz ich własnych osiągnięć chwilowo zaślepia ich na własne słąbości, które są oczywiste dla innych. Podobne do Królika z Alicji w Krainie Czarów te zawsze zajęte dusze, wiecznie pędzą do wielu robienia wielu dobrych i wspaniałych rzeczy, lecz zbyt często, po końcowym rozrachunku drogo płacą za to rozpadem małżeństw, zniszczeniem przyjaźni czy złamaniem ich poczucia zdrowia czy dobrobytu.
„Idźcie wy na osobność i odpocznijcie chwilę” – mówi Pan.
To nie jakaś sugestia, lecz wyraźne wyrażenie Jego woli dla każdego z nas. Pewien kaznodzieja podsumował to w taki sposób: „Idźcie wy na osobność, zanim się rozpadniecie” (angielska gra słów; dosł.: „Come ye apart, before ye come apart!”). Pan wie, czego dokonują w nas te długie okresy napiętej służby, gdy nie ma żadnego odpoczynku i relaksu. Tak więc, zarządził też czasy odpocznienia, aby dać nam możliwość refleksji nad tym, co zostało osiągnięte z łaski Bożej i co ma być uzupełnione przed nadchodzącym sezonem jeszcze większych zwycięstw i postępów wiary.
Pan nie tylko zna nasze ograniczenia, lecz zna również próżność naszych własnych myśli. Wie o tym, jak skłonni jesteśmy do służenia, aby robić dobry pokaz naszej własnej duchowości; aby robić wrażenie na innych naszym oddaniem, wiernością, jak też okazywać im, jak bardzo im tego samego brakuje.
Bycie zajętym jest naszym sposobem na to, aby wyglądać na ludzi ważnych i mających znaczenie. Być może suchy okres jest Bożym sposobem na ściągniecie nas w dół; sprowadzeniem nas z powrotem do centrum, czasem, w którym Bóg pokazuje nam, że nie jesteśmy aż tak bardzo niezbędni, jak może nam się wydawać.
Kilka lat temu trafiłem na ten osobliwy wiersz o Niezbędnym Człowieku:
Sometime when you’re feeling important.
Sometime when your ego’s in bloom.
Sometime when you take it for granted
you’re the best qualified in the room.
Sometime when you feel your departure
would leave an unfillable hole.
Just follow these simple instructions
and see how it humbles your soul.
Take a bucket and fill it with water.
Put you hand in it up to the wrist.
Pull it out, and the hole that’s remaining
is the measure of how you’ll be missed.
You may slash all you please when you enter.
You may stir up the water galore.
But stop, and you’ll find in a minute
that it looks quite the same as before.
The moral of this quaint example
is to do the best that you can.
Be proud of yourself, but remember –
there is no indispensable man!
Gdy człowiek zaczyna myśleć, że jest niezastąpiony buduje się w nim kontrolujące i przymuszające usposobienie, które staje się nie do zniesienia dla innych. Hillary of Tours napisała o chrześcijanach, którzy cierpią powodu Irreligiosa sollicitudo pro Deo – co można przetłumaczyć jako: „bluźniercze pragnienie wykonywania Bożej pracy dla Boga!”.
Ej, wyluzuj i zrób sobie przerwę. . . nawet jeśli znaczy to spędzenie czasu w odosobnieniu.
Pan nie porzuci cię!