Na długo przed tym, gdy przebudzenie wybuchło, podjąłem świadomą decyzję, że będę wysoko cenił całe Ciało Chrystusa. W rzeczywistości podział w Kościele przypomina mi o dwunastu plemionach Izraela. Wszystko było w porządku, gdy należało się do innego plemienia, nosiło się odmienne szaty, czy chodziło pod innym sztandarem, dopóki wszyscy rozumieli to, że są częścią tego samego narodu.
Od chwili, gdy to cudowne wylanie pojawiło się w naszym kościele, teraz to już sześć lat, widziałem te wartość zarówno wypełnianą jak i wyzywaną. Widzieliśmy wchodzących przez drzwi kaplicy ponad dwa miliony ludzi z całego świata, z praktycznie wszystkich sektorów ciała Chrystusa. Uwielbiam słyszeć historie o tym, jak ludzie z różnorodnych gruntów, uczestnicząc w naszych przebudzeniowych zgromadzeniach w Toronto, znaleźli odnowienie w miłości do Pana Jezusa Chrystusa.
Kocham różnorodność i jedność z moimi braćmi i siostrami w Chrystusie i musiałem podjąć jeszcze jedną decyzję: nie iść na kompromis z poruszeniem Ducha Świętego, po to, aby ze wszystkimi być w zgodzie. Nauczyłem się tego, że rzeczywista jedność Ducha nie opiera się na kompromisach z prawdą. Raczej, jedność tworzona przez Boga zdarza się, gdy płyniemy razem w wylaniu Tego, którego posłał. Smuci mnie to, że jestem odrzucany przez braci, którzy nie pozwalają nam służyć Panu Jezusowi Chrystusowi przy pomocy innych metod niż oni to robią. Zamiast tego mówią źle o poruszeniu Ducha Świętego i starają się wpłynąć na każdego na kogo mogą, aby robili to samo.
Jezus, znak któremu sprzeciwiać się będą.
Dlaczego niektórzy członkowie Ciała Chrystusa odrzucają to przebudzenie? Z tych samych powodów, dla których Sam Jezus Chrystus był odrzucony przez tych, których przeszedł zbawić. Była to część Jego przeznaczenia, aby nie tylko jednoczyć, lecz również dzielić.
Któregoś dnia, Symeon, starszy kapłan, który oczekiwał w świątyni na Mesjasza przez wiele lat, spojrzał w twarz maleńkiego dziecka, którego rodzicami byli Maria i Józef z Nazaretu. Przynieśli Go do świątyni, aby dokonać obrzezania. Nagle Duch Święty zstąpił na Symeona i zaczął prorokować: „teraz puszczasz sługę swego w pokoju… ponieważ oczy moje widziały twoje zbawienie… światłość pogan i chwałę ludu twego izraelskiego.”
Mniej więcej w tym czasie, gdy Maria i Józef cieszyli się tym słowem, Symeon powiedział coś takiego:
„Chwileczkę, jest jeszcze coś więcej”, „uważajcie, albowiem dziecię przeznaczone jest, aby przezeń upadło i powstało wielu w Izraelu, i aby był znakiem, któremu się sprzeciwiać będą…” a do Marii prorokował: „także twoją własną duszę przeniknie miecz.”
Chwileczkę, chwileczkę! Dlaczego Bóg miałby posyłać Mesjasza, aby był znakiem, któremu się sprzeciwiać będą? Myślałem, że On chciał zbawić zgubionych ludzi. Bóg chce nie tylko zbawić zgubionych ludzi, lecz także znaleźć oblubienicę dla Syna, oblubienicę, która dzieli Jego wartości, a nasze wartości często bywają objawione tylko wtedy, gdy są wyzywane. Stanowiło to wielkie wyzwanie dla serc faryzeuszy, gdy tłumy szły za Jezusem , a ich wpływy nikły. Dziś jest podobnie w Kościele. Duch Święty przychodzi, aby wyzwać motywacje przywódców religijnych społeczności, ponieważ to zagraża ich wpływom.
Jezus naświetlił ich motywacje serca w swej przypowieści o złych gospodarzach z ew. Mat 21,33-42, który został wynajęty do utrzymywania winnicy, aż do powrotu Pana. Właściciel założył winnicę, ogrodził ją, wykopał miejsce na prasę do wina i postawił wierzę.
Lecz gdy posłał sługi swoje, aby odebrać owoce, wynajęci rolnicy poczuli się zagrożeni i zabili sługi. Ostatecznie, gdy posłał syna swego, złapali go, zbili i powiedzieli do siebie: „zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze.” Wynajęci ludzie zaczęli budować swoje własne królestwa przy pomocy zasobów właściciela. Gdy właściciel zażądał owoców, odrzucili jego prawo własności do jego winnicy. Podobnie jak ci farmerzy, niektórzy współcześni przywódcy czują się zagrożeni przez nowe poruszenie Ducha Świętego. Jest tak dlatego, że Jezus Chrystus podkreśla Swoje prawa własności do zgromadzeń, które cię prowadzą.
Jezus powiedział do swoich uczniów coś takiego: „Nie zrozumcie mnie źle, nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.” Być może czas już nadszedł, abyśmy wszyscy znajdujący się w odnowieniu zadali sobie sami pytanie: „Jak wygląda krzyż?” Bardzo prawdopodobnie wygląda on tak, jak w czasach Jezusa. Twoimi wrogami staną się ci, z twojego własnego domu, a może nawet z twojej denominacji czy grupy. Gdy przebudzenie wniesie jedność wśród tych, którzy kochają krzyż, oddzieli tych, którzy go nie kochają.
Czy było kiedykolwiek takie przebudzenie, któremu nie sprzeciwiała by się większość tych, którzy oddali się poprzedniemu przebudzeniu Bożemu? Ciało Chrystusa staje się niezwykle nietolerancyjne wobec nowych rzeczy. To, co się nie podoba, to nie są nowe doktryny lecz nowe metody. Na przykład Anglikanie nie lubili nowych metod Wesley’a i wypędzili go jako złego. Następnie Metodystom nie podobały się metody Armi Zbawienia Booth’a. Wydaje się, że „rozłamy kościoła” stały się częścią jego historii.
W rzeczywistości pierwszy zapisany rozłam kościoła pojawił się w Księdze Dziejów. Paweł, który głosił przez dwa lata w synagodze w Efezie, napotkał na opór. Wyruszył więc w dół ulicy do szkoły Tyranosa i zaczął tam nową pracę (Dz. 19.9), pozostawiając za sobą innych, którzy stracili to, co Bóg robił.
W Dz. 14 jest inny przypadek. Paweł i Barnaba uzdrowili kalekiego od urodzenia. Ludzie byli tak zdumieni, że zaczęli wołać „bogowie w ludzkiej skórze zstąpili do nas.” Ich entuzjazm z trudnością był powstrzymywany dopóki nie przyszli Żydzi z Ikonium i Antiochii i „zatruli umysły ludzi.” Nagle ten sam tłum, który okrzykiwał Pawła, teraz ukamienował go i pozostawił sądząc, że nie żyje. Najsmutniejsze stwierdzenie to: „następnego dnia opuścili…” Ikonium i Listra straciły swój dzień nawiedzenia, tak jak Żydzi stracili Jezusa, swego Mesjasza.
Co powstrzymuje przebudzenie?
Co hamuje przebudzenie? Czy to jest brak modlitwy o nie, czy też brak jedności braci w społeczności? Nie. Zazwyczaj przebudzenia nie niszczy sprzeciw niewierzących w świecie, lecz samo-sprawiedliwość samego kościoła, który się o nie modlił. Kościół, podobnie jak Żydzi w czasach Jezusa, traci swój dzień nawiedzenia stale na niego oczekując. Nie rozpoznają Go i nie zgadzają się iść za Duchem nawet do tego stopnia, że popadają w nieprzebaczalny grzech, nazywając dzieła Ducha Świętego diabelskimi. Jezus wyraźnie określił grzech nieprzebaczalny mówiąc, że tym, którzy mówią przeciwko Duchowi Świętemu nie zostanie przebaczone, ani w tym, ani w przyszłym wieku, lecz są zagrożeni ogniem piekielnym (Mat 12,31; Mar. 3,29). Wydaje się jednak, że Pan przebaczy niektórym mówiącym przeciwko Duchowi Świętemu, niemniej są zgubne skutki popełniania tego grzechu.
Apostoł Paweł był wypełniony głębokim ubolewaniem dlatego, że takiego grzechu się dopuścił. Często określał siebie jako niegodnego nazywania apostołem, ponieważ prześladował kościół Boży. Pomimo, że Pan udzielił miłosierdzia Pawłowi i mimo wszystko zbawił go, Paweł nie mógł wszystkich skutków tego wczesnego grzechu wyeliminować, pomimo życia oddanego ofiarnej ewangelizacji. Pewnie często się zastanawiał jak wielu ludzi odwiódł od ewangelii (1 Kor 15,9; 1 Tym. 1,13). Jest to grzech, który niesie za sobą wieczne konsekwencje.
Błaganie o łaskę
Wierzę w pokutę z narodowego zgorszenia i widziałem cudowne owoce wynikające z tego rodzaju spotkań. Mówienie złych rzeczy przeciwko rasie czy grupie ludzi jest z pewnością okropnym grzechem, który może mieć długotrwałe konsekwencje nawet w przyszłych pokoleniach. Lecz co się dzieje, gdy denominacja, czy kościół nazywa dzieła Ducha Świętego demonicznymi?
Ostatnio na spotkaniu w Ausralii głosiłem na temat grzechu mówienia przeciwko Duchowi Świętemu. Po spotkaniu przyszedł do mnie pewien człowiek, drżąc. Był dogmatycznie nastawiony na to, że mówienie językami jest demoniczne. Gdy wskazałem na to, że mówienie językami jest biblijne, i że zdecydowane sprzeciwianie się im, jest mówieniem przeciwko Duchowi Świętemu, ten człowiek został przekonany o swym grzechu. Bojaźń Pana spadła na niego i wyszedł, wyznając swój grzech i prosił o przebaczenie.
Czyż nie byłoby to potężne, gdyby ludzie Boży wszędzie zaczęli pokutować ze swych grzechów i grzechów ich przodków, którzy mówili przeciwko Duchowi Świętemu działającemu w poprzednich przebudzeniach? Być może długo oczekiwane żniwo przyszło by, gdybyśmy zaczęli szczerze rozważać w jaki sposób mogliśmy mówić przeciwko dziełom Ducha Świętego. Czy byliśmy odpowiedzialni za odwrócenie kogoś do tego cudownego wylania drogocennego Ducha, czy to przez naszą apatię, czy sprzeciw słowem? Jeśli ciągle wątpisz w prawdziwość tego wylania, zapytaj siebie samego, co, jeśli jest choć 1% szansy na to, że te rzeczy, które tak gwałtownie krytykowałem okażą się być Duchem Świętym?
Wierzę, że nie jest za późno przyjąć Jego miłość i dać się porwać w najbardziej cudownym poruszeniu Ducha Świętego, być może, w całej historii ludzkości.