Category Archives: Toronto

Jak ponowne zdobyć swoje przeznaczenie?

Przepuściłem grupę moich przyjaciół nieco do przodu. Ponieważ wiedziałem, że droga wije się w górę w prawo, poszedłem na skróty przez krzaki w nadziei odcięcia ich i zaskoczenia. Mały chłopczyk we mnie chichotał z podniecenia gdy uciekłem w bok na styczną, która z pewnością miała mnie doprowadzić wprost do miejsce, gdzie szlaki się krzyżują.

Po prostu, zgub się!
Gdy byłem młody, jedno z pośród mojego rodzeństwa dzieliło się ze mną tym odczuciem wielokrotnie. Któregoś dni stało się to. Byłem przewodnikiem i prowadziłem liczne grupy przez wiele lat i oto znalazłem się na „Monitoulin Island” w płn. Ontario prowadząc grupę ludzi w dół ścieżki zwanej „Szlak filiżanki i spodka” (Cup and Sauer Trail). Była to względnie łatwa i dobrze oznaczona droga wspinaczkowa i aby zakosztować przygody, postanowiłem spróbować czegoś innego. Pierwszy błąd.  Przepuściłem grupę moich przyjaciół nieco do przodu. Ponieważ wiedziałem, że droga wije się w górę w prawo, poszedłem na skróty przez krzaki w nadziei odcięcia ich i zaskoczenia. Mały chłopczyk we mnie chichotał z podniecenia gdy uciekłem w bok na styczną, która z pewnością miała mnie doprowadzić wprost do miejsce, gdzie szlaki się krzyżują. Lecz w miarę jak pokonywałem krzaki, małe drzewka, przeszkody z powalonych pni i martwych brzóz doszedłem do wniosku, że jakoś musiałem zajść za daleko w prawo i w ten sposób zgubiłem ścieżkę.

Najprostszą odpowiedzią było skręcić w lewo i z pewnością wkrótce znajdę ścieżkę i będę mógł zaskoczyć moich przyjaciół. Z odnowionym oczekiwaniem
znów skierowałem się poprzez drzewa, robiąc na sobie wrażenie,  że tak dobrze mi idzie, a robię tak niewiele hałasu. Niemniej jednak po kolejnych 180 metrach ciągle nie było śladu ścieżki. Jakież to kłopotliwe. W tym miejscu krzaki były całkiem niewielkie. Wspiąłem się na drzewo, lecz tak daleko, jak tylko mogłem sięgnąć wzrokiem, nie było żadnego widocznego znaku, który mógłby mnie naprowadzić. Dwadzieścia minut później doszedłem do wniosku… zgubiłem się. Przez następną godzinę Bóg pozwolił na to, aby wielki wędrowiec we mnie pokorniał, aż do chwili, gdy ostatecznie przyznałem się do porażki i wołałem
o pomoc.
Gdy Jezus przyszedł do Zacheusza, powiedział: „Syn Człowieczy przyszedł, aby szukać i zbawić to, co zginęło” (Łuk. 19:10). Zacheusz był małym człowiekiem, który pracował w pogardzanym zawodzie, bez jakiś naturalnych zalet, aż tu nagle trafiło mu się spotkanie z Jezusem . Tak, właśnie miało się zrealizować jego wielkie przeznaczenie. Cudowną wieścią o Chrystusie jest to, że my wszyscy mamy wielkie przeznaczenie. Nie ma żadnego znaczenia jakie wydaje się nam czy innym mamy ograniczenia, wszyscy mamy potężne obietnice i świetlistą przyszłość.

Wierzę i widzę
Faktycznie wezwanie Jezusa do tego pokolenia brzmi:  Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność, Abym zwiastował miłościwy rok Pana. (Łuk. 4:18-19).

To nie dotyczy dalekiej przyszłości; to jest na dziś! To jest ten dzień, to jest ten rok. Dla nas, aby to w pełni zrozumieć, musimy to zobaczyć. Największą naszą przeszkodą jeśli chodzi o zobaczenie naszego przeznaczenie jest brak wizji. Musimy zobaczyć Bożą prawdę dla naszego życia, to dlatego Pan otwiera oczy ślepym – aby mogli widzieć. Zacheusz chciał zobaczyć Jezusa, zrobił zatem coś, co ustawiło go w pozycji, w której żadne jego ograniczenia nie mogły mu utrudnić oglądanie Jezusa. Wielu ludzi bardzo dobrze widzie to, czego im brakuje i tego właśnie oczekuje od nas diabeł. Gdy ciągle widzisz to, czego brakuj, nie dostrzegasz tego, co jest. Zacheusz mógł  po prostu snuć się z nieszczęśliwą miną powtarzając:
– Nigdy nie będę mógł spotkać Jezusa, jestem po prostu za mały. Zresztą, czy On będzie chciał ze mną rozmawiać? Jestem tylko pogardzanym celnikiem!

Jak często słyszałeś powiedzenie: „Zobaczyć, to uwierzyć.” Młodzi ludzie z naszego pokolenia  powstają z coraz większym pragnieniem Boga. Oni po prostu wierzą, a zatem widzą. Jeśli straciłeś swoją wizję, wiedz o tym, że: Bóg chce odnowić twoją wizję. Wierzę dosłownie, że to, co widzisz, dostaniesz. Musisz to widzieć, uwierzyć, dostać i rozprzestrzenić.

Wizja określa przyszłość
Posiadanie wizji daje życie, a bez wizji ono umiera. W Księdza Habakuka 2:2 czytamy, żeby zapisał sobie wizję, aby ją można było później przeczytać, ponieważ wypełni się na pewno w wyznaczonym czasie. Wizja daje nam poczucie celu, a cel zawsze prowadzi do pasji. Nasza pasja motywuje nas do dyscypliny, a nasza dyscyplina daje nam możliwość działania na podstawie wizji i chodzenia w naszym przeznaczeniu.

W tym roku w czasie obozu mieliśmy formalny obiad.  Gdy niektórzy chłopcy usłyszeli, że dziewczyny się ubierają, dostali wizje; i ta wizja doprowadziła ich do entuzjazmu wobec celu. Zmotywowało ich wystarczająco to do tego, aby się ubrać porządnie i wyglądali lepiej niż kiedykolwiek wcześniej ich widziałem!
A wszystko zaczęło się od tego, że otrzymali wizję.  Jako pastor młodzieży mam taką ulubioną zabawę, która nazywa się Paradise Lost (Utracony Raj). Uczy ona duchowej prawdy w taki sposób, który cieszy młodzież. Uczestnikom zastają zasłonięte oczy, po czym wypuszcza się ich na pole, gdzie mają szukać miejsca wyznaczonego jako raj. Jedynym sposobem, aby się tam dostać jest prowadzenie, lecz są dobrzy i źli przewodnicy.
Zmaganie polega na rozróżnieniu, którzy przewodnicy są dobrzy i źle. Ci, którzy osiągną raj odzyskują wzrok, po czym idą pomagać innym znaleźć ich drogę do raju. Bardzo zabawna jest zarówno gra jak i przyglądanie się, lecz nikt nie ceni sobie pozostania na końcu jako ostatni ślepiec wędrujący przez pola.
Wielkim przykazaniem Jezusa jest: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. (Mat. 22:37).
Następnie Wielki Nakaz Pana Jezusa mówi: „idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody.” Musimy widzieć nasze przeznaczenie i zanieść je innym.

Co przeszkadza przeznaczeniu?
W zeszłym roku oglądaliśmy jak Bóg czyni niesamowite rzeczy w naszej służbie „Toronto Strom Youth Ministry” tutaj w TACF. Wzrosła nasza liczebność, ilość uzdrowień fizycznych, spotkania z Duchem Świętym, zmieniające życie nawrócenia, lecz musieliśmy również walczyć z takimi sprawami jak próby samobójstw, depresje, narkomania, a nawet z sytuacją mającą do czynienia z morderstwem. Bitwa o przeznaczenie dla tego pokolenia nie jest zabawą! Ze wszystkich możliwych powodów potrzebujemy tego, aby Bóg pracował z naszym brakiem przebaczenie, złamanymi sercami, nie bożymi wierzeniami, zgorzkniałymi osądami. Jeśli nie pozwolimy Duchowi Świętemu na to, aby nas naprawdę uwolnił, również możemy chodzić zaślepieni w kółko.
Często cytujemy Jer. 29:11, gdzie jest napisane, że Boże plany dla nas to nie zranienia, lecz powodzenie i nadzieja na przyszłość. Jednak, jeśli wierzymy, że jest to prawda, to musimy również wierzyć, że przeciwnik dusz naszych ma również swoje plany dla nas. On przychodzi, aby niszczyć. On chce, abyśmy utknęli w zgubieni wśród drzew i związani pychą. Jego pragnieniem jest, aby twoje przeznaczenie nigdy się nie wypełniło. Czy nie jesteś już zmęczony słuchaniem tego, abyś się zgubił? Czemu nie powiesz mu, żeby się zgubił (stracił) sam?

Czym naprawdę jest przeznaczenie?
Prawdziwe życie to nie gra, to Bóg, który posyła nas do zgubionych, abyśmy im objawili Jego przeznaczenie dla zgubionego i cierpiącego pokolenia.
Jest ono skoncentrowane wokół słowa: „Przeznaczenie można znaleźć w społeczności z naszym Niebiańskim Ojcem.”  Przeznaczenie to nie coś, co mogę  w kierunku czego mogę pracować, czy zmagać się; to coś czym żyje się na co dzień, coś co jest mi dane. Nie jest to również jakiś bardzo daleki cel; przeznaczenie jest teraz. Można je znaleźć w osiąganiu i byciu. To nie jest optymistyczny punkt widzenia na to, co może być; to widzenie tego, co jest oczyma wiary.
Ku przeznaczeniu nie idzie się, w przeznaczeniu się chodzi.  1 Ptr. 5:5 mówi, że Bóg pysznym się sprzeciwia, lecz pokornym daje łaskę, jeśli więc pozbędziemy się pychy i zechcemy wołać o pomoc, Ojciec popchnie nas w kierunku ścieżki naszego przeznaczenia. Dobrze jest wiedzieć, że mamy tatę, który chce zrobić dla nas znacznie więcej, niż my sami moglibyśmy kiedykolwiek zrobić dla siebie. Jestem tak wdzięczny za ten dzień wśród drzew.
Musiałem przestać rozglądać się po drzewach a zacząć patrzyć na Niego. Ty również możesz.

topod

Szukajcie Bożej woli dla waszego życia.

Gdy 26 lat temu przystępowałam wraz z mężem, Bilem, do pastorowania, nie byłam doradcą duchowym, ale nie trzeba było wiele czasu, abym praktycznie przekonała się, że jednym z najczęściej zadawanych pastorom pytań  jest:
„Jaka jest wola Boża dla mojego życia?”

Wierzę, że Bóg daje nam znacznie szersze granice wokół naszego życia, niż te, wewnątrz których decydujemy się chodzić. Strach i fałszywe przekonania  powodują, że chybiamy celu i nie wychodzimy poza własne granice, aby wykonywać boski plan.  Być może zawiera się to w znaczeniu słowa: „wszystkim brak chwały Bożej.” Słyszałam kogoś, kto opisywał pewne doświadczenie psychologiczne, które polegało na tym, że woluntariuszom całkowicie zasłonięto oczy i wypuszczeni w hangarze lotniczym. Każdy z nich słyszał głos mówiący o tym, że mogą swobodnie pobiegać tak szybko i tak daleko jak tylko chcą, a jednak, niezmiennie, każdy z nich zataczał tylko niewielkie kółko. Strach przed tym, co niewidoczne ograniczał ich do znacznie mniejszego obszaru niż pełne rozmiary hangaru.
Co pomaga nam pokonać strach przed niewidzialnym i odnaleźć pełną wymiar naszego przeznaczenia.
Chciałabym być na tyle duchowo rozwinięta, aby słyszeć proste polecenia co do każdej decyzji jaką podejmuję, ale tak nie jest. Na moje wybory często wpływają pragnienia, które według mojej wiary, są tworzone we mnie przez Boga i cokolwiek jeszcze innego. Zawsze mówię:
– Mogę to wszystko zrobić, o ile nie jest to nielegalne, niemoralne i
tuczące. (no, tuczące może być).
Częścią naszego chodzenia w przeznaczeniu jest podejmowanie decyzji, które są uzależnione od twojej integralności, owocu Ducha, który dotarł do twoich zakamarków i charakteru.
Innym sposobem na wyszukanie swojego przeznaczenia jest słuchanie i reagowanie na prorocze słowo wypowiedziane nad naszym życiem. Apostoł Paweł  napisał do Tymoteusza,  „Ten nakaz daję ci, synu Tymoteuszu, abyś według dawnych głoszonych o tobie przepowiedni staczał zgodnie z nimi dobry bój,” (1 Tym. 1:18) Paweł wymienia nawet dwa nazwiska ludzi, Hymeneusz i Aleksander, którzy nie sprostali temu zadaniu.
Dziękuję Bogu za proroków, którzy powiedzieli nam ponad 2 lat temu, abyśmy czekali na „Rzekę” i „Błogosławieństwo.” Nie wiedzieliśmy, że zajmie prawie osiemnaście lat czekanie na to, aż zobaczymy Rzekę i Ojcowskie Błogosławieństwo przełamujące się w Toronto. Niemniej przez te osiemnastoletni okres, gdy wytrzymywaliśmy próbę oczekiwania, Bóg posyłał proroków i ludzi miłosierdzia, aby nas zachęcali i umacniali w trwaniu. Co by się stało, gdybyś nie czekali?
Gdy ktoś pyta mojego męża :
– Skąd mam wiedzieć jaka jest wola Boże dla mnie?
– Jeśli szukasz tego, aby czynić wolę Bożą – odpowiada – dziś i jutro,  w ciągu dwudziestu lat to będziesz pełnił wolę Bożą.

Ten numer poświęcony jest  udzieleniu pomocy w znalezieniu woli Bożej dla ciebie. Ta Rzeka jest częściowo po to, aby zmiękczyć twoje serce tak, aby Bóg mógł poprowadzić cię drogami, które doprowadzą cię do twojego przeznaczenia.
Stuart i Lynnley Allan podzielą się z wami historią bólu w ich sercach, który doprowadził ich do tego, co robią obecnie. Brad Dawvis pisze na temat tego jak inne pragnienia mogą zahamować cię, a jak nasiąkanie w Jego Rzece pokonać trudności.  John Arnott opisuje w jaki sposób Rzeka pomogła mu podjąć ‘ryzyko’ wiary.  Mike Deer pokazuje w jaki sposób twoje przeznaczenie jest uzależnione od twojej wizji.

Gdy będziecie cieszyć się  świątecznym okresem i będzie się „łapać” na następny rok, nie będzie pełen radości świadomości, że jesteście w woli Bożej.
Melinda.

 aracer.mobi

Rzeka a Boży cel dla ciebie.

Jako dzieci Jezusa mamy w sobie pragnienia, by wypełnić Bożą wolą dla naszego życia. Jednak, czasami, to, co przewidujemy dla siebie bardziej ma źródło w naszych pożądaniach niż w Duchu Świętym.

Wielu chrześcijan, pozostawionych swej żywej wyobraźni sądzi, że Boży plan dla każdego życia musi zawierać wielką służbę, niezliczone terminy konferencji i przemówień, częste wystąpienia w telewizji, a może nawet nagrodę Sługi Roku (Servant of Th eYear Award), lecz tak nie jest. Weźmy na przykład Szczepana.

Prorocze przeznaczenie Szczepana
Nic nie wiemy o życiu Szczepana przed nawróceniem. Musiał zareagować na boże powołanie w okresie działania pierwszego kościoła w, gdy ewangelia była głoszona w Jerozolimie. Został wybrany na jednego z pierwszych diakonów, którzy, w tych dniach przebudzenia,  pomagali w codziennym rozdzielaniu żywności. Łukasz opowiada nam, że Szczepan był mężem „pełnym wiary, Ducha Świętego, Bożej łaski i mocy” oraz  że „czynił wielkie znaki i cuda między ludźmi” (Dz. 6:5 i 8). W krótkim czasie okazał się być wpływowym przywódcą o olbrzymim potencjale.
Duchowy wzrost Szczepana był wynikiem podążania za wylaniem Bożym  w tym pokoleniu. Zastanawiam się, czy Szczepan kładł się spać, marząc o tym, że któregoś dnia zostanie zaliczony w poczet apostołów.
Jednak, Bóg nie zawsze działa zgodnie z marzeniami jaki mamy dla siebie. Ta młoda gwiazda, powstająca w Ciele Chrystusa, pełna Ducha Świętego, mądrości, mocy i łaski nie był przeznaczony na zostanie biskupem Rzymu, lecz pierwszym męczennikiem Chrystusa. Szczepan prawdopodobnie nie wybrałby tego samego celu, który Bóg miał dla niego; lecz zginął z twarzą jaśniejącą jak twarz anioła, gdy ci, którzy bardziej pragnęli zachowania status quo niż przepływu Rzeki, okładali jego ciało kamieniami.

Tu znajdziesz zabezpieczenie przez egoistycznymi ambicjami
Podobnie jak w przypadku Szczepana, poddanie się obecnemu wylaniu Ducha Bożego chroni nas przed naszymi egoistycznymi ambicjami. Tom Doss, członek naszego zgromadzenia, jest chrześcijaninem wychowanym w zielonoświątkowym kościele, przez lata prowadzącym udany biznes, a końcu na dobrej emeryturze.  Jego pogoń za dobrym życiem wymagało od niego prowadzenia kilku biznesów od handlu nieruchomościami do wielopoziomowego marketingu. Wcześniej, nigdy nie dzielił się wiarą, a myśl o modlitwie za klienta, nigdy mu przez głowę nie przeszła. Wtedy przez jego życia zaczęła płynąć rzeka.
Pomimo wielu niekorzystnych okoliczności Tom i jego żona Sherryl zaczęli więcej szukać Boga. Po koniec lat ’90-tych usłyszeli o tym, co Bóg robi w różnych kościołach w kraju. Zaczęli szukać odświeżających spotkań, ponieważ kościół, do którego chodzili zdecydował nie iść za Toronto Blessing. Za pierwszym razem swobodna atmosfera spotkania uraziły ich. Jakże Bóg może działać przez kogoś, kto nie nosi garnituru i krawata? Lecz ciągle byli spragnieni Boga. Pomimo, że Tom i Sherryl nie mogą wskazać dokładnej chwili, gdy odnowienie zmieniło ich życie, zmiana następowała stopniowo w miarę jak nasiąkali Bożą obecnością.
Któregoś dnia Tom otrzymał wizję, w której ludzie stali w kolejce wokół jego biura. Nie byli tutaj w sprawach związanych z biznesem, lecz po usługę i uzdrowienie. Ta wizja miała związek z Bożym planem dla życia Toma.
Przez ostatnie kilka lat, gdy zaczęło się przebudzenie, Tom modlił się dosłownie o setki klientów. Widział jak Bóg czyni cuda w życiu tych ludzi, a cała jego uwaga zmieniła kierunek. Teraz Tom idzie do biura aby pełnić swoją służbę, zawsze podekscytowany tym, co Pan dziś do niego sprowadzi. Nie jest niezwykłe, gdy Pan prowadzi Toma do ciastkarni, której nigdy wcześniej nie odwiedzał, aby się modlić się za nieznajomych.
Gdyby nie Rzeka, Tom pozostał by po prostu dobrym biznesmenem.

Tu znajdziesz zabezpieczenie przed pragnieniami innych

Mieszkanie w Rzece nie tylko zabezpiecza cię przed własnym egoizmem, lecz również przed pragnieniami, jaki inni mają wobec ciebie i twojej służby.
Szczególnie prawdziwe jest to dla tych, którzy są pastorami lokalnych zborów.
Pastorzy stale napotykają na naciski, aby dostosowywać się do życzeń i żądań tych, których Bóg im dał w zgromadzeniach. Bez jasnego i pewnego
Słowa od Boga, pastor może próbować wszystkiego co się da, aby odnieść sukces w służbie. Polegając na ludzkich zasobach pastor idzie od jednej rzeczy do drugiej, aby wypełnić swoje powołanie. To niemal zawsze prowadzi do wypalenia i uczucia niepowodzenia w służbie.
Ten rodzaj presji pochodzi nie tylko od ludzi ze zgromadzenia, lecz często jest wymuszany przez urzędników demoninacyjnych, którzy chcą dużo i dużych kościołów. Usiłują zatem wpakować wszystkich pastorów do formy „dużo i duże.”
Myślą, że każdy kościół powinien być mega-kościołem i że każdy pastor powinien zakładać kościoły.
Zanim po raz pierwszy doświadczyłem Rzeki na konferencji „Catch the Fire” w 1994r. czułem się przymuszony do tej formy „dużo i dużych” ze strony swojej denominacji. Wymagali od nas czytania literatury na temat zakładania kościołów i wzrostu kościoła. Słowem na topie było „ożywienie” a wszyscy byli pobudzeni naturalnym rozwojem kościoła. Wszyscy pastorzy mieli być mocnymi, zdecydowanymi liderami, którzy potrafią przemawiać do postmodernistycznego pokolenia.
Pomału traciłem swój ogień dla Pana i po wielu próbach rozbudzenia „wzrostu mojego kościoła” i „wzbudzenia liderów” byłem gotów, po 25 latach pełnoetatowej służby, do poszukania sobie świeckiego zajęcia. Wtedy nadeszła Rzeka.
Brałem udział w konferencji naszej denominacji zorganizowanej na zakończenie roku, gdzie mieliśmy wraz z żoną zrezygnować z pracy w kościele, którym zajmowałem się przez poprzednie sześć lat. Trzeciego dnia konferencji Bóg powiedział do mnie:
– Zamierzam uzdrowić serca w Domu Ojca.

Sześć tygodni później byłem na konferencji w Toronto w kościele, przed którym ostrzegano mnie, słuchając kaznodziei, którego nigdy wcześniej nie słyszałem i poddając się modlitwie ludzi, których nigdy wcześniej nie znałem.
Natychmiast moc Boża przestrzeliła moje ciało, podniosła mnie z podłogi na jakieś
15 cm i cisnęła mnie do Rzeki. Teraz, osiem lat później Bóg ciągle uzdrawia serca Domu Ojca i wypełnia cel mojego powołania. W czasie nasiąkania Jego obecnością, nauczyłem się wsłuchiwać w Jego głos, ponad wrzawą innych ludzkich programów dla mojego życia.
Bez względu na twoje powołanie, napotkasz na presję ze strony innych ludzi, którzy myślą, że wiedzą, co ty „powinieneś” robić ze swoim życiem.
Autor książek Brennan Mannign mówi, że każdego dnia obiecuje, że nie podda się temu, co inni uważają za jego „powinność.” Rodzice czy przyjaciele mogą zmuszać cię do pewnych form, lecz wyłącznie w Rzece Bożej obecności odkryjesz swój cel w Chrystusie.
Wątpię w to, czy rodzice Szczepana marzyli o tym, że będzie posługiwał przy stołach w Ciele Chrystusa. Jestem również pewien, że nie pragnęli przedwczesnej śmierci syna. Rzadko kiedy, ci wokół nas, zdają sobie sprawę z Bożych zamiarów wobec naszego życia. Stanowcze podążanie za wylanie Ducha Świętego i słuchanie dobrego poradnictwa zachowa cię na drodze wypełniania Bożej woli dla twojego życia.

Tu jest również ochrona przed małym myśleniem.
Gdybyś zapytał młodego Szczepana:
– Kto jest największą osobą, jaką Bóg mógł zbawić w pierwszych dniach
kościoła?” to,  jak myślisz, miałby na tyle wiary, żeby postawić na Pawła z Tarsu. A jednak Pismo mówi w Dz. 7:28:  „Świadkowie zaś złożyli szaty swoje u stóp młodzieńca, zwanego Saulem,” temu, który wtrącał chrześcijan do więzienia i wyrażał aprobatę dla mordowania ich. Któż mógłby w ogóle przypuszczać, że ten młody, gorliwy faryzeusz stanie się kiedyś wielkim apostołem pogan?
Pozostawiony sam sobie Szczepan nigdy nie marzyłby nawet o tym, że zostanie użyty do przyprowadzenia Pawła do Pana. Gdy Jezus powiedział do Szawła:
– Dlaczego mnie prześladujesz?  to wierzę, że pierwszym obrazem, jaki mu przyszedł do głowy była anielski wyraz twarzy Szczepana w chwili gdy był kamienowany przez wściekły tłum.
Być może to właśnie ten obraz umożliwił Pawłowi odpowiedź na Boże wołanie:
– Kim jesteś, Panie?
Trwanie w Rzece uniemożliwia stan zadowolenia z czegokolwiek poza Bożymi sprawami w naszym życiu. W miarę jak trwamy nasiąkając w Bożej obecności, odnajdziemy odnowienie pierwszej miłości dla Jezusa i poddania temu samemu nadnaturalnemu procesowi rozwoju, który zamienił Szawła w Pawła.
Będziemy szli w Boże przeznaczenie dla naszego życia bez przeszkód ze strony stworzonych przez ludzi programów.

как продвигать сайт в гугле

Już nie bezpłodna, lecz owocująca.

To był jeden z najbardziej zdumiewających dni mojego życia. W  czasie modlitwy Duch Święty zabrał mnie do takiego miejsca  w czasie, które znakomicie pamiętam, lecz teraz Duch pokazywał mi coś o czym nie wiedziałam, a co wyjaśniło mi wiele. Zobaczyłem się jako małą dziewczynkę, która miała na czole  nalepkę z napisem „ODRZUCONA.”

Gdy przyglądałam się, Jezus przyszedł, zdjął tą nalepkę a na jej miejscu wypisał jedno słowo „UMIŁOWANA.” Czułam, jak ciepło niesamowitego pokoju i miłości zstępuje na mnie. Coś głęboko wewnątrz mnie zostało uporządkowane i czułam, że teraz zajęłam moje właściwe miejsce w życiu.
Zaczęłam pytać Pana:
– Co to znaczy być umiłowanym?
A Pan odpowiedział mi tym zniewalającym wersetem ze Ef 1:4/5: „W nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa..”  Być „umiłowaną” to wiedzieć, że Ojciec wybrał nas przed stworzeniem świata, nawet zanim moi rodzice i mój mąż mnie wybrali. Takie znaczenie „wybrania” jest zarówno bezpiecznym fundamentem i odskocznią do życia. Wierzę w to, że im bardziej wzrastamy w objawieniu i zrozumieniu tego, że jesteśmy „umiłowani,” tym bardziej możemy wchodzić w nasze przeznaczenie w Chrystusie. Bez tego zaś, nigdy nie będziemy się czuć dostatecznie gotowi i bezpieczni, aby dla Niego podejmować ryzyko, a prawdziwe przeznaczenie nie przychodzi bez ryzyka.

Ludzie powiedzieli nam wiele rzeczy na nasz temat, które spowodował, że nie czujemy się bezpiecznie. Być może rodzice mówili ci, że jesteś „pomyłką”, czy inni, że nigdy nie będziesz nic znaczył. Mając takie słowa dźwięczące w uszach, trudno uwierzyć, że Bóg ma dla ciebie przeznaczenie. Jednak jeśli twoi rodzice zostali zaskoczeni twoim przybyciem na  świat, to nie Ojciec!
On zaplanował cię. Ps. 27:10: Choćby ojciec i matka mnie opuścili, Pan jednak mnie przygarnie. Ps. 139:16:  Oczy twoje widziały czyny moje, W księdze twej zapisane były wszystkie dni przyszłe, Gdy jeszcze żadnego z nich nie było.

Jak zatem przenika ta prawda do naszego serca, z głowy w dół? Paweł napisał:
„Wiara przychodzi ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe.” Wierzę, że musimy mówić do naszej duszy i mówić jej, że jesteś umiłowany i wybrany. Nawet po tym objawieniu, że jestem umiłowana, ciągle zdarzały mi się okresy odrzucenia i bólu. Mimo wszystko, w środku tego wszystkiego świadomie wybierałam prawdę i im lepiej wiedziałam, że jestem kochana doskonale, tym mniej było tam miejsca na odrzucenie.
Proś Ojca każdego dnia o następny świeży przesył Jego miłości do twojego wnętrza. Proś go o przeżycie jego nadpisywania lat kłamstw prawdą. Módl się o siebie i potwierdzaj Boże słowo skierowane do ciebie mówiąc:
– Jestem wybrany.  Jestem umiłowany. Jestem kochany i błogosławiony. …
Gdy zaczniesz odczuwać obezwładniony Jego miłością, nie zatrzymuj strumienia, niech płynie. Graham Cook powiedział kiedyś: „Nie możesz sprawić, aby Bóg był twoją pierwszą miłością, dopóki nie zdasz sobie sprawy z tego, że ty jesteś Jego pierwszą miłości. On kocha ciebie nawet w najgorszym twoim dniu, tak samo jak w najlepszym.”
Gdy odkryjesz i pochwycisz swoje „wybranie” to w zasadzie odkrywasz swoje przeznaczenie. Gdy jest ci wygodnie w Jego miłości, przestajesz porównywać się z innymi i zazdrościć im ich przeznaczenia. To uwalnia cię do odnalezienia ścieżki, którą Pan dla ciebie przeznaczył. Jako Jego umiłowany, możesz odpocząć w bezpieczeństwie, które Ten, który stworzył cię i zna cię najlepiej,  nakreślił jako przeznaczenie doskonale pasujące jedynie do ciebie. Twoje przeznaczenie pochodzi z tego, że zostałeś przez Niego stworzony.
Dla mojego męża, Stuarta, i dla mnie nasze przeznaczenie przyszło przez informację, że nie możemy mieć dzieci. To był jeden z tych miażdżących marzenia dni, kiedy nie widzisz drogi przed sobą. Wszystko o czym myśleliśmy i co planowaliśmy zostało nagle zmiecione. Mieliśmy z mężem do wyboru: albo naciskać na Pana, aby poznać co w miłości dla nas przeznaczył, lub wpaść w dół użalania się nad sobą i urazy. Wiedzieliśmy o tym, że Pan nas połączył w parę małżeńską i wiedzieliśmy, że Słowo Boże mówi, że będzie nas darzył powodzeniem, a nie krzywdami. Jeśli zatem pozostanie w Nowej Zelandii i wychowywanie dzieci nie było Jego planem, to zatem co?
Czasami Boże plany nie są takie jak myślimy, lecz czy jesteśmy gotowi zmienić nasze plany, aby je dopasować do Jego? Dla nas było to „wydarzenie”, które zmieniło kurs naszego życia. Głęboko w sercach wiedzieliśmy, że nie był to koniec, lecz zaledwie początek. Zwróciliśmy się do pełnymi miłości ramion naszego Ojca, a naszą nieustanną modlitwą było:
– Panie, chcemy tego co najlepsze.
Gdy pozwoliliśmy ziarnom naszych marzeń wpaść w ziemię i obumrzeć, natychmiast powstała  nadzieja, a później pojawił się kierunek. Zaprowadziło nas to do Toronto i zapisania się do Szkoły Służby. Jest kilka lat później i jesteśmy obecnie dyrektorami i mamy setki duchowych dzieci na całym świecie. Nasze życie jest bardziej owocne niż moglibyśmy kiedykolwiek wyobrażać sobie,  a to wszystko dlatego, że powiedzieliśmy:
– Tak, Panie, twoja wola niech się stanie.

Od bezpłodności do owocności
Wszyscy zostaliśmy powołani do przynoszenia owoców, co, zatem, dzieje się, gdy znajdziemy się w miejscu bezpłodności? Bezpłodność oznacza sterylność, zastój. Okazało się, że Stuart i ja jesteśmy fizycznie bezpłodni i nie możemy mieć dzieci, lecz istnieje też stan duchowej bezpłodności. Czy jest taka dziedzina w twoim życiu, która jest w zastoju? Czy czujesz się tak, jakbyś utknął w jałowym miejscu?
Do stanu przynoszenia owoców prowadzą dwa klucze. Pierwszy, to uświadomienie sobie, że przynoszenie owoców jest ograniczone do pewnego sezonu. Jest też czas przycinania, o którym mówił Jezus  Jan. 15:1-2 „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest winogrodnikiem.  Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc. Jeśli tego nie rozeznasz, możesz czuć się odrzuconym.
Drugim kluczem jest rozpoznanie dlaczego utknąłeś w sezonie przez który powinieneś płynąć. Możesz mieć nierozwiązany problemy z przebaczeniem, zgorzknienie, w jakichś dziedzinach, lub nieposłuszeństwo w pewnych obszarach życia, z których musisz pokutować, „przebaczając” Bogu i innym.
Gdy jesteś przycinany, możesz przechodzić przez okresy zasmucenia, lecz pociecha przychodzi ze świadomości, że ogrodnik najbardziej zbliża się do krzewu, w czasie przycinania. Bóg nie odrzucił cię, lecz przycina tak, abyś mógł przynosić więcej owoców i był bardziej zadowolony ze swego przeznaczenia.
On przycina nawet dobre winorośle. Specjaliści wiedzą, że jeśli w jednym obszarze pojawia się zbyt wiele winnych gron, to zawartości cukru w nich spada. Przycinanie wina powoduje lepszą jakość owoców. Ojciec bardziej jest zainteresowany w jakości niż w ilości. Pan nie chce, abyś się tak rozrósł, żeby twoje owoce przestały być słodkie i smaczne.
Bóg pragnie, abyś realizował swój życiowy plan „A”, nie „B” bez względu na to, jak dobrze wygląda obecnie plan „B”. Lecz, aby otrzymać to, co najlepsze, trzeba poświęcić to, co dobre. Zrezygnowaliśmy z leczenia bezpłodności czy zaadoptowania dzieci (dobre) po to, aby otrzymać Boży plan „A” (najlepsze).
Przeznaczenie wymaga ryzyka- przedkładania Bożego planu nad twój własny.
A tak przy okazji, Jego plany są większe niż jesteś w stanie uwierzyć, że możesz wykonać, zatem musisz polegać na Nim.
Rozeznaj zatem, w jakim duchowym sezonie obecni się znajdujesz i zajmij się sprawami, które musisz rozwiązać i poddaj się przycinaniu. Następnie, gdy Pan otworzy ci na coś drzwi, idź tam nawet jeśli przeraża cię to śmiertelnie! To, do czego cię Pan powołuj, jest znacznie przekracza twoje możliwości.

Nie jesteś pomyłką, nie jesteś tutaj po to, by zużywać tlen. Urodziłeś się i żyjesz w roku 2002 ponieważ tak miało być, ponieważ On zdecydował, zanim zaistniał czas, że powinieneś pojawić się tutaj, mając boski cel do wykonania. Ten cel został przeznaczony do wykonania tylko dla ciebie i tylko tobie przyniesie on zadowolenie. Jesteś umiłowany(a) i masz swoje własne, unikalne, przerażające i ekscytujące przeznaczenie. Jeśli chodzi o mnie, to wypełniania Jego przeznaczenia warte jest ryzyka.

topodin.com

Dziecko przeznaczenia.

To był prawdopodobnie najgorszy dzień mojego życia. Gdy rano wstawałem z łóżka, nie miałem pojęcia o tym, co mnie czekało. Gdybym wiedział, zostałbym w łóżku. O ile mi było wiadomo, miał to być kolejny dzień roboczy z wyznaczonym w porze obiadowej spotkaniem z żoną, Lynley w klinice ds. płodności. Od dwóch lat staraliśmy się o dziecko, bez widocznego sukcesu, więc dwa miesiące wcześniej zgłosiliśmy się do kliniki po pomoc i poradę. Gdy siedzieliśmy z Linley w biurze lekarza z nadzieją oczekiwaliśmy na to, że usłyszymy o tym, jakie będzie następne lekarstwo. Zamiast tego, przekazano nam druzgocące wieści. Lekarze stwierdzili, że oboje mieliśmy problemy z płodnością i kombinacja tych dwóch oznacza, że nigdy i w żaden naturalny sposób nie będziemy w stanie mieć dziecka.
Nie mieliśmy wiele czasu na przyjęcie do wiadomości implikacji tego stwierdzenia przed pójściem do pracy. Jako dyrektor działu logistycznego byłem w stanie kontrolować złożone międzynarodowe sprawy firmowe, wraz ze skomplikowaną dystrybucją, transportem i magazynowaniem, lecz oto nie byłem w stanie kontrolować mojego własnego życia, komplikacji ludzkiego ciała, wszystkich planów jakie mieliśmy z Lynley w stosunku do naszej rodziny.
Wszystko to działo się w tym czasie, gdy John i Carol Arnott byli w Nowej Zelandii na konferencji „40 Płomiennych Dni.” Ze względu na służbę byliśmy tam tego wieczora. Wszystkie nasze życiowe plany zdawały się być zmieciona w czasie krótszym niż przerwa obiadowa, a wszystko, co mogłem powiedzieć wtedy to:
– Panie, wybrałem Ciebie.

Rozczarowani wiecznością
Tego wieczora, czasie uwielbienia wołałem do Boga. Podjąłem decyzję, że nie poddam się wkradającemu się zgorzknieniu i gniewowi. To był czas przełomu, gdy zdecydowaliśmy się iść za Bogiem na 100%, bardziej niż kiedykolwiek wiedzieliśmy, że On jest jedynym, co mamy. Z tego miejsca desperacji, Bóg przeniósł nas na ścieżkę do przeznaczenia, które jest większe i bardziej zdumiewające niż kiedykolwiek moglibyśmy przypuszczać. Nasze przeznaczenie narodziło się z intymnej społeczności z Nim. Nie prosiliśmy Pana, aby pokazał nam plany, strategie czy wizje, po prostu prosiliśmy Go o to, co dla nas najlepsze, o Jego plan „A” dla nas. Naciskaliśmy na Pana, aż wreszcie otworzyły się drzwi bez żadnego wysiłku z naszej strony.
W 1997 roku Bóg powiedział nam wyraźnie o wybraniu się do Szkoły Służby (School od Ministry) w Toronto. Przeszliśmy przez szkołę i poprosiliśmy o czasowe pozostawienie nas w zespole. Zostaliśmy pomocnikami dyrektorów, po czym, w dwa lata po rozpoczęciu szkoły zostaliśmy wyznaczeni na jej dyrektorów.
Dla zwykłego „kiwi” gościa, który nigdy nie prowadził w kościele niczego, nawet grupy domowej, zostanie dyrektorem służby w ciągu dwóch lat, to naprawdę musiało być z Boga!
Jeszcze dziwniejsze było to, jak łatwo to szło. Po prostu szedłem z Bogiem, dążąc do Niego, a wszystko po prostu działo się wokół mnie. Nigdy nie popychałem moich spraw. Nigdy nie prosiłem o promocję w królestwie. Bóg Sam zrobił dla mnie drogę. Znam ludzi, którzy są lepiej ode mnie wykwalifikowani, lecz rzecz nie we mnie, ani nie w moich talentach. Wszystko działo się z Bożego wyboru.
Wiem o tym, że chodzę w moim przeznaczeniu, ponieważ Bóg w wyraźny sposób zorganizował je. Wiem to również z powodu wizji i pasji jako dał mi do tego. Jednak to przynoszenie owoców jest rzeczywistym potwierdzeniem dla mnie. Jeśli chodzisz w swoim przeznaczeniu, to możesz to określić przez ilość owoców, wyrastających wokół ciebie, a przynoszenie owoców jest wyjątkowo satysfakcjonujące, ponieważ realizuje się twoje przeznaczenie.
Wierzę, że namaszczenie Boże utoruje ci drogę. Innymi słowy Boże namaszczenia na twoim życiu otworzy ci drzwi. Ps. 188:8 (BT) mówi: Pan za mnie [wszystkiego] dokona. Panie, na wieki trwa Twoja łaska, nie porzucaj dzieła rąk Twoich!” Z pewnością właśnie to przeżyłem.

Gdy drzwi nie otwierają się
Ale co z czasami, gdy drzwi się nie otwierają? Nie ma łatwych odpowiedzi, lecz jeśli drzwi nie otwierają się, to zapytałbym raczej, czy popychasz właściwe drzwi. Lub być może, jeszcze nie jesteś gotowy wejść przez nie. Zły charakter zamyka więcej drzwi niż ich dobry charakter otwiera.
Zarówno ty jak i Bóg macie swoją część do wykonania. Bóg tworzy plan i daje ci obdarowanie i oddanie do wypełnienia twojego przeznaczenia. Twoja część to pójść za intymnością, charakterem i przygotowaniami i żyć w posłuszeństwie i wierności. Życie według wartości Królestwa jest istotne dla uwolnienia Bożego namaszczenia na twoje życie. Prawdziwe życie według takich wartości jak : „miłosierdzie góruje nad sądem”, „ta miłość, przewyższa wszystko”, „ta relacja jest pierwszoplanowa”, i wszelkie inne zawsze wymagają śmierci dla siebie.

Lecz nie czujące się bezpiecznie „je” nie jest nie jeszcze uszczęśliwione umieraniem, lecz gdy to zrobimy, odnajdziemy naszą tożsamość i bezpieczeństwo w Nim.

Objawienie wizji

Takie poczucie bezpieczeństwa otrzymałem wraz z objawieniem, jakie dał mi Bóg, mój niebiański Ojciec. Wszystko wydarzyło się w wizji, w której zobaczyłem siebie jako małego, 5 letniego chłopca. To był czas, gdy miewałem stale powracające mary nocne. Jezus wyszedł naprzeciw moim potrzebom i zadał mi pytanie, które ma moc zmieniać życie – zapytał mnie, czy chcę spotkać Jego Ojca.
W wizji, poszedłem razem z Nim do Ojca i zobaczyłem niesamowitą więź miłości i bezpieczeństwa między nimi. Chciałem tego, lecz bałem się odrzucenia. Wtedy Jezus zadał mi pytanie, czy chciałbym poprosić Jego Tatę, aby był również moim Tatą.  Pokonałem strach i powiedziałem:
– Tak
Natychmiast Ojciec sięgnął po mnie i posadził mnie w plecaku (nosidełku) skąd mogłem wszystko  obserwować nad Jego ramionami. Zawsze uwielbiałem stać na tylnym siedzeniu samochodu i spoglądać nad ramionami taty, uwielbiałem być tak blisko taty, czuć się tak bezpiecznie i patrzyć na wszystko, co on robi.
Natychmiast, w tej wizji, Ojciec zaniósł mnie do pomieszczenia, gdzie był wielki stół, gdzie zarządzano wszelkimi sprawami nieba. Ojciec zasiadł na głównym miejscu, ze mną na plecach.  Aniołowi zasiedli dookoła stołu.
Jeden olbrzymi anioł po prawej stronie Ojca skłonił się i zapytał Go:
– Kto to jest ?
Ojciec wyprostował się dumnie i powiedział:
– To jest mój syn. Niech Gabrielu, zabrzmi trąba, to jest mój syn.
Zostałem przytłoczony przez poczucie przynależności i krzyczałem:
– Ja należę!
Słowa te głęboko zapadły w moje wnętrze i wniosły głębokie poczucie pokoju i bezpieczeństwa.
Teraz wiem, że im bardziej bezpiecznie czuję się w Bogu, tym więcej mogę pochwycić Jego wartości, takich jak: miłość, pokora a w konsekwencji większe namaszczenie i owocność w moim życiu. To poczucie bezpieczeństwa i uzdrowienie przyszły przez intymność z Nim.

Intymność + charakter = przeznaczenie
Punktem początkowym naszego przeznaczenia, jak i wszystkiego innego, musi być relacja, ponieważ Bóg stworzył nas do intymności ze Sobą  i innymi (Mat. 22:37-40):  A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.  To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy.” Wszystko w Królestwie Bożym jest związane z relacjami.
Ostatecznie wszystkich nas czeka to samo przeznaczenie – być dziećmi Ojca i oblubienicą Syna – choć nasze indywidualne ścieżki do tego miejsca są bardzo różne. A mówiąc bardziej precyzyjnie: wszystko wiąże się z naszą relacją z Nim, wszystko powraca do Niego.
Pomimo wszystkich możliwości jakie Pan otworzył przede mną, to czego pragnę najbardziej to: więcej Jego obecności. Gdy wyprzedzam czas myślami, zastanawiając się nad tym, co może przynieść przyszłość, to nie myślę o stanowiskach, położeniach, myślę o tym, jak blisko Niego mogę się dostać. Bliskość Boga jest tym miejscem, w którym zaczyna się twoje przeznaczenie. Jest tak wiele nadziei dla ciebie nawet jeśli w tej chwili wydaje ci się, że wszystkie drzwi są zatrzaśnięte. Największą zachęta jakiej mogę ci udzielić jest to, abyś dążył do intymności z Bogiem i uzdrowienia twojego serca. Zbliż się do Niego, pochwyć Jego królestwo, Jego wartości, a wtedy zobaczysz jak namaszczenie toruje sobie drogę do ciebie. Twoje największe życiowe rozczarowanie, jak to było w moim przypadku, może być odskocznią do odkrycia Bożego przeznaczenia dla twojego życia.

Uwaga: Następny artykuł pt.:  „Już nie bezpłodna, lecz owocująca” jest relacją „z drugiej strony” – żony autora Lynley Allan.

deeo.ru

Z Rzeki na końce świata.

Jest rzeka, której nurty rozweselają miasto Boże (Ps. 46:5).

Rzeki malują na piękny obraz charakteru Boga. Gdy myślimy o rzece wyobrażamy sobie poruszające się wody pełne energii, siły i życia. Rzeka może mieć potężną moc do przemiany całych krajobrazów. Może być delikatna i ciacha, zawsze wnosząca życie do ziemi przez którą płynie. Czasami rzeka wolno płynie meandrami, czasami porusza się bardzo szybko, lecz zawsze ma określone przeznaczenie. To, co w tym obrazie rzeki kocham najbardziej jest to, że im dalej w dół rzeki idziesz, tym większa się staje.

Poszerzone myślenie
Rzeko Boża, która została wypuszczona w Toronto zdaje się stale rosnąć, a jednak, gdy myślę o moim życiu i sposobie w jaki Bóg pracował w naszej służbie, zdumiony jestem swoją niezdolnością do myślenia większymi kategoriami.
Za każdym razem, gdy przychodzę z planem, Bóg zdaje się mówić do mnie:
– John, nie myślisz dostatecznie szeroko.
Moje żałosne próby przystąpienia do wizji jakoś nie pasują do Jego. To tak, jakby za każdym razem, gdy przejdziemy nieco dalej w dół Rzeki,  dołączał następny przypływ i Rzeka przyrastała ponad nasze oczekiwania. Gdy pastorowaliśmy ten kościół przed rozpoczęciem przebudzenia, zawsze mieliśmy pięcioletni plan. To było bardzo pomocne narzędzie, lecz w porównaniu z tym, co Bo zrobił przez Ducha Świętego, było to, w końcu, żałośnie mało.
Ktoś zapytał kiedyś Rady Clark:
– Co myślisz o sposobie w jaki Bóg używa ciebie obecnie?
– Że przewyższa wszystko o co mogłam prosić lub wyobrazić sobie – odpowiedziała.
Bardzo dobrze to oddaje nasze samopoczucie. Bóg robi o wiele więcej niż my moglibyśmy kiedykolwiek mieć nadzieje, a to wszystko dzięki  potężnej i wiernej pracy Ducha Świętego.
W 1993 roku mieliśmy w zborze około 300 ludzi bardzo spragnionych Boga, lecz nie mieliśmy żadnych podstaw do o czymkolwiek więcej niż wówczas mieliśmy. Oczywiście mieliśmy plany, aby wzrastać, lecz koncepcja „pomnażania” była dla nas nie do wyobrażenia. Od chwili, gdy zostaliśmy pochwyceni przez Rzekę
Ducha Świętego, i nasza służba rozrosła się we wszystkich kierunkach. Mamy obecnie ponad 300 partnerów w zborach „In Harvest Churches” (Kościoły Żniwa) rozsypanych po całym świecie, 4000 kościołów, które doglądają Heidi i Rolland Baker w Mozambiku. Przeprowadziliśmy tutaj, w Toronto, ponad 70 konferencji i setki na wyjazdowych sesjach, a wszystkie miały wpływ na tysiące ludzi na całym świecie. Setki przywódców zostało przemienionych przez moc Ducha Świętego i bezpośrednie działanie Rzeki i włączonych w bardziej skutecznej i owocnej służby.  Mamy sporą liczbę wędrownych mówców i grup ludzi, którzy obeszły już cały świat dzieląc się błogosławieństwem Jego namaszczenie i obecności. Dzięki Ojcowskiej miłości i ogniowi Ducha Świętego, ludzie są zbawiani, uzdrawiania i wprowadzani do wielkiej wolności i pełni.
Pomimo tego, co powiedziano wyżej, tutaj w Ameryce Północnej są nadal miliony ludzie, którzy nigdy nie słyszeli, że Boża obecność porusza się w tak potężny sposób nie tylko w Toronto, lecz również w wielu innych miejscach na świcie. Niezliczona ilość ludzi w kościele nie zdaje sobie sprawy z tego, że Przebudzenie jest tutaj, a Rzeka płynie. Nieustannie modlę się:
– Boże, pomóż myśleć szerzej; pomóż mi myśleć Twoimi myślami i mieć Twoje marzenia.
Kilka miesięcy temu zdecydowaliśmy wraz z Carol zrobić program telewizyjny pod tytułem: „Catch the Fire” (Złap ogień), mając na uwadze wizję, zaniesienia przebudzenia do każdego domu w Ameryce Płn. i wszystkich zakątków świata.
Ta wizja szybko staje się rzeczywistością jako że program jest nadawany przez stacje telewizyjne w Kanadzie i USA. Planujemy również rozszerzyć to na Europę.

Bóg włożył w nasze serca bardzo silne pragnienie zakładania kościołów, zarówno tu w Ameryce Płn. jak i wszędzie na świecie. Częściowo naszym marzeniem jest włączenie absolwentów naszej  Szkoły Służby (School of Ministry) do tej strategii, ze względu na nasze oddani służbie wzbudzania przywódców Żniwa Końca Czasów. W naszym lokalnych kościele natchnęliśmy ludzi wizją pomnażania poprzez strukturę grup domowych i wydaje się, że eksplodujemy z tą wizją. Kościół szybko jest pobudzany widząc jak zgubieni przychodzą do Królestwa Bożego, w sposób w jaki nigdy dotąd to się nie działo.

Bóg uzupełnia część nadnaturalną
Co więcej, stale wzrasta ilość znaków i cudów i liczne są świadectwa uzdrowień fizycznych i cudów. W chwili, gdy to piszemy, przeżyliśmy dwa przypadki powstania ludzi z wózków inwalidzkich. Jeden z członków naszego zespołu modlił się o gościa, który przybył na jedno z naszych zgromadzeń przebudzeniowych w wózku inwalidzkim. Do modlitwy przyłączył się Steve Long, pastor senior TACF, po czym zachęcił tego człowieka do tego, aby wstał i z wózka i zaczął chodzić. Ten inwalida był unieruchomiony w wózku przez ostatnich 9 lat, a niezdolnych do chodzenia bez pomocy od 17 lat. W związku z artretycznymi problemami przeszedł 6 operacji kolana. Ku radości wszystkich zaczął chodzić po kaplicy i obywa się od tej pory bez wózka. Chwała Bogu!
W niecały tydzień później,  Duncan Smith, dyrektor wykonawczy TACF, modlił się o jednego z członków naszego kościoła, który również był od wielu lat przykuty, z powodu wypadku samochodowego, do wózka inwalidzkiego. Te człowiek został również w dramatyczny sposób uzdrowiony i od tej chwili uwolniony od wózka.
Nawet w najodważniejszych marzeniach nie przypuszczałem, że Bóg będzie mnie i Carol używał w taki sposób, w jaki to robi przez ostatnie kilka lat.
Wiedzieliśmy niesamowitą ilość uzdrowień zarówno fizycznych jak i emocjonalnych, oraz setki tysięcy ludzi, którzy poznali Boga w tak intymny i potężny sposób.
To tutaj właśnie Rzeka porwała nas, a to wszystko w wyniku poddania się cudownej obecności Ducha Świętego.

Ryzyko
Stanowi dla mnie zagadkę niechęć wielu ludzi, którzy bardziej wolą „bezpieczną grę” i utrzymywanie Ducha Świętego na dystans, niż zanurzyć się w Nim i pozwolić aby życie zostało przemienione. Stale musimy powtarzać, że Bóg wymaga tego, aby pójść za Nim gorliwie i w wierze.
Ktoś mądry powiedział, że wiara powinna być wymawiana jako „RY-ZY-KO.”  Musimy chcieć podążać za wszystkim, co Bóg dla nas ma, nawet jeśli oznacza to utratę wszystkiego.

Jest takie miejsce w Bogu, które mój przyjaciel, Dick Dewert, nazywa: „Strefą cudów.” Jest miejsce tak wysoko ponad twoją głową, tzn. twoimi zasobami i możliwościami, że jedyna nadzieja jest w Bogu i jesteś całkowicie od Niego zależny. To jest miejsce, w którym to rzeka porywa ciebie – miejsce totalnej zależności od Niego. Zdajemy sobie z Carol sprawę z tego, że Duch Święty wprowadził nas do miejsce niezmiernej obfitości – na łono Ojca. Jest takie miejsce intymności i totalnego zaufania w dobroć Bożą. Nauczyliśmy się tego, że wszystko wytryska z tego miejsca.  Wielu wierzy, że cuda zdarzają się w wyniku słowa wiary. Odkryliśmy, że cuda są wynikiem łaski, intymności, wiary i mocy. Wszystko zaczyna się w Bogu i kończy się w Bogu. On oferuje potężną rękę a my wsuwamy naszą małą rączkę w Jego dłoń, sięgając do tych, którzy wokół nas są w potrzebach. Wtedy, nagle, staje się kolejny cud. Jest to niezmierna obfitość ponad to wszystko, co moglibyśmy sobie wyobrazić, czy poprosić.

Dlaczego musisz znać swoje przeznaczenie?
Każdy z nas urodził się z boskim przeznaczeniem dla swojego życia. Odkrycie tego przeznaczenia jest możliwe tylko wtedy, gdy poddasz się prowadzeniu Ducha Świętego. Jeśli pozostaniemy w Rzece, będzie wykonywać wolę Bożą dziś, jutro i zawsze, dopóki nie zobaczymy Jezusa. Pozwólmy Duchowi Świętemu zabrać nas dokądkolwiek On zechce, nie ograniczając go naszymi małymi wizjami i niechęcią do podjęcia ryzyka.

Gdy dobiegnę do kresu życia, chciałbym wiedzieć, tak jak ap. Paweł, że: „biegu dokonałem, wiarę zachowałem, a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości …”(II Tym.4:7). Gdy zobaczę Jezusa twarzą w twarz, chcę rzucić przed nim tą koronę. Gdy Bóg ukoronuje twoje życie w niebie, nie będzie to dlatego, że walczyłeś, aby na nią zapracować, lecz po prostu dlatego, że poddałeś się Jemu.

раскрутка сайта

Nie zapominajcie o ubogich.

Urodziłem się we Wschodniej Europie w czasach komunistycznego reżimu i wiem znacznie więcej niż powinienem na temat ubóstwa i poniżającego traktowania. Byłem wychowywany w bezmyślnym systemie rządzenia z bezbożną ideologią i humanizmem, które redukował mnie zwykłej własności państwa.

W swojej pierwszej mowie Jezus otworzył księgę Izajasza i przekazał głębokie przesłanie, które zdumiało uszy obecnych tam Żydów. Łuk. 4:18
Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych [poniewieranych, posiniaczeni, zgniecieni i złamani przez klęski]  wypuścił na wolność. (Rozszerzone Tłumaczenie Biblii AMP).
Wow! Bez żadnych najmniejszego marnowania słów Jezus jasno ogłosił jaki był podstawowy cel Jego boskiej misji. Było to wypełnienie proroctwa wypowiedzianego przez Izajasza. Wprost z ust Jezusa zaczęła płynąć Rzeka, a początkowe manifestacje wylania Ducha Świętego miały na celu usługiwanie uwolnieniem biednym ślepym i  pozbawionym środków do życia.
Pan, który w innej sytuacji nie ma względu na osobę,  najwidoczniej miał tutaj swoich własnych ulubieńców! Co więcej, jeśli zaczniemy podążać za Jego służbą, to zaczniemy zdawać sobie sprawę z tego kim są Jego ukochani, zwracający najwięcej Jego uwagi: biedni, głodni, pragnący, ślepi, chorzy, odrzuceni, a szczególnie ci , którzy zdawali sobie z tego sprawę.

Ewangelizacja przy pomocy jedzenia
Urodziłem się we Wschodniej Europie w czasach komunistycznego reżimu i wiem znacznie więcej niż powinienem na temat ubóstwa i poniżającego traktowania. Byłem wychowywany w bezmyślnym systemie rządzenia z bezbożną ideologią i humanizmem, które redukował mnie zwykłej własności państwa. Dorastałem zgubiony, w ucisku i bliski nawet samobójstwa. Gdy w latach ’60 tych rock and roll uderzył na Wschodnią Europę wraz z dwójką kolegów założyliśmy pierwszy oficjalnie uznany zespół rockowy w Bułgarii. Muzyka rockowa stała się wentylem przez który mogliśmy spuścić naszą frustrację i bunt, lecz w końcu komuniści rozwiązali nas.
Na dzień przed tym, gdy zdałem sobie sprawę z tego, co się ze mną dzieje, wylądowałem w grupie szmuglowanej za granicę. Stało się to tak szybko, gdy przekraczałem żelazną kurtynę, że musiałem uszczypnąć się. Patrząc wstecz, wiem że Bóg  wybił mnie wprost z ręki wroga. Następna rzecz jaka się zdarzyła, to był pokład Amerykańskiego samolotu lecącego nad Atlantykiem i lądującego w Nowym Yorku w ziemi wolności.
Niespełna w rok po przybyciu, wpadłem na „Ludzi Jezusa,” którzy świadczyli na ulicach Los Angeles. Nie mówiłem dobrze po angielsku i nie mogłem zrozumieć tego, co o Jezusie mówili, zatem w mądry sposób wykorzystali jedzenie jako narzędzie ewangelizacji. To zadziałało. Byłem w tym czasie bezrobotny i zawsze bardzo, bardzo głodny. W końcu  po dwóch miesiącach darmowych obiadów i mnóstwie miłości, pomodliłem się krótka modlitwą: „Boże, czy ty istniejesz?” A On pokazał mi się !
Natychmiast narodziłem się na nowo i zacząłem spędzać dziesięć godzin dziennie czytając Jego Słowo i rozkoszując się Jego obecnością. Olśnił moje serce miłością. Oddałem się Mu w posiadanie i stałem się zupełnie bezużyteczny dla wszystkiego oprócz Jezusa. Przyłączyłem się pełnoetatowego zespołu i po latach służby zostałem ordynowanym duchownym.
W początkowych dniach mojego chrześcijańskiego życia byłem głównie zaangażowany w granie współczesnej muzyki chrześcijańskiej, jako autor pieśni nagrywanych dla dzieci na taśmy takie jak: „Music Machine” , „Bullfrogs and Butterflies.” Spotkałem Winnie, moją obecną żonę, i później jako para młodych ludzi prowadziliśmy zespół, „Silverwind,” grając chrześcijańskie koncerty w kościołach i na stadionach w całej Ameryce Północnej. Wyjeżdżaliśmy nawet do Europy, Australii i Nowej Zelandii. Choć byliśmy bardzo zajęci, cały czas czułem, że coś tracę.

Trzeci Świat
Nagle, jednego dnia, Pan włożył w nasze serca gorące pragnienie wyjazdu na bite drogi Afryki. Jaki mieliśmy czas usługując ludziom w Kenii, a szczególnie w Ugandzie, w narodach, które ostatnio były zniszczone przez wojnę. Byliśmy zupełnie nieprzygotowani na skalę ubóstwa i desperacji afrykańskiej ludności. Wyruszyliśmy z sercami rozerwanymi i przytłoczeni poczuciem nieodpowiedniości i choć Bóg, którego znaliśmy, był za mały, aby poradzić sobie z tak dramatyczną sytuacją. Nasza wiara i osobiste doświadczenia z Bogiem wydawały się ograniczone w porównaniu z ogromem potrzeb świata. Coraz bardziej byliśmy przekonani o tym, że czegoś zasadniczego brakuje w naszej służbie. Potrzebowaliśmy większego Boga, który nie tylko robił wielkie rzeczy w Biblii, lecz Boga współczesnego, który czyni Swoje cuda w nas i używa nas do wprowadzania zmian w sytuacjach niemożliwych.

Wtedy Pan pokazał mi Rzekę (Obj. 2:1)
W 1994 roku Pan pokazał mi Rzekę i wszystko co dotyczyło naszego osobistego życia i służby zmieniło się dramatycznie. To był tak, jakby  potężne, niewidzialne odrzutowce zostały przyłączone do nas napędzając nasze  życie nową mocą Ducha Świętego. Wszystko wokół nas, zarówno jako małżeństwa, jak i sług zmieniło się. Wszyscy, włącznie z nami, zaczęliśmy widzieć Słowo Boże w zupełnie nowy sposób.  Zostaliśmy nie tylko odnowieni, lecz zaczęliśmy usługiwać  pod całkowicie nowym namaszczeniem. Zaczęliśmy zanurzać się w głębokości Ojcowskiej miłości i doświadczać Jego zadowolenia w mierze niemal nie do zniesienia. Radość Jezusa, niewysłowiona radość i pełnia chwały, o której czytaliśmy w Biblii, stały się naszym codziennym udziałem, zmieniając sposób głoszenia i prowadzenia wielbienia. W miarę jak Boża chwała nasilała się, staliśmy się bardziej radykalni i wolni.

Pamiętaj o ubogich
Którejś nocy pokładaliśmy się na podłodze w czasie konferencji w Toronto, była tam też obecne małżeństwo z Nikaragui.
Powiedzieli do nas:
– Przyjedźcie do Nikaragui. Jesteśmy bardzo biedni, lecz Chrystus jest bogaty w naszych sercach.
Nagle przypomniałem sobie słowa apostoła Pawła: „Pamiętajcie o ubogich.”
– Z radością przyjedziemy – powiedziałem – lecz do końca roku mamy bardzo gęsto wypełniony plan codziennych spotkań, z wyjątkiem tygodnia na przerwę na Boże Narodzenie.
– O, to byłoby doskonale – powiedział pastor z Nikaragui, z głupkowatym, szerokim uśmiechem na twarzy – Bożonarodzeniowe przyjęcie Nowego Wina w Nikaragui. Nie mogłem uwierzyć w jego reakcję. Oczekiwaliśmy na odpoczynek i przerwę w usługiwaniu w Boże Narodzenie.
Gdy zbliżał się termin i przygotowywaliśmy się do wyjazdu, zadzwoniłem do Arturo i przypominałem mu o tym, jak Bóg użył darmowego jedzenia, aby mnie pociągnąć do Jezusa.
– A co chcecie tam na dole jeść na? – wrzeszczałem do słuchawki walcząc ze słabym połączeniem.
– Świnie – odpowiedział Arturo – pieczone świnie!
– Dobra – rzekłem – niech więc będą pieczone świnie dla wszystkich twoich sierot i innych z biednych dzieci z okolicy . O, i niech będzie mnóstwo piñias pełnych cukierków!  Pan zaopatrzył nas we wszelkie potrzebne pieniądze na całe święto dzięki hojnych z kościołów Rzeki w Ameryce Płn. Jedno małżeństwo zafundowało pudełka pełne zabawek dla sierot.
To było najlepsze Boże Narodzenie jakie kiedykolwiek przeżyliśmy. Wielka ilość tak została dotknięta, a w końcu doszliśmy w wyniku tego do Jezusa. Wybieramy się do Nikraragui  ponownie w czasie Bożego Narodzenia, tym razem zablokujemy ulicę przed kościołem i zrobimy trzydniowe święta pieczonej świni, Przyjęcia Nowego Wina z uwielbienie i chwałą przez cały dzień. Już niemal czuję swąd grila!

Cud z pieczonym kurczakiem
Wtedy na początku tego roku nasi przyjaciele, Rolland i Heidi Baker, zaprosili nas na „Jesus Celebration Conference” do Afryki. Ta radykalna misjonarska para wraz ze swoim zespołem troszczyli się o codzienne potrzeby 800 sierot w ich głównej bazie Maputo w Mozambiku. Ponownie zapytaliśmy o ulubione jedzenie dzieci w Mozambiku.
– Pieczone kurczaki – powiedziała Heidi – lecz dostają je tylko dwa razy do roku  na Boże Narodzenie i Wielkanoc.
– W porządku – powiedziałem – niech będzie obiad z kurczaków dla każdego pod koniec konferencji. Ty to zorganizuj, a my pokryjemy koszty.

Zapach smażonych kurczaków roznosił się nad całym Zimpeto,  kucharze spędzili cała noc na pieczeniu 1200 kurczaków.  Lecz następnego dnia tłum podwoił się do 2400 ludzi na porannym nabożeństwie niedzielnym. Nikt z nas nie miał pojęcia, co robić, poza modlitwą:
– Pomóż nam, Panie!

Gdy serwowaliśmy pieczone kurczaki z ich stosu nie ubywało przez cały czas, aż do chwili, gdy ostatni niespodziewany gość otrzymał swoją procę! Pan podwoił liczbę kurczaków i, co ciekawe, wszystkie były równie tłusty jak te, które sami usmażyliśmy.

Gulasz z tłustych owiec
Tego lata wybieramy się do mojej ojczystej Bułgarii. W ciągu ostatnich sześciu lat, gdy Pan dotykał naszych serc, jeździliśmy tam dwa razy do roku, usługując grupie 25 pastorów, którzy otworzyli swoje serca i kościoły na poruszenie Ducha Świętego. Cieszyliśmy się przygotowując dla nich i ich żon 3,4 dniowymi „River Retreat” („Poszukiwanie Rzeki”) w hotelu, coś z czym oni sami nie byli w stanie poradzić. Wszystko, co robiliśmy to zaopatrywaliśmy ich w jedzenie i zanurzaliśmy ich w Rzece Bożej obecności, po prostu umożliwialiśmy im  poznać jak bardzo Tatuś ich kocha.
W tym roku po „poszukiwaniu” około 40 ludzi, którzy przyjeżdżają z nami na misję z pomocą, zamierza odwiedzić w cygańskiej dzielnicy, tam gdzie już mamy swoje kościoły i prowadzimy spotkania „otwartych drzwi.”
W jednym miejscu, gdzie ubóstwo jest najwyższe, zamierzamy nakarmić 5000 cyganów ich ulubionym jedzeniem – gulasz z tłustych owiec. Zamierzamy gotować w samym środku ich dzielnicy, śpiewać i tańczyć na scenie czyniąc radosny zgiełk przez cały dzień.  Będziemy chwalić Pan za krzyż i publicznie dziękować Ojcu za jego dobroć i jego miłosierdzie. To będzie wielkie przyjęcie Jezusa i wiem o tym, że Jego obecność będzie gęsta. Pod koniec długiego święta  zarzucimy sieć zbawienia i poprowadzimy zgubionych do Jezusa.  Dźwięk, woń i przyprawy tych międzynarodowych świąt „tłustego cielęcia” i Świętowania Jezusa mogą być różne w różnych narodów, niemniej jednak rozrzutność Rzeki Bożej miłości jest zawsze taka sama – głęboka, pełna pasji, wszystko pochłaniająca i nieodparta.  Chcę zawsze być wśród biednych i cierpiących, świadom ich pragnienia więcej Ciebie Panie!

раскрутка