Jak wyznaczać granicę?
John Fenn
Jak chrześcijanie mogą się nie zgadzać się, przechodzić przez konflikt i być może ruszyć oddzielnymi drogami bez obrażania siebie nawzajem? W jaki sposób możemy rozpoznać granicę między niezgodą, a zgorszeniem?
W Księdze Dziejów 1:8 Jezus powiedział uczniom, że będą Mu świadkami i wyznaczył szereg rozszerzających się kręgów. Wykorzystamy ten przykład, aby pomóc zdefiniować te granice między niezgodą, a urazą.
„…i będziecie Mi świadkami w Jerozolimie, Judei, Samarii i po krańce ziemi”.
Na nasz użytek przyjmiemy, że ten wewnętrzny krąg, Jerozolima, to wy (jako małżeństwo) i dzieci w domu. Następny, zewnętrzny krąg, to Judea. Jerozolima była otoczona przez Judeę i to reprezentuje waszą rodzinę sięgającą poza rodzinny dom. Jeśli nie masz bezpośredniej rodziny, Judea reprezentuje twoich najbliższych przyjaciół, powierników, a może nawet bliskich współpracowników czy przyjaciół ze szkoły.
Na zewnątrz Judei jest Samaria. W czasach Jezusa Samarytanie nie byli Żydami, wiec dla nas reprezentuje to kontakty z niezbawionym, z którymi mamy do czynienia w życiu: rodzina, współpracownicy, sąsiedzi, przyjaciele. Krańce ziemi w czasach Jezusa oznaczało ogromny świat poza Samarią i dla nas reprezentuje to obcych, z którymi mamy kontakt w miejscach publicznych, w pracy, w życiu gdy zajmujemy się swoimi sprawami.
Ludzie z każdego z kręgów poza ‘Jerozolimą’ mogą mieć jakieś opinie na twój temat, twoich zachowań, decyzji czy nawet o tym, jak wychowujesz swoje dzieci, w skrócie: są takie możliwości, że mogą być zrażeni do ciebie, a ty do nich. Wiedza o tym, gdzie leżą granice decyduje o tym, w jaki sposób możesz ty i oni oddziaływać na siebie.
Określanie granic
Przyczyną zgorszenia często jest to, gdy ktoś myśli, że inni powinni myśleć tak samo, a tak nie jest. Znaliśmy lata temu pewną matkę, która dalej karmiła piersią swego 5 letniego chłopca. Chłopak miał szybkie ręce. Kilka osób (ze mną włącznie) widziało jak chłopak podchodził do mamy i rozpinał jej bluzkę, zanim mogła się uwolnić, aby przygotować się do karmienia go. Wszyscy w kościele myśleli, że Bożym sygnałem do tego, aby odstawić dziecko było wyrośnięcie mu zębów – oprócz niej.
‘Jerozolima’ – “Jerozolimą” tej mamy była ona sama i troska o jej syna. Wszyscy inni w Kociele byli Judeą. Kilka kobiet zdecydowanie nie zgadzało się z nią a kilka z nich było zgorszonych – były złe, zmieszanie, napełnione wstrętem i nie zgadzały się chodzić do kościoła na te działania, w których ona mogła być, ponieważ mogły być światkami tego, że jak jej 5 letni syn, rozbiera mamę, aby zakosztować przerwy na mleko i ciasteczka!
Tutaj jest granica – decyzja o wieku odstawienia syna należała do niej, ponieważ to leżało w zakresie jej „Jerozolimy”. Ludzie, znajdujący się poza tym najbardziej wewnętrznym kręgiem, mogli tylko potrząsać głową z obrzydzeniem, mówić za jej plecami – cokolwiek – lecz ich zgorszenie było złe przed Bogiem, pomimo że z punktu widzenia odstawiania dziecka od piersi mieli rację. Zamiast obrażać się, powinni byli modlić się za tą mamę, która zmagała się z tym, aby pozwolić dorosnąć swemu pierworodnemu. Inne niekoniecznie znaczy złe – po prostu inne.
Liderzy uwielbienia – pewne małżeństwo należało do zespołu uwielbienia i choć nie byli najbardziej obdarowanymi muzycznie, byli wierni i wrażliwi na Ducha Świętego. Niemniej dwie kobiety, które były ich najlepszymi przyjaciółkami, mając wspaniałe głosy poprosiły mnie o usunięcie tej pary i umieszczenie ich w zespole na miejscu tamtych. Te kobiety były obrażone na to małżeństwo i męczyły się w czasie uwielbienia, gdy tamci byli na scenie.
Oto granica: to małżeństwo nie znajdowało się w ramach ich Jerozolimy, oni byli w Judei, a tak faktycznie to kościół był częścią mojej Judei jako, że byłem pastorem, także udział w uwielbieniu tego małżeństwa był częścią ich Judei. Ja miałem władzę nad zespołem uwielbienia, więc to, o co poprosiły kobiety było nieprzyzwoite i nieodpowiednie. Powinny były wycofać się do swego Jeruzalem – swoich własnych serc i spraw – a nie wtykać nosa w tą sytuację.
Nie twoja sprawa, Piotrze.
W Ewangelii Jana 21:20-22 Jezus powiedział Piotrowi, że gdy będzie stary umrze przez ukrzyżowanie, a Piotr widząc idącego za nimi Jana, zapytał Pana: „A co z nim?”.
Jezus rozmawiał z Piotrem o jego własnym ‘Jeruzalem’, jego wierze i przeznaczeniu. Piotr następnie zapytał o ‘Jeruzalem’ Jana – co go nic nie powinno obchodzić. Jezus odwrócił pytanie, mówiąc: „(A nawet) gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego?”.
Jest to znakomita lekcja biblijna dla chłopców i dziewcząt: A co tobie do tego? Wow. Jeśli chodzi o cudze „Jeruzalem” nie mamy prawa gorszyć się; możemy się nie zgadzać, widzieć sprawy inaczej i robić inaczej, lecz nie jest to żadna podstawa do łamania wspólnoty z powodu zgorszenia.
Na szczęście, wydaje się, że Piotr się nie obraził, lecz współcześnie tę sytuację można zastosować do promocji w pracy, wyboru do jakiegoś zadania jednego człowieka zamiast innego, do dobrowolnej służby w kościele, praktycznie wszystkich sytuacji, w których ktoś urażony może pytać o cudze „Jeruzalem”: Lecz co z nim? A co ze MNĄ? Czy nic ich nie obchodzi, co ja czuję? (nie). Czy nie obchodzi ich, co ja myślę? (nie).
To jest odważne!
W Ewangelii Mateusza 16:23 tuż po tym, gdy Jezus powiedział uczniom, że zostanie zabity i wzbudzony trzeciego dnia, Piotr spojrzał na Niego i zgromił Go: „Nigdy nie przyjdzie to na ciebie!”
Wiemy o tym, że Krzyż był częścią „Jeruzalem” Jezusa. Z tego powodu przyszedł na ten świat. Tak więc, gdy Piotr forsował ideę NIE pójścia na Krzyż, Jezus odpowiedział: „Idź precz, Szatanie, jesteś mi zgorszeniem, bo nie myśli o tym co Boże, tylko o tym co ludzkie”. Jezus musiał chronić swoje „Jeruzalem” przed wszelką myślą czy planem, które były przeciwne Bożemu planowi.
Dalej Jezus mówił: „Jeśli ktoś chce iść za mną, musi się wyprzeć samego siebie i wziąć swój krzyż”. Jak wypierasz się siebie samego? Wypierasz się siebie, gdy wypierasz się myślenia o życiu kogoś innego innym niż ma dla niego Bóg, a ty wypierasz się myśli, które miałyby zmienić ten plan, i wyrzekasz się pokuszenia, aby wymusić to, co ty myślisz, że ktoś powinien zrobić.
„Wziąć krzyż”, narzędzie tortury, nie jest odniesieniem się do jakichś ogólnych trudności – Jezus powiedział to w szczególności o tym, że najpierw myślisz, a potem wymuszasz to, co tobie wydaje się, że jest Bożym planem dla kogoś innego, podczas gdy w rzeczywistości to ty mylisz się i jesteś w błędzie. Zamknięte usta i zachowanie myśli w posłuszeństwie dla Chrystusa jest dziełem „wzięcia swojego krzyża”. Dla wielu to prawdziwa tortura, nieprawdaż?
Myśl o swoim życiu i życiu innych w kategoriach tych rozszerzających się kręgów. Zachowuj relację z ramach tych zdefiniowanych przez Boga granic i bądź przekonany o tym, jak Bóg prowadzi ciebie, oferuj sugestie, lecz nie gorsz się tym, jak ktoś inny radzi sobie z tym, co się dzieje wewnątrz jego granic. Podzieliłem się tymi głębokimi zadami i nie mam tutaj miejsca ani czasu na pisanie o tym w szczegółach. Znaj drogi Pańskie i pozwalaj Duchnowi Świętemu stosować te rzeczy w twoim życiu.
Prowadzi nas to na początek: „Kto miłuje brata swego w światłości mieszka i nic w nim nie powoduje u niego zgorszenia”. Chodź w miłości, a nie będziesz urażony, będziesz jednak wojownikiem modlitwy.
A następnym razem, nowy temat.
Wiele błogosławieństw
John Fenn
Remember you can manage your subscription by clicking the link below, and remember to use cwowi @ aol.com for personal emails.