Idźmy dalej: nazwijcie mnie nietolerancyjnym. Nadal wierzę w to, że kościół musi chronić małżeński ołtarz.
Ostatniej niedzieli stałem na podwyższeniu kościoła w Gainesville, Floryda, i prowadziłem ceremonię małżeńską w obecności około 100 gości. Narzeczona, Christina, wyglądała zachwycająco w falującej, białej sukni, od narzeczonego, A.J., biła radość. W czasie ceremonii łzy płynęły swobodnie – szczególnie w czasie komunii, gdy utalentowany duet zaśpiewał „The Preyer”, hymn ślubny spopularyzowany przez Celine Dion i Andrea Becelli.
Na szczęście nie było jakichś niezręcznych chwil – mdlejącego świadka, zgubionych obrączek, skrzeczących głośników czy zapalających się ozdób na świecach. Był to pewien obraz – doskonała chwila w czerwcu, miesiącu, który uważa się za idealny na śluby, pomimo że lato na Florydzie zalewa potem. Wspaniale było to, że przeszedłem przez swoje kazanie bez płaczu – na ślubie, w którym brali udział moi przyjaciele czy rodzina, mogło mnie trochę dusić
Małżeństwo jest świętą instytucją i kościół powinien trzymać się tego, bez względu na to, w którym kierunku w tej dziedzinie dryfuje nasza kultura. |
Później wieczorem, gdy już zdjęto dekoracje, płatki róż zostały zmiecione i weselne resztki ciast znalazły się w lodówce, miałem czas na zastanowienie się nad słowami, które powiedziałem do A.J. I Christiny, gdy stali przy ołtarzu. Zdałem sobie sprawę, dlaczego głos łamał mi się w kilku momentach w czasie kazania. Stało się tak dlatego, że czułem Bożą obecność w kościele, Pan uśmiechał się przy tej okazji. Ceremonie ślubne mogą przybierać różne kształty, rozmiary i style – lecz istotą jest to, że odtwarzają one scenę z drugiego rozdziału Księgi Rodzaju, gdy Bóg wyjął kobietę z boku mężczyzny i ponownie połączył ich jako mężczyznę i kobietę jako jedno. Bez dodatku świec i włoskich pieśni miłosnych, Bóg głosił pierwsze ślubne kazanie. Pismo mówi: „I dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją i staną się jednym ciałem” (Rdz. 2:24).
Ten wers dostarcza biblijnego wzoru co do płci, seksualności i rodzinnych relacji. Został on zaprogramowany w DNA ludzkiej rasy. Jednak dziś coraz ilość ludzi, którzy porzucili Biblię jako mit, domaga się, aby nasza kultura zmieniła Boże fundamentalne prawdy na kłamstwa, a niektóre kościoły z głównego nurtu zachwiane świecką presją, otwierają swoje ołtarze dla jednopłciowych ślubów, ponieważ nie chcą być uważane za nietolerancyjnych świętoszków.
W czasie, gdy szaleje debata nad tym czy państwo powinno usankcjonować gejowskie małżeństwo (możemy się tym zająć później), my, chrześcijanie, musimy trzymać się trzech kluczowych zasad objawionych w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju:
1. Boża natura jest objawiona przez mężczyznę i kobietę.
Prawdziwy Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, ponieważ obie płcie razem odzwierciedlają Jego obraz. Pełna Boża chwała nie jest widoczna tylko przez mężczyznę, czy tylko przez kobietę; niezbędni są oboje. To dlatego Rdz. 1:27 mówi: „I stworzył Bóg człowiek na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go, Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich„.
To dlatego małżeństwo gejowskie jest całkowicie sprzeczne z chrześcijańską moralnością. W istocie jest odrzuceniem Bożego autorytetu jako Stwórcy, jest afrontem wobec Jego świętego obrazu. Ślub dwóch mężczyzn czy dwóch kobiet i udawanie, że cieszą się Bożym błogosławieństwem swej seksualnej unii jest buntem przeciwko stworzonemu porządkowi i budowaniem alternatywnej kultury bez Niego.
2. Boże królestwo wzrasta przez heteroseksualne związki.
Zapisy Księgi Rodzaju wyraźnie stwierdzają, że rodzina składa się z ojca i matki (p. 2:24). Przez tysiące lat w ten sposób ludzka rasa był zachowywana. Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach to homoseksualna społeczność promuje akceptację adopcji i sztucznego zapłodnienia dla gejów. O ile aktywiści gejów mogą dowodzić przekonująco, że mogą dziecku dać współczucie i miłość, chrześcijańska społeczność nie może naginać zasad nieba, aby sankcjonować gejowskie czy lesbijskie rodziny. Robienie tego to kolejny bezpośredni atak na obraz Boga.
3. Małżeństwo zawsze miało być monogamiczne.
Ważne jest również zwrócić uwagę na to, że chrześcijańska moralność oparta jest na koncepcji oddania, wierności i relacji jednego mężczyzny/jednej kobiety. Pomimo tego, że wielu mężczyzn w Biblii miało wiele żon, Pismo nigdy nie mówi, że Bóg zaaprobował ich zachowanie, poligamia nigdy nie była Jego planem.
Świat szydzi dziś z chrześcijan, ponieważ, w pewnych smutnych przypadkach, ci sami kaznodzieje, którzy żarliwie sprzeciwiają się gejowskim małżeństwom, miało na boku przyjaciółki. Muszę zgodzić się z tym, że żonaty kaznodzieja, który sypia ze swoją sekretarką, jest równie winny jak mężczyzna mający romans z gejem. W obu przypadkach pierwotne Boże standardy zostały złamane. Musimy wyjść poza hipokryzję myśli, że homoseksualizm jest gorszym grzechem niż heteroseksualny grzech. Nie powinniśmy próbować usprawiedliwiać żadnego z nich.
Nasza kultura stara się zmienić definicję małżeństwa w naszym pokoleniu i wybierają polityków, którzy im w tym pomogą. Zaledwie w zeszłym tygodniu prezydent Obama ogromnie się swoim zwolennikom przypodobał ogłaszając, że czerwiec – powszechnie ulubiony miesiąc na śluby – teraz jest miesiącem gejów, lesbijek, biseksualistów i transwestytów. To smutne, że nasz narodowy przywódca – który prezentuje wierne małżeństwo – uległ naciskom, aby przyklasnąć czemuś, co Bóg nazywa obrzydliwością.
Biblijne małżeństwo nie jest zawierane między dwoma mężczyznami czy dwoma kobietami; i nie jest również zawierane między jednym mężczyzną i czterema kobietami (na co pozawala islam), mężczyzną i dzieckiem, czy trzema mężczyznami i dzieckiem. Małżeństwo jest świętą instytucją i kościół powinien trzymać się tego, bez względu na to, w którym kierunku dryfuje nasza kultura w tej dziedzinie, czy na co pozwala się ludziom w miejskim sądzie. Chrześcijańska społeczność musi stanąć po stronie prawdy, a nie na mrocznym, pośrednim gruncie kompromisu.