Przekonujący i możliwy do przyjęcia przez świeckie społeczeństwo wywód.
Część 1: Sytuacja począkowa
Dr Robert A. J. Gagnon
18 maja 2009
29 kwietnia Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych przyjęła tak zwane
Local Law Enforcement Hate Crimes Prevention Act”
które umieszcza „seksualną orientację” i „tożsamość płciową”, „rzeczywistą czy postrzeganą” wraz z „rasą”, „pochodzeniem narodowym”, „płcią” i „niesprawnością” jako samoistne łagodne stany, którym społeczeństwo powinno zapewnić szczególną ochronę federalnego prawa.
Ci, którzy sprzeciwiają się homoseksualizmowi są, przez analogię, domyślnie traktowani przez prawo jako dyskryminacyjni bigoci, pokrewni rasistom i przeciwnicy kobiet.
Problem polega na tym, że analogia do rasy i płci nie jest dobra. Płeć i rasa są to w 100% dziedziczne, całkowicie niezmienne, a przede wszystkim nie związane z zachowaniem okoliczności życiowe, a zatem samoistnie łagodne. Homoseksualizm i transseksualizm nie należą do nich. O ile mogą istnieć jakieś czynniki biologiczne powodujące powstanie ryzyka rozwoju homoseksualizmu czy nawet transwestytyzmu, nauka nie dowiodła, że te zachowania są determinowane w taki sposób jak rasa czy płeć. Nawet Kinsey Istitute przyznał, że w siedmiostopniowej skali Kinsey’a 0-6 co najmniej jedna zmiana jest normą w ciągu życia tych, którzy identyfikują się jako homoseksualni (75%). Co ważniejsze, w przeciwieństwie do rasy i płci, homoseksualizm i transwestytyzm są przede wszystkim impulsami do angażowania się w zachowania, które są strukturalnie niezgodne z wcieloną egzystencją (jako mężczyzna i kobieta). Nie są to więc samoistne łagodne stany (intrinsically benign conditions).
Uważam, że lepsza analogia (tj. mającą więcej punktów rzeczywistej zgodności) może być dokonana między homoseksualizmem i transseksualizmem z jednej strony , a poliseksualizmem (orientacją w kierunku licznych partnerów seksualnych) a kazirodztwem (mówię tutaj o popełnianym przez dorosłych) z drugiej strony. Te drugie, przede wszystkim, są dwoma innymi rodzajami seksualnych zachowań, które są niezgodne z ucieleśnioną egzystencją, pomimo tych niezgodności, mogą być prowadzone jako oddane, troskliwe relacje między dorosłymi.
Jeśli kazirodztwo i poliamoria są rzeczywiście lepszymi analogiami do homoseksualizm i transwestytyzmu to jasne jest, że umieszczenie ich wraz z rasą i płcią jako okoliczności godnych specjalnej ochrony i szczególnych korzyści staje się niewłaściwe.
Czyniąc takie uwagi, ufam, że ludzie wiary wiedzą, że jest równie złe nienawidzić i dokonywać aktów przemocy przeciwko osobom, które żyją w kazirodczych relacjach (za zgodą dwóch dorosłych osób) czy blisko spokrewnionych z poliseksem jak nienawidzić osoby, która angażują się stosunki homoseksualne czy w jakikolwiek inny sposób nadużywają danej im przy narodzinach płci. Jest złe nienawidzić kogokolwiek czy popełniać przemoc wobec kogokolwiek.
Jeśli chodzi o logiczny związek z poliamorią, ograniczenie ilości osób w prawym zjednoczeniu seksualnym do dwóch jest zawsze określona na bazie naturalnej „dwujedności” płci, „mężczyzna i kobieta” czy „pan i pani”. Z pewnością taki był pogląd Jezusa na płeć w 19 rozdziale Ewangelii Marka i 10 rozdziale Ewangelii Mateusza, gdzie cytuje: „
Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę (Rdz. 1:27). oraz „Dlatego opuści mąż,…i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem (Rdz. 2:24) jako powody obalenia zarówno równoległej jak i seryjnej poligamii. (Zwróć uwagę na to, że żydowska społeczność z Qumran doszła do podobnego wniosku, gdy chodzi o to w jaki sposób „mężczyzna i kobieta” z Rdz. 1:27 domyślnie wyklucza poligamię.) Zachowania poliamoryczne i homoseksualne w jednakowym stopniu pogwałcają zasadę naturalnej pary składającej się z istnienia dwóch pierwotnych, uzupełniających się płci, nawet jeśli odbywają się w relacjach dorosłych przy obopólnej zgodzie. Sam stosunek płciowy, który umożliwia tylko jedną penetrację w jednym czasie, ilustruje istotę seksualnej dwu-jedności, stosunku ograniczonego do dwóch (i tylko dwóch) komplementarnych płci.
Jeśli chodzi o logiczne powiązania z kazirodztwem, zarówno kazirodcze jak i homoseksualne zachowania naruszają wymaganą zasadę ucieleśnionej inności w ramach ucieleśnionej identyczności, nawet jeśli dobywają się w relacjach dorosłych przy obopólnej zgodzie. Kazirodztwo to współżycie seksualne między osobami o zbyt dużym strukturalnym czy formalnym podobieństwie co do pokrewieństwa. Głównym problemem nie jest tutaj wysokie ryzyko defektów wrodzonych, które towarzyszy urodzeniom dzieci pochodzących z takich związków, lecz zbyt wielka identyczność na poziomie pokrewieństwa, nawet jeśli stosunki odbywają się przy obopólnej zgodzie dorosłych, którzy nie mogą mieć dzieci (czy to dlatego, że jeden z partnerów jest niepłodny, czy dlatego, że oboje są tej samej płci) czy też przy zastosowaniu wszelkich antykoncepcyjnych środków ostrożności. Podobnie, głównym problemem stosunków homoseksualnych nie jest strukturalna niemożność zapłodnienia, lecz nadmierna formalna identyczność uczestników i zbyt mała komplementarność inności, jeśli chodzi o płeć.
W Cz. 2 spojrzymy na nieproporcjonalnie wysokie współczynniki wymiernych szkód towarzyszących homoseksualnym stosunkom, wskazujące na nienaturalny charakter tych relacji.
———–
dr Robert A.J. Gagnon jest profesorem Nowego Testamentu na Pittsburgh Theological Seminary, autorem książki: „The Bible and Homosexual Practice: Texts and Hermeneutics” (Abingdon Press) oraz współautorem: „Homosexuality and the Bible: Two Views” (Fortress Press).