David Servant
Dzisiejsze czytanie jest dla mnie pewną pociechą, gdy ludzie zasypiają w czasie mojego głoszenia. Mówię „pewną”, ponieważ Etychus zasnął po północy, ja usypiam ich w niedzielne poranki, kilka godziny po tym, gdy wstali po ośmiu godzinach snu! No, ostatecznie, nikt z tych zasypiających w czasie moich kazań, jak to najwyraźniej stało się z Tychikusem, nie zostało zanudzonych na śmierć, gdy monotonnie mówiłem.
Wydaje się, że wydarzyło się coś nadnaturalnego, gdy Paweł objął leżącego chłopca i przypomina nam to o czasach, gdy prorok Eliasz w podobny sposób złapał martwego chłopca, który po tym wrócił do życia (2Król. 4:17-37).
Gdy czytamy o zgromadzeniu przez Pawła starszych z Efezu, niech to nie prowadzi nas do wniosku, że chrześcijanie w Efezie zawsze spotykali się w jednej wielkiej grupie, która była nadzorowana przez wielu równych starszych (teoria czasami wysuwana). Łukasz używa słowa „kościół” do opisania całego ciała Chrystusa w Efezie, które składało się wielu małych grup, z których każda była nadzorowana przez co najmniej jednego lub nawet kilku starszych.
Słowa Pawła skierowane do starszych efeskich mogłyby zmienić oblicze współczesnego chrześcijaństwa, gdyby były poważnie potraktowane przez przywódców. Paweł przypomina im dwukrotnie o łzach, które wylewał, gdy był z nimi (20:19,31). Jak bardzo potrzebujemy współcześnie płaczących starszych! Gdzie podziała się pasja!
Paweł głosił „upamiętanie się przed Bogiem i do wiary w Pana naszego, Jezusa” (20:21). Dlaczego pokuta została usunięta z dzisiejszej ewangelii? I dlaczego Jezus jest rzadko wymieniany jako Pan, czy traktowany jako Pan, którego przykazania mają być wykonywane, który daje dziedzictwo tylko „uświęconym” (20:32), to jest tym, którzy stali się święci?
Zwróćmy również uwagę na to, że Paweł nie zabawiał się myślą, jakoby głoszenie pokuty i wiary było w jakiś sposób sprzeczne z „ewangelią łaski Bożej” (20:24). W rzeczywistości, te dwie były dla niego jednym i tym samym (por. 20:21 oraz 24). Wiedział, że Bóg nie daje nikomu licencji na grzeszenie, lecz raczej oferuje każdemu chwilową możliwość pokuty z grzechów i przebaczenie.
Paweł nie był zbyt wielki, aby nie móc usługiwać małym tłumom. Nauczał „publicznie i po domach” (20:2). Co więcej, nigdy nie nauczał w budynkach specjalnie zbudowanych dla chrześcijańskich spotkań; ani nie zachęcał do tego, żeby takie budować.
Apostoł nie bał się cierpieć dla Chrystusa i nie starał się o odpowiedniejsze stanowisko, przedzierając się po kościelnej drabinie kariery. Szedł raczej za prowadzeniem Ducha Świętego do Jerozolimy, wiedząc dobrze, że czekają go tam więzy i doświadczenia. Jego celem było wypełnienie służby, którą Bóg powierzył mu i był gotów umrzeć dla tej sprawy (20:22-24).
Jako kaznodzieja nie zaspokajał potrzeb tłumów, mówiąc im tylko to, czego chcieli słuchać, lecz raczej ogłaszał, to, co było „pożyteczne”, „pełnego celu” Bożego, ostrzegając ludzi, aby pokutowali (20:20, 25). Wiedział, że jest odpowiedzialność pastorów/starszych/nadzorców to nie tylko karmić Bożą trzodę, lecz także chronić ją przed wilkami, które pojawiają się między nimi i nauczają niszczących herezji.
Paweł nie był cielesnym kaznodzieją prosperity i nie motywowały go pieniądze. Był raczej gotów pracować własnymi rękoma, aby zaspokoić swoje własne potrzeby i potrzeby innych. Żył zgodnie z tym, co głosił, wiedząc, że chciwość i zachłanność są potępiającymi grzechami. Żył prosto i robiąc tak dawał przykład starszym efeskim. Żaden pastor małej trzody, który żyje ze „świeckiej” pracy nie powinien się tego wstydzić. Ma swojego biblijnego poprzednika.
W końcu muszę wskazać na słowa, które czytamy jako słowa z ust Jezusa, których nie znajdujemy nigdzie indziej w Piśmie: „Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać niż brać” (20:35). Powinniśmy pamiętać, gdy próbują nas przekonywać teolodzy, aby nie wyciągać żadnych doktryn z Księgi Dziejów, ponieważ prawdopodobnie została nam ona dana wyłącznie jako historyczny zapis. Niech zginie taka myśl!
– – – – – – – – – – – –
Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ