Jednym z najwstrętniejszych duchów jest duch Religijnego Pobłażania. To ten, który naciska, żeby wszystko cokolwiek mówimy czy piszemy musiało być złagodzone do poziomu najmniej dojrzałej osoby, która mogłaby tego słuchać. Jest to ten sam duch Politycznej Poprawności, tylko w dziedzinie Religii.
Nie kocham tego demona.
To właśnie dlatego, wiele kościołów zastąpiło wino na sok winogronowy na Wieczerzę – aby niektórzy odzyskujący zdrowie alkoholicy nie spadli z wozu w czasie Wieczerzy Pańskiej.
Problem zaś leży w tym, że takiej osobie odbiera się odpowiedzialność za trzeźwość a przyjmuje tą odpowiedzialność na SIEBIE: MY musimy unikać wina, po to, żeby ONI nie potknęli się. W ten sposób, krok po kroku, zastąpiliśmy polecenia, które dał nam Syn Boży i wymagamy tego od każdego spośród nas, twierdząc, że musi poddać się temu religijnemu kompromisowi!
Wtedy też, gdy dyskutujemy pewne sprawy, które Duch Święty mówi do nas o tym, czego faktycznie nie można znaleźć na stronach Pisma, zawsze znajdzie się kilka osób, które wyskakują z zajadłym atakiem, nie ze względu na to, co powiedziano (zwykle to jest ignorowane), lecz dlatego, że ktoś może upaść i pomyśleć gorzej o Biblii.
Chodzi o to, że odbiera się w ten sposób odpowiedzialność za dojrzewanie człowieka od niego samego i uznaje to za NASZĄ odpowiedzialność: to MY musimy unikać dojrzałych tematów, aby ONI nie potknęli się!
W tym procesie usunęliśmy wszelkie kontrowersyjne tematy, wszystko cokolwiek mogłoby wywołać czyjąś niezgodę ze mną, z programu nauczania. Mało tego, domagamy się, aby wszyscy musieli się poddać się spożywaniu tej najniższej, najbezpieczniejszej papki.
Na stronach Świętego Pisma takie elementarne, bezpieczne dla nowicjusza, proste (i często prostackie) nauczanie nazywane jest „mlekiem”. W przeciwieństwie do tego, nauczanie, które musimy przeżuć i strawić na własny użytek, nauczanie, które zmusza nas do myślenia nazywane jest „mięsem”, lub „twardym pokarmem”. Grecki wyraz “τροφή” (“trofe”) jest wyjaśniony w Vine’s Expository Dictionary jako „przedmiot wiary głębszy od podstawowych poleceń”.
Jak więc nauczymy się być „Zwycięzcami”, jeśli nigdy nie spotkamy się z niczym, co wymaga zwycięstwa?
***Kilkusekundowa przerwa na konieczne wyjaśnienie: Tak, pismo mówi, aby uważać na to, żeby nie spowodować u brata – jednostki- potknięcia *w *kontekście *osobistych *relacji*. Nie o tym mówię.
W kontekście całej społeczności Pismo raczej w szczegółowy sposób określa to: koncentracja na mleku jest niepowodzeniem. Musimy wzrastać. Musimy również jeść mięso.
W 3 rozdziale 2Listu do Koryntian Paweł gromi niedojrzałych Koryntian całkiem dosadnie: „Poiłem was mlekiem, nie stałym pokarmem, bo jeszcze go przyjąć nie mogliście, a i teraz jeszcze nie możecie, jeszcze bowiem cieleśni jesteście”. Zwróćmy uwagę na tych, którzy ciągle potrzebują mleka, według oceny Pawła są oni cieleśni, światowi. Najwyraźniej (taka jest konkluzja) sposób na wyprowadzenie ludzi z cielesności to uczenie ich, jak jeść mięso, a następnie dać im to mięso.
Również 5 rozdział Listu do Hebrajczyków akcentuje to w taki sposób: „Biorąc pod uwagę czas, powinniście być nauczycielami, tymczasem znowu potrzebujecie kogoś, kto by was nauczał pierwszych zasad nauki Bożej; staliście się takimi, iż wam potrzeba mleka, a nie pokarmu stałego”, po czym idzie dalej: „Dlatego pominąwszy początki nauki o Chrystusie, zwróćmy się ku rzeczom wyższym…”
To coś w rodzaju bardzo uszczypliwego napomnienie, lecz autor daje rozwiązanie tego problemu, pisząc: „pokarm zaś stały jest dla dorosłych, którzy przez długie używanie mają władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego”. Oto jest deklaracja autora Listu, mówiąca, że każdy wierzący dojrzewa w ten sposób, że SAM ćwiczy się w rozróżnianiu dobra, od zła. Każdy wierzący jest odpowiedzialny za własną dojrzałość. Nie jesteś za to odpowiedzialny ani ty, ani ja.
Poza przypadkiem dziecka, które robi jeszcze w pieluchy, nigdy i nikt nie może odbierać nikomu odpowiedzialności za wybory (i jest to w najlepszym ich interesie).
Prawdę mówiąc, nie jest również – i jest to w niczyim dobrym interesie – potępianie niedojrzałej osoby za robienie w pampersy przez całą resztę jego życia. Celem Ciała Chrystusa nie jest produkowanie większych i lepszych pampersów.
Kiedy przejmujemy odpowiedzialność za innych („Nie możemy tego mówić, ktoś niedojrzały mógłby to źle zrozumieć!”), skazujemy niedojrzałych wierzących na niedojrzałość! Ich niedojrzałość staje się NASZYM błędem i, podejrzewam, to my będziemy wezwani do odpowiedzenia za to, gdy nadejdzie ten Dzień. Ouć.
Bracia i siostry, Słowo Boże wzywa nas do tego, abyśmy wyszli poza bezpieczne „mleczne” tematy. Zamierzałem dotrzeć aż dotąd, słysząc jak Ojciec przynosi mi te tematy.
Zostałeś ostrzeżony: Czasami będę mówił o tych rzeczach, które są bardziej „mięsem” niż „mlekiem” i nie będę usiłował za każdym razem tego tłumaczyć. Ponieważ sam ciągle się uczę (Nie znam wszystkich odpowiedzi.) tak więc czasami pomylę się. Czasami, zbadam dróżkę, która prowadzi donikąd. Czasami zajmę się nie-bezpieczymi tematami, czasami zadam trudne pytania, a czasami otrzymam złe odpowiedzi. Przepraszam.
Właśnie dlatego ty sam musisz uczyć się rozróżnia dobre od złego: to TWOJA robota, nie moja.
Jeśli nie chcesz tego słuchać, zapraszam cię do jakiegoś innego, bezpiecznego miejsca – tu nie będzie dla ciebie bezpieczne. Jeśli chcesz chronić się przed tym, aby nigdy nie być zranionym, sugeruję, abyś przestał mnie lubić i znalazł sobie bardziej bezpieczne ścieżki do chodzenia. Nie obiecuję, że ta będzie bezpieczna.
Jeśli chcesz ćwiczyć się w odróżnianiu dobra od zła, możesz się przyłączyć to tutejszego dialogu. Nigdy nie będę celowo zmierzał w niebezpiecznym kierunku, lecz zakładam się o błyszczącego srebrnego centa, że nie zawsze doprowadzę do właściwego miejsca. Będą też i takie tematy, które często rzadko kiedy są upraszczane dla niedojrzałych umysłów. Czasami, będę wyrażał opinie (bywa, że celowo), które nie przeszły by ostrych religijnych standardów cenzorskich.
Mimo wszystko to te mniej bezpieczne drogi prowadzą do bardziej interesujących miejsc przeznaczenia.
Słowo Boże wzywa nas. Duch Boży wzywa nas! Wyjdźmy poza mapę. Naciskajmy i weźmy się za to, za co Jezus Chrystus wziął się dla nas!
Super bardzo mi pasuje ten teksty
Z pamiętnika pastora Phary Zeusha
O ho ho… W tym momencie pastor Phara Zeush zachłysnął się kawą (ops, kawa truje, mineralna, na pewno to była mineralna) i wrzasnął:
– Jasne, jeszcze zaczną same myśleć i same zaczną szukać trawy, to co ja będę robił?
😉