Legalistyczne chrześcijaństwo nie jest w ogóle chrześcijaństwem, jest komentarzem do Bożych przykazań.
Jestem produktem „kultury czystości”.
Nosiłam obrączkę (obrączki czystości, które miały wskazywać, że nosząca je dziewczyna zachowa seksualną czystość aż do ślubu i odda ją mężowi – przyp.tłum.), czytałam książki i nie chodziłam na randki w średniej szkole. Wiedziałam wszystko cokolwiek chciałbyś usłyszeć na temat zalotów. Byłam zanurzona w tej kulturze jako nastolatka, studentka i lider w ramach tego ruchu.
Osądzałam dziewczyny, które zachowywały się inaczej. Osądzałam dziewczyny, które „randkowały” i całowały się przed zawarciem małżeństwa.
Jednak pewnego roku te zasady, które przyjęłam jako prawo zostały zacienione wątpliwościami. Zastanawiałem się czy nie było to jedno wielkie kłamstwo: takie chrześcijańskie życie, takie sprawiedliwe życie, taka czystość. Znalazłam się na skrzyżowaniu.
W tym dniu porzuciłam legalizm.
W internecie znajdują się fora dla ludzi poranionych przez „kulturę czystości” i fundamentalizm. Ruch, który zaczął się mając dobre intencje, a rozwinął się w kult, uzupełniony obrączkami, podpisywanymi zobowiązaniami i listami co wolno robić, a czego nie. Dla społeczeństwa umoczonego wolnością seksualną to całkowity absurd. Dla kościołów bardziej zainteresowanych łaską niż świętością – ekstremizm. Jednak dla uczestników tego ruchu wszystko miało doskonały sens.
Legalizm nigdy nie zaczyna się od osądzania, lecz od szczerego pragnienia podobania się Bogu. Bóg rzeczywiście nakazał nam chodzić w czystości (1KOr 6:19-20) i oczekuje tej świętości od wszystkich, którzy wzywają Jego imienia. Łatwiej to powiedzieć niż wykonać. Zatem legalizm sprawia, że świętość wydaje się łatwiejsza do zrealizowania dzięki temu, że zastępuje się żywą relację listą zasad.
Wszystko zaczyna się od Bożych standardów, lecz legalizm zaczyna do nich dodawać: „łoże małżeńskie ma być czczone” (lecz zalecanie się jest jedyną drogą), kobieta ma być poddane swemu mężowi ( i wszystkim mężczyznom w kościele); żony mają zajmować się domem (i nigdy nie pracować poza niem).
Te filozofie nie pojawiają się z dnia na dzień, ani nie zawsze wynikają ze złej woli. To, co sprawia, że są pociągające to to, że wydają się skracać drogę chodzenia w wierze.
Rozumiecie, obrączki i zasady są łatwą droga.
Łatwiej jest postępować zgodnie z listą niż dążyć do Boga. Łatwiej jest podpisać papier niż poświęcić swoje serce Najwyższemu. Łatwiej jest iść za ludzkim poklaskiem niż szukać cichej aprobaty Jezusa Chrystusa.
Legalizm jest przebiegły. Przekonuje nas, że wskazówki, które dodaliśmy, aby osiągnąć świętość zostały napisane przez Samego Boga. Gdy wierzymy, że te ludzkie zasady rzeczywiście pochodzą od Boga, gdy zawiodą nas, oskarżamy o nasze rozczarowanie Boga…choć to nie Jego uchybienie.
To dlatego dziewczyny zostały „wychowane właściwie” buntują się. Dlatego ruch czystości nie zawsze działa i dlatego ludzie odrzucają chrześcijaństwo, które w rzeczywistości nie jest w ogóle chrześcijaństwem.
Bóg nigdy nie powiedział, że musimy poślubić pierwszą osobą, z którą się spotykamy – powiedział, „abyśmy byli święci” (1Ptr 1:16).
Bóg nigdy nie powiedział, że kobiecie w ogóle nie wolno mówić w kościele – powiedział „bądźcie poddane swoim mężom” (Ef 5:22).
Bóg nie nakazał nam, aby zachować swój pierwszy pocałunek do małżeństwa – powiedział „bądźcie czyści” (1Kor 6:18).
Legalizm wbija klin między prawdę Bożą, a nasze serca. Usuwa konieczność codziennej relacji z Panem, ponieważ wszystko, co trzeba to postępować zgodnie z zasadami. Nie ma tu miejsca na prowadzenie Ducha. Nie ma miejsca na koncentrację na Jezusie i nie ma tu miejsca na napędzanie łaską.
Bożym celem nie jest wyprodukowanie ekipy zwolenników reguł, lecz armii uczniów Chrystusa, których oddanie Jemu prowadzi ich życie do świętości.
Tak więc, porzuciłam legalizm. Przestałam iść za zasadami i zaczęłam szukać Ducha Żywego Boga we mnie; głosu, który tłumiłam przy pomocy moich własnych pomysłów czym powinna być sprawiedliwość. Szukałam Go tam, gdzie On chciał zostać znaleziony: w Jego Słowie i na moich kolanach.
Gdy Go szukałam, poprowadził mnie tak, że zachowałam czystość do małżeństwa. Mój obecny mąż i ja czekaliśmy, aby się pocałować na dzień ślubu. Ciągle uczę moje dzieci w domu, chodzę do zboru i wierzę w skromność.
Robię tak nie dlatego, że jestem związana listą ograniczających zasad, lecz dlatego, że została okazana mi łaska, kiedy jeszcze była faryzeuszem. Robię tak dlatego, że w końcu spojrzałam do Bożego Słowa na własny użytek i przeczytałem, co tam jest napisane.
Legalistyczne chrześcijaństwo nie jest w ogóle chrześcijaństwem, jest komentarzem do Bożych przykazań.
Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty! A teraz, czy chcę ludzi sobie zjednać, czy Boga? Albo czy staram się przypodobać ludziom? Bo gdybym nadal ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusowym (Gal. 1:9-10).
Nie dajcie się zwodzić: patrzcie na Słowo Boże sami. Nie odrzucajcie Go opierając się na zachowaniu tak Jego zwanych uczniów. Droga wiary, jest drogą wolności. Świętość przychodzi przez Ducha Bożego, który inspiruje nas do działania, ponieważ Chrystus po to przyszedł, abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości (J 10, 10).