Zbieramy różne elementy razem.
Jeffrey Satinover, doktor medycyny
Fragmenty z The Complex Interaction of Genes and Environment: A Model for Homosexuality.
Proces w jakim geny, środowisko i inne wpływy oddziałują na siebie nawzajem, może być trudny do uchwycenia czy też to, w jaki sposób jakiś szczególny czynnik może „wpływać” na całość, nie będąc jej przyczyną i w jaki sposób włącza się w to wiara. Poniższy scenariusz jest hipotetyczny i bardzo skondensowany, lecz jest ułożony na podstawie życia rzeczywistych ludzi o ilustruje w jaki sposób różne czynniki wpływają na zachowanie.
Jest to po prostu jedna z wielu możliwych dróg rozwoju, które mogą prowadzić do homoseksualizmu, lecz powszechna. W rzeczywistości, „droga” do seksualnego wyrażania się każdego jest indywidualna, niemniej może być wiele wspólnych odcinków tej drogi.
1. Nasz scenariusz zaczyna się od urodzenia.
Chłopiec (na przykład), który pewnego dnia może mieć problemy z homoseksualizmem, urodził się z pewnymi cechami, które są bardziej wspólne dla homoseksualistów niż dla ogółu populacji. Niektóre z nich mogą być dziedziczne (genetyczne) podczas, gdy inne mogły powstać wskutek „wewnątrzmacicznego środowiska” (hormonów). Oznacza to, że młodzieniec bez tych cech byłby nieco mniej podatny na zostanie homoseksualistą niż ktoś je posiadający.
Czym są te cechy? Gdybyśmy je mogli precyzyjnie zidentyfikować, wiele z nich mogłoby się okazać bardziej darami, niż ”problemami”, jak na przykład większa wrażliwość, która może być potraktowana – a nawet być tym samym – jako psychologiczna cecha, która powoduje problemy takie jak większy niż przeciętna lęk w reagowaniu w każdej sytuacji.
Nikt z całą pewnością nie wie, czym są te dziedziczne cechy charakteru; obecnie mamy tylko ślady. Gdybyśmy mieli swobodę do właściwego badania homoseksualizmu (tj. poza politycznymi programami) to moglibyśmy z pewnością wyjaśnić te czynniki – podobnie jak to robimy w mniej kontrowersyjnych dziedzinach. W każdym razie, nie ma absolutnie żadnych dowodów na to, że zachowanie „homoseksualne” jest samo bezpośrednio dziedziczne.
2. Od najwcześniejszego wieku potencjalnie dziedziczne cechy określają chłopca
jako „innego”.
On sam odkrywa, że jest jakiś nieśmiały, nie czuje się wygodnie w typowym hałaśliwym towarzystwie swych rówieśników. Być może bardziej interesuje się czytaniem – po prostu dlatego, że jest mądry. Lecz kiedy później myśli o początkach swego życia to będzie miał trudności z oddzieleniem tego, co w tych różnicach w zachowaniu pochodziło z odziedziczonego temperamentu, a co jest wynikiem działania następnego czynnika, czyli:
3. Ponieważ z jakiegoś powodu, boleśnie wspomina przepaść między tym, czego potrzebował i za czym tęsknił, a tym co oferował mu ojciec.
Być może większość ludzi zgodzi się z tym, że jego ojciec był wyraźnie chłodny i nieskuteczny; być może jego potrzeby były zbyt unikalne dla jego ojca, poczciwego mężczyzny, do których nigdy nie był w stanie się właściwie odnieść. Czy też być może jego ojciec rzeczywiście nie lubił i odrzucał wrażliwość syna. W każdym przypadku, brak szczęścia, ciepła i intymnej bliskości z ojcem prowadził chłopca do uciekania w rozczarowanie, w „obronne usuwanie się” w celu ochrony siebie.
Niestety to uciekanie od ojca i od męskiego modelu jakiego potrzebował, spowodowało, że miał jeszcze większe trudności w odnoszeniu się do swoich męskich rówieśników. Możemy to skontrastować z chłopcem, którego kochający ojciec umiera, na przykład, lecz jest on mniej podatny na późniejszy homoseksualizm. Jest tak dlatego, że powszednie w dynamice chłopca, który później będzie homoseksualistą, jest nie brak ojca – dosłowny czy psychologiczny – lecz psychologiczne wycofanie się chłopca przed ojcem, który nieustannie wywołuje rozczarowanie. W rzeczywistości, młodzieniec, który nie ukształtował swej „obrony” (być może z powodu wystarczająco wcześnie podjętej terapii, czy też z powodu pojawienia się innych ważnych męskich postaci w jego życiu, czy też z powodu temperamentu) ma znacznie mniejsze prawdopodobieństwo zostania homoseksualistą.
Wzajemnie uzupełniająca się dynamika angażująca również matkę chłopca, też przypuszczalnie odgrywa ważną rolę. Ponieważ ludzie zazwyczaj biorą ślub z ludźmi o „zazębiających się neurozach”, chłopiec prawdopodobnie będzie miał problemy z obydwojgiem rodziców.
Z tych wszystkich przyczyn, gdy, jako dorosły, spojrzy wstecz na swoje dzieciństwo, to, obecnie już homoseksualista, wspomni:
Od samego początku zawsze byłem inny. Nigdy nie pasowałem do chłopaków w moim wieku i czułem się znacznie lepiej w towarzystwie dziewcząt.
Te dokładne wspomnienia będą przekonywały go o jego późniejszych homoseksualnych uczuciach, jakoby były „zaprogramowane” od samego początku.
4. Pomimo tego, że był „obronnie oddzielony” od swego ojca, młody chłopiec ciągle nosi w sobie ogromne pragnienie ciepła, miłości i cierpi na brak otaczającego ojcowskiego ramienia, których nigdy nie mógł mieć i nie miał.
Na początku, rozwinie silne, nieseksualne przywiązanie do starszych chłopców, których podziwia – z daleka – powtarzając jednak wobec nich to samo przeżycie tęsknoty i niedostępności. Gdy pojawi się okres dojrzewania wypłynie na powierzchnię seksualne pragnienie, – które może się przywiązać do czegokolwiek a szczególnie do mężczyzn – które połączy się z wcześniejszą potrzebą męskiej intymności i ciepła. Zaczyna wtedy rozwijać homoseksualne tłumienie. Później wspomina:
Moje pierwsze seksualne tęsknoty były skierowane nie do dziewcząt lecz do chłopców. Nigdy nie interesowałem się dziewczętami.
Psychoterapeutyczne interwencja w tym momencie czy wcześniej, może odnieść sukces i zapobiec rozwojowi późniejszego homoseksualizmu. Taka interwencja jest kierowana częściowo na to, aby pomóc chłopcu zmienić jego zniewieściałe wzorce (które bierze z „odmowy” identyfikacji z odrzuconym ojcem), lecz, co ważniejsze, jest skierowana na nauczenie jego ojca – jeśli tylko nauczy się – w jaki sposób właściwie odnosić się do syna i angażować w jego życie.
5. W miarę dojrzewania (szczególnie w naszej kulturze, gdzie wczesne, pozamałżeńskie doświadczenia seksualne są uświęcone a nawet zalecane) młodzieniec, teraz już nastolatek, zaczyna eksperymentować z aktywnością homoseksualną.
Czy też jego potrzeba bliskości z osobami tej samej płci mogła już się skończyć wykorzystaniem przez starszego chłopca czy mężczyznę, kiedy jeszcze był dzieckiem. (Przypominam badania, które wykazują bardzo wysoki procent przypadków seksualnego wykorzystania w historiach z dzieciństwa opowiadanych przez homoseksualistów.). Czy też przeciwnie, pomimo jej atrakcyjności, mógł uniknąć takiej aktywności powodowany strachem i wstydem. W każdym przypadku nie da się wyprzeć swych aktualnych pragnień seksualnych, bez względu na to, jak bardzo się stara z nimi walczyć. Byłoby dla nas w tym momencie okrucieństwem sugerować, że te pragnienia są po prostu sprawą „wyboru”.
W rzeczywistości, pamiętają oni całe miesiące i lata śmiertelnej walki o odrzucenie ich istnienia i równoczesnego, daremnego odsuwania ich. Można sobie wyobrazić jak słusznie zły będzie później, gdy ktoś od niechcenia i bezmyślnie oskarży go o „wybranie” homoseksualizmu.
Gdy szuka pomocy, słyszy jedno lub dwa zdania, oba równie przerażające go:
„Homoseksualiści to źli ludzie i ty jesteś zły decydując się być homoseksualistą. Nie ma miejsca dla ciebie tutaj i Bóg zajmie się tym, abyś cierpiał za to, że jesteś tak zły” lub „homoseksualizm jest wrodzony i niezmienny. Takim się urodziłeś. Zapomnij o bajkowym obrazie swego małżeństwa i posiadania dzieci, mieszkania w małym domku z białym płotkiem. Bóg uczynił cię tym, czym jesteś i On zaprojektował cię jako geja. Naucz się tym cieszyć”.
6. W pewnym momencie, oddaje się swoim głębokim pragnieniom i zaczyna dobrowolnie przeżywać homoseksualne doświadczenia.
Odkrywa – prawdopodobnie ku swemu przerażeniu – że jego stare, głębokie, bolesne pragnienia są, przynajmniej chwilowo i po raz pierwszy w ogóle, łagodzone.
Pomimo, że może również odczuwać bardzo intensywny konflikt, nie jest w stanie przyznać, że ulga jest ogromna. Te chwilowe uczucie komfortu jest tak głębokie – idące znacznie dalej poza prostą seksualną przyjemnością, którą każdy odczuwa w znacznie mniej napiętej sytuacji – że przeżycie jest potężnie wzmacniane. Jakkolwiek wiele musi się zmagać, odkrywa ogromnie silne prowadzenie do powtórzenia tego przeżycia i im częściej to robi, tym bardziej się to wzmacnia i tym bardziej prawdopodobne jest, że je powtórzy ponownie, choć często z poczuciem zmniejszającego się powrotu.
7. Odkrywa również, że, jak u każdego, orgazm jest potężnym uwolnieniem wszelkiego rodzaju stresów.
Angażując się w aktywność homoseksualną już przekroczył jedną z najbardziej krytycznych i najmocniej egzekwowanych barier seksualnego tabu. Teraz już jest mu łatwo przekroczyć następne bariery tabu, a w szczególności znacznie mniej poważne tabu dotyczące rozwiązłości. Wkrótce aktywność homoseksualna staje się centralnym czynnikiem organizującym jego życie i powoli nabywa nawyku regularnego powracania do niego – nie tylko z powodu jego początkowej potrzeby ojcowskiej ciepłej miłości, lecz z potrzeby uwolnienia wszelkiego rodzaju niepokojów.
8. W międzyczasie jego życie staje się bardziej przykre niż dla większości.
Częściowo jest to wynikiem, jak to twierdzą aktywiści, nazbyt powszechnego doświadczania od innych chłodnego, braku sympatii czy nawet wrogości. Jedynymi ludźmi, którzy wydają się ich akceptować są inni geje w związku z czym kształtuje on jeszcze silniejsze więzy z nimi jako „społecznością”. Jednak jedno nie jest prawdą, jak twierdzą aktywiści, że jest to jedyny czy nawet główny stres.
Wiele przykrości jest spowodowanych po prostu przez ten styl życia – na przykład konsekwencje medyczne. AIDS jest jedną z wielu przyczyn (jeśli nienajgorszą).
Żyje również z poczuciem winy i wstydu, który nieuchronnie odczuwa wobec swych nałogowych, rozwiązłych zachowań; oraz świadomości, że nie potrafi skutecznie odnosić się do płci przeciwnej i ma małe prawdopodobieństwo założenia rodziny (psychologiczna strata, której żadna polityczna kampania na rzeczy homoseksualnych małżeństw, adopcji i praw dziedzicznych nigdy nie zrekompensują).
Bez względu na to jak bardzo aktywiści będą usiłowali znormalizować dla niego te wzorce zachowań i straty, które one wywołują oraz bez względu na to jakkolwiek celowe może być dla celów politycznych ukrycie ich przed ogółem ludzi, dopóki nie zamknie ogromnych obszarów swego emocjonalnego życia, nie może po prostu w tej sytuacji spojrzeć szczerze na siebie i być zadowolonym.
I żaden – nawet najbardziej szczery, mający wyrobione zdanie, niepewny seksualnie „homofob” – nie jest tak twardy dla niego, jak on sam dla siebie. Co więcej, przesłanie potępienia siebie samego, z którym się zmaga codziennie jest tylko wzmacniane przez zgorzkniały, uwłaczający im samym dowcip samej gejowskiej kultury, której się uchwycił. Aktywiści wokół niego stale powtarzają, że to wszystko jest wynikiem „umiędzynarodowionej homofobii” otaczającej ich kultury, lecz oni wiedzą, że tak nie jest.
Stres „bycia gejem” prowadzi do jeszcze bardziej zaangażowanych, zachowań homoseksualnych.
Ta zasada, być może zaskakująca dla laików (ostatecznie dla laików, którzy sami nigdy nie wpadli w pułapkę pewnych zachowań) jest typowym nałogowym cyklem samo destrukcyjnych zachowań; niszczącego poczucia winy, wstydu i potępiania siebie samego, które tylko napędzają to. Nie jest zaskakujące, że ci ludzie wyrzekają się uwolnienia od tych uczuć jak robi również on. Mówi sobie:
TO nie problem, nie ma zatem powodu, abym się czuł tak podle z tym.
9. Po walce z takim poczuciem winy i wstydu przez tak wiele lat, chłopiec, teraz już dorosły, zaczyna wierzyć, i jest to całkiem zrozumiałe – a z powodu swego wyparcia się, musi wierzyć –
Nie mogę się zmienić w ogóle, ponieważ ten stan nie zmienia się.
Nawet jeśli przez chwilę uważa inaczej to natychmiast powstaje bolesne pytanie:
Więc dlaczego nie zrobiłem tego…? – po czym powraca poczucie winy i wstydu.
Zatem, do chwili, gdy chłopiec stanie się mężczyzną, ma już ułożony taki punkt widzenia:
Zawsze byłem inny, zawsze byłem outsiderem. Rozwijałem w sobie te młodzieńcze miłostki do chłopców odkąd tylko pamiętam i pierwszy raz poczułem miłość do chłopca, a nie dziewczyny. Faktycznie nie interesują mnie zupełnie osoby przeciwnej płci. No, próbowałem – nawet bardzo, lecz moje seksualne doświadczenia z dziewczynami nie były niczym specjalnym, lecz pierwszy mój raz, gdy uprawiałem seks homoseksualny, wtedy „czułem się dobrze”. Zatem całkowicie sensowne jest dla mnie to, że homoseksualizm jest genetyczny. Próbowałem zmian – Bóg wie, jak długo walczyłem – i po prostu nie mogę. To właśnie dlatego, że tego się nie da zmienić. W końcu, przestałem walczyć i zaakceptowałem siebie, takiego jakim jestem.
10. Społeczne nastawienie wobec homoseksualizmu będzie odgrywało rolę w zwiększeniu lub zmniejszeniu prawdopodobieństwa przyjęcia przez mężczyznę perspektywy homoseksualizmu jako „wrodzonego i niezmiennego” oraz tego, w którym momencie swego rozwoju to zrobi.
Jest oczywiste, że powszechnie przyjmowana i na całym świecie propagowana idea, która uznaje normalność homoseksualizmu zwiększy prawdopodobieństwo przyjęcia przez niego tego wierzenia i to we wczesnym wieku. Lecz być może mniej oczywiste jest – i wynika to z tego, o czym dyskutowaliśmy powyżej – że wyśmiewanie, odrzucenie i ostre karne potępienie go jako osoby, podobnie (i ile nie jeszcze bardziej) poprowadzi go do tego samego
miejsca.
11 . Jeśli utrzymuje swoje pragnienia do tradycyjnego rodzinnego życia, może nadal walczyć przeciwko swej „drugiej naturze”.
W zależności od tego, kogo spotyka, może nadal pozostać w pułapce między zwykłym potępieniem, a zostaniem aktywistą, zarówno w świeckich jak i religijnych instytucjach.
Najważniejszym przesłaniem jakie musi usłyszeć jest to, że „uzdrowienie jest możliwe”.
12. Jeśli wejdzie na drogę uzdrowienia, odkryje, że jest to długa i trudna droga – lecz niezwykle spełniająca.
Droga do pełnego odnowienia ku heteroseksualności trwa zazwyczaj dłużej niż typowe Amerykańskie małżeństwo – co powinno być rozumiane jako wskaźnik tego, jak bardzo są złamane dziś relacje.
Od świeckiego terapeuty otrzyma on wyjaśnienie tego, jaka jest natura jego pragnień, tego, że faktycznie nie chodzi tutaj o seks i że nie jest określony w swych seksualnych pragnieniach. W takich warunkach, najprawdopodobniej nauczy się w jaki sposób zwracać się właściwie do innych mężczyzn, aby otrzymać od nich szczere, nie seksualne, męskie towarzystwo i intymność, oraz tego w jaki sposób odnosić się właściwie do kobiet, jako przyjaciółek, kochanek i życiowych towarzyszy i, jeśli Bóg zechce, matek jego dzieci.
Oczywiście, stare rany nie znikną po prostu i później, w czasie wielkiego cierpienia, stare drogi ucieczki będą kusić. Lecz teraz twierdzenie, że jest zatem „rzeczywistym” homoseksualistą i że tego nie da się zmienić będzie już kłamstwem, ponieważ w miarę wzrostu w nowym życiu stale wzrastającej szczerości i kultywowanej szczerej intymności z kobietą swego serca, nowe wzorce będą pojawiać się coraz silniej, a stare, wyryte w synapsach jego umysłu, będą coraz słabsze.
W międzyczasie, wiedząc o tym, że nie ma to nic wspólnego z seksem, dojdzie on nawet do szacunku i dobrego wykorzystania gasnących drgań pozostałości starych pragnień. Będą dla niego, swego rodzaju sztormowym ostrzeżeniem, sygnałem, że coś nie jest w porządku w jego domu, że jakieś stare wzorce tęsknot, odrzucenia i obrony zostały uruchomione.
Odkryje również, że nie zapanuje w jego domu porządek dopóki te stare pragnienia ponownie nie osłabną. W swych relacjach z innymi – jak przyjaciele, żona, zawodowe – ma teraz pewien szczególny dar. To, co kiedyś było przekleństwem teraz stanie się błogosławieństwem, dla niego i innych.
Copyright © NARTH. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykorzystano za zgodą.
Jeffrey B. Satnover, doktor nauk medycznych, był psychoanalitykiem przez ponad 15 lat i psychiatrą przez ponad 10. Jest byłym członkiem katedry Psychiatrii i Psychiatrii Dziecięcej na Uniwersytecie Yale, byłym przewodniczącym Fundacji C.G. Jung’a i byłym wykładowcą Williama Jamesa w katedrze Psychologii i Religii na Uniwersytecie Harward.
Posiada stopnie naukowe Massachusetts Institute of Technology, Texas Univeristy i Harward University. Jest autorem książki pt.: Homosexuality and the Politics of Truth (Baker Books, 1996).
Copyright ©
2004 Pure Intimacy® is property of Focus on the Family.
Wszelkie prawa zastrzeżone, strzeżone przez międzynarodowe prawo wydawnicze.