06 stycznia 2010
J. Lee Grady
Wiekowy już Oral Roberts mawiał: „Oczekuj cudu”. To dobra rada na wejście w ten nowy okres.
Gdy zielonoświątkowy ewangelista mający dar uzdrawiania, Oral Roberts, zmarł kilka tygodni temu, byłem zdumiony tym, że niektórzy chrześcijanie rzucili się na jego spuściznę tak szybko. Nie poczekali nawet kilku dni, aż rodzina i przyjaciele odbędą żałobę. O ile Billy Graham – prawdziwy chrześcijański gentleman – przekazał kilka uwag na temat Robertsa, łowcy herezji potępili go jak szarlatana.
Oprócz tego, że byli niewiarygodnie nieprzyzwoici, ich ostry osąd był niesprawiedliwy. Wiem, że Roberts popełnił wiele błędów podczas swej 60cio letniej służby, ale jestem wdzięczny za to, że miał odwagę wierzyć Bogu co do rzeczy niemożliwych. Był pionierem w wykorzystaniu telewizji, dzięki której mógł dotrzeć z Chrystusem do milionów w latach 60tych. Zbudował popularny chrześcijański uniwersytet i wbrew opozycji rzucił wyzwanie kościołowi, aby uwierzył w boskie uzdrowienie.
„Zachęcam was, abyście wchodząc w 2010 rok spisali sobie każdą jedną obietnicę, którą Bóg dał wam ze Słowa”.
Roberts nie był jakimś wyrafinowanym facetem; mężowie wiary rzadko kiedy są tacy. Urodził się w ubóstwie i jego pierwsze lata służby nie były olśniewające. Pewien zielonoświątkowy kaznodzieja uświęcenia, który żył w latach 30tych mówi, że pamięta, gdy Oral i Evelyn Roberts przeprowadzili się z Goergia do Oklahoma. Wszystko, co posiadali przywiązali z tyłu samochodu wzorując się na wierze pionierów, która wymaga ofiary i pokory.
Intrygujące jest dla mnie to, że Roberts zmarł dokładnie w chwili, gdy wchodzimy w nową dekadę. Jego śmierć, 15 grudnia, reprezentuje przemijającą erę. Pionierzy współczesnego ruchu charyzmatycznego odchodzą a to pobudza mnie do myślenia z pewną troską o tym, czy jesteśmy uzbrojeni w wiarę, która jest konieczna do wytrwania.
Nigdy nie utożsamiałem się z ruchem wiary, pomimo że słuchałem przesłań Kennetha Hagin’a i Norvela Hayes’a, gdy miałem 20 lat. Odwróciłem się, gdy pewni kaznodzieje wiary zaczęli tak bardzo skupiać się na finansowym powodzeniu, że stali się materialistami i manipulowali przy zbieraniu składek. Nie kupiłem filozofii „nazwij to i weź to” („name it and claim it”), ponieważ nie wierzę, że muszę ograniczać moją relacje z Bogiem do jakiejś formuły. Martwiło mnie to, gdy zwolennicy przesłania wiary zaczęli twierdzić, że nie możemy przyznawać, że jesteśmy chorzy czy kiedy mamy zły dzień. To nie jest wiara; to wypieranie się.
Chcę, aby w moim życiu, i jestem pewien, że tobie również na tym zależy, była obecna prawdziwa wiara. Paweł powiedział do Tymoteusza: „Celem tego, co przykazałem jest miłość płynąca ze czystego serca i dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej” (1Tym. 1:5 wg wersji ang.). Słowo „szczera wiara” (tu: nieobłudna -przyp.tłum.) jest w Biblii Króla Jakuba przetłumaczona jako: „niekłamana”. Oznacza to coś czystego, rzeczywistego i nieukrywanego. Nie jest udawana i nie jest zmieszana z cielesnością.
Częsciowo to, co nazywaliśmy w przeszłości wiarą było zmieszane z chciwością i egoizmem. Jeden z kaznodziei prosperity zachęcał swych uczniów, aby nosili T-shirty z napisem:”I WANT MY STUFF” (CHCĘ TEGO, CO MI SIĘ NALEŻY). Taka niedojrzała postawa jest słabym przykładem biblijnej wiary. Prawdziwa wiara, szczera rozmaitość, skupia się na królestwie Bożym, a nie na sobie. Wrasta ona mocno do wnętrza człowieka, gdy słucha obietnic Słowa Bożego, po czym buduje swoje życie na duchowej rzeczywistości.
Zaczynając rok 2010 wziąłem się za badanie życie Abrahama. Czytałem wielokrotnie wersy z Księgi Rodzaju, Listów do Rzymian, Hebrajczyków i Galacjan, które opisują podróż tego męża, którego nazywamy „ojcem naszej wiary”. Abraham udowodnił nam, że jeśli chcemy podobać się Bogu, musimy Mu uwierzyć; musimy cierpliwie ufać w Boży plan wydarzeń, a nie wprowadzać własny i naciskać na jego wykonanie.
Zachęcam was, abyście wchodząc w 2010 rok spisali sobie każdą jedną obietnicę, którą Bóg dał wam ze Słowa. Może modlisz się o lepszą prace, otwarcie drzwi służby czy duchowy zwrot w twoim kościele. Być może prosisz Boga o odnowienie rozbitej relacji czy sprowadzenie syna marnotrawnego do Pana. Być może jesteś jednym z tych tysięcy Chrześcijan, którzy modlą się i poszczą w tym miesiącu o duchowe przebudzenie naszego kraju. To będzie wymagało wiary!
Jakiekolwiek wyzwania rzuca ci życie w twarz, uchwyć się Bożego specyficznego słowa skierowanego do ciebie. Czytaj je, rozważaj i ogłaszaj. A gdy pojawią się drapieżniki wątpliwości, które przychodzą, aby ukraść ci te obietnice, stań zdecydowanie i przegoń je. Pamiętaj, że z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych.
Oral Roberts mawiał do swoich słuchaczy: „Oczekuj cudu”. Wierzę, że jest dobra rada dla nas na dzisiaj. Niech pojawi się w twoim sercu święte oczekiwanie. Bóg zaopatrzy cię w świeżą wiarę, abyś mógł stanąć naprzeciw każdego wyzwania w tym roku.
J. Lee Grady jest wydawcą magazynu Charisma.
You can find him on Twitter at leegrady. You can check out our scrapbook of Oral Roberts here.