James Ryle
„A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani” (Rzm. 8:28)
Przez te wszystkie lata miałem jedno pytanie i wiedziałem, że jedyna osobą, której mogę je zadać był ojciec. Jak tylko pojawiła się okazja zapytałem i usłyszałem najmniej oczekiwaną odpowiedź.
Oto fragment z książki: „Released From the Prison My Father Built”
– Tato, w którym wiezieniu byłeś?
– W Central Unit. – odpowiedział, niepewny tego, co kryło się za pytaniem.
Z chwilą usłyszenia odpowiedzi opuściła mnie pewność siebie: to nie było to samo więzienie, w którym ja byłem. Byłem całkowicie pewien, że miało był to samo, i już wyobrażałem sobie, że głoszę pobudzające kazania o tym, jak siedziałem w tym samy więzieniu co mój ojciec; stara historia „jaki ojciec taki syn”. A tu nic z tego, jego odpowiedź zmieniła wszystko.
– A ty byłeś w którym? – zapytał, nie wiedząc, że myśli mi szaleją.
– W Ferguson Unit, w pobliżu Midway, Texas; poniżej Huntsville. – odpowiedziałem nieco zrezygnowany.
– Drogi Boże, synu, jak budowałem to więzienie.
– Co? – odpowiedziałem. – Co to znaczy, że je budowałeś?
– Wykorzystywali skazanych do pracy przy budowie Ferguson Unit. – odpowiedział. – Byłem spawaczem w ekipie. Gdy to więzienie budowano, ja spawałem tam kraty.
Gdy jeszcze słowa taty wisiały w powietrzu, Pan Jezus powiedział do mego serca:
– James, uwolniłem cię z więzienia, który zbudował twój ojciec. Teraz użyję ciebie, abyś innych uwalniał z więzień zbudowanych przez ich ojców. Idź do domu i opowiedz przyjaciołom i wszystkim, o tych wielkich rzeczach, które zaszły w twoim życiu. Opowiedz im o tym, jak wszystko współdziała ku dobremu dla tych, którzy kochają Mnie i są powołani według mojego postanowienia.
Wracałem myślami do tych lat i mocowałam się ze zdumiewającą myślą, że w jakiś sposób Pan to wszystko zorganizował. Nie, On nie sprawił, że mój ojciec został złodziejem, ani nie zrobił ze mnie dealera narkotyków; ta tragiczna katastrofa nie była Jego dziełem, tylko moim. On nie chciał, abym uciekł z sierocińca, ale ja to zrobiłem.
Bóg nie czyni zła nikomu, a raczej jest Bogiem, który wszystko doprowadza do swojej woli; Bóg działa we wszystkim, – tak, nawet w tych złych rzeczach – współdziała, ku dobremu dla tych, którzy odpowiadają na Jego powołanie do wyższych życiowych celów. On też pracował w moim życiu przez całe moje życie, przez te wszystkie lata, pomimo że ja o tym nie wiedziałem.
Siedziałem tam zdumiony wtedy i jestem zdumiony po dziś dzień, Mój ojciec spawał kraty mojego więzienia. Jakże to niezwykłe. Z jednej strony jest to coś zadziwiającego. Chodzi mi o to, że jakie jest prawdopodobieństwo, że coś takiego może się komuś przytrafić?
A z drugiej; jest to coś normalnego; w rzeczywistości nawet smutnie powszechne. Niemalże na całym świecie żyją synowie i córki, którzy siedzą w więzieniach takiego czy innego rodzaju, zbudowanych przez ich ojców. Więzieniach strachu, uzależnienia, furii, nienawiści, ignorancji, wstydu i zamieszania, żeby wymienić tylko kilka.
Ojcowie źle traktują lub lekceważą ufne dzieci a cios w tak delikatne dusze jest mocny i trwały jak żelazne kraty, które były spawane palnikiem mojego ojca. Okrutne słowa wypowiedziane w złości, przezwiska rzucane żartem, nagana rzucona publicznie czy zimne wstrząśnięcie ramieniem w czasie potrzeby, to bezmyślne akty bezmyślnych ojców kują kształty samotnego zamknięcia chłopców i dziewcząt. A ten wściekły cykl powtarza się, gdy poranione dzieci stają się złamanymi rodzicami, z „palnikami” w swych rękach, przekazując to cierpienie następnemu pokoleniu niczego nie podejrzewających dzieci.
Wpływ ojca na życie jego dzieci, dobry czy zły, jest potężny i nieunikniony, i powtarza się przez całą historię stale i wciąż” (Fragment ze str.: 21-23, Released From the Prison My Father Built, James Ryle, 2010)