Author Archives: admin

Ta, która kocha czy prostytutka_2

Część pierwsza TUTAJ.

 

Druga strona monety.

David Ryser

Kilka lat minęło od chwili, gdy pytanie uczennicy z lokalnej szkoły służby zmieniło moje życie (p. Ta, która kocha czy prostytutka? cz.1 Pytanie, które zmieniło moje życie). Myślałem o tym pytaniu codziennie przez sześć miesięcy: „Jeśli ciało (mówiąc o Ciele Chrystusa – Kościele) staje się biznesem, czy nie jest to prostytutka?” Przyjąłem je osobiście, ponieważ każda grupa, nawet Kościół, jest tylko sumą poszczególnych jej członków. Jeśli kościół jest duchową prostytutką to dlatego, że jego członkowie (ze mną włącznie) wprowadzili biznesowe relacje z Bogiem; to jest, oferujemy Bogu naszą miłość za pewną cenę – chcemy, aby On płacił nam za to, abyśmy Go kochali.

Pozwoliłem Bogu na badanie mego serca, na rzucenie Jego światła w te ciemne miejsca, w których duch religijnej prostytucji ciągle był żywy.
Zbadałem swoje motywacje kochania i służenia Mu. Wiele pokutowałem, wiele razy we łzach i zobaczyłem, gdzie moja miłość i posłuszeństwo były dawane Bogu pod warunkiem zapłaty w formie błogosławieństwa jakiegoś rodzaju. Często był to bolesny proces i nie zawsze przebiegał gładko. Czasami napięcie w mojej relacji z Bogiem wzrastało, jak to bywa z każdą relacją, gdy prawdziwy, bliski przyjaciel dzieli się nieprzyjemnymi prawdami o drugim przyjacielu.
Trwałem w obecności Bożej w tym okresie, nie zawsze chcąc widzieć i słyszeć to, co pokazywał mi i mówił do mnie. Były takie dni, gdy znajdowałem się w Jego nieubłaganym świetle, przed którym nie było miejsce do schowania, że bolało to straszliwie. Dlaczego trwałem w tym procesie? Dlaczego zniosłem ten ból? Ponieważ nie miałem dokąd iść (apostoł Piotr miał również taki dzień – Jn. 6:67-69). Gdzie się ten proces zakończył? Powiem wam, gdy się dowiem; jak do tej pory minęło dopiero 8 lat.

Trwało to już około 2 lat, gdy w końcu zaczynałem rozumieć, co to znaczy kochać Boga bezwarunkowo (i intymnie) i przyjmować Jego błogosławieństwa jako dar miłującego Ojca dla kochanego syna, a nie jako zapłatę za (udawaną) miłość i posłuszeństwo. Myślałem o tych rzeczach ponownie, w czasie jakiegoś uwielbienia, gdy Bóg przemówił do mojego serca i wywrócił wszystko do góry nogami. Czy też nienawidzisz tego, gdy Bóg tak robi tobie? W końcu już coś rozumiesz z tego, czego Bóg cię uczy, a On przychodzi i wywraca wszystko na odwrót. (Jestem przekonany o tym, że możemy powiedzieć, że nie znamy Boga, dopóki nie dowiemy się o Nim czegoś, co nam się nie podoba.) Powiedział: „Ja też nie jestem prostytutką”.

Głowa kręciła mi się w kółko, nie tak jak na filmie Egzorcysta, lecz przez chwilę miałem poważny przypadek mentalnego i duchowego zawrotu głowy.
Wszystko o czym myślałem, cały kierunek, w którym Bóg mnie prowadził przez dwa lata, nagle wykonało zwrot o 360 stopniu, jak skręt w kształcie litery U. Po raz pierwszy w moim życiu, ostatecznie zrozumiałem bezwarunkową miłość Boga. Przeżyłem ją, czytałem o niej w Biblii, głosiłem i nauczałem o niej, robiłem wszystko co w mojej mocy, aby usługiwać nią innym; lecz nigdy jej nie rozumiałem w taki sposób, jak zrozumiałem w tamtej chwili. Jeśli Bóg musi robić cokolwiek, aby zdobyć moją miłość, robi to ze mnie duchowa prostytutkę. Jeśli ja muszę robić cokolwiek – cokolwiek – aby kupić Jego miłość, to czyni to z Niego duchową prostytutkę. Bóg nie jest prostytutką – czy naprawdę rozumiemy to? Bóg nie daje swojej miłości i nie rozdziela błogosławieństw, aby zapłacić. On kocha; taka jest Jego natura (1 Jn 4:8b), a jeśli życie i natura Boga mieszka we mnie, ja również kocham. Jak w każdej zdrowej relacji, zarówno Bóg jak i ja jesteśmy wolni w tym, aby kochać siebie nawzajem bez żadnych warunków.

Widzisz, jakoś tak się stało, że nabyłem gdzieś myśl, jakoby Boża bezwarunkowa miłość była udzielana mi z powodu moich słabości i niezdolności do zarobienia na Jego miłość. Wydawało mi się, że mógłbym zarobić na Jego miłość, gdybym miał takie możliwości; lecz skoro ich nie miałem, Bóg powetował sobie moje słabości, kochając mnie. Skąd mogło się to wziąć? Gdzie to znalazłem? W Kościele? Nie bądź absurdalny. Tragiczne jest to, że Kościół zbyt często przypomina dysfunkcyjną rodzinę, wktórej dzieci/zborownicy nieustannie usiłują (dodajmy, że nieskutecznie) podobać się obelżywemu ojcu/pastorowi/Bogu po to, aby zdobyć aprobatę – – aprobatę, która nigdy nie jest dawana, bez względu na to jak bardzo się starają. (Pastorzy, czuję wasz ból, ponieważ byłem kiedyś pastorem; w waszym przypadku po prostu przestawcie słowa „zborownicy” i „pastor” w poprzednim zdaniu.) Nigdzie w Biblii nie znajdziesz tego rodzaju duchowej i emocjonalnej choroby jako czegoś polecanego.

Zdałem sobie sprawę z tego, że funkcjonalnie byłem poganinem, jeśli chodzi o odnoszenie się do Boga. Gdy Bóg objawił się dzieciom w czasach Mojżesza, dał im spisane Prawo. Cóż za błogosławieństwo dla nich, wiedzieć, kim Bóg jest i czego od nich wymaga. Inne narody służyły wielu bożkom, których zaspakajali (płacili) różnymi religijnymi środkami, aby zdobyć ich przychylność. Religijne życie tych ludzi było jeszcze bardziej komplikowane przez fakt, że bożek, któremu chcieli się przypodobać mógł być w sporze z innym bogiem (lub boginią) i mógł być zazdrosny o uwagę okazaną tamtemu, o którego względy się starano. Dodatkowo, jedynym sposobem, aby się przekonać czy ich bożek/bogini jest z nich zadowolony był poziom błogosławieństwa, bądź jego braku, który postrzegali w swoim życiu.
Gdy wszystko szło dobrze, ich bożek/bogini był z nich zadowolony; gdy było źle – bożek/bogini nie był zadowolony. Płacenie Bogu za błogosławieństwo i określanie Jego przychylności w oparciu o postrzegany poziom Jego błogosławieństwa w moim życiu – brzmi to jak coś znajomego u wielu chrześcijan, w tym mnie. Co my robimy?

W przeciwieństwie do tego jest taka wolność w relacji miłości z Bogiem.
Przeżywam Jego obecność każdego dnia, nigdy nie martwię się o to, że nie jestem akceptowany przez Niego. Chodzenie w cudach jest proste, gdy nie skupiam się na tym czy Bóg aprobuje mnie wystarczająco, aby użyć do przekazania Swego życia i mocy innym. Jego błogosławieństwo i zaopatrzenie? Nie martwię się tym, nie dlatego, że jestem szczególnie duchowy. Ale czy kochający ojciec nie zrobi wszystkiego, co może, aby zaopatrzyć swoje dzieci? Nawet grzeszni ojcowie robią to (Mat. 7:9-11). Gdy spotykam się z tymi, którzy Boga nie znają, mogę zaprosić ich do udziału w życiu Bożego królestwa, zamiast próbować straszyć ich perspektywą ich śmierci. Jezus przyszedł ofiarując życie (Jn 10:10), a nie po to, aby sprzedawać ubezpieczenie przeciwpożarowe. Przyszedł do ludzi, którzy myśleli, że są dziećmi Boga z tytułu samego urodzenia (czyż nie dzielimy ich ułudy z tytułu powiedzenia modlitwy 'grzesznika’ – gdzie to jest w Biblii?) i zaoferował im pełnię/obfitość życia. Robi to również dla nas.

Zmieniły się motywacje mojej służby Bogu; służę Mu i jestem posłuszny dlatego, że kocham Go, a nie dlatego, że boję się Jego gniewu czy potępienia.
Łamie mi serce, gdy myślę, że mógłbym go zawieść. Gdy mam największą świadomość Jego miłości i obecności, wtedy najskuteczniej opieram się pokuszeniom grzechu. Gdy jestem kuszony w takim czasie, myślę: „Bardziej wolę mieć Jezusa”, wiedząc, że nie mogę równocześnie chodzić w ciemności grzechu i świetle Jego obecności.
Czy jestem doskonały? A czy papież jest prezbiterianinem? Lecz gdy upadnę, podtrzymuje mnie moja relacja z Bogiem, a ja jestem zachęcony, aby naciskać dalej (Flp. 3:12). Ta relacja nie jest tylko na dobre czasy – każdy może wytrzymywać z drugą osobą, gdy wszystko idzie dobrze i gładko – są one na ciężkie czasy, gdy nie rozumiemy tego, co Bóg robi, bądź dlaczego coś robi, i w takim właśnie czasie, gdy nie dorastam do tego, czym powinienem być w Nim.

Uczę się tego, co to znaczy być poddanym Bogu z miłości. Wszelkie poddanie, biblijnie rzecz ujmując, jest dobrowolne. Przymusowe poddanie jest uciskiem (w najlepszy wypadku) bądź niewolnictwem (w najgorszym) i nie ma nic dobrego w tego rodzaju poddaniu, ponieważ poddający się nie ma żadnego wyboru w tej sprawie. Tak, Biblia nakazuje poddanie.
Dzieciom nakazuje się, aby były posłuszne swoim rodzicom (Ef. 6:1), sługom, aby byli poddani swym panom (Ef. 6:5), żonom poddanie mężom (Ef. 6:22) a nam wszystkim, abyśmy byli poddani Bogu (Jk 4:7a), lecz nigdzie w Piśmie nikomu nie nakazuje się, aby wymuszał posłuszeństwo na innych. Mamy wolność wyboru, aby kochać Boga i służyć Mu oraz innym całkowicie, bez zastrzeżeń i bez przymusu. Mamy wolność do wyrażania życia i miłości Bożej, które zostały w nas zasiane i w ten sposób pokazać światu, że nasz Tatuś wygląda podobnie.

Boża miłość nie jest na sprzedaż, tak więc, proszę, nie traktuj Boga jak prostytutki. Znieważa Go każdy, kto się w ten sposób do Niego odnosi.
Przyjmijmy raczej Jego miłość, udzielaną nam za darmo i kochajmy Go w taki sam sposób przez uwielbienie, cześć, szacunek i posłuszeństwo.

 

Ewentualne reakcje mile widziane. Można napisać do autora na

drdave1545@yahoo.com

 

продвижения сайта результаты

Ugandyjska modlitwa przeciwko składaniu ofiar z dzieci

Modlitwa
przeciwko składaniu ofiar z dzieci

Adrienne S. Gaines News – Featured News

Ugandyjscy chrześcijanie biorą udział w 40 dniowej kampanii modlitewnej o zakończenie praktyki składania ofiar z dzieci, która w ostatnich latach wzrasta.

2 marca 2009 Ugandyjscy chrześcijanie wykorzystują 40 dniowy okres Wielkiego Postu, który zaczyna się w środę, aby modlić się o zakończenie składania ofiar z dzieci, praktyki, która w ostatnich latach nasila się w tym wschodnioafrykańskim kraju.

Jak przekazała Katolicka Agencja Informacyjna (Catholic Information Service for Africa (CISA)), konserwatywny anglikański biskup, Herny Orombi, wezwał, w liście skierowanym w zeszłym tygodniu do ugandyjskich przywódców kościoła, chrześcijan do modlitwy przeciwko czarom i składaniu ofiar z ludzi.

W czasie konferencji prasowej z przywódcami zielonoświątkowymi, Orombi powiedział, że modlitewna akcja „Płacz za ugandyjskimi dziećmi” jest skierowana ku zachęcie Ugandyjczyków, aby pokutowali i prosili Boga o przebaczeni i uzdrowienie tej ziemi, jak przekazała Ugandyjska Nowa Wizja (Uganda’s New Vision).

„Jest tutaj chciwość, korupcja i nieludzkie pragnienie rozlewu niewinnej krwi, ponieważ nasze społeczeństwo degeneruje się ku chciwości, bezbożności i moralnemu zepsuciu” – – powiedział Orombi.

Przywódcy kościołów: ortodoksyjnego, katolickiego i Adwentystów Dnia Siódmego również biorą udział w 40 dniowej kampanii modlitwy. Diecezja Orobi’ego jest również jedną z kilku konserwatywnych grup, które przyjęły frakcje zborów episkopalnych powstałych z powodu różnic związanych z amerykańską częścią anglikańskiego kościoła, która w 2003 roku wybrała na biskupa mężczyznę żyjącego w związku homoseksualnym.

Od listopada w Ugandzie zaginęło 100 dzieci, przekazała CISA. Zachodzi obawa, że wiele z nich zostało zabitych w dziwacznych rytuałach mających przynieść bogactwo.
Ostatnio, 21 lutego w okręgu Kibaale znaleziono cztery dni po jej zaginięciu okaleczone ciało 16 letniej dziewczyny.

W styczniu ugandyjska policja stworzyła komitet, który ma zapobiegać składaniu ofiar z ludzi przez budowanie świadomości i pomoc lokalnym siłom w prowadzeniu śledztw, oraz wyrywkowej kontroli samochodów.

Orombi zachęcał ugandyjskich przywódców kościoła, aby zajęli się tematem ofiar z dzieci w ciągu 40 dniowego Wielkiego Postu.

„Wołajmy razem do Pana” – – napisał – – „aby doprowadzić do zakończenia przestępstwo ofiar z ludzi i pocieszyć tych, którzy płaczą”.

продвижение

DS_04.03.09 Dz.11:19-30; 12

HeavenWordDaily

David Servant

Warto zauważyć, że tym momencie historii kościoła (ok. 15 lat po narodzinach w Dniu Zielonych Świąt), List Jakuba składał się na cały Nowy Testament. List do Galacjan miał wtedy jeszcze 3 lata do napisania, a wielu konserwatywnych biblijnych naukowców szacuje, że synoptyczne ewangelie – Mateusza, Marka i Łukasza – zostały napisane dopiero co najmniej po następnych 15 latach. Jednak kościołowi znakomicie się powodziło w ciągu pierwszych 30 lat. Oczywiście, mieli apostolskie ustne relacje o życiu Jezusa, które były przekazywane. Zastanawia mnie to, czy winą współczesnego kościoła nie jest nadmierne podkreślanie nowotestamentowych listów kosztem nauczania Jezusa, które teraz znajdujemy w czterech ewangeliach. Pamiętajmy, że Jezus powiedział Swoim uczniom, aby szli i czynili uczniami, nauczając ich wszystkiego, co On im nakazał (Mat. 28:18-20). To jest ważne!

Zastanawiam się czy zauważyłeś interesujące stwierdzenie z 11:21: „wielka też była liczba tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana„. Wydaje się mówić nam, że nie wszyscy wierzący nawracają się do Pana, to jest pokutują. Jeśli tak jest to niepokutujący wierzący mogą być nazwani „niezbawionymi wierzącymi”.

To w pogańskim kościele w Antiochii uczniowie po raz pierwszy zostali nazwani Chrześcijanami. To niezbawieni poganie, obserwując, że rozmowy i styl życia uczniów kręcił się wokół Chrystusa, nadali im taką nazwę. Nazwa, która miała być poniżająca, została przez pierwszych uczniów uznana za zaszczytną. Prawdziwi uczniowie mogą powiedzieć wraz z Pawłem „życiem jest Chrystus” (Phil. 1:21).

Lubię historię z dzisiejszego czytania o prorokach, szczególnie o tym o imieniu Agabus, który przyszedł do Antiochii z Jerozolimy. Jego proroctwo nie było jakąś mglistą, mistyczną zapowiedzią, które często słyszymy od tzw. proroków, którzy włóczą się dziś od kościoła do kościoła.

Tak żałuje tych łatwowiernych ludzi, którzy, gdy znajdą choćby kilka słów spośród licznych ich mglistych proroctw, które wydają się spełniać, są przekonani, że to, że nazwali siebie sami prorokami jest od Boga. Agabus mówił szczegółowo. Jego słowo o nadchodzącym głodzie było jego przesłaniem, nie zawierało się ogólnikowo w proroctwach, które zawierały setki innych ogólnych „przesłań”.

Podoba mi się również to, w jaki sposób kościół zareagował na jego proroctwo. Byli posłuszni Jezusowi, który pewnego dnia powie do każdego jedną z dwóch rzeczy: albo: „Byłem głodny, a nakarmiliście mnie„, albo „Byłem głodny i nie nakarmiliście mnie” (Mat. 25:35, 42). Tak wiele współczesnych „proroctw” zaspokaja egoistyczne potrzeby słuchających. Jak Piotr mógł spać tak głęboko w przededniu swej egzekucji? Jezus kilka lat wcześniej obiecał mu, że nie umrze, dopóki się nie zestarzeje (Jn 21:18-19), więc Piotr nie martwił się. Co więcej, Bóg oczywiście ma potężną służbę więzienną!

Dlaczego Bóg wyratował od śmierci Piotra, a pozwolił na to, aby Jakub został męczennikiem. Tego nie wiemy, lecz być może powinniśmy zadać inne pytanie: „Dlaczego Bóg pozwolił pójść Jakubowi do nieba tak szybko, a utrzymał Piotra na tej wstrętnej ziemi?” Śmierć jest wielkim błogosławieństwem dla tych, którzy są w Chrystusie (Flp. 1:21-23). Zwróć uwagę na to, że spotkanie na modlitwę o Piotra odbywało się w domu, jak większość spotkań pierwszego kościoła. Nie ma żadnych zapisów w Dziejach Apostolskich o ówczesnych specjalnych budynkach, w których miano by „czynić uczniów”. Okradają one z pieniędzy misjonarzy i biednych.

Żydowski historyk Józef Flawiusz przekazuje dokładnie tą samą historię o Herodzie Agrypie, którą czytaliśmy dzisiaj, pisząc, że po mowie Heroda w Cezarei, którą zyskał sobie nadmierną chwałę, został uderzony straszliwą choroba brzucha. Umarł po pięciu dniach agonii w wieku 54 lat. Było to pięć dni miłosierdzia.

John Stott napisał dobre podsumowanie 12go rozdziału Dziejów:”Rozdział zaczyna się od śmierci Jakuba, Piotra w więzieniu i triumfującego Heroda, kończy się śmiercią Heroda, wolnością Piotra i triumfem Słowa Bożego”. Amen.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_03.03.08 Jk. 5

HeavenWordDaily

David Servant

Myślę, że trzeba zwrócić uwagę na to, że Jakub nie potępia ogólnie bogatych, lecz niesprawiedliwych bogatych. Dorobili się bogactwa nie płacąc pracownikom, którzy zżęli ich pola i „wydali skazujący wyrok i zabili sprawiedliwego” (5:6).

Niemniej, niesprawiedliwi bogacze nie są potępieni wyłącznie przez to w jaki sposób dorobili się bogactwa, lecz również przez to, co zrobili z bogactwem, które zdobyli. Może ktoś osiągnąć bogactwo bez grzechu (jak Job czy Abraham w dawnych czasach), lecz jeśli nie zarządza tym zgodnie z Bożą wolą, należy do kategorii niesprawiedliwych bogaczy. Ci, których potępił Jakub robili dokładnie to, czego Jezus w Kazaniu na Górze zabronił czynić Swoim uczniom, mianowicie złożyli swoje skarby na ziemi (5:3). „Żyliście na ziemi w zbytku i w rozkoszach” (5:5), co jest typowe dla wielu współczesnych wyznających chrześcijaństwo, którzy ignorują przykazania Jezusa dotyczące zarządców. Jeśli czytasz te słowa to jest bardzo prawdopodobne, że jesteś bogaty. Jeśli zarabiasz 50.000$ rocznie, to należysz do 1% ludzi znajdujących się na szczycie światowej listy najlepiej zarabiających (p. www.globalrichlist.com). Powinieneś składać mnóstwo bogactwa w niebie!

Wydaje się prawdopodobne, że niektórzy spośród czytelników tego listu należeli do nieopłaconych pracowników, o których tu mowa. Mogli zostać pocieszeni jego potępieniem tych, którzy ich wykorzystali. Sytuacja ich była tak ciężka, że powrót Jezusa był źródłem wielkiej nadziei uwolnienia (5:7-8). Jakub napisał, że przyjście Pana „jest bliskie” (5:8). Nikt w pierwszym kościele nie śnił nawet o tym, że powrót Jezusa nie nastąpi co najmniej przez następne 2000 lat.

Następny temat z Kazania na Górze Jezusa, który pojawia się w dzisiejszym czytaniu to grzech składania przysiąg. Dokładnie tak, jak nauczał Jezus, proste „tak” czy „nie” wystarcza, gdy dajemy nasze słowo. Nie ma niczego złego w składaniu obietnic, lecz składanie przysięgi jest przyznaniem, że czyjaś prosta obietnica nie jest godna zaufania.

Jasne jest, że pierwszy kościół wierzył, że Pan nadal uzdrawia. Zwróć uwagę na to, że to nie starsi czy ich olej dokonywał uzdrowienia, lecz „modlitwa ofiarowana w wierze” (5:14). Jezus często uznawał wiarę ludzi jako przyczynę ich uzdrowienia i nic się nie zmieniło. Jeśli wierzymy, że może nie być wolą Bożą uzdrowienie to faktycznie jest niemożliwe modlić się w wierze o uzdrowienie.

Obietnica uzdrowienie zawarta w Liście Jakuba 5:14-15 powinna wystarczać do przekonania każdego chorego wierzącego co do woli Bożej w tej sprawie! Zdaniem Jakuba, jedynymi warunkami do uzdrowienia, jest wiara i sprawiedliwość. przebaczenie zaś jest dostępne dla tych, którzy pokutują, a przebaczenie stawia pokutującego w gronie sprawiedliwych! I nie bądźcie pośród tych zwiedzionych cymbałów, którzy usiłują twierdzić, że są „sprawiedliwi w Chrystusie”, podczas gdy żyją niesprawiedliwie! Tego rodzaju rzekoma sprawiedliwość nie pomaga w uzyskaniu odpowiedzi na modlitwy. Jan napisał: „I otrzymamy od Niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań Jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem Jego” (1 Jn 3:22).

Nie ma wątpliwości co do nauczania Pisma, że grzech otwiera drzwi Bożej dyscypliny w formie choroby (Wyj. 15:26; Lb. 12:1-15, Powt. 7:15; 28:22, 27-28, 35, 58-61; 1 Sam. 5:1-12; 1 Krl. 8:35-39; 2 Krl. 5:21-27; 2 Krn. 16:10-13; 21:12-20; 26:16-21; Ps. 38:3; 106:13-15; 107:17-18; Iz. 10:15-16; Jn. 5:5-14; Dz. 5:1-11; 1 Kor. 5:1-5; 11:27-34; Obj. 2:20-23).

Również Jakub wyraźnie stawia tą sprawę, wskazując, że może istnieć potrzeba wyznania grzechów chorego popełnionych przeciwko innym wierzącym. Jeśli nasze relacje z innymi wierzącymi nie są prawe, nasza relacja z Bogiem nie jest właściwa, jak Jezusa uczył w Kazaniu na Górze (Mat. 5:23-24). Wers 16 nie mówi o tym, że powinniśmy wyznawać wszystkie grzechy innym wierzącym regularnie. Należy czytać to w kontekście. Nie zapominajmy o tym, że Jakub pisał do Chrześcijan, którzy narzekali na siebie nawzajem (p. 4:11; 5:9)

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

topod

Jonatan i synowie Sadoka

Bill Britton.

Oto mamy przed sobą jedną z najdziwniejszych i najsmutniejszych historii w Biblii. Opowieść o wspaniałym młodym mężczyźnie, który zobaczył zbliżający się nowy porządek, faktycznie prorokował nadejście Królestwa, który znał i bardzo kochał przyszłego Króla, a jednak nie wszedł do tego wspaniałego królestwa tylko dlatego, że nigdy nie doszedł do tego, aby zostawić stary porządek!

Wraz z tą historią pojawia się poważne ostrzeżenie dla tych, którzy widzą zbliżający się do kościoła nowy porządek, którzy wiedzą, co to znaczy czuć namaszczenie tego nowego Poruszenia Ducha, którzy mają wszystkie powody ku temu, aby zostać włączeni do tego nowego Królestwa, a którzy stoją przed ogromnym niebezpieczeństwem „utraty wstąpienia przed Tron” tylko dlatego, że, podobnie jak Jonatan, nie oddzielą siebie od starego porządku i nie „wyjdą spośród niego„. Będą trzymać się tego, co Bóg robi w tych ostatnich dniach, zadowoleni z tego, że mogą być blisko tych namaszczonych na pustyni, lecz nie będą chcieli ponieść hańby przyłączenia się do „błazeńskiej załogi” z Adullam.

A teraz czytajcie, jeśli macie odwagę.

Bystrzejszy od orła
Jonatan jest jednym z najwspanialszych i najbardziej godnych podziwu mężczyzn w Biblii.
Wiele znakomitych atrybutów zostało mu przypisanych, a nie został obciążony żadnym grzechem. Był mężem wiary, odwagi, wizji, otwartości i głęboko duchowy. Był synem króla, kochał Dawida, pomazańca Bożego, wiedział, że było wolą Bożą, aby Dawid był następnym królem.

Po raz pierwszy spotykamy Jonatana w 13 rozdziale 1 Księgi Samuela. Znajduje się w Gibei na przedzie tysiąca mężczyzn w armii swego ojca, Saula. Tutaj nie zgodził się na wspólne bytowanie z demonicznymi Filistynami lecz pobił ich załogę przyspieszając w ten sposób kryzys w Izraelu. Jego odwaga nie miała granic. Biblia mówi, że był „szybszy od orła, silniejszy od lwa„. Jego armia taka nie była.
Mieli niewiele broni, przyzwyczajeni byli do tego, że to Filistyni ich deptali, a mając do tego sposobność, uciekali między skały i do jaskiń. On mieszkał pośród tchórzliwych i drżących mężczyzn, lecz był odważny jak lew, ponieważ ufał żywemu Bogu.

Przez wielu czy przez nielicznych
Gdy dochodzimy do 14 rozdziału 1 Księgi Samuela, widzimy Jonatana, który zainicjował wielkie zwycięstwo nad Filistynami, dzięki pomocy Boga niebios.
Zaczął sam, z jednym młodzieńcem, swoim giermkiem i po wyłożeniu przed Bogiem runa, jedną ręką zaatakował cały oddział Filistynów.
Musiał wspinać się po wzgórzu na rękach i nogach, aby dostać się do nich, lecz gdy już tam się znalazł, spowodował taką rzeź, że cała filistyńska armia uległa całkowitemu zamieszaniu i żołnierze zaczęli atakować siebie nawzajem. Wkroczył Bóg z trzęsieniem ziemi i wielkim przerażeniem, i wszystko skończyło się tego dnia wielkim zwycięstwem.
Jonatan był jedynym, który wiedział, co to znaczy zjeść świeży miód, który nadał blasku jego oczom i wzmocnił jego duszę, ale też był też tym, który dowiedział się, co to znaczy spotkać się z gniewem swego ojca. Saul jest typem stworzonego przez ludzi króla ustanowionego nad Bożym ludem. Jednak pomimo tego, że widział zło tego systemu, pozostał w nim.

Odarł siebie samego
Po tym, gdy pewnego sławnego dnia przybywa młody Dawid i pokonuje Goliata, widzimy jak Dawid i Jonatan stają się bliskimi przyjaciółmi. Czytamy, że: „Dusza Jonatana przylgnęła do duszy Dawida, i umiłował go Jonatan jak siebie samego. … Zawarli tedy Jonatan z Dawidem związek przyjaźni, ponieważ umiłował go jak siebie samego. Jonatan zdjął płaszcz, który miał na sobie, i dał go Dawidowi, tak samo swoją odzież – aż do swego miecza i łuku, i pasa” (1 Sam.18:1, 3,4)

Miłość tych dwóch młodych odważnych mężczyzn, pasterza i księcia, była najjaśniejszą rzeczą w Izraelu w najciemniejszej godzinie jego historii. Jonatan w końcu znalazł kogoś, kto nie uciekał przed Filistynami, kogoś, kogo odwaga pasowała do jego własnej, czuł również namaszczenie spoczywające na Dawidzie, ponieważ Samuel namaścił Dawida olejem z rogu, aby był królem Izraela na miejsce Saula. Jonatan doszedł do tego, że to Dawid zasiądzie na tym tronie, a nie on sam, ponieważ gdyby to on wstąpił na tron swego ojca, Saula, mógłby tylko kontynuować porządek, który reprezentował jego ojciec, a on wiedział, że to nie było z Boga. Lecz oto tutaj był nowy porządek, nowe namaszczenie, nowe Królestwo, którego Izrael nigdy wcześniej nie doświadczył i to Bóg to nakazał.
Tak więc Jonatan zdjął z siebie książęce ubrania i dał je Dawidowi.
Było to jeszcze wtedy, gdy Dawid był w domu Saula, pod jego władzą.

Dawid na pustyni
Nagle na Dawida rzucono wielkie oskarżenia. Nie wzięło się to z niczego złego, co by zrobił.
Nie można go było oskarżyć o jakikolwiek grzech, lecz Saul nagle, zazdrosny o namaszczenie, które było na Dawidzie, stara się zniszczyć to namaszczenie. Dawid ucieka więc na pustynne miejsce. Jonatan nie idzie z nim, pozostaje w domu Saula. Nadal kocha Dawida, wie, że Dawid ma namaszczenie i prawdziwe przesłanie od Boga, lecz nie jest całkiem gotowy, aby zostawić dom ojca, zniszczyć wszelkie rodzinne więzi i ponieść hańbę, tak jak Dawid.

Jak wielu jest zobrazowanych w tych zdarzeniach! Kochają namaszczenie i prawdziwe przesłanie Królestwa. Chcą złożyć każdą ofiarę, modlitwę, post, iść, dawać,… aby tylko mieć to namaszczenie; z wyjątkiem jednego: opuszczenia starego porządku. Gdy przychodzi do tego, nie widzą takiej potrzeby. Teraz to nie odwagi brakuje, bo mają odwagę i wielką miłość do Boga. Podobnie jak Jonatan, mają mnóstwo dobrych cech, lecz nie mogą usłyszeć trąby wołającej „wyjdź z niego, ludu mój„. Trudno im zrozumieć dlaczego „Dawidowie” muszą tracić swój czas wraz z małą pstrokatą bandą niezadowolonych na „pustyniach”, podczas gdy, siedząc przy stole Saula, mogliby robić znacznie więcej, głosząc do wielkich tłumów, zdobywając więcej dusz. Oni po prostu nie widzą powodu, aby się oddzielić. Gdyby Dawid zgodził się na aprobatę tej organizacji, robiąc jakieś rozpaczliwe zmiany wobec tego wielkiego przeciwnika to Jonatan nie wahałby się ani minuty. Ale co robi Dawid? „NIC”.
Po prostu siedzi sobie gdzieś w pieczarach czy ukrywa się wśród drzew ze swoją mała grupą 400 mężczyzn. 400 mężczyzn może wydawać się wielkim zgromadzeniem dla niektórych kaznodziei Poruszenia Bożego, którzy nie bardzo pamiętają, kiedy było u nich więcej niż 50 osób, którym mogliby głosić, lecz w porównaniu do setek tysięcy, które mógł zebrać Saul trąbiąc w trąby, była to malutka zgraja.

I odszedł Dawid stamtąd, i schronił się w jaskini Adullam. A gdy usłyszeli o tym jego bracia wraz z całą rodziną jego ojca, przybyli tam do niego. I zgromadzili się wokół niego wszyscy ludzie uciśnieni i wszyscy zadłużeni oraz wszyscy rozgoryczeni, a on został ich przywódcą. Tak znalazło się przy nim około czterystu mężów
(1 Sam 22:1-2)

Gdzie jest Jonatan? Z powrotem w domu Saula, prawdopodobnie siedząc i zastanawiając się, co się dzieje z pomazańcem Bożym, może marząc sobie, że jest tam i słucha Dawida śpiewającego któryś z psalmów, które Bóg daje mu przez Ducha. On sam tymczasem bierze udział w bankietach Saula, choć oni są martwi, to suche sprawy, pełne biznesowych spotkań, zebrań komitetów, programów, promocyjnych szachrajstw, politycznych manewrów, kłótni i złych duchów unoszących się wokół. A jednak, wydaje się, że nie może tego odrzucić. Może myśli, że może zrobić więcej dobrego dla Dawida tutaj, w pałacu Saula.

Przyjaciele, wierzcie mi, Bóg zatroszczy się o Dawida, lecz on potrzebuje Jonatana tam, na zewnątrz, na pustyni, aby był razem z nim. On szkoli tam armię, kształtując przywódców i przyszłych bohaterów, a Jonatan rozpaczliwie potrzebuje być w tej armii i jest tam miejsce dla niego. Lecz on nie może opuścić starego porządku, złamać rodzinnych więzi i ponieść wymówek swoich braci.

Jonatan wie, że Dawid ma rację, i że nowy porządek ostatecznie wejdzie. Przy pewnej okazji wypowiada to. Saul chce, aby Jonatan zabił Dawida, lecz w rozdziałach 19 i 20 1 Księgi Samuela widzimy, że Jonatan sprzeciwia się ojcu i nie zgadza się na przyłożenie ręki przeciwko nowego poruszeniu Ducha.
Rozwściecza to Saula tak bardzo, że beszta Jonatana i straszy go:

I wybuchnął Saul gniewem na Jonatana, i rzekł do niego: Synu przewrotnej i przekornej niewiasty! Dobrze wiem, że się przyjaźnisz z synem Isajego ku twojej hańbie i hańbie łona twojej matki
(1 Sam 20:30).

Saul idzie dalej, mówiąc Jonatanowi, że dopóki ten nowy porządek żyje, to Jonatan nigdy nie będzie w stanie przejąć starego porządku i ustabilizować go. Jonatan jednak nie zgadza się sprzeciwiać Dawidowi i Saul rzuca w niego włócznią. Jednak Jonatan dalej nie opuszcza Saula. Wie, że to zły duch niepokoi dom ojca, i że nie ma zwycięstwa w tym obozie, lecz trzymają go silne naturalne więzy.

Ja będę drugi po tobie
Może wydaje ci się, że Jonatan nie jest pewien tego, co się stanie z królestwem Saula? Posłuchaj go, gdy wymyka się potajemnie i odwiedza Dawida wśród drzew: …”i rzekł do niego: nie bój się, gdyż nie dosięgnie cię ręka mojego ojca Saula; TY BĘDZIESZ KRÓLEM NAD IZRAELEM, JA ZAŚ BĘDĘ DRUGIM PO TOBIE; także mój ojciec Saul wie o tym”, I zawarli obaj przymierze przed Panem, i pozostał Dawid w Choreszy, a Jonatan poszedł do swojego domu” (1 Sam. 23:17).

Dawid miał tylko kilku przy sobie i przebywali na pustyni, lecz błogosławieństwo Boże „przepływało” tutaj w Zyf. Jakaż tragedia odzywa się w tych ostatnich słowach. Jonatan miał bardzo dobre zamiary, miał prawdziwą wizję, miał wspaniałe objawienie nadchodzącego Królestwa, prawdopodobnie większe niż większość mężczyzn, którzy szli gorliwie.
Wielu z nich było tutaj na pustyni z Dawidem, ponieważ nie mieli innego miejsca, dokąd mogliby się udać, bądź byli niezadowoleni ze starego systemu. Niektórzy byli tutaj dlatego, że nie chcieli iść do więzienia za długi, a jeszcze inni dlatego, że cenili jego służbę i to, że zabił Goliata. Być może byli i tacy, którzy uchwycili wizję przesłania o nowym porządku Królestwa, lecz nikt nie miał tak wyraźnego obrazu jak Jonatan. *On miał objawienie*.

Kochał namaszczenie, lecz podczas procesu na pustyni, jego brakowało!

Dlaczego? Ponieważ on nie mógł dojść do tego, aby porzucić stary porządek.

Gdy przyszło nowe Królestwa i Dawid siadł na tronie, Jonatan nie stał przed nim, jak prorokował. Dlaczego? Dlatego, że w dniu gdy Saul padł w bitwie, „Jonatan był ciągle z nim” i również padł pod ciosami mieczy Filistynów.

Był taki czas, gdy Jonatan był w stanie jedną ręką zaangażować do walki całą armię Filistynów, lecz było tak dlatego, że „Bóg był z nim”.

Słuchajcie przyjaciele, to, co było skuteczne wczoraj, nie będzie skuteczne jutro, ponieważ porządek się zmienia i „Bóg idzie dalej”. Albo ruszymy „z Nim”, albo stracimy największe rzeczy jakie kiedykolwiek człowiek widział.
Babilon upadnie i jeśli nie wyjdziesz z niego, upadniesz razem z nim, będąc „współuczestnikiem grzechów jego, otrzymując plagi na niego spadające” (Obj. 18:4).

Istnieje dziś na pustyni mała Armia, mała, nieznacząca, pohańbiona, o której mówi się kłamstwa, lecz namaszczona z Boga. Nie wydaje się, żeby wiele robili, lecz oni nie próżnują, szkolą się. Wychowywani są wielcy mężowie czasu wojny, mężowie, którzy wkrótce wyjdą do przodu i w mocy porządku nowego Królestwa, będą robić to, czego Saul i wszystkie jego armie nie były w stanie dokonać. Saul zaczął swoje panowanie od bitwy przeciwko Filistynom i przez pewien czas wyglądało na to, że robi wszystko w porządku, a nawet odnosi zwycięstwa nad przeciwnikiem. Lecz po 40 dniach na tronie, Filistyni ciągle byli wokół, a ostatecznie pokonali go i powiesili jego ciało wśród swoich fałszywych bożków. Ciało Jonatana również tam wisiało, na hańbę mężczyzny, który widział chwałę z dala, lecz nigdy jej nie odziedziczył…

[skrót]

раскрутка

DS_02.03.08 Jk. 4

HeavenWordDaily

David Servant

Czy Jakub pisał pierwszą połowę listu do chrześcijan związanych z niebem? Pamiętajmy o tym, że pierwotnie zwrócił się do niektórych ludzi wyznających, że są zbawieni, lecz których wierze brakowało uczynków, co dowodziło, że nie są zbawieni (2:14-17). Uważam, że tan sam temat pojawia się jeszcze raz w 4:1-10 i Jakub ponownie zwraca się do fałszywych czy zwiedzionych wierzących. Zwróć uwagę na słowa Jakuba, który napisał, że są oni winni morderstwa (4:2). Jeśli chodziło mu o dosłowne morderstwo to dowodzi, że nie byli zbawieni. Nowy Testament ogłasza, że żaden morderca nie ma w sobie żywota wiecznego (1 Jn. 3:15). Zapożyczając metaforę ze Starego Testamentu, nazywa ich również „cudzołożnikami”, ponieważ ich przyjaźń ze światem sprawia, że
„stają się nieprzyjaciółmi Boga” (4:4) – poważne ostrzeżenie dla współczesnych, światowych „chrześcijan”. Wydaje się całkiem prawdopodobne, że kiedyś, w przeszłości, ci, do których Jakub się zwrócił, byli posłusznymi uczniami, lecz jeśli tak, to jest jasne, że bardzo poważnie stoczyli się. Jak może „przeciwnik Boga” być poważnie myślącym o niebie wierzącym? Oczywiście, że nie może i dlatego Jakub wzywa ich do pokuty. Jego słowa z 4:7-10 są właściwe dla ewangelizacyjnego wezwania grzeszników do Chrystusa: „Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was. Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy. Biadajcie i smućcie się, i płaczcie; śmiech wasz niech się w żałość obróci, a radość w przygnębienie. Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was„.

Lecz co ze słowami, które mówią, że Bóg „zazdrośnie chce mieć tylko dla siebie ducha, któremu dał w was mieszkanie” (4:5)? Może to być również ostrzeżeniem dla tych, którzy wracają do kochania tego świata – duchowych cudzołożników – przed możliwością utraty Ducha, którego w nich Bóg „zazdrośnie chce„. Zawsze dostępna jest łaska dla tych, którzy chcą pokutować.

W 4:11 Jakub zwraca swoją uwagę do „braci” i ponownie zapożycza temat z Kazania na Górze Jezusa o nadchodzącym sądzie. Podobnie jak Jezus, Jakub mówi o grzechu złego mówienia o innych wierzących, grzechu, który jest szczególnie zasmucający, gdy jest popełniany przez kogoś z „belką w swym oku„. Badając słowa Jezusa na ten sam temat, dowiedzieliśmy się, że nie zabrania się nam dokonywać moralnych ocen innych ludzi (i wyraźnie widać, że Jakub właśnie to robi w swym liście). Bezwzględnie musimy oceniać innych pod względem moralnym, jeśli mamy być posłuszni przykazaniom Jezusa, aby „nie dawać psom tego co święte” i „nie rzucać pereł przed wieprze” (Mat. 7:6). Musimy oceniać ludzi, jeśli mamy wykrywać i unikać fałszywych proroków (Mat. 7:15). Ten fragment z listu Jakuba musi być zrównoważony przez inne fragmenty takie jak 3 Jn 9-10 i Gal 2:11-14, które uczą, że czasami właściwe jest publiczne ujawnienie czyjegoś grzechu po to, aby mogła zostać ujawniona hipokryzja czy po to, aby ochronić innych.
W każdym przypadku, musimy być niezwykle uważni, żeby nie stawiać siebie w Boże miejsce Sędziego, mówiąc źle o prawdziwym wierzącym. Jeśli kiedykolwiek byłeś ofiarą złej mowy, wiesz, jak to rani, szczególnie jeśli bardziej chodzi o opowiadania historii niż o to, co się mówi.

Czy czytając Jk 4:13-17 dochodzimy do wniosku, że źle jest planować przyszłość? Nie, lecz jest arogancją i pychą mówienie o tym, co zamierzamy robić, nie uznając tego, że to Pan rządzi. Możemy robić tylko tyle, na ile nam Bóg pozwoli, a ponieważ jesteśmy tylko „parą, która ukazuje się na krótko, a potem znika” (4:14), może nas tutaj jutro już nie być. Wczoraj ponad 150.000 ludzi zmarło na planecie Ziemi. Jak wielu z nich myślało, że dziś będą żywi? Mogli skorzystać ze słów Jakuba. Jakże mądrze jest modlić się tak jak Dawid:

Któż zna moc gniewu twego? Kto boi się ciebie w uniesieniu twoim?
Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli mądre serce!

(Ps. 90:11-12).

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJраскрутка

DS_27.02.09 Jk. 3

HeavenWordDaily

David Serant

Gdy czytam List Jakuba, lubię przypominać sobie o tym, że był to cały Nowy Testament w tym czasie, gdy był pisany. Nie było innych nowotestamentowych ksiąg czy listów, tak więc czytamy całą duchową dietę pierwszego kościoła, który miał wtedy co najwyżej 10 lat. Widać, że w umyśle Jakuba dominowała konieczność uświęcenia i w dzisiejszym czytaniu rozwija ten temat wprowadzony już we wstępie. W rozdz.1 napisał: „Jeśli ktoś sądzi, że jest pobożny , a nie powściąga języka swego, lecz oszukuje serce swoje, tego pobożność jest bezużyteczna” (1:26) i ten temat pojawia się ponownie później. Zwróć uwagę na to, że, jak twierdzi Jakub, chrześcijanie posiadają język, który musi być powstrzymywany. Oznacza to, że będziemy kuszeni do mówienia rzeczy, których nie powinniśmy mówić. To jest normalne.

Po drugie: jeśli nie powstrzymujemy się sami od mówienia tego, czego nie powinniśmy to jest to dowód na to, że nasza wiara jest fałszywa. Prawdziwi wierzący powstrzymują się od złej mowy. Nie chodzi o to, że prawdziwi chrześcijanie nigdy nie mówią nic złego. Nie, ten, kto błogosławi Boga, czasami przeklina ludzi stworzonych na obraz Boży (3:9). Jakub pisze, że jeśli nie zawodzimy w tym, co mówimy, jesteśmy doskonali, ale że „wszyscy dopuszczamy się wielu uchybień” (3:2). To słowo sprawia, że czuję się trochę lepiej! Pamiętaj, że „uchybienia” to coś niezamierzonego. Potknięcie nie jest czymś dopuszczonym czy zaplanowanym wcześniej.

Bardzo lubię analogie zawarte w liście Jakuba. Język jest jak dzikie zwierzę, którego, wydaje się, nie można powstrzymać. Jest jak mały ogień, który zapala las. Gdy sięgam pamięcią wstecz mego życia to wiem, że mój język był źródłem wszelkich godnych pożałowania konfliktów. Jakże bym chciał, abym wtedy trzymał usta zamknięte! Jakub porównuje również język do steru, bardzo niewielkiej części okrętu, lecz zdolnej do nadawania mu kierunku. Tak więc, nasz język decyduje o kursie naszego życia – zdumiewające twierdzenie wobec tak małego członka naszych ciał! Nasz język decyduje o przyszłym kursie naszego życia. Nie jest tak, dlatego że nasze słowa są „aktywnymi duchowymi prawami” czy „mają stwórczą moc”, jak niektórzy nauczają. Jest tak dlatego, że o kursie naszego życia decydują relacje z innymi, a o tych relacjach w ogromnym stopniu decyduje to, co mówimy.

Dlatego też Jakub upomina nas wcześniej w swym liście, abyśmy byli „nieskorzy do mówienia” (1:19). Bardzo mądra rada. Dwa wersy z Księgi Przypowieści przychodzą mi na myśl:

Serce sprawiedliwego rozważa, co odpowiedzieć, lecz z ust bezbożnych tryska złość” (Przyp. 15:28)

Gdzie dużo słów, tam nie brak występku; lecz kto opanowuje swój język, jest roztropny” (Przyp. 10:19).

Jezus nauczał, że „po owocach poznaje się drzewo” oraz „z obfitości serca mówią usta” (Mat. 12:33). Serce pełne zła nie może wypowiadać dobrych słów. Tak więc, pierwszym kluczem do powstrzymania języka jest oczyszczenie serca. Czytając cały list Jakub całkiem oczywiste staje się, że byli w pierwszym kościele fałszywi wierzący – ci, których „wiara” była bez uczynków – ci, których Jakub starał się uratować przed ich samo zwiedzeniem. To byli ci, którzy postępowali według „przyziemnej, zmysłowej i demonicznej” mądrości, i którzy mieli w sercach „gorzką zazdrość i kłótliwość”, których owocem jest „niepokój i wszelki zły czyn” (3:13-14). Jakub nie pisał o prawdziwych wierzących!

W przeciwieństwie do nich, ci, którzy postępują według Bożej mądrości, przejawiają dobre zachowania „uczynki łagodności„, jak też „czystość, pokój, łagodność, ustępliwość, miłosierdzie, dobre owoce i szczerość” (3:13, 17); ci są prawdziwymi uczniami.

Na końcu dzisiejszego czytania znajduje się werset, który daje nam pewien wgląd w przypowieść Jezusa o pokój czyniących. Jakub napisał: „A ziarno, którego owocem jest sprawiedliwość bywa zasiewany w pokoju przez tych, którzy pokój czynią” (3:18, autor rozważań korzysta z nieznanego mi przekładu. Przetłumaczyłem dosłownie – przyp.tłum.). To „ziarno” nie może być niczym innym, jak tylko słowem ewangelii, ponieważ wyłącznie to ziarno wydaje sprawiedliwość. Dzielenie się ewangelią jest ostatecznym dziełem czynienia pokoju, ponieważ gdy zostaje przyjęte, wynikiem jest pokój z Bogiem i innymi (p. Rzm. 5:1; Ef. 2:14). Jeśli końcowym wynikiem jest pokój, to naturalnie powinno się dzielić nim w sposób pokojowy.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение