WASHINGTON, D.C., 27 stycznia 2010 (LifeSiteNews.com) – Według informacji podanych przez American Life League (ALL) pojawiły się nowe dane liczbowe z Guttmacher Institute, które wskazują na to, że edukacja seksualna w stylu Planned Parenthood ma wielki wpływ na wzrost ilości ciąż wśród nastolatek. Przedstawione w środę badanie pokazują, że ten współczynnik wzrósł o 3% w 2006 roku, współczynnik urodzeń wśród nastolatek wzrósł o 4%, a aborcji o 1%. O ile Planned Parenthood śpiesznie maluje straszne statystki jako oskarżenie przeciwko polityce abstynencji seksualnej promowanej przez administracją Busha, ALL twierdzi, że statystki wskazują na zupełnie innego sprawcę: Planned Parenthood.
„Nie jest to żadna kosmiczna nauka. – powiedział Jim Sedlak, wiceprezydent ALL. – Gdy nie mówisz dzieciakom, aby trzymały się abstynencji, to uprawiają więcej seksu i więcej z nich zachodzi w ciąże. Współczynnik ciąż spada, gdy dzieciaki nie uprawiają seksu”.
ALL przekazuje, że:
- Przed rokiem 1990, procent nastolatek zachodzących w ciąże wzrastał co roku wraz z dominacją edukacji seksualnej wprowadzanej przez Planned Parenthood do publicznych a nawet prywatnych programów szkolnych.
- Na początku lat 90tych, popularne stało się nauczanie nastolatków i młodszych na temat abstynencji; ilość ciąż wśród nastolatoletnich zaczęła spadać.
- Do roku 1995, rząd federalny opłacał wyłącznie nauczanie na temat abstynencji seksualnej i ilość ciąż spadała nadal.
- Około roku 2000, zaczęły się naciski Planned Parenthood w różnych stanach, aby pieniądze przeznaczone na nauczanie abstynencji były odrzucane a te programy redukowane, więc, co było do przewidzenia, w 2006 roku po raz pierwszy od 15 lat ilość ciąż wzrosła wśród nastolatek.
- Dziś, przy współpracy z prezydentem Obamą, Planned Parenthood doprowadziła do całkowitego odcięcia funduszy przeznaczonych tylko na nauczani o abstynencji.
„Można sobie tylko wyobrazić jak wysoko procent ciąż nastolatek pójdzie w górę. – powiedział Sedlak. – Planned Parenthood sięga znacznie daleko poza swój zły chwyt krajowych klas szkolnych. Ich praca da się również odczuć w popkulturze, internecie, reklamie i telewizji – samych wspaniałych środkach ich długoterminowego celu seksualizacji naszych dzieci. Niestety to działa”.