Category Archives: Dudley Hall

Zdrowa winorośl

Duddley Hall

15 marca 2010

Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam. Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obfity owoc wydacie i staniecie się moimi uczniami” (Jn 15:7-8).

Wydaje się to zbyt proste. Z pewnością jest w tym coś więcej niż trwanie i proszenie. Mamy zwyczaj komplikować Boże drogi znacznie niż Bóg. Czy może to być takie proste jak sugeruje Jezus?

Bóg Ojciec zadał sobie bardzo wiele trudu, aby dać nam taką możliwość, o jakiej mówił Jezus. Ludzkość oddzielona od Boga nie ma żadnego sposobu na intymne zbliżenie się do Ojca. Byliśmy „w Adamie” i Adam został wypędzony z Ogrodu i żył patrząc z perspektywy człowieka chowającego się za krzakiem. Jezus, ostatni Adam, umożliwił nam zjednoczenie z Ojcem tak, jak On był jedno z Nim, gdy był na ziemi. Nic nie jest w bardziej stanie zbliżyć nas do Boga. Jesteśmy w Nim! Co więc możemy zrobić w dodatku do trwania?

Bóg dokonał rozmieszczenia, my trwamy żyjąc w zgodzie z tym. Gdy decydujemy się uwierzyć w to, co On dla nas zrobił, bierzmy udział w korzyściach płynących z tej relacji. Nie zawsze czujemy czy odbieramy to, że jesteśmy pojednani z Ojcem, lecz nasza wrażliwość zmysłowa nie ma ostatniego zdania. Gdy żyjemy zgodnie z tym, co On mówi, doświadczamy tego, co mówi.

Czy nie masz takiego wrażenia, że Bóg Ojciec wyczekuje tego, aby odpowiedzieć na nasze modlitwy? Wydaje się, że często mamy tyle wątpliwości czy On w ogóle jest tym zainteresowany. To właśnie odpowiedzi na modlitwy wyróżniają nas jako uczniów Jezusa. Tak naprawdę, to On nas prowadzi do okoliczności jakichś niedostatków, po to, aby zaspokoić nasze potrzeby.

Jeśli masz dziś uzasadnioną potrzebę, jest to Boże zaproszenie do modlitwy. Gdy modlisz się, pamiętaj, że jesteś rozszerzeniem Jego woli na tej ziemi. Ty reprezentujesz go, a on nie waha się, aby cię umocnić i zaspokoić wszelkie twoje potrzeby konieczne do wypełnienia zadania.

Spróbuj. Trwaj i proś. Nie ma lepszego życia, niż życie jako jego dziecko na ziemi.

deeo

Przyjaciele na zawsze

Dudley Hall

29 marca 2010

Takie jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam” (Jn 15:12-15).

Co nowego jest w przykazaniu, które Jezus dał swoim uczniom/ przyjaciołom. Stary Testament polecał Bożemu ludowi kochać Boga z całego serca i kochać innych jak siebie samych. Oznacza to, że o standardzie powodzenia decydowały możliwości jednostki. Nawet jeśli tak robił to była to miłość ograniczona przez możliwości kochania, tego, kto kochał. To nowe przykazanie ma nowy standard i nową moc. Miało być cechą wyróżniającą nową kulturę, którą właśnie tworzył.

Jezus budował nową grupę przyjaciół, którzy mieli być używani do rozpowszechniania na całym świecie nowej kultury. Jezus używał prawdopodobnie terminu „przyjaciele” w odniesieniu do tzw. 'przyjaciół przymierza’, co było dobrze znane żydowskiemu myśleniu. W starożytnej kulturze sąsiednie narody były albo przyjacielskie, albo nieprzyjacielskie w zależności od rodzaju umów jakie określały ich relacje. Przyjaciele Boga to ci, którzy zawarli z Nim przymierze. Ci, którzy odrzucają odnoszenie się do Boga na podstawie przymierza, nie są Jego przyjaciółmi lecz przeciwnikami. Jezus nazywa swoich uczniów przyjaciółmi, ponieważ On sam ich wybrał, a nie dlatego, że z natury są przyjacielscy. Wyjaśnia im, że to On umożliwił nawiązanie relacji z Ojcem, aby mogli otrzymać korzyści płynące z relacji przymierza jakie On sam ma z Ojcem.

Te korzyści, które podkreśla, to poziom zrozumienia udzielany przyjaciołom. Sługa dostaje tylko tyle informacji, ile potrzeba, aby wykonać polecenie. Nawet dobrzy słudzy są „nastawieni na polecenia”. Przyjaciele mają znacznie większy obraz, ponieważ otrzymują perspektywę Jezusa. Wyjaśnia im, że cała historia dotyczy Ojca i Syna, pokazał im, że celem całego odkupienia jest pojednanie stworzenia z Ojcem. Rzeczywiście powiedział im, że objawił im WSZYSTKO, co objawił mu Ojciec. To bardzo dużo! Teraz wiedzą już wszystko, co potrzeba, aby został osiągnięty ostateczny cel Boga Ojca.

Oczywiście, pomimo tego, że przekazał im te informacje, oni sami nie rozumieją ich jeszcze do końca. Po przyjściu Ducha Świętego zaczną pojmować to, co Jezus im mówił. Ich życie będzie fascynującą podróżą oczekiwania na to, co będzie się przed nimi otwierać ze słów Jezusa.

A co z tobą? Czy cieszysz się przyjaźnią z Jezusem? Warunek, który postawił pierwszym uczniom był taki: „Jeśli czynić będziecie to, co nakazałem”. On przykazał nam, abyśmy uwierzyli, że to, co mówi, jest prawdą i działali zgodnie z nią.

сайт

Nowe spojrzenie na świat

Dudley Hall

23 kwietnia 2001

A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś” (Jn 17:22-23).

Gdybyśmy mieli opierać się tylko na tym, co jest widoczne to łatwo można dojść do wniosku, że siły rządzące światowymi systemami są nie tylko wrogie naszej wierze, lecz również lecz również nie do pokonania. Zaczynamy czuć się przytłoczeni przez krzykliwe ideologie, które odrzucają i szydzą z Boga, którego znamy. Wielu wierzących zdecydowało się na wycofanie się z publicznej działalności i podjęło próbę przetrwania w zamkniętych społecznościach, gdzie atmosfera jest łatwiejsza do kontrolowania. Inni nigdy nie z tego nie wyrośli i tęsknią stale za prostszymi czasami, i powrotem tych starych religijnych czasów z ich wyobraźni. Niektórzy z kolei pobudzani są nadzieją szybkiego zniszczenia, które ostatecznie da bezbożnym to, na co zasługują. Pragną Armagedonu, gdzie ci, którzy sprzeciwiają się nam, otrzymają słuszną karę. Wielu przystało na to, aby stać się częścią systemu i nawet nie zdają sobie spraw z tego, że istnieje jakieś napięcie. Po prostu znoszą życie na tym poziomie rzeczywistości, który im ten świat przedstawia.

Jezus modlił się o to, abyśmy patrzyli na świat inaczej. Ponieważ Pan zawsze modli się zgodnie z wolą Ojca, możemy być pewni tego, że Ojciec właśnie to teraz robi w nas: chce, abyśmy Go reprezentowali w taki sposób, aby świat doświadczył miłości Ojca. Bezbożnicy nie znają tej miłości. To fakt, że my wszyscy odpadliśmy od pierwotnego projektu miłości Boga Ojca powoduje, że ludzie źle postępują ze stworzeniem i wobec siebie nawzajem. Odcięci od bezwarunkowej i niepowstrzymanej miłości szukamy egoistycznego zadowolenia i chcemy kontrolować okoliczności. Jeśli cokolwiek lub ktokolwiek wejdzie nam w drogę, niszczymy go.

Wony toczą się na wielu poziomach społecznych o to, aby powstrzymać tą najgorszą część ludzkości przed przejęciem kontroli, lecz zwycięzcy mają w sobie perfidię i znowu trzeba toczyć inne bitwy o utrzymanie stanu pokojowego współistnienia. Niektórzy twierdzą, że powinniśmy znieść wojny, ponieważ one nigdy nie rozwiązują problemów. Jest to prawda, że wony nie zmieniają ludzkich serc; bo i nie mogą. Każde zwycięstwo jest chwilowe. Wojna, która toczy się wewnątrz niekochanego mężczyzny czy kobiety nieuchronnie doprowadzi do przerodzenia się w jakiś konflikt. Jeśli nie zostanie do zatrzymane, wywołuje coraz większe i bardziej niszczące wojny.

Jezus modli się ostateczne zwycięstwo Swojej misji. Modli się o to, abyśmy jako wierzący byli tak świadomi naszej jedności z Ojcem i Synem, że będziemy odbiciem pokoju kogoś będącego tak bardzo kochanym, jak Jezus był kochany przez Ojca. Ludzie, którzy są kochani nie są podatni na wojowanie ze sobą nawzajem. Zaspokojenie Ojcem daje im przyjemność, mogą więc dawać siebie dla korzyści innych. To „ludzie kochani” przekuwają miecze na lemiesze.

Podjęto mnóstwo prób stworzenia jedności w Ciele Chrystusa, abyśmy mogli wypełnić tą modlitwę Jezusa. Te ekumeniczne próby zazwyczaj są skierowane na sprawy doktrynalne i strukturalne. Niemniej, jedność będzie oczywista wtedy, gdy będziemy pewni, że jesteśmy kochani taka miłością, jak Ojciec kocha Syna.

Ci, którzy oszukują, aby zdobyć pozycję i manipulują, aby pozyskać przychylność zostaną zastąpieni przez tych, którzy cieszą się największym zwycięstwem, jakie kiedykolwiek odniesiono. Stojąc zwycięsko nad grzechem, śmiercią i piekłem, będą w stanie stawiać czoło temu światu nadzieją prawdziwego pokoju.Ludzie chcą być kochani, lecz nie mają pojęcia, że tego potrzebują, ani nie wiedzą jak to jest. To jest nasza przewaga. Nie jesteśmy ofiarami kulącymi się w strachu i obłudzie. Jesteśmy świadkami miłości, które wykracza poza ludzkie pojęcie.

сайт

Odpowiedzialność winorośli

Dudley Hall

08 marca 2010

trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną” (Jn 15:4-6)

Jezus wyraźnie dał do zrozumienia, że to On jest krzewem winnym, On jest źródłem życia. Wszelkie owoce, jakie mogą być wydane, będą wydane dzięki Jego korzeniom i stabilności. Ten krzew winny wydaje owoce, które ukazują prawdziwą naturę Boga. Właśnie ten owoc ostatecznie wskaże na ludzi, którzy spełniają to, co Bóg miał w zamyśle, stwarzając Adama. My jesteśmy winoroślami, mamy ogromny przywilej być częścią takiej struktury życia. Lecz jakie jest nasze zadanie?

Trwajcie! Trzymajcie się krzewu! Trwajcie tam, gdzie jesteście! Jest to tak proste. Oczywiście, potrzeba czegoś więcej, ponieważ to wydaje się pasywne.

Pierwsi uczniowie, którzy to słyszeli i żyli według tego słowa, nie byli pasywni, lecz nie dążyli do zrobienia czegoś dla Boga. Oczywiście, Piotr musiał zostać oczyszczony przez słowo napomnienia Jezusa, gdy usiłował uciąć żołnierzowi głowę, a wszyscy uczniowie, gdy zaczęli kwitnąć jako winorośle, musieli nauczyć się żyć przez słowo nowego przymierza. Sam Jezus był wzorem życia, które jest „trwaniem”. Powiedział uczniom, że żył zgodnie z wolą Ojca; cokolwiek usłyszał od Ojca, mówił; cokolwiek widział, że Ojciec czyni, czynił to samo (Jn. 5:19-23). Uczniowie również nauczyli się żyć w ten sposób. Cenili Pismo, gdy odkrywali, że wszystko, co tam napisane, odnosi się do Jezusa. Ufali prowadzeniu Ducha, który stale urzeczywistniał im obecność Jezusa.

Pokora może być zdefiniowana, jako wiedza o tym, kim jesteś w odniesieniu do tych, którzy są wokół ciebie. Wiemy, że Jezus jest krzewem winnym, my jesteśmy półkami wystawowymi owocu, który pochodzi od Niego. Jeśli obsesyjnie będziemy myśleć o ilości owocu jaki nam towarzyszy, dojdziemy do wniosku, że to my go wydajemy. Możemy popaść w porównywanie owocu z naszej winorośli z innymi gałązkami, a wtedy już niewielki krok dzieli nas od zmiany definicji owocu. Niektórzy usiłowali znaleźć jakieś poczucie zadowolenia z wydawania ewangelizacyjnych rezultatów, równocześnie niemiłosiernie rywalizując z innymi. Jezus zdefiniował ten owoc. „Miłujcie jedni drugich, jak Ja was umiłowałem”. Jeśli brak tego owocu, wszystkie inne go kwaśne grona.

Winorośle, które nie trwają w krzewie, lecz próbują w jakiś inny sposób odnosić się do Boga, są bezużyteczne i zostają pozbierane w wiązki do wyrzucenia. Niektórzy używali tego tekstu do wykazania, że wierzący może stracić swoje zbawienie jeśli nie żyje zgodnie z opisanymi standardami. Niemniej jednak, ja wierzę, że Jezus mówi tutaj o tych, którzy, podobnie jak Judasz, zdecydowali się odrzucić Chrystusa nawet po tym, gdy przyłączyli się do Niego i uczniów. Zawsze będą tacy, którzy przyjmą chrześcijańska terminologię, zapiszą się do chrześcijańskiej społeczności, lecz nie będą chcieli trwać w Jezusie, krzewie. Nie każdy kto wyznaje, posiada.

Cieszmy się tym błogosławieństwem, że zostaliśmy tak żywotnie przyłączeni do krzewu, że samo życie krzewu winnego płynie przez nas. Każda chwila naszego życia ma być nasiąknięta świadomością tego, że jesteśmy w Nim, a On jest w nas. Mając to za podstawę, żyjemy w miłości.aracer

Radość to normalny stan

Dudley Hall

15 luty 2010

A teraz do ciebie idę, i mówię to na świecie, aby mieli w sobie moja radość w pełni”  Jn 17:13.

Kilka razy w swej ostatniej wypowiedzi Jezus wspomina radość, która jest oferowana uczniom, żyjącym w drogocennej więzi z Ojcem. Już im powiedział, że odchodzi do Ojca po to, aby przygotować dla nich miejsce u Ojca. Będą mieli dostęp i władzę, będą jego przedstawicielami na ziemi, gdy wstąpi do nieba. Póki więc jeszcze jest na ziemi mówi im o niebiańskich prawdach, które wyniosą ich ponad ziemski i czasami bolesne okoliczności życiowe.

Powtarza im wielokrotnie, że to Jego radość otrzymają, że będzie to taka sama radość, jakiej On doświadczał jako umiłowany Syn Boży. Był radosny, ponieważ był zawsze świadom tego, że podoba się Ojcu. Był pewny tego, że słowo Ojca było silniejsze niż wszelkie idee wymyślane przez zwykłych ludzi; był przekonany o tym, że wola Ojca wypełni się we właściwym czasie i nawet jeśli zdrajcy tacy jak Judasz nie są w stanie tego powstrzymać. Gdyby miał oferować cokolwiek mniejszego, byłoby to zaparciem się całej rzeczywistości, o której im Sam opowiadał.

Byli współdziedzicami, a nie dziedzicami części dziedzictwa. Boża obecność miała być dla nich dostępna jako dla synów, a nie jako uprzywilejowane przejście. Mieli otrzymać tą samą radość lub w ogóle.

Obyśmy mieli odwagę uwierzyć Jego słowu, obyśmy nie zatrzymali się na „ulepszeniu”, kiedy mamy synowski dostęp. Nie wolno nam zadowolić się lepszymi okolicznościami i większą ilością rzeczy, zostały nam udzielone te same przywileje, którymi cieszył się Syn. Będzie nam to potrzebne. Bierzemy na siebie Jego rolę przedstawiciela królestwa niebieskiego, a świat nie będzie dla nas ani trochę lepszy, niż był dla Niego.

Jaki jest współczynnik twojej radości? Jego radość należy do ciebie. Będziesz musiał uwierzyć Jego słowu i doświadczyć go.сайта

Ojciec oczyszcza

01 lutego 2010

Dudley Hall

Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc (Jn 15:2)

Kiedy Jezus opisuje nasz związek z Nim przez porównanie nas do latorośli i Siebie do krzewu winnego. Przeszywa nas dreszcz emocji, gdy dowiadujemy się, że oczyszczania dokonuje Ojciec. Dobrze jest wiedzieć o tym, że nie robi tego jakiś najemnik, któremu bardziej zależy na tym, aby skończyć robotę i otrzymać wpłatę, niż na dobru winorośli. W tym drugim przypadku, mogłoby się zdarzyć, że jakieś gałązki zostałyby obcięte niepotrzebnie, a inne, nie wydające owoców, pozostawione. Lecz skoro Ojciec jest winogrodnikiem, możemy być pewni, że miłość i najwyższa władza decydują o wszystkim, co się dziej.

Oczywiście, że niektórzy woleliby uchwycić się ewangelii pozbawionej elementu oczyszczania. Utrzymując mętną postawę ckliwej miłości starają się o uniwersalne, dobre samopoczucie wszystkich, którzy kupują ich towar. Niemniej ogrodnikowi zależy na całym winie i na tym, aby w całości wydawało owoce. Jest w Nim współczucie, lecz jest też determinacja, aby wino było zdrowe nawet jeśli oznacza to, że niektóre gałązki muszą zostać usunięte.

Tak było z uczniami Jezusa. Judasz był jednym z jego mężczyzn, który został usunięty, ponieważ nie został z Jezusem. Piotr błędnie zaufał sobie, co zostało odcięte, gdy osobiście zawiódł się na sobie i później spotkał się z Jezusem. Nie został odrzucony precz, lecz został oczyszczony, tak aby mógł wydawać owoce. Skłonności Tomasza do powątpiewania zostały ujawnione i odpowiednio potraktowane, aby mógł być użyteczny wśród nowego ludu Bożego.

Tak naprawdę to wszyscy, którzy idą za Jezusem mają jakieś błędne i wymagające korekty koncepcje, które będą ujawniane i odcinane. Ci, którzy wyznają, że znają Go, a nie wydają owoców w swym życiu, zostaną podobnie jak Judasz ujawnieni i wyrzekną się swojego oświadczenia.

Jak wielkim przywilejem jest być gałązką przyłączoną do prawdziwego Wina. Możemy oczekiwać, że Jego życie będzie płynąc przez nas i Jego owoce będą widoczne u nas. Ponieważ kochamy Wino, bardziej jesteśmy zainteresowanie jakością owocu, niż naszą własną wygodą. Poddajemy się więc oczyszczaniu, o którym decyduje winogrodniki. On jest naszym Ojcem.

deeo.ru

Kto jest prawdziwym krzewem winnym?

Dudley Hal

18 stycznia 2010

Ja jestem prawdziwym krzewem winny, a mój Ojciec jest winogrodnikiem Jn. 15:1

W okresie Starego Testamentu Izrael był uważany za wino, które Bóg wziął z Egiptu i zasadził w Ziemi Obiecanej. Jedno z pierwszych miejsc odnoszących się do roli Izraela, jako winnicy Bożej znajdujemy w Iz. 5:1-2,7:

Zaśpiewam mojemu ulubieńcowi ulubioną jego pieśń o jego winnicy. Ulubieniec mój miał winnicę na pagórku urodzajnym. Przekopał ją i oczyścił z kamieni, i zasadził w niej szlachetne szczepy. Zbudował w niej wieżę i wykuł w niej prasę, oczekiwał, że wyda szlachetne grona, lecz ona wydała złe owoce….Zaiste, winnicą Pana Zastępów jest dom izraelski, a mężowie judzcy ulubioną jego latoroślą. Oczekiwał prawa, a oto – bezprawie; sprawiedliwości, a oto – krzyk!

Gdy Jezus utożsami siebie z Izraelem zrobił bardzo ważną uwagę: wykonał zadanie, które należało do Izraela, a którego Izrael nie mógł osiągnąć. On był nasieniem, które było błogosławieństwem narodów, obiecanym przez Boga Abrahamowi. Ludzie Boży mieli być przede wszystkim znani ze swej relacji z Jezusem, a nie z Abrahamem.

Należy pamiętać o tym, że Izrael zawiódł, jako naród kapłański i nie wykonał zadania jakim było pokazanie innym narodom prawdziwej natury Boga Ojca. Odrzucili swoje powołanie, uważając się sami za naród wyższy i w ogóle odsuwając inne narody.

Niemniej udało im się to jedno: wydali Mesjasza. I to pomimo tego, że nie mogli przypisać sobie w tym żadnej zasługi, ponieważ było to suwerenne działanie Boga, który działał zarówno przez dobre jak i złe decyzje potomków Abrahama. Bez względu na to, co zrobił Izrael, nie byli w stanie uniemożliwić przyjścia Mesjasza we właściwym czasie. Jezus przyszedł w Izraelu, aby zrobić to, czego Izrael nie mógł.

Podobnie jak Dawid reprezentował Izraela jako król, tak teraz Syn Dawidowy utożsamił się z Winem – Izraelem. Jezus jest Izraelem w jednej Osobie, możemy więc powiedzieć, że Izraelowi powiodło się wykonanie tej roli. Jezus doskonale reprezentował Boga Ojca i był ostatecznym kapłanem, który doprowadził do połączenia Boga i człowieka. Jezus jest Zbawicielem. On zbawił Izraela od jego upadku, podobnie jak zbawił pogan przed gniewem, robiąc dla jednych i drugich to, czego oni sami zrobić nie mogli dla siebie.

Teraz, w ostatniej rozmowie z uczniami, Jezus nadaje im tożsamość: oto są oni prawdziwymi winoroślami prawdziwego krzewu winnego. Tam, gdzie Izrael był fałszywym winem i wydawał dzikie owoce, ci nowi ludzie, gdy zrozumieją swoją nową tożsamość, będą mogli wydawać owoce Jego własnego życia. Oni byli nowym Izraelem w tym sensie, że teraz otrzymali zadanie pokazania Jego prawdziwej natury innym narodom i błogosławienia ich, przez ogłoszenie ewangelii Jezusa i Jego królestwa.

Nie ma dwóch krzewów winnych. Jezus zstąpił i wypełnił całkowicie rolę Izraela. On jest prawdziwym krzewem winnym. My, jako Jego uczniowie, mamy przywilej być przyłączeni do samego źródła wiecznego życia. Naszym zadaniem jest trwać w tym Krzewie Winnym.

продвижение