02 kwietnia 2020
Obserwowałem tą głupotę i panikę w wiadomościach, na ulicach, w sklepach. Jasne, byłem zażenowany (czyż nie powinienem być?). Tak, to poważny wirus, lecz ciągle zdumiewa mnie stopień w jakim społeczeństwo rozsypało się w obliczu choroby.
Niemniej, coś jeszcze również wznosi się i to jest fascynujące.
Pracuję nad tym, aby utrzymać swoją perspektywę, strzec mojej duszy. Oto kilka rzeczy, nad którymi medytowałem:
- Obietnice Boże nadal są „Tak!” i „Amen!” (2Kor 1:20). Bóg nie został złapany przez tą głupią chorobę bez gardy, tak samo jak i przez nieodpowiedzialne media batogiem tłukące ludzi tak, aby się śmiertelnie bali. Bóg nie został odstawiony na boczny tor.
- Bóg nie dopuści, abym był kuszony (do strachu, przeczuwania, paniki, nienawiści) ponad moje możliwości opierania się temu strachowi. On jest doskonałym sędzią (mojego) charakteru. Okoliczności mogą wydawać się przytłaczające, lecz mój Ojciec, który mnie kocha, obiecuje, że takie nie są. On znajdzie drogę ucieczki (1Kor 10:13).
- Mój Ojciec zdumiewająco i równocześnie z pasją kocha mnie. On jest dobry. Naprawdę dobry. Mogę Jemu powierzyć życie, nawet pośród strachu i paniki (Mk 10:18, 2Kor 9:8), Jestem bezpieczny powierzając siebie Jego trosce (Iz 49:16, Ps 121:4, Lu 12:32).
Widzę to, że codzienna rutyna milionów ludzi została zakłócona. Tak, dla niewielkiej części populacji tym zakłóceniem jest podróż do szpitala, lecz dla większości jest to zamęt spowodowany decyzjami rządu.
Z chwilą zakłócenia tej codziennej rutyny zaczynają dziać się różne interesujące rzeczy. Czasami ludzie zaczynają myśleć. Z pewnością stają się bardziej otwarci na nowe idee, nowe przekonania i nowe praktyki. To jest całkiem ekscytujące.
Wzrasta we mnie poczucie tego, że Bóg wyrusza na łowy, pracuje za sceną, w realny sposób. Odkryłem, że chcę wierzyć, że Jego działanie wybuchnie publicznie, a być może publiczność również. Jeśli mam być szczery to jeśli tak się stanie to ludzie szybko zadysponują tym i opublikują każdą drobną rzecz, którą On robi. Nie jestem przekonany czy jestem podekscytowany taką reakcją.
Prawda jest taka, że nie wiem, co się ma stać i jest to dla mnie w porządku, ponieważ ufam Ojcu, że utrzyma mnie w swoich dłoniach (co nie znaczy, że zachowa mnie od wszystkiego zła, które się dzieje).
Pośród tego cyrku z trzema arenami, nie mogę się otrząsnąć z wrażenia, tej wzrastającej ekscytacji, że Bóg ma przygotowane coś dobrego dobrym.