Category Archives: Strom Andrew – Fajne chrześcijaństwo

Fajne chrześcijaństwo – Rozdział 8

POKONAĆ GOLIATA

 

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że ci, którzy będą chcieli stać się częścią „ulicznego przebudzenia”, o którym mówiliśmy, będą potrzebowali ogromnej dawki odwagi i śmiałości, ponieważ dzisiejszy kościół jest tak daleko z tyłu, że owi uliczni bojownicy natkną się na monumentalne zadanie. To dlatego Bóg chce przyjąć tak drastyczne miary i dlatego również, szuka ODWAŻNYCH i RADYKALNYCH mężczyzn i kobiet, których użyje w tym przebudzeniu.

 

Ostatnio miałem okazję obejrzeć film „Waleczne serca” (Braveheart) na wideo (wcześniej już go widziałem) i byłem bardzo poruszony przez duchowe paralele, które zobaczyłem na tym wspaniałym filmie. Bez względu na to czy życie Williama Wallace’a zostało w tym obrazie przedstawione poprawnie czy nie, inspirująca jest dla mnie jego bezkompromisowa odwaga, śmiałość, pomysłowość i cnoty charakteru. Ten film ma w sobie pewien majestat, który przewyższa większość zwykłej hollywoodzkiej „produkcji”.

 

W filmie “Waleczne serca” lud Szkocji jest zwyciężoną i pokonaną rasą, której narodowe nadzieje i marzenia legły w gruzach. Byli mocno trzymani pod ręką twardego, obcego króla, a ich arystokracja poszła na kompromis i płaszczyła się przed tym władcą, aby zachować pokój. Kiedy jednak ludzie nie mogli już więcej znieść upokorzenia, powstał młody człowiek – choć bez arystokratycznych korzeni – i poprowadził szkockich wojowników do walki i zwycięstwa, i od tej pory ich naród znów odzyskał wolność na pewien czas. These victories were built upon to great effect by Robert the Bruce several years later). Szkocja była ponownie wolna od tyrańskich rządów.

  Lecz myśl, która uderzyła mnie z tego filmu najmocniej to majestatyczny, śmiały duch pokazywany przez Williama Wallace’a przez cały czas. Jest to dokładnie ten rodzaj ŚMIAŁEJ NIEUSTĘPLIWOŚCI, której, jak wierzę, Bóg wymaga od tych, którzy chcą być częścią nadchodzącego poruszenia Bożego. Po zbadaniu życia wielu wielkich reformatorów i przebudzeniowców minionych wieków, wierzę w to, że Bóg mówił do mnie wiele lat temu, że najważniejszą cechą, jaka będzie wymagana, aby mieć udział w nadchodzącej Reformacji/Przebudzeniu. Po prostu powiedział do mnie: – KTO ŚMIE ZWYCIĘŻA. (Kto ma odwagę, zwyciężą) Ponieważ każdy, kto będzie brał udział w nadchodzących wydarzeniach, będzie musiał walczyć i zwyciężać z kolosalnymi przeciwnościami.  

  Jeśli jest jeden duch, którym jest przepojony film „Waleczne serca” to jest to duch ŚMIAŁOŚCI (ODWAGI). Podobnie jest z Pismem, które często było mi przypominane: „Od czasów Jana Chrzciciela aż do teraz, królestwo Boże doznaje gwałtu i gwałtownicy je porywają siłą” (Mat. 11:12). Nie wystarczy głosić (choć głoszenie jest dobre) i nawet nie wystarczy modlić się (choć modlenie również jest dobre); ponieważ zawsze tylko ci, którzy ŚMIĄ wygrywają swoją drogę do nadchodzącego poruszenie Bożego. Do nas należy, abyśmy byli „gwałtowni” w modlitwie i „gwałtownie” ŚMIALI, porywający królestwo siłą. Tylko wtedy przyjdzie prawdziwe przebudzenie i reformacja. 

  W dniach Marcina Lutra wielu przywódców było świadomych tego, że jakaś forma Reformacji jest konieczna, lecz byli zszokowani śmiałością Lutra, który wziął za pas całe Rzymsko Katolickie królestwo i wygrał. Ponieważ to jest dzień LEKKOMYŚLNEJ ŚMIAŁOŚCI i moi przyjaciele, TEN DZIEŃ JEST TERAZ. W Księdze Objawienia jesteśmy pouczeni, że cechami tych, którzy zwyciężają diabła są: „A oni zwyciężyli go przez krew Baranka i przez słowo świadectwa swego, tak ŻE NIE UMIŁOWALI ŻYCIA TAK, ABY JE RACZEJ OBRAĆ NIŻ ŚMIREĆ (Obj. 12:11). 

  Warto zwrócić uwagę na to, że jest w tych czasach wiele „ostrożnych” dusz, które doradzają przezorność i „stopniowanie”. (W tym filmie, byli to żyjący w kompromisie szkoccy notable.) Tak samo będzie w tych dniach, lecz, jestem o tym przekonany, że dni letniej „rozwagi” przeminęły. Jest o wiele gorzej niż wielu chrześcijan zdaje sobie sprawę, po prostu przyzwyczailiśmy się do tego. Byliśmy w tym tak długo zanurzeni, że zaaklimatyzowaliśmy się w sytuacji, w której diabeł depcze po całym kościele. Przyjęliśmy to jako coś „normalnego”. Przyjaciele, jestem przekonany, że dni nieśmiałości i ukrywania naszej lampy pod korcem przeminęły. Z pewnością, nadszedł czas na to, by przekuć nasze lemiesze na miecze i nasze sierpy na włócznie, aby ogłosić z naszych dachów alarm i wyszykować się do boju.


Jestem już tak przeraźliwie zmęczony dzisiejszym ciepławym, intelektualnym chrześcijaństwem. Z pewnością dzień ‘gwałtownych” działań nadszedł? Jestem wielkim fanem Dawida, który zobaczywszy Goliata znieważającego i wyzywającego lud Boży powiedział:

Czymże jest ten Filistyńczyk nieobrzezany, że lży szeregi Boga żywego?

 

 

Czy zatrzymał się, aby otrzymać „poradę” swych „rozważnych” doradców? Nie! Czy zatrzymał się choćby tylko po to, aby zawiązać serię modlitw o całą sytuację? Nie! Stawką był honor jego Boga i ON BYŁ GOTÓW ZABRAĆ SIĘ ZA PRZECIWNIKA W JEGO IMIENIU. Podoba mi się u Dawida również to, że on POBIEGŁ na spotkanie Goliata. To JEST gwałtowna, śmiała wiara w działaniu. Powiedz mi przyjacielu, czy jesteś gotów wybiec na spotkanie przeciwników Boga?

Pismo mówi nam, że gdy wybierano armię Gedeona to pierwszymi, którzy zostali wyeliminowani byli „bojaźliwi i lękliwi”, po czym Gedeon obciął ilość żołnierzy do 300 jeszcze innymi sposobami. Widzisz, Bogu podoba się to, gdy przeciwności są ogromne, ponieważ wtedy człowiek nie weźmie na siebie chwały za zdobyte zwycięstwo. Tylko Bóg zwycięża i tych 300  pokonanych zwyciężyło tysiące z połączonych armii Midianitów i Amalekitów, którzy napełnili dolinę „tłumnie jak szarańcza” (Sędz. 7:12). I, powiadam ci, takie dni nadchodzą. Przyjacielu, czy będziesz częścią armii Bożej, która dokona zwycięstwa w tych ciemnych dniach?

 

Wierzę, że Bóg rozgląda się za mężami i niewiastami, którzy będą chcieli zapłacić cenę za totalną wojnę z diabłem, a nawet cierpieć również z powodu odrzucenia przez ich chrześcijańskich braci w tym czasie. Ponieważ tak zawsze było w czasie prawdziwego przebudzenia. Wojna nigdy nie jest wygodna. Wojna nigdy nie jest łatwa i „miła”. Prawdziwa wojna wymaga śmiałości i konfrontacji, odwagi i agresji.

I wierzę w to, że oczy Pana przeszukują całą ziemię w poszukiwaniu tych, którzy naprawdę posiedli ŚMIAŁA WIARĘ, aby ich wciągnąć do Swojej armii, do wojny na Jego rzecz. Chmury burzowe już zaciemniły nasz horyzont, da się już słyszeć z oddali wojenne odgłosy a dni totalnej wojny nadchodzą – w rzeczywistości są już u drzwi.

 

Przyjaciele, jeśli nie macie ŚMIAŁOŚCI, która jest minimalnym Bożym wymaganiem, aby wziąć udział w walce, to mogę wam coś poradzić: ZDOBĄDŹCIE TROCHĘ TEREAZ.

 

(Być może obejrzenie „Walecznych serc” będzie dobrym początkiem?).

как продвинуть сайт в поисковиках

Fajne chrześcijaństwo – Rozdział 9

Mysli na zakończenie

Jak zauważył Neil Postman w swej wspaniałej książce “Amusing Ourselves to Death” (Zabawianie siebie samych na śmierć) (Tak, zawartość jest równie świetna jak tytuł!), nastąpiły ogromne zmiany wywołane tylko przez telewizję, będącą dziś dominującym światowym medium, ponieważ telewizja w SAMEJ SWOJEJ NATURZE ma trywializowanie niemal wszystkiego czego dotyka (często redukując to do paru „mocnych uderzeń”) zmieniając zawartość tego i niemal wszystkiego wokół. Równocześnie będąc dominującym medium sprawia, że wszystkie inne media dążą do tego, aby coraz bardziej upodobnić się do telewizji.

Telewizja jest przytłaczająco „ROZRYWKOWYM” medium, składającym się z szybko zmieniających się obrazów, których celem jest przyciągnięcie naszej uwagi i utrzymanie jej. Jest to medium rządzone przeważnie przez wskaźniki i reklamowe dolary. Problem polega na tym, że telewizja jako najpotężniejszy i dominujący w naszym dzisiejszym świecie środek komunikacji powoduje, że każda inna forma komunikacji stara się kształtować swoje metody i roztaczać swój urok w podobny sposób. Można dostrzec to w polityce. Nie ma takiego znaczenia jak szczery i skuteczny jest w dzisiejszych dniach polityk. To, co się liczy najbardziej to jak wypada w telewizji. Czy dobrze się prezentuje (czy, lepiej, jest fotogeniczny) przed kamerami i czy potrafi wypowiadać się informacyjnych skrótach, które pasują do telewizyjnych wiadomości? To są obecnie czynniki, które sprawiają, że polityk dochodzi do wysokich stanowisk. (Smutne, prawda?).

Jak powiedziałem, telewizja jest dominującym środkiem komunikacji w naszym wieku i wszystkie inne media muszą się dostosować lub zginąć. Odnosi się to również do takich form jak nauczycielstwo czy kaznodziejstwo. W ostatnim stuleciu, gdy literatura i „oratortka” dominowały na ryku mediów, nie było niczym niezwykłym, aby kaznodzieja mówił przez jedną czy dwie godziny. Podobnie było z politykami, lecz współcześni ludzie nie wytrzymają tego, ponieważ zostali ukształtowani przez media tak, że dysponują coraz krótszym czasem skupienia uwagi. Porozmawiaj z dowolnym nauczycielem, a zobaczysz jaka walka toczy się o utrzymanie uwagi dzieci. To co teraz nauczyciele robią to konkurowanie z tempem i nastawieniem na przyciąganie zainteresowania telewizji. Dzieci są przyzwyczajone do wielokolorowych rozrywkowych „festiwali” i 30 sekundowych „śmigająco-wybuchowych” reklam przekazywanych bezpośrednio do ich mieszkań poprzez małe pudełeczko stojące w rogu. Pytam się:

Jak nauczyciel może z tym konkurować?

a nie jest dobrze całej naszej edukacji umieścić w telewizji, ponieważ jest to medium

wprowadzające w stan transu z minimalną możliwością interakcji – nie dla edukacji). Zatem nauczyciele, jeśli chcą konkurować, zasadniczo są zmuszani do mówienia „skrótami” i prowadzenie wszystkiego w kolorach, szybko i widowiskowo. Czy widzisz teraz jak bardzo dominacja telewizji kształtuje również wszelkie inne formy komunikacji? Nawet drukowane magazyny, jeśli chcą być konkurencyjne, muszą bardziej polegać na wizualnej stymulacji i kolorowej i powierzchownej formie.

Dotyczy to nie tylko formy, lecz również TREŚCI przekazywanych informacji. Ponieważ takie rzeczy jak kolor, podniecenie, akcja, zwięzłość i płycizna dobrze wypadają w telewizji, lecz głębokie dyskusje, długie debaty i rzeczywiste (nie płytkie) dochodzenia zazwyczaj – słabo. Jest to medium stworzone przede wszystkim do budowania sensacyjnych, tanich dreszczyków emocji i widowisk, pomimo, że często ma pretensje do tego, że pokazuje prawdziwą głębię. Dobrym przykładem tego co się dzieje w telewizji są „wiadomości” Czy zauważyłeś kiedyś, że to historie z dobrymi obrazami, treściwe skróty, lub szokujące punkty widzenia kończą zazwyczaj telewizyjne wiadomości. Są one przedstawiane w grobowym tonie jakby to były najbardziej przełomowe chwile całego dnia, lecz jeśli to są tylko „gadające głowy” zapomnij o tym. Ludzie chcą widowisk. Tak więc to skoczek spadochronowy lecący z opóźnionym otwarciem, który wypadł spod kontroli ( i został uchwycony na wideo) czy straszliwa katastrofa w jakimś mało znanym miejscu (wspaniałe zdjęcia!) składają się na telewizyjne wiadomości, podczas gdy o wiele ważniejsze (lecz nudne) historie mogą zostać odłożone na bok.

Podobnie jest z „dokumentami”. Większość z nich ( i telewizyjnych wiadomości w ogóle!) powinna bardziej otwarcie zabawiać niż podawać rzeczywiste informacje. Wybierają takie tematy, o których wiadomo, że ludzi poruszą czy też takie, które są nastawione na to, co interesuje ludzi. W większości programów informacyjnych to, co dotyczy najbardziej skomplikowanych spraw jest pokazywane w największym skrócie. Zatem jest to tendencja do sensacji, trywializacji i zniekształcania spraw tak, aby można je było pokazać w 30 sekund.

Jak można sobie wyobrazić, takie zniekształcanie w radykalny sposób wpłynie na każdą próbę telewizyjnego podejścia do Ewangelii, o ile nie będziemy uważni. Jako reklamowe i widowiskowe medium telewizja wywołuje ogromną pokusę do stworzenia z Ewangelii przedstawienia, czegoś pozytywnego i niestraszącego, gdy pojawi się na ekranie. (Jak mówi stara pieśń reklamowa: „Usuń negatywy, podkreśl pozytywy”). Musimy być świadomi tej presji.

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że dominująca rola telewizji ma ogromną rolę w tworzeniu się tych problemów, o których dyskutowaliśmy w tej książce. Na przykład, płycizna i „widowiskowe-wartości” naszej współczesnej ewangelii noszą na sobie wpływy tego dominującego medium. (Podobnie jak nauczanie w szkołach).

Kaznodzieje poczuli potrzebę ‘konkurowania’ z płycizną telewizyjnego połysku. Tak więc, mamy połyskliwą ewangelię, która obiecuje wszelkiego rodzaju cudowne rzeczy (choć nie branie na siebie krzyża), jeśli tylko „przyjdziemy do Jezusa”. Widać wyraźnie, że telewizja dodała do ewangelii hedonizm (pościg za przyjemnością jako nadrzędnym celem), materializm (pogoń za posiadaniem) oraz ogromnie przyczyniła się do ogólnego zepsucia  i choroby, która zaraża dzisiejszy Zachód. Każdego roku telewizja zdaje się prowadzić nas coraz dalej w dół drogami Gomory.

Jednak powiedziawszy to ważne, aby zwrócić uwagę na to, że dzisiejsza młodzież jest napełniona „po same uszy” widowiskiem, szumem, do tego stopnia, że już jest to już dla nich pociągające. W rzeczywistości pokolenie X i Y jest powszechnie cyniczne i nie reaguje na robienie szumu wokół czegokolwiek. (To dlatego mamy teraz ruch w kierunku spokojnych reklam i filmów bez herosów). Potrafią to przejrzeć niemal natychmiast. To jest jedna z przyczyn tego, że nie powinniśmy starać się „zabawiać” młodzieży w królestwie, lecz powinniśmy rzucać im zamiast tego WYZWANIE. Widowisko, połysk i robienie szumu traci ich zainteresowanie, lecz skoro nie ma faktycznej alternatywy, jak to większość młodych ludzi widzi, zatem nadal trwają w płytkim uciekaniu do krainy marzeń. Lecz wielu z nich staje się coraz bardziej tym znudzonych. Mówię wam, że grupa czy ruch, który będzie WYSTARCZAJĄCO ŚMIAŁY, aby, zamiast ich zabawiać, da tym młodym ludziom powód warty oddania życia, coś co zajmie niepodważalnie wysokie miejsce, zdobędzie to pokolenie.

Większość z pokolenia X rozumie telewizję, jej dominację i środowisko przez nią stworzone instynktownie, ponieważ wychowali się w nim. Elektroniczne media są jak woda i powietrze dla nich, są integralną częścią ich codziennego życia. Wierzę, że jest to ogromne wyzwanie dla chrześcijan z tego pokolenia, którzy chcą przełamać się przez „zabawowe” konwencje świtowego medium i wykorzystać je dla Boga, ponieważ – aby złamać zasady, musisz je znać.

Jestem przekonany o tym, że nie musimy wszyscy trwać w starych konwenansach, które strzegą telewizji czy inne dzisiejsze media. Nowe pokolenie mimo wszystko szybko męczy się nimi, są nimi „zabawieni na śmierć” w dzisiejszym świecie. Wierzę zatem, że można obecnie zwrócić część tych widowiskowych zasad na ich głowy, jeśli będziemy wystarczająco odważni. Ci, którzy rozumieją telewizję instynktownie będą wiedzieli, które zasady mogą być złamane, a które nie. Chodzi mi o to, że światowe media (w tym TV) są obecnie szeroko otwarte na zmianę, ponieważ ich słuchacze są otwarci na zmiany. Mówię wam, rewolucja wisi w powietrzu, lecz kto wystartuje pierwszy, gdy zabrzmi sygnał do startu? Czy będzie to diabeł czy my?

Prawdopodobnie jedyną rzeczą, która jest bliska telewizji, jeśli chodzi o wpływ na dzisiejszą młodzież jest MUZYKA. W rzeczywistości w tym co najlepsze w niej, muzyka może odegrać wiodącą rolę i zdominować pozostałe media, co będzie, pewnie zgodzicie się ze mną, niesamowitym wyczynem. Z pewnością było tak w latach 60-tych, gdy Beatlesi całkowicie zdominowali wszystkie inne dziedziny sztuki czy mediów komunikacyjnych tak dalece jak tylko wpływ jest możliwy. Niemniej jednak telewizja od tamtej pory znacznie bardziej reaguje na potrzeby nastolatków i jest bardziej skuteczna. Nadal wierzę, że muzyka jest w stanie zdominować dzisiejsze media i całą komunikacyjną sferę, tak jak to było w latach 60 –tych.

Jedynym powodem, że tak się nie dzieje jest to, że świat nie zobaczył jeszcze następnej takiej grupy jak byli Beatlesi od czasu ich rozwiązania. (Faktycznie, w ciągu wielu lat, nie był grupy, która by się nawet zbliżyła. Jak wiele znasz zespołów, które miałyby w Ameryce na topie pięć pozycji i to RÓWNOCZEŚNIE?)

Byłem bardzo zaintrygowany snem, który otrzymał James Ryle, w którym widział  obdarowanie i zdolności takie jak mieli Beatlesi, lecz udzielone kościołowi. Muszę powiedzieć, że to dotyka jakiejś struny we mnie, ponieważ jestem przekonany o tym, że do tego, aby zaistniała taka duchowa ‘rewolucja’ na Zachodzie, która zwróci z powrotem młodzież do Boga, musi być coś, co zdominuje „głos” mediów. A muzyka zainspirowana przez Boga i rozpalona Duchem ma wyraźny potencjał, aby to zrobić. Osobiście czuję, że jest wystarczająco wiele rzeczy pokazał Bóg wielu ludziom na temat owego „ulicznego kościoła” i „muzycznego przebudzenia”, aby szukać Boga i znaleźć swoje miejsce w wypełnianiu tej wizji. I zachęcałbym innych  muzyków do tego samego. Wszystko, cokolwiek się nasz zespół „Gate Crash Hell” może zrobić w dziedzinie w nagrywania płyt, produkcji wideo, administracji czy pisaniu pieśni, czy prostym występie i głoszeniu jestem całkowicie zdeterminowany, aby w tych dziedzinach poważnie traktować tą wizję i pomóc jej zaistnieć w rzeczywistości w każdy praktyczny sposób w jaki mogę. Lecz, jak napisał James Ryle w streszczeniu, najważniejszą rzeczą w doprowadzeniu do realizacji tej wizji jest wstawiennictwo.  Modlitwa zawsze jest kluczem.

Widać wyraźnie, że wszystko co musi zrobić diabłem, aby dominować nad Zachodem to zdominować nasze media i oczywiście dokładnie to robi. W tym czasie może on ogromnie wpływać na myślenie, wierzenia i oczekiwania milionów ludzi przy pomocy subtelnej propagandy. Nic dziwnego, że został nazwany „władcą, który rządzi w powietrzu (Ef. 2:2) (księciem mocy powietrza – w wersji ang. – przyp. tłum.). Od samego ogrodu Eden jest on specjalistą w sprzedaży mądrze opakowanych kłamstw i zwiedzeń ludzkim istotom. W taki właśnie sposób dominuje nad naszym światem. Nie jest zatem niczym dziwnym, gdy zajrzymy za scenę i zobaczymy, że ogromne organizacje medialne mają na kluczowych pozycjach raczej niepokojących ludzi, tak jakby zostali niemal „ręcznie” wybrani do tej pracy. Niemniej nawet tacy ludzi jak ci nie będą w stanie zatrzymać przypływowej fali przebudzenia w mediach jaka nadchodzi, a my przejmiemy z powrotem wysokie pozycje nad naszymi miastami.

Niektórzy ludzie mogą zapytać w tym momencie, czy chrześcijanie nie powinni w ogóle wyrzucić swoich telewizorów i bojkotować media, z powodu choroby propagowanej przez nie wśród naszego społeczeństwa. Nie mam pewności co do odpowiedzi na to pytanie, choć muszę powiedzieć, że bardzo uważnie korzystam z telewizji, jak wiele i co ogląda moja rodzina. W rzeczywistości miewamy telewizor czy wideo przez bardzo krótkie okresy czasu i pozbywamy się ich, tak wielki śmietnik jest tam obecnie!). Liczne studia pokazały, że telewizja rzeczywiście bardzo źle wpływa na rozwój dzieci i ogólne dobry stan. W czasie, gdy znajdują się podobnym do hipnotycznego stanie, tracą na rozwoju takich zdolności jak: czytanie, korzystanie z wyobraźni, fizyczna sprawność, koordynacja oko-ręka itd. Nic z tego nie jest korzystne, lecz nie mogę sobie wyobrazić „krucjaty” w imieniu pozbycia się światowej telewizji. Myślę, że musimy stanąć wobec fakty, że to medium dominuje komunikacyjną kulturę naszego wieku i wiedzieć w jaki sposób radzić sobie z tą sytuacją. Nie jest to niemożliwe, i jestem przekonany, że wiadomości i materiały filmowe nadchodzącego przebudzenia będzie rozprowadzany po świecie przez takie medium.

Z podobnych przyczyny nie jestem jako wyjątkowo zasmucony tym, że tak powstały tak silne związki między świeckimi a chrześcijańskimi kompaniami muzycznymi. Już przyglądaliśmy się zniszczeniom jakich to dokonuje, lecz jestem również przekonany, że ta sytuacja ma znaczny potencjał ku dobremu. Ponieważ, jeśli Bóg znajdzie dziś chrześcijańskich artystów, którzy poddadzą się bałwochwalstwu, pysze, „pokazomanii” oraz kompromisowi to jest taka możliwość, że chrześcijańska muzyka („Synowie Gromu”) przebije się do świeckich fal radiowych. Przemysł jest w tej chwili tak ustawiony, że jest to bardzo możliwe.

Widzę to jako całkowitą rzeczywistość nadchodzące przebudzenie Boże, które zapełni świeckie listy przebojów chrześcijańską muzyką, muzyczne stacje wideo będą pełne chrześcijańskich pieśni i wywiadów, telewizyjne wiadomości będą pełne filmowego materiału na temat z wielkiego przebudzenia ulicznego, gdzie tysiące młodych ludzi będzie gromadziło się na ulicach w imieniu Jezus. Nie wierzę w to, że jest to tylko zwykłe dziadkowe bajanie. Uważam taki ruch za konieczny, jeśli chcemy przywołać z powrotem to pokolenie do Boga. Bóg robił już takie rzeczy w przeszłości i jestem przekonany, na podstawie tego, co Pan mówi na całym świecie, że jest bliski zrobienia tego ponownie. Nic z tych rzeczy nie jest niemożliwe, lecz oczywiście konieczna będzie seria niesamowitych cudów wobec, aby diabeł został pokonany na taką skalę. No, Bóg wyraźnie specjalizuje się cudach, lecz czy my ośmielimy się uwierzyć, że On coś takiego zrealizuje? I czy weźmiemy pod uwagę Jego wołanie, aby się zaangażować?

Naprawdę wierzę, że wkrótce ujrzymy tysiące młodych ludzi zgromadzonych na otwartym powietrzu, wielbiących i wywyższających Boga. Chorzy będą uzdrawiani, Ewangelia będzie głoszona a Bóg będzie wywyższany za wszystko, co się będzie działo. Taki właśnie miał być kościół zawsze. Wierzę, że Bóg wzywa nas, abyśmy przestali ukrywać nasze lampy w naszych małych budynkach i organizacjach – wyszli na zewnątrz i BYLI KOŚCIOŁEM, na ulicach, gdzie mieliśmy być. Chwała Bogu!

W tym momencie chciałbym krótko przedyskutować kilka praktycznych aspektów zaangażowania współcześnie w służbę muzyczną. Musiałem rozmyślać nad niektórymi z tych spraw długo i ciężko, ponieważ musimy się nimi zająć z praktycznej strony w naszym zespole.

Wydaje się wyraźnie widoczne, że najważniejszymi kwalifikacjami do zaangażowania się w muzyczną służbą są DUCHOWE kwalifikacje. Ponieważ niewielkie ma dla Boga znaczenie to jak wspaniałymi muzykami jesteśmy, jeśli nie mamy z Nim głębokiej i bliskiej relacji. Bóg ogromnie pragnie POKORNYCH sług w muzycznej służbie, którzy będą zachwycać się UWIELBIANIEM GO i którzy nie będą mieli ukrytej, nieprzepartej tęsknoty za ludzką chwałą dla nich samych i znalezienia się w centrum uwagi. Jest tak łatwo we współczesnej służbie muzyczne stracić te fundamentalne rzeczy z pola widzenia. Pokuszenie, aby zanurzyć się w aplauzie i pokazać swoje talenty zniszczyło duchową głębię wielu służb. Muzyka jest takim polem, które ma przemożny pociąg ku bałwochwalstwu i jeśli nie jesteśmy uważni to ten przemysł ma możliwość pochłonięcia nas i naszej duchowości w całości. To czego dziś Bóg szuka, to nie sprawny talent showmana, lecz raczej głęboka i trwała miłość do Niego – miłość, zbudowana na fundamencie, którego nic nie jest w stanie ugasić ani zdusić. Jeśli Bóg będzie musiał poświęcić wiele lat na budowanie tego w nas to On dokładnie tak zrobi, zanim dopuści nas do służby. Głębokie i długie przygotowanie na „pustyni” było kluczem do sukcesu wielu służb w Biblii i to samo ma miejsce dziś. Nasza relacja z Bogiem, aby przetrwać, musi być prawdziwie oparta na Skale.

Jak już dyskutowaliśmy, jedną z najbardziej podstawowych spraw na jakie trafia muzyczna służba – przyjmowanie opłat przy drzwiach za to, aby ludzi mogli słuchać. Jak powiedziałem wcześniej w tej książce, ja po prostu nie mogę wcale przejść nad tą praktyką do porządku dziennego. Co natomiast robić, jeśli zostaliśmy zaproszeni do udziału w festiwalu, gdzie od ludzi zawsze pobierano opłaty za wejście? Cóż oczywiście, jeśli Bóg chce, abyśmy usługiwali w takim wydarzeniu to wtedy powinniśmy, ale jeśli jest to uzależnione od nas (tj. jest to jeden z naszych koncertów) to nie powinniśmy pobierać od ludzi wstępnego.

Muszę powiedzieć, że w myśleniu o tym i wielu innych sprawach bardzo pomogła mi biografia Kietha Greena zatytułowana „Bez kompromisu” (‘No Compromise’). Polecałbym każdemu młodemu muzykowi tą książkę (a tak faktycznie, każdemu).

Następną sprawą, z którą się zetknął Keith Green było to czy sensowne jest pobierać opłaty za sprzedaż ich płyt. Green po bardzo wielkich zmaganiach doszedł do tego, że należy oferować płyty po standardowej cenie przez sklepy, lecz mieć również przygotowane dla tych, którzy nie są w stanie ich kupić, za dowolny datek na jaki ich stać. Jest to niezwykle drażliwy temat, ponieważ ludzie płacą za kupienie pewnego fizycznego przedmiotu, którego produkcja i dystrybucja kosztuje całkiem sporo. Jest to nieco inna sytuacja niż zwykła służba (za którą nigdy nie powinniśmy pobierać opłat). Cenie to, co Kith zrobił i wierzę, że jeśli chcemy i czuję, że powinniśmy, prawdopodobnie wszyscy przystać na podobną politykę w tej sprawie. Lecz podobnie jak Kith, wierzę, że jeśli chcemy, aby nasza muzyka dotarła do świata to niemal nie ma takiej możliwości, jeśli nie będziemy korzystali ze standardowych kanałów. Po prostu staje się to niepraktycznym i niemożliwym zadaniem do wykonania w inny sposób. (Spróbuj przejść przez proces całej produkcji albumu – od nagrania do dystrybucji i sprzedaży i powielania dziesiątek tysięcy kopii – a będziesz wiedział o co mi chodzi. Po prostu nie możemy tracić naszego czasu na wykonywanie tego sami, niech zajmie się tym teraz istniejąca „maszyneria”.)

Niemniej jest jedna rzecz, której nowa muzyczna służba powinna unikać, a jest to śpiewanie bezpośrednio dla istniejących firm płytowych. Powinniśmy ustanowić własne, niezależne, po czym „puszczać” na rynek i do dystrybucji nasze albumy przez większe przedsiębiorstwa (- choć powinniśmy upierać się przy tym, abyśmy mieli coś do powiedzenia w procesie reklamowym). Nie jest to jakaś niespotykana praktyka we współczesnym przemyśle. Wierzę również, że takie wytwórnie zasadniczo powinny być instytucjami charytatywnymi – wykorzystującymi swoje dochody na pomoc dla biednych. Właśnie zamierzamy uruchomić naszą własną wytwórnie. Tutaj w Nowej Zelandii zgodnie z tym, co napisałem. Nasz zespół, „Gate Crash Hell” ma zamiar nagrać swój pierwszy album, który napisałem. (Nic nie mówiliśmy w czasie tworzenia tego nowego +zespołu – aby niczego nie „popychać”, lecz wierzymy, że teraz jest już czas na nagranie i znaczne zwiększenie aktywności w ogóle.)

Przede wszystkim jednak, wierzę, że przemysł muzyczny (a szczególnie występy na żywo) powinny być bezwzględnie SZCZERE pod każdym względem. Podobnie jak prawdziwe kaznodziejstwo, musi być przezroczyste przed Bogiem i ludźmi. To nie ma być jakiego rodzaju „show” czy występ sceniczny, ani zwykłe ukartowane próby manipulowania emocjami innych. Nasze pieśni muszą być prosto z serca – wyrażające nasze najgłębsze uczucia, pragnienia i postawy serca. Na przykład, oczywiście, nie jest dobre pisanie pieśni o „wojnie”, jeśli nie jesteśmy w stanie naturalnej wojny w naszej postawie wobec dzieł diabła. Jeśli tylko próbujemy być w stanie wojny to pieśni nie będą ani tak realne, ani szczere. Z tej samej przyczyny nie jest dobrze pisać pieśni uwielbiających Boga, jeśli naszym nadrzędnym pragnieniem nie jest całkowite uwielbienie Go. Jakież nieszczęście zdarza się wówczas, gdy w głębi naszej motywacji jest rzeczywiście gloryfikacja siebie czy popisywanie się swoimi własnymi talentami.

Jestem przekonany że, podobnie jak Armia Zbawienia w początkowym okresie, muzyka nowej armii Bożej musi zawierać element wojennej agresji oraz uwielbienie płynące z samych serc tych wszystkich, którzy je wznoszą.

Wierzę, że jest już czas na to, aby w kościele powstała nowa żarliwość. Nie wierzę w chrześcijaństwo, które każdego dnia traci coraz więcej ziemi na rzecz diabła. Nie mogę uwierzyć w kościół, który nie WALCZY o każdy centymetr terytorium, którego żąda diabeł. Nie mogę też pogodzić się z chrześcijaństwem, które rozkłada się wygodnie, podczas gdy zgubiony świat szuka po omacku w ciemnościach i grzechu. Podobnie jak Neron, który grał na skrzypkach, gdy płonął Rzym, siedzimy w naszych przytulnych małych pudełeczkach i pozwalamy na to, aby burze pustoszyły biednych oraz tych w potrzebie i zdesperowanych. Lecz czyż Sędzia całej ziemi nie postąpi właściwie? Obawiam się, że nie mogę uwierzyć w strukturę, która stała się kulą na łańcuchu wokół naszej wspólnej szyi.

Jestem przekonany o tym,   że nadszedł teraz czas, aby rozbić kajdany konformizmu, wygody i kompromisu. Czas, by uderzyć zdecydowanie diabła i tłuc go z nieskrępowaną agresją. Byliśmy zbyt „mili” zbyt długo. Bóg potrzebuje dziś świętych wojowników, którzy nie odstąpią ani piędzi ziemi w wojnie na śmierć, jeśli będzie trzeba. Jak stwierdza Biblia: „jeszcze nie opieraliście się grzechowi, aż do krwi” (Hebr. 12:4).

Wielką tragedią tej godziny jest to, że BÓG NIE JEST UWIELBIONY na ziemi. Zawodzimy fatalnie w objawieniu Jego chwały umierającemu światu i przez to świat nie może poznać Go. W rzeczywistości bardzo często sami go niewiele znamy. W całym Piśmie jest tylko jedno słowo – ŚWIĘTY – które jest użyte trzykrotnie w jednej linijce (dla silniejszego podkreślenia”): święty, święty, święty Bóg Wszechmogący …” (Obj. 4:8). Zatem trzeba wziąć pod uwagę to, że Boża ŚWIĘTOŚĆ jest atrybutem, który najbliżej reprezentuje istotę Jego istnienia i charakteru. A jednak, jak często dziś słyszymy głoszoną „świętość”? Mówię wam, chwała i świętość, Majestat Boży muszą ponownie być ogłoszone temu pokoleniu, ponieważ to nie „baranek na rzeź” wkrótce wróci na tą planetę, lecz raczej wskrzeszony i uwielbiony Chrystus – Sędzia całej ziemi – którego ap. Jan ujrzawszy „padł u jego nóg jakby umarły”. Jest to BÓG CHWAŁY, musi być najgłębszą motywacją wszelkiej prawdziwej służby końca czasów. Chrześcijanie podają wszelkiego rodzaju powody służenia Bogu – nawet dobre, takie jak „zbawienie zgubionych” – lecz moim zdaniem, najwyższą motywacją jak dotąd jest po prostu zupełne UWIEBLIENIE BOGA. Jestem przekonany, że musi to być najważniejszą motywacją wszystkiego, co robimy.

Mocno wierzę w to, że zbliżamy się w naszych czasach do powstania pełnego chwały „ulicznego kościoła”, zaciętego, namaszczonego i rzeczywistego, prowadzonego przez mężczyzn i kobiety, którzy, podobnie jak na początku apostołowie, nie będą „wysokiego rodu” czy wielkiego wykształcenia, lecz raczej będą mieli proste i szczere serce dla Boga. Będą to musieli być prawdziwi mężowie i niewiasty modlitwy, wielkiej odwagi i świętej mocy Bożej, którzy choć będą byłymi członkami gangów lub samotnymi matkami, jednak ponownie wstrząsną ziemią Jego mocą. Diabeł ma rzeczywiste powody, aby się obawiać takich wojowników jak oni.

Jestem przekonany, że Bóg może być uwielbiony w takiej skali wyłącznie wtedy, gdy my pozwolimy Mu używać nas do osiągnięcia tego. Jako wyzwanie, które inspirowało ewangelistę D.L. Moddy’ego ogłaszał: „Świat ma zobaczyć co Bóg uczyni przez męża, który jest całkowicie i w pełni poświecony Jemu”.

Jaka była odpowiedź Moody’ego?

Ja zrobię wszystko, aby być tym mężem.

Modlę się, aby to samo było prawdą o każdym z nas.

ZALECANE DO CZYTANIA

’The General Next to God’ – Richard Collier.

’Why Revival Tarries’ – Leonard Ravenhill.

’Revival’ – Winkie Pratney.

’Azusa Street’ or 'Another Wave Rolls in’ – Frank Bartleman.

’Hollywood vs. America’ – Michael Medved.

’Life Without Father’ – David Popenoe.

’The Battle for the Mind’ – Tim LaHaye.

What is Secular Humanism?’ – Dr James Hitchcock.

’No Compromise’ – Melody Green.

’The Closing of the American Mind’ – Dr. Allan Bloom.

’Amusing Ourselves to Death’ – Neil Postman.

’Pop goes the Gospel’ – John Blanchard.

Przypisy:

CHAPTER ONE.   'COOL’ CHRISTIANITY – WHAT IS IT?

1.  John MacArthur quote. MacArthur, J. „Ashamed of the Gospel”, pg xiii

xviii. 2.  Frank Bartleman quote. Bartleman, F. „Azusa Street”, pg 89.

3.  Samuel Chadwick quote. Source: Ravenhill, L. „Why Revival Tarries”,

pg 26. 4.   Source: Swaggart, J. „The Pentecostal Way” as quoted in 'The

Evangelist’, Dec 1986, pg 6.

CHAPTER TWO.  A CHRISTIAN YOUTH CRISIS?

1. John Allen quote. Source: Blanchard, J. „Pop goes the Gospel”, pg 98.

CHAPTER THREE. THE CHRISTIAN MUSIC SCENE. 1.   Tom Morton quote. Source: Blanchard, J. „Pop goes the Gospel”, pg 97. 2.   Keith Green quote. Source: Green, K. „Music or Missions”, as quoted Ibid. pg 141. 3. Keith Green quote. Source: Green, M. „No

Compromise”, pg 270. 4. Stacey Saveall quote. Source: Prophetic Email Discussion List, 3 July 1997. 5. Steve Camp quotations. Source: Styll, J.W. „Camp’s 'Call’ Misses the Mark, but Hits Everyone”, CCM Update, 17

Nov 1997. 6.   Randy Campbell news release. Source: Internet –

http://jesusnorthwest.com/1998.htm 7. Lindy Warren article: „Jesus

Northwest Festival Ceases Operations”, CCM Update, 17 Nov 1997. 8. Gene

Edward Veith article: „Whatever happened to Christian Publishing?”

’World’ Christian news magazine, Vol 12, No. 12, July 12 & July 19 1997.

CHAPTER FOUR. IN THE WORLD BUT NOT OF IT.

1.  John MacArthur quote. MacArthur, J. „Ashamed of the Gospel”, pg xvii

xviii. 2.   John MacArthur quote. Ibid. pg xviii.

CHAPTER FIVE. GENERATION 'X’ – THE LOST CHILDREN.

Richard Peace quote. Tapia, A. „Reaching the First Post-Christian

Generation”, Christianity Today, 12 Sep 1994. 2. Andres Tapia quote.

Ibid. 3.  Source: Humanist Manifesto’s I and II, pg 16-19.

CHAPTER SEVEN. THE COMING STREET REVIVAL.

Early Salvation Army statistics. Bradwell, C. R. „Fight the Good

Fight”, pg’s x, 39. 2. Ibid. pg 42. 3.   Court Judge. Ibid. pg 45. 4.

Ryle, J. „The Sons of Thunder.” Source: Construction Site newsletter.

April, 1997. Published by Storm-Harvest Ministries, Australia.

CHAPTER NINE. CLOSING THOUGHTS.

D.L. Moody’s challenge. Source: K.J. Hardman, „The Spiritual

Awakeners”, pg 200.

_____________________________________________________________________

Copyright (c) Andrew Strom, 1998.

Książka została wycofana z obiegu przez samego autora.

поисковая оптимизация сайта москва