Category Archives: Codzienne rozważania_2009

DS_30.03.09 2Tes. 1

HeavenWordDaily

David Servant

Przypuszcza się, że 2 List do Tesaloniczan Paweł również napisał w czasie półtorarocznego pobytu w Koryncie. Rozwija tutaj pewne sprawy, którymi zajmował się już w pierwszym liście, tak więc, drugi mógł powstać kilka miesięcy po pierwszym.

Prześladowania chrześcijan w Tesalonice nie osłabły (1:4). Ciekawe jest to, że Paweł napisał, iż „prześladowania i uciski”, które wierzący znoszą, „są dowodem sprawiedliwego sądu Bożego” (1:5). Nie chodziło o to, że prześladowania same w sobie były przejawem sprawiedliwego sądu Bożego, a raczej, o to, że obecne prześladowania ludu Bożego dowodziły Jego sprawiedliwego i ostatecznego planu skazania prześladowców i odpłacenia prześladowanym. Według Pawła taki plan jest „” (1:6), a ci, którzy szydzą z idei przyszłego sądu i odpłaty, powinni to jeszcze raz przemyśleć. Bóg, który opóźnią sąd nad grzesznikami i przebacza tym, którzy pokutują, jest miłosierny. Bóg, który ostatecznie nie potępia nieskruszonych złoczyńców, ani nie odpłaca sprawiedliwym jest niesprawiedliwy. Twierdzić, że nie ma czegoś takiego jak przyszły sąd i odpłata to oskarżać Boga o niesprawiedliwość.

W świetle tych prosty prawd zdumiewające jest to, że tak wielu wyznających chrześcijaństwo uważa, że mogą bezkarnie trwać w grzechu, skoro już raz pomodlili się, aby przyjąć Jezusa, a świętość nie jest ważna, skoro są rzekomo „okryci przez krew Jezusa’. Nowy Testament poważnie ostrzega przed takimi „nawróceniami”.

Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników” (Heb. 10:26-27).

Paweł napisał podobnie: ewangelia nie jest czymś w co należy wierzyć, lecz czemu należy być posłusznym (1:8). To jest ewangelia „Pana naszego Jezusa” (1:8) i nie wolno nam pomijać słowa „Pan” w tym miejscu. Ewangelia wzywa wszystkich do odwrócenia się od grzechu i skłonienia kolan przed Królem królów i Panem panów. To ci, którzy cierpliwie znoszą prześladowania dowodzą, że są „godni królestwa Bożego” (1:5). Jeśli nasza wiara nic nas nie kosztuje, to jest bezwartościowa.

Ostrzeżenie Pawła 1:9: „Poniosą oni karę; zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego” ukazuje prawdziwe oblicze idei jakoby w końcu i tak wszyscy mieli być zbawieni, nawet ci, którzy zostaną wrzuceni do piekła (znana jako uniwersalizm). Zniszczenie złych jest wieczne. Nawiasem mówiąc, słowa „zatracenie wieczne” jest interpretowane co najmniej na dwa sposoby. Jedni uważają, że istnieje nieskończony cykl niszczenia i odnawiania, który będzie znoszony przez nieskruszonych w piekle. Drudzy twierdzą, że świadome wieczne potępienie jest niesprawiedliwe i widzą w tym jednorazową anihilację (unicestwienie) złych – bez nadziei na odnowienie. Tak więc, jest to zniszczenie/zatracenie, które jest wieczne. Osobiście, wolałbym wierzyć w tą drugą interpretację, lecz są takie miejsca w Piśmie, które nie pozwalają mi na to.

Czy Paweł wierzył, że Jezus wróci dwukrotnie? Najpierw, aby zabrać Swój kościół, następnie, siedem lat później, ponownie, aby wylać Swój gniew na ten świat? Jeśli odpowiedź na to pytanie nie była jasna do tej pory, dziś wyjaśni się. Paweł napisał, że Jezus „da odpocznienie” uciskanym Tesaloniczanom, „gdy objawi się z nieba ze zwiastunami mocy Swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga,..” (1:7-8). To, oczywiście, doskonale zgadza się nauczaniem Jezusa na Górze Oliwnej. Pan zabierze pozostałą resztkę, gdy wróci, aby wylać Swój gniew w „dniu Pańskim” (p. Mat. 24:29-31). Oznacza to, że będzie takie pokolenie wierzących, którzy spotkają się z prześladowaniami antychrysta, jak zostało to zapowiedziane przez proroka Daniela (p. Dan. 7:21-25) oraz Jana (p. Obj. 13:7).

Nadal nie jesteś przekonany? Poczekaj do jutrzejszego czytania!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

deeo.ru

DS_27.03.09 1Tes. 5

HeavenWordDaily

David Servant

Czytamy dziś, że Paweł pisze o „dniu Pańskim„. Jest to zwrot, który znajduje się jeszcze cztery razy w Nowym Testamencie i czternaście razy w Starym. Zawsze odnosi się do ostatniego dnia, tego, straszliwego sądu, gniewu, kataklizmów, gdy Bóg osądzi świat za jego zło (p. Sof. 1:14-18; 2 Ptr. 3:10). Tego dnia, nieustannie powtarza nam Pismo Słońce i Księżyc nie zajaśnieją swoim światłem, gwiazdy będą spadać z nieba (p. Iz. 13:6-11; Joel 2:1-11, 31; 3:14-16; Dz. 2:20; Obj.. 6:12-17). Jest to dzień powrotu Jezusa, jak zapowiedział Swoim uczniom w czasie rozmowy na Górze Oliwnej:

Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego. (Matt. 24:29-31).

Z pierwszego czytania Dyskusji na Górze Oliwnej możesz sobie przypomnieć, że Jezus pozostawił uczniów z wyraźnym wrażeniem, że będą jeszcze żyli i zobaczą ten wspaniały dzień, nie doświadczą gniewu Bożego, lecz mogą oczekiwać zabrania w niebiosa (jak to właśnie przeczytaliśmy).

Pomimo, że dość popularna jest dziś wiara w to, że Jezus wróci dwukrotnie, pierwszy raz, aby zabrać wierzących, a następnie, siedem lat później, wyleje Swój gniew na ziemię, nie jest łatwo znaleźć biblijne wsparcie takiego poglądu. Pamiętajmy o tym, że w oryginalnych listach Pawła nie było podziału na rozdziały. Tak więc, na końcu końcu czwartego rozdziału Listu do Tesaloniczan, i na początku piątego Paweł wyraźnie pisze o powrocie Jezusa, zmartwychwstaniu wierzących i porwaniu świętych, którzy będą żyć w czasie Jego przyjścia, i o wielkim sądzie nad światem (4:14 – 5:3), mówiąc o tym czasie jako o „dniu Pańskim” (5:2). Oczywiście, tylko teolodzy mogą tego nie widzieć! Jezus nie wróci dwukrotnie w ciągu siedmiu lat! Dokładnie tak jak Pan nauczał a potwierdził Paweł, wróci jeden raz.

Z rozmowy na Górze Oliwnej Paweł zapożyczył analogię Jezusa do „złodzieja w nocy” (Mat. 24:32-44). W podobny sposób zapewniał czytelników, że powrót Jezusa będzie zaskoczeniem tylko dla tych, którzy trwają w ciemności. Zniszczenie „przyjdzie na nich” (5:3), lecz „Bóg nie przeznaczył nas na gniew” (5:9). Nie chodzi o to, że przeznaczeniem uczniów Chrystusa nie są prześladowania, które, jak mówił Jezus, będą bardzo nasilać się tuż przed Jego powrotem.

Zauważmy, że kościół w Tesalonice, choć miał tylko kilka miesięcy, miał liderów, którzy byli odpowiedzialni i przekazywali polecenia (5:12-13). Oczywiście, nikt z nich nie zaliczył lat w seminarium czy szkole Biblijnej. Podejrzewam, że byli to narodzeni na nowo Żydzi, którzy naturalnie posiadali większe poznanie Biblii niż wierzący z pogan.

W każdym razie biblijna rola pastora/nadzorcy/starszego/ nie była tak bardzo skomplikowana, jak to się stało we współczesnym kościele. W Nowym Testamencie ci mężczyźni byli odpowiedzialni za kształcenie kilku ludzi, którzy wszyscy razem mieścili się w jednym domu, a głównym celem było posłuszeństwo przykazaniom Chrystusa. Zauważ również, że ten ciężar uczniostwa (kształcenia uczniów – przyp.tłum.) nie był złożony wyłącznie na przywódcach, a raczej odpowiedzialność spoczywała na wszystkich, aby „napominali niesfornych, pocieszali bojaźliwych, podtrzymywali słabych” (5:14).

Jakże łatwo jest „lekceważyć proroctwa” (5:20) w czasach, gdy tak wiele współczesnych proroctw jest zwykłym produktem ciała, a nie z Ducha. Mimo wszystko, dobrze robimy”badając wszystko uważnie” a następnie „trzymając się tego co dobre” (5:21). Zachęcam do podejrzliwego traktowania każdego proroctwa, które nie brzmi jak Pismo, które jest pożywką dla egoizmu czy też prowadzi do tego, aby jedna część uczniów Chrystusa myślała, że są czymś szczególnym.

Co powinno być celem kościoła? Całkowite uświęcenie każdego z pomocą Bożą, abyśmy wszyscy byli gotowi na powrót Jezusa (5:23).

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_26.03.09 1Tes. 4

David Servant

20 lat po wysłaniu przez Jezusa uczniów na świat, aby czynili uczniów, ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co Pan nakazał, Paweł nie rozwijał „pawłowej teologii”, która miałaby być analizowana w seminariach, a raczej czynił uczniów, nauczając ich przestrzegać wszystkich przykazań Jezusa. W czasie swego kilkutygodniowego pobytu w Tesalonice, Paweł przykazał wierzącym, „jak mają postępować i podobać się Bogu„, nauczając ich „przykazań w imieniu Pańskim” (4:1-2). Te słowa dotyczą Wielkiego Nakazu Jezusa, którego jako Głowa Kościoła nigdy nie odwołał. Jak napisał Paweł, Bożą wolą jest nasze uświęcenie, to jest, nasza stale wzrastająca świętość. Być uświęconym, oznacza być oddzielonym do świętego użytku. Z tego powodu właśnie Bóg daje Swoim dzieciom Ducha Świętego (4:8).

W dzisiejszym czytaniu Paweł w pierwszej kolejności zwraca uwagę na tą dziedzinę świętości, która widocznie była potrzebna wierzącym z pogan w Tesalonice, a mianowicie seksualnej czystości. Skupiając się na grzechu cudzołóstwa w szczególności wymienia mężczyzn, ostrzegając, że Boży gniew jest zwrócony przeciwko tym, którzy „oszukują brata swego w jakiejkolwiek sprawie” (4:6). Cudzołożnik kradnie to, co należy do kogoś innego. Zwróć uwagę na to, że Paweł nauczał przykazań Chrystusa, który, jak wiesz, ostrzegał, że cudzołóstwo, czy to w ciele, czy w umyśle, jest przeklętym grzechem (p. Mat. 5:27-30).

Technicznie rzecz biorąc, mężczyzna, który popełnia wszeteczeństwo (kiedy jako osoba wolna od związku małżeńskiego podejmuje współżycie z wolną), równocześnie „oszukuje brata w tej sprawie” przez to, że podejmuje współżycie z kobietą, która może być przyszłą żoną jakiegoś brata. Bóg chce, aby Jego ludzie byli czyści w dziedzinie seksu pod każdym względem i Paweł ostrzega w swych listach, że niemoralni ludzie nie odziedziczą Królestwa Bożego (1Kor. 6:9-10;

Następnie Paweł zwraca swoją uwagę na to, aby „kochać braci”, coś czego Sam Bóg uczy wszystkich prawdziwych wierzących przez zamieszkującego w nich Ducha (4:9), lecz co się nie dzieje bez ich współudziału (4:10). Ta miłość jest, oczywiście, wyrażana w ten sposób, że podejmuje się ciężką pracę, aby nasze palące potrzeby nie były ciężarem dla innych (4:11-12)! Było to coś, co najwyraźniej Paweł musiał przekazać Tesaloniczanom, jak i czytamy w drugim liście do nich: „jeśli ktoś nie pracuje niech też i nie je” (2Tes. 3:10). Hojni chrześcijanie powinni uważać na to, aby nie sprzyjać lenistwu.

Prawdopodobnie od czasu wyjazdu Pawła z Tesaloniki, zmarli jacyś wierzący, a ci, którzy zostali, z których wielu było wcześniej niewyuczonymi poganami, martwili się brakiem nadziei. Paweł wyjaśnia podstawy chrześcijańskiej doktryny na temat życia po śmierci i powrotu Jezusa. O tych, którzy umarli w Chrystusie lepiej mówić, że „zasnęli” (4:13-14), ponieważ ich fizyczne ciała zostaną obudzone przy zmartwychwstaniu, gdy wróci Jezus.

Niemniej, nie oznacza to, że ci, którzy umarli w Chrystusie znajdują się w stanie nieświadomości czy zawieszonego ożywienia. Ich duchy są jak najbardziej żywe i razem z Chrystusem. W rzeczywistości, gdy Jezus wróci, oni wrócą z Nim (4:14). Równocześnie ich ciała zostaną wzbudzone z martwych na ziemi i „zostaną porwane na obłokach w powietrze” (4:17) a następnie połączone z ich duchami. Ci, którzy w czasie powrotu Jezus będą żywi, również wzniosą się, aby się spotkać z Nim na obłokach i otrzymają nowe, niezniszczalne ciała. Oczywiście, Paweł wierzył w to, że zarówno on sam, jak i Tesaloniczanie, mogą jeszcze żyć w chwili tego wydarzenia. Później napisał do Koryntian:

Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni w jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni. Albowiem to, co skażone, musi przyoblec się w to, co nieskażone, a to, co śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność” (1 Kor. 15:51-53).

Jako chrześcijanie smucimy się, gdy brat czy siostra w Chrystusie umiera, lecz nie martwimy się o nich; lecz smucimy się. Co więcej: nie smucimy się tak, jak smuci się świat, to jest, bez nadziei, ponieważ wiemy, że nieobecność tych, którzy zasnęli w Chrystusie jest tylko chwilowa (4:8). To naprawdę bardzo pocieszająca koncepcja!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

deeo

DS_25.03.09 1Tes. 3

HeavenWordDaily

David Servant

Ponownie zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo pomocne jest czytanie listów w chronologicznym kontekście Księgi Dziejów. W rozdziale czytanym dzisiaj Paweł wspomina okres czasu, o którym dopiero co czytaliśmy kilka dni temu w Księdze Dziejów.

Pamiętajmy o tym, że Paweł i Sylas nie spędzili więcej czasu w Tesalonice niż miesiąc, po czym zostali przepędzeni z miasta przez zazdrosnych Żydów (17:1-10). Zachodziła więc naturalna obawa o młodych wierzących, którzy pozostali po ich przedwczesnym wyjeździe. Paweł próbował wrócić do Tesaloniki kilka razy, lecz „przeszkodził” mu Szatan (2:18). Martwiąc się o to czy może młody kościół w ogniu prześladowań nie porzucił wiary, Paweł w końcu posyła z Aten do Tesaloniki Tymoteusza, co jest zapisane w Księdze Dziejów. Miał nadzieję na to, że Tymoteusz znajdzie wierzących mocno trzymających się wiary i kościół nie wymagający ratunku, lecz mocny i zachęcony. Paweł przyjął jego powrót z dobrymi wiadomościami z ulgą. Młodzi chrześcijanie w Tesalonice mocno trzymali się wśród prób, a ich wiara była widoczna w miłości.

Oczywiście Paweł wierzył w to, czego nauczał Jezus, że ci, którzy początkowo przyjęli ewangelię z radością mogą skończyć odpadając, gdy „przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa” (p. Mat. 13:5-6, 20-21). Paweł martwił się tym czy ich praca w Tesalonice nie „poszła na marne” (3:5). Jasne jest, że nie pisałby w ten sposób, gdyby wierzył we współczesną doktrynę „bezwarunkowego wiecznego bezpieczeństwa” przedstawianej jako „raz zbawiony, na zawsze zbawiony”. Nie ma takie możliwości, aby praca Pawła poszła na marne, gdyby ludzie z Tesaloniki w ostateczny sposób uciekli przed piekłem dzięki jego zwiastowaniu. Jeśli jest jednak taka możliwość, że wierzący przestają wierzyć, jeśli trwanie w wierze jest wymagane do wejścia do Królestwa, to była taka możliwość, że cała Pawła praca została zamarnowana.

Później, w Liście do Kolosan, obiecywał, że Jezus stawi ich przed Bogiem „świętych, czystych i bez nagany„, lecz tylko wtedy, jeśli „wytrwają w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwieją się w nadziei opartej na ewangelii” (Kol. 1:23 podkreślenia dodano). Oczywiście, jeśli ludzie zbawiani są z wiary to ci, którzy nie mają wiary, nie są zbawieni, nawet jeśli posiadali ją poprzednio. Dlatego też Paweł napisał do Tesaloniczan: „Bo żyjemy teraz, skoro wy trwacie w Panu” (3:8, podkreślenie dodano). Nie robiłby takiej uwagi, gdyby wierzył, że nie było takich niekorzystnych konsekwencji dla tych, którzy nie stoją w Panu.

Pamiętam, jak kiedyś słuchałem jednego z najsławniejszych amerykańskich kaznodziejów, cytującego obietnicę Jezusa: „Kto uwierzył i został ochrzczony, zbawiony będzie” (Mk 16:16). Opierając się na tej obietnicy ogłosił, że jeśli ktoś uwierzył choć przez krótką chwilę, to taka osoba jest zbawiona i ma wieczne bezpieczeństwo, nawet jeśli już więcej nie wierzy. Opierał się na słowach Jezusa: „Kto uwierzył” (czas przeszły). Zastanawiałem się dlaczego nie przeczytał dalej, następnych słów Jezusa z Mk 16:16: „Lecz kto nie uwierzył, będzie potępiony” i nie zastosował tej samej myśli logicznej. Gdyby to zrobił, musiałby dojść do wniosku, że jeśli ktoś przestał wierzyć choćby tylko na chwilę to będzie potępiony i na wieki zgubiony, nawet jeśli nigdy więcej już nie popadł w niewiarę.

Modlitwa za Tesaloniczan, znajdująca się pod koniec dzisiejszego czytania, pokazuje to, co rzeczywiście jest najważniejsze: „aby Pan napełnił [was] obficie miłością do siebie nawzajem i do wszystkich, … aby serca wasze były utwierdzone, bez nagany, w świątobliwości przed Bogiem i Ojcem naszym na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa” (3:12-13).

Najważniejsza jest miłość do innych – zdolność, którą Bóg daje, to jest istota prawdziwej świętości. Będzie to jedyna rzecz, o którą będziemy się martwić przy przyjściu Jezusa. Nawiasem mówiąc: modlitwy Pawła zanoszone „w dzień i w nocy” połączone z modlitwami Tesaloniczan – dla ich duchowej korzyści — zostały wysłuchane, ponieważ wrócił do Tesaloniki w czasie trzeciej podróży misyjnej.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

как раскрутить сайта

DS_24.03.09 1Tes. 2

HeavenWordDaily

David Servant

Na podstawie tego co do tej pory przeczytaliśmy z Księgi Dziejów i Listu do Galacjan, widzimy, że Paweł nie zaczął apostolskiej służby natychmiast po narodzeniu na nowo. Niemniej, na pewno od razu zaczął głosić ewangelię, najpierw w synagogach w Damaszku, następnie w Jerozolimie, później w Syrii i Cylicji (Dz. 9:20-30, 11:25-26; Gal 1:21). Dopiero co najmniej 12 lat po nawróceniu został powołany na apostoła i oddzielony do pierwszej podróży misyjnej. Urząd apostoła jest najwyższym urzędem do jakiego można być powołanym (p. 1 Kor. 12:28). Chodzi o to, że Paweł awansował, gdy okazał się być wierny.

Czytamy dziś w słowach Pawła, że on sam, Tymoteusz i Sylwan zostali „uznani przez Boga za godnych, aby im została powierzona ewangelia” i że Bóg zbadał ich serca (2:4). W grece słowa „uznani za godnych” i „zbadać” to jedno i to samo słowo, które można również przetłumaczyć jako „sprawdzić/przetestować”. Innymi słowy: Paweł mówi, że Bóg sprawdził (doświadczył, wypróbował, przetestował – przyp.tłum.) go wraz z Tymoteuszem i Sylwanem, zanim powierzył im obecną służbę.

Ściślej mówiąc, Paweł wskazuje na to, że Bóg zbadał ich motywacje, ponieważ Pan chce sług (duchownych – przyp.tłum.), których do działania motywuje miłość – do Niego i ludzkości. Jest prawdopodobne, że przeciwnicy Pawła w Tesalonice oskarżali go i jego apostolski zespół o inne motywacje prowadzonej działalności, wydaje się więc, że zamierzał udowodnić ich czystość. Dla każdego kto obserwował go w Tesalonice było oczywiste, że nie głosili dla finansowego zysku, ponieważ sami łożyli na swoje utrzymanie (2:9). Nie głosili również dla zyskania chwały ludzkiej, ponieważ przybyli do Tesaloniki uciekając przed tymi, którzy ich nienawidzili, a tu, na miejscu, znaleźli jeszcze więcej tej nienawiści. Nikt nie mógł oskarżyć ich o jakiekolwiek złe motywacje, ponieważ ich postępowanie było „świątobliwe, sprawiedliwe i nienaganne” (2:10).

Jasne jest, że motywacją działania Pawła i jego towarzyszy była miłość, skoro nowych wierzących w Tesalonice traktowali z łagodnością, „jak żywicielka, otaczająca troskliwą opieką swoje dzieci” (2:7) i „napominali i zachęcali,….niczym ojciec dzieci swoje” (2:11). Brzmi to jak miłość wyrażająca się w prawdziwym uczniostwie!

Gdyby ktokolwiek z wierzących w Tesalonice był kuszony do myślenia, że uczucia Pawła i jego przyjaciół były po prostu chwilowym zdarzeniem, Paweł przypomina im o tym, że nie z własnego wyboru byli nieobecni, lecz z powodu okoliczności, nad którymi nie mieli kontroli i bardzo tęsknili do ponownego połączenia. I rzeczywiście, Paweł próbował wrócić do Tesaloniki kilkukrotnie, lecz przeszkodził im Szatan (2:18). Dla niego ci wierzący byli „nadzieją, radością i koroną chwały” (2:19-20). Z całą pewnością jest to rozdział o miłości tego Listu. Jakże błogosławieni są wierzący, którzy znajdują się pod pełną miłości troską tych, którzy rozumieją, że słowo „minister” (z ang. też: minister, poseł, pastor, duchowny – przyp.tłum.) znaczy „sługa”, a nie „suweren” (monarcha, władca – przyp.tłum.).

Paweł wspomina o tym, że prześladowania, które znosili Tesaloniczanie ze strony swoich rodaków, były podobne do tych, jakie on i jego apostolscy towarzysze dotykały ich ze strony Żydów w Judei. Szło to oczywiście w parze i nie było żadnych powodów, aby wątpić. Lata później Paweł napisze: „Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowania znosić będą” (2 Tym. 3:12).

W końcu Paweł ogłasza, że gniew Boży spadł na Żydów w Judei „na dobre” (2:16). Nie wiemy dokładnie, jak to się stało. Wiemy natomiast, że około 18 lat później Jerozolima została oblężona przez Tytusa i rzymskie wojsko, zdobyta a milion Żydów zginęło w tym holokauście. Jezus przewidywał ten dzień, mówiąc: „Gdy zaś ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wówczas wiedzcie, że przybliżyło się jej zburzenie. Wtedy mieszkańcy Judei niech uciekają w góry, a ci, którzy są w obrębie miasta, niech wyjdą z niego, a mieszkańcy wsi niech nie wchodzą do niego. Gdyż dni te, to dni odpłaty, aby się wypełniło wszystko, co jest napisane„.

Dzięki temu ostrzeżeniu nie zginął wtedy żaden chrześcijanin. Chwała Bogu!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

DS_23.03.09 1Tes. 1

HeavenWordDaily

David Servant

Jak już wcześniej wspomniałem, Paweł napisał listy do wierzących w Tesalonice, w czasie swegoł 18 miesięcznego pobytu w Koryncie. To on założył kościół w Tesalonice kilka miesięcy wcześniej, lecz nie zatrzymał się tam dłużej, tak jakby chciał, z powodu prześladowań wywołanych przez Żydów (17:1-10). Napisał więc, aby zachęcić młody i prześladowany kościół, składający się w przeważającej części z byłych pogan oraz odrobiny Żydów.

Kim jest chrześcijanin? Najbardziej fundamentalną definicję podaje Paweł pisząc, że jest to człowiek, który jest „w Bogu Ojcu i Panu Jezusie Chrystusie” (1:1). Właśnie, dokładnie tego nauczał Jezus Swoich uczniów: „Ja jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was” (Jn 14:20). Oczywiście, jesteśmy w Chrystusie w duchowym, a nie fizycznym sensie. Jak więc?

Będąc stworzeniami, które są duchem, duszą i ciałem (1 Tes. 5:23), mając odrodzonego przez Ducha Bożego naszego ducha i zamieszkiwani przez Jego Ducha, stajemy się jednym duchem z Bogiem. Zdumiewające. Właśnie to uzdalnia nas do życia zgodnie z Jego wolą. Jezus powiedział: „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu, bo beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jn 15:5). Wierzący w Tesalonice, choć byli młodzi w Chrystusie, już zaczynali wydawać dobry owoc a w szczególności Paweł wspomina ich „dzieła wiary” (wierze zawsze towarzyszą uczynki), jak też ich miłość, nadzieję, radość i służbę (1:3, 6,9).

Zwróćmy uwagę na to, jak często w tak krótkim rozdziale pojawia się koncepcja uczniostwa. Paweł napisał o przykładzie jakim on, Sylwan i Tymoteusz byli dla wierzących, o tym, że postępowali zgodnie z tym wzorcem i w końcu o tym, że oni sami są przykładem dla „wszystkich wierzących w Macedonii i Achai” (1:5-7). Celem jest stać się takim jak Chrystus a tego można się najlepiej nauczyć przez obserwację i naśladowanie tych, którzy są tacy jak On, nie przez słuchanie. Paweł i jego towarzysze podróży nie tylko głosili kazania tym, którzy chcieli w Tesalonice słuchać, ale żyli w bliskiej przyjaźni z nimi, dzięki czemu mogli się oni z bliska przyglądać apostołom.

W przeciwieństwie do tego współcześnie funkcjonuje taka idea, że pastorzy powinni zachowywać „profesjonalny dystans” do członków swych zborów, aby „utrzymywać respekt” i „skutecznie wpływać na nich”. Większość parafian nie ma żadnego pojęcia o tym, jak żyją ich pastorzy. Widzą ich tylko raz na tydzień za kazalnicą i czasami zamienią kilka zdań, gdy podają sobie ręce w drzwiach do kaplicy. Jeśli mają być kształtowani prawdziwi uczniowie, ta postawa musi się zmienić. Dlatego też pierwsze kościoły składały się z małych grup, które spotykały się w domach, a każdy był odpowiedzialny za swoje uczniostwo, a nie tylko pastor.

Jedna końcowa myśl: Paweł stwierdził, że Tesaloniczanie, zostali „przez Boga wybrani” (1:4). Czy to dowodzi, że zostali „bezwarunkowo wybrani” zanim nadszedł czas ich zbawienia? Nie, nic nie mówi tutaj o „bezwarunkowym wyborze”, co jest w rzeczywistości oksymoronem, ponieważ wszelkie wybory dokonywane są w oparciu o jakieś warunki. Jeśli Bóg „bezwarunkowo wybrał” kogoś do zbawienia, to nie ma żadne przyczyny, dlaczego wybrał tych, których wybrał i zbawienie ludzi jest zdeterminowane przez czysty przypadek. Co więcej, nie są oni zbawieni z łaski, lecz o wiele bardziej przez szczęśliwy traf!

Prawda jest taka, że tesalońscy chrześcijanie byli warunkowo wybrani przez Boga, jak to jest ze wszystkimi chrześcijanami, na podstawie wiary, o której Bóg wiedział wcześniej (p. 1 Ptr. 1:1-2). Niemniej, Paweł w tym rozdziale w ogóle nie mówił o kimkolwiek jako wybranym przez Boga, ponieważ dowodem na to, że Tesaloniczanie zostali wybrani przez Boga — zdaniem Pawła – – był fakt, że jego „ewangelia doszła do nich w mocy i Duchu Świętym z wielką siła przekonania” (1:5). Znaczy to, że prawda ewangelii została w nadnaturalny sposób potwierdzona przez Samego Boga.

Poganie z Tesaloniki mogli mieć pewność tego, że Bóg wybrał ich do zbawienia, a nie tylko Żydów, ponieważ Bóg potwierdził im Swoją ewangelię. Gdyby Paweł w wersie 1:4 miał na myśli to, że Bóg wybrał bezwarunkowo tylko niektórych Tesaloniczan do zbawienia, to musielibyśmy się zastanawiać, w jaki sposób to Boże nadnaturalne potwierdzenie ewangelii, które działo się na oczach wszystkich Tesaloniczan, miał nadawać wiary temu faktowi.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

реклама интернет

DS_20.03.09 Dz.18

HeavenWordDaily

David Servant

Korynt był stolicą części Achai, współcześnie południowej Grecji. Miasto miało strategiczne położenie, było komercyjnym centrum przez które ludzie z wielu miejsce starożytnego świata przechodzili. Gdy został tam założony kościół Jezusa, ewangelia rozchodziła się do wielu innych miejsc.

Do czasu, gdy Paweł przyniósł ewangelię do Koryntu, minęło 20 lat od narodzenia kościoła w Jerozolimie. Po tych dwóch dziesięcioleciach Nowy Testament składał się tylko z dwóch listów, a konkretnie Listu Jakuba i Listu do Galacjan, i oba miały być ograniczone do małego kręgu ludzi. To z Koryntu Paweł napisał dwa swoje listy do wierzących w Tesalonice, powiększając ilość nowotestamentowych ksiąg do czterech. Niemniej, te dwa listy zostały napisane do chrześcijan będących tylko w tym jednym obszarze.

Te fakty pomogą nam w umieszczeniu ich we właściwej perspektywie. Oczywiście, nie były one centrum wczesnego kościoła, nie były też rozczłonkowywane i dyskutowane ani nie stały się powodem podziału pierwszego kościoła, a raczej było tak, że pierwsi chrześcijanie skupiali się na postępowaniu za Jezusem, przestrzegając Jego przykazań.

Korynt miał reputację najbardziej zepsutego miasta starożytnego świata, raju marynarzy. Tysiące świątynnych prostytutek działających w świątyni Afrodyty, bogini miłości, było integralną częścią religijnego życia Koryntu. To było pogaństwo w najgorszej formie, lecz Pan wiedział, że były tam serca, które otworzą się na ewangelię, więc posłał Pawła.

Zanim jednak Paweł tam przybył, Bóg już działał w sercach i niektóre otworzył. Czytamy dziś, o poganinie, Tytusie Justusie, który mieszkał w pobliżu synagogi w Koryncie i o którym Łukasz pisze, „bojący się Boga” (18:7). Wydaje się prawdopodobne, że Tytus mieszkający blisko synagogi wyrażał swoje duchowe pragnienie. Był poganinem, który zareagował na pobudki swego sumienia i był przyciągany przez prawdę, znajdującą się w judaizmie. Jest drugim poganinem z Księgi Dziejów, o którym Łukasz mówi, jako o „czcicielu Boga” (16:14). Co więcej, przy czterech innych okazjach Łukasz odnosi się do poszczególnych pogan, jako do „bojących się Boga” (10:22; 14:43; 17:4, 17 – nie widać tego w tłumaczeniu BW).

Należy pamiętać o tym, że bojaźń Boża jest warunkiem koniecznym do zbawienia, jako że Pismo mówi, że „bojaźń Boża jest początkiem mądrości” (Przyp. 9:10). Ludzie, którzy rzeczywiście boją się Boga są otwarci na ewangelię, a ci, którzy się Go nie boją – nie, ponieważ nie widzą dla siebie potrzeby ratunku (zbawienia) przed gniewem Bożym.

Oczywiście, Bóg wie, kto się Go boi, a kto nie. Nie chce, aby Jego słudzy marnowali czas na zatwardziałe serca, w których brak jest bojaźni Bożej, lecz raczej tak ich kieruje, aby docierali do tych serc, które są otwarte. Pan powiedział do Pawła, gdy ten był w Koryncie: „Nie bój się, lecz mów i nie milcz, mam bowiem wiele ludu w tym mieście” (18:9-10). Tak więc, Paweł został tutaj przez osiem miesięcy, docierając ludzi, o których Bóg wiedział, że się zwrócą do Niego.

Jestem przekonany, że Paweł był odciążony, wiedząc, dzięki obietnicy Pańskiej, że nie nie zostanie zaatakowany czy uderzony w czasie pobytu w Koryncie (18:10). Pamiętajmy o tym, że nie tak dawno był biczowany i wrzucony do więzienia w Filipii (16:22-24) i uciekał ratując życie zarówno a Tesaloniki (17:10) jak i z Berei (17:14). Teraz więc, mógł zachować całkowity pokój, gdy został doprowadzony przed sędziowski krzesło Galliona, prokonsula Achai.

Starożytni pisarze, tacy jak słynny Seneka, mówią o spokojnej i beztroskiej osobowości Galliona. Bardzo niedobrze dla niego! Stracił życiową możliwość wysłuchania ewangelii z ust Pawła. Nawiasem mówiąc, napis znaleziony w Delphi w Grecji, datuje czas jego działalności jako prokonsula na lata 51-52 naszej ery. Tak więc z łatwością można określić czas zdarzeń z 18 rozdziału Dziejów i czas napisania 1 i 2 Listu do Tesaloniczan.

Zauważmy, że Paweł był pierwszym „misjonarzem produkującym namioty”, który to zwrot współcześnie odnosi się do misjonarzy, którzy utrzymują się z własnej pracy, a nie z ofiar. Wszyscy prawdziwi uczniowie, którzy utrzymują się z własnej pracy są takimi misjonarzami. Uważają oni swoja pracę za środek do wspierania swojej służby. Wszyscy jesteśmy powołani!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка сайта