Category Archives: Heaven’s Family

DS_26.01.09 Mat.18

HeavenWordDaily

David Servant

Generalnie dzieci nie są pyszne, lecz pokorne. Ponieważ Bóg obiecał sprzeciwiać się i upokorzyć pysznych, i ze względu na Jego obietnicę wywyższenia i udzielenia łaski pokornym (Łk. 18:14; 1 Ptr. 5:5), dzieci są znakomitym przykładem ludzi, którzy idą do nieba – i tych, którzy są w oczach Boga uważani za wielkich. Nie ma pysznych ludzi na drodze do nieba, ponieważ ci, którzy naprawdę zostali zbawieni, uniżyli się, uznali swoje grzechy, pokutowali i teraz żyją poddani Bogu, świadomi Jego łaski.

Przypadkowo, to właśnie z takich wersów jak te dochodzimy do wniosku, że wszystkie dzieci, gdy umrą idą do nieba. Jeśli dzieci służą Bogu jak przykład ludzi związanych niebem, to wydaje się logiczne, że wszystkie one mają miejsce w niebie. Niemniej, muszą one kiedyś osiągnąć taki wiek, w którym będą musiały również „nawrócić się i stać jak dzieci”, jeśli mają wejść do nieba (18:3).

Oczywiście, będzie to wtedy, gdy już nie będą więcej dziećmi, lecz dorosłymi, o czym teolodzy mówią, jako o „wieku odpowiedzialności”.

Według słów Jezusa dzieci rzeczywiście mogą uwierzyć w Niego (18:6) a ponieważ Bóg nie chce, aby ktokolwiek zginął (18:14), każdego kto spowoduje, że wierzące dziecko potknie się, to jest zwątpi lub przestanie wierzyć w Niego, spotkają straszliwe konsekwencje. Przywiązanie kamienia młyńskiego i wrzucenie do oceanu jest tylko wstępem do tego, co stoi poza śmiercią takiego człowieka. Wyobraź sobie szybkie opadanie na dno zimnego oceanu na głębokość 1000 metrów – gdzie światło już nie dociera – i gdzie ciśnienie wody jest ogromne. Niezbyt przyjemnie doświadczenie.

Prawdziwi wierzący nigdy nie spowodują, aby wierzące dziecko potknęło się, lecz niewierzący i hipokryci popełniają to przestępstwo stale, gdy stawiają przed dziećmi grzeszne wzorce i zasiewają kłamstwa Szatana w ich małych umysłach. Jakże jest tragiczne to, że z powodu ich słów czy uczynków, rodzice sprawiają, że ich własne dzieci popadają w grzech. Jakaż wielka jest odpowiedzialność, aby wychować dzieci, których „aniołowie w niebie stale patrzą na oblicze Boga” (18:10).

Być może dwa pierwsze stopnie kościelnej dyscypliny, które nakreślił Jezus w Mat. 18:15-17 dają się wykonać we współczesnych zinstytucjonalizowanych kościołach, lecz każdy wie, że ostatni krok – gdy cały kościół jest zaangażowany – jest niemożliwy. Jezus wyobrażał sobie kościół w takiej postaci, jak widzimy to w Księdze Dziejów Apostolskich – małe grupy, które regularnie spotykają się w domach. Tylko warunki małych grup dają możliwość wykonania trzeciego stopnia, tam, gdzie wszyscy się znają i kochają zarówno winowajcę jak i poszkodowanego. Zwróć uwagę na to, że słowa Jezusa o tym, że jest On pośród zgromadzenia dwóch lub trzech (18:20) znajdują się tylko trzy wersy po Jego słowach o kościele (18:17).

Niektóry grupy znacznie przesadziły próbując zastosować polecenie Jezusa, aby traktować nieskruszonych członków jak „pogan i celników”, zapominając o tym, że Jezus wychodził do tych ludzi z miłością i ewangelią. Z pewnością ludzie unikający tych członków, którzy nie chcą się poddać stworzonym przez ludzi regułom i tradycji, bardzo mijają się z celem, szczególnie wtedy, gdy ci członkowie kontynuują służbę Panu w innych kościołach.

Nie jest prawdopodobne, aby Piotr, po usłyszeniu polecenia Jezusa o konfrontowaniu braci, którzy grzeszą i ekskomunikowanie tych, którzy nie pokutują, zastanawiał się ile razy powinien przebaczać niepokutującemu bratu. Z pewnością miłosierdzie może zostać udzielone każdemu, lecz przebaczenie może być dane tylko tym, którzy proszą o nie, ponieważ przebaczenie to usunięcie długu, co umożliwia odnowienie złamanej relacji. Boże miłosierdzie jest dla wszystkich, lecz przebaczenie tylko dla tych, którzy pokutują. Pan nie oczekuje od nas, że będziemy robić coś, czego On sam nie praktykował.

W przypowieści o nieprzebaczającym słudze, zwróć uwagę na to, że pierwszy sługa poprosił o przebaczenie i otrzymał je. Drugi prosił tego pierwszego o przebaczenie, lecz dostał odmowę. To rozgniewało jego mistrza co spowodowało przywrócenie poprzedniego stanu pierwszego sługi, któremu pierwotnie przebaczono dług, i osądzeniu go. Jezus obiecał, że to samo spotka tych, którzy odmówią przebaczenia bratu w Chrystusie. Chciałbym móc napisać więcej na ten temat i mam to na stronie: tutaj. Jeśli masz pytania, zajrzyj!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_23.01.09 Mat.17

HeavenWordDaily

David Servnat

Obietnica Jezusa z 28 wersu 16 rozdziału, mówiąca, że niektórzy nie zakosztują śmierci, aż zobaczą „Syna Człowieczego przychodzącego w Królestwie Swoim” wypełniła się sześć dni później, gdy został przemieniony przed Piotrem, Jakubem i Janem. Zobaczyli Go takiego, jakim my zobaczymy Go któregoś dania – w Jego uwielbionym stanie – Jego twarz świeciła jak słońce. Ci trzej uczniowie zostali pobłogosławieni możliwością oglądania Mojżesza, który zmarł około 1500 lat wcześniej i Eliasza, który nigdy nie umarł, ale został zabrany do nieba 900 lat wcześniej. Obaj, byli żywi, dobrze się mieli i, jak powiada Ewangelia Łukasza, byli bardzo żywo zainteresowani „jego zgonem, który miał nastąpić w Jerozolimie” (Łk. 9:31).

W przedostatnim wersie Starego Testamentu Bóg obiecał:”Oto ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana” (Mal 3:23). Z tego powodu uczeni w Piśmie wyczekiwali powrotu Eliasza przed przyjściem Mesjasza (17:10), co było jedną w wymówek odrzucenia Jezusa Mesjasza. Pomylili się w dwóch przypadkach.

Po pierwsze: jak powiedział Jezus, Eliasz już przyszedł, jako Jan Chrzciciel i poprzedzał Jezusa.

Po drugie: Mesjasz będzie przychodził na ziemię nie tylko jeden raz, a Jego pierwsze pojawienie się nie miało być „wielkim i strasznym dniem Pana” (Ml. 3:23).

Ciekawe jest to, że Jezus ujawnił, że Eliasz, podobnie jak Mesjasz, również wróci dwa raz, tak więc możemy oczekiwać jego powrotu przed drugim przyjściem Jezusa. Przypuszczam, że Eliasz nie wróci osobiście, lecz że to służba Eliasza będzie ucieleśniona w reprezentancie, podobnie jak było z Janem Chrzcicielem. Jezus powiedział, że Eliasz „wszystko odnowi” (17:11), co choć niejasne jest zachęcające.

Jezus już wcześniej dał dwunastu apostołom moc wypędzania demonów (10:), dlaczego więc nie dali rady uwolnić jednego młodzieńca, którego ojciec przyszedł do nich? Najwyraźniej, przyczyną była ich niewiara (17:17, 19-20). Ponownie widzimy tutaj wagę wiary. Gdyby uczniowie użyli koniecznej wiary to chłopiec zostałby uwolniony, lecz nie zrobili tego, zatem nadal był demonicznie związany. Cieszę się z tego, że Jezus miał tą wiarę! Za każdym razem, gdy czytamy tego rodzaju historie, zastanawia mnie jak wielu błogosławieństw jesteśmy pozbawieni, ponieważ brakuje nam wiary. Pomóż nam, Panie!

Zwróćmy też uwagę na to, że Jezus mówi, że ten szczególny rodzaj demona, który uciskał chłopca, wychodzi wyłącznie przez modlitwę i post (17:21). Uwaga z marginesu Biblii wskazuje na to, że ten wers nie znajduje się wielu starożytnych rękopisach, co oznacza, że można kwestionować fakt czy Jezus rzeczywiście to powiedział.

Nie zważając na to, stwierdzenie Jezus o konieczności modlitwy i postu nie unieważnia tego, co powiedział o potrzebie wiary. Jeśli w 17:21 znajdują się autentyczne słowa Jezusa to przyczyną niepowodzenia apostołów nie był albo brak wiary, albo brak modlitwy i postu, raczej obu naraz. Tak więc, modlitwa i post to narzędzie służące do zwiększania wiary, co nas nie powinno dziwić. Oczywiście, że ci, którzy spędzają wiele czasu na modlitwie – aż do punktu pomijania posiłków – będę mieli większą wiarę niż ci, którzy tego nie robią i podobnie ci, którzy spędzają dużo czasu na rozważaniu Słowa Bożego będą mieli więcej wiary w Boga niż Ci, którzy tego nie robią.

W każdym razie Jezus wskazał na to, że modlitwa i post nie były konieczne do wypędzania wszystkich demonów, lecz tylko do tego szczególnego rodzaju. Nie musisz pościć, aby osiągnąć osobiste zwycięstwo nad atakami Szatana, lecz absolutnie musisz mieć wiarę, aby sprzeciwiać mu się (1 Ptr. 5:8-9).

Zastanawiam się nad serią cudów, które były potrzebne, aby Piotr zapłacił za siebie i Jezusa świątynny podatek! Ktoś musiał zgubić jakąś szczególną monetę w Morzu Galilejskim, właśnie ta moneta musiała utkwić w pyszczku ryby i ta sama ryba musiała zostać złapana w tym szczególnym miejscu i czasie przez Piotra! Bóg chce, abyśmy płacili nasze podatki i On pomoże nam w tym!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта

DS_22.01.09 Mat.16

HeavenWordDaily

David Servant

Jezus nie tylko jest Mesjaszem, Synem Bożym i Zbawicielem, On jest również „Panem Metaforą”. Wydaje się, że trudno od Niego usłyszeć zdanie, do którego nie dodałby co najmniej jednego figuratywnego słowa, a gdy to robił to nawet Jego najbliżsi uczniowie nie rozumieli Go. Ludzie nie rozumieją Go od 2000 lat i często jest to spowodowane błędem literalnej interpretacji tego, co miało być w założeniu rozumiane figuratywne.

Dziś czytamy o jednym z takich przypadków. „Strzeżcie się kwasu faryzeuszy i uczonych w Piśmie„. Tylko jedno słowo, „kwas”, było figuratywne i uczniowie powinni byli zdać sobie z tego sprawę, jako że niewiele sensu byłoby w tym, gdyby ich Jezus ostrzegał przed drożdżami faryzeuszy. Niemniej, zaczęli się rozmawiać o tym, że nie wzięli chleba ze sobą! Nauczmy się z tego błędu pewnej lekcji i zdajmy sobie również sprawę, że musimy strzec się fałszywego nauczania, które początkowo wydaje się nieszkodliwe i nieznaczące, lecz później przesiąka wszystko, czego dotyka, podobnie jak kwas. Każda fałszywa doktryna trująca cały kościół na świecie zaczynała się od jednego kazania.

Jedna z takich fałszywych doktryn została zrodzona przez błędną interpretację słów Jezusa skierowanych do Piotra w 16:18: „Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję kościół mój, a skały piekielne go nie przemogą”. Piotr, czy literalnie Petros, w grece znaczy „kamień”. Słowo tłumaczone tutaj jako „opoka/skała” to petra, znaczy „ogromna skała” bądź „podłoże”. Skałą, o której mówił Jezus jako o przyszłym fundamencie Jego kościoła nie był Piotr, którego przypadkowo Jezus nazwał również figuratywnie „szatanem” kilka sekund później (16:23). Fundamentalną skałą kościoła jest Boże objawienie tego, że Jezus jest Synem Bożym, objawienie, w które Piotr uwierzył i które wyznał. W prawdziwym chrześcijaństwie wszystko jest zbudowane na tym objawieniu. Gdy ktoś wierzy, że Jezus jest Synem Bożym, pokutuje, rodzi się na nowo i staje się członkiem kościoła Jezusa.

Po metaforze skały Jezus podaje trzy następne figuratywne wyrażenia, które interpretowane dosłownie prowadzą do jakichś dziwnych doktryn. Pierwsza z tych trzech to słowa Jezusa o bramach piekielnych, które nie przemogą kościoła. W swym kontekście, mówi nam to po prostu tym, że kościół składa się z ludzi, którzy wierzą, że Jezus jest Synem Bożym i dzięki tej wierze uciekli od swego przeznaczenia, którym było piekło. Słowa Jezusa nie oznaczają tego, że kościół „walczy duchowo” w ten sposób, że „atakuje bramy przeciwnika” itd.

Następnie Jezus powiedział Piotrowi, że daje mu „klucze do królestwa niebios”, co jest kolejnym oczywistym metaforycznym wyrażeniem. Te słowa wskazywały na to, że Piotr będzie środkiem („kluczem”) do tego, aby ludzie dostali się do nieba. Z pewnością wypełniło się to, gdy Piotr głosił ewangelię, skutecznie otwierając drogę do nieba dla wierzących i zamykając ją dla niewierzących.

Taka interpretacja jest dalej potwierdzona przez słowa Jezusa zwrócone do Piotra – trzecie metaforyczne wyrażenie – że cokolwiek zwiąże na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiąże na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Znaczy to, że Piotra „klucze do nieba” (ewangelia) będą działać skutecznie na ziemi. Niestety, te słowa „wiązania i rozwiązywania” nie tylko zostały zinterpretowane literalnie, lecz z wyobraźnią rozwinięte, mamy więc takich, którzy słownie „związują i rozwiązują” aniołów, demony, przychylność, okoliczności i tysiące innych rzeczy, pomimo tego, że nie mają oni w Nowym Testamencie najmniejszego cienia na poparcie tego, że ktokolwiek w pierwszym kościele praktykował coś takiego.

Jest jeszcze więcej metafor w dzisiejszym czytaniu, takich jak „brać swój krzyż” (przyjąć nieuniknione cierpienia), „zyskać życie, tracąc je dla Jezusa” (zyskać zbawienie, zamieniając swoje osobiste plany na plany Jezusa). Jednak po tym wszystkim następuje stwierdzenie, które powinniśmy interpretować dosłownie: „Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi i wtedy odda każdemu według uczynków jego” (16:27). Otrzeźwiające słowa. Będziemy zbierać to, co zasialiśmy. Czy jesteś gotowy?

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

сайта

DS_21.01.09 Mat.15

HeavenWordDaily

David Servant

Według Jezusa czczenie ojca i matki może pociągać za sobą konieczność zaspokajania ich potrzeb, gdy się znajdą w podeszłym wieku. Pamiętajmy o tym, że nawet dziś większość ludzi na świecie jest uzależniona od tego czy ich dzieci zatroszczą się o nich w starości, ponieważ oszczędzanie pieniędzy jest niemożliwe w biednych krajach. W takim kontekście faryzeusze uczyli, że człowiek, który przekazał swoje pieniądze Bogu, nie był zobowiązany do pomocy swoim rodzicom. (Możemy tylko się zastanawiać czy „dawanie Bogu” było tym samym co „dawanie faryzeuszom”.) Tak więc unieważnili przykazanie Boże przez swoją tradycję.

Gdy przywódcy kościoła dziś uczą, „głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi” (15:9), w podobny sposób ujawnia to, że ich serca są daleko od Boga, jak powiedział Jezus (15:8). Miłość do Boga owocuje miłością do Jego Słowa i ani tradycja, ani „nowe objawienia” czy pop-psychologia (która rozkochała w sobie ogromną część kościoła) nie są w żaden sposób atrakcyjne dla tego, kto kocha Boga. Są one w rzeczywistości dla niego odpychające, ponieważ obrażają Tego, którego tak bardzo kocha.

Współcześni faryzeusze, podobnie jak ich starożytni odpowiednicy, są często uczepieni swoich małych zwyczajów, ignorując to, co rzeczywiście ważne i szybko oddzielają się od każdego, kto nie jest obsesyjnie ogarnięty tym samym co oni. Podczas gdy tłumy głodują a miliony oczekują na usłyszenie ewangelii po raz pierwszy, odkryjesz, że oni szydzą tych, którzy nie podpisują się pod ich dziwacznością. Czytaliśmy dziś, że w czasach Jezusa wielką troską faryzeuszy i uczonych w Piśmie było to, że Jego uczniowie zanieczyszczali siebie, jedząc nie umytymi rękoma, czyli nie postępowali według zasady, której nie ma wśród Dziesięciu Przykazań!

Syrofenicjanka, która przyszła do Jezusa prosić o uzdrowienie swojej córki opanowanej przez demona, była potomkiem Kananitów, których Bóg nakazał Izraelitom w czasach Jozuego wybić i to ze sprawiedliwej przyczyny. Mieli oni reputację bałwochwalców, składających ofiary z dzieci, znani byli ogromnej seksualnej perwersji i twardego serca, co stawiało ich poza zbawieniem. Z taką spuścizną było całkiem prawdopodobne, że potomkowie tych, którzy przetrwali, nie byli wzorami cnót, a sposób w jaki Jezus traktował ją zdaje się to potwierdzać. Wielu ma problem z potraktowaniem tej kobiety, lecz nie zapominajmy, że Nowy Testament ogłasza, że „oczy Pana zwrócone są na sprawiedliwych, a uszy jego ku prośbie ich, lecz oblicze Pańskie jest przeciwko tym, którzy czynią zło” (1 Ptr. 3:12). Jezus był Bogiem i odegrał swoją rolę doskonale. Zignorował początkowe wołanie Syrofenicjanki, jak Bóg ignoruje modlitwy zatwardziałych grzeszników.

To, czego czytelnicy nie dostrzegają to ogromna zmiana jakiej ta kobieta doznała, gdy domagała się uwolnienie swej córki. Co mówiło jej to, gdy Jezus początkowo ignorował ją całkowicie, nawet gdy stale krzyczała za Nim? Gdy Jego uczniowie poprosili, aby ją odesłał, On ogłosił, że został posłany tylko do zgubionych owiec Izraela, co jest kolejnym komentarzem dotyczącym jej niegodnego stanu. Przyszła do Niego i skłoniła się przed Nim. Powiedział w kilku słowach, że była wstrętnym psem! Nie dyskutowała z Nim, lecz błagała o okruszyny, wyznając Go, jak swego mistrza. Dopiero wtedy Jezus odpowiedział na jej prośbę i pochwalił ją za wielką wiarę. Doznała upokorzenia i pokutowała. (Napisałem więcej na ten tematu TUTAJ.)

Nauczmy się na podstawie tej historii o Jezusie pewnej lekcji. Jego Słowo mówi nam: „Pan daleki jest od bezbożnych, lecz wysłuchuje modlitwy sprawiedliwych” (Przyp. 15:29). Apostoł Jan napisał podobnie: „I otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem Jego„(1 Jn 3:22; patrz również Przyp.. 28:9; Ps. 66:18). Istnieje niezaprzeczalny związek między świętością a wysłuchanymi modlitwami.

Po raz drugi w Ewangelii Mateusza czytamy o Jezusie karmiącym tysiące głodnych ludzi. Zwróć uwagę na to, że byli głodni nie tylko fizycznie, lecz również duchowo. Bóg zaspokaja potrzeby tych, którzy Go szukają.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_20.01.09 Mat.14

HeavenWordDaily

David Servnat

Kolejny raz zło zatriumfowało nad dobrem. Herodiadzie, która rozwiodła się z bratem Heroda, aby wyjść za mąż za niego, udało się dzięki pięknie tańczącej córce uciszyć Jana, posyłając do niego kata, który ściął mu głowę. Gdy Jezus, przyjaciel, krewny, towarzysz w służbie Jana dowiedział się o tym tragicznym wydarzeniu, „oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pusta, na osobność” (14:13). Jeśli dobrze to odczytuję to Jezus został emocjonalnie dotknięty i zareagował emocjonalnie potrzebą bycia w samotności. Zastanawiam się, czy Jezus dziwił się temu, dlaczego Jego wszechmocny Ojciec nie zapobiegł męczeńskiej śmierci Jana. Dlaczego, pytamy ponownie, źli ludzie odnieśli zwycięstwo, podczas gdy On mógł ich zatrzymać? Czy gdyby życie Jana zastało zachowane to nie przyprowadziłby do pokuty jeszcze więcej ludzi?

Myślę, że to całkiem możliwe, że Jezus, który oczywiście odarł Siebie samego z wszechwiedzy, gdy przyjął ludzkie ciało, i który był kuszony w każdy możliwy sposób (Hebr. 4:15), nie miał odpowiedzi na takie pytania, podobnie jak my nie mamy na wiele podobnych. Być może mógł tylko ufać, tak jak my musimy czasami.

Jedna z najlepszych rad jakie kiedykolwiek słyszałem jest taka: Gdy spotkasz się z czymś czego nie rozumiesz, wróć do tego, co rozumiesz. Nie może stać się nic takiego, co zmieniłoby fakt, że Jezus umarł za nas. Nic nie może nas oddzielić od miłości Bożej (Rzm. 8:39).

Wycofanie się w samotność Jezusa było bardzo krótkie, ponieważ od razu trafił na „wielkie tłumy„, które zeszły się z okolicznych miast, oczekując na Niego na pustych miejscach wzdłuż brzegu. Pan „zlitował się nad nimi i uzdrowił chorych spośród nich” (14:14). Gdybyś był chory i był pośród tego tłumu, Jezus zlitowałby się nad tobą i uzdrowił cię. Gdyby uzdrowił cie 2000 lat temu, dlaczego nie miałby cię uzdrowić teraz? Czy Jego współczucie i moc zanikły? Nie! Miej wiarę! (i patrz na tą samą lekcję w 14:34-36).

Jezus, mówiąc o wierze, oczekiwał jej do Swoich uczniów i dziś czytamy klasyczną historię wiary. Z pewnością Bóg Ojciec wiedział, że przeciwne wiatry będą tego wieczora bardzo silne na Morzu Galilejskim, i że uczniowie będą starali się przedostać na drugą stronę, lecz nie zapobiegł ich ciężkiej próbie. Problemy mogą przyjść, gdy jesteśmy w centrum Bożej doskonałej woli. Stanowią one sposobność do ufania Bogu i wytrwania. Jezus posłał dwunastu uczniów w drogę przed wieczorem (14:22-23), po czym przyszedł do nich idąc po wodzie „około czwartej straży nocnej” (14:25), między 3-6 rano. Najwyraźniej zostawił ich w tej trudnej sytuacji, aby wiosłowali pod wiatr przez kilka godzin. W końcu przyszedł do nich, idąc po wodzie; rzeczywiście bardzo niezwykły widok.

Nigdy nie mogłem zrozumieć logiki Piotr, gdy powiedział: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie” (14:28). Równie dobrze jak Jezus mógł mu to powiedzieć jakiś duch! Na szczęście był to Jezus i Piotr ruszył idąc po wodzie – dopóki się nie rozejrzał wokół i zwątpił. Pamiętajmy, że Jezus nie powiedział Piotrowi: „Przejdź część drogi i toń!” Nie, wyraźnie było wolą Jezusa, aby Piotr przeszedł po powierzchni wody. Nikt nie może upierać się przy tym, że to nie zwątpienie Piotra było przyczyną jego tonięcia. Zastanawiam się, jaka byłaby reakcja Jezusa, już w łodzi, gdyby Piotr powiedział do pozostałych uczniów: „Najwyraźniej było to wolą Bożą, aby przeszedł po wodzie tylko taki kawałek”?

To dobra lekcja dla nas: Boża wola nie zawsze dzieje się poza naszą wiarą. Nie powinniśmy obwiniać Boga za nasze niepowodzenia, które w rzeczywistości wynikają z naszych własnych wątpliwości. Ufajmy mu więc i trwajmy w tym zaufaniu. Tak bardzo cieszę się, że nawet wtedy, gdy wątpimy, Boże miłosierdzie jest blisko, aby nas ratować, tak jak to było z Piotrem.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

topod

DS_19.01.08 Mat.13

HeavenWordDaily

David Servnat

Jakże jesteśmy błogosławieni mogąc na podstawie przypowieści Jezusa zrozumieć nieco z „tajemnic królestwa niebios” (13:11). Niestety, tajemnice, które On ujawnił nadal pozostają tajemnicami dla dwóch rodzajów ludzi – tych, którzy Mu nie wierzą (13:11-15) oraz, co bardziej tragiczne, dla tych, którzy wyznają, że wierzą w Niego, lecz odrzucają Jego proste nauczanie. Spośród tych ostatnich wielu to nauczyciele i teolodzy.

W przypowieści o siewcy Jezus tak wyraźnie ujawnił, że ziemia oznacza stan ludzkiego serca, który decyduje o tym, czy ktoś będzie zbawiony czy nie, a jednak niektórzy teolodzy chcą, abyśmy wierzyli, że Bóg suwerennie już przeznaczył na zbawienie lub potępienie każdą jednostkę ludzką. W tej samej przypowieści Jezus ujawnił również, że można doświadczyć nowego życia, zacząć wzrastać, lecz ostatecznie przestać wierzyć i umrzeć – co jest symbolizowane przez rośliny, które wyrastają i giną – a niektórzy teolodzy chcą, abyśmy wierzyli, że zbawienia nie można stracić, gdy już raz zostało zdobyte. Jezus wyjaśnił jeszcze jedną rzeczy w tej przypowieści, a mianowicie to, że owoce zawsze towarzyszą prawdziwej wierze, a jednak są tacy, którzy twierdzą, że można wierzyć w Jezusa i być całkowicie nieodróżnialnym od tych, którzy w Niego nie wierzą!

Ci spośród nas, którzy rzeczywiście wierzą w to, co Jezus powiedział w przypowieści o siewcy i glebie, muszą strzec swych serc, gdy pojawiają się prześladowania i ucisk, oraz strzec przed „troskami o byt i ułudą bogactwa” (13:22), wiedząc, że te rzeczy mogą nas okraść z wiary i owocowania, i spowodować nasze odpadnięcie. Co do „ułudy bogactwa„, Paweł napisał do Tymoteusza, że „niektórzy, ulegając jej [miłości do pieniądza] zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia” (1 Tym. 6:10).

Przypowieść o zbożu i chwastach jest kolejną, która również często jest błędnie interpretowana. Słyszałem raz kaznodzieję, który nauczał, że podobnie jak pszenica i kąkol są nierozróżnialne, tak wierzący i niewierzący są często nie do odróżnienia, więc powinniśmy pozostawić osąd Bogu, który rozdzieli ich na końcu.

Niemniej zwróć uwagę, że gdy tylko „zboże podrosło i wydało owoc wtedy pokazał się i kąkol” (13:26). Była wyraźna różnica między nimi – tylko zboże wydało owoc. Z tego powodu, apostoł Jan napisał: „Po tym poznaje się dzieci Boże i dzieci diabelskie. Kto nie postępuje sprawiedliwie, nie jest z Boga, jak też ten, kto nie miłuje brata swego” (1 Jn 3:10).

Z obu przypowieści o skarbie na polu i perle wielkiej wartości uczymy się tego, że prawdziwi wierzący są gotowi zapłacić wysoką cenę za zdobycie królestwa, ponieważ wiedzą o jego niezmiernej wartości. Podczas, gdy inni mogą szydzić z naszego kosztownego oddania – podobnie jak śmialiby się z człowieka, który sprzedaje wszystko, aby kupić „przecenione pole” – tak w końcu poznają, że rzeczywiście podjęliśmy dobrą decyzję. Posiadamy mądrość i skarb, które są ukryte przed niewierzącymi.

Gdy interpretujemy jakiekolwiek przypowieści Jezusa, musimy pamiętać o tym, że są to metafory, to jest porównania dwóch zasadniczo niepodobnych rzeczy, lecz mających pewne wspólne cechy. Jeśli będziemy starali się nadać duchowe znaczenie każdemu szczegółowi każdej przypowieści, to stajemy się podatni na błąd. Na przykład, gdy czytamy przypowieść o sieci to bezpiecznie jest wnioskować, że istnieje coś takiego jak oddzielenie sprawiedliwych od złych, że aniołowie będą w to jakoś zaangażowani i że źli ludzie będą wrzuceni do piekła. Byłoby jednak błędem sądzić, że sąd ostateczny będzie miał miejsce na brzegu czy też, że sprawiedliwi zostaną umieszczeni w jakichś zbiornikach jak ryby! Nie szukaj tajemnych duchowych prawd w nieznaczących szczegółach przypowieści Jezusa!

Ostatecznie, zwróć uwag na to, że ludzie symbolizowani w dzisiejszej końcowej przypowieści przez ryby, zostali osądzeni według ich zachowania: byli albo sprawiedliwi, albo źli. Czy to zaprzecza zabawieniu z wiary? Nie, ponieważ prawdziwi wierzący pokutują ze swych złych dróg i żyją sprawiedliwie.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

поисковая оптимизация и продвижение сайтов в интернете

DS_16.01.08 Mat.12

HeavenWordDaily

David Servnat

Jezus zrobił coś, czego Faryzeusze nie zrobiliby, zbierając w sabat nieco ziarna do jedzenia. Nie miał niższych standardów od nich, a raczej lepsze zrozumienie tego, czym rzeczywiście było Jego Prawo. Tak bardzo cieszę się z tej historii, ponieważ przypomina nam ona, że przykazania Boże mają solidne przyczyny, i że Bogiem kieruje miłość. Generalnie, religijni ludzie nie rozumieją tego i są podatni na błędną interpretację Bożych wymagań, obciążając ludzi tym, czego Bóg im nigdy do noszenia nie zamierzał dawać.

Mateusz naświetlił w oczywisty sposób tą słabość faryzeuszy, łącząc dwa zdarzenia razem: Jezusa pracującego i uzdrawiającego w Sabat pod ich krytycznym okiem. Znaleźli przewinę, podobnie jak robili to z wielu innymi, którzy przekroczyli ich wykrzywioną wersje Bożych przykazań, i „potępiali niewinnych„, jak powiedział Jezus. Nie zrobili by tego, gdyby rozumieli właściwie słowa proroka Ozeasz: „miłosierdzia chcę, a nie ofiary i poznania Boga, a nie całopaleń” (Oz. 6:6). Faryzeusze, podobnie jak wielu współcześnie wyznających chrześcijaństwo, skupili się na drugorzędnych rzeczach ignorując to, co było rzeczywiście ważne i wyliczone przez Jezusa jako „współczucie/miłosierdzie” i „poznanie Boga”. Przypominają mi się słowa Boga wypowiedziane przez proroka Jeremiasza w 22:15-16: „Twój ojciec …. sądził sprawę ubogiego i biednego, i wtedy było dobrze. Czy nie na tym polega to, że się mnie zna? – mówi Pan„. Uczynki Jezusa dokonane w sabat zaspakajały ludzką potrzebę – pożywienia i zdrowia.

Bądź dziś zachęcony, jeśli potrzebujesz uzdrowienia. Czytamy w 12:15, że: „szło za Nim wielu i uzdrowił wszystkich„. Gdybyś tam wtedy był, zostałbyś uzdrowiony. Nie byłoby rozsądne sprzeczać się z tym. Dlaczego więc miałby Jezus uzdrowić ciebie wtedy, a nie teraz? Uwierz w to!

Dziś czytamy jedną prostą, krótką analogię przekazaną przez Jezusa – mającą na celu pomóc faryzeuszom zrozumieć to, że On wypędzał demony mocą większą niż moc Szatana – która rozpowszechniła się we współczesnej praktyce bez jakiejkolwiek biblijnej podstawy. Jak często słyszymy, że ludzie „prowadzą duchową walkę związując mocarza”; zwrot, który rzekomo unieszkodliwia złe duchy w atmosferze. Taka praktyka nigdy nie została wymieniona ani nawet nie przypomina niczego, co znajdujemy w Księdze Dziejów Apostolskich, czy w listach, a jednak jest dziś promowana na całym świecie jako istotne duchowe doświadczenie. Można się zastanawiać, dlaczego inne z analogii Jezusa z 12 rozdziału Ewangelii Mateusza nie stały się równie popularne. Dlaczego nigdy nie słyszymy czegoś takiego: „Wyciągam tę owcę z dołu w dzień sabatu w imieniu Jezusa!” czy „Dzielę to miasto, aby nie mogło się ostać w imieniu Jezusa!”? Takie deklaracje miałyby taki sam sens (i zrobiłyby tyle samo dobrego) co powiedzenie: „Związuję mocarza nad Cincinnati!”

Co to znaczy bluźnić Duchowi Świętemu? Rozważając ten tekst, wydawałoby się logiczne dojść do wniosku, że ci, którzy przeżyli cuda z mocy Ducha Świętego i nazwali je dziełami Szatana są winni tego niewybaczalnego grzechu. Nie ma dostępnej łaski dla tych, których serca stały się tak twarde. Przypadkowo, idea nieprzebaczalnego grzechu ujawnia upadek tych, którzy wierzą, że ostatecznie wszyscy, bez względu na to jak będą źli, zostaną zbawieni. Jest to znane jako teologia uniwersalizmu. Czego możemy się spodziewać, gdy staniemy przed Jezusem? Dzisiejsze czytanie daje nam na to pewien pogląd. Ponieważ nasze słowa ujawniają nasz charakter, będziemy zdawać sprawę z każdego nieuważnie wypowiedzianego słowa (12:36). To ponownie przypomina nam o tym, że choć jesteśmy zbawieni przez wiarę (Ef. 2:8), zbawcza wiara zmienia nasze zachowanie, a mówiąc bardziej szczegółowo: jest wyraźna różnica między mową niewierzących i wierzących, tak duża, że czyjaś mowa może być właściwym kryterium tego, czy Bóg osądzi nas jako godnych królestwa, czy piekła. To jest głęboka prawda, lecz tylko podkreśla fakt, że prawdziwa rodzina Jezusa to ci, którzy wykonują wolę Jego niebieskiego Ojca (12:50). Nie można było tego przedstawić wyraźniej.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка