Bezprawie jest agresywne, zło mnoży się, świat, ciało i zło pleni się. Co powinni robić ludzie Boży?
Mnóstwo ludzi, którzy zwą siebie samych chrześcijanami, nie zgadza się z odpowiedzią Pisma na to pytanie.
W większości przypadków agresja przyjmuje bardzo specyficzne formy. Nowe zarządzenia władz miejskich dyskryminujące kościoły i uniemożliwiające posługę. Perwersja seksualna, jest akceptowana a lokalne władze naciskają, aby to było nauczane w szkołach jako norma. Przyzwoity człowiek na publicznym miejscu, zachowujący tradycyjne wartości staje się celem ataku złych ludzi i szkalowany. Lista nie ma końca.
Wielu nazywających siebie uczniami Jezusa Chrystusa powiada: „Organizujmy się! Konfrontujmy! Żadnych Miłych Panów! Podejmijmy walkę z przeciwnikiem!” „Pokażmy im, że potrafimy być równie wredni jak oni!” „Mamy po swojej stronie moc Bożą!”
„W końcu – powiedzą – Jezus wziął powróz i oczyścił świątynię!” „Eliasz stanął na Górze Karmel przeciwko prorokom Baala”.
Gdy Boży ludzie zaczynają wyzywać po nazwisku, atakując słownie i korzystając z metod tego świata, ostatecznie ktoś weźmie broń i ruszy nawołując innych. W ciągu ostatnich lat mieliśmy w ruch pro-life do czynienia z ekstremistami, którzy strzelali do klinik aborcyjnych i zabijali lekarzy.
Nie patrz na odpowiedzi typu: „Ani ty, ani ja nie jesteśmy Jezusem” i „Nie jesteśmy też starotestamentowymi prorokami”.
Pan nie posłał nas, abyśmy takie rzeczy czynili.
Świętemu Bogu, który nas wezwał, nie o to chodziło, abyśmy walczyli z przeciwnikiem na jego warunkach .
Pismo nazywa odkupionych przez Boga nowym stworzeniem, świątyniami zamieszkiwanymi przez wzbudzonego z martwych Zbawiciela, misjonarzami, posłanymi po to, aby czynić uczniów spośród wszystkich narodów (Mt 28:18-20). Naszym obowiązkiem jest okazywać „owoce Ducha: miłość, radość, pokój, cierpliwość, łagodność, dobroć, wierność, pokorę, wstrzemięźliwość” (Ga 5:22-23). Nie walczymy cielesnymi sposobami, lecz „oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej” (1Kor 10:4).
Zostaliśmy wysłani do bitwy, to pewne, lecz zupełnie innego rodzaju i wyposażeni w broń o innym charakterze. Chodzi o miłość, pokorę, ofiarność, dawanie, czynienie dobra, modlitwę, Słowo, służbę i wiarę. Innymi słowy: podobieństwo do Chrystusa.
Marcin Luter zwykł to nazywać „mocą lewicy Bożej”. Moc prawicy, wskazywał, to pięść, osąd, surowość, miażdżenie odszczepieńców. Moc prawicy pojawiła się, gdy Bóg zniszczył Sodomę i Gomorę, gdy Samson zburzył świątynię filistyńską. Moc lewicy Bożej jest widoczna na Krzyżu.
Przyjrzyj się, co zrobił Jezus…
„Na to bowiem powołani jesteście, gdyż i Chrystus cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w jego ślady; On grzechu nie popełnił ani nie znaleziono zdrady w ustach jego; On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi; On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, …” (1Ptr 2:21 in.).
W ten sposób Jezus stoczył bitwę ze złem. W czasie, gdy kaci wykonywali swą nikczemną pracę, Jezus modlił się: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Lu 23:34).
W Piśmie krzyż jest nazwany „mocą Bożą” (1Kor 2).
W ostatnim liście apostoła Pawła, po napisaniu którego wkrótce został ścięty za wiarę w Jezusa, zapisuje tym, którzy mają służyć Chrystusowi, swą główną życiową zasadę.
Oto w jaki sposób Paweł pisze o walce ze złem: „A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych” (2Tym 2:24-25
Nie wolno być swarliwym/napastliwym, lecz dobrym dla wszystkich, zdolnym do nauczania, cierpliwym.
Zdumiewające, nie sądzicie?
Łagodnie odpowiadający tym, którzy się sprzeciwiają!
Jak Jezus na krzyżu.
A oto jak, między innymi, to czynił. Gdy głosił w Efezie, ludzie, którzy nawracali się do Chrystusa, niszczyli swoje bałwany w takich ilościach, że złotnikom groziło bezrobocie. Świat tego biznesu zdenerwował się na ewangelistów i pobudził do działania tłum. Wśród tych gwałtownych zamieszek, pojawił się urzędnik miejski: „Gdy zaś pisarz miejski uspokoił tłum, rzekł: Mężowie efescy, któż z ludzi nie wie, że miasto Efez jest stróżem świątyni wielkiej Artemidy i posągu, który spadł z nieba? Skoro więc temu zaprzeczyć nie można, powinniście się uspokoić i niczego pochopnie nie czynić. Przywiedliście tu bowiem tych mężów, którzy nie są ani świętokradcami, ani bluźniercami naszej bogini” (Dz 19:35-37).
Nie przegap tego: przez dwa lata solidnej ewangelizacji, osobistego świadczenia, przebudzenia oraz biblijnych studiów w tym mieście, które było oddane bałwochwalstwu, Paweł, ani jego ludzie, nie wspomnieli ani jednego razu Diany (łac. odpowiednik – przyp.tłum.). Gdyby coś takiego miało miejsce to przeciwnicy wykorzystali by to natychmiast przeciwko nim.
Nawet przeciwnicy przyznali, że ani razu nie słyszeli od nich niczego przeciwko Dianie.
Mieli coś większego do ugrania.
Dla kościoła, najlepszym sposobem na pozbycie się fałszywych bożków jest robić to, co do niego należy:
– żadnych sporów, nieuprzejmości, gniewu,
– miłość, radość, pokój i zwycięstwo,
– dzielenie się ewangelią ze wszystkimi, którzy chcą słuchać.
Oczywiście, nie jest to ani ekscytujące, ani tak zabawne dla ciała, a spowoduje, że ci niedojrzali i cieleśni będą oskarżać o tchórzostwo i strach. Mylą się. Wyłącznie ci najsilniejsi mogą nastawić drugi policzek. Wyłącznie mocni mogą z miłością robić coś dla swoich wrogów. Tylko siłacze potrafią trzymać zamknięte usta, gdy opozycja atakuje i mówi ohydne rzeczy.
Chrześcijaństwo nie jest dla ludzi słabego serca.
Nigdy nie było i nie jest obecnie.