„Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli; . . . Lecz nie tak jak z upadkiem ma się sprawa z łaską; albowiem jeśli przez upadek jednego człowieka umarło wielu, to daleko obfitsza okazała się dla wielu łaska Boża i dar przez łaskę jednego człowieka, Jezusa Chrystusa” (Rzm 5:12, 15).
Gdzie był Bóg 11 września 2001 roku? Niezliczona ilość ludzi zadawała to pytanie od owego dnia. To samo pytanie pojawia się za każdym razem, gdy zdarzy się jakaś tragedia czy to w narodowej, czy w prywatnej skali. O ile dobrze pamiętam wtedy zginęło 3000 ludzi. 7 grudnia 1941 roku, w Pearl Harbor, ilość śmiertelnych ofiar wyniosła ponad 2400. Gdzie był Bóg, gdy ta rzeź miała miejsce?
11 lipca 1992 roku, straciliśmy nasza najstarszą córkę, Brendę. Zostawiła troje dzieci i kochającą ją rodzinę. Gdzie był Bóg, gdy ta osobista tragedia przygniotła kilka istnień ludzkich?
Pozwólcie, że spróbuję odpowiedzieć. To z powodu grzechu tragedia śmierci weszła na ten świat. Bóg nie spowodował tego – zrobił to grzech naszych pierwszych rodziców. Bóg zawsze był blisko, aby słuchać płaczu serca tych, którzy wołali do Niego. Ci, którzy w tych tragicznych chwilach znali Jezusa, jako swego osobistego Zbawiciela, natychmiast udawali się w Jego oczekujące ramiona. Przykro to powiedzieć, lecz ci, którzy Go nie znali odchodzili na
wieczną zgubę. Nie jestem w stanie wyłożyć tego jaśniej.
Bóg tak bardzo nas kocha, że posłał na ten świat Jezusa, Swego własnego drogiego Syna, po to, aby zaoferować zbawienie wszystkim, którzy przyjdą do Niego. W Księdze Dziejów Apostolskich 7:54-59 czytamy historię ukamienowania na śmierć Szczepana. Wobec tej śmierci Pan rozdzielił niebiosa i Szczepan zobaczył oczekującego go Jezusa. Gdzie jest Jezus w czasie tych straszliwych tragedii? Stojąc z otwartymi ramionami wita Swych wierzących w ich nowym domu!
Wiele błogosławieństw, Drogie Serca. Zbliżcie się dziś do Boga, zaufajcie Mu całkowicie i bądźcie błogosławieństwem!
– – – Pastor Cecil