James Ryle
“Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mat. 5:16).
Na jedną z moich pierwszych wypraw jako kaznodzieja udałem się z żoną, Belindą, do Anglii a następnie na Morze Północne do Dani. Zatrzymaliśmy się w ośrodku wypoczynkowym w pobliżu Zwolle, wraz z kilkuset osobową grupą miejscowych, którzy zebrali się na tą konferencję. Trwało to cały tydzień, ale ja miałem mówić dopiero w piątek wieczorem. Kiedy wyszedłem, opowiedziałem moje świadectwo o tym, jak znalazłem się w więzieniu, który budował mój ojciec. Widoczne było, że wiele osób zostało poruszonych, gdy Pan usługiwał tej nocy. Na następny dzień, gdy rano zebraliśmy się przed autobusem w drogę do portu lotniczego, parę osób przybyło, aby zgotować nam ciepłe pożegnanie i okazać uznanie dla naszej służby. Podszedł do mnie jeden mężczyzna o twarzy zmarszczonej i zniszczonej życiowymi zdarzeniami, skórę miał miękką, oczy niebieskie jak holenderskie niebo i pełne łez.
– Muszę cię prosić o przebaczenie. – powiedział patrząc mi prosto w oczy.
– Dlaczego? – zapytałem szczerze zdumiony.
– Przez cały tydzień obserwowałem cię, jak chodzisz po ośrodku, uśmiechając się i śmiejąc taki beztroski. Osądziłem cię w sercu, myśląc: kimże ten chłopak jest, że miałby tu przyjeżdżać i mówić nam, jak mamy żyć. Byłem pewien, że nigdy nie przeżyłeś dnia smutku w życiu. Myślałem: urodzony w dobrej rodzinie, wychowany w domu pełnym miłości. Ale wczoraj wieczorem poznałem twoją historię i zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo się myliłem.
W tym momencie oczy napełniły się mu łzami. Chciałem, aby wiedział, że nie mam nic przeciwko niemu, ale jeszcze miał coś do powiedzenia:
– Uderzyło mnie to, – powiedział. – że Bóg Był dobrym Ojcem dla ciebie, a to wyjaśnia dlaczego jesteś taki szczęśliwy. Teraz ja chcę, aby On był również moim Ojcem.
Jezus powiedział: „Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”. Możemy żyć w taki sposób, że królowie tego świata będą pytać: „Czyim synem on jest?” A my możemy odpowiadać bez zająknięcia: „O, zobaczcie sami jak wielką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy!”.
Tak, jestem potomkiem Bert Eugene Ryle, skazanego rabusia i spawacza krat więziennych, lecz on nie był moim ojcem. Nie mógł nim być, bo nigdy go nie było. Tak, rzeczywiście, miałem w tamtych latach kilku „tatusiów” – ojczyma, dziwaczny zbiór internatowych rodziców, strażnika więziennego, a następnie kilku pastorów, którzy wzięli mnie pod swoje skrzydła. Niektórzy byli lepsi inni gorsi, a niektórzy całkowicie pozbawieni kręgosłupa. Pomimo tego wszystkiego tak naprawdę miałem tylko jednego Ojca – niebiańskiego pod każdym względem.
– – – – – – – – – – – — – –
(Excerpt from Released from the Prison My Father Built, pg.87, James Ryle) Get Your Copy Today!