J 6:44.
NIKT NIE MOŻE PRZYJŚĆ DO MNIE, JEŻELI GO NIE POCIĄGNIE OJCIEC, KTÓRY MNIE POSŁAŁ, A JA GO WSKRZESZĘ W DNIU OSTATECZNYM.
Ewangelia przedstawia nam dwóch ludzi, bogatego młodzieńca i przełożonego nad celnikami Zacheusza. Obaj byli bogaci i do pewnego momentu mieli wiele cech wspólnych ale przyszedł czas, że ich drogi rozchodzą się. Zacheusz nie został, tak jak bogaty młodzieniec, poruszony przez sumienie lecz był pod wpływem Boga Ojca dlatego szukał Jezusa. Kiedy człowiek daje się pociągnąć przez Ojca, wówczas przychodzi Pan Jezus, jak to się stało w życiu Zacheusza, aby dokończyć rozpoczęte dzieło zbawienia. Zacheusz po spotkaniu Pana Jezusa wszedł na nową drogę życia, na którą nie mógł zabrać swojej natury i ducha tego świata. Zrezygnował z własnej drogi i bogactwa jakie posiadał. Natomiast bogaty młodzieniec nie chciał zrezygnować ze swojego majątku. W historii o Zacheuszu Duch Święty ukazuje dzieło łaski, a w historii o bogatym młodzieńcu próbę naturalnego usposobienia. Koniec tych dwóch działań jest tak różny, jak różne są drogi tych dwóch ludzi. Zacheusz złożył swój majątek u stóp Pana Jezusa, młodzieniec odszedł tak jak przyszedł ze swoim bogactwem i z pustym zasmuconym sercem, którego bogactwa tego świata nie są w stanie zaspokoić.
Życzę błogosławionego dnia.