„A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę” (2Kor. 9:8).
Tak więc zawziąłem się kiedyś w modlitwie, dawne, dawno w odległej galaktyce, i narzekałem Panu na te wersy Pisma. „Czy to rzeczywiście prawda?” pytałem Go z tonem impertynencji w głosie. „Jeśli to prawda, to dlaczego nigdzie nie widzę żadnych dowodów na to? Nie znam nikogo kto by tak żył; nie ma ani jednego pastora, kościoła czy osoby, nikogo wśród moich znajomych, kto jest błogosławiony, kto mógłby błogosławić innych. Tak naprawdę, to jedyni ludzi, których znam, a którzy w ogóle mieli jakieś pieniądze, mieli je zanim zostali chrześcijanami i jakoś udało im się je przemycić, gdy uwierzyli!” Kiedyś, gdy jeszcze byłem mały, w naszym kościele pewien starszy kaznodzieja powiedział nam, abyśmy wszyscy spojrzeli w górę. Potem powiedział: „A teraz spluńcie!”, co wywołało u wszystkich śmiech. Wtedy usłyszeliśmy: „To co człowiek plunie przeciw niebu, spadnie mu na twarz”. Ups. Miał rację.
Dokładnie tak się stało, gdy skończyłem moją „modlitwę” narzekania. Nagle zdałem sobie sprawę z tego, jak głupi byłem i jak bardzo myliłem się. Wtedy Pan zaczął mówić do mnie na temat pewnych spraw w moim sercu, które tak faktycznie uniemożliwiały mi usłyszenie tej prawdy, a co dopiero wiarę w nią. Najpierw pokazał mi, że moje reakcje na błazeństwa teleewangelistów zbierających pieniądze spowodowały, że dosłownie stanąłem po przeciwnej skrajnej stronie, aby nikt nawet nie pomyślał, że jestem podobny do któregoś z nich. Problemem było to, że o ile oni bez przerwy mówili o pieniądzach, ja nigdy o nich nie mówiłem.
Nigdy nie studiowałem tego, co Biblia mówi o pieniądzach, a z pewnością nigdy nie głosiłem w moim kościele. Wynik był taki, że okradałem Boży lud z prawdy, które mogła uwolnić ich do dążenia do największego Bożego błogosławieństwa w ich życiu; i okradałem samego siebie z tego samego.
Stało się to dla mnie punktem zwrotnym, a Pan łaskawie zaczął uczyć mnie tego, czego przedtem nie byłem w stanie zobaczyć. Działo się to niemal 20 lat temu, i teraz wiem już bez żadnych wątpliwości: „A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę”
Pan pokazał mi tą prawdę i dał mi wybór. Jutro pokażę wam jak to prawda.