Tłum: B.M.
Kiedy tragedia uderza, jak to było w zeszłym tygodniu w Connecticut, a tobie braknie słów podczas modlitwy, to OK.
Niektórzy członkowie mojego kościoła zebrali się blisko ołtarza w niedzielę do modlitwy za osoby dotknięte przez niedawną masakrę w tej szkole. Nasz pastor posiadał listę ofiar i poprosił, żebyśmy wymienili każdą rodzinę z nazwiska.
Nie było łatwo czytać tę listę. Byli na niej Daniel Barden, lat 7; Charlotte Bacon, 6; Olivia Engel, 6; Chase Kowalski 7, a Pinto Jack, 6. Łącznie 20 dzieci zginęło w strzelaninie plus sześcioro dorosłych, w tym Victoria Soto, odważna nauczycielka pierwszej klasy, która zebrała swoich uczniów w szafie, kiedy bandyta wszedł do jej sali. Miała 27 lat. Była w tym samym wieku, co moja najstarsza córka.
Niektórzy ludzie w moim kościele odczuli, że to zbyt trudne, aby modlić się na głos. To zrozumiałe. Ale jak właściwie się modlić, gdy tragedia uderza z taką siłą?
Jak możemy podjąć modlitwę za rodziny chłopców i dziewcząt, którzy zostali przeszyci kulami w swojej podmiejskiej szkole? Jak mamy wrócić do normalnego trybu życia, gdy wydaje się, że wszystko, co niewinne w naszym narodzie zostało zniszczone?
Formuły modlitewne po prostu nie działają w takich przypadkach. Wierzę, że to nic niewłaściwego czuć się bezradnie w ciężkich chwilach. Ale Bóg przygotował nam ponad naturalne zaopatrzenie.
Rzymian 8:26-27 mówi: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą”.
Jest to jeden z największych cudów naszego nowego życia w Chrystusie. Duch Święty modli się w nas nieustannie, a On zawsze ma doskonałe modlitwy, zwłaszcza, gdy czujemy się bezradni wyartykułować problem lub poprosić o rozwiązanie. Duch modli się doskonałą wolą Bożą. On robi to 24 godziny na dobę. To jest niesamowite!
Często ograniczamy Boga formułami. My charyzmatycy przodujemy w nakazywaniu komuś, jak dokładnie ma się modlić w każdej sytuacji, jak związywać demony, jak łamać przekleństwa, jak sprowadzić pieniądze na nasze konto, i jak rozróżnić strategię wroga kryjącą się za każdym problemem tak, aby natychmiast zniknął. Ale życie nie zawsze toczy się według Sześciu Kroków Prowadzących Do Zwycięskiego Życia (na potwierdzenie tego czytaj Księgę Hioba!) Nie jesteśmy robotami i nie możemy odmawiać zaprogramowanych „wyznań wiary”, gdy znajdziemy się pod presją sytuacji.
To nic złego czuć ból. W porządku jest płakać lub jęczeć bądź siedzieć w ciszy przed Bogiem. A czasem jedną z najbardziej terapeutycznych rzeczy, jaką możemy zrobić, to mówić do Boga w niepojętych językach, których nie rozumiesz. Biblia mówi, że Duch, który nazywany jest „Pocieszycielem” (J 14:16), modli się w nas, nawet, jeśli nasze emocje są surowe a myśli chaotyczne. I On może ożywić nadzieję, gdy znajdujemy się w najbardziej krytycznym momencie życia.
Tragedia w szkole podstawowej w Sandy Hook wydarzyła się zaledwie 11 dni przed świętami Bożego Narodzenia. Jak tylko usłyszałem o strzelaninie przypomniał mi się najczarniejszy rozdział związany z Bożym Narodzeniem, makabryczna scena, która nigdy nie jest przedstawiana na świątecznych kartkach. Po narodzinach Jezusa król Herod wysłał swoich siepaczy do Betlejem by zmasakrowali każdego żydowskiego chłopca w wieku do 2 roku życia, ponieważ bał się przyjścia Mesjasza (Mt 2:16-18).
Pierwsze Boże Narodzenie nie było okazją do świętowania. Tak, byli wspaniali aniołowie, jasna gwiazda, dary, kadzidło i mirra. Ale historia mówi również o rozwścieczonym tyranie, który zmasakrował niewinne dzieci. Anielski chór w Betlejem zmieszał się z niekontrolowanym szlochem matek i ojców, których dzieci zostały zamordowane.
Zło i dobro istnieją obok siebie w tym upadłym świecie. Tak długo, jak jesteśmy po tej stronie wieczności będziemy zaangażowani w duchową wojnę. Dopóki Jezus nie powróci takie tragedie, jak ta w Connecticut będą miały nadal miejsce. Ale naszą największą nadzieją jest to, że dziecko, które urodziło się w żłobie Betlejem wkrótce zetrze szatana pod naszymi stopami i wytrze wszelką łzę z naszych oczu.
W czasie smutku i żalu po tej stracie, zmagając się z bólem i rozczarowaniem, oddaj Bogu swoje niewysłowione jęki i pozwól, żeby uczynił z nich doskonałą modlitwę.
„Formuły modlitewne po prostu nie działają w takich przypadkach. Wierzę, że to nic niewłaściwego czuć się bezradnie w ciężkich chwilach” – myślę, że to już czas najwyższy, żeby nasze formuły przestały działać i żebyśmy poczuli się bezradnie… wystarczająco już namąciliśmy zastępując relację z Bogiem naszą wiedzą, tradycją czy dogmatami… 🙁