Ja związany?!
VanCronkhite David
A to wszystko jest robione w imieniu Jezusa. Wydaje się, że my (no, może tylko ja) czujemy się bezpieczni w tym systemie, który zbudowaliśmy wokół siebie, aby nas chronił, strzegł i określał nas tak, jak nie robiło tego żadne inne pokolenie. Tak naprawdę czcimy to, w czym złożyliśmy nasze zaufanie. Jeśli nasza ufność jest pokładana bardziej w naszych systemach niż w nadnaturalnym, relacyjnym Królestwie Bożym, to czyż nie czcimy czegoś, czy raczej kogoś innego niż Jezus? Ciągle słyszę pytanie: „Dlaczego mam zmienić królestwa, zmienić przymierza? Czy to nie jest to, nad czym pracowaliśmy całkiem sporo? Należę do najlepszego religijnego systemu stworzonego przez człowieka (który wyklucza większość tego świata). Komercja i Amerykański Sen dobrze się o mnie troszczą. (Ups,… mamy największy procent ubóstwa wśród dzieci w rozwiniętym świecie) Rząd, współpracując w zgodzie z tamtymi dwoma, daje nam prawa, które chronią mnie przed moimi sąsiadami”. A jeśli te wspaniałe trzy rzeczy nie wystarczą, to mamy jeszcze przemysł rozrywkowy i edukację tak dokładnie określone, że mogą nas doprowadzić do zdumienia, bezpieczeństwa, spokoju zawsze, gdy tego potrzebujemy. Służba zdrowia dodaje nam do wielu lat, o których nigdy nie marzylibyśmy (choć śmiertelność niemowląt jest większa niż w innych uprzemysłowionych krajach).
Straszna jest chwila, gdy budzisz się rano i zastanawiasz czy jesteś związany czy wolny! Przyglądam się swojemu życiu, sposobowi życia i zastanawiam się, czy zmieniłem Królestwa? Nie, jestem bezpieczny w swojej wierze w zbawienie, dziękuję, lecz komu/czemu naprawdę służę? Co jest dla mnie ważne? Zdumiewa mnie to, jak pomijam i umniejszam rzeczywistość bardzo rewolucyjnego przesłania Jezusa dla Jego ludzi. Przesłanie o Jego Królestwie wydaje się nawet bardziej rewolucyjne teraz, gdy rozpoznaję jak Szatan skutecznie dostał mnie w to, czego Jezus nie zrobiłby – uchwycenie się fałszywego królestwa tego świata i nieświadomego czczenia tego, który go kontroluje.
Nie, Królestwo Boże nie jest tutaj potrzebne. O, tak, wezmę ten pakiet zbawienia, który oferujesz z modlitwą, do nieba, lecz nie potrzebuję tutaj zmiany królestwa. Dlaczego miałbym potrzebować?
Mam najlepsze królestwo na całym świecie! Może, przede wszystkim, nie jest to tak zadziwiające, że tak rzadko pytamy czy ogłaszamy Królestwo w naszych modlitwach o zbawienie. To sprawiało by, że trzeba by było zastanowić się nad tym, któremu królestwu ufamy, w którym żyjemy i w co naprawdę wierzymy (a to jest bolesne bardzo dla mnie).
Zbawienie do nieba w przyszłości wraz z tym systemem teraz jest prawdopodobnie najbardziej skuteczną kampanią kościoła dla pozyskiwania liczbowego wzrostu. Musimy tylko pominąć to, że Jezus bardzo wyraźnie powiedział, jeśli chodzi o Jego cel wobec ziemi: „Muszę głosić dobrą nowinę o Królestwie Bożym, ponieważ na to zostałem posłany”. To było całkowicie centralne dla wszystkiego co robił i mówił, a jednak wydaje się, że my jesteśmy zadowoleni z naszych systemów bardziej niż z badania Jego królestwa. Któregoś dnia możemy zostać sprowadzeni do konfrontacji twarzą w twarz z naszymi systemami i ołosić: „Basta! Dość! Nie będę ci służył już więcej, ponieważ całą moja nadzieję składam w wierze, że jest nowy światowy porządek tuż u drzwi, że jest Królestwo ponad tym matriksem systemów, w które wierzyłem”. Oczywiście, to wymaga wielkiej wiary. No, nie całkiem, wiary dziecięcej.
Pozostawienie królestw tego świata jest trudne do wykonania. Jezus tak powiedział. Trudne jest również, dla mądrych tego świata, lecz, eh, ci biedni. Oni nie widzą nic lepszego niż to, aby wierzyć, że jest lepszy sposób niż to, co systemy ludzkie oferują im w imieniu Jezusa.
Ubodzy w duchu teraz zaczynają dostrzegać to, co widzą biedni, że te systemu są zepsute, że one opierają się na ludzkim zrozumieniu, podczas gdy Królestwo Boże jest nadnaturalnie relacyjne, oparte na fundamencie prawości i sprawiedliwości. Obowiązuje w nim waluta, która zawsze zwycięża. Miłość! Miłość Agape! Ona zwycięża.
Powstrzymaj się zanim skrytykujesz to moje twierdzenie. Przemyśl. Co by się stało, gdybyśmy zdecydowali ogłaszać Królestwo tak, jak robił to Jezus, miłować każdego, kogo spotkamy, zamiast próbować nawracać go do naszej denominacji? Co by było, gdybyśmy tak miłowali nasze żony, nasze dzieci, naszych sąsiadów, pracodawców, szefów, a nawet naszych „członków kościołów”, aby świat mógł zauważyć to i powiedzieć: „taaa,… chcę tego, co wy macie. Chcę być częścią tego, w czymkolwiek wy jesteście”.
Obawiam się, że łatwiej jest złapać kogoś, aby się pomodlił o niebo i iść dalej niż być z nim w jego miejscu bólu i cierpienia, grzechu i niewiary i kochać go ku przemianie w rzeczywistość Królestwa.
Wydaje się, że Miłość jest potrzebna całej ludzkości, aby poznała, że my jesteśmy Jego uczniami, naśladowcami Boga. A Pan mówi, że On wyciąga nas z naszych systemów i tożsamości ku miejscu, gdzie On może nauczyć nas kochać i wierzyć. Jakże to jest zdumiewające! Tak zdumiewające, na prawdę, że ja mogę rzeczywiście nauczyć się chodzić w miłości, przyjmować ją i przekazywać dalej.