Stan Tyra
27 lipca o 07:46 ·
Fundamentalizm zawsze domaga się innego sposobu rozprawienia się tym, co nazywa „grzechem”, niż przebaczenie. Coś lub ktoś musi zostać poświęcony, oskarżony, poprawiony, odrzucony czy odsunięty. W ten sposób stał się religią wykluczenia, ponieważ uważa, że naszym zadaniem jest usuwać i/bądź karać „grzesznika” poprzez wyłączenie lub wieczne piekło. Powinniśmy jednak pamiętać o tym, że zarówno komunizm jak i faszyzm używali tej samej logiki.
Wydaje się, że bardziej jesteśmy gotowi poświęcić cokolwiek czy kogokolwiek niż własne umiłowane ego. Przebaczenie polega na tym, że to właśnie moje własne ego musi umrzeć, moja potrzeba, aby być w porządku, kontrolować i być lepszym. Bardzo niewielu „chrześcijan” chce iść w tym kierunku, choć jest to centralny temat całego nauczania Jezusa.
Będę więc powtarzał coś, co powiedziałem kilka dni temu: dopóki nie będziecie w stanie traktować upadków innych ludzi wyłącznie przy pomocy przebaczenia, nigdy nie zrozumiecie Ewangelii Jezusa Chrystusa.
Kościół nie chce zobaczyć, jak wielkie korzyści odnosi z grzechów innych ludzi, nawet jeśli jest to tylko poczucie satysfakcji, że znajduje się na wyższym moralnie gruncie. Przebaczenie wymaga dostrzeżenia kilku nowych rzeczy. Musisz widzieć Boga w innych, musisz widzieć swój własny brak niewinności i musisz widzieć Boga w nowy sposób i to taki, który nie ma nic wspólnego z „egzekutorem” (wykonawcą wyroku – przyp.tłum.)
28 lipca o 08:31
Jezus jest zarówno medium (środkiem przekazu) jak i czytanym przesłaniem, „drogą, prawdą i życiem”, a to wszystko połączone w jednym ludzkim (Jezus) i duchowym ciele (Chrystus). Jezus NIE był koniecznościa, a raczej czystym darem łaski. „Z Jego pełni wszyscy wzięliśmy, łaskę za łaską…”
Stworzyliśmy i głosimy przesłanie separacji i wyłączenia dlatego, że ufamy bardziej spłacie duchowego długu niż ufamy bezwarunkowej miłości Ojca. Tak więc, krzyż stał się bardziej Boską transakcją niż obrazem łaski, uzdrowienia i przemiany.
Z powodu tej „anty-chrystusowej” świadomości skończyliśmy na Bogu, który wydaje się być równie nieprzebaczający, jak przebaczający, totalnie związany prawem sprawiedliwości, a zupełnie nie wolną wolą, aby kochać wszystkich. Fundamentalizm głosi Syna, który został wysłany, aby rozwiązać problem, zamiast Syna, który objawia serce Ojca.
Taka iluzja wypływa z egoistycznego systemu wierzenia. Teraz już to grzech jest motywacją do odkupienia, a nie miłość, stąd jedyną odpowiedzią będzie oskarżenie, wyłączenie i przemoc. Chrześcijaństwo, które koncentruje się na problemie, grzechu i strachu buduje bardzo niepociągającą i szkodliwą ewangelię, która z pewnością nie jest „dobrą nowiną o wielkiej radości dla WSZYSTKICH ludzi”, lecz raczej tylko dla nielicznych.
Chrześcijaństwo, które nie jest mistyczne (czytaj: ‘doświadczalne’) zawsze stawia bardziej na moralizm, system wierzeń, wnioski i wyjaśnienia, co zaspokaja i odzwierciedla dualistyczny umysł (ego).
Jezus nie przyszedł, aby zmienić nastawienie Boga wobec ciebie, lecz przyszedł zmienić twoje nastawienie do Boga. Nic nie „zmieniło” się na Kalwarii, lecz wszystko zostało objawione tak, abyśmy mogli zmienić nasze myślenie o Bogu i sobie (pokuta). Na szczęście również o innych.
Jezus jest pośrednikiem przymierza miłości i akceptacji, a nie wymaganego rozliczenia czy rozwiązania problemu. Ponownie musimy posłuchać i zareagować na „idźcie i nauczcie się, co to znaczy: miłosierdzia chcę, a nie ofiary” (Mt 9:13). Jeśli wydaje ci się, że to ofiara jest kluczem do Bożej miłości i akceptacji, być może powinieneś zostać prawdziwym terrorystą ( w przeciwieństwie do chrześcijańskiego terrorysty) i woluntariuszem oddziału wysadzających się w powietrze samobójców.
Jezus był jedną ofiarą „raz na zawsze” dane jako dar po to, aby ujawnić kłamstwo i absurdalność tegoż właśnie poglądu i potrzeby samej „ofiarniczej” religii.