Greckie słowo “Koinonia” odnosi się do głębokiego “koleżeństwa”, które pierwsi chrześcijanie mieli ze sobą. Jest to coś,
za czym wielu współczesnych chrześcijan tęskni – i jest to w rzeczywistości istota
“kościelnego życia” w Biblii.#
Greckie słowo “Koinonia” odnosi się do głębokiego
“koleżeństwa”, które pierwsi chrześcijanie mieli ze sobą. Jest to coś,
za czym
wielu współczesnych chrześcijan tęskni – i jest to w rzeczywistości
istota
“kościelnego życia” w Biblii. Lecz w bardzo znacznym stopniu nowoczesny
kościół
zdaje się utracił je.
Mamy dzisiaj „nabożeństwo” czy spotkanie, gdzie
każdy
przychodzi, siada w ławce twarzą do przodu, śpiewa pieśni i słucha
kazania, po
czym mówi: “chwała Boga” niektórym i idzie do domu – to jest bardzo
odległe od
prawdziwej “koinonii”. Nawet tylko w nielicznych grupach domowych i na
spotkaniach kościoła domowego jest trochę głębokiego koleżeństwa. Jest
to
bardziej miniaturowy „serwis kościelny”, gdzie kilku ludzi „usługuje”,
a reszta
siedzi wokół i przygląda się.
Musimy zdać sobie
sprawę z tego, że “koinonia’ było w samym
centrum życia pierwszego kościoła i jego członków. Bez tego, nie
wierzę, abyśmy
prawdziwie mieli kiedykolwiek “kościół”. Możemy mieć “spotkania”, lecz
nie
będziemy mieli głębokiego koleżeństwa, a bez tego nie mamy faktycznie
nic.
“Koinonia” polega na
jednej rzeczy ponad wszystkim innym. Polega ona na tym, że schodzi się
razem
grupa ludzi, którzy prawdziwie są “obmyci we krwi” i napełnieni Duchem.
Ponieważ
ja wierzę, że ten rodzaj głębokiego koleżeństwa i radości, i jedności
wymaga
“połączenia serc” na prawdziwym duchowym poziomie – zatem Duch Święty
może tam
prawdziwie przepływać.
Lecz “koinonia’ pierwszego kościoła wymagała
również innych
rzeczy. Jedno jest pewne i wyraźnie widiczne, iż ich spotkania “po
domach”,
zbierali się, wokół POSIŁKU oraz wokół WIECZERZY PAŃSKIEJ. Mam całe
nauczanie
na temat tego, dlaczego Wieczerza Pańska jest o wiele bardziej ważna
niż
współcześnie wierzymy – lecz nie ma teraz
na to czasu. Wystarczy powiedzieć, że wspólne dzielenie się posiłkiem
jest
bardzo ważne – jest to klucz do prawdziwej “koinonii” i pierwsi
chrześcijanie
brali udział w komunii KAŻDEG DNIA w swych domach – oto jak ważne to
było dla
nich.
Czy musisz być “specjalną osobą” lub starszym, aby
modlić
się błogosławieństwem nad komunią i łamać chleb z innymi wierzącymi w
swym
domu? Nie, zupełnie nie. WSZYSCY jesteśmy “królami i kapłanami”. My
WSZYSCY
powinniśmy robić tego typu rzeczy. Musimy zdać sobie sprawę z tego, jak
ważne
jest łamanie chleba razem z naszymi
rodzinami, jak ważne są nasze grupy modlitewne, nasze domowe
społeczności itd.
Nie wierzę, abyśmy kiedykolwiek wrócili do prawdziwej nowotestamentowej
“koinonii”
dopóki nie będziemy robić tego.
W czasie swoich spotkań w domach (które w
rzeczywistości
były głównymi “społecznościami”) robili jeszcze inne rzeczy jak
udzielanie
miejsca i dawanie zachęty KAŻDEMU, aby poruszał się w darach Ducha
Świętego.
Nie była to “ekipa jednego gościa” – o nie!
Każdy napełniony Duchem wierzący był ceniony ze
względu na
to, kim był i na obdarowanie jaki otrzymał. Przeczytaj bardzo uważnie 1
Kor
14:26-
A
gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem,
inny
nauką, inny objawieniem,
inny językami, inny ich wykładem; wszystko to
niech
będzie ku zbudowaniu.
(Pamiętaj, że tego rodzaju spotkanie jest czymś
zupełnie
innym niż ogromne spotkania na otwartym powietrzu, które prowadzili
apostołowie.)
Zauważ również jak
inne były takie formy grup “dyskusyjnych”
i biblijnych studiów od tych, które często dziś się odbywają. Było to
spotkanie
domowe całkiem dobrowolnie skierowane na poruszenie Ducha Świętego i
członkowie
Ciała wszyscy usługiwali sobie nawzajem duchowymi darami.
Wierzę, że musimy świadomie podążać tą drogą jeśli
chcemy,
aby takie rzeczy działy się na naszych spotkaniach. Nowi wierzący muszą
być
uczeni jak poruszać się w darach i muszą być stworzone takie warunki,
aby było
to “normalne”. Musimy zdecydować się czy będziemy siedzieć w kółko i
“dyskutować” różne rzeczy, czy zamierzamy zaprosić Ducha Świętego, aby
przejął
inicjatywę.
Zauważ, że Paweł mówi, że “KAŻDY” powinien używać
swych
duchowych darów na tych spotkaniach i jest bardzo ważne, aby WSZYSTKIE
dary
pojawiały się. Duchowe pieśni, nauczanie, proroctwo, języki i
interpretacja –
to wszystko. Jestem pewien, że jeśliby byli tam obecni ludzie chorzy,
uciśnieni
przez diabła to byłaby modlitwa i o
nich. TO były rzeczywiście spotkania “Ducha Świętego” i dla nich był to
“kościół
jak zwykle”.
Wydaje się, że te społeczności domowe miały swoich
“starszych”, którzy je prowadzili i mogli wkroczyć, gdyby coś zaczęło
się
wymykać z rąk czy zaczęło dziać się coś, co mogłoby wprowadzić
zwiedzenie.
Lecz, wierzę, że rola starszego jest mniej lub bardziej rolą “rodzica”,
gorliwego
w tym, aby dzieci Boże wchodziły na drogę swobodnego przepływu
duchowych darów
i wzrostu wiary. Nie wierzę, aby prawdziwy “starszy” mógł dominować na
takich
domowych spotkaniach, lecz raczej zachęcał innych, aby odważnie
występowali do
przodu tak często jak tylko to jest możliwe. Niemniej jednak, z
pewnością jego
rola nauczająca, było niezbędna.
Wyobraź sobie, jak by to było gdyby wszystkie
nasze domowe
spotkania wyglądały tak dzisiaj. Wyobraź sobie, co by było, gdybyśmy
dzielili
się wspólnie posiłkiem, a potem brali udział
razem w Wieczerzy Pańskiej – a potem przechodzili do czasu, w
którym
wszyscy członkowie ciała usługiwaliby sobie nawzajem duchowymi darami.
W
czasie, gdy wszyscy byli by skupieni na modlitwie, mogły by się pojawić
języki
i interpretacja czy proroctwo. Mogły by być duchowe pieśni i słowo
wiedzy. Ktoś
mógłby się podzielić świadectwem czy modlitwą o potrzebę czy też słowem
nauczania.
To, co robimy w takich okolicznościach to
uwolnienie Ducha
Świętego do swobodnego przepływu i poruszania się przez nas, jak On
chce. I
dokładnie tak wyglądało wówczas bycie częścią pierwszego kościoła. Na
co więc
czekamy?
Niech was Bóg błogosławi, moi przyjaciele!
Najlepsze życzenia w Chrystusie
Andrew Strom.