Gościnnie u Stephena Crosby,: Michael Rose
Miasto Laodycea zostało założone około 260 roku przed Chrystusem w dolinie rzeki Lycus, obecnie znajduje się na terenie Turcji. To gwarne miasto znane było ze swego bogactwa, które zawdzięczało medycynie, tekstyliom/wełnie oraz z finansów. Mieszkańcy byli tak bogaci, że po wielkim trzęsieniu ziemi z 60 roku naszej ery, odmówili przyjęcia wsparcia z Imperium i sami sfinansowali odbudowę.
Laodycea posiadała wszystko z wyjątkiem wody. Zbudowali dwa akwedukty. Jeden zaopatrywał w zimną wodę z góry Colossae, a drugi dostarczał wody z gorących źródeł Hierapolis. Niemniej, do czasu gdy zimna woda i gorąca woda dostarczana tymi akweduktami docierała do miasta, stawała się letnia, co daje nam pewien kontekst tego, o czym pisze Jan do Kościoła w Laodycei w Obj 3:14-22.
Duch Pańsku rzuca obywatelom tego miasta wyzwanie dotyczące ich samowystarczalności płynącej z ich bogactwa. Wydaje im się, że są bogaci ze względu na stan finansów, posiadane materiały tekstylne oraz umiejętność leczenia oczu, lecz Pan widzi ich jako ślepych, bankrutów i nagich. Znajdujemy tutaj również to ostre słowa: „Obyś był zimny lub gorący, ale żeś letni przeto wypluję cię z ust moich!”
Ten obraz zimna mówi o odświeżeniu, które ta zimna góra niosła. Podobnie, gdy mowa o gorącu, odnosi się to do uzdrowienia, terapeutycznych aspektów gorących źródeł. Oni nie dawali ani odświeżenia, ani uzdrowienia – byli letni. Religijne elity z czasów Pana Jezusa górnolotnie myślały o Bogu, dobrze znały Pisma i żyły w moralnej doskonałości. Stali się bardzo wygodni, kręcąc się wokół swoich tradycji, interpretacji, praktyk i poznanie, że nie zauważyli Mesjasza, którego oczekiwali. Pomimo ich religijnej pomyślności, nie nieśli ani odświeżenia (zimno), ani uzdrowienia i ulgi (gorąco).
Laodycea: Co to może oznaczać dla nas dziś?
Co zatem z nami? Jeśli być letnim oznacza, że nie niesiemy już więcej innym odświeżenia ani uzdrowienia czy ulgi? Czy jest tutaj mowa o tym samym, co sól, która utraciła swój smak? Czy może tak być, że pomimo wszystkich naszych wspaniałych doktryn, rutyny i tradycji straciliśmy z wzroku Jezusa i Jego misję? Czy ten stan takiego miłowania Boga i innych jak miłuje Jezus, stał się bardziej frazesem bądź naiwnym uczuciem? Tak czynić to być letnim.
Nie umniejszam wagi zdrowej teologii i zdrowej praktyki, lecz nie stanowią one same w sobie końca. Kierują nas one ku Komuś i czemuś większemu – Jezusowi i Jego misji. Taka postawa pomaga nam uwolnić się od pułapki sprawiedliwości własnej, która jest tak często cholernie upajająca, lecz sprawia, że jesteśmy letni. Również i my, tak samo jak kościół w Laodycei, jesteśmy zaproszeni do głębszej relacji z Królem Jezusem. To tutaj odkrywamy, co to znaczy, aby kupić złoto w ogniu oczyszczone, aby być ubranym w szaty z nieba i nabyć maści na oczy, abyśmy rzeczywiście widzieli!
To znaczy być gorącym, uzdrawiającym, bądź zimnym i odświeżającym dla świata, który pragnie dobrej nowiny, która rzeczywiście znajduje się w Dobrej Nowinie.